- Mówisz poważnie? -
Pyta Saki. Na jej twarzy widzę szczery uśmiech.
- To była decyzja, którą
trudno było mi podjąć, ale sądzę, że jest słuszna. Skoro się
taka urodziłam, to chyba powinnam stać się lepszą wersją siebie,
prawda? - Pytam.
- Mówisz o przemianie? -
Wtrąca Ino.
- Tak. Mówiłam wam wiele
razy, że czegoś w moim życiu brakuje, pamiętacie? - Dziewczyny na
potwierdzenie kiwają głowami. - No właśnie. Sądzę, że jak się
przemienię, czy jakkolwiek inaczej to nazywacie, to w końcu stanę
się sobą. Rozumiecie o co mi chodzi?
- Chłopakom się to nie
spodoba. - Wzdycha Ino.
- A co oni mają do tego?
- Pytam marszcząc brwi.
- Uważają, że nie
jesteś gotowa. - Tłumaczy.
- To jest moja decyzja. -
Mówię twardo.
- Masz rację. To nie tak,
że nie chcą, żebyś została przywódczynią Klanu. Po prostu się
o ciebie boją. Nie chcą, żebyś zginęła. - Stwierdza Saki.
- Musisz przejść wiele
treningów. - Odzywa się blondynka.
- Związanych z... -
Pytam.
- Głównie chodzi o
walkę. Później o twoje przywiązanie z Naru. Będziecie uczyć się
różnych rzeczy, w które niestety nie jestem wtajemniczona. -
Odpowiada.
- Mam was i wiem, że mi
pomożecie, dlatego się nie boję. - Mówię z uśmiechem.
- Prawidłowe podejście.
- Stwierdza Saki.
- Wiesz może, kiedy wujek
z ciocią wracają? Skoro wyjazd służbowy był kłamstwem, nie
zdziwiłabym się jakby zostali dłużej. - Wzdycham.
- Przykro mi, ale nic o
tym nie mówili. Musisz do nich zadzwonić. - Wymawia ostatnie zdanie
z niechęcią i mruży przy tym oczy.
- Zrobię to wieczorem. -
Przykładam dłoń do czoła i delikatnie je pocieram.
Od tego wszystkiego
zaczęła boleć mnie głowa, a jakby tego było mało, martwię się
o Uzumakiego. Wieczorem czeka mnie rozmowa z ciocią i mam nadzieję,
że wszystko sobie wyjaśnimy.
- Wiecie, że nie ruszacie
się z mojego domu do tej pory aż ciocia z wujkiem nie wrócą,
prawda? - Pytam z uśmiechem.
- Nie zostawiłybyśmy
ciebie tu samej. - Odpowiada Ino.
- Zwłaszcza po ostatnich
wydarzeniach. - Dopowiada delikatnie Saki.
Domyślam się, że chodzi
jej o trupa przed moim domem, więc nie poruszam dalej tego tematu,
bo nie ma po co do tego wracać. Stało się i tyle. Cieszę się, że
tym trupem nie był Uzumaki.
- Przygotuję wam pokój
gościnny, bo spanie razem na dłuższą metę nie będzie dobrym
pomysłem. - Mówię z uśmiechem.
- Twoje łóżko jest za
małe dla nas trzech. - Ino się śmieje.
Moją uwagę odwraca
dźwięk pukania w stół, więc patrzę w kierunku Saki. Jej długie,
smukłe palce wybijają rytm na drewnianej powierzchni, a wzrok
dziewczyny utkwiony jest w oknie. Patrzę na blondynkę, która po
chwili wzrusza ramionami z rozbawieniem.
- Co jest? - Pytam.
Macham jej dłonią przed
oczami, bo nawet nie zareagowała na mój głos. Ten gest na nią
działa i po chwili patrzy w moją stronę.
- Sorki, co mówiłaś? -
Pyta ze sztucznym uśmiechem.
- Tobie przynajmniej nie
próbuje wmówić, że cię słuchała i wie o co chodzi. - Ino
bełkocze pod nosem, a ja się uśmiecham.
- Pytałam co ci jest. -
Powtarzam.
- Nic, po prostu się
zapatrzyłam. - Posyła mi znowu sztuczny uśmiech.
- Saki. - Naciskam, a ona
przewraca oczami.
- Martwię się. -
Stwierdza.
- O Naru? - Pyta
blondynka, a Saki kiwa głową. - Przecież wiesz, że nic mu nie
będzie. - Próbuje ją uspokoić.
- No nie wiem. Wiedziałaś,
że znowu chodzi na walki? - Mówi z przerażeniem.
Jestem zdezorientowana,
ale na razie siedzę cicho i słucham.
- Co? Wiedziałaś i mi
nie powiedziałaś? - Ino jest zła.
- Zapomniałam. Mieliśmy
tyle spraw, że po prostu wyleciało mi to z głowy. - Usprawiedliwia
się.
- Przepraszam, jakie
walki? - Pytam w końcu.
