- Na początek chcę cię
przeprosić. Wiem, że zachowałem się jak dupek. - Wzdycha.
- Dobrze chociaż, że o
tym wiesz. - Odgryzam się, a on odpowiada mi śmiechem.
- Może uświadomiłem
sobie to dopiero po fakcie, ale nie powinienem się wtrącać, bo tak
naprawdę to nie jest moja sprawa, czy jesteś z Uzumakim. - Jego
nazwisko wymawia z pogardą. - Chcę też, żebyś wiedziała, że to
Chris mnie namówił, a przyjaciołom się nie odmawia.
- To nie jest żadne
tłumaczenie Scott. Gdyby kazał ci skoczyć z mostu, też byś to
zrobił? - Pytam cynicznie.
- Masz rację,
przepraszam. - Mówi ze skruchą.
- Co wam odjebało, że
się na niego rzuciliście? - Pytam wkurzona.
- Chris był zazdrosny
i...
- I co, Scott? To powód,
żeby się bić?
- Tak wyszło. - Wzdycha
bezradny. - Poza tym to Chris go uderzył, wyładuj się na nim, a
nie na mnie Sakura.
- Okay, przepraszam. Masz
rację. - Wzdycham zmęczona.
Jestem zaniepokojona i
zła, a obrywa za to biedny Scott, który tak naprawdę nic nie
zrobił. Prawie nic, bo zastraszał Uzumakiego.
- O co chodzi? Jesteś
zdenerwowana. - Zauważa z uśmiechem.
- Mam w tej chwili
naprawdę dużo na głowie. - Przyznaję.
- A ty? O czym chciałaś
ze mną porozmawiać? - Pyta po chwili ciszy.
Czuję, że moje serce
przyśpiesza, bo wiem, że to o czym nie chcę rozmawiać zbliża się
wielkimi krokami. Między innymi dlatego najpierw poruszę temat
Aurory.
- Słuchaj Scott, ostatnio
się nad czymś zastanawiałam i ma to związek z twoją siostrą.
- W czym problem? - Pyta
wyraźnie zaciekawiony.
- Wiesz może o co jej
chodzi? Czemu ciągle wymyśla jakieś głupoty na mój temat?
Pytałam ją o to, ale nie chciała mi powiedzieć.
- Nie wiem, czy powinienem
się w to mieszać. - Mówi zaniepokojony.
- Jeśli nie chcesz to nie
musisz...
- Nie o to chodzi. To są
wasze sprawy. - Wzdycha i wstaje.
Patrzy przez chwilę na
boisko i przeczesuje dłonią włosy. Odwraca się w moją stronę i
przede mną kuca. Widzę na jego twarzy, że naprawdę nie wie, czy
ma mi cokolwiek powiedzieć, a może zostawić wszystko dla siebie.
- Wiesz odkąd to wszystko
się zaczęło? - Zadaje pytanie. Wzruszam ramionami i mrużę oczy.
- Nie wiem dokładnie,
wydaje mi się, że zmieniła swoje zachowanie od czasu, kiedy
zgodziłam się być dziewczyną Chrisa. - Wypalam.
Scott sugestywnie podnosi
brew dając mi coś do zrozumienia. Od razu sobie to uświadamiam.
- On się jej podobał,
prawda? - Pytam i przykładam dłoń do czoła. - Jak mogłam tego
nie zauważyć? Dlatego mnie nienawidzi.
- Może nie nienawidzi, to
za mocne słowo. Ma do ciebie żal, i dlatego się mści. Wiem, że
robi tym sobie samej krzywdę, ale nie mogę na to nic poradzić. Nie
słucha mnie. - Tłumaczy.
- To moja wina. -
Przyznaję.
- Nieważne czyja.
Chciałbym, żeby dała sobie już spokój. - Wzdycha zmęczony.
Powoli wstaje i siada na
krzesło obok mnie. Mimo tego, że wiem już o co chodzi Aurorze to
nie mogę nic z tym zrobić. Ona sama musi się ogarnąć, gdyby mi
wtedy powiedziała, że Chris jej się podoba, wszystko byłoby
inaczej. Nie zależało mi wtedy na tym, żeby się z nim związać.
- Uwierz, że też bym
tego chciała. - Stwierdzam.
Scott patrzy na
wyświetlacz telefonu i sprawdza godzinę, więc podejrzewam, że
musi już wracać.
- Okay, cieszę się, że
dałaś mi szansę, żeby wszystko wytłumaczyć. - Uśmiecha się i
wstaje z miejsca.
- Właściwie... jest
jeszcze coś, o czym chciałabym z tobą porozmawiać. - Mówię
niepewnie. - Śpieszysz się? - Pytam poddenerwowana.
Scott się uśmiecha i z
powrotem siada obok mnie.
- Słucham. - Mówi
spokojnie
- Pamiętasz cokolwiek z
balu? Moje pytanie może wydawać się dziwne, ale piłeś alkohol,
dlatego...
