czwartek, 24 sierpnia 2017

#21 Rozdział

- Okey Uzumaki, dzisiaj porozmawiamy bardzo poważnie. Na wiele tematów. - Uprzedzam go. - O twojej zazdrości również. - Dopowiadam, a on marszczy brwi.
- Sakura. Staram się kurwa być opanowany, ale dłużej nie wytrzymam jeżeli nie powiesz mi, o co chodzi z tym chujem.
- Jake, ma na imię Jake. - Poprawiam go, a on zaciska szczękę. - Okey, najpierw porozmawiamy o nim. - Wzdycham.
- Módl się, żebyś miała jakieś porządne wytłumaczenie. - Burczy pod nosem, ale ja i tak to słyszę. Puszczam jego słowa bez żadnej odpowiedzi.
- Znam Jake'a od wakacji. - Mówię powoli.
Uważnie przypatruję się jego twarzy, sprawdzając jego reakcję, która nie jest zbyt dobra. Zaciska mocniej pięści.
- Świetnie, że w ogóle chciałaś mi o tym powiedzieć. - Unosi lekko głos. - Dlaczego teraz? Czemu kurwa nie wcześniej?
- A czy to by cokolwiek zmieniło? Bałam się twojej reakcji, bo wiem, że go nienawidzisz. A ja...
- Co ty? - Milczę wpatrując się w jego oczy. - Kurwa, odpowiedz na pytanie.
Przecieram dłońmi twarz i na chwilę zasłaniam oczy, żeby chociaż trochę uspokoić moje serce, które próbuje wyskoczyć mi z klatki piersiowej. Nie mogę się skupić, kiedy widzę na sobie jego intensywne, przenikliwe i surowe spojrzenie. Biorę głęboki oddech i opuszczam dłonie na kolana.
- A ja go lubię. - Odpowiadam.
Chłopak wpatruje się we mnie jakbym była idiotką, a jego oddech niebezpiecznie przyśpiesza. Przymyka oczy.
- W jakim sensie go kurwa lubisz? - Pyta.
Widzę, że jest niespokojny. Zaciska mocniej szczękę, a jego rysy twarzy stają się bardziej złowrogie i mroczne.
- Jak przyjaciela. - Odpowiadam.
Widzę jak chłopak trochę się rozluźnia. Obserwuje mnie bardzo dokładnie, jakby chciał sprawdzić, czy mówię poważnie.
- Okey. - Odpowiada. - Mów dalej.
- Jak już mówiłam, poznałam go na wakacjach. Spędziliśmy ze sobą naprawdę dużo czasu i się zaprzyjaźniliśmy. To wszystko. On nawet nie wiedział, że Sakura, która ma zostać przywódczynią Klanu, to ta sama dziewczyna z wakacji, którą poznał. Był zdziwiony tak samo jak ja. To mój przyjaciel Naruto.
Specjalnie daję nacisk na przedostatnie słowo. Uzumaki przeciągle wzdycha i kładzie się na plecy. Przymyka oczy i próbuje unormować oddech. Dłońmi zakrywa twarz. Może nie daje po sobie poznać, ale jest przygnębiony. Klękam na kolana i powolutku się na niego wspinam. Siadam na Uzumakiego okrakiem i składam na jego ciele delikatne pocałunki. Zaczynam od klatki piersiowej i kieruję się w stronę szyi. Wciąż jest niewzruszony.
- Nie gniewaj się na mnie. - Muskam ustami linię jego szczęki. - Chciałam ci powiedzieć, ale nie wiedziałam jak. - Nie przestaję go całować. - Jesteś zazdrosny o każdego chłopaka, z którym rozmawiam. Zawsze wybuchasz i nie da się z tobą normalnie porozmawiać. - Tłumaczę i zasysam skórę na szyi. Uzumaki na ten gest się spina. Raczej w ten pozytywny sposób. Przynajmniej tak sądzę.
- Nie gniewam się. - Odpowiada w końcu po dłuższym milczeniu.
Wtulam się w jego szyję i kładę na cieplutki tors mojego chłopaka. Ku mojemu zaskoczeniu, Naru obejmuje mnie silnymi ramionami i delikatnie gładzi moje włosy, co jest przyjemne.
- Dlaczego jesteś taki zazdrosny? Nie ufasz mi? - Pytam.
- Ufam ci, nie ufam innym i... - Przerywa zniechęcony.
- I co? - Nie daję za wygraną.
Unoszę głowę, żeby widzieć jego twarz. Chłopak patrzy na mnie zażenowany i niepewny. Zaciska mocniej szczękę. Prawdopodobnie zbiera się, żeby cokolwiek mi powiedzieć.
- I nie chcę stracić tego co mam. Nie chcę stracić ciebie. - Odpowiada.
Posyłam mu uśmiech. Kładę jedną dłoń na jego policzek, który gładzę opuszkami palców. Przybliżam się do niego i muskam ustami ciepłe wargi Uzumakiego.
- Dlaczego myślisz, że mnie stracisz? - Pytam patrząc prosto w jego oczy.
Widzę, że jest niechętny do tej rozmowy, ale nie tym razem. Nie dam za wygraną i dowiem się czegokolwiek.
- Naru? - Naciskam.
Używam zdrobnienia, co go odrobinę miękczy.
- Bo zawsze kiedy jestem szczęśliwy, to się nigdy nie udaje Sakura. Zawsze dzieje się coś, co wszystko pieprzy. - Wzdycha.
- Przestań być takim pesymistą, nigdzie się nie wybieram. - Mówię z pewnością w głosie i oczach.
- Ta. - Odburkuje.