- Naru ma ogromne problemy
z agresją, nie umie się opanować. Kiedyś chodził na walki, które
były organizowane przez takich jak my, a niekiedy zdarzało się, że
bił się z normalnymi ludźmi. - Tłumaczy Ino.
- Nie tylko dlatego tam
chodzi. - Saki wzdycha. - Mówił ci o szkole? - Pyta, a ja kiwam
głową na potwierdzenie, żeby jej nie przeszkadzać.
- Tam codziennie odbywały
się różne zajęcia, w tym walki. Przyzwyczaił się do tego trybu
życia i tego mu brakuje. Potrzebuje tej adrenaliny, rozumiecie?
Tyle, że to nie jest dobre dla otoczenia, bo Naru nie zna swojej
siły. W szkole strażników bił się z kimś podobnym do niego, a
nie ze zwykłymi ludźmi czy wilkołakami, które są słabsze od
niego. - Tłumaczy.
To co mówi moja
przyjaciółka ma sens, organizm przyzwyczaja się do różnych
rzeczy, a jak z nich rezygnujemy to ciężko się przestawić. To tak
jak z narkotykami. Z adrenaliny też jest ciężko zrezygnować,
dlatego ludzie czasami pakują się w różne kłopoty.
- Nie da mu się pomóc w
jakiś inny sposób? Nie może chodzić na jakieś dodatkowe zajęcia?
- Pytam zmartwiona podpierając głowę na dłoni.
- Gdzie? Bo na pewno nie
ze zwykłymi ludźmi. Raczej nie chcemy, żeby ich pozabijał. -
Prycha Saki.
- To jest dziwne, ale Naru
jeszcze nie ogarnia swojej siły i może kogoś niechcący
skrzywdzić. - Mówi Ino.
- No, a ta cała Rada? Nie
może stworzyć... no nie wiem, jakiegoś programu treningów, które
mogłyby mu pomóc?
Dziewczyny patrzą się na
siebie zaskoczone, a potem wybuchają głośnym śmiechem. Patrzę na
nie jak na idiotki i marszczę brwi, bo nie wiem o co im chodzi.
Czekam cierpliwie na to, żeby się uspokoiły. Po dobrej minucie
moje błagania zostają wysłuchane.
- Sorki Sakurcia, ale
myślisz, że oni się nim przejmują? - Odzywa się blondynka.
- Rada to taka duża
szmata, która nadaje się tylko do wycierania podłóg. - Mówi
Saki.
- Saki! - Ino posyła jej
karcące spojrzenie.
- No co? - Wzrusza
ramionami. - Taka prawda, a to, że ty masz do nich jakiś szacunek
nie znaczy, że ja też muszę.
- To są starsi ludzie i
powinnaś mieć do nich szacunek. - Poucza ją.
- Do innych staruszków na
całym świecie nic nie mam, ale nie oczekuj ode mnie tego, że moje
zdanie na temat Rady się zmieni. Nie ma opcji. - Broni się.
Ino wzdycha, wyraża tym
swoją bezradność. Zastanawia mnie jedno, po co istnieje ta Rada
skoro niczym ważnym się nie zajmuje? Saki i Uzumaki są negatywnie
do niej nastawieni, więc nie wiem jak mam to odbierać.
- Czym oni się zajmują?
Bo z tego co widzę nie każdy ich lubi. - Zauważam.
- Wbrew pozorom zajmują
bardzo ważne stanowisko. Strzegą naszych tradycji, organizują
wszystko w Klanie i pomagają Królowej w rządach. - Odpowiada Ino.
- Skoro tak to dlaczego po
nich tak jedziecie? - Pytam ciekawa.
Muszę się dowiedzieć
niektórych rzeczy, jestem w tym nowa i zagubiona. Skoro mam być
dobrą Królową to muszę zacząć wszystko od podstaw.
- Ja nienawidzę ich tylko
i wyłącznie z powodu mojego kochanego Naru. Gdyby traktowali go
poważnie, zmieniłabym o nich zdanie. Musiałby się zdarzyć cud,
żeby coś się zmieniło, ale na razie się na to nie zapowiada. -
Saki wzrusza ramionami.
- Też nie popieram
takiego czegoś, ale powinnaś mieć do nich szacunek Saki. -
Blondynka wzdycha. - To najstarsi z naszego Klanu.
- Nie próbuj, nie
przekonasz mnie. - Saki wstaje od stołu, czym zwraca naszą uwagę.
- Dokąd to? - Pytam
ciekawa.
- Idę się przewietrzyć
i może go poszukam. - Wzdycha z uśmiechem.
- Uważaj. Wiesz, że
ostatnio jest niebezpiecznie. - Mówi zmartwiona Ino.
- Oooo boisz się o mnie?
- Pyta z przesadzoną słodkością. - Spokojnie, umiem o siebie
zadbać. - Odpowiada z bezczelnym uśmiechem.