- Nie jest dziwne. -
Przerywa mi z uśmiechem. - Chodzi ci o pocałunek. - Bardziej
stwierdza niż pyta.
- Tak. Chodzi mi o
pocałunek. - Potwierdzam.
- Słuchaj Sakura, nie
będę kłamał. Pocałowałem cię, bo mi się podobasz i
podejrzewam, że o tym wiesz.
- Mówiłeś mi to na
imprezie u was w domu, ale pomyślałam, że jesteś pijany i gadasz
głupoty. - Wyrzucam, a on się śmieje.
- Nie. Przyznaję, że mi
się podobasz i mówiąc szczerze nie oczekuję, że to cokolwiek
zmieni. Jesteś z Uzumakim, łapię i naprawdę nie będę się pchał
na trzeciego, bo mi to nie odpowiada. - Stwierdza skanując z
dokładnością moją twarz.
- Czuję się głupio.
- Nie musisz, o ile nic
się między nami nie zmieni. Nie chcę jakiejś niezręcznej
atmosfery albo innego gówna. - Posyła mi uśmiech. - Z chęcią
posiedziałbym dłużej, ale trener dał mi dwadzieścia minut. -
Podnosi się z miejsca, więc idę w jego ślady.
- Dzięki Scott. - Mówię
z uśmiechem, a on podchodzi bliżej mnie.
- Nie ma za co, ale
chciałbym cię przytulić, mogę? - Pyta z uśmiechem.
- Jasne. - Odpowiadam.
Scott wyciąga w moją stronę ręce i mocno mnie obejmuje.
- Bez spin i dziwnej
atmosfery. - Przypomina i się odsuwa.
- Okay. - Potwierdzam. -
Na razie. - Żegnam się.
Powoli schodzę w dół,
żeby zejść z trybun. Uważam przy tym, żeby się nie potknąć,
bo w tym jestem mistrzynią. Bałam się tej rozmowy ze Scottem, ale
teraz czuję przynajmniej spokój i wiem, że już nie muszę się
nim przejmować. Tak samo jak Chrisem, który swoją drogą nie chce
ze mną rozmawiać, niech mu będzie. Rozglądam się po boisku i
zauważam Uzumakiego, który idzie w stronę męskiej szatni. Bez
namysłu idę za nim, bo w końcu chciałabym wiedzieć gdzie znikał
na każdej przerwie i muszę mu powiedzieć co dzieje się na
spotkaniu Rady. Wchodzę do środka i kieruję się po cichu w stronę
łazienek, skąd dochodzą głosy. Staję za ścianą, bo zauważam
Uzumakiego i Aurorę.
- Mówisz, że jesteście
razem?
- Aha, co w tym kurwa
dziwnego? - Pyta poddenerwowany.
- Może to, że spotyka
się z moim bratem? - Mówi pewna siebie.
Blondyn stoi bez koszulki
w samych spodenkach, dlatego wnioskuję, że napadła go, kiedy miał
się umyć i przebrać. Stoi zbyt blisko niego i patrzy na jego
umięśnione ciało. Uzumaki ma na ustach cyniczny uśmiech. Pociera
brew kciukiem prawej ręki i kręci głową.
- Wiem, że się spotkali.
Mieli pogadać. - Odwraca się od niej.
Szuka w torbie tank topa,
którego dzisiaj miał na sobie i jeansów.
- Nie wyglądało mi to na
rozmowę. - Mąci mu w głowie ze zwycięskim uśmiechem.
Naru na chwilę zastyga w
miejscu, a później się do niej odwraca.
- O czym ty kurwa gadasz?
- Pyta zirytowany.
- Powiem ci pod jednym
warunkiem. Musisz mnie pocałować. - Uśmiecha się.
- Jesteś aż tak
zdesperowana? Poszukaj sobie jakiegoś chłopca, który cię wyrucha,
a mnie i Sakurę zostaw w spokoju. - Prycha.
Uzumaki jest w tym
momencie chamski i nie powiem, że mi się to nie podoba, bo bym
skłamała.
- Auć. Widzę, że nie
masz dzisiaj humoru na żarty, więc się streszczę. - Stwierdza.
- Z czym? - Warczy.
- Z tym, co mam ci do
powiedzenia. - Odpowiada niezniechęcona jego tonem.
- Pośpiesz się, bo nie
mam na ciebie czasu.
- Twoja niby dziewczyna
nie jest święta. Gra na dwa fronty, widziałam jak obściskuje się
z moim bratem. Dalej twierdzisz, że to nic takiego? - Kpi z
satysfakcją.
Widzę jak Uzumaki zaciska
szczękę i mruży gniewnie oczy.
- To wszystko? Jeżeli tak
to spierdalaj, bo chcę doprowadzić się do porządku.
