Idę pod drzwi, ponieważ usłyszałam dzwonek. Wiem, że
to Uzumaki, bo wybiła właśnie godzina spotkania. Zanim jednak
wykonuję jakiś ruch, biorę kilka głębszych oddechów. Kładę
dłoń na klamkę i otwieram szybkim ruchem.
- Hej. - Słyszę jego spokojny głos.
- Hej. - Odpowiadam czując się trochę niezręcznie.
- To co, idziemy? - Uśmiecha się lekko.
- Mhm. - Powoli wychodzę do niego i zamykam za sobą
drzwi.
- Czy jeśli...zabiorę cię do parku, a potem do
kina...- Uśmiecha się słodko. - Będzie dobrze?
- Jasne. - Odpowiadam również z uśmiechem.
- No to chodź. - Kiwa do mnie głową. Ruszamy w
kierunku parku obok siebie.
- Sakura?
- Tak?
- Chcę z tobą wszystko wyjaśnić. - Wzdycha ciężko.
- Dużo nad tym myślałem, no i...uznałem, że jednak powinnaś
wiedzieć.
- Czy chodzi o to, co powiedziałeś wczoraj? Że obaj
doskonale wiecie, o co chodzi Mike'mu?
- Tak. - Wzdycha ciężko i spogląda na mnie
przelotnie.
- Dobrze, ale najpierw, powiedz mi, dlaczego zaprosiłeś
mnie na randkę? W ogóle...nie spodziewałam się tego po tobie. -
Jestem szczera na co on odpowiada uśmiechem.
- Uznałem, że powinnaś poznać mnie lepiej. Ogólnie
chcę, żebyś poznała mnie lepiej. To głupie, że dziewczyna,
która mi się podoba, ma o mnie zdanie jakie ma. - Zaskakuje mnie
mówiąc o tym wprost.
- Słucham? - Uśmiecham się. - Podoba?
- Tak, podoba. Nawet bardzo. - Spogląda na mnie
przelotnie i wkłada dłonie w kieszenie swoich spodni.
- Dobra. Mów, o co między wami chodzi i ogólnie, o co
poszło wczoraj.
Słyszę jego głębokie westchnięcie i jak nabiera
kilka głębszych wdechów w płuca.
- Niestety, jak widzę, historia lubi się powtarzać. -
Zacina się na chwilę. - Kiedyś była dziewczyna, strasznie ją
lubił. Była ładna, nawet bardzo, ale jakoś szczególnie mnie nie
interesowała. Czasem niestety bywa tak, że może i ktoś coś do
ciebie czuje, ale ty do niego nie, rozumiesz? - Pyta z pewną
nadzieją w głosie.
- Mhm. - Przytakuję. - Co dalej?
- On nie podobał jej się wcale, ale za to...na mnie
patrzyła inaczej. Na jego najlepszego kumpla. Zabolało, nawet
bardzo. - Krzywi się lekko. - Nie wściekał się na mnie, bo dalej
walczył, ale...wszystko zmieniło się po jednej imprezie.
Cichnie i ciężko wzdycha, rozglądając się na boki.
- Chyba wiem, co chcesz powiedzieć. - Słowa same
opuszczają moje usta.
- Urwał mi się film Sakura. Nic nie pamiętam. -
Zaciska zęby. - Wiem od innych, że się z nią tylko całowałem.
- Co było dalej? - Jestem ciekawa.
- Jak tylko nas zobaczył, dał mi w zęby. - Cichnie na
chwilę. - Na drugi dzień poszedłem do niego. Myślałem, że
wszystko sobie wyjaśniliśmy, ale się pomyliłem.
- Co masz na myśli? - Pytam zaintrygowana.
- Pierwszego dnia, jak tylko cię
zobaczyłem...powiedziałem mu, że jest dziewczyna, którą chcę
zdobyć. - Robi zażenowaną minę. - Tylko mu wspomniałem. Później
razem zobaczyliśmy was w oknie. Widziałem, że jakoś go
zainteresowałaś, ale nie na tyle, żeby od razu proponował ci
pieprzony związek. Nie znał cię za długo, sama przyznaj.
- Masz rację, ale dalej nie rozumiem, dlaczego zachował
się tak w stosunku do mnie. Przecież nic do niego nie miałam, a
zrobił ze mnie szmatę przy wszystkich. - Mówię cicho.
- Tylko sam się pogrążył. Z siebie zrobił idiotę.
- Jego głos jest stanowczy. - Usiądziemy?
Pyta, kiedy stoimy pod lampą, przy której stoi
ławeczka. Kiwam tylko głową i po chwili dajemy odpocząć swoim
nogom. W parku jest sporo dzieci ze swoimi mamami. Od razu na moje
usta wkrada się mały uśmiech. Spoglądam na blondyna i widzę, jak
lekko mruży swoje oczy.