Patrzę przelotnie na moją
przyjaciółkę, ale coś jest z nią nie tak, więc z powrotem
wracam wzrokiem na jej osobę. Patrzę prosto w oczy Saki i
mimowolnie się uśmiecham. Jej oczy świecą na złoty kolor, nie
jest on jakiś żółty czy brudny. To prawdziwy, piękny, złoto
bursztynowy kolor. Nie jestem w stanie inaczej tego określić.
- Przestań się
popisywać. - Mówi roześmiana Ino. Widzę jak kolor oczu Saki
powraca do normalności.
- Okay. Do zobaczenia
później. - Unosi rękę do góry i słodko się uśmiecha.
Przez chwilę razem z Ino
patrzymy za Saki, która wychodzi z kuchni.
- Dlaczego jej oczy świecą
na inny kolor? - Otrząsam się.
- To znaczy? - Pyta
zdezorientowana, a ja wzdycham.
- Uzumakiego świecą na
błękit. - Tłumaczę, a ona się uśmiecha.
- Ach o to ci chodzi. Saki
to zwykły wilkołak, a Naru to wilkis, dlatego jego oczy świecą na
inny kolor. Twoje będą czerwone. - Posyła mi uśmiech.
- Och. - Tylko tyle
wydobywa się z moich ust.
- Zmieńmy temat na coś
lżejszego, zmęczyła mnie rozmowa na temat Klanu i wszystkiego co
jest z nim związane. - Wzdycha na potwierdzenie swoich słów.
- Może obejrzymy jakiś
film, co ty na to? - Proponuję.
- Z chęcią. - Ino jest
zachwycona.
- Ale najpierw pójdę się
wykąpać i zadzwonię do ciotki. - Stwierdzam.
- Spoko. Przebiorę się w
piżamę. - Posyła mi szeroki uśmiech.
Moja przyjaciółka wstaje
i wychodzi z kuchni, po chwili idę w jej ślady i kieruję się
prosto do swojego pokoju. Biorę z niego piżamę i wchodzę do
łazienki, rozbieram się i zamykam w kabinie prysznicowej. Dokładnie
myję ciało i włosy, a kiedy kończę osuszam się ręcznikiem,
ubieram i wychodzę z łazienki. Podchodzę do łóżka, na które
siadam i sięgam po mój telefon. Wypuszczam spięty oddech i
odblokowuję ekran. Wchodzę w kontakty i wybieram ciocię.
Przykładam telefon do ucha i słyszę sygnał.
- Kochanie! Cieszę się,
że dzwonisz, bo nie miałam od ciebie już dawno żadnych wieści.
Zaczynałam się martwić. - Mówi przerażona.
Słysząc jej głos, w
moich oczach pojawia się kilka łez, które zręcznie eliminuję. Nie chcę płakać, nienawidzę tego.
- Spokojnie. - W moim
głosie słychać rozbawienie. - U mnie wszystko w porządku.
Przepraszam, że nie dzwoniłam, ale nie miałam za bardzo czasu. -
Tłumaczę.
- To cię nie
usprawiedliwia, mogłaś napisać chociaż wiadomość. - Narzeka.
- Wiem, przepraszam. -
Wzdycham. - Jak się bawisz? - Pytam.
- Muszę przyznać, że
dobrze. Nigdy bym nie pomyślała, że ten wyjazd może mnie tak
odprężyć. Wujek jest bardzo szczęśliwy i mi to wystarczy.
Chociaż bardzo za tobą tęsknię. - Odpowiada.
- Ja też za wami tęsknię.
- Mówię łamliwym głosem. Cholera.
- Sakura? Co się dzieje
kochanie? Ktoś cię skrzywdził? - Pyta zaniepokojona.
- Nie. - Zaprzeczam. -
Wszystko jest w porządku. - Próbuję ją uspokoić.
- Kochanie, wychowałam
cię i myślisz, że nie wiem, że coś się dzieje? Słyszę to po
twoim głosie. - Upiera się. Wzdycham głęboko i przymykam oczy.
- Kiedy zamierzaliście mi
powiedzieć? - Pytam.
Ciocia przez chwilę się
nie odzywa. Panuje wielka cisza i wiem, że zbiera się na odwagę,
żeby cokolwiek z siebie wydusić.
- Wiem, nie powinniśmy
ukrywać przed tobą tak ważnych rzeczy jak twoje pochodzenie. -
Słyszę, że płacze. - Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz.
Wujek nie jest winien, to wszystko przez moją upartość. Myślałam,
że jak nigdy się nie dowiesz, twoje życie będzie lepsze. Bez tych
wszystkich problemów związanych z Klanem. Chciałam cię chronić,
wiem, że zrobiłam głupotę. Powstrzymywałam wujka, żeby nic ci
nie mówił. Przepraszam. - Mówi łamiącym się głosem.
Przymykam oczy, żeby nie
poleciały z nich uparte łzy.
- Nie mam ci czego
wybaczać ciociu. Powinnam dziękować, że wychowała mnie tak
wspaniała osoba, która się mną zaopiekowała i mnie nie
zostawiła.
- Jak się dowiedziałaś?
- Pyta drżącym głosem.
