środa, 13 grudnia 2017

#26 Rozdział

Siedzę w kuchni przy stole z głową opartą na jednej dłoni. W drugiej trzymam kubek z gorącą, jeszcze parującą herbatką. Czuję się okropnie, mam strasznego kaca. Moja głowa boli, jakby miała się rozpaść na kilkadziesiąt kawałeczków, w brzuchu mam rewolucję, a oczy strasznie bolą od nadmiaru światła. Więcej nie piję. Powtarzałam to zdanie od tej pory, od kiedy wstałam. Obudziłam się w zimnym łóżku, bez mojego faceta, którego potrzebowałam, bo było mi zimno. Między innymi dlatego mam na sobie czarne legginsy i ciepły, biały sweterek.
- Coś jeszcze kochanie? Może chcesz jeść?
Od rana skacze nade mną Saki, jest wspaniała. Naprawdę. Zrobiła mi pyszną herbatkę, nawet się ze mnie nie śmieje, jak zdążył to zrobić Sasuke. Ino jeszcze nie widziałam, tak samo Jake'a. Wydaje mi się, że Saki ma wobec mnie jakieś dziwne wyrzuty sumienia, że dała mi się tak spić i wystraszyła mnie po powrocie do domu tą nagłą ucieczką w las.
- Nie. - Ledwo odpowiadam, nie poznając mojego zachrypniętego głosu.
- Na pewno? - Dopytuje przejęta.
- Tak. - Odpowiadam. - Usiądź i wypij ze mną herbatkę. - Dodaję.
Obserwuję jak dziewczyna siada naprzeciwko mnie z uśmiechem. Wiem, że nie śmieje się ze mnie, a do mnie. Współczuje mi, że muszę teraz przez to przechodzić. Tak przynajmniej sądzę.
- Nie powinnam była dać ci tyle pić. - Zaczyna niepewnie. - Gdybym kazała ci przestać, czułabyś się teraz dobrze.
- To tylko kac. Każdy nastolatek czasami go ma. Nie rób z tego wielkiej sprawy, przejdzie mi. - Wysilam się na uśmiech.
- Jak się czujesz?
- Pytasz w odniesieniu do czego?
- Do sprawy z wczoraj.
- Chodzi ci o dwa trupy w ogródku? - Pytam upijając łyka herbatki, która miło rozgrzewa mnie od środka.
- Mhm. - Kiwa głową.
- Nie wiem, czy bardziej przejmuje mnie fakt, że dwa niewinne życia zostały odebrane czy to, że próbują mnie zabić. - Odpowiadam zgodnie z prawdą.
Moja przyjaciółka jest zaskoczona moimi słowami. Tak, może jestem głupia, że współczuję tym dwóm mężczyznom, ale cholera. Nie mogę odczuwać niczego innego niż współczucie i przygnębienie, kiedy myślę o ich rodzinach. Na pewno to przeżywają i boję się, że jeżeli dowiedzą się przez kogo zginęli, spróbują się na mnie zemścić. Z drugiej strony, nie powinnam o tym myśleć w ten sposób. Chcieli mnie zabić, a nic im nie zrobiłam.
- Słuchaj. - Saki wzdycha przymykając oczy. - Wiem, że dopiero poznajesz nasz świat, ale to nie działa w ten sposób. - Chwyta moją dłoń w swoją i delikatnie ściska, co jest naprawdę słodkie.
- Nie może być ci przykro z powodu, że zginęły osoby, które chciały cię zabić. Jesteś teraz naszym alfą i musisz żyć. Okay, może jestem samolubna. Nie chcę cię jako królowej, chcę cię jako przyjaciółkę, którą traktuję jak drugą siostrę. Może uznasz, że jestem ciotą, ale oddałabym za ciebie życie.
