niedziela, 9 kwietnia 2017

#8 Short-Story

Tańczę już z Erick'em chyba z piątą pod rząd piosenkę. Wydaje się być spoko gościem, ale nigdy nie można mieć pieprzonej pewności. To tyczy się też innej osoby, a mianowicie Naruto. Naprawdę nie wiem, co mam z nim zrobić. Co jeśli jest pierdolonym psychopatą? Wracając do rzeczywistości, w tle kończy się piosenka, a zaczyna druga. Wolniejsza. Eric bez zastanowienia przysuwa się do mnie i układa swoje dłonie na moich biodrach. Bierze moje ręce i układa je sobie na szyi. Dziwi mnie takie zachowanie, no ale spoko. Powoli zaczynamy poruszać się w rytm muzyki. Kołyszemy biodrami i lekko odrywamy stopy od ziemi. Jedna za drugą. Niespodziewanie chłopak odwraca mnie do siebie tyłem i powoli sunie dłońmi na moje brzucho. Trochę nie podoba mi się ten taniec, ale pod wpływem alkoholu staję się śmielsza. Niestety moje obawy sprawdzają się lada moment, bo czuję jego suche usta na mojej szyi. Jego uścisk staje się mocniejszy i Erick przysuwa mnie do siebie jeszcze bliżej. Nie ma między nami żadnej szczeliny. Boże, co najgorsze czuję jego twardą męskość tuż nad swoją pupą.
- Przestań. - Ostrzegam.
- Daj spokój. - Szepcze przesuwając swoje dłonie coraz niżej brzucha.
Moje serce momentalnie przyspiesza. Chwytam jego dłonie i próbuję je odciągnąć, ale bydlak jest silniejszy i postanawia przesunąć dłoń jeszcze niżej.
- Zostaw mnie! - Warczę wierzgając się.
- Zamknij się, bo stanę się brutalny.
Szepcze złośliwie i podwija moją sukienkę wsuwając pod nią dłoń. Czuję jego paskudny dotyk na wewnętrznej stronie mojego uda, co wpędza mnie w jeszcze większą panikę. Próbuję się wyrwać, ale on zaciska na nim dłoń bardzo boleśnie. Czuję, jak przygryza płatek mojego ucha.
- Mówiłem, żebyś się uspokoiła suko! - Warczy i powoli przesuwa się w tył.
Czuję, jak jego łapa sunie coraz wyżej. Jeśli czegoś nie zrobię, to położy ją na mojej kobiecości. Idiotko! Było trzeba słuchać rozumu i tego debila Naruto! Szarpię się, ale gówno to daje! Po chwili Erick zatrzymuje się wpadając na kogoś.
- Jeśli kobieta nie chce, to kurwa znaczy nie!
Słyszę rozwścieczony głos za sobą.
Czuję szarpnięcie, a zaraz po tym ogarnia mnie swoboda, ale również wstyd. Spoglądam na Sasuke, który wyciąga Erick'a, ale zaraz Naruto go przejmuje. Idę za nim biegiem. Blondyn wyciąga go na dwór, gdzie nie ma ludzi. Mija zaskoczonego ochroniarza i szybko sprzedaje silną pięść w gębę temu dupkowi. Czuję, jak po moich policzkach spływa potok łez. Sama się o to prosiłaś kretynko. Wiesz, jak jest na imprezach, ale nie! Musiałaś pokazać Naruto, gdzie jego miejsce, a teraz gdyby nie on, to pewnie zostałabyś zgwałcona w jakichś śmieciach, albo w kiblu. Musiałaś pokazać kto tu rządzi i chciałaś zagrać mu na nerwach! No to teraz masz za swoje idiotko intelektualna.
- Zaraz ci połamię te chujowe łapy! - Warczy i sprzedaje mu kolejny cios w twarz.
Dostrzegam, że na ustach blondyna pojawiła się krew, tylko nie do końca wiem czyja. Widzę też, jak zdezorientowany ochroniarz podbiega do Naruto i zatrzymuje jego trzeci cios w zmasakrowaną twarz Erick'a.
- Spokojnie, co się dzieje?! - Pyta spanikowany ochroniarz.
Nie ma zbyt ładnego akcentu. Naruto próbuje się wyrwać, a co robię ja? Stoję z założonymi rękoma na klatce piersiowej i się trzęsę. Jestem przerażona.
- Zabierz go zanim zabiję tego śmiecia! - Warczy blondyn.
- O co chodzi? - Pyta trzymając chłopaka.
- Próbował ją zgwałcić. - Odpowiada sycząc i wskazując na mnie głową.
Widząc mnie, jego wzrok staje się łagodny, a twarz lekko się rozluźnia.
- Puść mnie. - Warczy i wyrywa się.
Poprawia marynarkę i podchodzi w moją stronę. Podnosi ręce w górę i chce położyć dłonie na moje ramiona, ale widzę, że się waha. Jego ręce drgają w górę, ale zaraz przełamuje się i czuję jego ciepłe dłonie na moich odkrytych ramionach.
- Kurwa, Sakura. Cała się trzęsiesz. - Stwierdza łagodnym głosem i wpatruje się w moje oczy.
Nie czekając na moją odpowiedź podchodzi bliżej i pociąga mnie mocno obejmując. Jego ręce oplatają mnie bardzo ścisło. Jedną obejmuje mój kark trzymając dłoń z tyłu mojej głowy, a drugą ułożył na mojej tali. Ja zaś trzymam dłonie na jego ciepłej klatce piersiowej. Wtulam się w nią i dopiero teraz zauważam, że płaczę.
- Przepraszam. - Wyrywa mi się cicho.
- Nie masz za co mnie przepraszać. - Wzdycha szepcząc i bardziej wtula twarz w zagłębienie mojej szyi.
- Możesz to powiedzieć. - Knycham.
- Co? - Pyta wyraźnie zdziwiony.
- A nie mówiłem? - Szepczę cicho.
Jestem cała roztrzęsiona, ale jakim cudem potrafię wykrztusić choć jedno słowo? Może jego chora obecność dodaje mi siły. Słyszę jego śmiecho mruknięcie.
- Nie chcę i nie powiem. - Mruczy w moją szyję. - Sama doskonale o tym wiedziałaś, a jednak poszłaś.
- Dziękuję. - Mówię cicho.
- Drobiazg. - Wzdycha odsuwając się ode mnie.
Czuję nieprzyjemne zimno w miejscu, gdzie stykała się nasza skóra. Spoglądam na bydlaka, którego skuwa ochroniarz. Podnosi go i z przepraszającym wzrokiem, gdzieś prowadzi.
- Chodź, odprowadzę cię do hotelu. - Mówi dalej mnie przytulając.
Odwracam głowę i z powrotem się w niego wpatruję. Kątem oka dostrzegam, jak kruczowłosy wybiega z klubu.
- Poradzę sobie, nie chcę, żebyś przeze mnie marnował swój wieczór. - Jęczę cicho.
Czuję, jak po moim policzku stacza się kolejna łza. Uzumaki patrzy na mnie z dziwnym ciepłem na twarzy. Mogę przysiąc, że jego kącik ust lekko drgnął w górę, gdy podniósł dłoń i lekko starł łzę z mojego policzka.
- Chodź i nie dyskutuj. - Odpowiada i ściąga z siebie marynarkę zupełnie mnie puszczając.
Moje zdezorientowanie nie zna granic, kiedy kładzie ją na moje ramiona.
- Sasuke, idę do hotelu. Nie mów nic Ino i bawcie się dobrze. - Muczy pod nosem.
- Dobra. Nie spuszczaj jej z oczu. - Warczy.
- O to się nie martw.