- On po prostu...chciał zemścić się na mnie przez
ciebie. - Odzywa się niespodziewanie.
Mam kompletny mętlik w głowie. To, co słyszę, w
ogóle nie chce się tam ułożyć.
- Czekaj, czekaj. Przecież on nie wiedział, że to o
mnie ci chodzi. - Teraz to ja jestem zażenowana.
- Właśnie o to chodzi, że wiedział. Przez przypadek
Sasuke wszystko wygadał.
- Oh. - Jestem w stanie tylko tyle wycisnąć ze swoich
ust.
- Na początku wcale tak o tym wszystkim nie myślałem.
Dzień przed naszym wylotem do Barcelony powiedział, że tylko się
tobą bawi. Wkurzył mnie, bo doskonale wiedział, że brzydko
mówiąc, zaklepałem cię pierwszy.
- Może darujmy sobie takie...
- Jestem za. - Przerywa mi. - W każdym bądź razie,
wszystko do kupy zebrałem sobie dopiero na tej pieprzonej imprezie.
Wcale mi nie wybaczył, tylko czekał na okazję i się doczekał.
- No to nieźle. - Prycham. - I oczywiście musiało
paść na głupią Sakurę. - Śmieję się cicho.
- Nie jesteś głupia. - Patrzy na mnie dziwnie
przenikającym wzrokiem. - A po drugie – Wzdycha ciężko. - Chcę
za to wszystko przeprosić. Oczywiście ciebie przeprosić.
- Dlatego zaprosiłeś mnie na randkę. - Bardziej
oznajmiam niż pytam.
- Nie, to raczej tylko jeden z mniejszych powodów. -
Słyszę jego śmiecho mruknięcie.
- Co? - Marszczę czoło i spoglądam na jego przystojną
i uśmiechniętą twarzyczkę.
- Pierwszy i najważniejszy już podałem. Nie chcę,
żeby dziewczyna, która bardzo mnie interesuje, miała o mnie mylne
wrażenie.
- Nie za późno już na to Naruto? - Pytam poważnie i
dostrzegam jakiś grymas z jego strony.
- Mhm, liczyłem się z tym. - Uśmiecha się delikatnie
i opuszcza głowę w dół, żeby przez chwilę tak popatrzeć i
zaraz spojrzeć na mnie. - Ale...chyba nie jestem taki zły, na
jakiego wyglądam.
- Masz rację. Dwa razy udowodniłeś, że jesteś w
porządku. - Zastanawiam się chwilę. - A nie, co najmniej trzy
razy. - Dodaję śmiejąc się.
- No tak...Czy możesz zrobić coś dla takiego drania?
- Pyta z dziwnym błyskiem w oku.
- Mam u ciebie dług wdzięczności, to chyba tak. -
Odpowiadam po chwili wahania.
- Możesz dać mi szansę?
Czuję, że zaraz moje serce wyskoczy z klatki
piersiowej. Krew odpływa mi z mózgu, a w dłoniach czuję dziwne
mrowienie. Chyba strasznie się denerwuję.
- Co masz na myśli?
- Spędź ze mną ten dzień i nie myśl o tym, co
robiłem. Jestem pewny, że słyszałaś o moich...ekscesach. -
Uśmiecha się słodko. - Z których nie jestem dumny, tak przy
okazji. No i w sumie, sama zdążyłaś odczuć, co nieco na własnej
skórze.
- No tak. Zdążyłam i to bardzo dobrze. - Mówię
trochę podirytowana, na co chłopak się uśmiecha.
- Daj mi jeden wieczór. Jeśli nie przekonam cię do
siebie, odpuszczę. Tylko musisz coś wiedzieć.
- Co takiego? - To pytanie samo ciśnie mi się na usta.
- Jak tylko cię poznałem, to wiedziałem, że będę
miał przez ciebie kłopoty. - Wyznaje. - Musisz też wiedzieć o
tym, że naprawdę bardzo mi się podobasz. - Uśmiecha się szeroko.
- Dobra! Przynudzał będę później. To jak, idziemy do kina?
- Co? Już? - Pytam zmieszana.
- Mhm, zaraz będą coś grali to może coś wybierzemy.
- Prowadź Uzumaki. - Zachęcam go uśmiechem.
Chłopak wstaje i podaje mi dłoń, którą z lekkim
wahaniem chwytam. Pomaga mi wstać i zaraz powoli ją puszcza. Myślę,
że nie chce, żebym poczuła się nagabywana.
- Możesz wybrać film. - Stwierdza po chwili spaceru w
ciszy. - Jakoś się przemęczę. - Uśmiecha się słodko.
- Jesteś pewien? - Odwzajemniam jego szczery entuzjazm.
- Mhm. Jak już coś postanowię, to się tego trzymam.
- Okejjjj. Mam nadzieję, że puszczają coś ciekawego.
