sobota, 20 maja 2017

#15 Rozdział

- Na początek chcę cię przeprosić. Wiem, że zachowałem się jak dupek. - Wzdycha.
- Dobrze chociaż, że o tym wiesz. - Odgryzam się, a on odpowiada mi śmiechem.
- Może uświadomiłem sobie to dopiero po fakcie, ale nie powinienem się wtrącać, bo tak naprawdę to nie jest moja sprawa, czy jesteś z Uzumakim. - Jego nazwisko wymawia z pogardą. - Chcę też, żebyś wiedziała, że to Chris mnie namówił, a przyjaciołom się nie odmawia.
- To nie jest żadne tłumaczenie Scott. Gdyby kazał ci skoczyć z mostu, też byś to zrobił? - Pytam cynicznie.
- Masz rację, przepraszam. - Mówi ze skruchą.
- Co wam odjebało, że się na niego rzuciliście? - Pytam wkurzona.
- Chris był zazdrosny i...
- I co, Scott? To powód, żeby się bić?
- Tak wyszło. - Wzdycha bezradny. - Poza tym to Chris go uderzył, wyładuj się na nim, a nie na mnie Sakura.
- Okay, przepraszam. Masz rację. - Wzdycham zmęczona.
Jestem zaniepokojona i zła, a obrywa za to biedny Scott, który tak naprawdę nic nie zrobił. Prawie nic, bo zastraszał Uzumakiego.
- O co chodzi? Jesteś zdenerwowana. - Zauważa z uśmiechem.
- Mam w tej chwili naprawdę dużo na głowie. - Przyznaję.
- A ty? O czym chciałaś ze mną porozmawiać? - Pyta po chwili ciszy.
Czuję, że moje serce przyśpiesza, bo wiem, że to o czym nie chcę rozmawiać zbliża się wielkimi krokami. Między innymi dlatego najpierw poruszę temat Aurory.
- Słuchaj Scott, ostatnio się nad czymś zastanawiałam i ma to związek z twoją siostrą.
- W czym problem? - Pyta wyraźnie zaciekawiony.
- Wiesz może o co jej chodzi? Czemu ciągle wymyśla jakieś głupoty na mój temat? Pytałam ją o to, ale nie chciała mi powiedzieć.
- Nie wiem, czy powinienem się w to mieszać. - Mówi zaniepokojony.
- Jeśli nie chcesz to nie musisz...
- Nie o to chodzi. To są wasze sprawy. - Wzdycha i wstaje.
Patrzy przez chwilę na boisko i przeczesuje dłonią włosy. Odwraca się w moją stronę i przede mną kuca. Widzę na jego twarzy, że naprawdę nie wie, czy ma mi cokolwiek powiedzieć, a może zostawić wszystko dla siebie.
- Wiesz odkąd to wszystko się zaczęło? - Zadaje pytanie. Wzruszam ramionami i mrużę oczy.
- Nie wiem dokładnie, wydaje mi się, że zmieniła swoje zachowanie od czasu, kiedy zgodziłam się być dziewczyną Chrisa. - Wypalam.
Scott sugestywnie podnosi brew dając mi coś do zrozumienia. Od razu sobie to uświadamiam.
- On się jej podobał, prawda? - Pytam i przykładam dłoń do czoła. - Jak mogłam tego nie zauważyć? Dlatego mnie nienawidzi.
- Może nie nienawidzi, to za mocne słowo. Ma do ciebie żal, i dlatego się mści. Wiem, że robi tym sobie samej krzywdę, ale nie mogę na to nic poradzić. Nie słucha mnie. - Tłumaczy.
- To moja wina. - Przyznaję.
- Nieważne czyja. Chciałbym, żeby dała sobie już spokój. - Wzdycha zmęczony.
Powoli wstaje i siada na krzesło obok mnie. Mimo tego, że wiem już o co chodzi Aurorze to nie mogę nic z tym zrobić. Ona sama musi się ogarnąć, gdyby mi wtedy powiedziała, że Chris jej się podoba, wszystko byłoby inaczej. Nie zależało mi wtedy na tym, żeby się z nim związać.
- Uwierz, że też bym tego chciała. - Stwierdzam.
Scott patrzy na wyświetlacz telefonu i sprawdza godzinę, więc podejrzewam, że musi już wracać.
- Okay, cieszę się, że dałaś mi szansę, żeby wszystko wytłumaczyć. - Uśmiecha się i wstaje z miejsca.
- Właściwie... jest jeszcze coś, o czym chciałabym z tobą porozmawiać. - Mówię niepewnie. - Śpieszysz się? - Pytam poddenerwowana.
Scott się uśmiecha i z powrotem siada obok mnie.
- Słucham. - Mówi spokojnie
- Pamiętasz cokolwiek z balu? Moje pytanie może wydawać się dziwne, ale piłeś alkohol, dlatego...