Nim spostrzegam splata ze sobą nasze dłonie i powoli ciągnie w kierunku hotelu. Droga mija nam w zupełnym milczeniu aż do mojego pokoju. Może nie w zupełnym milczeniu, bo w akompaniamencie z moim szlochem.
- Naruto. - Mówię, kiedy przystajemy przy pokoju.
- Hm?
- Nie mam karty. - Widzę, jak ten debil się uśmiecha.
- Co zrobimy? - Marszczy brwi.
- Nie wiem. - Odpowiadam cicho.
- Chodź, pójdziemy do mojego pokoju. - Proponuje.
Moje oczy rozszerzają się, bo...nie chcę z nim tam iść. Nie po dzisiejszym dniu. A jeśli on...może zechce wykorzystać sytuację i dokończyć to, co zaczął...
- Hej. - Słyszę jego czuły głos, który przerywa mi durne myśli.
Jego dłoń podnosi mój podbródek tak, żebym spojrzała mu w oczy.
- Przecież nie zrobię niczego, czego sama byś nie chciała. - Wzdycha cicho. - Aż takim kretynem nie jestem.
Jedyne, co mogę, to kiwnąć głową, więc to robię. Chłopak otwiera drzwi i wpuszcza mnie do środka, ale nie odrywa swojej dłoni od mojej. Nie znałam go od tej strony. Od tej czułej i opiekuńczej strony. Zapala światło i powoli ciągnie mnie w stronę sypialni.
- Chcesz wziąć prysznic? - Pyta delikatnie.
- Nawet nie mam tu ubrań. - Wzdycham zmęczona.
- Jeśli chcesz, dam ci swoją koszulkę. - Uśmiecha się łobuzersko.
- Dobra, przyda mi się prysznic. - Przełamuję się.
Muszę zmyć te uczucie jego obrzydliwych łap z mojego ciała. Chłopak puszcza moją rękę i podchodzi do rozsuwanej szafy. Chwyta w dłoń jakąś bluzkę i podaje mi ją.
- Na szafce masz mój żel. - Drapie się w kark. - Użyj, jak chcesz.
- Mhm, dzięki. - Uśmiecham się lekko i znikam w drzwiach łazienki.
Rozbieram się natychmiastowo i wchodzę pod prysznic zgarniając przed tym jego żel do ciała. Ogarniam się i wychodzę wycierając się jednym z czystych ręczników leżących na półce. Zakładam bieliznę i koszulkę, którą dostałam od chłopaka. Jest szara, zwyczajna, ale i nadzwyczajna, bo przesiąknięta jego zapachem. Oddycham głęboko i wychodzę z toalety. Zastaję blondyna krzątającego się po sypialni.
- Co robisz? - Pytam stając w progu.
Odwraca się w moją stronę lustrując mnie od dołu do góry. Dziwnie się czuję.
- Wyglądasz w niej idealnie. - No i wrócił stary Naruto.
- Dzięki. - Wzdycham.
Mam nadzieję, że nie widzi moich czerwonych policzków.
- Możesz spać na sypialni, ja pójdę na kanapę. - Wskazuje głową na wyścieloną rogówkę w koncie sypialni.
- Dzięki. - Odpowiadam cicho.
- Idę się teraz umyć, rozgość się. - Posyła mi wesołe spojrzenie. - Powiadomiłem Sasuke, że śpisz u nas.
- Okey. - Odpowiadam, kiedy chłopak ginie za drzwiami toalety.
Zmęczona i przygnębiona wdrapuję się na łoże i przykrywam po samą szyję kołdrą. Ilekroć zamykam oczy widzę tą przerażającą scenę w myślach. Dziś naprawdę się przeraziłam, a chłopak, którego biorę za chorego psychicznie pośpieszył mi z pomocą. Powtórzę się, ale gdyby nie on, siedziałabym teraz z garścią prochów uspokajających, po przeżytej traumie gwałtu na nastolatce. Otwieram oczy, bo nic z tego. Ciągle widzę jego twarz i słyszę przeraźliwy głos. Tok rozmyślań przerywa mi odgłos zatrzaskujących drzwi.
- Nie śpisz? - Jego twarz oświetla lampka nocna.
- Nie mogę.
- Spróbuj. - Powoli zmierza do kanapy, ale mój głos go zatrzymuje.
- Naruto?
- Hm? - Ciężko przejdzie mi to przez gardło, ale nie chcę być sama.
- Położysz się przy mnie? - Pytam cicho.
Na jego usta wkrada się nieznaczny uśmiech.
- Wiesz, że złamię kolejną zasadę? - Zagaduje odwracając się w moją stronę.
Podchodzi bliżej, a ja dalej jestem zdezorientowana.
- Jaką zasadę?
- Złamałem je już trzy. - Wzdycha.
- O czym mówisz? - Pytam cicho.
- Patrzyłem, gadałem... dotykałem. - Wzdycha cicho i podchodzi jeszcze bliżej. Przykuca przy łóżku, a mnie szlag jasny strzela. Czuję duszność. - Jesteś pewna, że chcesz, żebym łamał je dalej dzisiejszego wieczoru?
Przełykam ślinę i kiwam twierdząco głową. Nie ufam teraz swojemu głosowi. Naruto z dziwnym błyskiem w oku podnosi się i obchodzi łóżko dookoła. Odsuwa kołdrę i pakuje się pod nią. Teraz dostrzegam, że ma na sobie czarnego Tank Topa i krótkie spodenki. Niepewnie podsuwam się w jego stronę. Chłopak zgarnia mnie do siebie i mocno obejmuje. Wtulam się w jego ciepły tors i po chwili równam z nim swój oddech. Czuję jego usta na czubku swojej głowy. Nie odsuwa ich, ale czuję, że się uśmiecha.
- Ups... No i kolejna została złamana. - Wzdycha cicho, a na moje usta wkrada się uśmiech.
- Skąd wiedziałeś, że mam kłopoty? - Zadaję dręczące mnie pytanie.
Słyszę, jak ciężko wzdycha.
- Nie posłuchałem cię. Obserwowałem twoje ruchy od samego początku do końca. Nie mogłem znieść myśli, że cię dotyka, więc, czy by ci się to podobało czy nie i tak by dostał.
Uderza we mnie fala gorąca i czuję te przyjemne uczucie w brzuchu.
- Dlaczego tak ci to przeszkadzało? - Podnoszę się i patrzę w jego oczy.
- Tłumaczyłem ci sto razy. - Odpowiada cicho.
- Nie przyjmuję tego durnego tłumaczenia. Czego ty ode mnie chcesz Naruto? - Spoglądam w jego oczy bardzo głęboko. Wyczekuję odpowiedzi chłopaka. Otwiera usta, ale zaraz znów je zamyka. Przygryzam nerwowo wargę, bo nie wiem czego mogę się spodziewać. Widzę jego wzrok i przypominam sobie słowa chłopaka.
- Mówiłem, żebyś tego nie robiła. - Szepcze spoglądając na moje usta z szaleństwem w oczach.
- A ja pytałam, czego ode mnie chcesz.
Szepczę jeszcze ciszej i kurczę! Mogę przysiąc, że on jest coraz bliżej mnie. Czy tego chcę? Tak. Czy to jest w porządku? Nie.
- Nie wiem. Pierwszy pierdolony raz nie wiem, czego dokładnie od ciebie chcę.
Wypowiada te słowa schrypniętym głosem tuż przy moich ustach. Czuję jego ciepły i szybki oddech na swojej twarzy. Spoglądam i zatapiam się w jego cudownych oczach. Jego pieprzona, idealna twarz znajduje się jeszcze bliżej mojej. Cholera!
- To się dowiedz. - Prycham cicho i resztkami rozumu odwracam głowę w bok.