- Ostatnio jest kilka filmów na topie. - Burczy pod
nosem, co wywołuje u mnie lekki uśmiech.
- Hmm, lubisz musicale?
- Może lubię to za dużo, ale czasem oglądam.
- No coś ty! Ja je uwielbiam.
- Kolejna rzecz warta zapamiętania. - Mówi spoglądając
na mnie.
Mam nadzieję, że nie widzi mojego zawstydzenia. Co
stało się z tym chłopakiem? Wcale, a wcale go nie poznaję.
- Ładnie tu.
- Hmm?
- Ładnie tu. - Powtarzam. - Tam, gdzie wcześniej
mieszkałam, nie było aż tak zielono. - Słyszę jego śmiech.
- No to żyłaś w okrutnych warunkach.
- Żebyś wiedział. Wszędzie jakieś bloki i domy z
namiastką ogródka.
- Teraz ogródka masz pod dostatkiem.
- Przynajmniej jakiś plus przeprowadzki tutaj.
- Tylko jeden? - Widzę, jak unosi brew w górę.
- Na razie jeden z dwóch.
- A ten drugi?
- Ino i Ten-Ten. - Uśmiecham się.
- Oh. W takim razie trzeba pokazać ci więcej plusów.
- Na chwilę obecną widzę tylko dwa, a reszta...to
jedna wielka krecha.
- To okropne, ty pesymistko. - Śmieje się.
- Optymistka, ale czasem to nie wystarcza. - Przez
chwilę spoglądamy na siebie podchodząc pod centrum handlowe.
- Nie lubię tłumów. - Wzdycha, kiedy przepuszcza mnie
pierwszą.
- Żartujesz? Myślałam, że jest na odwrót. -
Prycham.
Stoimy obok siebie i powoli wjeżdżamy schodami
ruchomymi na górę. Kino jest na samym końcu, więc czeka nas
jeszcze dwa piętra.
- Pozory mogą mylić. - Odzywa się po chwili.
- Co się z tobą stało? - Pytam sarkastycznie.
- Nic. - Jego prawy kącik ust zadarty jest lekko w
górę. - Pokazuję ci moją lepszą stronę.
- Skąd mam wiedzieć, że nie udajesz?
- Nie możesz tego wiedzieć. - Zaskakuje mnie swoją
odpowiedzią.
- No właśnie. - Podsumowuję.
- Jedyne, co możesz zrobić to odrobinę mi zaufać.
Jak to się nie uda, to zostaje ci jeszcze jedna opcja.
- Jaka?
Chłopak patrzy przed siebie i tak jakby nie zwraca na
mnie zbytnio uwagi. Ponownie zaczyna rozmowę, kiedy wchodzimy na
kolejne schody.
- Możesz podpytać dziewczyn albo iść do mojej mamy.
- Oszalałeś? Twoja mama nie jest odpowiednim źródłem.
- Kończę, ale po chwili dodaję. - Bez obrazy.
- Spoko. Tylko, że widzisz. One znają mnie najlepiej.
- Mhm. Ewentualnie zostaje jeszcze Sasuke.
- O tak, jeszcze on. - Uśmiecha się, ale po chwili
jego mina szybko rzednie i robi się taki jakiś...blady.
- Sakura?
- Tak?
- Schowaj mnie proszę. - Mówi szybko i całkowicie
odwraca się w moją stronę.
- O co ci chodzi? - Pytam zdziwiona.
- W dół zjeżdża właśnie taka blondynka. Jest z
koleżanką. - Powoli tłumaczy.
- Poważnie? Z nią też byłeś? - Pytam rzucając
szybko na nią oko. Naruto tylko się krzywi.
- Boże, człowieku, gdzie ty masz oczy? - Mówię
patrząc mu prosto w jego piękne, ale głupie ślepia.
- Miałem. - Wzdycha zirytowany.
Z wielkim westchnięciem i ociąganiem unoszę w górę
ręce i zaplatam je wokół jego szyi. Mową swojego ciała, próbuję
przekazać mu, że wcale mi się to nie podoba, ale skoro zaprosił
mnie na randkę, to wolę uniknąć niektórych sytuacji. Swoimi
ramionami zakrywam chociaż częściowo jego twarz, na której widzę
uśmiech.
- Ładnie pachniesz. - Jego komplement wywołuje u mnie
śmiech.
- Jesteś głupi.
- Nie przeczę.
- Nareszcie. - Wzdycham z ulgą, kiedy jego była
kochanka jest już na dole.
Odsuwam się od niego i powoli wchodzimy na trzecie
piętro.
- Aż tak odrażający jestem? - Pyta rozbawiony, kiedy
zmierzamy prosto do kina.
- Nie lubię takich akcji.
- Rozumiem. - Uśmiecha się.
- Ummm, to co, który film? - Pyta, kiedy stajemy przed
kasą.
