Tańczę już z Erick'em chyba z piątą pod rząd
piosenkę. Wydaje się być spoko gościem, ale nigdy nie można mieć
pieprzonej pewności. To tyczy się też innej osoby, a mianowicie
Naruto. Naprawdę nie wiem, co mam z nim zrobić. Co jeśli jest
pierdolonym psychopatą? Wracając do rzeczywistości, w tle kończy
się piosenka, a zaczyna druga. Wolniejsza. Eric bez zastanowienia
przysuwa się do mnie i układa swoje dłonie na moich biodrach.
Bierze moje ręce i układa je sobie na szyi. Dziwi mnie takie
zachowanie, no ale spoko. Powoli zaczynamy poruszać się w rytm
muzyki. Kołyszemy biodrami i lekko odrywamy stopy od ziemi. Jedna za
drugą. Niespodziewanie chłopak odwraca mnie do siebie tyłem i
powoli sunie dłońmi na moje brzucho. Trochę nie podoba mi się ten
taniec, ale pod wpływem alkoholu staję się śmielsza. Niestety
moje obawy sprawdzają się lada moment, bo czuję jego suche usta na
mojej szyi. Jego uścisk staje się mocniejszy i Erick przysuwa mnie
do siebie jeszcze bliżej. Nie ma między nami żadnej szczeliny.
Boże, co najgorsze czuję jego twardą męskość tuż nad swoją
pupą.
- Przestań. - Ostrzegam.
- Daj spokój. - Szepcze przesuwając swoje dłonie
coraz niżej brzucha.
Moje serce momentalnie przyspiesza. Chwytam jego dłonie
i próbuję je odciągnąć, ale bydlak jest silniejszy i postanawia
przesunąć dłoń jeszcze niżej.
- Zostaw mnie! - Warczę wierzgając się.
- Zamknij się, bo stanę się brutalny.
Szepcze złośliwie i podwija moją sukienkę wsuwając
pod nią dłoń. Czuję jego paskudny dotyk na wewnętrznej stronie
mojego uda, co wpędza mnie w jeszcze większą panikę. Próbuję
się wyrwać, ale on zaciska na nim dłoń bardzo boleśnie. Czuję,
jak przygryza płatek mojego ucha.
- Mówiłem, żebyś się uspokoiła suko! - Warczy i
powoli przesuwa się w tył.
Czuję, jak jego łapa sunie coraz wyżej. Jeśli czegoś
nie zrobię, to położy ją na mojej kobiecości. Idiotko! Było
trzeba słuchać rozumu i tego debila Naruto! Szarpię się, ale
gówno to daje! Po chwili Erick zatrzymuje się wpadając na kogoś.
- Jeśli kobieta nie chce, to kurwa znaczy nie!
Słyszę rozwścieczony głos za sobą.
Słyszę rozwścieczony głos za sobą.
Czuję szarpnięcie, a zaraz po tym ogarnia mnie
swoboda, ale również wstyd. Spoglądam na Sasuke, który wyciąga Erick'a, ale zaraz Naruto go przejmuje. Idę za nim biegiem. Blondyn
wyciąga go na dwór, gdzie nie ma ludzi. Mija zaskoczonego
ochroniarza i szybko sprzedaje silną pięść w gębę temu dupkowi.
Czuję, jak po moich policzkach spływa potok łez. Sama się o to
prosiłaś kretynko. Wiesz, jak jest na imprezach, ale nie! Musiałaś
pokazać Naruto, gdzie jego miejsce, a teraz gdyby nie on, to pewnie
zostałabyś zgwałcona w jakichś śmieciach, albo w kiblu. Musiałaś
pokazać kto tu rządzi i chciałaś zagrać mu na nerwach! No to
teraz masz za swoje idiotko intelektualna.
- Zaraz ci połamię te chujowe łapy! - Warczy i
sprzedaje mu kolejny cios w twarz.
Dostrzegam, że na ustach blondyna pojawiła się krew,
tylko nie do końca wiem czyja. Widzę też, jak zdezorientowany
ochroniarz podbiega do Naruto i zatrzymuje jego trzeci cios w
zmasakrowaną twarz Erick'a.
- Spokojnie, co się dzieje?! - Pyta spanikowany
ochroniarz.
Nie ma zbyt ładnego akcentu. Naruto próbuje się
wyrwać, a co robię ja? Stoję z założonymi rękoma na klatce
piersiowej i się trzęsę. Jestem przerażona.
- Zabierz go zanim zabiję tego śmiecia! - Warczy
blondyn.
- O co chodzi? - Pyta trzymając chłopaka.
- Próbował ją zgwałcić. - Odpowiada sycząc i
wskazując na mnie głową.
Widząc mnie, jego wzrok staje się łagodny, a twarz
lekko się rozluźnia.
- Puść mnie. - Warczy i wyrywa się.
Poprawia marynarkę i podchodzi w moją stronę. Podnosi
ręce w górę i chce położyć dłonie na moje ramiona, ale widzę,
że się waha. Jego ręce drgają w górę, ale zaraz przełamuje się
i czuję jego ciepłe dłonie na moich odkrytych ramionach.
- Kurwa, Sakura. Cała się trzęsiesz. - Stwierdza
łagodnym głosem i wpatruje się w moje oczy.