Cholernie żałuję swojego posunięcia. Nie wiem dlaczego, ale chyba pragnę poczuć jego bliskość. Poczuć jego ciepłe wargi na swoich. Potrzebuję jego dłoni, które zmażą dotyk tego drania. Potrzebuję tego uczucia i chwili zapomnienia, którą zawsze mnie karmi.
- Zrobię to. - Urywa. - Ale nie teraz. - Mruczy do mojego ucha.
Czuję jego dłoń sunącą po moim ramieniu aż po policzek. Jego dotyk nie jest obrzydzający. Jest czuły, delikatny i przyjemny. Powoli moja głowa zostaje odwrócona w jego stronę. Przygryzam wargę, bo naprawdę się denerwuję. Słyszę jak głośno przełyka ślinę i widzę jak pożądliwie patrzy na moje usta.
- Ostrzegałem. Kurwa, żeby potem nie było.
Przejeżdża językiem po swoich spierzchniętych wargach.
Spogląda na mnie i powoli zbliża swoją twarz w moją stronę. Przymykam oczy, kiedy tylko jego usta lekko stykają się z moją szczęką. Mój oddech przyspiesza, zresztą tak samo jak serce. Zalewa mnie fala gorąca, która po chwili wypełnia moje podbrzusze. Czuję jak składa czułe pocałunki na mojej szyi, a zaraz po tym na policzku. Kiedy jego cudowne pieszczoty stykają się z kącikiem moich ust, drżę. Nareszcie przerywa słodką torturę i składa delikatny pocałunek na moich ustach. Odrywa się i przekładając dłonie na moje policzki ponownie muska wargami moje. Obdarowuje mnie subtelnymi pocałunkami. Jednak kiedy poddaję się mu w zupełności, przygryza moją dolną wargę z uśmiechem. Po chwili nasze języki odnajdują się i toczą bój o prawdziwą harmonię. Czuję, jak chłopak sunie dłonią w dół po mojej tali, biodrze aż po udo. Podciąga moją nogę i pomagając sobie drugą dłonią wsuwa mnie na swoje kolana. Siedzę teraz na nim okrakiem i mimo mojej świadomości, że to co właśnie teraz robię jest złe i nieodpowiednie, nie mogę się powstrzymać. Moje ręce z ramion chłopaka wplątują się w jego bujne włosy. Obejmuje rękami jego szyję i kręcę się niespokojnie, kiedy składa mokre pocałunki na mojej szyi. Słyszę ciche jęknięcie wydobywające się z jego ust. Nie muszę się domyślać, czym jest spowodowane, bo niechcący otarłam pupą o jego twardego członka. Odchylam głowę w tył, kiedy tylko jego wargi znajdują się w zagłębieniu mojego biustu. Przygryzam dolną wargę i zsuwam dłonie po jego ramionach na klatkę piersiową, a zaraz później na brzuch chłopaka. Mruczy w odpowiedzi na mój dotyk, gdy układam je na podbrzuszu. Naprawdę nie wiem, nie mam kompletnego pojęcia, co ja tak właściwie odpieprzam. Kolejny raz daję złapać się na jego czułość, dotyk i obecność.
- Naruto... - Szepczę schrypniętym głosem, bo chcę to skończyć.
On jednak nie słucha i przygarnia mnie do siebie bliżej i wpija się w moje usta. Wdziera się do ich środka językiem i ponownie walczy o pieprzoną harmonię. Próbuję się wyrwać, ale nie mogę, nie potrafię i chyba nie chcę. Chłopak powoli przesuwa się i układa mnie na łóżku. Zawisa nade mną opierając dłonie po obydwu stronach mojej głowy. Z ust wydziera mi się jęk, kiedy ociera się o mnie. Nie zwraca na to większej uwagi i układa się na mnie i materacu. Powoli boleśnie przesuwa wargi na moją szyję, ramię i z powrotem na szyję. Delikatnie nosem muska moje ucho przy którym zostawia soczystego całusa. Dłonią sunie w dół od ramienia po mój bok i zatrzymuje ją dopiero na biodrze, gdzie zatacza drobne kółka. Nie wiem dokładnie co się dzieje, ale czuję jego ciepłą rękę na mojej nagiej skórze pod bluzką. To nie złudzenie, bo omiatają mnie dreszcze pod jego rozgrzanym dotykiem tuż pod moim stanikiem. Wiem, że robi się coraz groźniej. Muszę to przerwać tak bardzo, jak tego nie chcę. Bardziej jednak, nie chcę zostać jego kolejną przygodą na następną noc.
- Naruto. - Mówię już bardziej stanowczo, jednak nadal schrypniętym głosem.
Nie czuję już jego ciepłych ust na mojej skórze, za to dostrzegam błękitne, zatroskane oczy. Marszczy brwi i pochyla się nade mną jeszcze niżej. Oboje mamy przyspieszone oddechy. Nawet nie wiem, co powinnam powiedzieć w tej sytuacji, co powinnam zrobić i najważniejsze, nie wiem cholera o co mi tak konkretnie chodzi. Widzę te jego cudowne oczy i jestem kompletnie zmieszana. Dostrzegam, że jest coraz bliżej, a zaraz za tym, czuję ciepłe wargi na moich ustach.
- Posłuchaj, nie chcę... - Zaczynam, kiedy tylko się odsuwa.
- Ciii. - Zatyka mi usta kolejnym słodkim pocałunkiem. - Nie rozmawiajmy o tym, okey?
Mówi patrząc prosto w moje oczy. Jedyne, co mogę, to kiwnąć mu głową, bo po prostu...odjęło mi mowę.
- Chcesz, żebym został? - Pyta odsuwając się ode mnie.
Czuję teraz nieprzyjemny chłód w miejscach, gdzie stykały się nasze ciała.
- Tutaj. Z tobą. - Dodaje cicho siedząc na łóżku.
- Mhm. - Odpowiadam mrucząc.
Nie ufam teraz swojemu głosowi. Czuję, jak materac ugina się pod jego ciężarem. Kładzie się na łóżko opierając głowę o zagłówek. Idę w jego ślady podnosząc się ciężko, ale robię jeden, szokujący dla mnie, jak i dla niego ruch. Układam głowę na jego szybko unoszącej się klatce piersiowej i obejmuję go w pasie. Naruto szybko wychodzi z szoku i kładzie dłoń na moje plecy, gdzie zatacza małe kółeczka. Czuję przyjemne dreszcze obejmujące moje ciało, kiedy mnie dotyka. Zamykam oczy i staram się nie myśleć, ale to trudne mając przy sobie Uzumakiego. Za jedną rzecz mu dziękuję, nie muszę się z nim dzisiaj kłócić i tłumaczyć, jak bardzo żałuję tego dość groźnego pocałunku. Bo tak naprawdę...za cholerę go nie żałuję i gdybym miała wybierać, znów popełniłabym ten sam błąd. Mimo wszystko, mimo Mike'a, coś ciągnie mnie do tego chłopaka. Nie jestem w stanie mu się oprzeć, nie kiedy mnie całuje, dotyka. Jedynie kiedy mogę to zrobić to wtedy, kiedy jest daleko, kiedy mnie nie dotyka. Nawet teraz, czuję tą dziwnie popapraną więź między nami i doskonale wiem, że on również. Gdyby tak nie było to...nie reagowałby tak na moją bliskość. Nie wiem, co to jest i nie wiem, czy chcę się tego dowiedzieć. Niektóre sprawy powinny zostać nieodkryte i niedopowiedziane.