Z przyzwyczajenia lekko mrużę oczka i czytam
wyświetlane filmy.
- Umm, Naruto.
- Tak?
- Czy ty widzisz ten repertuar? - Pytam przerażona.
- Boisz się horrorów? - Pyta z uniesioną brwią.
- N-nie, ale zazwyczaj nie oglądam.
- Spóźniliśmy się pół godziny, zobacz. - Wskazuje
na tablicę przede mną, gdzie widnieje napis Piękna i Bestia.
- Cholera, chciałam na to iść. - Jestem
niezadowolona.
- Możemy przyjść innym razem. Do niczego nie będę
zmuszał. - Posyła mi słodki uśmiech.
- Nie, wybierzmy coś. - Spoglądam jeszcze raz i szukam
czegoś ciekawego.
- A może to? - Wskazuję palcem na plakat tuż przy
kasie.
- Jesteś pewna? Słyszałem, że dużo krwi. - Uśmiecha
się.
- Lepsze to od duchów. - Strzącham się na samo
wspomnienie.
- No dobra.
W ciszy podchodzimy do kasy, za którą stoi jakiś
młody chłopak. Rozglądam się po kinie, bo od przyjazdu tutaj,
jeszcze w nim nie byłam.
- Hej kolego, tu mam oczy. - Słyszę głos Uzumakiego.
Zaintrygowana odwracam się w ich stronę i dostrzegam,
jak kasjer od czasu do czasu na mnie spogląda.
- Poproszę dwa bilety na Falę Strachu. - Mówi nieco
podirytowany.
- Proszę spojrzeć. Zielone, to miejsca wolne.
Proponuję rząd czternasty, miejsca dziesiąte i jedenaste.
- Sakura, jak myślisz? - Spoglądam w jego
magnetyzujące oczka i aż nie wiem, co powiedzieć.
- Mogą być. - Uśmiecham się nieśmiało.
- W takim razie poproszę.
- Naruto, zapłacę za siebie. - Przysuwam się i
szepczę tak, żeby tylko on usłyszał.
- Nawet o tym nie myśl. - Uśmiecha się. - Zaprosiłem
cię to i zapłacę. Z resztą, to dla mnie przyjemność.
- Kartą czy gotówką?
- Kartą. - Wzdycha Uzumaki.
Sięga po portfel, który nosi w tylnej kieszeni i
wyciąga z niego kartę.
- Gotowe. Proszę bilety. - Kasjer wyciąga w naszym
kierunku dłoń i podaje blondynowi bilety.
Naru odbiera je i niespodziewanie chwyta mnie za dłoń
i odciąga na bok. Kiedy stoimy przed ladą z przekąskami dopiero
mnie puszcza.
- Popcorn, lody, nachosy? Może coś do picia? -
Uśmiecha się.
- Nie będę cię na nic naciągać. - Prycham.
- Sakura. - Warczy.
- Co.
- Nie denerwuj mnie. - Mówi zirytowany.
- Wodę poproszę. - Wzdycham.
- Tylko?
- Tak, nie lubię jeść w trakcie seansu.
- Dzień dobry, poproszę dwie wody i duży popcorn. -
Zwraca się do młodej kasjerki.
- Zaraz podam. - Uśmiecha się przyjaźnie.
- Wiem, że i tak się skusisz. - Puszcza do mnie oczko.
- Nie mówię tak ani nie.
- Też tak myślałem.
- Proszę bardzo. Dwa razy woda i duży popcorn.
Chłopak odbiera zamówienie i spogląda na mnie
błagalnym wzrokiem.
- Przytrzymasz?
- Jasne. - Uśmiecham się i obserwuję, jak blondyn
powtarza rytuał sprzed paru chwil.
Płaci kartą, grzecznie dziękuje i odwraca się w moją
stronę. Bez ostrzeżenia odbiera ode mnie swoją wodę i popcorn.
- To co, idziemy?
- Mhm. - Mruczę nie bardzo przekonana, a on się
śmieje.
- Nie bój się, będziesz ze mną, także wiesz...
Naruto podaje bilety facetowi i wchodzimy do sali
zmierzając do naszych miejsc.
- A w czym ty mi pomożesz. - Prycham.
- W razie potrzeby, będziesz mogła się we mnie
wtulić. - Słyszę za sobą jego komentarz i przysięgam, że oczami
wyobraźni widzę ten bezczelny uśmieszek.
- Kto by chciał się do ciebie przytulać. - Mówię
wstrętnie.
- Jeszcze będziesz błagać.
Zostawiam to bez komentarza i pcham się na swoje
miejsce. Naruto idzie tuż za mną i po chwili oboje usadawiamy się
na wygodnych fotelach. Nie odzywamy się do siebie, ponieważ każde
z nas rozgląda się na wszystkie strony.