Szczerze uśmiecham się na jej słowa, bo są bardzo miłe. Kocham ją i Ino jak własne siostry, dlatego chcę, żeby jak najszybciej się pogodziły. Nie lubię tej sytuacji, kiedy skaczą sobie do oczu. W sumie to Saki jest bardziej wzburzona.
- Przestań się mazgaić debilu. - Uśmiecham się. - Żebyś nie wyszła na jedyną szlachetną to powiem ci, że też bym za ciebie zginęła.
Moja przyjaciółka chichocze, ale przestaje, kiedy do pomieszczenia wchodzi Ino. Na jej twarzy widać zmęczenie, a ubrania ma brudne. Podchodzi do lodówki, z której wyciąga sok i leje go do szklanki. Podchodzi do nas w ciszy i bezszelestnie siada na krześle obok mnie. Patrzy przed siebie bez słowa. Saki natychmiastowo chyba stwierdziła, że w herbacie jest coś ciekawego, bo wzrok utkwiony ma w kubku.
- Ino. - Oczyszczam gardło, słysząc, że mój głos jest zachrypnięty. Blondynka rozszerza oczy i uśmiecha się na ten gest. - Dlaczego jesteś brudna?
- Od rana razem z chłopakami sprawdzaliśmy cały teren, żeby mieć pewność, że jesteś bezpieczna.
- Jake był z wami?
- Mhm. Możesz być zaskoczona, bo bracia Uzumaki przez cały ranek nie skakali sobie do gardeł. - Odpowiada z uśmiechem.
Marszczę zdziwiona brwi, bo to dla mnie szok, że potrafili ze sobą współpracować.
- Poczekaj do końca dnia. - Prycham. - Jest jeszcze duże prawdopodobieństwo, że się pozabijają.
- Nawet tak nie żartuj. - Mówi z uśmiechem, ale zaraz poważnieje. - Saki. - Zaczyna.
- Co znowu? - Wzdycha, patrząc przez chwilę na siostrę.
- Możemy porozmawiać?
- Serio masz ochotę na rozmowę? Bo wyobraź sobie, że ja nie. - Odpowiada zgryźliwie, za co karcę ją wzrokiem.
- Porozmawiajcie sobie, a ja sprawdzę co z... kwiatkami. - Wymyślam na poczekaniu.
- Nie masz kwiatków, nie umiałabyś nawet ich podlać. - Słusznie stwierdza Saki z uśmiechem.
- Ugh po prostu porozmawiajcie, a ja sobie pójdę. Nie prowokuj mnie, kiedy mam kaca. - Mamroczę pod nosem.
- Nie Sakura, zostań. Tobie też należą się przeprosiny. - Ino mówi dość stanowczo.
Nawet nie mam zamiaru się kłócić, bo mam wrażenie, że odpadnie mi głowa.
- Nie potrzebuję ich, bo nie czuję się urażona.
- Powinnaś. - Wtrąca Saki.
- Ugh daj już spokój. - Marudzę.
- Nie, Saki ma rację. Nie powinnam się tak zachować, skoro obiecałyśmy kiedyś, że będziemy mówić sobie wszystko. Przepraszam, że wam nie powiedziałam. Złamałam naszą obietnicę i czuję się okropnie. - Wzdycha.
- No co ty nie powiesz. - Brunetka wywraca oczami.
- Saki głupku, bo zakleję ci usta. - Ostrzegam.
- Wiem, że jesteś na mnie zła Saki i naprawdę to rozumiem.
- Ciekawe jaka byłaby twoja reakcja, gdybyś dowiedziała się, że siostra okłamuje cię przez dwa miesiące. - Prycha.
- To nie tak. Nie jestem z Sasuke od dwóch miesięcy. Jesteśmy ze sobą kilka dni.
- Nie zgrywaj idiotki. Słyszałam jak ten debil mówił, że jesteście razem od dwóch miesięcy. Nie okłamuj mnie, bo sobie wyjdę. - Oburza się.
- Nie o to mu chodziło. Byliśmy razem, ale... w innym uhm... sensie. - Widzę jak jej policzki zaczynają nabierać różowego koloru.