Aurora prycha i wychodzi
zarzucając włosami, kręci przy tym tyłkiem jakby myślała, że
to podziała na blondyna. Naru przez chwilę stoi w miejscu, ale
później uderza pięścią w ścianę naprzeciwko siebie, gdzie
powstaje dość spora dziura. Wchodzi do prysznica i odkręca wodę,
opiera dłonie o zimne płytki i spuszcza głowę w dół. Jest
zdenerwowany, bo jego ramiona unoszą się w dość szybkim tempie.
Wydaje mi się, że ta suka po części osiągnęła to co chciała.
Sprawiła, że Naruto się zdenerwował. Nie chcę z nim rozmawiać,
kiedy jest w takim stanie, więc po cichutku wycofuję się na
zewnątrz. Kieruję się na boisko, gdzie dziewczyny ćwiczą jakiś
układ taneczny, a nauczyciel czerpie z tego przyjemność.
- Super! Na dzisiaj
wystarczy! Możecie już iść. Loren, świetnie się dzisiaj
spisałaś, mam nadzieję, że jutro będziesz jeszcze lepsza. -
Trener spogląda na jej cycki.
- Dziękuję. - Piszczy
zadowolona.
Gdybym była dyrektorką,
ten pajac od razu wyleciałby z tej szkoły. Idę z dziewczynami do
szatni, a później kieruję się do szkoły, żeby w końcu wrócić
do domu. Wyciągam telefon i sprawdzam, czy nie mam żadnych nowych
wiadomości, a kiedy się upewniam, że nikt ode mnie nic nie chciał,
chowam go z powrotem do kieszeni. Pcham drzwi i wychodzę na
zewnątrz, gdzie jest pochmurno i wydaje mi się, że będzie padać.
Przyśpieszam tempo i wychodzę na chodnik przy ulicy. Idę spokojnie
przez jakieś pięć metrów, ale później zatrzymuje się przy mnie
znajomy samochód z opuszczoną szybą.
- Wsiadaj. - Rozkazuje
władczym tonem głosu.
Wykonuję polecenie i
umieszczam moją dupcię na wygodnym, skórzanym siedzeniu. Dla
bezpieczeństwa przypinam się pasem, a chłopak rusza z piskiem
opon. Dyskretnie na niego zerkam i widzę, że jest zdenerwowany, a
jednocześnie mocno skupiony na drodze.
- Gdzie znikałeś na
każdej przerwie? - Próbuję rozluźnić atmosferę.
- Do biblioteki. - Rzuca
luźno.
- Do biblioteki? Co tam
robiłeś? - Jestem zaskoczona.
- Odpracowywałem karę. -
Odpowiada.
- Za co? - Dopytuję.
- Za drobną sprzeczkę. -
Mówi wymijająco.
Przyglądam mu się
dokładniej i zauważam rozciętą wargę. Dlaczego się nie goi?
Rana po szkle zrosła się w szybkim tempie.
- Pobiłeś się?! - Pytam
zdezorientowana. - Za co i z kim? - Dodaję.
- Czy to takie ważne?
- Uzumaki. - Naciskam
ostrzegawczo.
- Z jakimś hujem, który
źle się o tobie wyrażał. - Tłumaczy niechętnie.
- Co mówił?
- Jak rozmowa ze Scottem?
- Zmienia temat.
- Wytłumaczyliśmy sobie
wszystko. - Odpowiadam spokojna, a on prycha.
- Doprawdy? - Kpi.
- O co ci chodzi?
- O nic. - Przez chwilę
na mnie patrzy.
Zatrzymuje samochód na
podjeździe przed moim domem. Odpinam pasy i wychodzę z pojazdu.
- Mamy się spotkać z
dziewczynami i Sasuke? Dobrze zrozumiałem? - Pyta idąc za mną do
domu.
- Mhm. - Mruczę.
- Zajebiście kurwa.
Pewnie mają jakieś wkurwiające zlecenia od Rady. - Zamyka drzwi,
kiedy wchodzi do środka. Idę do kuchni i wstawiam wodę na herbatę.
- Chcesz coś do picia? -
Pytam.
- Wodę. - Słyszę jego
głos bardzo wyraźnie, bo stoi blisko mnie. - Zimną. - Dodaje.
- Co ci jest? - Odwracam
się w jego stronę.
Stoi oparty o wyspę
kuchenną naprzeciwko mnie. Ręce ma splecione na klatce piersiowej.
Widzę jak zaciska szczękę i intensywnie się we mnie wpatruje.
- Jesteś nim
przesiąknięta. - Warczy. - Czuć go od ciebie na kilometr. - Syczy.
- Nie przesadzaj. - Patrzę
w jego oczy.
Widać w nich szalejące
tornado gniewu i obawiam się, że to może się źle skończyć,
chyba, że go jakoś udobrucham. Walczymy na spojrzenia w ciszy.
- Pocałował cię? -
Wypluwa ze złością.
- Co? Nie, oszalałeś? -
Podnoszę brew do góry. - Co cię ugryzło?
- Haruno. - Warczy
ostrzegawczo.