- Przepraszam. - Słyszę nagle i spoglądam na
chłopaka, który przechodzi właśnie obok Uzumakiego. Tuż za nim
ciągnie się jakaś dziewczyna, a za nią następna. Ta kolejna
siada już na miejsce przy blondynie. Super, siedzę w środku, obok
dwóch chłopaków.
- Naruto? - Zwracam jego całkowitą uwagę.
Podoba mi się to, że jeśli odezwę się do niego, to
zawsze poświęca mi maksimum swojej uwagi.
- Tak?
- Planujesz coś jeszcze po kinie?
- A jesteś zmęczona? - Widzę jakiś dziwny błysk w
jego oczach.
- Nie. - Uśmiecham się. - Po prostu chcę wiedzieć.
- Jak wyjdziemy z kina, to będzie jakaś osiemnasta
albo trzydzieści po. Pomyślałem, że przejdziemy się parkiem i
odprowadzę cię prosto do domku.
- To fajnie.
- Mhm.
- To znaczy...Fajnie, że mnie odprowadzisz. - Poprawiam
się.
- Też tak sądzę.
Zapada ciemność, więc oboje zaczynamy patrzeć na
ekran. Szczerze mówiąc...nie wiem, dlaczego wybrałam ten horror i
jakim cudem na niego przyszłam. Chyba nie chciałam, żeby Naruto
myślał, że jestem jakimś tchórzem.
***
Znudzona spoglądam na ekran swojego telefonu. Chcę
sprawdzić, która godzina, a zamiast tego moją uwagę przykuwa pięć
wiadomości i osiem nieodebranych połączeń. Jestem ciekawa i
odblokowuję telefon. Od razu dowiaduję się, kto aż tak bardzo
chciał mojej uwagi. Zniechęcona, nawet nie otwieram wiadomości. Po
prostu nie chcę popsuć sobie wieczoru jeszcze bardziej. Rzucam
okiem na godzinę i blokuję telefon. Do końca moich męczarni
zostało jeszcze z pięć minut. Siedzę tu jak na szpilkach,
ponieważ od połowy filmu czuję się niezręcznie. Jestem jak
myszka w potrzasku. Od czasu do czasu widzę, jak dziewczyna, która
siedzi przy Uzumakim spogląda na mnie dość natarczywie. Najgorsze
jest to, że kojarzę ją ze szkoły, więc wydaje mi się, że przez
tą naszą randkę, teraz to ja będę miała przechlapane zamiast
Mike'a.
- Nudzisz się, co?
Na ziemię sprowadza mnie szept blondyna.
- No co ty. - Uśmiecham się i zwracam wzrok na ekran.
Moja dusza zalewa się kilkoma dziwnymi uczuciami.
Wydaje mi się, że nie chcę zawieść Naruto. On się tak stara, a
ja...nie mogę w pełni podarować mu całej swojej obecności.
Błądzę, gdzieś daleko w podświadomości. Nagle wszystko przed
moimi oczami staje się ciemnością. Nie widzę, nie słyszę, ale
rozmyślam. Naprawdę boję się tego, co czeka mnie w szkole. On
mnie zniszczy. Mike zniszczy moje życie w zamian za Naruto, który
swoją drogą nie zasłużył sobie na takie traktowanie. Przeprosił
go, przyznał się do błędu, a tamten wciąż jest mściwy. Naruto
nie jest zły. Ma dobre serce, chociaż ukrywa je przed innymi. Jest
zabawny, mogę zapomnieć przy nim o problemach. Jego przystojna
twarzyczka to tylko wielki plus przy ciekawych cechach charakteru.
Nienawidziłam go, to fakt, ale z ręką na sercu mogę przyznać, że
polubiłam po tych wszystkich akcjach.
- Sakura!
- Tak? - Jego głos przyciąga mnie do rzeczywistości.
- Jesteś ze mną? - Jego brew wędruje ku górze.
- Przecież jestem. - Uśmiecham się zawstydzona.
- No właśnie widzę. Film się skończył, nikogo nie
ma, a do ciebie dotrzeć nie można.
Rozglądam się po sali. Rzeczywiście, oprócz jednej
pary, siedzimy tu tylko my.
- Przepraszam Naruto. - Wzdycham.
- Choć, porozmawiamy w drodze. - Widzę ten jego
bezczelny uśmieszek.
Nim protestuję, chłopak chwyta moją dłoń i powoli
ciągnie do wyjścia. Jego dotyk jest naprawdę przyjemny.
Przeciskamy się przez drzwi, a później ludzi wychodzących z kina.
Kiedy Naruto puszcza nasze dłonie, nieprzyjemne i nieznane uczucie
zalewa moją głowę. Czuję wstyd i poczucie winy. Źle oceniłam go
już na początku naszej znajomości. Zrobił dla mnie dużo od czasu
Barcelony, a ja...zachowywałam się jak wredna wiedźma.
- Co jest? - Zauważa, że nie idę, więc przystaje
przy mnie.