Nie czekając na moją odpowiedź podchodzi bliżej i
pociąga mnie mocno obejmując. Jego ręce oplatają mnie bardzo
ścisło. Jedną obejmuje mój kark trzymając dłoń z tyłu mojej
głowy, a drugą ułożył na mojej tali. Ja zaś trzymam dłonie na
jego ciepłej klatce piersiowej. Wtulam się w nią i dopiero teraz
zauważam, że płaczę.
- Przepraszam. - Wyrywa mi się cicho.
- Nie masz za co mnie przepraszać. - Wzdycha szepcząc
i bardziej wtula twarz w zagłębienie mojej szyi.
- Możesz to powiedzieć. - Knycham.
- Co? - Pyta wyraźnie zdziwiony.
- A nie mówiłem? - Szepczę cicho.
Jestem cała roztrzęsiona, ale jakim cudem potrafię
wykrztusić choć jedno słowo? Może jego chora obecność dodaje mi
siły. Słyszę jego śmiecho mruknięcie.
- Nie chcę i nie powiem. - Mruczy w moją szyję. -
Sama doskonale o tym wiedziałaś, a jednak poszłaś.
- Dziękuję. - Mówię cicho.
- Drobiazg. - Wzdycha odsuwając się ode mnie.
Czuję nieprzyjemne zimno w miejscu, gdzie stykała się
nasza skóra. Spoglądam na bydlaka, którego skuwa ochroniarz.
Podnosi go i z przepraszającym wzrokiem, gdzieś prowadzi.
- Chodź, odprowadzę cię do hotelu. - Mówi dalej mnie
przytulając.
Odwracam głowę i z powrotem się w niego wpatruję.
Kątem oka dostrzegam, jak kruczowłosy wybiega z klubu.
- Poradzę sobie, nie chcę, żebyś przeze mnie
marnował swój wieczór. - Jęczę cicho.
Czuję, jak po moim policzku stacza się kolejna łza.
Uzumaki patrzy na mnie z dziwnym ciepłem na twarzy. Mogę przysiąc,
że jego kącik ust lekko drgnął w górę, gdy podniósł dłoń i
lekko starł łzę z mojego policzka.
- Chodź i nie dyskutuj. - Odpowiada i ściąga z siebie
marynarkę zupełnie mnie puszczając.
Moje zdezorientowanie nie zna granic, kiedy kładzie ją
na moje ramiona.
- Sasuke, idę do hotelu. Nie mów nic Ino i bawcie się
dobrze. - Muczy pod nosem.
- Dobra. Nie spuszczaj jej z oczu. - Warczy.
- O to się nie martw.
Nim spostrzegam splata ze sobą nasze dłonie i powoli
ciągnie w kierunku hotelu. Droga mija nam w zupełnym milczeniu aż
do mojego pokoju. Może nie w zupełnym milczeniu, bo w
akompaniamencie z moim szlochem.
- Naruto. - Mówię, kiedy przystajemy przy pokoju.
- Hm?
- Nie mam karty. - Widzę, jak ten debil się uśmiecha.
- Co zrobimy? - Marszczy brwi.
- Nie wiem. - Odpowiadam cicho.
- Chodź, pójdziemy do mojego pokoju. - Proponuje.
Moje oczy rozszerzają się, bo...nie chcę z nim tam
iść. Nie po dzisiejszym dniu. A jeśli on...może zechce
wykorzystać sytuację i dokończyć to, co zaczął...
- Hej. - Słyszę jego czuły głos, który przerywa mi
durne myśli.
Jego dłoń podnosi mój podbródek tak, żebym
spojrzała mu w oczy.
- Przecież nie zrobię niczego, czego sama byś nie
chciała. - Wzdycha cicho. - Aż takim kretynem nie jestem.
Jedyne, co mogę, to kiwnąć głową, więc to robię.
Chłopak otwiera drzwi i wpuszcza mnie do środka, ale nie odrywa
swojej dłoni od mojej. Nie znałam go od tej strony. Od tej czułej
i opiekuńczej strony. Zapala światło i powoli ciągnie mnie w
stronę sypialni.
- Chcesz wziąć prysznic? - Pyta delikatnie.
- Nawet nie mam tu ubrań. - Wzdycham zmęczona.
- Jeśli chcesz, dam ci swoją koszulkę. - Uśmiecha
się łobuzersko.
- Dobra, przyda mi się prysznic. - Przełamuję się.
Muszę zmyć te uczucie jego obrzydliwych łap z mojego
ciała. Chłopak puszcza moją rękę i podchodzi do rozsuwanej
szafy. Chwyta w dłoń jakąś bluzkę i podaje mi ją.
- Na szafce masz mój żel. - Drapie się w kark. -
Użyj, jak chcesz.
- Mhm, dzięki. - Uśmiecham się lekko i znikam w
drzwiach łazienki.
Rozbieram się natychmiastowo i wchodzę pod prysznic
zgarniając przed tym jego żel do ciała. Ogarniam się i wychodzę
wycierając się jednym z czystych ręczników leżących na półce.
Zakładam bieliznę i koszulkę, którą dostałam od chłopaka. Jest
szara, zwyczajna, ale i nadzwyczajna, bo przesiąknięta jego
zapachem. Oddycham głęboko i wychodzę z toalety. Zastaję blondyna
krzątającego się po sypialni.
