poniedziałek, 5 czerwca 2017

#16 Rozdział

- Mówisz poważnie? - Pyta Saki. Na jej twarzy widzę szczery uśmiech.
- To była decyzja, którą trudno było mi podjąć, ale sądzę, że jest słuszna. Skoro się taka urodziłam, to chyba powinnam stać się lepszą wersją siebie, prawda? - Pytam.
- Mówisz o przemianie? - Wtrąca Ino.
- Tak. Mówiłam wam wiele razy, że czegoś w moim życiu brakuje, pamiętacie? - Dziewczyny na potwierdzenie kiwają głowami. - No właśnie. Sądzę, że jak się przemienię, czy jakkolwiek inaczej to nazywacie, to w końcu stanę się sobą. Rozumiecie o co mi chodzi?
- Chłopakom się to nie spodoba. - Wzdycha Ino.
- A co oni mają do tego? - Pytam marszcząc brwi.
- Uważają, że nie jesteś gotowa. - Tłumaczy.
- To jest moja decyzja. - Mówię twardo.
- Masz rację. To nie tak, że nie chcą, żebyś została przywódczynią Klanu. Po prostu się o ciebie boją. Nie chcą, żebyś zginęła. - Stwierdza Saki.
- Musisz przejść wiele treningów. - Odzywa się blondynka.
- Związanych z... - Pytam.
- Głównie chodzi o walkę. Później o twoje przywiązanie z Naru. Będziecie uczyć się różnych rzeczy, w które niestety nie jestem wtajemniczona. - Odpowiada.
- Mam was i wiem, że mi pomożecie, dlatego się nie boję. - Mówię z uśmiechem.
- Prawidłowe podejście. - Stwierdza Saki.
- Wiesz może, kiedy wujek z ciocią wracają? Skoro wyjazd służbowy był kłamstwem, nie zdziwiłabym się jakby zostali dłużej. - Wzdycham.
- Przykro mi, ale nic o tym nie mówili. Musisz do nich zadzwonić. - Wymawia ostatnie zdanie z niechęcią i mruży przy tym oczy.
- Zrobię to wieczorem. - Przykładam dłoń do czoła i delikatnie je pocieram.
Od tego wszystkiego zaczęła boleć mnie głowa, a jakby tego było mało, martwię się o Uzumakiego. Wieczorem czeka mnie rozmowa z ciocią i mam nadzieję, że wszystko sobie wyjaśnimy.
- Wiecie, że nie ruszacie się z mojego domu do tej pory aż ciocia z wujkiem nie wrócą, prawda? - Pytam z uśmiechem.
- Nie zostawiłybyśmy ciebie tu samej. - Odpowiada Ino.
- Zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach. - Dopowiada delikatnie Saki.
Domyślam się, że chodzi jej o trupa przed moim domem, więc nie poruszam dalej tego tematu, bo nie ma po co do tego wracać. Stało się i tyle. Cieszę się, że tym trupem nie był Uzumaki.
- Przygotuję wam pokój gościnny, bo spanie razem na dłuższą metę nie będzie dobrym pomysłem. - Mówię z uśmiechem.
- Twoje łóżko jest za małe dla nas trzech. - Ino się śmieje.
Moją uwagę odwraca dźwięk pukania w stół, więc patrzę w kierunku Saki. Jej długie, smukłe palce wybijają rytm na drewnianej powierzchni, a wzrok dziewczyny utkwiony jest w oknie. Patrzę na blondynkę, która po chwili wzrusza ramionami z rozbawieniem.
- Co jest? - Pytam.
Macham jej dłonią przed oczami, bo nawet nie zareagowała na mój głos. Ten gest na nią działa i po chwili patrzy w moją stronę.
- Sorki, co mówiłaś? - Pyta ze sztucznym uśmiechem.
- Tobie przynajmniej nie próbuje wmówić, że cię słuchała i wie o co chodzi. - Ino bełkocze pod nosem, a ja się uśmiecham.
- Pytałam co ci jest. - Powtarzam.
- Nic, po prostu się zapatrzyłam. - Posyła mi znowu sztuczny uśmiech.
- Saki. - Naciskam, a ona przewraca oczami.
- Martwię się. - Stwierdza.
- O Naru? - Pyta blondynka, a Saki kiwa głową. - Przecież wiesz, że nic mu nie będzie. - Próbuje ją uspokoić.
- No nie wiem. Wiedziałaś, że znowu chodzi na walki? - Mówi z przerażeniem.
Jestem zdezorientowana, ale na razie siedzę cicho i słucham.
- Co? Wiedziałaś i mi nie powiedziałaś? - Ino jest zła.
- Zapomniałam. Mieliśmy tyle spraw, że po prostu wyleciało mi to z głowy. - Usprawiedliwia się.
- Przepraszam, jakie walki? - Pytam w końcu.