***
Właśnie wychodzę z toalety chłopców ubrana w to samo, co wczoraj, czyli w czarną sukienkę. Jak tylko wstałam o siódmej rano, bo nie mogłam spać, poszłam się ogarnąć. Nie zwróciłam uwagi na Naruto, bo spał odwrócony do mnie tyłem. Powoli skradam się do sypialni, gdzie go zostawiłam. Mijam wejście, szafę i podchodzę do łóżka. Kiedy tak śpi na brzuchu, ze zmierzwionymi włosami, wygląda naprawdę słodko, a jednocześnie seksownie. Okrążam łóżko z uśmiechem powolutku, jak i po cichutku. Przykucam obok twarzy chłopaka. Zauważam, że ręce ma podłożone pod poduszką. Wygląda tak niewinnie. Nie mogę pohamować chęci, żeby dotknąć jego cudownych włosów. Kiedy moje palce prawie stykają się z jego długimi kosmykami widzę na twarzy chłopaka lekki grymas. Szybko wycofuję rękę i wstaję na równe nogi. Obserwuję co się dzieje. Mruży oczy i powolutku, sennie otwiera te z mojej strony. Wzdycha głośno i otwiera oczy na dobre. Na początku wpatruje się w poduszkę, ale zaraz potem rozgląda się na tyle na ile pozwala mu kąt widzenia. Opieram się o komodę z niemalże kamiennym wyrazem twarzy. Blondyn unosi się w górę i z zadziornym uśmieszkiem, kiedy mnie tylko zauważa, opiera się o zagłówek łóżka. Przeciera twarz mierzwiąc przy okazji włosy i spogląda na mnie.
- Hej. - Jego głos jest zaspany i ma lekką, seksowną chrypkę.
- Hej. - Rzucam krótko, tak jak on.
- O której wstałaś? - Pada pierwsze pytanie.
Banalne, ale jednak pytanie. Lepsze to niż gadanie o wczorajszym wieczorze.
- Siódma. Nie mogłam spać. - Wzdycham i zakładam dłonie na klatkę piersiową.
Widzę, że intensywnie nad czymś myśli, zdradzają go jego zmarszczone brwi.
- Bo się nie przytulałaś. - Uśmiecha się bezczelnie.
Nie mogę wytrzymać i prycham śmiechem.
- Skąd taki wniosek? - Unoszę brew.
- Przytulałaś się, spałaś. - Wzdycha. - Przestałaś, no i się obudziłaś.
- Woah. Ty, rzeczywiście. Chyba masz rację.
Przytakuję mu udając oczywistość.
Teraz to on cicho się śmieje.
- A tak na poważnie. Jak ci się spało? - Teraz jego twarz wyraża cholerną powagę, a jednocześnie troskę. Spoglądam na niego niepewnie. Co mam mu powiedzieć? Prawdę, a może kłamstwo, co będzie lepsze?
- Źle, choć trochę złagodziłeś mój sen. - Uśmiecham się cierpko.
Nie odpowiada nic, tylko wstaje z łóżka. Widzę jak podchodzi w moją stronę, a mnie najzwyczajniej w świecie zamurowuje.
- Koszmary? - Pyta cicho, kiedy stoi twarzą w twarz ze mną.
- Coś w tym stylu. - Rzucam krótko.
Wzdrygam się lekko, kiedy tylko kładzie dłoń na moim policzku. Przygląda się mi z intrygującą ciekawością.
- Chcesz o tym pogadać? - Czeka na moją odpowiedź, która przychodzi natychmiastowo.
- Nie. - Kręcę głową. - Nie chcę o tym mówić. Z nikim, a już na pewno nie z tobą. - Wydaje się sama. Widzę, jak marszczy czoło, a jego usta wydęte są w lekkim szoku.
- Dlaczego akurat nie ze mną? - Pyta podejrzliwie.
- Jesteś facetem. - Rzucam szybko. - Nie chcę zwierzać się facetowi. - Przytakuję sobie sama.
Kłamię. Nie chcę z nim rozmawiać, bo nie chcę, żeby źle o mnie pomyślał. Ale w sumie, co ma złego o mnie pomyśleć? Idiotka z ciebie Sakura.
- Rozumiem. - Wzdycha ciężko.
- Dziękuję jeszcze raz. - Wyduszam z siebie.
- Drobiazg.
- Nie taki mały. - Uśmiecham się. - Pójdę już do pokoju. Może być nieciekawie, jak mnie przyłapią.
- Może być śmiesznie. - Znów jego bezczelny uśmiech.
- Nie chciałabym zostać przyłapana tutaj, z tobą, sam na sam. Jeszcze pomyśleliby nie wiadomo co.
Natychmiastowo na jego ustach gości bezczelny półuśmieszek. Wiem, co chodzi mu teraz po tej bezwstydnej główce. Podnoszę rękę i płasko układam dłoń na jego klatce piersiowej. Zupełnie ignoruję ten dziwny grymas przebiegający po jego twarzy. Chyba się nie spodziewał. Z uśmiechem lekko, lecz stanowczo odsuwam go na długość ręki. Spogląda na mnie ze zdezorientowaniem.
- Jeszcze raz, dzięki. - Uśmiecham się niepewnie.
Powoli mijam oszołomionego chłopaka i kieruję się w stronę drzwi. Szkoda tylko, że słyszę jego kroki tuż za sobą. Nie odwracam się, idę dalej. Powoli zaczyna drażnić mnie te napięcie między nami. Cholera, to wszystko...jest po prostu trudniejsze niż myślałam. Chyba mnie przerasta.
- Poczekaj, pójdę z tobą. - Odzywa się tuż przy moim uchu, kiedy trzymam na wpół otwarte drzwi.
- Po co? - Pytam przełykając gule w gardle.
Słyszę za sobą jego przerywany śmiech.
- Zgarnę Sasuke. Zakładam, że idiota nie wziął karty. - Tłumaczy krótko.
Nie odwracam się. Zbieram siły i ruszam prosto, za sobą słyszę tylko odgłos zamykanych drzwi. Staję naprzeciw naszego pokoju i pukam do niego dość mocno. Niestety nie przynosi to oczekiwanych skutków. Spoglądam za siebie na blondyna i patrzę na niego błagalnie, a on na mnie z politowaniem.
- Czekaj, ja spróbuję. - Wzdycha uśmiechnięty.
Kiedy tylko napiera na mnie swoim ciałem od razu do moich nozdrzy dociera ten boski zapach. Przymykam na chwilę oczy, gdy widzę jego wyciągniętą przede mną rękę i przygryzam wargę, kiedy głośno puka do drzwi.
- Boże, co się kurwa dzieje? - Pyta zaspana Ino.
Spogląda na nas i od razu na jej usta wpełza drobny uśmiech.
- A, to tylko wy. - Jej minka trochę rzednie.
Chwilunia, co ona sobie teraz myśli?
- Aż my. - Robi chwilę pauzy. - Przyszedłem po Sasuke.
- Śpi.
- To go obudź? - Tym razem to ja się odzywam.