Podchodzi do mnie bliżej
i przygniata mnie do blatu, opiera o niego ręce tak, że tworzy
klatkę, z której nie mam ucieczki. Prawie stykamy się nosami,
czuję jego intensywny, pociągający zapach. Powinnam się bać, ale
jego agresja dziwnie mnie podnieca. Lubię, kiedy staje się
niegrzeczny i niebezpieczny. Powstrzymuję się, żeby się nie
uśmiechnąć.
- Słucham. - Szepczę
opanowana.
- Co z nim robiłaś?
- Mówiłam ci,
rozmawiałam. - Bezczelnie patrzę w jego oczy.
- Nie sądzę, że na
rozmowie się skończyło skoro wyczuwam na tobie jego zapach. Gadaj.
- Mocniej zaciska szczękę.
- Sugerujesz coś?
- Nie wiem, ty mi powiedz.
Powinienem? - Kpi.
- Co nagadała ci ta
szmata? - Pytam spokojna i wyzywająco unoszę do góry brew.
- Skąd wiesz, że w ogóle
z nią rozmawiałem?
- Bo was widziałam, jakoś
się przed nią nie krępowałeś stać w samych spodenkach, a mi
zarzucasz nie wiadomo co. - Bronię się, a on bezczelnie się
uśmiecha.
- Zaskoczyła mnie. -
Tłumaczy.
- Proszę cię, nie
rozśmieszaj mnie. Gdybyś chciał, mógłbyś się ubrać. Lubisz
prowokować dziewczyny? - Zagryzam wargę, a on seksownie oblizuje
usta, które chciałabym pocałować, ale się nie ugnę.
- Nie zmienisz tematu. Co
z nim kurwa robiłaś? - Warczy.
- Powiedziałam, że nic.
Przytulił mnie na pożegnanie, to wszystko. Widzę, że namieszała
ci w głowie. - Prycham.
- Nikt mi w głowie nie
namieszał. - Odpowiada.
- Jesteś tego pewny? -
Pytam szeptem z zadziornym uśmiechem.
Przybliżam do niego usta,
a kiedy chce mnie kilka razy pocałować to za każdym razem
delikatnie się odsuwam.
- A ja? - Pytam z
bezczelnym uśmiechem.
Uzumaki nie wytrzymuje
napięcia, które między nami powstało i chwyta za moje biodra.
Sadza mnie na blat i brutalnie całuje. Przygryza moją dolną wargę,
dlatego z moich ust wydobywa się jęknięcie, co podnieca go jeszcze
bardziej. Jego pocałunki stają się głębsze i zachłanniejsze,
nie może się mną nasycić co mnie cieszy, bo wiem, że mnie
pragnie. Cholernie. Jego dłonie wędrują pod mój biały sweter, i
kiedy stykają się z moim ciałem przechodzą mnie dreszcze. Zsuwam
się delikatnie z blatu i ocieram o Uzumakiego. Chłopak wydaje z
siebie seksowne warknięcie. Oplatam go w pasie nogami, żeby
przyciągnąć blondyna jeszcze bliżej siebie. Jest podniecony, bo
czuję jego twardego przyjaciela.
- Byłeś na mnie zły. -
Dyszę między pocałunkami.
- Właśnie. Byłem. -
Warczy.
Ciepłe dłonie blondyna
przechodzą na moje plecy i rysują na nich niewidzialne szlaczki, a
moje ciało drży za każdym razem, kiedy jego skóra styka się z
moją.
- Kurwa. - Syczy, kiedy
kolejny raz się o niego ocieram.
Nie mogę ukryć swojego
rozbawienia, więc się uśmiecham. Owijam swoje dłonie na jego szyi
i bawię się miękkimi w dotyku włosami. Mocniej angażuję się w
pocałunek i chcę zdominować ruchy Uzumakiego, ale on jest w tym o
wiele lepszy. Czuję jak jego dłonie powoli suną w dół na mój
tyłek. To co teraz odczuwam jest intensywne, nowe, a jednocześnie
przerażające. Jak moje ciało może reagować w tak przyjemny
sposób na bliskość Uzumakiego? To jest niedorzeczne. Chłopak
przenosi się z pocałunkami na moją szyję, gdzie zostawia trzy
mokre ślady.
- Powiemy im? - Mój głos
jest cichy.
- Nie teraz. Sasuke mnie
zabije jak się dowie. - Mruczy w moją skórę.
- Dlaczego?
- Bo myśli, że chcę cię
skrzywdzić. - Rzuca.
Chwytam go za głowę i z
powrotem przyciągam do siebie jego niesamowite usta. Sama się
zaskakuję, ale potrzebuję jego pocałunków, pieszczot, jego
całego. Chcę go poczuć całą sobą. W pomieszczeniu roznosi się
dźwięk naszych przyśpieszonych oddechów i...
- Co to było? - Pytam
przerażona patrząc w jego rozbawione oczy.