- Nie jest dziwne. - Przerywa mi z uśmiechem. - Chodzi ci o pocałunek. - Bardziej stwierdza niż pyta.
- Tak. Chodzi mi o pocałunek. - Potwierdzam.
- Słuchaj Sakura, nie będę kłamał. Pocałowałem cię, bo mi się podobasz i podejrzewam, że o tym wiesz.
- Mówiłeś mi to na imprezie u was w domu, ale pomyślałam, że jesteś pijany i gadasz głupoty. - Wyrzucam, a on się śmieje.
- Nie. Przyznaję, że mi się podobasz i mówiąc szczerze nie oczekuję, że to cokolwiek zmieni. Jesteś z Uzumakim, łapię i naprawdę nie będę się pchał na trzeciego, bo mi to nie odpowiada. - Stwierdza skanując z dokładnością moją twarz.
- Czuję się głupio.
- Nie musisz, o ile nic się między nami nie zmieni. Nie chcę jakiejś niezręcznej atmosfery albo innego gówna. - Posyła mi uśmiech. - Z chęcią posiedziałbym dłużej, ale trener dał mi dwadzieścia minut. - Podnosi się z miejsca, więc idę w jego ślady.
- Dzięki Scott. - Mówię z uśmiechem, a on podchodzi bliżej mnie.
- Nie ma za co, ale chciałbym cię przytulić, mogę? - Pyta z uśmiechem.
- Jasne. - Odpowiadam. Scott wyciąga w moją stronę ręce i mocno mnie obejmuje.
- Bez spin i dziwnej atmosfery. - Przypomina i się odsuwa.
- Okay. - Potwierdzam. - Na razie. - Żegnam się.
Powoli schodzę w dół, żeby zejść z trybun. Uważam przy tym, żeby się nie potknąć, bo w tym jestem mistrzynią. Bałam się tej rozmowy ze Scottem, ale teraz czuję przynajmniej spokój i wiem, że już nie muszę się nim przejmować. Tak samo jak Chrisem, który swoją drogą nie chce ze mną rozmawiać, niech mu będzie. Rozglądam się po boisku i zauważam Uzumakiego, który idzie w stronę męskiej szatni. Bez namysłu idę za nim, bo w końcu chciałabym wiedzieć gdzie znikał na każdej przerwie i muszę mu powiedzieć co dzieje się na spotkaniu Rady. Wchodzę do środka i kieruję się po cichu w stronę łazienek, skąd dochodzą głosy. Staję za ścianą, bo zauważam Uzumakiego i Aurorę.
- Mówisz, że jesteście razem?
- Aha, co w tym kurwa dziwnego? - Pyta poddenerwowany.
- Może to, że spotyka się z moim bratem? - Mówi pewna siebie.
Blondyn stoi bez koszulki w samych spodenkach, dlatego wnioskuję, że napadła go, kiedy miał się umyć i przebrać. Stoi zbyt blisko niego i patrzy na jego umięśnione ciało. Uzumaki ma na ustach cyniczny uśmiech. Pociera brew kciukiem prawej ręki i kręci głową.
- Wiem, że się spotkali. Mieli pogadać. - Odwraca się od niej.
Szuka w torbie tank topa, którego dzisiaj miał na sobie i jeansów.
- Nie wyglądało mi to na rozmowę. - Mąci mu w głowie ze zwycięskim uśmiechem.
Naru na chwilę zastyga w miejscu, a później się do niej odwraca.
- O czym ty kurwa gadasz? - Pyta zirytowany.
- Powiem ci pod jednym warunkiem. Musisz mnie pocałować. - Uśmiecha się.
- Jesteś aż tak zdesperowana? Poszukaj sobie jakiegoś chłopca, który cię wyrucha, a mnie i Sakurę zostaw w spokoju. - Prycha.
Uzumaki jest w tym momencie chamski i nie powiem, że mi się to nie podoba, bo bym skłamała.
- Auć. Widzę, że nie masz dzisiaj humoru na żarty, więc się streszczę. - Stwierdza.
- Z czym? - Warczy.
- Z tym, co mam ci do powiedzenia. - Odpowiada niezniechęcona jego tonem.
- Pośpiesz się, bo nie mam na ciebie czasu.
- Twoja niby dziewczyna nie jest święta. Gra na dwa fronty, widziałam jak obściskuje się z moim bratem. Dalej twierdzisz, że to nic takiego? - Kpi z satysfakcją.
Widzę jak Uzumaki zaciska szczękę i mruży gniewnie oczy.
- To wszystko? Jeżeli tak to spierdalaj, bo chcę doprowadzić się do porządku.