- Co robisz? - Pytam stając w progu.
Odwraca się w moją stronę lustrując mnie od dołu do
góry. Dziwnie się czuję.
- Wyglądasz w niej idealnie. - No i wrócił stary
Naruto.
- Dzięki. - Wzdycham.
Mam nadzieję, że nie widzi moich czerwonych policzków.
- Możesz spać na sypialni, ja pójdę na kanapę. -
Wskazuje głową na wyścieloną rogówkę w koncie sypialni.
- Dzięki. - Odpowiadam cicho.
- Idę się teraz umyć, rozgość się. - Posyła mi
wesołe spojrzenie. - Powiadomiłem Sasuke, że śpisz u nas.
- Okey. - Odpowiadam, kiedy chłopak ginie za drzwiami
toalety.
Zmęczona i przygnębiona wdrapuję się na łoże i
przykrywam po samą szyję kołdrą. Ilekroć zamykam oczy widzę tą
przerażającą scenę w myślach. Dziś naprawdę się przeraziłam,
a chłopak, którego biorę za chorego psychicznie pośpieszył mi z
pomocą. Powtórzę się, ale gdyby nie on, siedziałabym teraz z
garścią prochów uspokajających, po przeżytej traumie gwałtu na
nastolatce. Otwieram oczy, bo nic z tego. Ciągle widzę jego twarz i
słyszę przeraźliwy głos. Tok rozmyślań przerywa mi odgłos
zatrzaskujących drzwi.
- Nie śpisz? - Jego twarz oświetla lampka nocna.
- Nie mogę.
- Spróbuj. - Powoli zmierza do kanapy, ale mój głos
go zatrzymuje.
- Naruto?
- Hm? - Ciężko przejdzie mi to przez gardło, ale nie
chcę być sama.
- Położysz się przy mnie? - Pytam cicho.
Na jego usta wkrada się nieznaczny uśmiech.
- Wiesz, że złamię kolejną zasadę? - Zagaduje
odwracając się w moją stronę.
Podchodzi bliżej, a ja dalej jestem zdezorientowana.
- Jaką zasadę?
- Złamałem je już trzy. - Wzdycha.
- O czym mówisz? - Pytam cicho.
- Patrzyłem, gadałem... dotykałem. - Wzdycha cicho i
podchodzi jeszcze bliżej. Przykuca przy łóżku, a mnie szlag jasny
strzela. Czuję duszność. - Jesteś pewna, że chcesz, żebym łamał
je dalej dzisiejszego wieczoru?
Przełykam ślinę i kiwam twierdząco głową. Nie ufam
teraz swojemu głosowi. Naruto z dziwnym błyskiem w oku podnosi się
i obchodzi łóżko dookoła. Odsuwa kołdrę i pakuje się pod nią.
Teraz dostrzegam, że ma na sobie czarnego Tank Topa i krótkie
spodenki. Niepewnie podsuwam się w jego stronę. Chłopak zgarnia
mnie do siebie i mocno obejmuje. Wtulam się w jego ciepły tors i po
chwili równam z nim swój oddech. Czuję jego usta na czubku swojej
głowy. Nie odsuwa ich, ale czuję, że się uśmiecha.
- Ups... No i kolejna została złamana. - Wzdycha
cicho, a na moje usta wkrada się uśmiech.
- Skąd wiedziałeś, że mam kłopoty? - Zadaję
dręczące mnie pytanie.
Słyszę, jak ciężko wzdycha.
- Nie posłuchałem cię. Obserwowałem twoje ruchy od
samego początku do końca. Nie mogłem znieść myśli, że cię
dotyka, więc, czy by ci się to podobało czy nie i tak by dostał.
Uderza we mnie fala gorąca i czuję te przyjemne
uczucie w brzuchu.
- Dlaczego tak ci to przeszkadzało? - Podnoszę się i
patrzę w jego oczy.
- Tłumaczyłem ci sto razy. - Odpowiada cicho.
- Nie przyjmuję tego durnego tłumaczenia. Czego ty ode
mnie chcesz Naruto? - Spoglądam w jego oczy bardzo głęboko.
Wyczekuję odpowiedzi chłopaka. Otwiera usta, ale zaraz znów je
zamyka. Przygryzam nerwowo wargę, bo nie wiem czego mogę się
spodziewać. Widzę jego wzrok i przypominam sobie słowa chłopaka.
- Mówiłem, żebyś tego nie robiła. - Szepcze
spoglądając na moje usta z szaleństwem w oczach.
- A ja pytałam, czego ode mnie chcesz.
Szepczę jeszcze ciszej i kurczę! Mogę przysiąc, że
on jest coraz bliżej mnie. Czy tego chcę? Tak. Czy to jest w
porządku? Nie.
- Nie wiem. Pierwszy pierdolony raz nie wiem, czego
dokładnie od ciebie chcę.
Wypowiada te słowa schrypniętym głosem tuż przy
moich ustach. Czuję jego ciepły i szybki oddech na swojej twarzy.
Spoglądam i zatapiam się w jego cudownych oczach. Jego pieprzona,
idealna twarz znajduje się jeszcze bliżej mojej. Cholera!