- Och. - Wyrywa się z moich ust niekontrolowanie.
- No właśnie. To był powód, dlaczego wam nie powiedziałam. Po prostu... wstydziłam się, było mi głupio. - Mówi zawstydzona.
- Ale pieprzyć się z nim nie było ci wstyd? - Prycha Saki. - Gdybyś mi powiedziała... uwierz, że nawet bym cię nie osądziła. Nie patrzyłabym na ciebie inaczej, niż robiłam to wcześniej. Wiesz co boli? Za każdym razem jak pytałam, czy ten debil ci się podoba, otrzymywałam tą samą odpowiedź, że nie. A później przez przypadek dowiaduję się, że z nim sypiasz. To nie jest fajne. Nie masz do mnie zaufania, ja mówię ci wszystko. - Patrzy na nią z bólem w oczach.
- Nie mówiłaś, że jest coś między tobą, a Amber. - Broni się.
- Bo nic mnie z nią nie łączy! Ile razy mogę wam wszystkim to powtarzać? Pocałowała mnie, bo się upiła, koniec tematu. To tylko koleżanka. Zresztą nie wyskakuj mi z tym pocałunkiem, bo to wydarzyło się wczoraj. Nawet nie miałabym kiedy ci o tym powiedzieć. Poza tym, byłam na ciebie zła. - Ścisza głos.
- Byłaś? - Wyłapuje Ino.
- Byłam.
- Teraz nie jesteś? - Pyta z nadzieją w głosie.
- Nie. Został tylko żal. - Odpowiada.
- Wybaczysz mi? Proszę. Obiecuję, że od tej pory nie będę niczego ukrywać.
Ino wyczekując odpowiedzi patrzy raz na siostrę, a raz na mnie. Chyba niemo prosi mnie o pomoc.
- Dawaj kochanie. - Zachęcam. - Nie bądź wredną suką. Ładnie cię prosi.
Uśmiecham się do niej, próbując w ten sposób zmiękczyć jej serduszko. Przez chwilę widzę na twarzy Saki malutki uśmiech.
- Dobrze, wybaczę. Ale...
- Ale? - Ino ją zachęca.
- Ale przez dwa tygodnie robisz mi śniadanie.
- Stoi. - Blondynka zgadza się z szerokim uśmiechem.
- Podajcie sobie znak pokoju. - Mamroczę cicho.
- Patrzę, że na kacu masz lepsze poczucie humoru. - Zauważa Saki.
- Mhm. Nie wiem, czy ktoś w moim stanie chciałby się wygłupiać. Od dzisiaj zero alkoholu. - Upijam herbatkę.
- Teraz tak mówisz. - Ino chichocze.
- Sakura. - Mówi nieśmiało brunetka.
- Mmm?
- Masz zamiar gadać z Jakem?
Pocieram dłonią czoło, przypominając sobie o jego wczorajszym zachowaniu. To było nieodpowiednie i w końcu muszę z nim to wyjaśnić, ale nie chcę wyjść na zdesperowaną, kiedy zapytam, czy wciąż mu się podobam. Może odczytać to inaczej niż bym chciała.
- Co znowu zrobił? - Pyta niewtajemniczona Ino.
- Mówiąc w skrócie, chciał ją przelecieć.
- Saki! - Karcę ją. - Nie tak głośno. - Wzdycham.
- Naru o tym wie? - Odzywa się Ino.
- Co? Nie. Zwariowałaś?
- Powiesiłby go za jaja, gdyby się dowiedział. - Żartuje sobie Saki, a ja wywracam oczami.
- Saki, pamiętasz jak poszłam z nim porozmawiać?
- No tak. Z tego co wiem to do niego dotarłaś. Stał razem z Aurorą. - Dziewczyna zaczyna się uśmiechać. - Nie mów mi, że nie pamiętasz o czym z nim gadałaś.
- Mam jakieś przebłyski. - Marudzę. - Ale pamiętam, że widział jak Jake pocałował mnie w szyję. Był wkurwiony.
- Nie dziwię się. - Wzdycha Ino. - No co? - Pyta, widząc mój wzrok. - Wszystkie wiemy, że jest cholernie zazdrosny.