Widząc minę blondynki, mijam ją i wchodzę do środka. Zmierzam do sypialni, gdzie jak podejrzewam ujrzę śpiącego na łóżku kruczowłosego. Wchodząc do pokoju doznaję szoku. Takiego naprawdę ogromnego. Łoże jest zmielone, ale chłopak śpi na kanapie okryty po samą szyję. Myślałam, że spał z Ino, ale chyba się pomyliłam. Ignoruję jednak ten fakt i przysiadam na łóżku. Jestem wykończona. Psychicznie i fizycznie, naprawdę. Przecieram zmęczoną twarz dłońmi.
- Ej misia, co jest?
Najpierw czuję jej ciepłą dłoń na ramieniu, a zaraz po tym słyszę cichy, zmartwiony głos. Wstrząsam ramionami i spoglądam na nią od dołu. Widząc jej wzrok wiem, że nie odpuści. Ignoruję blondyna stojącego w drzwiach.
- Muszę się wygadać. - Stwierdzam po chwili żałośnie.
Dziewczyna kiwa tylko głową i nie uprzedzając podchodzi do kruczowłosego. Nachyla się i budzi go całusem w policzek. Z boku, wygląda to naprawdę bardzo słodko. Nie mogę odwrócić od nich wzroku. Inne pary od razu by mnie zirytowały, ale jakoś nie oni.
- Skarbie, wybacz, że cię tak budzę, ale przyjaciółka potrzebuje. - Uśmiecha się przepraszająco.
Chłopak rozgląda się po pokoju rozespanym wzrokiem. Kiedy mnie dostrzega uśmiecha się szerzej.
- Hej Sakurcia. - Wita się ze mną.
- Hej Sasuke. - Odpowiadam zmęczona.
- Już wychodzę. - Mruga i wstając dostrzega Naruto.
- A ty, co tu robisz młotku?
- Odprowadzam niewiastę i przychodzę po ciebie. - Prycha.
- Spoko.
Sasuke nachyla się i całuje Ino na pożegnanie. Robi to bardzo subtelnie.
- Do później kwiatuszku. - Uśmiecha się bardzo słodko.
- Pa głuptasku. - Dziewczyna cmoka go w policzek i się odsuwa.
Sasuke kiwa mi głową i ucieka z pokoju. W jego ślady idzie Naruto tylko, że on robi to wolniej. Najpierw upewnia się, czy ze mną okey i wychodzi. Kiedy Ino ma pewność, że już ich nie ma zadaje pytanie przysiadając się obok mnie.
- A teraz powiedz, o co kurde chodzi i dlaczego spałaś z Naruto.
- Nie spałam z nim. - Zaprzeczam szybko. - Znaczy spałam. - Widząc jej zszokowany wzrok dodaję. - Ale nie w takim sensie. Po prostu, spałam z nim w jednym łóżku i do niczego nie doszło.
Zastanawiam się chwilę.
- No, tak jakby nie doszło. - Jęczę żałośnie i przecieram twarz. - To znaczy, całowaliśmy się i nic więcej.
- Sakura kochanie...powiedz, o co do jasnej cholery chodzi! Spałaś z nim, tak jakby do niczego nie doszło, ale się z nim całowałaś. Dobrze ogarniam? - Pyta unosząc jedną brew w górę.
Spoglądam na nią kiwając głową i od razu na moje usta wkrada się lekkie skrzywienie.
- Boże, Mike. - Wzdycham ciężko i opadam plecami na łóżko.
Zakrywam twarz. Już naprawdę nie wiem o co mi chodzi.
- To co było już się nie odstanie. Zapamiętaj, to co wydarzyło się w Barcelonie, zostaje w Barcelonie. - Stara się mnie pocieszyć. - A teraz powiedz, dlaczego w ogóle spałaś z Naruto i jakim sposobem z nim wyszłaś. Wybacz, ale nie ogarniam. Mówiłaś, że cię denerwuje i masz go dość.
Nastaje chwila ciszy. Czy on nadal mnie denerwuje? A może irytuje? Z pewnością i stanowczością mogę stwierdzić, zdrowa na umyśle, że nie. Cholerne, wielkie, obrzydliwe NIE. Ciszę przerywa moje głębokie do bólu westchnięcie.
- Najpierw muszę opowiedzieć ci o obrzydliwym incydencie.
Stwierdzam pewna siebie. Odkrywam twarz i widzę zaniepokojone spojrzenie blondynki. Wiem, że teraz wszystko w niej buzuje, bo mogę odgadnąć to po jej minie.
- Wszystko zaczęło się od cholernego kibla.
Zaczynam swoją dramatyczną w skutkach opowieść. Ino słucha mnie bardzo uważnie i stara się nie pominąć żadnego szczegółu, który jej przekazuję. Przy końcowej części opowieści bardzo mocno wtula mnie w siebie. Jestem twarda i nie płaczę, bo przecież to moja własna głupota. To wszystko moja własna głupota.
- Przepraszam!
- Za co? - Pytam bardzo zdziwiona.
- Nie powinnam zostawiać cię samą.
- Moja własna głupota. To niczyja wina...Jeśli tak to tylko i wyłącznie moja.
- Nie, tego bydlaka.
- Gdyby nie Naruto...- Przerywam.
- Tak, masz szczęście, że ma fioła na twoim punkcie. - Dziewczyna śmieje się cicho.
- Ino, nie wiem co robić. - Przyznaję żałośnie.
- Z nim?
- Tak. - Odrywam się od niej i siadam po turecku, żeby dobrze ją widzieć.
- Co jest nie tak?
- Nie potrafię trzymać się z daleka.
- Woah. A on?
- Robi wszystko, żeby mnie sprowokować.
- Masz...macie – Poprawia się. - ...przesrane. - Wzdycha. - Najpierw zastanów się dziewczyno, czego naprawdę chcesz, bo długo tak nie pociągniesz. - Dodaje.
Zastanawiam się chwilę i nadal do niczego mądrego nie dochodzę.
- Nie wiem. - Wzdycham żałośnie i strzelam sobie w głowę z otwartej dłoni.
- Nie bij się debilko, będziesz głupsza niż jesteś. - Mówi wściekle.
Na jej idiotyczny komentarz dźgam ją palcem w bok. Zwija się i odskakuje ode mnie jak oparzona.
- Za twój komentarz.
- Głupia! - Wypina mi język. - Co z Mike'm? - Zadaje proste, a jednocześnie trudne pytanie.
No właśnie, co z Mike'm? Nie odzywał się do mnie odkąd tu przyleciałam, mogę śmiało powiedzieć, że się mną nie interesuje. Czy o nim myślę? Rzadko, bardzo rzadko. Nie mam kiedy, bo moją głowę non stop zaprząta Uzumaki.
- Rozmawialiśmy jakoś pierwszego dnia. - Wtrącam obojętna.
- I tyle? - Jej głos jest prawie piszczący.
Spoglądam na jej twarz i widzę te uniesione brwi w górę.
- Mhm. Nie odezwał się, a ja nie zamierzam robić tego jako pierwsza.
- Może nie chce przeszkadzać. - Tłumaczy go.
- Może ma mnie kompletnie gdzieś. - Uśmiecham się kpiąco.
- Musisz skończyć z Naru, jeśli chcesz być z Mike'm. - Stawia sprawę jasno.
- A pomyślałaś, że może nie wiem, czego tak naprawdę chcę? Naruto zwalił mój świat z nóg, tego to jestem cholernie pewna...