- To się dowiedz. - Prycham cicho i resztkami rozumu
odwracam głowę w bok.
Cholernie żałuję swojego posunięcia. Nie
wiem dlaczego, ale chyba pragnę poczuć jego bliskość. Poczuć
jego ciepłe wargi na swoich. Potrzebuję jego dłoni, które zmażą
dotyk tego drania. Potrzebuję tego uczucia i chwili zapomnienia,
którą zawsze mnie karmi.
- Zrobię to. - Urywa. - Ale nie teraz. - Mruczy do
mojego ucha.
Czuję jego dłoń sunącą po moim ramieniu aż po
policzek. Jego dotyk nie jest obrzydzający. Jest czuły, delikatny i
przyjemny. Powoli moja głowa zostaje odwrócona w jego stronę.
Przygryzam wargę, bo naprawdę się denerwuję. Słyszę jak głośno
przełyka ślinę i widzę jak pożądliwie patrzy na moje usta.
- Ostrzegałem. Kurwa, żeby potem nie było.
Przejeżdża językiem po swoich spierzchniętych wargach.
Przejeżdża językiem po swoich spierzchniętych wargach.
Spogląda na mnie i powoli zbliża swoją twarz w moją
stronę. Przymykam oczy, kiedy tylko jego usta lekko stykają się z
moją szczęką. Mój oddech przyspiesza, zresztą tak samo jak
serce. Zalewa mnie fala gorąca, która po chwili wypełnia moje
podbrzusze. Czuję jak składa czułe pocałunki na mojej szyi, a
zaraz po tym na policzku. Kiedy jego cudowne pieszczoty stykają się
z kącikiem moich ust, drżę. Nareszcie przerywa słodką torturę i
składa delikatny pocałunek na moich ustach. Odrywa się i
przekładając dłonie na moje policzki ponownie muska wargami moje.
Obdarowuje mnie subtelnymi pocałunkami. Jednak kiedy poddaję się
mu w zupełności, przygryza moją dolną wargę z uśmiechem. Po
chwili nasze języki odnajdują się i toczą bój o prawdziwą
harmonię. Czuję, jak chłopak sunie dłonią w dół po mojej tali,
biodrze aż po udo. Podciąga moją nogę i pomagając sobie drugą
dłonią wsuwa mnie na swoje kolana. Siedzę teraz na nim okrakiem i
mimo mojej świadomości, że to co właśnie teraz robię jest złe
i nieodpowiednie, nie mogę się powstrzymać. Moje ręce z ramion
chłopaka wplątują się w jego bujne włosy. Obejmuje rękami jego
szyję i kręcę się niespokojnie, kiedy składa mokre pocałunki na
mojej szyi. Słyszę ciche jęknięcie wydobywające się z jego ust.
Nie muszę się domyślać, czym jest spowodowane, bo niechcący
otarłam pupą o jego twardego członka. Odchylam głowę w tył,
kiedy tylko jego wargi znajdują się w zagłębieniu mojego biustu.
Przygryzam dolną wargę i zsuwam dłonie po jego ramionach na klatkę
piersiową, a zaraz później na brzuch chłopaka. Mruczy w
odpowiedzi na mój dotyk, gdy układam je na podbrzuszu. Naprawdę
nie wiem, nie mam kompletnego pojęcia, co ja tak właściwie
odpieprzam. Kolejny raz daję złapać się na jego czułość, dotyk
i obecność.
- Naruto... - Szepczę schrypniętym głosem, bo chcę
to skończyć.
On jednak nie słucha i przygarnia mnie do siebie bliżej
i wpija się w moje usta. Wdziera się do ich środka językiem i
ponownie walczy o pieprzoną harmonię. Próbuję się wyrwać, ale
nie mogę, nie potrafię i chyba nie chcę. Chłopak powoli przesuwa
się i układa mnie na łóżku. Zawisa nade mną opierając dłonie
po obydwu stronach mojej głowy. Z ust wydziera mi się jęk, kiedy
ociera się o mnie. Nie zwraca na to większej uwagi i układa się
na mnie i materacu. Powoli boleśnie przesuwa wargi na moją szyję,
ramię i z powrotem na szyję. Delikatnie nosem muska moje ucho przy
którym zostawia soczystego całusa. Dłonią sunie w dół od
ramienia po mój bok i zatrzymuje ją dopiero na biodrze, gdzie
zatacza drobne kółka. Nie wiem dokładnie co się dzieje, ale czuję
jego ciepłą rękę na mojej nagiej skórze pod bluzką. To nie
złudzenie, bo omiatają mnie dreszcze pod jego rozgrzanym dotykiem
tuż pod moim stanikiem. Wiem, że robi się coraz groźniej. Muszę
to przerwać tak bardzo, jak tego nie chcę. Bardziej jednak, nie
chcę zostać jego kolejną przygodą na następną noc.
- Naruto. - Mówię już bardziej stanowczo, jednak
nadal schrypniętym głosem.
Nie czuję już jego ciepłych ust na mojej skórze, za
to dostrzegam błękitne, zatroskane oczy. Marszczy brwi i pochyla
się nade mną jeszcze niżej. Oboje mamy przyspieszone oddechy.