Aurora prycha i wychodzi zarzucając włosami, kręci przy tym tyłkiem jakby myślała, że to podziała na blondyna. Naru przez chwilę stoi w miejscu, ale później uderza pięścią w ścianę naprzeciwko siebie, gdzie powstaje dość spora dziura. Wchodzi do prysznica i odkręca wodę, opiera dłonie o zimne płytki i spuszcza głowę w dół. Jest zdenerwowany, bo jego ramiona unoszą się w dość szybkim tempie. Wydaje mi się, że ta suka po części osiągnęła to co chciała. Sprawiła, że Naruto się zdenerwował. Nie chcę z nim rozmawiać, kiedy jest w takim stanie, więc po cichutku wycofuję się na zewnątrz. Kieruję się na boisko, gdzie dziewczyny ćwiczą jakiś układ taneczny, a nauczyciel czerpie z tego przyjemność.
- Super! Na dzisiaj wystarczy! Możecie już iść. Loren, świetnie się dzisiaj spisałaś, mam nadzieję, że jutro będziesz jeszcze lepsza. - Trener spogląda na jej cycki.
- Dziękuję. - Piszczy zadowolona.
Gdybym była dyrektorką, ten pajac od razu wyleciałby z tej szkoły. Idę z dziewczynami do szatni, a później kieruję się do szkoły, żeby w końcu wrócić do domu. Wyciągam telefon i sprawdzam, czy nie mam żadnych nowych wiadomości, a kiedy się upewniam, że nikt ode mnie nic nie chciał, chowam go z powrotem do kieszeni. Pcham drzwi i wychodzę na zewnątrz, gdzie jest pochmurno i wydaje mi się, że będzie padać. Przyśpieszam tempo i wychodzę na chodnik przy ulicy. Idę spokojnie przez jakieś pięć metrów, ale później zatrzymuje się przy mnie znajomy samochód z opuszczoną szybą.
- Wsiadaj. - Rozkazuje władczym tonem głosu.
Wykonuję polecenie i umieszczam moją dupcię na wygodnym, skórzanym siedzeniu. Dla bezpieczeństwa przypinam się pasem, a chłopak rusza z piskiem opon. Dyskretnie na niego zerkam i widzę, że jest zdenerwowany, a jednocześnie mocno skupiony na drodze.
- Gdzie znikałeś na każdej przerwie? - Próbuję rozluźnić atmosferę.
- Do biblioteki. - Rzuca luźno.
- Do biblioteki? Co tam robiłeś? - Jestem zaskoczona.
- Odpracowywałem karę. - Odpowiada.
- Za co? - Dopytuję.
- Za drobną sprzeczkę. - Mówi wymijająco.
Przyglądam mu się dokładniej i zauważam rozciętą wargę. Dlaczego się nie goi? Rana po szkle zrosła się w szybkim tempie.
- Pobiłeś się?! - Pytam zdezorientowana. - Za co i z kim? - Dodaję.
- Czy to takie ważne?
- Uzumaki. - Naciskam ostrzegawczo.
- Z jakimś hujem, który źle się o tobie wyrażał. - Tłumaczy niechętnie.
- Co mówił?
- Jak rozmowa ze Scottem? - Zmienia temat.
- Wytłumaczyliśmy sobie wszystko. - Odpowiadam spokojna, a on prycha.
- Doprawdy? - Kpi.
- O co ci chodzi?
- O nic. - Przez chwilę na mnie patrzy.
Zatrzymuje samochód na podjeździe przed moim domem. Odpinam pasy i wychodzę z pojazdu.
- Mamy się spotkać z dziewczynami i Sasuke? Dobrze zrozumiałem? - Pyta idąc za mną do domu.
- Mhm. - Mruczę.
- Zajebiście kurwa. Pewnie mają jakieś wkurwiające zlecenia od Rady. - Zamyka drzwi, kiedy wchodzi do środka. Idę do kuchni i wstawiam wodę na herbatę.
- Chcesz coś do picia? - Pytam.
- Wodę. - Słyszę jego głos bardzo wyraźnie, bo stoi blisko mnie. - Zimną. - Dodaje.
- Co ci jest? - Odwracam się w jego stronę.
Stoi oparty o wyspę kuchenną naprzeciwko mnie. Ręce ma splecione na klatce piersiowej. Widzę jak zaciska szczękę i intensywnie się we mnie wpatruje.
- Jesteś nim przesiąknięta. - Warczy. - Czuć go od ciebie na kilometr. - Syczy.
- Nie przesadzaj. - Patrzę w jego oczy.
Widać w nich szalejące tornado gniewu i obawiam się, że to może się źle skończyć, chyba, że go jakoś udobrucham. Walczymy na spojrzenia w ciszy.
- Pocałował cię? - Wypluwa ze złością.
- Co? Nie, oszalałeś? - Podnoszę brew do góry. - Co cię ugryzło?