- Halo?! Jesteście? -
Słyszę Saki.
Uzumaki po cichu siada na
krzesło przy stole, a ja poprawiam roztrzepane włosy i bluzkę.
Wciąż siedzę na blacie, więc krzyżuję w powietrzu nogi.
- Kuchnia! - Odkrzykuję.
Pierwsza w pomieszczeniu
pojawia się Ino, a za nią cała reszta. Słyszę sygnał, który
obwieszcza, że zagotowała się woda.
- Kto chce herbatę? -
Pytam jakby nigdy nic się nie wydarzyło i zadowolona zeskakuję z
blatu. Wierzchem dłoni wycieram usta. Podchodzę do szafki skąd
wyjmuję pięć szklanek.
- Co tu się dzieje? -
Zagaduje zdezorientowana Saki.
Słyszę dźwięk
odsuwanych krzesełek, więc odwracam się w ich stronę. Cała
czwórka siedzi przy stole.
- Nic. - Odpowiada
znudzony Uzumaki.
Chłopak wpatruje się w
blat stołu, domyślam się, że próbuje odciągnąć tym swoją
uwagę od tego, co działo się kilka chwil wcześniej.
- Wciąż chcesz wodę? -
Podnosi na mnie swój poważny wzrok i napotyka moje rozbawienie. -
Zimną? - Dodaję i próbuję nie wybuchnąć śmiechem. Unoszę
prowokująco brew do góry.
- Tak. - Odburkuje.
- Dla mnie też wodę. -
Odzywa się Sasuke.
- Oczywiście. -
Odpowiadam z uśmiechem.
Robię herbatę, którą
podaję dziewczynom. Później podchodzę do lodówki i wyjmuję
butelkę wody, którą wraz z dwiema szklankami stawiam na środku
stołu. Wskakuję na blat i biorę w dłonie szklankę z parującą
herbatą.
- Czego chcieli? - Uzumaki
jest bezpośredni.
- Rozmawialiśmy o was. -
Wzdycha Sasuke i pokazuje na mnie i blondyna.
- Świetnie. - Prycha. -
Skoro rozmowa była o mnie, to mogli mnie na nią zaprosić.
- Woleli, żebyś pilnował
Sakury. - Prostuje Ino.
- Mam nadzieję, że
dobrze się nią zająłeś. - Żartuje Saki.
Uzumaki patrzy na mnie z
łobuzerskim uśmieszkiem.
- O to martwić się nie
musisz. Prawda Haruno? - Pyta bezczelnie.
- Mhm. - Przytakuję.
- Jeżeli chodzi o ciebie
Sakura, Rada chce się z tobą zobaczyć, ale
najpierw musisz podjąć decyzję, czy chcesz władać naszym Klanem.
- Zaczyna Sasuke. - Najlepiej by było, gdybyś podjęła decyzję do
jutra.
Moje serce przyśpiesza,
do jutra? Mam tak mało czasu? Nawet nie wiem, czy się do tego
nadaję, albo czy w ogóle chcę mieć na barkach tak dużą
odpowiedzialność. Z drugiej jednak strony, rodzice chcieli mnie
chronić po to, żebym później się na coś przydała, tak? Po to
wysłali mnie z ciotką. Odkąd dowiedziałam się o Naru, nie mogę
przestać myśleć o tym, że jestem kimś ważnym, że jestem
potrzebna i należę do jakiegoś większego planu. Zawsze czułam,
że nie jestem zwykła. Mogę teraz brzmieć jak próżna dziewucha,
ale taka jest prawda. Zawsze odczuwałam w sobie jakąś dziwną
pustkę, jakąś niewypełnioną lukę. To coś jak brakujący
element, który trzeba włożyć na miejsce, żeby tworzyło jakiś
pełen obraz.
- Nie mają prawa
naciskać. To nie jest ich pieprzona decyzja. - Syczy Uzumaki.
Sasuke patrzy na niego z
obawą, jakby nie wiedział czego ma się po nim spodziewać.
Dziewczyny też nie są zadowolone. Blondyn wstaje z krzesełka i
podchodzi do blatu, o który po chwili opiera się plecami. W jego
oczach mogę dostrzec złość. Kładzie dłonie na blat i przymyka
oczy.
- Wszyscy się zgadzają?
- Pyta nagle wypuszczając spięty oddech.
- Masz na myśli swojego
ojca? - Wtrąca Ino.
Uzumaki się spina i
mocniej zaciska dłonie na blacie i wiem, że coś jest nie tak.
Mówił, że rodzina ma o nim złe zdanie, ale myślałam, że
przesadza.
- Tak, mam na myśli tego
człowieka. - Odpowiada z jadem.
- Nie wiem, Rada przy nas
nie głosowała. Podejrzewam, że odbyło się to w pokoju obrad przy
pomocy głosowania. Twój ojciec jest sam, nie da rady z nimi wygrać.