Nawet nie wiem, co powinnam powiedzieć w tej sytuacji, co powinnam
zrobić i najważniejsze, nie wiem cholera o co mi tak konkretnie
chodzi. Widzę te jego cudowne oczy i jestem kompletnie zmieszana.
Dostrzegam, że jest coraz bliżej, a zaraz za tym, czuję ciepłe
wargi na moich ustach.
- Posłuchaj, nie chcę... - Zaczynam, kiedy tylko się
odsuwa.
- Ciii. - Zatyka mi usta kolejnym słodkim pocałunkiem.
- Nie rozmawiajmy o tym, okey?
Mówi patrząc prosto w moje oczy. Jedyne, co mogę, to
kiwnąć mu głową, bo po prostu...odjęło mi mowę.
- Chcesz, żebym został? - Pyta odsuwając się ode
mnie.
Czuję teraz nieprzyjemny chłód w miejscach, gdzie
stykały się nasze ciała.
- Tutaj. Z tobą. - Dodaje cicho siedząc na łóżku.
- Mhm. - Odpowiadam mrucząc.
Nie ufam teraz swojemu głosowi. Czuję, jak materac
ugina się pod jego ciężarem. Kładzie się na łóżko opierając
głowę o zagłówek. Idę w jego ślady podnosząc się ciężko,
ale robię jeden, szokujący dla mnie, jak i dla niego ruch. Układam
głowę na jego szybko unoszącej się klatce piersiowej i obejmuję
go w pasie. Naruto szybko wychodzi z szoku i kładzie dłoń na moje
plecy, gdzie zatacza małe kółeczka. Czuję przyjemne dreszcze
obejmujące moje ciało, kiedy mnie dotyka. Zamykam oczy i staram się
nie myśleć, ale to trudne mając przy sobie Uzumakiego. Za jedną
rzecz mu dziękuję, nie muszę się z nim dzisiaj kłócić i
tłumaczyć, jak bardzo żałuję tego dość groźnego pocałunku.
Bo tak naprawdę...za cholerę go nie żałuję i gdybym miała
wybierać, znów popełniłabym ten sam błąd. Mimo wszystko, mimo
Mike'a, coś ciągnie mnie do tego chłopaka. Nie jestem w stanie mu
się oprzeć, nie kiedy mnie całuje, dotyka. Jedynie kiedy mogę to
zrobić to wtedy, kiedy jest daleko, kiedy mnie nie dotyka. Nawet
teraz, czuję tą dziwnie popapraną więź między nami i doskonale
wiem, że on również. Gdyby tak nie było to...nie reagowałby tak
na moją bliskość. Nie wiem, co to jest i nie wiem, czy chcę się
tego dowiedzieć. Niektóre sprawy powinny zostać nieodkryte i
niedopowiedziane.
***
Właśnie wychodzę z toalety chłopców ubrana w to
samo, co wczoraj, czyli w czarną sukienkę. Jak tylko wstałam o
siódmej rano, bo nie mogłam spać, poszłam się ogarnąć. Nie
zwróciłam uwagi na Naruto, bo spał odwrócony do mnie tyłem.
Powoli skradam się do sypialni, gdzie go zostawiłam. Mijam wejście,
szafę i podchodzę do łóżka. Kiedy tak śpi na brzuchu, ze
zmierzwionymi włosami, wygląda naprawdę słodko, a jednocześnie
seksownie. Okrążam łóżko z uśmiechem powolutku, jak i po
cichutku. Przykucam obok twarzy chłopaka. Zauważam, że ręce ma
podłożone pod poduszką. Wygląda tak niewinnie. Nie mogę
pohamować chęci, żeby dotknąć jego cudownych włosów. Kiedy
moje palce prawie stykają się z jego długimi kosmykami widzę na
twarzy chłopaka lekki grymas. Szybko wycofuję rękę i wstaję na
równe nogi. Obserwuję co się dzieje. Mruży oczy i powolutku,
sennie otwiera te z mojej strony. Wzdycha głośno i otwiera oczy na
dobre. Na początku wpatruje się w poduszkę, ale zaraz potem
rozgląda się na tyle na ile pozwala mu kąt widzenia. Opieram się o
komodę z niemalże kamiennym wyrazem twarzy. Blondyn unosi się w
górę i z zadziornym uśmieszkiem, kiedy mnie tylko zauważa, opiera
się o zagłówek łóżka. Przeciera twarz mierzwiąc przy okazji
włosy i spogląda na mnie.
- Hej. - Jego głos jest zaspany i ma lekką, seksowną
chrypkę.
- Hej. - Rzucam krótko, tak jak on.
- O której wstałaś? - Pada pierwsze pytanie.
Banalne, ale jednak pytanie. Lepsze to niż gadanie o
wczorajszym wieczorze.
- Siódma. Nie mogłam spać. - Wzdycham i zakładam
dłonie na klatkę piersiową.
Widzę, że intensywnie nad czymś myśli, zdradzają go
jego zmarszczone brwi.
- Bo się nie przytulałaś. - Uśmiecha się
bezczelnie.
Nie mogę wytrzymać i prycham śmiechem.
- Skąd taki wniosek? - Unoszę brew.
- Przytulałaś się, spałaś. - Wzdycha. - Przestałaś,
no i się obudziłaś.
- Woah. Ty, rzeczywiście. Chyba masz rację.