- Ta. - Przedrzeźniam go. - Druga sprawa jest taka, że nie chcę, żebyś był zazdrosny o moich przyjaciół. - Widzę, że chce coś powiedzieć, dlatego zatykam mu usta dłonią.
- Nawet jeżeli jest nim Jake, rozumiemy się? - Pytam, ale nic nie odpowiada. - Pytam, czy się rozumiemy. - Uzumaki kiwa twierdząco głową. - Super. - Zabieram dłoń z jego ust.
- Ale dlaczego kurwa on? - Pyta.
- Bo go lubię. - Odpowiadam.
Naru przeciera dłońmi twarz i przeciągle wzdycha.
- Okey, niech ci będzie. - Mówi. - Spróbuję się ogarnąć. - Dodaje.
- Ogarnąć z czym? - Marszczę brwi.
- Z zazdrością. - Wyrzuca.
Prostuję się, zrzucając w ten sposób jego ręce z moich pleców. Wolę w tym momencie się do niego nie przytulać, bo zawsze sprawia, że odechciewa mi się wszystkich rozmów. Uzumaki jest zdziwiony.
- Co jest? - Marszczy brwi.
- A teraz grzecznie mi powiesz. - Krzyżuję ręce na klatce piersiowej. - Skąd masz numer tej głupiej suki. - Dopowiadam unosząc jedną brew do góry.
- Chodzi ci o Aurorę? - Pyta głupio.
- Tak, chodzi mi o tą szmatę. Po co w ogóle do ciebie dzwoni?
- Jej numer mam od dawna. - Wzrusza ramionami.
- Od jak dawna, Uzumaki? - Jestem nieugięta.
- Chyba podawała mi go pierwszego dnia szkoły. - Mówi obojętnie.
- I do tej pory go nie usunąłeś? - Jestem wściekła, cholernie.
- Po co?
- Jak to po co? Przecież ona jest na ciebie napalona. Ty tego nie widzisz? - Pytam oburzona. Odruchowo klepię go w klatkę piersiową z otwartej dłoni.
- Auć, uspokój się kobieto. A to niby ja jestem zazdrosny. - Pociera ręką obolałe miejsce.
- Nie jestem zazdrosna. - Prycham. - Nie mam o kogo. - Odpowiadam.
- Jesteś pewna? - Próbuje mnie bardziej rozzłościć.
Schylam się do szyi i muskam ustami wrażliwą skórę. Na ten gest jego ciało się spina. Uzumaki od razu kładzie dłonie na moje pośladki, które chamsko ściska. Uśmiecham się zwycięsko i sunę nosem po jego skórze docierając do ucha. Delikatnie poruszam tyłkiem, a on seksownie warczy.
- Widzisz, Uzumaki? Zauważyłeś w jaki sposób twoje ciało reaguje na każdy mój dotyk? Pragniesz mnie, i dlatego jestem pewna, że nie mam o kogo być zazdrosna. Wiesz czemu? Bo jeżeli mnie zdradzisz, po prostu mnie stracisz i myślę, że o tym doskonale wiesz.
Na koniec przygryzam jego ucho i prostuję się ze zwycięskim uśmieszkiem. Widzę w jego oczach błysk pożądania. Podnieciłam go, nawet bardzo.
- To jest kurewsko nie fair. Robisz coś, a potem... kurwa, tak się nie robi.
Jest niezadowolony, a ja mimowolnie się śmieję. Przechylam głowę w lewą stronę i się w niego wpatruję.
- Po co do ciebie dzwoni? - Ponawiam pytanie.
- Nie wiem, może jej zapytajmy? - Sięga po telefon, ale go zatrzymuję.
- Nawet nie próbuj. - Mówię stanowczo. - Nie będziesz dzwonił ani pisał do tej szmaty. - Stwierdzam w miarę opanowana.
- Wyjaśnij mi, bo czegoś tu nie rozumiem. - Marszczy brwi.
- Słucham, kochanie. - Na mój zwrot widzę na jego ustach cień uśmiechu.
- Ja mam się nie wkurwiać, kiedy ty rozmawiasz i przytulasz się ze Scottem, Chrisem czy tym skurwielem. Mam nawet ci nie zabraniać się z nimi spotykać, a ja? Ty mi będziesz mówiła, czy mogę się z kimś spotykać? - Prycha.
- Co łączy cię z Aurorą? - Pytam celowo.
- Jak to co? Nic. - Odpowiada.
- No nie wiem, jest twoją przyjaciółką?
- Nie.
- Koleżanką? - Przechylam głowę na lewą stronę.
- Nie.
- To kim dla ciebie jest? - Pytam z uśmiechem.
- Nikim. - Odpowiada marszcząc brwi.
Bawi mnie jego zdezorientowanie.
- A wiesz kim dla mnie jest? - Uzumaki kręci przecząco głową. - Psychopatką, która kręci się obok mojego faceta i jest na niego napalona. - Opieram dłonie po obu stronach jego głowy i nachylam się bliżej. Naru patrzy na mnie wygłodniałym wzrokiem.
- Wiesz jak się czuje ktoś, kto kogoś pragnie, prawda? - Pytam z uśmiechem, a on kiwa tylko głową. - Nie spocznie, póki nie osiągnie celu. W tym przypadku, dopóki jej nie przelecisz. - Tłumaczę i na chwilę się zawieszam.
- I to sprawia, że ta szmata jest niebezpieczna. - Dodaję. Palcem obrysowuję kształt jego ust. - Nawet nie chcę sobie wyobrażać, że mogłaby cię całować.
Ściszam głos i z uśmiechem delikatnie muskam ustami jego wargi. Uzumaki chce pogłębić pocałunek, ale mu nie pozwalam i szybko się odsuwam. Prostuję się, żeby być dalej od jego twarzy. Sama się powstrzymuję, żeby się na niego nie rzucić, dlatego muszę być ostrożna. Mam jeszcze z nim za dużo spraw do omówienia.