- Nic, możemy iść. - Przybieram maskę obojętności
i wymijam oszołomionego chłopaka.
Przy sobie zatrzymujemy się dopiero na schodach. Kątem
oka widzę, jak Naruto przygląda się mojej twarzy.
Jest...zatroskany. Tak, to dobre ujęcie tego, co rysuje się na jego
twarzy.
- Sakura.
- Hm?
- Co ci jest? - Nie daje za wygraną. - Zrobiłem coś
nie tak?
- Nie. - Zaprzeczam szybko. - Jesteś w porządku, nawet
bardzo. - Wzdycham ciężko.
- W takim razie, co jest nie tak?
- Przepraszam, że psuję ci dzień. Wiem, że w głowie
miałeś inny scenariusz. - Moje usta oplata zakłopotany uśmiech.
- Nienawidzę, kiedy ludzie czymś się smucą. - Jęczy.
- Co zaprząta twoją główkę?
- Nie będę ci truła.
- Sakura, nie denerwuj mnie.
- Dlaczego masz słuchać o moich problemach?
- Bo mi zależy i nie chcę, żebyś była smutna.
Rozumiesz? - Syczy prosto w moją twarz. Chyba go zdenerwowałam.
- Kosmici cię podmienili. Gdzie jest Naruto i co z nim
zrobiłeś? - Uśmiecham się i widzę, że w jego oczach również
gości iskierka radości.
- Pożarłem, a teraz gadaj, co leży ci na serduchu. -
Wciąż nie daje za wygraną.
Jęczy nawet, kiedy wychodzimy z galerii i zmierzamy do
parku.
- Poczekaj. - Zatrzymuje mnie dłonią. - Jakie chcesz
lody? - Głową wskazuje na kolorowe stoisko.
Bez żadnego protestu, ciągnie mnie za rękę, a na
mojej twarzy ponownie gości uśmiech. Ten chłopak czyta mi w
myślach. Nic nie poprawia nastroju tak, jak lody.
- Co podać? - Słyszę głos staruszka.
- No, Sakura?
- Śmietankowe i...truskawkowe poproszę.
- A dla mnie...śmietankowe i czekoladowe. - Odpowiada
po chwili namysłu.
- Czyli po dwie gałki?
- Tak. - Radośnie odpowiada Uzumaki.
Ten chłopak nie przestaje mnie zaskakiwać. Przez cały
dzień, mogę patrzeć na niego coraz inaczej. Pokazuje mi siebie od
naprawdę dobrej strony i jestem skłonna uwierzyć, że robi to
szczerze.
- Proszę bardzo. - Podaje moją porcję lodów i czeka
na swoją rozmawiając ze staruszkiem.
Jego uśmiech jest tak słodki, że mogłabym patrzeć
na niego godzinami. Przeraża mnie ta myśl, bo zupełnie nie wiem,
co mam o tym wszystkim myśleć. Czy mogłabym zakochać się w tym
chłopaku?
- Do zobaczenia. - Mówi do faceta odbierając swoją
porcję.
- Chodź. - Zwraca się do mnie.
Przez chwilę idziemy w milczeniu, ale jego zachowanie
dało znać, że długo tak nie wytrzyma.
- Teraz powiedz mi, co się dzieje. - Spogląda na mnie
poważny.
- Naprawdę muszę? - Jęczę. - Nie możesz cieszyć
się spacerem?
- Cieszę się każdą chwilą, ale dobrze wiesz, że
nie odpuszczę. - Grozi.
- Ugh. Chodzi o tą całą sytuację. - Pauzuję przez
chwilę. - Jak ja się jutro w szkole pokażę?
- Tak jak dzisiaj. Sakura, nie masz czego się wstydzić.
Nic złego nie zrobiłaś.
- No właśnie, o to tu chodzi. - Wzdycham zirytowana. -
Wiesz, kto siedział obok ciebie w kinie?
- Nie, a powinienem? - Jest wyraźnie zaskoczony i
zdezorientowany.
- Szkolna koleżanka. Jak myślisz, co powiedzą, kiedy
rozniesie się, że dzisiaj razem byliśmy w kinie?
Przez chwilę między nami panuje cisza. Domyślam się,
że nie bardzo wie, co mi na to odpowiedzieć.
- Nic. - Wzrusza ramionami. - Nie mam niczego do
ukrycia. Mogę wszystkim powiedzieć, jak było naprawdę. Mogę
powiedzieć o wszystkim.
- A jak było naprawdę, co?
Uzumaki bierze w usta kolejną łyżeczkę lodów i nie
mówi nic. Wygląda, jakby nad czymś intensywnie myślał.
- Chciałem cię uwieść, ale się nie dałaś.
- A teraz, co próbujesz zrobić? - Spogląda na mnie
przeszywającym wzrokiem.
- Chcę, żebyś mnie polubiła.