- Powiem ci pod warunkiem,
że się uspokoisz. Wiem, że płaczesz. Nie chcę, żeby skoczyło
ci ciśnienie, czy coś. - Stwierdzam.
- Dobrze, a teraz mów. -
Jej głos powoli wraca do normalności.
- Pamiętasz jak ci
mówiłam, że w szkole pojawił się nowy chłopak?
- To wilkis, prawda? -
Pyta.
- Tak. - Wzdycham. - Jest
całkiem fajny, dobrze się z nim dogaduję. Nazywa się Naruto
Uzumaki i niedawno mi wszystko powiedział. Wiedziałaś o Ino, Saki
i Sasuke?
- Tak, wiedziałam już od
dawna. Czy Rada wywiera na ciebie nacisk?
- Nie ciociu, chcą ze mną
jak najszybciej porozmawiać. - Tłumaczę.
- Masz już ustalony
termin?
- Nie, jutro spotkam się
z Sasuke, a on powie mi co dalej. - Odpowiadam. - Ciociu, chcę,
żebyś wiedziała, że podjęłam już decyzję. - Wzdycham.
- Będziesz wspaniałą
Królową. - Stwierdza.
- Skąd wiesz, że chcę
nią zostać? - Pytam z lekkim uśmiechem.
- Bo dobrze cię znam i
wiem, że nigdy nie uciekasz przed tym z czym masz się zmierzyć.
Taka już jesteś i wiem, że spełnisz swoją rolę najlepiej jak
potrafisz.
- Dzięki, że we mnie
wierzysz. - Uśmiecham się. - Jak długo jeszcze tam zostaniecie?
- Ten wyjazd może się
troszeczkę przedłużyć. Mam nadzieję, że twój wilkis bardzo
dobrze wypełnia swoje obowiązki.
- Nawet nie wiesz jak
bardzo. - Mówię i odchrząkuję. - Jak tam czuje się wujek? Myślę,
że ten wyjazd dobrze wam zrobi. - Próbuję zmienić temat.
- Sakura? Czy powinnam się
czymś martwić? - Pyta z ciekawością.
- No co ty ciotuniu,
wszystko jest okey. Wiesz co? Muszę już kończyć, jest u mnie Ino
i to tak nieładnie zostawiać ją na tak długo. - Stwierdzam
pośpiesznie.
- Dobrze, daję ci na
razie spokój. Dzwoń częściej. - Upomina mnie.
- Postaram się. Ucałuj
wujka.
- Do usłyszenia kochanie.
Ciocia się rozłącza, a
ja wzdycham z ulgą. Muszę się kontrolować, bo mój związek
wypłynie jak zdechłe rybki w morzu, a wolałabym, żeby na razie
pozostał w głębinach. Przysuwam się do szafki nocnej i kładę na
niej telefon, do którego podłączam ładowarkę. Wstaję z łóżka
i kieruję się na dół do salonu. Na kanapie dostrzegam Ino, która
szuka czegoś w telewizji. Naprzeciwko niej na stole stoi wielka
miska z popcornem.
- No nareszcie, jak poszło
z ciocią? - Pyta nie odrywając wzroku od telewizora. Siadam obok
niej i wygodnie się opieram. Nakrywam nas dwie kocem.
- Łatwiej niż myślałam.
Przepraszała mnie i płakała. - Wzdycham.
- I jak się czujesz? -
Pyta odwracając wzrok w moją stronę.
- Jest mi lżej. Chciała
dla mnie jak najlepiej, prawda?
- Prawda. Twoja ciocia
jest najlepsza. - Odpowiada z uśmiechem. - A więc komedia, horror,
romans czy dramat. Wybieraj kochana, ale sądzę, że przydałaby się
jakaś komedia.
- Też tak myślę. Co
znalazłaś?
- Randka na weselu. Ma
same dobre opinie. - Mówi szczęśliwa.
- Spoko, mi pasuje. -
Odpowiadam. - Swoją drogą, Saki długo nie wraca do domu. Martwię
się o nią, zresztą jak o całą trójkę. - Wzdycham.
Cholera, naprawdę się
martwię. Wiem, że Uzumaki jest wybuchowy i boję się, że zrobi
coś głupiego. Chciałabym, żeby już wrócił. Naprawdę mi na nim
zależy i nie chcę go stracić.
- Spokojnie, jeżeli ktoś
ma ich ściągnąć do domu, to tylko ona. Nie wiem czemu, ale te dwa
pustaki się jej słuchają. W sumie to dobrze, bo ma na nich
jakikolwiek wpływ.
- Sasuke też jest taki...
- Agresywny? - Ino za mnie
kończy, a ja kiwam na potwierdzenie głową.
- Nie, on jest wyjątkowo
opanowany. Nie znam drugiego takiego wilkołaka. - Wzrusza ramionami.
- Podoba ci się, prawda?
- Pytam z uśmiechem.
- To nie jest temat na
dzisiaj. - Odpowiada.
- Dlaczego? - Zadaję
pytanie, a ona wzrusza ramionami z uśmiechem.