- Nie wiem, czy kurwa zdajesz sobie z tego sprawę, ale jesteś w tym momencie kurewsko seksowna. - Patrzy w moje oczy z uśmiechem. - I nie wiem, czy doprowadzasz mnie do szaleństwa specjalnie czy robisz to nieumyślnie.
- Nie wiem o czym mówisz. - Stwierdzam z uśmiechem.
- Mimo wszystko... - Uzumaki się podnosi i kładzie dłonie na moje pośladki. - ...chcę się z tobą pieprzyć. Najlepiej teraz. - Próbuje mnie pocałować, ale kładę palec wskazujący na jego usta. Kręcę przecząco głową z uśmiechem.
- Mam z tobą do pogadania i to nie jest odpowiedni czas na uprawiane seksu, Uzumaki. - Odpowiadam.
- Jesteś niemożliwa.
- Jeżeli chodzi o Chrisa, Scotta i Jake'a. To moi przyjaciele, dlatego proszę, żebyś nie był o nich zazdrosny. Aurora to inna sprawa. Jak sam powiedziałeś, nic cię z nią nie łączy, dlatego proszę, żebyś trzymał się od niej z daleka. Zrobisz to? - Pytam.
Patrzę mu prosto w oczy i kładę ręce na jego ramionach.
- Okey. Sam nie będę inicjował spotkań, ale jej zachowanie nie leży w moim interesie. Jest uparta i tak łatwo nie odpuści. Chce ci po prostu dopiec i nie ważne jakie to będzie dla ciebie wkurwiające, ale będzie próbowała ze mną rozmawiać. Z tobą pewnie też, dlatego musisz mieć to na uwadze. - Ostrzega.
- Spałeś z nią, że tak za tobą chodzi? - Pytam retorycznie z uśmiechem.
- Nie chcę rozmawiać z tobą o tym, z którymi dziewczynami spałem. - Odpowiada.
Dla mnie to jeszcze lepiej, bo jeżeli mnie spyta o coś takiego, też mogę się tym wybronić. Wtedy nie dowie się o mnie i jego bracie.
- Spokojnie, ja też nie chcę z tobą o tym rozmawiać. - Mówię z uśmiechem.
Widzę jak po jego twarzy przebiega cień ulgi.
- Mogę ci jedynie powiedzieć, że jej nie dotknąłem. - Odpowiada.
Nie powiem, że nie, ale jego słowa mnie uspokoiły. Nie chciałam, żeby to okazało się prawdą. Nie chcę nawet myśleć, że mógł ją pieprzyć. Z tej radości przybliżam usta i całuję go w ramach nagrody. Uzumaki pogłębia pocałunek wdzierając się językiem do środka. Delikatnie gładzi opuszkami palców moje plecy, co jest cholernie gorące i podniecające. Wystarczy jego jeden dotyk, żeby moje ciało drżało i płonęło, a ten ogień może ugasić jedynie bliskość Uzumakiego.
- Zostań ze mną. - Mruczy w moje usta. - Kurwa, tak bardzo cię pragnę.
Mimowolnie uśmiecham się na jego słowa. To bardzo dobrze, że tak na niego działam.
- A tobie jak zwykle chodzi o seks. - Prycham w jego usta.
- Jeżeli nie chcesz się ze mną pieprzyć, wystarczy, że się ze mną położysz.
Zdziwiona przerywam nasz pocałunek i patrzę na niego z uniesioną brwią.
- Słucham? Nie chcesz seksu? - Pytam zaskoczona, a on się uśmiecha.
- Kurwa, nawet nie wiesz jak bardzo go chcę. - Posyła mi seksowny uśmieszek. - Ale dzisiaj wystarczy mi sama twoja obecność. - Dopowiada.
- Okey. - Zgadzam się. - Ale najpierw pójdę się umyć i do ciebie wrócę. Chcę z tobą jeszcze porozmawiać. - Dodaję.
Szybko całuję jego usta i z niego schodzę. Wychodzę z pokoju Naruto w szybkim tempie, żeby nie mógł mnie zatrzymać. Wchodzę po chwili do sypialni, z szafy biorę piżamkę, czyli bardzo krótkie szare spodenki z czarną kokardką na środku i szarą bluzkę do pępka opadającą na jedno ramię, która na poziomie piersi ma czarny napis ''sleep''. Z wybranymi ubraniami od razu idę do łazienki. Biorę szybki prysznic, myję zęby i gotowa wychodzę z mojego pokoju. Wchodzę do sypialni Naruto, który leży już w łóżku. W sumie to siedzi. Jest oparty plecami o poduszki i ramę łóżka. Pakuję się do niego, ale siadam między jego nogami. Wygodnie opieram się o tors Uzumakiego. Chłopak kładzie dłonie na moje uda i delikatnie je masuje wędrując rękami w górę.
- Jesteś niemożliwy. - Śmieję się.
Kładę dłonie na jego rękach i zniżam je z powrotem na poziom ud.
- A ty seksowna. To nie moja wina, że nie mogę się powstrzymać.
- Na co to zwalisz? Na testosteron? - Pytam z uśmiechem.
- Na przykład. - Czuję jak całuje mnie w głowę, co jest słodkie i kochane.
- Myślałam, że wymyślisz coś bardziej kreatywnego. Stać cię na więcej Naru. - Prycham.
- Zostawiłaś telefon, ktoś wysłał ci wiadomość. - Mówi podając mi komórkę.
- Dzięki. - Odpowiadam i odblokowuję urządzenie.