- Spróbuj sobie przypomnieć. Na pewno nie opieprzyłaś go za Aurorę, bo mi obiecałaś.
- No i tego nie zrobiłam. Ale pamiętam, że... byłam tak pijana i powiedziałam mu co czuję, a on przyznał się, że mnie też kocha. - Wspominam z uśmiechem.
- Widzisz? A tak się martwiłaś.
- Chodziłaś spięta jakbyś miała przez cały dzień sraczkę. - Dodaje Saki.
- Daruj sobie. - Wzdycham.
- Masz zamiar z nim porozmawiać? - Pyta Ino.
- Z kim? Z Jakem?
- Nie, z moją matką. Oczywiście, że z Jakem debilu. - Prycha Saki.
- Nie wiem. Nawet nie wiem co miałabym mu powiedzieć.
- Żeby się odwalił? Sakura, to nie żarty. Musisz mu wyjaśnić, że możecie się tylko przyjaźnić. Nie obchodzi mnie, czy z tego powodu skoczy z mostu czy nie. Szczerze mówiąc, może zabić się nawet teraz. Przejęłabym się bardziej, gdybym złamała sobie paznokieć, niż tym, że Jake popełnił samobójstwo. - Wzrusza ramionami.
- Saki! - Karci ją siostra.
- No co? Taka prawda, wciąż go nie lubię.
- Jakoś wczoraj nie miałaś oporów, żeby nazwać go przystojniakiem. - Prycham, na co Saki wywraca oczami. Zaczynamy milczeć, kiedy do kuchni wchodzi Naru. Wygląda bardzo dobrze, ma na sobie czarnego tank topa z kapturem i szare dresowe spodnie. Jego włosy są w seksownym nieładzie. Podchodzi do mnie z uśmiechem i delikatnie całuje w policzek. Jego pocałunki działają na mnie rozgrzewająco, dosłownie.
- Jak samopoczucie? - Pyta rozbawiony, siadając obok mnie.
- Na pewno gorzej niż twoje. - Zauważam.
- Może następnym razem posłuchasz, kiedy powiem, że ci starczy. - Puszcza mi oczko.
- Nie będzie następnego razu. - Wzdycham ciężko.
Dostrzegam na jego twarzy uśmieszek. Co mogłam takiego zrobić, że tak się szczerzy? Rozmawiałam z nim wczoraj w jakiejś sypialni, a potem... kurwa. Mam nadzieję, że tego nie wyciągnie.
- Jesteś chora kochanie? Masz czerwone policzki. - Dotyka jednego dłonią.
Zadziornie się uśmiecha i wiem, że się ze mnie naśmiewa.
- N-nie... jest mi, uhm... jest mi po prostu ciepło. - Odpowiadam nieśmiało.
- Może powinnaś ściągnąć sweter?
- C-co? Nie. Od rana mi zimno. - Słyszę śmiech dziewczyn i Naru.
- Zdecyduj się kochanie. Mówiłaś, że ci ciepło, a teraz, że zimno. - Zauważa moją plątaninę słów. Robi to specjalnie.
- Teraz mi zimno. - Mruczę pod nosem.
- Idę wziąć prysznic, będę w moim pokoju. - Z uśmiechem krótko całuje mnie w usta.
Dziewczyny patrzą na mnie jak na debilkę i czekają aż Naru wyjdzie.
- Co jeszcze odpieprzyłaś? - Saki się szczerzy.
Ukrywam głowę w przedramionach leżących na stole. Niedawno się obudziłam, a już chciałabym, żeby ten dzień się skończył.
- Byłam bardzo namolna. - Mamroczę, mając nadzieję, że jednak tego nie usłyszą.
- Co to znaczy? - Pyta Ino.
- To proste. Przez słowo namolna, ma na myśli, że była napalona jak królik na marchewkę. - Saki się śmieje i mogę sobie tylko wyobrażać zdziwienie Ino.
- To nic wielkiego. - Stwierdza blondynka.