- Miałyśmy oglądać
film. O, zobacz. Już się zaczyna. - Odwraca moją uwagę.
Postanawiam dać jej
spokój, na razie. Jeszcze wrócę do naszej rozmowy. Wiem, że moja
przyjaciółka nie lubi rozmawiać o sprawach sercowych, ale muszę
od niej wyciągnąć co nieco. Czepiam się Ino, a nie powiedziałam
jej jeszcze o mnie i Uzumakim. Chyba boję się jej reakcji. Mam
tylko nadzieję, że nie będzie zła. Wyłączam już myślenie i
skupiam się na filmie, który swoją drogą mam nadzieję, odciągnie
mnie trochę od rzeczywistości.
***
Film był bardzo dobry i
poprawił mi nastrój, ale jak skończyłyśmy go oglądać wybiła
dwudziesta trzecia, a ja zrobiłam się senna. Siedzę z Ino na
kanapie i gapimy się pustym wzrokiem w napisy końcowe.
- Czemu jeszcze nie
wrócili? - Pyta.
- Mnie pytasz? Może
próbują go jakoś okiełznać. - Mówię pod nosem.
- Może. - Mruczy.
Nie powiem tego Ino, ale
się martwię. Cholernie, bo nie wiem co się z nimi dzieje. Co
jeżeli ich napadli? Co jeżeli są ciężko ranni i potrzebują
pomocy?
- Ino, mogę zadać ci
pytanie? - Blondynka od razu odwraca na mnie wzrok.
Moja przyjaciółka
śmiesznie marszczy brwi i kiwa twierdząco głową.
- Śmiało. - Posyła mi
zachęcający uśmiech.
- Dlaczego niektóre rany
u wilkołaków, czy wilkisów goją się szybciej, a inne wolniej? -
Mrużę oczy, analizując w głowie, czy to co powiedziałam ma sens.
- To siedzi raczej w
głowie. Jeżeli któreś z nas jest bardzo mocno skupione na
uleczeniu się to wtedy to działa. Czasami jest tak, że w ogóle o
tym nie myślimy i naszą głowę blokują jakieś inne myśli, a
rana zostaje. W sumie jest to pomocne, bo dzięki temu możemy żyć
między zwykłymi ludźmi.
- Chodzi ci zwłaszcza o
bójki, prawda? - Pytam z uśmiechem, a ona kiwa głową.
- Taaa gdyby nie to,
chłopcy mieliby wiele kłopotów. - Uśmiecha się, a ja ziewam.
- Jesteś zmęczona, połóż
się. - Kładzie dłoń na moim ramieniu i lekko je ściska.
- Przydałby mi się sen.
- Zgadzam się z nią. - Dobranoc. - Mówię i wstaję.
- Sakura. - Zatrzymuje
mnie głos Ino, więc odwracam się w jej stronę.
- Mhm?
- Nie martw się. - Posyła
mi uśmiech. - Dobranoc.
Kieruję się po schodach
na górę do swojego pokoju. Wszędzie są pogaszone światła, a ja
ich nie zapalam, bo najzwyczajniej w świecie mi się nie chce. Poza
tym, drogę oświetla mi blask księżyca, który wpada przez
odsłonięte okna. Otwieram drzwi od swojego pokoju i doznaję szoku.
Moje ciało automatycznie się zatrzymuje i sztywnieje, a dłoń
wędruje pod lewą pierś. Jestem przestraszona, bo na swoim łóżku
widzę potężną postać w czarnej bluzie z kapturem bez rękawów.
Siedzi odwrócona w stronę okna i wpatruje się w jakiś punkt.
Zamykam po cichu drzwi, delikatnie stąpam po podłodze i podchodzę
do łóżka. Wdrapuję się na nie i siadam za plecami chłopaka
obejmując go w pasie.
- Martwiłam się. -
Szepczę wtulona w jego plecy.
- Niepotrzebnie. - Mruczy
pod nosem.
- Czemu się tak
wkurzyłeś? - Pytam delikatnie i słyszę jak wypuszcza spięty
oddech.
- Nie chcesz, żebym
kierowała Klanem?
- Co? Nie. To już nie
chodzi o ciebie i pieprzony Klan. - Odpowiada.
Uzumaki delikatnie się
odwraca, chwyta mnie za biodra i z łatwością sadza sobie mnie na
kolanach. Oczywiście nie obeszło się bez mojego cichego chichotu.
Chłopak wtula głowę w zagłębienie mojej szyi.
- Mmm tak cudownie
pachniesz. - Mruczy w moją skórę, a mnie przechodzą ciarki.
- Przestań. - Śmieję
się. - Więc? Powiesz mi w takim razie o co chodzi? - Pytam.
- Naprawdę nie chce mi
się o tym gadać. - Szepcze.
- Proszę. Skoro ze mną
jesteś, proszę cię o odrobinę zaufania. - Próbuję go przekonać.
- Chodzi o Radę, że
wpierdala się do naszego życia. - Odpowiada niechętnie, ale czuję,
że coś jeszcze ukrywa.