- Naru ma ogromne problemy z agresją, nie umie się opanować. Kiedyś chodził na walki, które były organizowane przez takich jak my, a niekiedy zdarzało się, że bił się z normalnymi ludźmi. - Tłumaczy Ino.
- Nie tylko dlatego tam chodzi. - Saki wzdycha. - Mówił ci o szkole? - Pyta, a ja kiwam głową na potwierdzenie, żeby jej nie przeszkadzać.
- Tam codziennie odbywały się różne zajęcia, w tym walki. Przyzwyczaił się do tego trybu życia i tego mu brakuje. Potrzebuje tej adrenaliny, rozumiecie? Tyle, że to nie jest dobre dla otoczenia, bo Naru nie zna swojej siły. W szkole strażników bił się z kimś podobnym do niego, a nie ze zwykłymi ludźmi czy wilkołakami, które są słabsze od niego. - Tłumaczy.
To co mówi moja przyjaciółka ma sens, organizm przyzwyczaja się do różnych rzeczy, a jak z nich rezygnujemy to ciężko się przestawić. To tak jak z narkotykami. Z adrenaliny też jest ciężko zrezygnować, dlatego ludzie czasami pakują się w różne kłopoty.
- Nie da mu się pomóc w jakiś inny sposób? Nie może chodzić na jakieś dodatkowe zajęcia? - Pytam zmartwiona podpierając głowę na dłoni.
- Gdzie? Bo na pewno nie ze zwykłymi ludźmi. Raczej nie chcemy, żeby ich pozabijał. - Prycha Saki.
- To jest dziwne, ale Naru jeszcze nie ogarnia swojej siły i może kogoś niechcący skrzywdzić. - Mówi Ino.
- No, a ta cała Rada? Nie może stworzyć... no nie wiem, jakiegoś programu treningów, które mogłyby mu pomóc?
Dziewczyny patrzą się na siebie zaskoczone, a potem wybuchają głośnym śmiechem. Patrzę na nie jak na idiotki i marszczę brwi, bo nie wiem o co im chodzi. Czekam cierpliwie na to, żeby się uspokoiły. Po dobrej minucie moje błagania zostają wysłuchane.
- Sorki Sakurcia, ale myślisz, że oni się nim przejmują? - Odzywa się blondynka.
- Rada to taka duża szmata, która nadaje się tylko do wycierania podłóg. - Mówi Saki.
- Saki! - Ino posyła jej karcące spojrzenie.
- No co? - Wzrusza ramionami. - Taka prawda, a to, że ty masz do nich jakiś szacunek nie znaczy, że ja też muszę.
- To są starsi ludzie i powinnaś mieć do nich szacunek. - Poucza ją.
- Do innych staruszków na całym świecie nic nie mam, ale nie oczekuj ode mnie tego, że moje zdanie na temat Rady się zmieni. Nie ma opcji. - Broni się.
Ino wzdycha, wyraża tym swoją bezradność. Zastanawia mnie jedno, po co istnieje ta Rada skoro niczym ważnym się nie zajmuje? Saki i Uzumaki są negatywnie do niej nastawieni, więc nie wiem jak mam to odbierać.
- Czym oni się zajmują? Bo z tego co widzę nie każdy ich lubi. - Zauważam.
- Wbrew pozorom zajmują bardzo ważne stanowisko. Strzegą naszych tradycji, organizują wszystko w Klanie i pomagają Królowej w rządach. - Odpowiada Ino.
- Skoro tak to dlaczego po nich tak jedziecie? - Pytam ciekawa.
Muszę się dowiedzieć niektórych rzeczy, jestem w tym nowa i zagubiona. Skoro mam być dobrą Królową to muszę zacząć wszystko od podstaw.
- Ja nienawidzę ich tylko i wyłącznie z powodu mojego kochanego Naru. Gdyby traktowali go poważnie, zmieniłabym o nich zdanie. Musiałby się zdarzyć cud, żeby coś się zmieniło, ale na razie się na to nie zapowiada. - Saki wzrusza ramionami.
- Też nie popieram takiego czegoś, ale powinnaś mieć do nich szacunek Saki. - Blondynka wzdycha. - To najstarsi z naszego Klanu.
- Nie próbuj, nie przekonasz mnie. - Saki wstaje od stołu, czym zwraca naszą uwagę.
- Dokąd to? - Pytam ciekawa.
- Idę się przewietrzyć i może go poszukam. - Wzdycha z uśmiechem.
- Uważaj. Wiesz, że ostatnio jest niebezpiecznie. - Mówi zmartwiona Ino.
- Oooo boisz się o mnie? - Pyta z przesadzoną słodkością. - Spokojnie, umiem o siebie zadbać. - Odpowiada z bezczelnym uśmiechem.