***

Moja poranna rozmowa z Ino skończyła się tym co zawsze, czyli niewiedzą. No, bo...naprawdę nie wiem co mam już robić. Niby czuję coś do Mike, zaczynam coś czuć w każdym razie, a Naruto...No właśnie co z nim? Pociąga mnie, bardzo. Wspominając o nim to właśnie przed trzydziestoma minutami się pożegnaliśmy. Byliśmy na kolacji i po prostu poszedł do swojego pokoju, ja zresztą z Ino zrobiłyśmy to samo. Ona siedzi teraz z chłopakami, a ja leżę okryta kołdrą. Dzisiaj cały dzień spędziliśmy nad morzem. Mało widziałam się z blondynem. W ogóle był jakiś nieobecny. Mało się odzywał, a już na pewno nie do mnie. Może dał sobie już spokój, może go obrzydzam. Dla mnie to chyba lepiej, bo stawia mnie to przed faktem dokonanym. W sumie, to i tak nic z tego dobrego by nie wynikło. On nie bawi się w związki, a ja nie zamierzam zostać dziewczyną na wezwanie. To z pewnością kolidowałoby z moimi wartościami życia. Wracając do kolacji to rodzice powiedzieli, że jutro o szóstej rano musimy być gotowi do wyjazdu. Podobno mają jakiś problem w firmie. W sumie, co dałoby nam późniejsze wyjechanie skoro i tak mieliśmy jutro być już w domu. Między innymi dlatego leżę w łóżku o dwudziestej trzeciej. Spoglądam na oświetloną szafkę nocną i przełamuję się chwytając telefon. Powoli odblokowuję go i teraz patrząc z niedowierzaniem widzę jedną wiadomość.