- Tylko tyle?
- Na razie aż tyle. - Odpowiada prawie natychmiastowo.
- Udało mi się?
- Dasz spróbować czekoladowego? - Widzę zawód w jego
oczach, kiedy machinalnie zmieniam temat.
- Jak dasz mi truskawkowego. - Uśmiecha się
zadziornie.
- Proszę. - Nadstawiam mu kubeczek, a on po chwili
swój.
- Mm, dobry. - Wzdycha z uznaniem.
- Czekoladowy też nie jest najgorszy. - Odpowiadam z
uśmiechem.
- Ale twój lepszy. - Puszcza mi oczko.
Przed oczami widzę mignięcie światła. Rozglądam się
po okolicy i widzę, że lampy w parku powoli się zapalają.
- Już tak późno? - Pytam zdziwiona.
- Troszeczkę.
- Zupełnie straciłam rachubę czasu.
- Widzisz, jak ci dobrze w moim towarzystwie?
- Mhm, jesteś lekiem na chandrę. - Śmieję się.
- Lepiej być lekiem, niż nieużytecznym.
- Masz rację.
- Tooo, jak się dzisiaj bawiłaś? - Zagaduje.
- Dzień się jeszcze nie skończył. - Bawię się z
nim.
- Aha, czyli nie możesz mi powiedzieć?
- Powiem ci później.
- Okej.
- Co cię interesuje, oprócz lacross i piłki nożnej?
- Uśmiecham się chytrze.
- Skąd ty...aaaa. - Przypomina mu się. - Słyszałaś
moją rozmowę.
- Mhm. Samolot to nie jest jakieś osamotnione miejsce.
- Śmieję się.
- Masz rację. - Dołącza do mnie. - Koszykówka też
jest spoko.
- Zgadzam się.
- Oprócz tego to...może motoryzacja. Lubię motory i
szybką jazdę.
- Coś nas łączy. – Spogląda na mnie
rozpromieniony. - Też lubię szybką jazdę. - Tłumaczę szybko.
- Ale z głową. - Dodaje za mnie.
- Tak. Może to brzmi śmiesznie, ale szybką jazdę da
połączyć się z rozwagą.
- A ty? Co powiesz mi o sobie?
- Hmm, no nie wiem.
- Masz jakiś talent?
- Niektórzy mówią, że tak. - Obdarzam go nieśmiałym
uśmiechem.
- Zaciekawiłaś mnie.
- Podobno ładnie rysuję. - Widzę błysk w jego oku.
- Jej, serio?
- Mhm.
- A dałabyś radę mnie narysować?
- Tak, tylko to pracochłonne. - Uśmiecham się.
- A gdybym dał ci moje zdjęcie, narysujesz mnie? -
Spoglądam na niego zaskoczona.
- Masz przy sobie swoje zdjęcie?
- Zwariowałaś? - Prycha śmiechem. - Moja mama ma
pełno zdjęć. Na pewno coś bym wygrzebał.
- Przynieś to porozmawiamy.
- Serio?
- Serio. - Wzdycham i biorę ostatnią łyżeczkę
pysznych lodów.
- Okej. Jutro ci przyniosę.
- Gdzie dzisiaj śpisz? - To pytanie samo wypełza z
moich ust.
- Sądzę, że u rodziców. Dam jeszcze odpocząć od
siebie Sasuke.
- Aż tak okropny jesteś?
- Nie wiem. Ciężko ocenić samego siebie.
- O kurcze, robi się coraz ciemniej. - Jęczę.
- Boisz się?
- No co ty. Przecież z tobą nie mam czego się bać. -
Postanawiam połechtać jego męską dumę.
- Miałem właśnie to powiedzieć. - Śmiejemy się.
- O proszę, zaraz będziemy na miejscu. - Postanawiam
odezwać się po krótkiej chwili przerwy.
- Szkoda, że tak szybko. - Widać, że jest
niepocieszony.
Zostawiam to bez komentarza. Powoli wchodzimy na moją
posesję. Idziemy wzdłuż oświetlonej ścieżki, która prowadzi
pod sam dom. Przystajemy przy drzwiach, a na nasze twarze pada cień
świecącej lampki z góry. Z uśmiechem na ustach stoję naprzeciw
chłopaka.
- Nooo...także ten...do zobaczenia jutro? - Blondyn
drapie się po karku.
- Tak. - Uśmiecham się.
Stoimy w ciszy, wpatrzeni w siebie. Chyba żadne z nas
nie wie, co ma właściwie zrobić. Jak się pożegnać. Albo, może
po prostu chcemy, żeby ta chwila potrwała trochę dłużej.
- To..ja już pójdę. To znaczy...chyba powinienem iść.
- Wzdycha i powoli cofa się w tył.
To nic, że idzie tyłem, wciąż nie spuszcza ze mnie
swojego wzroku.