Patrzę przelotnie na moją przyjaciółkę, ale coś jest z nią nie tak, więc z powrotem wracam wzrokiem na jej osobę. Patrzę prosto w oczy Saki i mimowolnie się uśmiecham. Jej oczy świecą na złoty kolor, nie jest on jakiś żółty czy brudny. To prawdziwy, piękny, złoto bursztynowy kolor. Nie jestem w stanie inaczej tego określić.
- Przestań się popisywać. - Mówi roześmiana Ino. Widzę jak kolor oczu Saki powraca do normalności.
- Okay. Do zobaczenia później. - Unosi rękę do góry i słodko się uśmiecha.
Przez chwilę razem z Ino patrzymy za Saki, która wychodzi z kuchni.
- Dlaczego jej oczy świecą na inny kolor? - Otrząsam się.
- To znaczy? - Pyta zdezorientowana, a ja wzdycham.
- Uzumakiego świecą na błękit. - Tłumaczę, a ona się uśmiecha.
- Ach o to ci chodzi. Saki to zwykły wilkołak, a Naru to wilkis, dlatego jego oczy świecą na inny kolor. Twoje będą czerwone. - Posyła mi uśmiech.
- Och. - Tylko tyle wydobywa się z moich ust.
- Zmieńmy temat na coś lżejszego, zmęczyła mnie rozmowa na temat Klanu i wszystkiego co jest z nim związane. - Wzdycha na potwierdzenie swoich słów.
- Może obejrzymy jakiś film, co ty na to? - Proponuję.
- Z chęcią. - Ino jest zachwycona.
- Ale najpierw pójdę się wykąpać i zadzwonię do ciotki. - Stwierdzam.
- Spoko. Przebiorę się w piżamę. - Posyła mi szeroki uśmiech.
Moja przyjaciółka wstaje i wychodzi z kuchni, po chwili idę w jej ślady i kieruję się prosto do swojego pokoju. Biorę z niego piżamę i wchodzę do łazienki, rozbieram się i zamykam w kabinie prysznicowej. Dokładnie myję ciało i włosy, a kiedy kończę osuszam się ręcznikiem, ubieram i wychodzę z łazienki. Podchodzę do łóżka, na które siadam i sięgam po mój telefon. Wypuszczam spięty oddech i odblokowuję ekran. Wchodzę w kontakty i wybieram ciocię. Przykładam telefon do ucha i słyszę sygnał.
- Kochanie! Cieszę się, że dzwonisz, bo nie miałam od ciebie już dawno żadnych wieści. Zaczynałam się martwić. - Mówi przerażona.
Słysząc jej głos, w moich oczach pojawia się kilka łez, które zręcznie eliminuję. Nie chcę płakać, nienawidzę tego.
- Spokojnie. - W moim głosie słychać rozbawienie. - U mnie wszystko w porządku. Przepraszam, że nie dzwoniłam, ale nie miałam za bardzo czasu. - Tłumaczę.
- To cię nie usprawiedliwia, mogłaś napisać chociaż wiadomość. - Narzeka.
- Wiem, przepraszam. - Wzdycham. - Jak się bawisz? - Pytam.
- Muszę przyznać, że dobrze. Nigdy bym nie pomyślała, że ten wyjazd może mnie tak odprężyć. Wujek jest bardzo szczęśliwy i mi to wystarczy. Chociaż bardzo za tobą tęsknię. - Odpowiada.
- Ja też za wami tęsknię. - Mówię łamliwym głosem. Cholera.
- Sakura? Co się dzieje kochanie? Ktoś cię skrzywdził? - Pyta zaniepokojona.
- Nie. - Zaprzeczam. - Wszystko jest w porządku. - Próbuję ją uspokoić.
- Kochanie, wychowałam cię i myślisz, że nie wiem, że coś się dzieje? Słyszę to po twoim głosie. - Upiera się. Wzdycham głęboko i przymykam oczy.
- Kiedy zamierzaliście mi powiedzieć? - Pytam.
Ciocia przez chwilę się nie odzywa. Panuje wielka cisza i wiem, że zbiera się na odwagę, żeby cokolwiek z siebie wydusić.
- Wiem, nie powinniśmy ukrywać przed tobą tak ważnych rzeczy jak twoje pochodzenie. - Słyszę, że płacze. - Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz. Wujek nie jest winien, to wszystko przez moją upartość. Myślałam, że jak nigdy się nie dowiesz, twoje życie będzie lepsze. Bez tych wszystkich problemów związanych z Klanem. Chciałam cię chronić, wiem, że zrobiłam głupotę. Powstrzymywałam wujka, żeby nic ci nie mówił. Przepraszam. - Mówi łamiącym się głosem.
Przymykam oczy, żeby nie poleciały z nich uparte łzy.
- Nie mam ci czego wybaczać ciociu. Powinnam dziękować, że wychowała mnie tak wspaniała osoba, która się mną zaopiekowała i mnie nie zostawiła.
- Jak się dowiedziałaś? - Pyta drżącym głosem.