- Haruno. - Warczy ostrzegawczo.
Podchodzi do mnie bliżej i przygniata mnie do blatu, opiera o niego ręce tak, że tworzy klatkę, z której nie mam ucieczki. Prawie stykamy się nosami, czuję jego intensywny, pociągający zapach. Powinnam się bać, ale jego agresja dziwnie mnie podnieca. Lubię, kiedy staje się niegrzeczny i niebezpieczny. Powstrzymuję się, żeby się nie uśmiechnąć.
- Słucham. - Szepczę opanowana.
- Co z nim robiłaś?
- Mówiłam ci, rozmawiałam. - Bezczelnie patrzę w jego oczy.
- Nie sądzę, że na rozmowie się skończyło skoro wyczuwam na tobie jego zapach. Gadaj. - Mocniej zaciska szczękę.
- Sugerujesz coś?
- Nie wiem, ty mi powiedz. Powinienem? - Kpi.
- Co nagadała ci ta szmata? - Pytam spokojna i wyzywająco unoszę do góry brew.
- Skąd wiesz, że w ogóle z nią rozmawiałem?
- Bo was widziałam, jakoś się przed nią nie krępowałeś stać w samych spodenkach, a mi zarzucasz nie wiadomo co. - Bronię się, a on bezczelnie się uśmiecha.
- Zaskoczyła mnie. - Tłumaczy.
- Proszę cię, nie rozśmieszaj mnie. Gdybyś chciał, mógłbyś się ubrać. Lubisz prowokować dziewczyny? - Zagryzam wargę, a on seksownie oblizuje usta, które chciałabym pocałować, ale się nie ugnę.
- Nie zmienisz tematu. Co z nim kurwa robiłaś? - Warczy.
- Powiedziałam, że nic. Przytulił mnie na pożegnanie, to wszystko. Widzę, że namieszała ci w głowie. - Prycham.
- Nikt mi w głowie nie namieszał. - Odpowiada.
- Jesteś tego pewny? - Pytam szeptem z zadziornym uśmiechem.
Przybliżam do niego usta, a kiedy chce mnie kilka razy pocałować to za każdym razem delikatnie się odsuwam.
- A ja? - Pytam z bezczelnym uśmiechem.
Uzumaki nie wytrzymuje napięcia, które między nami powstało i chwyta za moje biodra. Sadza mnie na blat i brutalnie całuje. Przygryza moją dolną wargę, dlatego z moich ust wydobywa się jęknięcie, co podnieca go jeszcze bardziej. Jego pocałunki stają się głębsze i zachłanniejsze, nie może się mną nasycić co mnie cieszy, bo wiem, że mnie pragnie. Cholernie. Jego dłonie wędrują pod mój biały sweter, i kiedy stykają się z moim ciałem przechodzą mnie dreszcze. Zsuwam się delikatnie z blatu i ocieram o Uzumakiego. Chłopak wydaje z siebie seksowne warknięcie. Oplatam go w pasie nogami, żeby przyciągnąć blondyna jeszcze bliżej siebie. Jest podniecony, bo czuję jego twardego przyjaciela.
- Byłeś na mnie zły. - Dyszę między pocałunkami.
- Właśnie. Byłem. - Warczy.
Ciepłe dłonie blondyna przechodzą na moje plecy i rysują na nich niewidzialne szlaczki, a moje ciało drży za każdym razem, kiedy jego skóra styka się z moją.
- Kurwa. - Syczy, kiedy kolejny raz się o niego ocieram.
Nie mogę ukryć swojego rozbawienia, więc się uśmiecham. Owijam swoje dłonie na jego szyi i bawię się miękkimi w dotyku włosami. Mocniej angażuję się w pocałunek i chcę zdominować ruchy Uzumakiego, ale on jest w tym o wiele lepszy. Czuję jak jego dłonie powoli suną w dół na mój tyłek. To co teraz odczuwam jest intensywne, nowe, a jednocześnie przerażające. Jak moje ciało może reagować w tak przyjemny sposób na bliskość Uzumakiego? To jest niedorzeczne. Chłopak przenosi się z pocałunkami na moją szyję, gdzie zostawia trzy mokre ślady.
- Powiemy im? - Mój głos jest cichy.
- Nie teraz. Sasuke mnie zabije jak się dowie. - Mruczy w moją skórę.
- Dlaczego?
- Bo myśli, że chcę cię skrzywdzić. - Rzuca.
Chwytam go za głowę i z powrotem przyciągam do siebie jego niesamowite usta. Sama się zaskakuję, ale potrzebuję jego pocałunków, pieszczot, jego całego. Chcę go poczuć całą sobą. W pomieszczeniu roznosi się dźwięk naszych przyśpieszonych oddechów i...
- Co to było? - Pytam przerażona patrząc w jego rozbawione oczy.