Przytakuję mu udając oczywistość.
Przytakuję mu udając oczywistość.
Teraz to on cicho się śmieje.
- A tak na poważnie. Jak ci się spało? - Teraz jego
twarz wyraża cholerną powagę, a jednocześnie troskę. Spoglądam
na niego niepewnie. Co mam mu powiedzieć? Prawdę, a może kłamstwo,
co będzie lepsze?
- Źle, choć trochę złagodziłeś mój sen. -
Uśmiecham się cierpko.
Nie odpowiada nic, tylko wstaje z łóżka. Widzę jak
podchodzi w moją stronę, a mnie najzwyczajniej w świecie
zamurowuje.
- Koszmary? - Pyta cicho, kiedy stoi twarzą w twarz ze
mną.
- Coś w tym stylu. - Rzucam krótko.
Wzdrygam się lekko, kiedy tylko kładzie dłoń na moim
policzku. Przygląda się mi z intrygującą ciekawością.
- Chcesz o tym pogadać? - Czeka na moją odpowiedź,
która przychodzi natychmiastowo.
- Nie. - Kręcę głową. - Nie chcę o tym mówić. Z
nikim, a już na pewno nie z tobą. - Wydaje się sama. Widzę, jak
marszczy czoło, a jego usta wydęte są w lekkim szoku.
- Dlaczego akurat nie ze mną? - Pyta podejrzliwie.
- Jesteś facetem. - Rzucam szybko. - Nie chcę zwierzać
się facetowi. - Przytakuję sobie sama.
Kłamię. Nie chcę z nim rozmawiać, bo nie chcę, żeby
źle o mnie pomyślał. Ale w sumie, co ma złego o mnie pomyśleć?
Idiotka z ciebie Sakura.
- Rozumiem. - Wzdycha ciężko.
- Dziękuję jeszcze raz. - Wyduszam z siebie.
- Drobiazg.
- Nie taki mały. - Uśmiecham się. - Pójdę już do
pokoju. Może być nieciekawie, jak mnie przyłapią.
- Może być śmiesznie. - Znów jego bezczelny uśmiech.
- Nie chciałabym zostać przyłapana tutaj, z tobą,
sam na sam. Jeszcze pomyśleliby nie wiadomo co.
Natychmiastowo na jego ustach gości bezczelny
półuśmieszek. Wiem, co chodzi mu teraz po tej bezwstydnej główce.
Podnoszę rękę i płasko układam dłoń na jego klatce piersiowej.
Zupełnie ignoruję ten dziwny grymas przebiegający po jego twarzy.
Chyba się nie spodziewał. Z uśmiechem lekko, lecz stanowczo
odsuwam go na długość ręki. Spogląda na mnie ze
zdezorientowaniem.
- Jeszcze raz, dzięki. - Uśmiecham się niepewnie.
Powoli mijam oszołomionego chłopaka i kieruję się w
stronę drzwi. Szkoda tylko, że słyszę jego kroki tuż za sobą.
Nie odwracam się, idę dalej. Powoli zaczyna drażnić mnie te
napięcie między nami. Cholera, to wszystko...jest po prostu
trudniejsze niż myślałam. Chyba mnie przerasta.
- Poczekaj, pójdę z tobą. - Odzywa się tuż przy
moim uchu, kiedy trzymam na wpół otwarte drzwi.
- Po co? - Pytam przełykając gule w gardle.
Słyszę za sobą jego przerywany śmiech.
- Zgarnę Sasuke. Zakładam, że idiota nie wziął
karty. - Tłumaczy krótko.
Nie odwracam się. Zbieram siły i ruszam prosto, za
sobą słyszę tylko odgłos zamykanych drzwi. Staję naprzeciw
naszego pokoju i pukam do niego dość mocno. Niestety nie przynosi
to oczekiwanych skutków. Spoglądam za siebie na blondyna i patrzę
na niego błagalnie, a on na mnie z politowaniem.
- Czekaj, ja spróbuję. - Wzdycha uśmiechnięty.
Kiedy tylko napiera na mnie swoim ciałem od razu do
moich nozdrzy dociera ten boski zapach. Przymykam na chwilę oczy,
gdy widzę jego wyciągniętą przede mną rękę i przygryzam wargę,
kiedy głośno puka do drzwi.
- Boże, co się kurwa dzieje? - Pyta zaspana Ino.
Spogląda na nas i od razu na jej usta wpełza drobny
uśmiech.
- A, to tylko wy. - Jej minka trochę rzednie.
Chwilunia, co ona sobie teraz myśli?
- Aż my. - Robi chwilę pauzy. - Przyszedłem po
Sasuke.
- Śpi.
- To go obudź? - Tym razem to ja się odzywam.
Widząc minę blondynki, mijam ją i wchodzę do środka.
Zmierzam do sypialni, gdzie jak podejrzewam ujrzę śpiącego na
łóżku kruczowłosego. Wchodząc do pokoju doznaję szoku. Takiego
naprawdę ogromnego. Łoże jest zmielone, ale chłopak śpi na
kanapie okryty po samą szyję. Myślałam, że spał z Ino, ale
chyba się pomyliłam. Ignoruję jednak ten fakt i przysiadam na
łóżku. Jestem wykończona. Psychicznie i fizycznie, naprawdę.