Kładzie dłoń na ramię i delikatnie je pociera, sprawiając, że czuję w tym miejscu większe ciepło. Unoszę delikatnie głowę, podpierając ją na jednej dłoni.
- Może i tak. Tylko dziwi mnie, dlaczego o tym nie wspomniał, żeby mnie zawstydzić. Naru, którego znam, wykorzystałby tą okazję.
- Pewnie stwierdził, że i tak już wystarczająco cierpisz. - Saki wzrusza ramionami.
- Zapomniałam wam o czymś powiedzieć. - Zaczyna Ino. - Prawdopodobnie niedługo w naszym domu zacznie kręcić się więcej osób.
- Co ty pieprzysz? - Przerywa Saki. - Nienawidzę tłumów. - Jęczy.
- Sasuke gadał z Radą i po wczorajszym ataku stwierdziła, że przy Sakurze powinno kręcić się więcej osób. A skoro w naszym domu jest tyle wolnego miejsca to postanowili je zapełnić. - Wzdycha.
- Już nie będę czuć się tak komfortowo. - Wzdycham ciężko.
- Może coś wymyślimy. - Pociesza Ino. - Poza tym...
- Nie mów, że jest coś jeszcze gorszego. - Wtrąca Saki.
- Mogłabyś mi nie przerywać? - Blondynka wywraca oczami. - Rada zaczyna powoli przesiedlać nasz Klan. W tamtym miejscu mieszkają stanowczo zbyt długo. Między innymi dlatego wykupują prawie wszystkie domy w tej okolicy.
- Dużo jest tam osób? - Mój głos jest słaby i chrapliwy.
- W Klanie?
- Ino, używanie mózgu nie boli. O co innego mogłaby pytać?
- Puszczę to bez odpowiedzi. - Wzdycha. - Nasze stado jest bardzo duże. Będzie około setki.
- Woah.
- No właśnie, nazbierało się przez la... - Ino przerywa, widząc, że do kuchni wchodzi Jake. Co się dzisiaj do cholery dzieje, że jest tutaj taki ruch?
- Hej dziewczyny. - Posyła w naszym kierunku uśmiech.
Unoszę delikatnie dłoń do góry, bo nie mam siły mu odpowiedzieć. Chłopak wyciąga szklankę i leje sobie coś do picia. Dziewczyny posyłają sobie porozumiewawcze spojrzenia i już wiem co się dzieje. Próbuję je powstrzymać wrogim wzrokiem, ale nic to nie daje.
- No i się właśnie zastanawiałam, czy mi z tym pomożesz Ino. Mogę na ciebie liczyć w tej sprawie? - Pyta niewinnie.
- Chętnie, razem na pewno coś wymyślimy. - Uśmiecha się. - To idziemy do twojego pokoju czy mojego?
- Może być twój. - Dziewczyny wstają od stołu.
Wywracam oczami i po chwili je zamykam, głęboko przy tym oddychając. Nie chcę go teraz widzieć i słyszeć. Moje zdradzieckie przyjaciółki wychodzą z kuchni, zostawiając mnie samą w jaskini lwa. Słyszę jak krzesełko szura po płytkach i wiem, że Jake się przysiadł. Rozpoznaję to również po tym, że jego perfumy stały się nagle jeszcze bardziej wyczuwalne.
- Nieźle zabalowałaś, huh? - W jego głosie słyszę śmiech.
- Może trochę. - Otwieram oczy, napotykając jego przenikliwe spojrzenie.
- Jak się czujesz?
Nie komentuję tego, że to pytanie zadaje mi już dzisiaj kolejna osoba, a odpowiedź na nie wciąż jest taka sama.
- Źle.
- Powinnaś coś zjeść, dobrze ci to zrobi.
- Czuję, że jak coś zjem, od razu to zwrócę. Wolę nie sprawdzać żołądka w tym stanie. - Mruczę pod nosem.
- Słyszałaś już wieści?