- Nie tylko, prawda? -
Naciskam.
Chwytam jego twarz w
dłonie i zmuszam, żeby na mnie spojrzał. Jego oczy wyrażają
smutek i odrobinę gniewu.
- Masz rację. Nie podoba
mi się, że ten skurwiel ma z nami zamieszkać. - Wyrzuca z odrazą.
- Nie musisz z nim
rozmawiać. - Stwierdzam, a on się uśmiecha.
- Wkurwia mnie jego sama
obecność. - Zaciska szczękę i przymyka oczy. Wiem, że przez jego
głowę przeszła jakaś myśl, która mu się cholernie nie podoba.
- Uzumaki? - Przechylam
głowę w prawą stronę.
- Co?
- O czym pomyślałeś? -
Mrużę na niego oczy.
- Nic się przed tobą nie
ukryje. - Wzdycha.
- Masz rację, dlatego
gadaj. - Posyłam mu słodki uśmiech.
Uzumaki skanuje wzrokiem
moją twarz, a potem zjeżdża nim niżej na moje piersi i seksownie
zagryza wargę. Dłońmi z moich bioder zjeżdża na mój tyłek i
lekko go ściska. Gdybym powiedziała, że nic nie poczułam,
skłamałabym. W moim podbrzuszu rozlewa się gorące uczucie
pożądania, ale się opamiętuję. Chwytam go za twarz, dzięki
czemu patrzy teraz w moje oczy. Unoszę brew do góry.
- Tutaj mam oczy. - Mówię
zaczepnie.
- Wiem, też są piękne.
Ale... - Mruczy i składa na mojej szyi delikatny, rozpalający
pocałunek. - Wolałbym patrzeć na coś innego. - Zjeżdża wargami
coraz niżej i za każdym razem kusząco zasysa moją skórę. Pod
wpływem przyjemności przymykam oczy. - Najlepiej na ciebie. Nagą i
krzyczącą moje imię.
Wplatam dłonie w jego
włosy i bezczelnie odciągam jego głowę do tyłu z uśmieszkiem.
Uzumaki jest niezadowolony, ale odwzajemnia mój uśmiech.
- Mmmm niegrzeczna. Chyba
polubię cię w takim wydaniu.
- Nie odwracaj mojej uwagi
i gadaj. - Puszczam jego włosy i kładę dłonie na ramionach
Uzumakiego.
- Nie moja wina, że
jesteś taka seksowna. To ty odwracasz moją uwagę.
- O czym pomyślałeś? -
Ignoruję jego słowa.
- O tym, że nie zniosę
myśli, że ten gnojek będzie blisko ciebie. - Zaciska szczękę.
- Jesteś zazdrosny? Boisz
się, że cię z nim zdradzę? - Pytam rozbawiona.
- Przestań, nawet tak nie
mów. Jak wyobrażam sobie jego ohydne łapy na twoim boskim ciele...
dostaję szału. - Prawie warczy.
Jest słodkim
zazdrośnikiem, dlatego uśmiecham się do niego i składam na jego
ustach delikatny pocałunek. Na początku go nie odwzajemnia, ale
później powoli zaczyna ruszać wargami. Znacząco go pogłębia,
kiedy zaczyna walczyć z moim językiem. Jego dłonie pewnie i mocno
chwytają mnie za pośladki. Uzumaki powoli się ze mną unosi i
potem kładzie mnie na zimną pościel. Jedną dłonią zjeżdża po
moim biodrze do kolana, które chwyta i przyciąga do swojego ciała.
Dłońmi rozpinam zamek u jego bluzy i dotykam umięśnionego,
twardego brzucha chłopaka. Mruczę z uznaniem, a on uśmiecha się w
moje usta. Sunę dłońmi w górę po jego ciele aż docieram do
barków, z których zsuwam jego bluzę. Wplatam palce w gęste włosy
Uzumakiego. Zaplatam nogi wokół jego bioder, dzięki czemu dociskam
nasze ciała bliżej siebie. Czuję jego nabrzmiałe przyrodzenie i
wiem, że jest cholernie podniecony. Chłopak zjeżdża z pocałunkami
na moją szyję, a ja wyginam głowę w tył, żeby miał łatwiejszy
dostęp. Czuję jak przy piersiach zasysa moją skórę robiąc mi
mokrą malinkę. Chcę się mu odwdzięczyć, dlatego gwałtownie
przewracam go na plecy. Splatam nasze dłonie i przyciskam je do
materaca po obu stronach jego głowy. Pochylam się w przód nad
twarzą chłopaka i zadziornie się uśmiecham widząc podniecone i
spragnione oczy blondyna. Specjalnie się o niego ocieram, a on
seksownie syczy.
- Kurwa. Jak masz zamiar
coś ze mną zrobić to to zrób, bo czuję, że pękną mi spodnie.
- Posyła mi zniecierpliwiony uśmiech.