Jeden przeciwko wielu, nie ma szans. - Stwierdza Sasuke.
- Kurwa. - Klnie pod
nosem.
- Zluzuj majty Uzumaki. -
Mówię z uśmiechem. - Mam wrażenie, że przejmujesz się tym
bardziej ode mnie. - Próbuję rozluźnić atmosferę.
- Bo kurwa nie chcę, żeby
zabił cię jakiś debil na samym starcie. To nie jest łatwe, nie
jesteś na to gotowa. To nieodpowiedzialne, że żądają od ciebie,
żebyś tak szybko podjęła decyzję. - Prycha.
- Spokojnie. To, że
podejmie decyzję nie oznacza, że od razu ma się przemieniać. Ma
jeszcze trochę czasu, żeby się podszkolić. - Uspokaja go Saki.
- Podszkolić w czym? -
Pytam.
- Musisz nauczyć się
walki. Sztuka władania Klanem przyjdzie z czasem, nie nauczysz się
tego. Musisz sama do tego dojść, oczywiście będziemy ci pomagać,
ale wątpię, że będziesz tego potrzebowała. - Stwierdza Sasuke.
- Moja ciotka wie, że
Uzumaki mi powiedział? - Zadaję zasadnicze pytanie.
Nie wiem, czy mam do niej
zadzwonić i poinformować ją o tym wszystkim, a może ona już wie?
- No właśnie, druga
sprawa. Niechcący podsłuchałam jak Jake rozmawiał z twoim ojcem.
- Saki mówi to bardzo ostrożnie. Zauważam, że Uzumaki nie jest
tym zachwycony.
- Czego chciał ten
skurwiel? Skarżył się tatusiowi, że go pobiłem? - Prycha.
- Pobiłeś Jake'a?! -
Piszczy Ino.
- Kiedy się z nim
widziałeś? - Pyta Sasuke.
- A co? To jakieś
przesłuchanie? - Mówi z przekąsem.
- Naruto. - Upomina go
Sasuke.
- Kilka dni temu. -
Wzdycha zrezygnowany.
- I nam nie powiedziałeś?
- Wypomina Saki.
- Bo kurwa nie zamierzam o
nim dyskutować, łapiesz? - Uzumaki jest zgryźliwy.
Karcę go zabójczym
wzrokiem, ale on wciąż jest zły i nie zamierza odpuścić.
- Kim jest Jake? - Pytam.
Wszyscy patrzą w moją
stronę jakbym była jakaś nienormalna i dopiero teraz zauważają
moją obecność. Zapytałam, bo kurde, jako jedyna nie wiem, o kim
oni rozmawiają.
- Skurwiel, o którym
istnieniu powinnaś zapomnieć. - Odpowiada Uzumaki.
- To brat Naru. - Wzdycha
Ino.
Uzumaki przymyka oczy, a
ja patrzę na niego w wielkim szoku. On ma brata? Od kiedy? Nawet nie
miałam pojęcia, że taka osoba istnieje.
- Ile razy mam powtarzać,
że ten huj nie jest moim bratem? - Mówi przez zęby.
- Zignoruj go i w końcu
powiedz co podsłuchałaś Saki. - Odzywa się Sasuke.
- Rozmawiali o dwóch
rzeczach. Pierwsza na pewno wam się nie spodoba, więc wolę zacząć
od tej drugiej. - Krzywi się.
- Odpowiadając na twoje
pytanie Sakura, twoja ciotka już o wszystkim wie. Ojciec Naruto
powiedział Jake'owi, że z nią rozmawiał. Wyszło nawet, że ta
wycieczka to pic na wodę.
- Rada maczała swoje
pieprzone palce, prawda? - Prycha Uzumaki.
- Tu się z tobą zgodzę,
ale to było uzgodnione z wujkiem Sakury. - Odpowiada brązowowłosa.
- Po co zadali sobie tyle
trudu? - Pytam, bo jestem zdezorientowana. - Czemu nie dowiedziałam
się wszystkiego od wujostwa?
- Bo twoja ciotka była
przeciwna, żebyś dowiedziała się prawdy, dopiero później
zmieniła zdanie na wycieczce, po rozmowie z twoim wujkiem. Poza tym,
Rada chciała cię przetestować, Naruto. - Zwraca się do
Uzumakiego.
- Słucham? - Pyta
rozbawiony.
- Chcieli sprawdzić, czy
jesteś wierny i wykonujesz rozkazy. - Wzdycha.
- Gdybym się nie upił,
wątpię, że Haruno znałaby prawdę. - Stwierdza.
- Mógłbyś być bardziej
pokorny. - Rzuca Sasuke.
- Ja, pokorny? Wobec tych
idiotów? Nie ma mowy, gdyby zaczęli traktować mnie poważnie, może
bym się nad tym zastanowił. - Odpowiada.
- Czyli omija mnie
beznadziejna rozmowa z ciotką i wujem. - Stwierdzam uradowana.