Przecieram zmęczoną twarz dłońmi.
- Ej misia, co jest?
Najpierw czuję jej ciepłą dłoń na ramieniu, a zaraz
po tym słyszę cichy, zmartwiony głos. Wstrząsam ramionami i
spoglądam na nią od dołu. Widząc jej wzrok wiem, że nie
odpuści. Ignoruję blondyna stojącego w drzwiach.
- Muszę się wygadać. - Stwierdzam po chwili żałośnie.
Dziewczyna kiwa tylko głową i nie uprzedzając
podchodzi do kruczowłosego. Nachyla się i budzi go całusem w
policzek. Z boku, wygląda to naprawdę bardzo słodko. Nie mogę odwrócić od nich wzroku. Inne pary od razu by mnie zirytowały, ale
jakoś nie oni.
- Skarbie, wybacz, że cię tak budzę, ale przyjaciółka
potrzebuje. - Uśmiecha się przepraszająco.
Chłopak rozgląda się po pokoju rozespanym wzrokiem.
Kiedy mnie dostrzega uśmiecha się szerzej.
- Hej Sakurcia. - Wita się ze mną.
- Hej Sasuke. - Odpowiadam zmęczona.
- Już wychodzę. - Mruga i wstając dostrzega Naruto.
- A ty, co tu robisz młotku?
- Odprowadzam niewiastę i przychodzę po ciebie. -
Prycha.
- Spoko.
Sasuke nachyla się i całuje Ino na pożegnanie. Robi
to bardzo subtelnie.
- Do później kwiatuszku. - Uśmiecha się bardzo
słodko.
- Pa głuptasku. - Dziewczyna cmoka go w policzek i się
odsuwa.
Sasuke kiwa mi głową i ucieka z pokoju. W jego ślady
idzie Naruto tylko, że on robi to wolniej. Najpierw upewnia się,
czy ze mną okey i wychodzi. Kiedy Ino ma pewność, że już ich nie
ma zadaje pytanie przysiadając się obok mnie.
- A teraz powiedz, o co kurde chodzi i dlaczego spałaś
z Naruto.
- Nie spałam z nim. - Zaprzeczam szybko. - Znaczy
spałam. - Widząc jej zszokowany wzrok dodaję. - Ale nie w takim
sensie. Po prostu, spałam z nim w jednym łóżku i do niczego nie
doszło.
Zastanawiam się chwilę.
- No, tak jakby nie doszło. - Jęczę żałośnie i
przecieram twarz. - To znaczy, całowaliśmy się i nic więcej.
- Sakura kochanie...powiedz, o co do jasnej cholery
chodzi! Spałaś z nim, tak jakby do niczego nie doszło, ale się z
nim całowałaś. Dobrze ogarniam? - Pyta unosząc jedną brew w
górę.
Spoglądam na nią kiwając głową i od razu na moje
usta wkrada się lekkie skrzywienie.
- Boże, Mike. - Wzdycham ciężko i opadam plecami na
łóżko.
Zakrywam twarz. Już naprawdę nie wiem o co mi chodzi.
- To co było już się nie odstanie. Zapamiętaj, to co
wydarzyło się w Barcelonie, zostaje w Barcelonie. - Stara się mnie
pocieszyć. - A teraz powiedz, dlaczego w ogóle spałaś z Naruto i
jakim sposobem z nim wyszłaś. Wybacz, ale nie ogarniam. Mówiłaś,
że cię denerwuje i masz go dość.
Nastaje chwila ciszy. Czy on nadal mnie denerwuje? A
może irytuje? Z pewnością i stanowczością mogę stwierdzić,
zdrowa na umyśle, że nie. Cholerne, wielkie, obrzydliwe NIE. Ciszę
przerywa moje głębokie do bólu westchnięcie.
- Najpierw muszę opowiedzieć ci o obrzydliwym
incydencie.
Stwierdzam pewna siebie. Odkrywam twarz i widzę
zaniepokojone spojrzenie blondynki. Wiem, że teraz wszystko w niej
buzuje, bo mogę odgadnąć to po jej minie.
- Wszystko zaczęło się od cholernego kibla.
Zaczynam swoją dramatyczną w skutkach opowieść. Ino
słucha mnie bardzo uważnie i stara się nie pominąć żadnego
szczegółu, który jej przekazuję. Przy końcowej części
opowieści bardzo mocno wtula mnie w siebie. Jestem twarda i nie
płaczę, bo przecież to moja własna głupota. To wszystko moja
własna głupota.
- Przepraszam!
- Za co? - Pytam bardzo zdziwiona.
- Nie powinnam zostawiać cię samą.
- Moja własna głupota. To niczyja wina...Jeśli tak to
tylko i wyłącznie moja.
- Nie, tego bydlaka.
- Gdyby nie Naruto...- Przerywam.
- Tak, masz szczęście, że ma fioła na twoim punkcie.
- Dziewczyna śmieje się cicho.
- Ino, nie wiem co robić. - Przyznaję żałośnie.
- Z nim?
- Tak. - Odrywam się od niej i siadam po turecku, żeby
dobrze ją widzieć.
- Co jest nie tak?
- Nie potrafię trzymać się z daleka.
- Woah. A on?
- Robi wszystko, żeby mnie sprowokować.