- Halo?! Jesteście? - Słyszę Saki.
Uzumaki po cichu siada na krzesło przy stole, a ja poprawiam roztrzepane włosy i bluzkę. Wciąż siedzę na blacie, więc krzyżuję w powietrzu nogi.
- Kuchnia! - Odkrzykuję.
Pierwsza w pomieszczeniu pojawia się Ino, a za nią cała reszta. Słyszę sygnał, który obwieszcza, że zagotowała się woda.
- Kto chce herbatę? - Pytam jakby nigdy nic się nie wydarzyło i zadowolona zeskakuję z blatu. Wierzchem dłoni wycieram usta. Podchodzę do szafki skąd wyjmuję pięć szklanek.
- Co tu się dzieje? - Zagaduje zdezorientowana Saki.
Słyszę dźwięk odsuwanych krzesełek, więc odwracam się w ich stronę. Cała czwórka siedzi przy stole.
- Nic. - Odpowiada znudzony Uzumaki.
Chłopak wpatruje się w blat stołu, domyślam się, że próbuje odciągnąć tym swoją uwagę od tego, co działo się kilka chwil wcześniej.
- Wciąż chcesz wodę? - Podnosi na mnie swój poważny wzrok i napotyka moje rozbawienie. - Zimną? - Dodaję i próbuję nie wybuchnąć śmiechem. Unoszę prowokująco brew do góry.
- Tak. - Odburkuje.
- Dla mnie też wodę. - Odzywa się Sasuke.
- Oczywiście. - Odpowiadam z uśmiechem.
Robię herbatę, którą podaję dziewczynom. Później podchodzę do lodówki i wyjmuję butelkę wody, którą wraz z dwiema szklankami stawiam na środku stołu. Wskakuję na blat i biorę w dłonie szklankę z parującą herbatą.
- Czego chcieli? - Uzumaki jest bezpośredni.
- Rozmawialiśmy o was. - Wzdycha Sasuke i pokazuje na mnie i blondyna.
- Świetnie. - Prycha. - Skoro rozmowa była o mnie, to mogli mnie na nią zaprosić.
- Woleli, żebyś pilnował Sakury. - Prostuje Ino.
- Mam nadzieję, że dobrze się nią zająłeś. - Żartuje Saki.
Uzumaki patrzy na mnie z łobuzerskim uśmieszkiem.
- O to martwić się nie musisz. Prawda Haruno? - Pyta bezczelnie.
- Mhm. - Przytakuję.
- Jeżeli chodzi o ciebie Sakura, Rada chce się z tobą zobaczyć, ale najpierw musisz podjąć decyzję, czy chcesz władać naszym Klanem. - Zaczyna Sasuke. - Najlepiej by było, gdybyś podjęła decyzję do jutra.
Moje serce przyśpiesza, do jutra? Mam tak mało czasu? Nawet nie wiem, czy się do tego nadaję, albo czy w ogóle chcę mieć na barkach tak dużą odpowiedzialność. Z drugiej jednak strony, rodzice chcieli mnie chronić po to, żebym później się na coś przydała, tak? Po to wysłali mnie z ciotką. Odkąd dowiedziałam się o Naru, nie mogę przestać myśleć o tym, że jestem kimś ważnym, że jestem potrzebna i należę do jakiegoś większego planu. Zawsze czułam, że nie jestem zwykła. Mogę teraz brzmieć jak próżna dziewucha, ale taka jest prawda. Zawsze odczuwałam w sobie jakąś dziwną pustkę, jakąś niewypełnioną lukę. To coś jak brakujący element, który trzeba włożyć na miejsce, żeby tworzyło jakiś pełen obraz.
- Nie mają prawa naciskać. To nie jest ich pieprzona decyzja. - Syczy Uzumaki.
Sasuke patrzy na niego z obawą, jakby nie wiedział czego ma się po nim spodziewać. Dziewczyny też nie są zadowolone. Blondyn wstaje z krzesełka i podchodzi do blatu, o który po chwili opiera się plecami. W jego oczach mogę dostrzec złość. Kładzie dłonie na blat i przymyka oczy.
- Wszyscy się zgadzają? - Pyta nagle wypuszczając spięty oddech.
- Masz na myśli swojego ojca? - Wtrąca Ino.
Uzumaki się spina i mocniej zaciska dłonie na blacie i wiem, że coś jest nie tak. Mówił, że rodzina ma o nim złe zdanie, ale myślałam, że przesadza.
- Tak, mam na myśli tego człowieka. - Odpowiada z jadem.
- Nie wiem, Rada przy nas nie głosowała. Podejrzewam, że odbyło się to w pokoju obrad przy pomocy głosowania. Twój ojciec jest sam, nie da rady z nimi wygrać. Jeden przeciwko wielu, nie ma szans. - Stwierdza Sasuke.