Od: Mike :* (22;30)
Tęsknię, ale już jutro będę mógł cię złapać i nie wypuścić...

Zastygam zaskoczona, bo w końcu sobie przypomniał. Może jestem staroświecka, ale to chłopak powinien odezwać się jako pierwszy. Tak, tak, teraz męska strona zapewne chciałaby mnie zabić, gdyby dowiedziała się o moim założeniu.

Do: Mike :* (23;05)
Mhm...

Tylko tyle. Wysyłam mu tylko tyle, bo nie uważam, że mogę wymyślić coś lepszego. No, bo kurde. Daje znak życia dopiero teraz. Blokuję telefon i osuwam go na klatkę piersiową. Zamykam oczy i zapominam o wszystkim. Powoli przechodzę w stan błogiego ukojenia...aż nagle przerywa to brzęczenie telefonu. Muszę wspomnieć, że się wystraszyłam. Szukam telefonu i znajduję go na podłodze. Podnoszę i z powrotem nakrywam się kołdrą. Odbieram zanim ktoś się rozłącza. Ktoś, bo nie patrzę na ekran i po prostu nie widziałam kto dzwoni.
- Jesteś zła. - Stwierdza jednogłośnie.
- Mike? - Jestem naprawdę zaskoczona.
- Jesteś okropnie zła. - Wzdycha ciężko.
- To znaczy...
- Wiedziałem. - Przerywa mi. - Zanim cokolwiek powiesz daj mi się wytłumaczyć.
- Kontynuuj. - Udzielam zgody.
- Wczoraj byłem w szkole, później pracowałem, a później się schlałem, zapomniałem, że moja ukochana dziewczyna jest za granicą.
- To cię nie tłumaczy. No właśnie, schlałeś się. Mike, napisałam ci kilka razy, później stwierdziłam, że to nie ma sensu i przestałam.
- Cholera, Sakura. Proszę wybacz. Bardzo przepraszam, naprawdę.
- Porozmawiamy jak wrócę, dobra? - Nie wiem dlaczego, ale moje oczy robią się szkliste.
- Płaczesz? - Jego głos jest smutny? Niee to chyba nie to.
- Nie.
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam...
- Mike przestań. To ci w niczym nie pomo...
Urywam, bo do sypialni z impetem wlatuje blondyn. Odnajduje mnie wzrokiem i przeszywa nim na wskroś.
- Musimy pogadać. - Mówi stanowczo.
Nie mogę niczego konkretnego wyczytać z tych niebieskich tęczówek. Jedyne co mogę zauważyć to jakaś iskierka niepewności. Dopiero teraz widzi, że rozmawiam przez telefon.
- Kto tam jest? - Słyszę zdenerwowanego Mike'a.
- Porozmawiamy później. - Wzdycham ciężko do słuchawki.
- Sakura, czy ja słyszałem męski głos? - Jest wyraźnie poddenerwowany.
- Naszą rozmowę dokończymy jutro. Dobranoc Mike.
Nie czekając na jego odpowiedź wyciągam przed siebie telefon i rozłączam się. Odkładam go na szafkę nocną i dopiero teraz obdarzam spojrzeniem Naruto. Chłopak stoi oparty o framugę drzwi, jego ręce są założone na klatkę piersiową, a rysy twarzy bardzo ściągnięte. Czy on się czymś martwi? A może nad czymś intensywnie myśli.
- O co chodzi? - Zwracam na siebie jego całą uwagę.
Jestem bardzo spostrzegawcza dzięki czemu widzę jak zaciska zęby. Dostrzegam coś niepokojącego w jego zachowaniu. Dlaczego? Bo zbliża się do mnie lekko chwiejnym krokiem.
- Piłeś?
- Trochę. - Wzdycha ciężko i opada na kanapę obok łóżka.
Chłopak czochra swoje włosy i zaplata dłonie na karku opuszczając w dół głowę.
- Czy coś się stało? - Ta sytuacja serio jest nieco niepokojąca.
- Dużo się stało. - Jęczy żałośnie i spogląda prosto na mnie.
Czuję się trochę nieswojo, kiedy tak patrzy na mnie tym wzrokiem.
- Przerażasz mnie. - Zaśmiałam się.
- Nie bój się, przecież nic ci nie zrobię.
- Nie wątpię. - Nastaje chwila ciszy. - Dlaczego mnie dziś unikałeś? - Wyrzucam z siebie nurtujące mnie pytanie.
Jego brwi automatycznie się ściągają i dostrzegam jak pulsacyjnie zaciska szczękę.
- Przez ciebie.
Słysząc te słowa totalnie mnie zatyka. Naprawdę nie wiem, co mam o tym myśleć. Jeszcze raz analizuję sobie jego słowa, ale jak zwykle do niczego mądrego nie dochodzę.
- To znaczy? - Mój głos na pewno wyraża lekkie zakłopotanie.
Słyszę jego śmiecho mruknięcie. Wypuszcza głośno powietrze.
- Kurewsko nie podoba mi się to, co siedzi mi w głowie. - Wyrzuca z siebie.
Czuję te idiotyczne ciepło i głupie uczucie zdenerwowania i niepewności rozlewające się po moim ciele.
- Co masz na myśli? - Uśmiecham się głupio. - O co ci chodzi Naruto? Wyrażaj się jaśniej.
- O ciebie. - Zbieram właśnie moją szczękę z podłogi. Naprawdę.
- Kurwa, zakręciłaś moim życiem dziewczyno. - Dodaje po chwili.
- Jesteś pijany, nie wiesz co mówisz. - Próbuję jakoś tłumaczyć sobie tą sytuację.
- Odkąd się pojawiłaś, wszystko rozpieprzyłaś. Mnie rozpieprzyłaś. Wiesz jak to jest myśleć w kółko i wciąż o tej samej, jednej osobie? - Patrzy na mnie przez chwilę. - To jak pieprzona obsesja.
- Jeśli zamierzasz grać w ten sposób to możesz sobie darować. Nie zostanę twoją kolejną zabawką, nie skusisz mnie takimi słowami. - Odpowiadam wściekła. Co on sobie wyobraża?
- Cholera! - Wstaje kładąc dłonie na głowie. - To nie tak!
- Nie wałkujmy ponownie tego tematu. Błagam cię. - Odwracam wzrok, zaczynam bawić się palcami.
- Wiesz? Życie to pudełko pełne czekoladek, nigdy nie wiesz co się trafi. Ty jesteś moją czekoladką, słodką, kuszącą, a jednocześnie odpychającą.
Głośno przełykam ślinę i to coś rodzące się w moim gardle. Teraz pod przymusem spoglądam na jego poważną twarz. Nie jestem w stanie nic wykrztusić, poza tym nie ufam teraz swojemu głosowi.
- Nie chciałem cię w moim życiu, ale ktoś cię w nim postawił. Kurewsko nie chciałem kogoś takiego jak ty.
- Nie. Naruto przestań. - Rozkazuję stanowczo. - Nie chcę tego słuchać.
- Ale posłuchasz. Muszę to kurwa z siebie wyrzucić! - Widzę ból w jego błękitnych oczach.
- Wyjdź. Proszę, Naruto wyjdź! - Krzyczę.
Dlaczego on to robi? Czy ten pieprzony psychol musi grać mi na emocjach?
- Pieprzony Mike! To jego wina, to przez niego wszystko się zaczęło. - Chwyta się za głowę i odwraca się do mnie plecami.
- Przecież to twój przyjaciel do cholery! Co ty odpierdalasz, chcesz go stracić? - Chwytam się za klatkę piersiową.
Zaraz dostanę ataku paniki.
- Przyjaciel? - Śmieje się podle. - Ten chuj nie jest moim przyjacielem i doskonale o tym wie! - Prycha wściekły.
- Co się z wami dzieje? - Pytam cicho łapiąc się za głowę. - A poza tym, nie jestem rzeczą do cholery!
Z tego wszystkiego, z nerwów podnoszę się z łóżka i staję obok niego. Zaplatam dłonie na klatce piersiowej i wyczekuję jego tłumaczenia.
- Wiem, wiem, wiem...- Mówi podchodząc w moją stronę.
Przystaje naprawdę bardzo blisko mnie i spogląda w moje oczy z troską. Waha się, ale układa dłonie na moich odkrytych ramionach. Ciężko ukryć ten dziwny dreszczyk przebiegający miejsce zetknięcia jego ciepłych rąk z moją skórą.
- Wiem – Powtarza cicho. - Wcale cię tak nie traktuję. Ja po prostu...nie wiem co robić Sakura. Po raz pierwszy jestem stawiany w takiej sytuacji. - Ścisza głos.
- W jakiej sytuacji? Czy ty siebie słyszysz? - Prycham wściekła.
- Zresztą o czym my rozmawiamy? - Śmieję się. - Doskonale wiesz, że nic do ciebie nie mam.
Widzę zadziorny uśmiech na jego twarzy. Chyba pożałuję tych słów.
- Doprawdy?
Głaszcząc moją skórę z ramienia przenosi dłoń na mój rozgrzany policzek. Widzę, jak wodzi wzrokiem za swoimi ruchami, a do tego zaciska zęby.
- Myślę, że jest zupełnie odwrotnie. - Zawiesza się na chwilę i bierze głęboki oddech. Jego kciuk powoli i delikatnie gładzi moje usta. - Myślę, że jednak oboje coś do siebie mamy.
Wzdycham cicho. Nie potrafię się ruszyć, nie mogę, nie chcę. Jedyne co tak naprawdę chodzi mi po głowie to zatracenie się w jego pięknych oczach.
- Przestań. - Krzyczę, choć nie chcę.
Odwracam się do niego tyłem ze splecionymi dłońmi na klatce piersiowej. Przymykam oczy, kiedy czuję jego oddech tuż nad moim ramieniem, zagryzam wargę, kiedy tylko jego rozgrzane usta stykają się z moją chłodną skórą szyi.
- Nie wiem jeszcze co.. - Przerywa i ponownie składa czuły pocałunek na mojej szyi. - ale to przyciąga nas oboje.
Czuję, jak jego ramiona oplatają moją talię i powoli odwraca mnie w swoją stronę. Patrzę w jego oczy, a zaraz za tym na usta i tak w kółko.
- Dlaczego teraz? - Cicho jęczę z bezsilności.