- Skąd wiesz, że w ogóle
zamierzam coś zrobić? - Pytam zagryzając wargę i delikatnie się
poruszam. Chłopak wydaje z siebie warknięcie.
- Jeżeli jeszcze raz to
zrobisz, przysięgam, że sam cię wezmę. - Mówi z zaczepnym
uśmiechem.
- Masz na myśli... -
Ocieram się o niego ponownie. - … to? - Pytam bezczelnie, a on
przymyka oczy. Czuję, że zaraz mnie przewróci, więc schylam się
do jego szyi i zasysam jego skórę. Robię mu wielką malinkę, na
którą później chucham.
- Odwdzięczyłaś się? -
Pyta.
- Mhm. - Mruczę.
- Świetnie, to teraz ja
się pobawię. - Przewraca mnie z powrotem na plecy i złowieszczo
się przy tym uśmiecha.
- Dziewczyny są za
ścianą. - Informuję.
- W tym momencie mnie to
nie obchodzi. Doprowadziłaś mnie do szaleństwa i muszę coś z tym
zrobić. - Stwierdza i składa mokre pocałunki w zagłębieniu moich
piersi.
- Jeżeli chcesz coś z
tym zrobić to najpierw powiemy dziewczynom o naszym związku. Nie
chcę, żeby dowiedziały się o nas przez przypadek. - Uzumaki
przestaje znęcać się nad moimi piersiami i unosi głowę.
- Umiesz zepsuć chwilę.
- Mówi poważnie patrząc w moje oczy.
Przewraca się na plecy i
kładzie obok mnie. Splata ręce i kładzie je pod głowę. Bierze
głęboki oddech i powoli wypuszcza powietrze.
- Co robisz? - Pytam i
kładę dłoń na jego brzuchu, a on się spina.
- Próbuję się opanować,
ale twój dotyk mi w tym nie pomaga. - Marszczy brwi jakby chciał
się skoncentrować na czymś innym. Chichocząc zabieram dłoń z
jego brzucha i kładę się obok niego.
- I jak? - Śmieję się,
a on otwiera jedno oko. Posyła mi słodki uśmiech.
- Słabo, mieć ciebie
obok siebie. Trzeba mieć silną wolę, żeby cię nie zgwałcić.
- Byłbyś takim egoistą?
- Pytam żartobliwie.
- Nie, nie zrobiłbym
niczego wbrew tobie. Jeszcze sama zechcesz uprawiać ze mną dziki
seks. - Posyła mi bezczelny uśmieszek, a ja się śmieję.
- Jak zwykle pewny siebie.
- Jak zwykle niedostępna.
- Niezainteresowana. -
Poprawiam.
- Och, teraz już raczej
zainteresowana i to bardzo. - Puszcza mi oczko.
- Tobą tak, seksem
niekoniecznie. - Drażnię go.
- Jeszcze sama poprosisz,
zobaczysz. - Mówi pewnie.
- Kiedy porozmawiasz z
dziewczynami? - Zmieniam temat.
- Jutro im powiem,
obiecuję. - Wzdycha.
- Czemu tak to odciągasz?
I tak się dowiedzą.
- Bo nie chce mi się
słuchać kazań Sasuke. On myśli, że cię zaliczę i zostawię. -
Posyła mi uśmiech.
- Wypluj to brzydkie
słowo. - Słyszę jego śmiecho-mruknięcie.
- To słowo Sasuke, nie
moje. - Broni się.
- Sasuke i takie słowo? -
Udaję zdziwioną, a Uzumaki się uśmiecha. - Wracając do naszej
dzisiejszej rozmowy. - Zaczynam z wahaniem. - Między mną, a Scottem
do niczego nie doszło. Po prostu mnie przytulił. - Tłumaczę, bo
nie chcę, żeby był na mnie zły. Uzumaki odwraca głowę w moją
stronę i delikatnie się uśmiecha.
- Wierzę ci. - Szepcze. -
Przepraszam, że wtedy w kuchni... tak na ciebie naskoczyłem, ale
byłaś przesiąknięta jego zapachem. A to jest wkurwiające, czuć
na tobie zapach innego.
- Co do ciebie, nie chcę,
żeby ta szmata mąciła ci w głowie. - Mówię poważnie.
- Jedyna kobieta, która
mąci mi w głowie leży obok mnie. - Uśmiecha się tak słodko, że
aż odwzajemniam jego uśmiech.
- Mam nadzieję, że tak
zostanie. - Odpowiadam.
- Podjęłaś już
decyzję? - Pyta zmieniając wyraz twarzy. Z rozbawionego staje się
poważny. Ściąga brwi w zamyśleniu.
- Mhm. - Mruczę.
- I?
- Przyjmuję tę fuchę. -
Odpowiadam, ale po jego minie wnioskuję, że nie jest zachwycony.
Zaciska szczękę i przymyka oczy.
- Nie jesteś zadowolony.
- Dostrzegam. - Byłoby mi łatwiej gdybym miała twoje poparcie. -
Wzdycham przymykając oczy.