- Powiem ci pod warunkiem, że się uspokoisz. Wiem, że płaczesz. Nie chcę, żeby skoczyło ci ciśnienie, czy coś. - Stwierdzam.
- Dobrze, a teraz mów. - Jej głos powoli wraca do normalności.
- Pamiętasz jak ci mówiłam, że w szkole pojawił się nowy chłopak?
- To wilkis, prawda? - Pyta.
- Tak. - Wzdycham. - Jest całkiem fajny, dobrze się z nim dogaduję. Nazywa się Naruto Uzumaki i niedawno mi wszystko powiedział. Wiedziałaś o Ino, Saki i Sasuke?
- Tak, wiedziałam już od dawna. Czy Rada wywiera na ciebie nacisk?
- Nie ciociu, chcą ze mną jak najszybciej porozmawiać. - Tłumaczę.
- Masz już ustalony termin?
- Nie, jutro spotkam się z Sasuke, a on powie mi co dalej. - Odpowiadam. - Ciociu, chcę, żebyś wiedziała, że podjęłam już decyzję. - Wzdycham.
- Będziesz wspaniałą Królową. - Stwierdza.
- Skąd wiesz, że chcę nią zostać? - Pytam z lekkim uśmiechem.
- Bo dobrze cię znam i wiem, że nigdy nie uciekasz przed tym z czym masz się zmierzyć. Taka już jesteś i wiem, że spełnisz swoją rolę najlepiej jak potrafisz.
- Dzięki, że we mnie wierzysz. - Uśmiecham się. - Jak długo jeszcze tam zostaniecie?
- Ten wyjazd może się troszeczkę przedłużyć. Mam nadzieję, że twój wilkis bardzo dobrze wypełnia swoje obowiązki.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - Mówię i odchrząkuję. - Jak tam czuje się wujek? Myślę, że ten wyjazd dobrze wam zrobi. - Próbuję zmienić temat.
- Sakura? Czy powinnam się czymś martwić? - Pyta z ciekawością.
- No co ty ciotuniu, wszystko jest okey. Wiesz co? Muszę już kończyć, jest u mnie Ino i to tak nieładnie zostawiać ją na tak długo. - Stwierdzam pośpiesznie.
- Dobrze, daję ci na razie spokój. Dzwoń częściej. - Upomina mnie.
- Postaram się. Ucałuj wujka.
- Do usłyszenia kochanie.
Ciocia się rozłącza, a ja wzdycham z ulgą. Muszę się kontrolować, bo mój związek wypłynie jak zdechłe rybki w morzu, a wolałabym, żeby na razie pozostał w głębinach. Przysuwam się do szafki nocnej i kładę na niej telefon, do którego podłączam ładowarkę. Wstaję z łóżka i kieruję się na dół do salonu. Na kanapie dostrzegam Ino, która szuka czegoś w telewizji. Naprzeciwko niej na stole stoi wielka miska z popcornem.
- No nareszcie, jak poszło z ciocią? - Pyta nie odrywając wzroku od telewizora. Siadam obok niej i wygodnie się opieram. Nakrywam nas dwie kocem.
- Łatwiej niż myślałam. Przepraszała mnie i płakała. - Wzdycham.
- I jak się czujesz? - Pyta odwracając wzrok w moją stronę.
- Jest mi lżej. Chciała dla mnie jak najlepiej, prawda?
- Prawda. Twoja ciocia jest najlepsza. - Odpowiada z uśmiechem. - A więc komedia, horror, romans czy dramat. Wybieraj kochana, ale sądzę, że przydałaby się jakaś komedia.
- Też tak myślę. Co znalazłaś?
- Randka na weselu. Ma same dobre opinie. - Mówi szczęśliwa.
- Spoko, mi pasuje. - Odpowiadam. - Swoją drogą, Saki długo nie wraca do domu. Martwię się o nią, zresztą jak o całą trójkę. - Wzdycham.
Cholera, naprawdę się martwię. Wiem, że Uzumaki jest wybuchowy i boję się, że zrobi coś głupiego. Chciałabym, żeby już wrócił. Naprawdę mi na nim zależy i nie chcę go stracić.
- Spokojnie, jeżeli ktoś ma ich ściągnąć do domu, to tylko ona. Nie wiem czemu, ale te dwa pustaki się jej słuchają. W sumie to dobrze, bo ma na nich jakikolwiek wpływ.
- Sasuke też jest taki...
- Agresywny? - Ino za mnie kończy, a ja kiwam na potwierdzenie głową.
- Nie, on jest wyjątkowo opanowany. Nie znam drugiego takiego wilkołaka. - Wzrusza ramionami.
- Podoba ci się, prawda? - Pytam z uśmiechem.
- To nie jest temat na dzisiaj. - Odpowiada.
- Dlaczego? - Zadaję pytanie, a ona wzrusza ramionami z uśmiechem.