- Mhm i nie jestem z nich zadowolona.
- Więc jest nas więcej. - Poszerza uśmiech. - Podejrzewam, że Saki też nie pasuje ta opcja. Mój brat nienawidzi ludzi, więc znam jego zdanie na ten temat bez pytania.
- Jake... - Zaczynam niepewnie. - Nie uważasz, że... powinniśmy porozmawiać?
- O tym co powiedziałem ci podczas imprezy?
- T-tak. Tak, właśnie o tym. - Odpowiadam zdziwiona jego zachowaniem. W ogóle się nie przejął, jego twarz nie wyraża żadnych emocji. Zupełna pustka.
- Dlaczego się denerwujesz?
- Wcale nie...
- Twoje serce. - Uśmiecha się. - Bije naprawdę szybko.
- Po prostu... źle s-się czuję, to dlatego. - Odpowiadam zestresowana.
- Okay, jak chcesz. Powiedzmy, że prawie ci wierzę, ale nie o tym chciałaś rozmawiać, prawda? - Na jego twarzy dostrzegam pewność siebie i uśmiech.
- Powiesz mi, co się z tobą dzieje?
- Jestem przez ciebie w piekle, to się dzieje.
Mrugam kilkanaście razy, jakby to miało mi pomóc go zrozumieć. Jestem w delikatnym szoku.
- C-co?
- To, co słyszałaś. Powiedziałem ci na imprezie prawdę. W tamtym momencie chciałem...
- Stop. - Przerywam mu. - Nie kończ, proszę. - Dodaję cicho, przymykając oczy.
- Nie. - Powoli kręci głową. - Chciałem się z tobą przespać. Nie, poprawka. Chcę się z tobą przespać, nawet teraz.
- Jake... - Ostrzegam go.
- Wkurwia mnie, że z nim jesteś. To ja byłem z tobą pierwszy i powinnaś być moja.
- Wychodzę. - Oznajmiam, zanim mogłoby to przerodzić się w coś gorszego.
Wstaję od stołu i chcę szybko wyjść z kuchni. Nie jest mi to dane, bo zostaję złapana za prawy nadgarstek i gwałtownie pociągnięta do tyłu. Obijam się o jego ciało i tak zostaję, bo jestem przyciśnięta do Jake'a. Próbuję się od niego odsunąć, co udaje mi się zrobić tylko na kilka centymetrów. Podnoszę do góry głowę i napotykam jego oczy, które przepełnia wkurzenie i determinacja. Staram się uspokoić przyśpieszony oddech.
- Mam cię pocałować, żeby udowodnić ci jak bardzo jesteś moja? - Pyta pochylając głowę.
- Jake, przestań. Proszę. - Szepczę.
Odwracam głowę w prawą stronę, kiedy on zbliża bardziej swoją. Słyszę jak bezradnie wzdycha. Opiera czoło o lewą stronę mojej głowy.
- Boisz się.
- Niczego się nie boję. Puść mnie, proszę. - Próbuję go przekonać.
- Więc daj się pocałować. - Nic nie odpowiadam. - Widzisz? Boisz się, że jeżeli to zrobię to będziesz chciała więcej. Wiemy jak to się skończy.
- Puść mnie. - Popycham dłońmi jego tors, dzięki czemu się uwalniam. - Na nic nie licz, możesz być tylko przyjacielem. - Podkreślam przedostatnie słowo.
- Sakura...
- Nie. - Przerywam mu. - Tylko... proszę. - Wzdycham. - Proszę, żebyś przestał próbować mieszać mi w głowie.
Wychodzę zdenerwowana z kuchni i idę prosto na górę do sypialni. Chcę być teraz sama, jeżeli spotkam Naru w takim stanie, będzie wiedział, że coś się stało. Jak spotkam te dwie zdradzieckie żmije... zabiję je. Zamykam za sobą drzwi i kładę się na łóżko z telefonem w ręku. Sprawdzam wiadomości.