Dziewczyny na potwierdzenie moich słów kiwają twierdząco głowami.
- Nie wiem, czy się do
tego nadaję. - Wzdycham. - To wszystko jest dla mnie takie nowe i
nierealne. Wciąż się zastanawiam, czy przypadkiem nie śpię. -
Wyrzucam z siebie.
- Powiem ci tak, będziesz
wspaniałą królową, Sakura. Wiem to, bo cię znam. Jesteś mądra,
zaradna, odpowiedzialna i umiesz podejmować trudne decyzje, które
mają na celu większe dobro. Jesteś idealna na to stanowisko. -
Pociesza mnie Sasuke.
- Lepiej bym tego nie
ujęła. - Mówi zachwycona Ino.
- A ta druga sprawa? -
Pyta Uzumaki.
- To ci się nie spodoba.
- Jęczy Saki. - Twój ociec mówił, że Rada postanowiła, że mamy
zamieszkać razem w domu, który nam wybiorą.
- I co w tym strasznego? -
Odzywa się Naru.
- Poczekaj, to był
początek. Do tego domu ma wprowadzić się jeszcze... Jake. Nie
wiem, czy tak będzie. Tak przynajmniej słyszałam. - Saki mruży
oczy jakby myślała, że jej się oberwie.
W pomieszczeniu zrobiło
się gorąco, można wyczuć gniew i frustrację Uzumakiego i czuję,
że to idzie w złym kierunku. Chłopak nerwowo przeczesuje dłonią
włosy, stoi chwilę w bezruchu z przymkniętymi oczami. Wygląda na
to, że nad czymś intensywnie myśli. Między jego oczami robi się
malutka zmarszczka. Blondyn po chwili je otwiera i zauważam, że
świecą na błękitny kolor. Sasuke od razu zrywa się z krzesła i
do niego podchodzi.
- Uspokój się. - Łapie
go za ramiona, ale Uzumaki je spycha.
Mój chłopak jest ostro
wkurzony, mija Sasuke i chce wyjść, ale kruczowłosy mu na to nie
pozwala. Łapie go za przedramię, próbuje go zatrzymać. Uzumaki
przeszywa go lodowatym spojrzeniem, jest tak zimne, że przechodzą
mnie ciarki. Widzę w jego oczach nienawiść i gniew, wiem, że te
uczucia nie są skierowane na naszego przyjaciela, ale to jest
przerażające, że właśnie tak na niego patrzy.
- Puszczaj i się kurwa
nie wtrącaj. - Warczy.
Jego głos jest mocno
zmieniony. Po plecach przechodzą mnie ciarki, bo to jest
przerażające. Brzmi władczo i przypomina te potężne głosy z
filmów o złych gościach, którzy jak się odzywają to boi się
ich cała ziemia.
- Co chcesz zrobić? Nie
wyjdziesz w takim stanie na ulicę, zwariowałeś? - Upomina go
Sasuke. Oczy Uzumakiego jakby na zawołanie powracają do normalnego
stanu i wtedy kruczowłosy go puszcza. Chciałabym go zatrzymać, ale
wiem, że w takim stanie mnie nie posłucha. Boję się o niego, ale
nie mogę nic zrobić. Uzumaki wychodzi z domu trzaskając drzwiami.
- Wkurzył się, może
powinieneś za nim pójść. - Zwracam się do Sasuke.
On przynajmniej może go
śledzić i w razie potrzeby zainterweniować, ja tak naprawdę nie
wiem do czego Uzumaki jest zdolny w takim stanie. Krótko go znam,
żeby wszystko przewidzieć.
- Sakura ma rację. W
razie czego możesz zadzwonić. - Stwierdza Ino.
- Cholera. - Wzdycha. -
Mam go już naprawdę dosyć, ciągle go niańczę i pilnuję, żeby
nie zrobił niczego głupiego. - Narzeka.
- Bo się o niego martwisz
i nie chcesz, żeby miał jeszcze większe problemy z Radą. -
Zauważa z uśmiechem Saki.
- Ta i co z tego mam? Jego
złośliwe odzywki. - Mówi i wychodzi z domu.
Panuje cisza, bo żadna z
nas się nie odzywa. Zeskakuję z blatu i siadam na krzesło przy
Ino. Piję herbatę, a potem stawiam szklankę na stół.
- Czemu nienawidzi swojego
brata? - Pytam oczekując, że któraś cokolwiek mi powie.
- Na to pytanie tylko on
może udzielić ci odpowiedzi. - Stwierdza Ino.
- Daj spokój
siostrzyczko. Każdy wie, że Jake to całe zło z tej ziemi
skumulowane w jednej postaci. - Odpowiada Saki.
- Naru nigdy nie miał
dobrego kontaktu z bratem, nie licząc tego, że w dzieciństwie
nawet dobrze się dogadywali. Potem wszystko się spieprzyło. -
Tłumaczy Ino.