- Kurwa. - Klnie pod nosem.
- Zluzuj majty Uzumaki. - Mówię z uśmiechem. - Mam wrażenie, że przejmujesz się tym bardziej ode mnie. - Próbuję rozluźnić atmosferę.
- Bo kurwa nie chcę, żeby zabił cię jakiś debil na samym starcie. To nie jest łatwe, nie jesteś na to gotowa. To nieodpowiedzialne, że żądają od ciebie, żebyś tak szybko podjęła decyzję. - Prycha.
- Spokojnie. To, że podejmie decyzję nie oznacza, że od razu ma się przemieniać. Ma jeszcze trochę czasu, żeby się podszkolić. - Uspokaja go Saki.
- Podszkolić w czym? - Pytam.
- Musisz nauczyć się walki. Sztuka władania Klanem przyjdzie z czasem, nie nauczysz się tego. Musisz sama do tego dojść, oczywiście będziemy ci pomagać, ale wątpię, że będziesz tego potrzebowała. - Stwierdza Sasuke.
- Moja ciotka wie, że Uzumaki mi powiedział? - Zadaję zasadnicze pytanie.
Nie wiem, czy mam do niej zadzwonić i poinformować ją o tym wszystkim, a może ona już wie?
- No właśnie, druga sprawa. Niechcący podsłuchałam jak Jake rozmawiał z twoim ojcem. - Saki mówi to bardzo ostrożnie. Zauważam, że Uzumaki nie jest tym zachwycony.
- Czego chciał ten skurwiel? Skarżył się tatusiowi, że go pobiłem? - Prycha.
- Pobiłeś Jake'a?! - Piszczy Ino.
- Kiedy się z nim widziałeś? - Pyta Sasuke.
- A co? To jakieś przesłuchanie? - Mówi z przekąsem.
- Naruto. - Upomina go Sasuke.
- Kilka dni temu. - Wzdycha zrezygnowany.
- I nam nie powiedziałeś? - Wypomina Saki.
- Bo kurwa nie zamierzam o nim dyskutować, łapiesz? - Uzumaki jest zgryźliwy.
Karcę go zabójczym wzrokiem, ale on wciąż jest zły i nie zamierza odpuścić.
- Kim jest Jake? - Pytam.
Wszyscy patrzą w moją stronę jakbym była jakaś nienormalna i dopiero teraz zauważają moją obecność. Zapytałam, bo kurde, jako jedyna nie wiem, o kim oni rozmawiają.
- Skurwiel, o którym istnieniu powinnaś zapomnieć. - Odpowiada Uzumaki.
- To brat Naru. - Wzdycha Ino.
Uzumaki przymyka oczy, a ja patrzę na niego w wielkim szoku. On ma brata? Od kiedy? Nawet nie miałam pojęcia, że taka osoba istnieje.
- Ile razy mam powtarzać, że ten huj nie jest moim bratem? - Mówi przez zęby.
- Zignoruj go i w końcu powiedz co podsłuchałaś Saki. - Odzywa się Sasuke.
- Rozmawiali o dwóch rzeczach. Pierwsza na pewno wam się nie spodoba, więc wolę zacząć od tej drugiej. - Krzywi się.
- Odpowiadając na twoje pytanie Sakura, twoja ciotka już o wszystkim wie. Ojciec Naruto powiedział Jake'owi, że z nią rozmawiał. Wyszło nawet, że ta wycieczka to pic na wodę.
- Rada maczała swoje pieprzone palce, prawda? - Prycha Uzumaki.
- Tu się z tobą zgodzę, ale to było uzgodnione z wujkiem Sakury. - Odpowiada brązowowłosa.
- Po co zadali sobie tyle trudu? - Pytam, bo jestem zdezorientowana. - Czemu nie dowiedziałam się wszystkiego od wujostwa?
- Bo twoja ciotka była przeciwna, żebyś dowiedziała się prawdy, dopiero później zmieniła zdanie na wycieczce, po rozmowie z twoim wujkiem. Poza tym, Rada chciała cię przetestować, Naruto. - Zwraca się do Uzumakiego.
- Słucham? - Pyta rozbawiony.
- Chcieli sprawdzić, czy jesteś wierny i wykonujesz rozkazy. - Wzdycha.
- Gdybym się nie upił, wątpię, że Haruno znałaby prawdę. - Stwierdza.
- Mógłbyś być bardziej pokorny. - Rzuca Sasuke.
- Ja, pokorny? Wobec tych idiotów? Nie ma mowy, gdyby zaczęli traktować mnie poważnie, może bym się nad tym zastanowił. - Odpowiada.
- Czyli omija mnie beznadziejna rozmowa z ciotką i wujem. - Stwierdzam uradowana. Dziewczyny na potwierdzenie moich słów kiwają twierdząco głowami.