Od: Chris (15:30)
Kiepsko wychodzi nam to spotkanie. Może następnym razem się uda \_(”/)_/

Uśmiecham się czytając wiadomość i od razu wystukuję odpowiedź.

Do: Chris (15:40)
Jak twoja dziewczyna? Odwiozłeś ją do domu?

Od: Chris (15:41)
Laska, jaka znowu dziewczyna. Nie wiem o co ci chodzi ;)

Do: Chris (15:42)
Przestań, przecież wiem, że kręcisz z Amber :*

Od: Chris (15:42)
Jesteś zazdrosna? Kochanie, przecież wiesz, że jestem tylko z tobą :*

Do: Chris (15:43)
Ale z ciebie głupek.

Od: Chris (15:43)
Może i tak, ale twój :* Muszę uciekać, napiszę później pijaczyno ;P

Świetnie, teraz każdy będzie wiedział, że Sakura Haruno się upiła.

Do: Chris (15:44)
Serio? Ty też wiesz? Aurora wszystkim rozpowiada, prawda? Wiedziałam, że nie powinnam tam przychodzić...

Od: Chris (15:45)
Woah spokojnie. To nie Aurora, ona sama nie pamięta co się wczoraj działo, film jej się urwał ;) Nawet nie pamięta kłótni z Saki. Wiem od Amber, martwiła się o ciebie :)

Do: Chris (15:46)
Nie miałeś napisać później? Chyba się śpieszysz ;P

Od: Chris (15:46)
Do później :*

Podłączam telefon do ładowarki i odkładam go na szafkę nocną. Kieruję się do drzwi, ale przez chwilę się waham. Chcę iść do Naru, ale nie wiem, czy to dobry pomysł. Co jeżeli będzie wiedział, że coś jest nie tak? Ugh jak mam poradzić sobie z Jakem? Powinien dać sobie spokój, ale jest zbyt uparty, żeby mnie posłuchać. Wychodzę z pokoju i ruszam od razu do sypialni Naru. Wchodzę po cichu, ale jego nigdzie nie widzę. Pochodzę do szafki nocnej, gdzie wibruje telefon. Powstrzymuję się od wzięcia go i odebrania, kiedy dostrzegam kto dzwoni. Wzdrygam się, czując dłonie na biodrach i gorący oddech obijający się o szyję.
- Nie ładnie. - Szepcze, przekładając dłonie na brzuch.
Dociska mnie mocniej do siebie i składa delikatne pocałunki na wrażliwej szyi. Z moich ust wydostają się ciche westchnięcia. Odchylam głowę bardziej do tyłu pod wpływem przyjemnego, odprężającego uczucia. Moje całe ciało drży, kiedy czuję jego dotyk. Powoli się odwracam i złączam nasze usta w nadzwyczaj delikatnym pocałunku. Splatam dłonie na karku Uzumakiego. Przejeżdżam językiem po jego dolnej wardze, na co uchyla bardziej usta, wpuszczając mnie do środka. Czuję jak uśmiecha się na moje nieudolne próby zdominowania pocałunku. Kocham go tak bardzo, że jestem tym przerażona. Kocham za to, że daje mi poczucie bezpieczeństwa, komfortu i sprawia, że czuję się ważna. Doceniam to, że mam Naru przy sobie, a jednocześnie tego nienawidzę. Chociaż dlatego, że cholernie boję się go stracić.
- Co jest? - Złącza nasze czoła, wypuszczając z ust gorący oddech, który obija się o moje wargi.
- Nic. - Szepczę. - Zupełnie nic. Tylko... pocałuj mnie. - Proszę cicho.
Patrzę z uśmiechem w jego zdezorientowane oczy. Nie muszę długo czekać, zanim chłopak złącza nasze usta. Jego ciepłe dłonie wędrują z wcięcia w talii pod pośladki. Bez większego wysiłku unosi moje ciało, a ja oplatam jego biodra nogami. Chwytam w dłonie policzki chłopaka i oddaję wszystkie pocałunki. Nieśpiesznie obcałowuję linię jego szczęki, schodząc na szyję, która zaczyna drgać.
- Z czego się śmiejesz? - Pytam z uśmiechem, wpatrując się w jego oczy.
Chłopak wzrusza ramionami i siada ze mną na łóżko.
- Naru...
- Przypomniałem sobie, że wczoraj byłaś na swój sposób bardzo urocza. - Posyła mi uśmiech. - I zastanawiam się, czy cokolwiek z tego pamiętasz. - Dodaje.
- Co do wczoraj... przepraszam, że zachowałam się tak dziecinnie. - Mówię zawstydzona, chowając głowę w zagłębienie szyi chłopaka.