- Naruto. - Mówię, żeby go zatrzymać. Skutecznie.
Chłopak patrzy na mnie z lekkim uśmiechem, kiedy
stawiam krok za krokiem w jego kierunku. Przystaję bardzo blisko
niego.
- Bardzo mi się podobało. - Mówię lekko speszona,
ale nie chcę dać po sobie tego poznać. Głęboko spoglądam w te
błękitne tęczówki.
- Cieszę się. - Uśmiecha się łobuzersko.
- Iiii...- Zaczynam niepewnie. - Tak... - Widzę jego
nierozumiejące spojrzenie. - może troszeczkę cię polubiłam. -
Pokazuję mu małą odległość od kciuka i palca wskazującego.
Dostrzegam uśmiech błąkający się na jego ustach.
Przejmuję inicjatywę. Kładę ręce na jego barki i pnę się w
górę na palcach. Moje usta powoli stykają się z jego rozgrzaną
skórą na policzku. W moim odczuciu trwa to wieki zanim się
odsuwam.
- Było naprawdę miło. Dobranoc. - Uśmiecham się i
powoli idę w kierunku drzwi frontowych.
Nim zdążam odejść jego dłoń ześlizguje się po
mojej ręce i delikatnie odwraca mnie w swoją stronę.
- Poczekaj. - Słyszę zanim mój wzrok mierzy się z
jego. - Dziękuję, że ze mną wyszłaś.
Dostrzegam ten łobuzerki uśmiech na jego twarzy i aż
sama szczerzę się jak mysz do sera. Naruto niepostrzeżenie coraz
bardziej zbliża się w moją stronę, ale mi zupełnie to nie
przeszkadza. Chyba pora przyznać się przed samą sobą, że
najwidoczniej coś mnie w nim pociąga. Nie chodzi mi tylko o wygląd.
Po czasie spędzonym w jego towarzystwie, mogę stwierdzić, że jest
po prostu dobry. Moje rozmyślania kończą się razem z chwilą,
kiedy jego wargi, lekko jak piórko stykają się z moimi ustami.
Jego pocałunki nie są zachłanne, są subtelne, delikatne. Z każdym
kolejnym ruchem chłopaka, moje nogi stają się coraz bardziej
słabe. Czuję niedosyt, zmieszanie i niezadowolenie jednocześnie,
kiedy jego cudowne usta przestają pieścić moje.
- Nie mogłem się powstrzymać. - Uśmiecha się
słodko. - Dobranoc.
Nie czeka na moją odpowiedź. Po prostu odwraca się i
zostawia mnie samą, ale po chwili szoku ja robię to samo i zmierzam
w kierunku drzwi, które otwiera mi uśmiechnięta mama.
- Jak było?
- Mamo? - Patrzę na nią przerażona.
- Tak?
- Jak to jest być zakochaną?
Perspektywa
Naruto:
Leżę właśnie w łóżku i rozmyślam nad dzisiejszym
dniem. Cholernie podobał mi się czas spędzony z panną Haruno.
Była moja przez cały dzień, nie musiałem się nią dzielić, bo
byliśmy tylko sami. Najlepsze jednak zostawiłem sobie na koniec.
Nie chciałem jej speszyć, chociaż przez cały czas miałem ochotę
ją pocałować. Musiałem włożyć dużo wysiłku w to, żeby po
prostu się na nią nie rzucić. Kiedy jednak to zrobiłem, poczułem
jakby świat zatrzymał się w miejscu, byliśmy tylko ja i ona.
Cholera, teraz brzmię jak pieprzony romantyk, którym nie jestem.
- Co do...- Mówię do siebie, kiedy słyszę, jak coś
stuka w moje okno.
Podnoszę się z miejsca, kiedy ten odgłos się
powtarza. Podchodzę do okna powoli i kiedy już staję w miejscu
dostrzegam czarną postać na ulicy. Przyglądam się i kiedy widzę,
kto to, delikatnie uchylam okno.
- Złaź. - Warczy zakapturzony chłopak.
- Czego chcesz? - Pytam wrednie.
- Złaź tchórzu. - Widzę jego szyderczy uśmiech.
Zamykam okno i sprowokowany zakładając bluzę w biegu,
schodzę na dół. Od razu kieruję się do drzwi, przez które
niepostrzeżenie wychodzę.
~.~
Hej, hej misie! Oto kolejny rozdział Short-Story, które swoją drogą zbliża się ku końcowi ;) Liczymy na Wasze opinie. Hope you like it! Patty&Paula
Nie no moje drogie tak się nie robi. Przerwać w takim momencie.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam Kuraj
Czekamy na kontynuacje :D
OdpowiedzUsuńŚwietna historia, kiedy next? ☺️
OdpowiedzUsuńPowinien być jakoś niedługo, na pewno jeszcze w tym tygodniu 😉
Usuń