- Nie wiem, czy się do tego nadaję. - Wzdycham. - To wszystko jest dla mnie takie nowe i nierealne. Wciąż się zastanawiam, czy przypadkiem nie śpię. - Wyrzucam z siebie.
- Powiem ci tak, będziesz wspaniałą królową, Sakura. Wiem to, bo cię znam. Jesteś mądra, zaradna, odpowiedzialna i umiesz podejmować trudne decyzje, które mają na celu większe dobro. Jesteś idealna na to stanowisko. - Pociesza mnie Sasuke.
- Lepiej bym tego nie ujęła. - Mówi zachwycona Ino.
- A ta druga sprawa? - Pyta Uzumaki.
- To ci się nie spodoba. - Jęczy Saki. - Twój ociec mówił, że Rada postanowiła, że mamy zamieszkać razem w domu, który nam wybiorą.
- I co w tym strasznego? - Odzywa się Naru.
- Poczekaj, to był początek. Do tego domu ma wprowadzić się jeszcze... Jake. Nie wiem, czy tak będzie. Tak przynajmniej słyszałam. - Saki mruży oczy jakby myślała, że jej się oberwie.
W pomieszczeniu zrobiło się gorąco, można wyczuć gniew i frustrację Uzumakiego i czuję, że to idzie w złym kierunku. Chłopak nerwowo przeczesuje dłonią włosy, stoi chwilę w bezruchu z przymkniętymi oczami. Wygląda na to, że nad czymś intensywnie myśli. Między jego oczami robi się malutka zmarszczka. Blondyn po chwili je otwiera i zauważam, że świecą na błękitny kolor. Sasuke od razu zrywa się z krzesła i do niego podchodzi.
- Uspokój się. - Łapie go za ramiona, ale Uzumaki je spycha.
Mój chłopak jest ostro wkurzony, mija Sasuke i chce wyjść, ale kruczowłosy mu na to nie pozwala. Łapie go za przedramię, próbuje go zatrzymać. Uzumaki przeszywa go lodowatym spojrzeniem, jest tak zimne, że przechodzą mnie ciarki. Widzę w jego oczach nienawiść i gniew, wiem, że te uczucia nie są skierowane na naszego przyjaciela, ale to jest przerażające, że właśnie tak na niego patrzy.
- Puszczaj i się kurwa nie wtrącaj. - Warczy.
Jego głos jest mocno zmieniony. Po plecach przechodzą mnie ciarki, bo to jest przerażające. Brzmi władczo i przypomina te potężne głosy z filmów o złych gościach, którzy jak się odzywają to boi się ich cała ziemia.
- Co chcesz zrobić? Nie wyjdziesz w takim stanie na ulicę, zwariowałeś? - Upomina go Sasuke. Oczy Uzumakiego jakby na zawołanie powracają do normalnego stanu i wtedy kruczowłosy go puszcza. Chciałabym go zatrzymać, ale wiem, że w takim stanie mnie nie posłucha. Boję się o niego, ale nie mogę nic zrobić. Uzumaki wychodzi z domu trzaskając drzwiami.
- Wkurzył się, może powinieneś za nim pójść. - Zwracam się do Sasuke.
On przynajmniej może go śledzić i w razie potrzeby zainterweniować, ja tak naprawdę nie wiem do czego Uzumaki jest zdolny w takim stanie. Krótko go znam, żeby wszystko przewidzieć.
- Sakura ma rację. W razie czego możesz zadzwonić. - Stwierdza Ino.
- Cholera. - Wzdycha. - Mam go już naprawdę dosyć, ciągle go niańczę i pilnuję, żeby nie zrobił niczego głupiego. - Narzeka.
- Bo się o niego martwisz i nie chcesz, żeby miał jeszcze większe problemy z Radą. - Zauważa z uśmiechem Saki.
- Ta i co z tego mam? Jego złośliwe odzywki. - Mówi i wychodzi z domu.
Panuje cisza, bo żadna z nas się nie odzywa. Zeskakuję z blatu i siadam na krzesło przy Ino. Piję herbatę, a potem stawiam szklankę na stół.
- Czemu nienawidzi swojego brata? - Pytam oczekując, że któraś cokolwiek mi powie.
- Na to pytanie tylko on może udzielić ci odpowiedzi. - Stwierdza Ino.
- Daj spokój siostrzyczko. Każdy wie, że Jake to całe zło z tej ziemi skumulowane w jednej postaci. - Odpowiada Saki.
- Naru nigdy nie miał dobrego kontaktu z bratem, nie licząc tego, że w dzieciństwie nawet dobrze się dogadywali. Potem wszystko się spieprzyło. - Tłumaczy Ino.
- Jeżeli chcesz wiedzieć więcej, spytaj go. Może ci powie. - Mówi brązowowłosa.