- Hej. - Chwyta w dłonie moją twarz. - Nie przepraszaj, bo nie masz za co. Każdy po alkoholu zachowuje się inaczej. Co nie zmienia faktu, że wtedy w sypialni... podobała mi się dominująca i odważna Sakura. - Uśmiecha się zadziornie, a ja wywracam oczami.
- To było seksowne. - Mruczy, muskając ustami moją szyję. - Nawet bardzo. - Chwyta między zęby skórę, lekko ją przygryzając.
- W dalszym ciągu uważam to za poniżające. - Wzdycham ciężko, kiedy chłopak zasysa ustami skórę, tworząc w ten sposób czerwony ślad.
- Nah. To było seksowne. - Składa krótkie pocałunki na moich ustach.
- Słyszałeś o tym, że w domu ma być więcej ludzi? - Zmieniam temat.
Naru przeciągle wzdycha i spogląda na mnie niezbyt zadowolonym wzrokiem.
- Tak. Wkurwiająca decyzja, ale nie możemy nic z tym zrobić. Liczy się twoje bezpieczeństwo. - Delikatnie gładzi mój policzek. - Nie wiem co bym zrobił, gdyby coś ci się stało.
- Tak długo jak mam ciebie, jestem bezpieczna. - Uśmiecham się.
Wtulam się w niego bardziej, układając głowę w zagłębienie jego szyi. Naru ciaśniej mnie obejmuje.
- Nie masz czasami wątpliwości?
- To znaczy? - Marszczę brwi w niezrozumieniu.
- Jesteś pewna, że chcesz ze mną być? Nie jestem tym dobrym facetem.
Odrywam się od niego, słysząc to głupie pytanie. Patrzę na niego zdziwiona, że w ogóle coś takiego mogło przyjść mu do głowy. W jego spojrzeniu nie mogę zupełnie nic wyczytać.
- Mówisz poważnie? - Pytam wstrząśnięta.
- Całkowicie poważnie.
- Niczego nie jestem bardziej pewna niż tego, że chcę z tobą być. Nawet nie waż się myśleć inaczej, rozumiesz? Kocham cię Naru i naprawdę denerwuje mnie twoje zdanie o tobie. - Odpowiadam.
- Po prostu nie chcę, żebyś któregoś dnia zrozumiała, że żałujesz tego wszystkiego.
- Mogę żałować wielu rzeczy, ale nigdy nie będę żałowała tego, że jestem z tobą. Nie rozumiem, dlaczego tak myślisz. - Wzdycham.
Czuję, że mój ból głowy gwałtownie wzrasta, kiedy muszę słuchać takich bzdur. Wiem, że może nie znam Uzumakiego w stu procentach, ale zdaję sobie sprawę z tego, jaki jest w moim towarzystwie. To naprawdę wspaniały facet. Jest czułym, delikatnym, kochającym, czasami denerwującym apodyktycznym dupkiem, ale go kocham.
- Bo chcę, żebyś była szczęśliwa.
- Jestem szczęśliwa, bo mam ciebie.
Składam delikatny pocałunek na jego ustach, który ochoczo odwzajemnia.
- Też jestem szczęśliwy, bo mam ciebie.

Wtulam się w niego jeszcze bardziej. Po przemyśleniu niektórych rzeczy, zdaję sobie sprawę z tego, że Naru nigdy nie był w prawdziwym związku i to normalne, że ma obawy. Tylko, że ja chcę go całego, w pakiecie z tymi złymi i dobrymi cechami, bo przecież miłość polega na wsparciu, kochaniu i akceptowaniu swojego partnera.


~.~


Hej misie! Te statystyki są dołujące, chyba już prawie nikt nie czyta opowiadań o tematyce NaruSaku. Ta era powoli mija... no nic. Hope you like it! Paula&Patty

4 komentarze:

  1. Coraz lepiej się akcja rozgrywa czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny.
    Ja zawsze czytam opowiadania o NaruSaku, ale widać że już trudniej takie znaleźć.
    Mam nadzieję że wy nie zrezygnujecie.

    Pozdrawiam i życzę weny oraz czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie rezygnujcie. Nie ma już opowiadań NaruSaku a ten blog jest naprawde dobry. Nie przerywajcie. Pozdrawiam Ao :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na dalsze rozdziały uwielbiam ten blog nie kończycie pisać. Pozdrawiam Uno

    OdpowiedzUsuń