Od: Chris (21:30)
Hejka! W Piątek robimy u Scotta imprezkę, wpadniesz? Możesz wziąć chłopaka i przyjaciół ;) I hej, nie przyjmuję odmowy.

- Naru. - Zaczynam.
- Hm? - Mruczy.
- Chris zaprasza na imprezę w Piątek. - Mówię. - Pójdziemy? Będzie u Scotta w domu. - Dopowiadam.
- Masz ochotę? - Pyta.
- Dawno nigdzie nie byliśmy, możemy iść. - Wzruszam ramionami.
- Wiesz, że będzie tam Aurora?
- Akurat tą szmatę mam głęboko w czterech literkach. - Odpowiadam.
- Skoro ci to nie przeszkadza, możemy iść. Rozerwiemy się trochę.
- Weźmiemy Jake'a? - Pytam delikatnie i czuję jak jego ciało się spina.
Mam pewien plan co do tej dwójki, chcę, żeby się pogodzili. A ta impreza mogłaby być pierwszym krokiem.
- Kurwa, nie przeciągaj struny. - Wzdycha.
- Naru. - Ostrzegam go.
- Okey, przepraszam. - Całuje mnie w głowę. - Nie żądaj ode mnie, że zmienię do niego stosunek. Okey, przyjaźnisz się z nim. Uwierz, że kurwa staram się to zrozumieć i zaakceptować, ale dla mnie ten człowiek nie istnieje. - Tłumaczy.
- Powinniście się dogadać. - Proponuję.
- Chcesz go wziąć? Proszę bardzo, ale ja kurwa się do niego nie będę odzywał. - Ignoruje moją sugestię.
- Okey. - Przeciągle wzdycham rezygnując z dalszego tematu Jake'a.