- Jak tam sprawy ze Scottem? - Pyta blondynka.
- Chyba można uznać to za zamknięty temat. - Wzdycham z delikatnym uśmiechem.
- Gadaliście? - Dopytuje Saki.
- Mhm. - Mruczę. - Przyznał się, że mu się podobam i pamiętał, że mnie pocałował. Poza tym dowiedziałam się, czemu Aurora życzy mi śmierci. - Wzdycham przecierając dłonią czoło.
- Więc? Czego ta krowa od ciebie chce? - Pyta zniecierpliwiona Saki.
- Zawsze chodziło o Chrisa. Od początku się jej podobał, a ja brzydko mówiąc sprzątnęłam go jej sprzed nosa. - Wyrzucam.
- Mogła ci powiedzieć, tak? Kolegowałyście się przecież, sama jest sobie winna, bo gdyby z tobą wtedy pogadała, może byłoby inaczej. - Stwierdza Ino.
- Suka próbuje teraz się na tobie zemścić, chociaż tak naprawdę nie ma za co. - Mówi brązowowłosa.
- Wiecie co? Na początku było mi głupio, potem miałam wyrzuty sumienia, a teraz wszystko mi jedno. Ten temat już mnie nie obchodzi, mam ważniejsze rzeczy na głowie niż rozpieszczona dziewucha, która sra się nie wiadomo o co. - Wzdycham.
- Chodzi ci o Klan? - Zauważa blondynka, a ja tylko kiwam głową na potwierdzenie.
- Musisz to dokładnie przemyśleć. - Brązowowłosa posyła mi uśmiech.
- Wiesz co Saki? Ja już chyba podjęłam decyzję. - Mówię z uśmiechem.
- Powiem ci, że jestem w szoku. Myślałam, że potrwa to trochę dłużej. - Ino jest zaskoczona, zresztą tak samo jak Saki. Wydaje mi się, że jestem bardziej na to gotowa, niż moi przyjaciele. Zwłaszcza Naru, ciągle mnie zniechęca, ale ja się tak łatwo nie poddam. Człowiek potrzebuje celu i sensu w życiu, jeżeli tego nie ma, to tak naprawdę nie żyje. Do tej pory nie żyłam, ale odrodziłam się na nowo podejmując słuszną decyzję. Będę się starać jak najlepiej, żeby być wspaniałą królową. Będę się starać, żeby poczuć, że zrobiłam wszystko co w mojej mocy, żeby rodzice gdziekolwiek są, mogli być ze mnie dumni.
- To jak? Co postanowiłaś? - Pyta Saki. Ciepło się do niej uśmiecham.

- Zostanę królową. - Mówię z pełną determinacją.

 
~.~


Hej misie! Macie nową notkę tak na umilenie dnia. Dziękujemy każdemu za wsparcie jeżeli chodzi o matury :* Komentujcie misiaki, jak podoba się rozdział? Fabuła opowiadania nie zamula? Podzielcie się z nami waszymi opiniami. Hope you like it! Paula&Patty

8 komentarzy:

  1. Hej dziewczyny ;) dawno tu nie zaglądałem i muszę przyznać ze dałyście czadu. Na przemuan prowadzicie dwie historie które są równie wciągające. Aż nie mogę się doczekać kokejnego rozdziału nue ważne której histori. Teraz niestedy nie mogę zawsze pisać komentarze waszych wciagsjacych opowiadań bo jestem w miescu gdzie nie na nawet komoutera ( oj są takie jeszcze miejsca) to jeszcze prawie nie na internetu. To życzę wam udanej matury i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy waszych historii.

    Pozdrawiam Kuraj ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział cudowny z niecierpliwością czekam na next. Życzę dużo weny i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdzial super Sakura sie zgodzila na bycie krolowa a co do Naruto mam nadzieje ze jak Sasuke go znajdzie to wyjasnia sobie wszystko. Mam nadzieje ze matura dobrze poszla. Pozdrawiam i zycze duzo weny Uno

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć dziewczyny :)
    W końcu dałem nowy rozdział więc zapraszam
    http://pieczecprzeznaczenia.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdzial swietny jak zawsze z ciekawoscia czekam na next. Denerwoje mnie ta cala Aurora . Mam nadzieje ze wkoncu dostanie za swoje. I mam nadzieje ze Naruto nic glupio nie zrobi. Co do matury trzymalam zawas kciuki. Pozdrawiam Gulbiszonka.

    OdpowiedzUsuń
  6. Odpowiedzi
    1. Pewnie jutro, bo dzisiaj jesteśmy cały dzień u siostry i pomagamy jej w przygotowaniu urodzin jej córek ;)

      Usuń
  7. I gdzie ta notka :/

    OdpowiedzUsuń