- Miałyśmy oglądać film. O, zobacz. Już się zaczyna. - Odwraca moją uwagę.
Postanawiam dać jej spokój, na razie. Jeszcze wrócę do naszej rozmowy. Wiem, że moja przyjaciółka nie lubi rozmawiać o sprawach sercowych, ale muszę od niej wyciągnąć co nieco. Czepiam się Ino, a nie powiedziałam jej jeszcze o mnie i Uzumakim. Chyba boję się jej reakcji. Mam tylko nadzieję, że nie będzie zła. Wyłączam już myślenie i skupiam się na filmie, który swoją drogą mam nadzieję, odciągnie mnie trochę od rzeczywistości.

***

Film był bardzo dobry i poprawił mi nastrój, ale jak skończyłyśmy go oglądać wybiła dwudziesta trzecia, a ja zrobiłam się senna. Siedzę z Ino na kanapie i gapimy się pustym wzrokiem w napisy końcowe.
- Czemu jeszcze nie wrócili? - Pyta.
- Mnie pytasz? Może próbują go jakoś okiełznać. - Mówię pod nosem.
- Może. - Mruczy.
Nie powiem tego Ino, ale się martwię. Cholernie, bo nie wiem co się z nimi dzieje. Co jeżeli ich napadli? Co jeżeli są ciężko ranni i potrzebują pomocy?
- Ino, mogę zadać ci pytanie? - Blondynka od razu odwraca na mnie wzrok.
Moja przyjaciółka śmiesznie marszczy brwi i kiwa twierdząco głową.
- Śmiało. - Posyła mi zachęcający uśmiech.
- Dlaczego niektóre rany u wilkołaków, czy wilkisów goją się szybciej, a inne wolniej? - Mrużę oczy, analizując w głowie, czy to co powiedziałam ma sens.
- To siedzi raczej w głowie. Jeżeli któreś z nas jest bardzo mocno skupione na uleczeniu się to wtedy to działa. Czasami jest tak, że w ogóle o tym nie myślimy i naszą głowę blokują jakieś inne myśli, a rana zostaje. W sumie jest to pomocne, bo dzięki temu możemy żyć między zwykłymi ludźmi.
- Chodzi ci zwłaszcza o bójki, prawda? - Pytam z uśmiechem, a ona kiwa głową.
- Taaa gdyby nie to, chłopcy mieliby wiele kłopotów. - Uśmiecha się, a ja ziewam.
- Jesteś zmęczona, połóż się. - Kładzie dłoń na moim ramieniu i lekko je ściska.
- Przydałby mi się sen. - Zgadzam się z nią. - Dobranoc. - Mówię i wstaję.
- Sakura. - Zatrzymuje mnie głos Ino, więc odwracam się w jej stronę.
- Mhm?
- Nie martw się. - Posyła mi uśmiech. - Dobranoc.
Kieruję się po schodach na górę do swojego pokoju. Wszędzie są pogaszone światła, a ja ich nie zapalam, bo najzwyczajniej w świecie mi się nie chce. Poza tym, drogę oświetla mi blask księżyca, który wpada przez odsłonięte okna. Otwieram drzwi od swojego pokoju i doznaję szoku. Moje ciało automatycznie się zatrzymuje i sztywnieje, a dłoń wędruje pod lewą pierś. Jestem przestraszona, bo na swoim łóżku widzę potężną postać w czarnej bluzie z kapturem bez rękawów. Siedzi odwrócona w stronę okna i wpatruje się w jakiś punkt. Zamykam po cichu drzwi, delikatnie stąpam po podłodze i podchodzę do łóżka. Wdrapuję się na nie i siadam za plecami chłopaka obejmując go w pasie.
- Martwiłam się. - Szepczę wtulona w jego plecy.
- Niepotrzebnie. - Mruczy pod nosem.
- Czemu się tak wkurzyłeś? - Pytam delikatnie i słyszę jak wypuszcza spięty oddech.
- Nie chcesz, żebym kierowała Klanem?
- Co? Nie. To już nie chodzi o ciebie i pieprzony Klan. - Odpowiada.
Uzumaki delikatnie się odwraca, chwyta mnie za biodra i z łatwością sadza sobie mnie na kolanach. Oczywiście nie obeszło się bez mojego cichego chichotu. Chłopak wtula głowę w zagłębienie mojej szyi.
- Mmm tak cudownie pachniesz. - Mruczy w moją skórę, a mnie przechodzą ciarki.
- Przestań. - Śmieję się. - Więc? Powiesz mi w takim razie o co chodzi? - Pytam.
- Naprawdę nie chce mi się o tym gadać. - Szepcze.
- Proszę. Skoro ze mną jesteś, proszę cię o odrobinę zaufania. - Próbuję go przekonać.
- Chodzi o Radę, że wpierdala się do naszego życia. - Odpowiada niechętnie, ale czuję, że coś jeszcze ukrywa.