Do: Chris (21:45)
Hej, fajnie, że się odezwałeś. Przyjdę, jeżeli nie będziecie chcieli razem ze Scottem zabić mojego chłopaka ;)

Odpisuję mu jak najszybciej, a wiadomość zwrotną dostaję błyskawicznie.

Od: Chris (21:46)
Spoko, nawet spróbuję go polubić ;)

Uśmiecham się do telefonu jak głupi do sera.

Do: Chris (21:47)
Mam nadzieję, to fajny chłopak. Nie wierz we wszystko co o nim usłyszysz, najpierw musisz go poznać :)

Od: Chris (21:48)
Jeżeli jesteś z nim szczęśliwa, już gościa lubię ;)

Do: Chris (21:49)
Tego możesz być pewien :D

Od: Chris (21:50)
Super. W takim razie, do zobaczenia w Piątek?

Do: Chris (21:51)
Tak, do zobaczenia w Piątek :*

Blokuję telefon i odkładam go na półkę obok łóżka. Uzumaki przez ten cały czas był cichy.
- O czym myślisz? - Pytam.
- Zastanawiam się o czym chcesz ze mną jeszcze gadać. No i nie wiem, czy to coś złego czy odwrotnie. - Wzdycha.
Uzumaki obejmuje silnymi ramionami mój brzuch.
- Wydaje mi się, że nic dobrego ani złego. Coś pomiędzy. - Stwierdzam wzruszając ramionami. Słyszę charakterystyczne śmiecho-mruknięcie.
- Coś pomiędzy? Wszystko dzieli się na czarne i białe. Nie ma czegoś pomiędzy.
- Cokolwiek tam sobie uważasz. - Stwierdzam.
- O co chodzi?
- W sumie chciałam cię zapytać gdzie spotykamy się jutro z Radą. Muszę wiedzieć, o której wychodzimy z domu. - Mówię bawiąc się palcami.
- A kto powiedział, że gdziekolwiek wychodzimy?
- Jak to?
- Po prostu. W domu mamy specjalne pomieszczenie obrad i to oni przyjdą do nas. Dla twojego bezpieczeństwa stwierdzili, że wolą sami się zjawić. - Odpowiada.
- Jak powinnam się ubrać? - Pytam trochę przejęta.
Nie chciałabym się przed nimi zbłaźnić, w końcu mam stać na czele Klanu i muszę coś sobą reprezentować. Nawet mądrą muszę udawać.
- Jak chcesz. Ten wybór należy do ciebie.
- Ale mi pomogłeś. - Wzdycham.
- Możesz ubrać sukienkę, będziesz wyglądać poważnie. - Słyszę w jego głosie rozbawienie. Uderzam go w nogę.
- Na co dzień nie wyglądam poważnie? - Pytam z udawanym wyrzutem, bo przecież wiem, że właśnie tak nie wyglądam.
- Żartowałem. - Śmieje się.
- Masz żelki? - Jęczę pod nosem.
Mam ochotę na coś słodkiego, a najlepsze są żelki, które mogłabym jeść godzinami.
- Żelki? - Pyta zdziwiony.
- Mówię w innym języku? Tak, żelki. Masz czy nie?
- Nie jem takich rzeczy. - Odpowiada.
- Boże człowieku, nie znasz się na dobrym jedzeniu. - Marudzę.
- Żelki to nie jedzenie. - Sprzecza się.
- Wszystko co wkładasz do buzi, jesz i połykasz nazywa się jedzeniem. - Uświadamiam go.
- Czyli, że jak na przykład weźmiesz do buzi...
- Nie! Stop! - Przerywam mu. - Nie chcę nawet tego słuchać. - Dodaję, a on się śmieje.
- Nawet nie dałaś mi skończyć. - Odzywa się.
- Bo wiem, że powiedziałbyś coś sprośnego i zboczonego. Daruj sobie. - Wzdycham.
- Jak sobie chcesz. - Odpowiada.
Rozkłada dłonie na moim brzuchu i delikatnie masuje opuszkami moją skórę kierując się pod bluzkę.
- Nie masz stanika. - Mruczy.
- Bo jest niewygodny do spania. - Bronię się.
- To nazywa się prowokacja. - Szepcze do mojego ucha.
Dłonie Uzumakiego są coraz wyżej, a jego dotyk jest bardzo przyjemny i odprężający.
- Nah, to ty chciałeś, żebym z tobą spała. - Odpowiadam.
Wciągam gwałtownie powietrze, kiedy kładzie dłonie na moje piersi i bezczelnie je ściska.
- Może jednak porobimy coś innego? - Pyta przygryzając płatek mojego ucha.
Kłade dłonie na jego ręce i zsuwam je na brzuch. Nie dam mu się tak łatwo, niech nie myśli, że ma nade mną kontrolę. W sumie dużo mnie kosztuje, żeby mu się sprzeciwić, ale jednak odnajduję w sobie odrobinę siły.