Uzumaki gwałtownie się
podnosi i przysuwa bliżej mnie. Głowę ma opartą na dłoni, a
łokieć na materacu. Wpatruje się we mnie jakby widział mnie po
raz pierwszy w życiu.
- Nie o to chodzi. Masz
moje poparcie. Po prostu kurewsko się o ciebie martwię.
- To przestań mnie
zniechęcać. - Jęczę.
- Robię to?
- No, a nie? - Pytam
patrząc w jego oczy. Chłopak wypuszcza spięty oddech.
- W takim razie
przepraszam. Mam na pieńku z Radą. Wiem, że zachowuję się jak
popieprzeniec, ale robię im wszystko na złość. Wkurwiają mnie,
że na ciebie naciskają.
- Musisz ich zrozumieć,
nie wiedzą na czym stoją. - Tłumaczę jak wygląda to z ich
perspektywy.
- Ta, spróbuję. - Mówi
od niechcenia, a ja przewracam oczami.
Ten człowiek jest tak
uparty, że chyba nie znam drugiego takiego.
- Rozmawiałem z Saki. A
jak wiesz, dzisiaj nie dałem jej wszystkiego powiedzieć. Rada
kupiła nam już dom, z tego co mówi bardzo duży. - Wzdycha
niezadowolony tym pomysłem.
- Kiedy się wprowadzamy?
- Pytam.
Też byłam sceptycznie
nastawiona do tej przeprowadzki, ale pomyślałam, że fajnie będzie
się w końcu uniezależnić od cioci i wujka. Muszę znaleźć pracę
i w końcu kupię sobie samochód. W sumie nawet się cieszę i
jestem podekscytowana, mogłabym wyprowadzić się nawet jutro.
- Nie wiem, pewnie za
kilka dni. Cieszysz się?
- Jak mam być szczera to
bardzo. Będę blisko ciebie. - Uśmiecham się i całuję go w
policzek.
- Między innymi ten powód
mnie przekonuje. - Mruczy.
- Powinienem już iść. -
Wzdycha i nachyla się do mojej twarzy. Uśmiecha się i składa
czuły pocałunek na moich ustach. Jego ciepłe wargi są
niesamowite, potrafią zdziałać cuda. Odsuwa się ode mnie z
szerokim uśmiechem.
- Dobranoc księżniczko.
- Wstaje z łóżka i podchodzi do otwartego okna. - Zamknij za mną.
- Na odchodne posyła mi seksowny uśmiech i wyskakuje przez okno.
Podchodzę do niego i
patrzę na zewnątrz. Odszukuję wzrokiem Uzumakiego, ale nigdzie nie
mogę go znaleźć, dlatego wiem, że już sobie poszedł. Zamykam
okno i idę prosto do łóżka, na które się kładę. Nastawiam w
telefonie budzik na szóstą dwadzieścia i nakrywam się kołdrą.
Przeczuwam, że jutro czeka mnie ciężki dzień.
~.~
Hej misie! Wiemy, należą się Wam przeprosiny, bo napisałyśmy, że wstawimy notkę w Sobotę, ale zapomniałyśmy, że mamy wesele, a w niedzielę poprawiny :/ sorki miśki, mamy nadzieję, że nam wybaczycie :D Do następnego! Hope you like it! Paula&Patty
Jakie to było świetne Naruto był taki słodki a Sakura go tak drażniła że aż śmieszne to było. Jestem ciekawa jak tam im będzie się razem mieszkało i to jeszcze z bratem Naruto. Rozdział super czekam na następny. Pozdrawiam i życzę dużo weny ;)
OdpowiedzUsuńRozdzial swietny Sakura podjela decyzje, jestem ciekawa czy bedzie chciala zrobic cos z ta rada zeby bardziej byli powazni w obec Naruto, a wgl co do niego to byl bardzo slodki , mam nadzieje ze Sasuke nie bedzie za bardzo zly i Naruto przekona go ze niechce tylko zaliczyc Sakury. Dawno nie bylo tez short-story tez jestem ciekawa co tam bedzie sie dzialo. Pozdrawiam i zycze weny. Gulbiszonka
OdpowiedzUsuńSuper nie moge sie doczekac kolejnej czesci , Naruto i Sakura sa swietni mam skryta nadzieje ze Sasuke zrozumie Naruto i przekona sie ze bladyn kocha Sakure i niechce jej tylko wykorzystac. Pozdrawiam i zycze duzo weny. Uno
OdpowiedzUsuńPrzeczytalem Wasz caly poprzedni blog ktory bardzo przypadl mi do gustu :D
OdpowiedzUsuńOdnosnie tego co aktualnie tworzycie to musze powiedzieć ze nigdy nie bylem fanem opowiadan w realnym swiecie ale Wasze zrobilo na mnie ogromne wrazenie. Sposob budowania historii tresc i bohaterowie bardzo intryguja i fascynuja.
Czekam na następne notki :D
Bardzo miło czyta się takie słowa i mamy nadzieję, że dalsze rozdziały również ci się spodobają ;)
Usuń