- Nie tylko, prawda? - Naciskam.
Chwytam jego twarz w dłonie i zmuszam, żeby na mnie spojrzał. Jego oczy wyrażają smutek i odrobinę gniewu.
- Masz rację. Nie podoba mi się, że ten skurwiel ma z nami zamieszkać. - Wyrzuca z odrazą.
- Nie musisz z nim rozmawiać. - Stwierdzam, a on się uśmiecha.
- Wkurwia mnie jego sama obecność. - Zaciska szczękę i przymyka oczy. Wiem, że przez jego głowę przeszła jakaś myśl, która mu się cholernie nie podoba.
- Uzumaki? - Przechylam głowę w prawą stronę.
- Co?
- O czym pomyślałeś? - Mrużę na niego oczy.
- Nic się przed tobą nie ukryje. - Wzdycha.
- Masz rację, dlatego gadaj. - Posyłam mu słodki uśmiech.
Uzumaki skanuje wzrokiem moją twarz, a potem zjeżdża nim niżej na moje piersi i seksownie zagryza wargę. Dłońmi z moich bioder zjeżdża na mój tyłek i lekko go ściska. Gdybym powiedziała, że nic nie poczułam, skłamałabym. W moim podbrzuszu rozlewa się gorące uczucie pożądania, ale się opamiętuję. Chwytam go za twarz, dzięki czemu patrzy teraz w moje oczy. Unoszę brew do góry.
- Tutaj mam oczy. - Mówię zaczepnie.
- Wiem, też są piękne. Ale... - Mruczy i składa na mojej szyi delikatny, rozpalający pocałunek. - Wolałbym patrzeć na coś innego. - Zjeżdża wargami coraz niżej i za każdym razem kusząco zasysa moją skórę. Pod wpływem przyjemności przymykam oczy. - Najlepiej na ciebie. Nagą i krzyczącą moje imię.
Wplatam dłonie w jego włosy i bezczelnie odciągam jego głowę do tyłu z uśmieszkiem. Uzumaki jest niezadowolony, ale odwzajemnia mój uśmiech.
- Mmmm niegrzeczna. Chyba polubię cię w takim wydaniu.
- Nie odwracaj mojej uwagi i gadaj. - Puszczam jego włosy i kładę dłonie na ramionach Uzumakiego.
- Nie moja wina, że jesteś taka seksowna. To ty odwracasz moją uwagę.
- O czym pomyślałeś? - Ignoruję jego słowa.
- O tym, że nie zniosę myśli, że ten gnojek będzie blisko ciebie. - Zaciska szczękę.
- Jesteś zazdrosny? Boisz się, że cię z nim zdradzę? - Pytam rozbawiona.
- Przestań, nawet tak nie mów. Jak wyobrażam sobie jego ohydne łapy na twoim boskim ciele... dostaję szału. - Prawie warczy.
Jest słodkim zazdrośnikiem, dlatego uśmiecham się do niego i składam na jego ustach delikatny pocałunek. Na początku go nie odwzajemnia, ale później powoli zaczyna ruszać wargami. Znacząco go pogłębia, kiedy zaczyna walczyć z moim językiem. Jego dłonie pewnie i mocno chwytają mnie za pośladki. Uzumaki powoli się ze mną unosi i potem kładzie mnie na zimną pościel. Jedną dłonią zjeżdża po moim biodrze do kolana, które chwyta i przyciąga do swojego ciała. Dłońmi rozpinam zamek u jego bluzy i dotykam umięśnionego, twardego brzucha chłopaka. Mruczę z uznaniem, a on uśmiecha się w moje usta. Sunę dłońmi w górę po jego ciele aż docieram do barków, z których zsuwam jego bluzę. Wplatam palce w gęste włosy Uzumakiego. Zaplatam nogi wokół jego bioder, dzięki czemu dociskam nasze ciała bliżej siebie. Czuję jego nabrzmiałe przyrodzenie i wiem, że jest cholernie podniecony. Chłopak zjeżdża z pocałunkami na moją szyję, a ja wyginam głowę w tył, żeby miał łatwiejszy dostęp. Czuję jak przy piersiach zasysa moją skórę robiąc mi mokrą malinkę. Chcę się mu odwdzięczyć, dlatego gwałtownie przewracam go na plecy. Splatam nasze dłonie i przyciskam je do materaca po obu stronach jego głowy. Pochylam się w przód nad twarzą chłopaka i zadziornie się uśmiecham widząc podniecone i spragnione oczy blondyna. Specjalnie się o niego ocieram, a on seksownie syczy.
- Kurwa. Jak masz zamiar coś ze mną zrobić to to zrób, bo czuję, że pękną mi spodnie. - Posyła mi zniecierpliwiony uśmiech.