- Nie, porozmawiamy. - Mówię stanowczo, a on wzdycha.
- O czym?
- O wszystkim. - Wzruszam ramionami. - Chcę cię lepiej poznać. To zbrodnia?
- Myślę, że nie. - Odpowiada.
- Fajnie, że przynajmniej w jednym się zgadzamy. - Uśmiecham się pod nosem.
- Chciałaś rozmawiać? Mów, uważnie słucham. - Całuje mnie w głowę.
- Mogę spytać cię o wszystko? Nie zezłościsz się?
- Obiecuję.
Przez chwilę panuje cisza, bo zastanawiam się nad pytaniami, które mogłabym mu zadać. To moja okazja, żeby dowiedzieć się kilku rzeczy.
- Masz kontakt z rodzicami? - Przymykam oczy i nerwowo zaciskam usta.
Ciało Uzumakiego delikatnie się spina, ale jest całkiem spokojny.
- Z matką wcale, a z ojcem czasami muszę niestety się widywać. - Odpowiada.
- Nie kochasz ich? - Pytam zdziwiona.
- Raczej oni mnie. - Prycha.
- Dlaczego tak uważasz?
- Ktoś kto oddaje swoje dziecko pod opiekę obcych osób nie ma prawa nazywać się rodzicem. Może wyglądałoby to inaczej, ale oni nawet ani razu mnie nie odwiedzili przez sześć lat. Rozumiesz? Wychowywałem się od dziesiątego roku życia bez pieprzonych rodziców. - Mówi z żalem w głosie.
- Nie pomyślałeś, że może to było zabronione?
- Może i było, ale huj mnie to obchodzi. Moja rodzina jest uprzywilejowana, gdyby chcieli zrobiliby, że mogliby mnie odwiedzić. Chociaż raz. - Odpowiada. - Poza tym, zawsze traktowano mnie jak śmiecia, bo byłem ''trudny''. - Wyrzuca z jadem. - To prawda, sprawiałem problemy, ale powinni zaakceptować wszystkie moje wady i zalety. Z akceptacją Jake'a i jego okrucieństw nie mieli problemów.
Cieszę się, że Naru się przede mną w końcu otworzył i nie chciałabym sprawić, żeby w jakikolwiek sposób poczuł się niekomfortowo. Nie chcę go spłoszyć. Nie chcę powiedzieć niczego głupiego, co mogłoby sprawić, że z powrotem się zamknie i nic więcej mi nie powie.
- Odkąd wróciłem do domu z tej gównianej szkoły, zawsze na mnie krzyczeli, ustawiali do pionu. Zawsze mnie potępiali. Nigdy nie usłyszałem od nich czegokolwiek dobrego, żadnej pochwały. Nawet nie wiem, czy kiedykolwiek byli ze mnie dumni. - Kontynuuje.
- Kochasz ich? - Pytam.
- Nie mogę kochać. Nie potrafię, bo nie znam tego uczucia. - Odpowiada.
Och. Zabolało. Moje serce gwałtownie zakuło. Skoro nie umie kochać, co w takim razie czuje do mnie? Kim dla niego jestem? Muszę wiedzieć na czym stoję. Ja wiem, że go kocham i to mnie przeraża. Co jeżeli ja się zaangażuję, a on po kilkunastu dniach zostawi mnie z kwitkiem? Nie chcę cierpieć, nie chcę go stracić.
- Naru? - Pytam cichutko.
- Mhm?
- Mogę spytać o Jake'a?
Postanawiam zostawić temat naszej relacji na inny dzień, dzisiaj chciałabym dowiedzieć się więcej o Uzumakim. Wiele mnie to kosztuje, ale czuję, że jeżeli nie wypytam go teraz, stracę swoją jedyną szansę i niczego się już nie dowiem.
- O co konkretnie?
Po tonie jego głosu stwierdzam, że nie jest tym zadowolony, ale ja nie odpuszczę. Nie teraz, kiedy jestem tak blisko poznania go lepiej.
- Dlaczego go nienawidzisz? - Uzumaki wzdycha.
- Może dlatego, że w oczach rodziców jest idealny, a ja znam go na wylot i wiem jaki jest zepsuty? Może dlatego, że jest zły do szpiku kości, a każdy stara się go wybielić i nie dostrzegają jego błędów? Może dlatego, że zawsze mnie pogrążał, żebym wychodził na tego najgorszego? A może to wszystko naraz i jeszcze więcej.
- A co jeśli się zmienił? - Blondyn prycha.