- Jeżeli chcesz wiedzieć
więcej, spytaj go. Może ci powie. - Mówi brązowowłosa.
- Jak tam sprawy ze
Scottem? - Pyta blondynka.
- Chyba można uznać to
za zamknięty temat. - Wzdycham z delikatnym uśmiechem.
- Gadaliście? - Dopytuje
Saki.
- Mhm. - Mruczę. -
Przyznał się, że mu się podobam i pamiętał, że mnie pocałował.
Poza tym dowiedziałam się, czemu Aurora życzy mi śmierci. -
Wzdycham przecierając dłonią czoło.
- Więc? Czego ta krowa od
ciebie chce? - Pyta zniecierpliwiona Saki.
- Zawsze chodziło o
Chrisa. Od początku się jej podobał, a ja brzydko mówiąc sprzątnęłam go jej sprzed nosa. - Wyrzucam.
- Mogła ci powiedzieć,
tak? Kolegowałyście się przecież, sama jest sobie winna, bo gdyby
z tobą wtedy pogadała, może byłoby inaczej. - Stwierdza Ino.
- Suka próbuje teraz się
na tobie zemścić, chociaż tak naprawdę nie ma za co. - Mówi
brązowowłosa.
- Wiecie co? Na początku
było mi głupio, potem miałam wyrzuty sumienia, a teraz wszystko mi
jedno. Ten temat już mnie nie obchodzi, mam ważniejsze rzeczy na
głowie niż rozpieszczona dziewucha, która sra się nie wiadomo o
co. - Wzdycham.
- Chodzi ci o Klan? -
Zauważa blondynka, a ja tylko kiwam głową na potwierdzenie.
- Musisz to dokładnie
przemyśleć. - Brązowowłosa posyła mi uśmiech.
- Wiesz co Saki? Ja już
chyba podjęłam decyzję. - Mówię z uśmiechem.
- Powiem ci, że jestem w
szoku. Myślałam, że potrwa to trochę dłużej. - Ino jest
zaskoczona, zresztą tak samo jak Saki. Wydaje mi się, że jestem
bardziej na to gotowa, niż moi przyjaciele. Zwłaszcza Naru, ciągle
mnie zniechęca, ale ja się tak łatwo nie poddam. Człowiek
potrzebuje celu i sensu w życiu, jeżeli tego nie ma, to tak
naprawdę nie żyje. Do tej pory nie żyłam, ale odrodziłam się na
nowo podejmując słuszną decyzję. Będę się starać jak
najlepiej, żeby być wspaniałą królową. Będę się starać,
żeby poczuć, że zrobiłam wszystko co w mojej mocy, żeby rodzice
gdziekolwiek są, mogli być ze mnie dumni.
- To jak? Co postanowiłaś?
- Pyta Saki. Ciepło się do niej uśmiecham.
- Zostanę królową. -
Mówię z pełną determinacją.
~.~
Hej misie! Macie nową notkę tak na umilenie dnia. Dziękujemy każdemu za wsparcie jeżeli chodzi o matury :* Komentujcie misiaki, jak podoba się rozdział? Fabuła opowiadania nie zamula? Podzielcie się z nami waszymi opiniami. Hope you like it! Paula&Patty
Hej dziewczyny ;) dawno tu nie zaglądałem i muszę przyznać ze dałyście czadu. Na przemuan prowadzicie dwie historie które są równie wciągające. Aż nie mogę się doczekać kokejnego rozdziału nue ważne której histori. Teraz niestedy nie mogę zawsze pisać komentarze waszych wciagsjacych opowiadań bo jestem w miescu gdzie nie na nawet komoutera ( oj są takie jeszcze miejsca) to jeszcze prawie nie na internetu. To życzę wam udanej matury i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy waszych historii.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kuraj ;)
Rozdział cudowny z niecierpliwością czekam na next. Życzę dużo weny i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńRozdzial super Sakura sie zgodzila na bycie krolowa a co do Naruto mam nadzieje ze jak Sasuke go znajdzie to wyjasnia sobie wszystko. Mam nadzieje ze matura dobrze poszla. Pozdrawiam i zycze duzo weny Uno
OdpowiedzUsuńCześć dziewczyny :)
OdpowiedzUsuńW końcu dałem nowy rozdział więc zapraszam
http://pieczecprzeznaczenia.blog.pl/
Rozdzial swietny jak zawsze z ciekawoscia czekam na next. Denerwoje mnie ta cala Aurora . Mam nadzieje ze wkoncu dostanie za swoje. I mam nadzieje ze Naruto nic glupio nie zrobi. Co do matury trzymalam zawas kciuki. Pozdrawiam Gulbiszonka.
OdpowiedzUsuńKiedy next ?
OdpowiedzUsuńPewnie jutro, bo dzisiaj jesteśmy cały dzień u siostry i pomagamy jej w przygotowaniu urodzin jej córek ;)
UsuńI gdzie ta notka :/
OdpowiedzUsuń