- Skąd wiesz, że w ogóle zamierzam coś zrobić? - Pytam zagryzając wargę i delikatnie się poruszam. Chłopak wydaje z siebie warknięcie.
- Jeżeli jeszcze raz to zrobisz, przysięgam, że sam cię wezmę. - Mówi z zaczepnym uśmiechem.
- Masz na myśli... - Ocieram się o niego ponownie. - … to? - Pytam bezczelnie, a on przymyka oczy. Czuję, że zaraz mnie przewróci, więc schylam się do jego szyi i zasysam jego skórę. Robię mu wielką malinkę, na którą później chucham.
- Odwdzięczyłaś się? - Pyta.
- Mhm. - Mruczę.
- Świetnie, to teraz ja się pobawię. - Przewraca mnie z powrotem na plecy i złowieszczo się przy tym uśmiecha.
- Dziewczyny są za ścianą. - Informuję.
- W tym momencie mnie to nie obchodzi. Doprowadziłaś mnie do szaleństwa i muszę coś z tym zrobić. - Stwierdza i składa mokre pocałunki w zagłębieniu moich piersi.
- Jeżeli chcesz coś z tym zrobić to najpierw powiemy dziewczynom o naszym związku. Nie chcę, żeby dowiedziały się o nas przez przypadek. - Uzumaki przestaje znęcać się nad moimi piersiami i unosi głowę.
- Umiesz zepsuć chwilę. - Mówi poważnie patrząc w moje oczy.
Przewraca się na plecy i kładzie obok mnie. Splata ręce i kładzie je pod głowę. Bierze głęboki oddech i powoli wypuszcza powietrze.
- Co robisz? - Pytam i kładę dłoń na jego brzuchu, a on się spina.
- Próbuję się opanować, ale twój dotyk mi w tym nie pomaga. - Marszczy brwi jakby chciał się skoncentrować na czymś innym. Chichocząc zabieram dłoń z jego brzucha i kładę się obok niego.
- I jak? - Śmieję się, a on otwiera jedno oko. Posyła mi słodki uśmiech.
- Słabo, mieć ciebie obok siebie. Trzeba mieć silną wolę, żeby cię nie zgwałcić.
- Byłbyś takim egoistą? - Pytam żartobliwie.
- Nie, nie zrobiłbym niczego wbrew tobie. Jeszcze sama zechcesz uprawiać ze mną dziki seks. - Posyła mi bezczelny uśmieszek, a ja się śmieję.
- Jak zwykle pewny siebie.
- Jak zwykle niedostępna.
- Niezainteresowana. - Poprawiam.
- Och, teraz już raczej zainteresowana i to bardzo. - Puszcza mi oczko.
- Tobą tak, seksem niekoniecznie. - Drażnię go.
- Jeszcze sama poprosisz, zobaczysz. - Mówi pewnie.
- Kiedy porozmawiasz z dziewczynami? - Zmieniam temat.
- Jutro im powiem, obiecuję. - Wzdycha.
- Czemu tak to odciągasz? I tak się dowiedzą.
- Bo nie chce mi się słuchać kazań Sasuke. On myśli, że cię zaliczę i zostawię. - Posyła mi uśmiech.
- Wypluj to brzydkie słowo. - Słyszę jego śmiecho-mruknięcie.
- To słowo Sasuke, nie moje. - Broni się.
- Sasuke i takie słowo? - Udaję zdziwioną, a Uzumaki się uśmiecha. - Wracając do naszej dzisiejszej rozmowy. - Zaczynam z wahaniem. - Między mną, a Scottem do niczego nie doszło. Po prostu mnie przytulił. - Tłumaczę, bo nie chcę, żeby był na mnie zły. Uzumaki odwraca głowę w moją stronę i delikatnie się uśmiecha.
- Wierzę ci. - Szepcze. - Przepraszam, że wtedy w kuchni... tak na ciebie naskoczyłem, ale byłaś przesiąknięta jego zapachem. A to jest wkurwiające, czuć na tobie zapach innego.
- Co do ciebie, nie chcę, żeby ta szmata mąciła ci w głowie. - Mówię poważnie.
- Jedyna kobieta, która mąci mi w głowie leży obok mnie. - Uśmiecha się tak słodko, że aż odwzajemniam jego uśmiech.
- Mam nadzieję, że tak zostanie. - Odpowiadam.
- Podjęłaś już decyzję? - Pyta zmieniając wyraz twarzy. Z rozbawionego staje się poważny. Ściąga brwi w zamyśleniu.
- Mhm. - Mruczę.
- I?
- Przyjmuję tę fuchę. - Odpowiadam, ale po jego minie wnioskuję, że nie jest zachwycony. Zaciska szczękę i przymyka oczy.
- Nie jesteś zadowolony. - Dostrzegam. - Byłoby mi łatwiej gdybym miała twoje poparcie. - Wzdycham przymykając oczy.