- Nie zaprzeczę. Tylko pamiętaj, że człowiek się zmienia, ale jego przeszłość zawsze pozostaje taka sama. - Odpowiada.
- I wciąż będziesz go nienawidził za to, co zrobił ci kiedyś?
- Nie umiem mu wybaczyć. - Mówi po chwili ciszy.
Jego głos jest wyprany z wszelkich uczuć.
- Przyjdzie taki czas, że to zrobisz. - Stwierdzam.
- Może, nie wiem. - Zaciska uścisk na moim brzuchu.
Czuję, że zaraz mnie udusi, ale postanawiam nic nie mówić, bo jest całkiem przyjemnie. Czuć jego ciało przy moim, to tak, jakbym miała wszystko co jest mi potrzebne do życia.
- A jak widzisz swoją przyszłość? Masz jakieś plany? - Pytam chcąc rozluźnić trochę atmosferę. Wiem wystarczająco dużo i nie zamierzam go dalej dręczyć. Słyszę urocze śmiecho-mruknięcie.
- A co to? Spotkanie o pracę? - Kpi ze mnie i się śmieje.
- Nie, to jest normalne pytanie. To jak? Masz jakieś plany? - Ponawiam pytanie z szerokim uśmiechem, czego on oczywiście nie zobaczy.
- Nie mam żadnych planów, bo ciężko zaplanować coś na przyszłość, kiedy ona okazuje się zupełnie inna od tego, co zaplanowałeś. Wolę uniknąć rozczarowania.
- Masz dziwne podejście, mało optymistyczne. - Stwierdzam.
- Realistyczne. Masz przed sobą człowieka, który planował, ale jego wszystkie plany chuj strzelił. Dlatego między innymi przestałem żyć z głową w chmurach.
- Więcej tu pesymizmu niż realizmu. - Zauważam.
- Zależy jak na to spojrzysz. - Odpowiada.
- Wciąż twierdzę, że jesteś pesymistą. - Trzymam się swojego zdania.
- Tak jest łatwiej, unikasz rozczarowań. - Stwierdza lekko.
- Łatwiej? - Oburzam się. - Dla kogo?
- Dla mnie na przykład.
- To jest niezdrowe. Sam siebie zatruwasz, więcej optymizmu człowieku. - Wzdycham.
- W życiu nie ma nic optymistycznego. Są same szare i ciemne kolory. - Tłumaczy.
Czuję jak w moim ciele wszystko buzuje, nie mogę wytrzymać, kiedy ktoś mówi mi takie głupoty. Życie jest pełne kolorów, tylko trzeba umieć je dostrzec, a to nie jest czasami łatwe.
- A ja? Jestem dla ciebie ciemnym kolorem? - Próbuję go inaczej podejść.
Uzumaki przez chwilę milczy.
- Nie. Gdybym miał przyrównać cię do koloru, byłabyś czerwona i żółta. - Stwierdza.
Marszczę brwi w niezrozumieniu. O co mu do cholery chodzi?
- Dlaczego czerwona i żółta? - Pytam z ciekawością w głosie.
- Bo czerwony kojarzy mi się z siłą, odwagą i... seksem. - Przewracam oczami na ostatni wyraz.
- A żółty? - Dopytuję.
- Z czułością, troską, radością i wszystkim co optymistyczne. Jesteś taką mieszanką wszystkiego. - Tłumaczy.
- Widzisz? Czyli czym jestem w twoim życiu? - Pytam przeciągając wyrazy.
- Kawałkiem optymizmu? - Zgaduje.
- Brawo! - Chwalę go. - Przekonałeś się chociaż trochę, że w życiu jest coś optymistycznego?
- Może troszeczkę. - Odpowiada z rozbawieniem w głosie.
- Może nie ogromny, ale to już postęp. - Wzdycham i ziewam.
- Słyszę, że czas do łóżka. - Stwierdza.
- Nie zaprzeczę, bo jestem już zmęczona. - Przyznaję.
Podnoszę się i kładę obok niego na poduszkę. Uzumaki gasi lampkę na stoliczku obok łóżka i sam układa się przy mnie. Całuje mnie w czoło.
- Dobranoc, księżniczko. - Prawie szepcze.
- Dobranoc pesymisto. - Mówię z uśmiechem.
- Znowu ci się zbiera, radzę mnie nie prowokować, bo wiesz do czego jestem zdolny.
- Nie strasz, nie strasz, bo się zesrasz. - Odpowiadam.
- Czasami naprawdę zachowujesz się jak małe dziecko. - Prycha przez śmiech.
- I co? Przeszkadza ci to? - Pytam sennie.
- W twoim przypadku nieszczególnie. - Stwierdza.
- Widzisz? Jestem wyjątkowa. - Żartuję.
- Na to wygląda. - Odpowiada.