Nic nie mówiąc kciukiem zatacza kółka na moim policzku. Spogląda na mnie bardzo intensywnie, ale nie widzę tego co zazwyczaj. Niezaspokojonej żądzy. Wyparowała i nie jestem w stanie jej odnaleźć.

~.~

Hejka misie! No to rozdział się pojawił i przepraszamy, że trochę opóźniony, ale już podałyśmy usprawiedliwienie :) Jesteśmy ciekawe Waszej opinii :D Hope you like it! Patty&Paula 

8 komentarzy:

  1. Short-Story ŚWIETNE to była boba podobało mi się jak naruto był opiekuńczy wobec sakury jestem bardzo ciekawy co ukrywa naruto o Mike ciekawi mnie co wyjdzie z tej rozmowy miedzy sakurą a naruto jak mogliście przerwać w takim momencie
    :) jestem cholernie ciekawy co będzie dalej wstawiajcie bardzo szybko kolejną część pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietny short-shot, jak zawsze ciekawi mnie co bedzie dalej mam nadzieje ze Naruto z Sakura porozmawiaja spokojnie. Mike tez mi sie nie podoba pozatym mam nadzieje ze Naru powie Sakurze o tym czemu nienawidzi Mika. I tez mam pytanko, czemu w takim momecie!? To jest upierdliwe. Pozdrawiam i zycze weny. Gulbiszonka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Prawdopodobnie po niedzieli, bo teraz nie mamy na nic czasu. Musicie trochę poczekać :) Życzymy wszystkim Wesołych Świąt ;)

      Usuń
    2. wielkie dzięki i nawzajem też wam życzymy wesołych świąt:)

      Usuń
  4. Short-shot ekstra czekam na kolejna czasc , nie moge sie doczekac. Jestem co dalej wyniknie z tej rozmowy. A Mike mnie wkurza niedzwoni do dziewczyny zapytac jak sie bawi czy cis podobnego, do tego jeszcze sie schlał, eh mam nadzieje ze Naruto powie Sakurze o tej calej akcji z nim i Mikiem. Wzajemnie wesolego jajka i mokrego poniedzialku. Pozdrawiam i zycze duzo weny. Uno ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. Jak się wyrobimy to może dzisiaj, a jak nie to jutro na pewno ;)

      Usuń