Uzumaki gwałtownie się podnosi i przysuwa bliżej mnie. Głowę ma opartą na dłoni, a łokieć na materacu. Wpatruje się we mnie jakby widział mnie po raz pierwszy w życiu.
- Nie o to chodzi. Masz moje poparcie. Po prostu kurewsko się o ciebie martwię.
- To przestań mnie zniechęcać. - Jęczę.
- Robię to?
- No, a nie? - Pytam patrząc w jego oczy. Chłopak wypuszcza spięty oddech.
- W takim razie przepraszam. Mam na pieńku z Radą. Wiem, że zachowuję się jak popieprzeniec, ale robię im wszystko na złość. Wkurwiają mnie, że na ciebie naciskają.
- Musisz ich zrozumieć, nie wiedzą na czym stoją. - Tłumaczę jak wygląda to z ich perspektywy.
- Ta, spróbuję. - Mówi od niechcenia, a ja przewracam oczami.
Ten człowiek jest tak uparty, że chyba nie znam drugiego takiego.
- Rozmawiałem z Saki. A jak wiesz, dzisiaj nie dałem jej wszystkiego powiedzieć. Rada kupiła nam już dom, z tego co mówi bardzo duży. - Wzdycha niezadowolony tym pomysłem.
- Kiedy się wprowadzamy? - Pytam.
Też byłam sceptycznie nastawiona do tej przeprowadzki, ale pomyślałam, że fajnie będzie się w końcu uniezależnić od cioci i wujka. Muszę znaleźć pracę i w końcu kupię sobie samochód. W sumie nawet się cieszę i jestem podekscytowana, mogłabym wyprowadzić się nawet jutro.
- Nie wiem, pewnie za kilka dni. Cieszysz się?
- Jak mam być szczera to bardzo. Będę blisko ciebie. - Uśmiecham się i całuję go w policzek.
- Między innymi ten powód mnie przekonuje. - Mruczy.
- Powinienem już iść. - Wzdycha i nachyla się do mojej twarzy. Uśmiecha się i składa czuły pocałunek na moich ustach. Jego ciepłe wargi są niesamowite, potrafią zdziałać cuda. Odsuwa się ode mnie z szerokim uśmiechem.
- Dobranoc księżniczko. - Wstaje z łóżka i podchodzi do otwartego okna. - Zamknij za mną. - Na odchodne posyła mi seksowny uśmiech i wyskakuje przez okno.

Podchodzę do niego i patrzę na zewnątrz. Odszukuję wzrokiem Uzumakiego, ale nigdzie nie mogę go znaleźć, dlatego wiem, że już sobie poszedł. Zamykam okno i idę prosto do łóżka, na które się kładę. Nastawiam w telefonie budzik na szóstą dwadzieścia i nakrywam się kołdrą. Przeczuwam, że jutro czeka mnie ciężki dzień.


~.~ 


Hej misie! Wiemy, należą się Wam przeprosiny, bo napisałyśmy, że wstawimy notkę w Sobotę, ale zapomniałyśmy, że mamy wesele, a w niedzielę poprawiny :/ sorki miśki, mamy nadzieję, że nam wybaczycie :D Do następnego! Hope you like it! Paula&Patty

5 komentarzy:

  1. Jakie to było świetne Naruto był taki słodki a Sakura go tak drażniła że aż śmieszne to było. Jestem ciekawa jak tam im będzie się razem mieszkało i to jeszcze z bratem Naruto. Rozdział super czekam na następny. Pozdrawiam i życzę dużo weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdzial swietny Sakura podjela decyzje, jestem ciekawa czy bedzie chciala zrobic cos z ta rada zeby bardziej byli powazni w obec Naruto, a wgl co do niego to byl bardzo slodki , mam nadzieje ze Sasuke nie bedzie za bardzo zly i Naruto przekona go ze niechce tylko zaliczyc Sakury. Dawno nie bylo tez short-story tez jestem ciekawa co tam bedzie sie dzialo. Pozdrawiam i zycze weny. Gulbiszonka

    OdpowiedzUsuń
  3. Super nie moge sie doczekac kolejnej czesci , Naruto i Sakura sa swietni mam skryta nadzieje ze Sasuke zrozumie Naruto i przekona sie ze bladyn kocha Sakure i niechce jej tylko wykorzystac. Pozdrawiam i zycze duzo weny. Uno

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytalem Wasz caly poprzedni blog ktory bardzo przypadl mi do gustu :D

    Odnosnie tego co aktualnie tworzycie to musze powiedzieć ze nigdy nie bylem fanem opowiadan w realnym swiecie ale Wasze zrobilo na mnie ogromne wrazenie. Sposob budowania historii tresc i bohaterowie bardzo intryguja i fascynuja.

    Czekam na następne notki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo miło czyta się takie słowa i mamy nadzieję, że dalsze rozdziały również ci się spodobają ;)

      Usuń