Przysuwam się do niego bliżej i układam głowę na torsie chłopaka. Naru obejmuje mnie ramieniem, przyciska w ten sposób moje ciało jeszcze ciaśniej do siebie. W jego objęciach jest tak cieplutko i milutko, że bardzo szybko zasypiam.


~.~ 


Hej misie! O ile ktokolwiek tu jeszcze jest. Sprawa wygląda tak, zaczynamy się zastanawiać, czy to jeszcze ma jakikolwiek sens. Chyba nikt już tutaj nie zagląda i prawdopodobnie czas przenieść się w inne miejsce i zacząć wszystko od nowa. Trudna decyzja do podjęcia. Mimo wszystko, cieszcie się rozdziałem. Hope you like it! Paula&Patty

5 komentarzy:

  1. Witajcie dziewczyny :)
    przeczytałem wasze dwa ostatnie rozdziały i przyznaje, że Sakura miała ostatnio kilka dylematów, ale cieszę się że to już sobie wyjaśniła z Naruto. jednak jestem ciekaw co dalej z tego wyniknie, bo coś podejrzewam, że ten cały Jake tak łatwo nie odpuści.
    Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział.
    Pozdrawiam Kuraj.:)

    P.S. Zapraszam na nowy rozdział pieczecprzeznaczenia.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka. Ogólnie to podoba mi się wasz blog. Czytam go i raczej nie chciałabym abyście go porzucały. Jeśli chodzi o coś nowego to możecie coś tworzyć, ale fajnie by było jakby to było jakieś narusaku. Teraz bardzo mało jest blogów, fanficków o tej tematyce, a jest naprawde fajna. Dajcie znać co wymyśliłyście i pozdrawiam cieplutko :* :*
    Karinka.

    OdpowiedzUsuń
  3. chejka dziewczyny blog jest bardzo fajny i szkoda by było gdyście skończyli blog bardzo fajny jest o takim tamacie to się nie znajdzie wogle ale jak już by doszło to tego to na jaki temat byście pisali i czy byli by ci sami bohaterowie bo ich najlepiej lubie a rozdział bardzo fajny jak zawsze pozdrawiam i czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jak zawsze super, aż szkoda że tak szybko się kończy i chce się więcej, duzo więcej. Więc mam nadzieję że dalej będziecie pisać to opowiadanie i mnie nie rozczarujecie :p. Btw po wakacjach pewnie będzie więcej osób na blogu, bo taki okres ^^. Pozdrowionka i życzę dużo weny i czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chciałybyśmy tak szybko kończyć tego opowiadania, bo mamy na nie naprawdę dużo pomysłów. Chodzi tylko o to, że nie wiemy, czy kogoś ono w ogóle interesuje, bo nie ma zbyt dużego odzewu 😉

      Usuń