- Masz...macie – Poprawia się. - ...przesrane. -
Wzdycha. - Najpierw zastanów się dziewczyno, czego naprawdę
chcesz, bo długo tak nie pociągniesz. - Dodaje.
Zastanawiam się chwilę i nadal do niczego mądrego nie
dochodzę.
- Nie wiem. - Wzdycham żałośnie i strzelam sobie w
głowę z otwartej dłoni.
- Nie bij się debilko, będziesz głupsza niż jesteś.
- Mówi wściekle.
Na jej idiotyczny komentarz dźgam ją palcem w bok.
Zwija się i odskakuje ode mnie jak oparzona.
- Za twój komentarz.
- Głupia! - Wypina mi język. - Co z Mike'm? - Zadaje
proste, a jednocześnie trudne pytanie.
No właśnie, co z Mike'm? Nie odzywał się do mnie
odkąd tu przyleciałam, mogę śmiało powiedzieć, że się mną
nie interesuje. Czy o nim myślę? Rzadko, bardzo rzadko. Nie mam
kiedy, bo moją głowę non stop zaprząta Uzumaki.
- Rozmawialiśmy jakoś pierwszego dnia. - Wtrącam
obojętna.
- I tyle? - Jej głos jest prawie piszczący.
Spoglądam na jej twarz i widzę te uniesione brwi w
górę.
- Mhm. Nie odezwał się, a ja nie zamierzam robić tego
jako pierwsza.
- Może nie chce przeszkadzać. - Tłumaczy go.
- Może ma mnie kompletnie gdzieś. - Uśmiecham się
kpiąco.
- Musisz skończyć z Naru, jeśli chcesz być z Mike'm.
- Stawia sprawę jasno.
- A pomyślałaś, że może nie wiem, czego tak
naprawdę chcę? Naruto zwalił mój świat z nóg, tego to jestem
cholernie pewna...
***
Moja poranna rozmowa z Ino skończyła się tym co
zawsze, czyli niewiedzą. No, bo...naprawdę nie wiem co mam już
robić. Niby czuję coś do Mike, zaczynam coś czuć w każdym
razie, a Naruto...No właśnie co z nim? Pociąga mnie, bardzo.
Wspominając o nim to właśnie przed trzydziestoma minutami się
pożegnaliśmy. Byliśmy na kolacji i po prostu poszedł do swojego
pokoju, ja zresztą z Ino zrobiłyśmy to samo. Ona siedzi teraz z
chłopakami, a ja leżę okryta kołdrą. Dzisiaj cały dzień
spędziliśmy nad morzem. Mało widziałam się z blondynem. W ogóle
był jakiś nieobecny. Mało się odzywał, a już na pewno nie do
mnie. Może dał sobie już spokój, może go obrzydzam. Dla mnie to
chyba lepiej, bo stawia mnie to przed faktem dokonanym. W sumie, to i
tak nic z tego dobrego by nie wynikło. On nie bawi się w związki,
a ja nie zamierzam zostać dziewczyną na wezwanie. To z pewnością
kolidowałoby z moimi wartościami życia. Wracając do kolacji to
rodzice powiedzieli, że jutro o szóstej rano musimy być gotowi do
wyjazdu. Podobno mają jakiś problem w firmie. W sumie, co dałoby
nam późniejsze wyjechanie skoro i tak mieliśmy jutro być już w
domu. Między innymi dlatego leżę w łóżku o dwudziestej
trzeciej. Spoglądam na oświetloną szafkę nocną i przełamuję
się chwytając telefon. Powoli odblokowuję go i teraz patrząc z
niedowierzaniem widzę jedną wiadomość.
Od:
Mike :* (22;30)
Tęsknię, ale już jutro będę mógł cię złapać i
nie wypuścić...
Zastygam zaskoczona, bo w końcu sobie przypomniał.
Może jestem staroświecka, ale to chłopak powinien odezwać się
jako pierwszy. Tak, tak, teraz męska strona zapewne chciałaby mnie
zabić, gdyby dowiedziała się o moim założeniu.
Do:
Mike :* (23;05)
Mhm...
Tylko tyle. Wysyłam mu tylko tyle, bo nie uważam, że
mogę wymyślić coś lepszego. No, bo kurde. Daje znak życia
dopiero teraz. Blokuję telefon i osuwam go na klatkę piersiową.
Zamykam oczy i zapominam o wszystkim. Powoli przechodzę w stan
błogiego ukojenia...aż nagle przerywa to brzęczenie telefonu.
Muszę wspomnieć, że się wystraszyłam. Szukam telefonu i znajduję
go na podłodze. Podnoszę i z powrotem nakrywam się kołdrą.
Odbieram zanim ktoś się rozłącza. Ktoś, bo nie patrzę na ekran
i po prostu nie widziałam kto dzwoni.
-
Jesteś zła. - Stwierdza
jednogłośnie.
-
Mike? - Jestem naprawdę
zaskoczona.
-
Jesteś okropnie zła. - Wzdycha
ciężko.
-
To znaczy...
-
Wiedziałem. - Przerywa mi. -
Zanim cokolwiek powiesz daj mi się wytłumaczyć.
-
Kontynuuj. - Udzielam zgody.
-
Wczoraj byłem w szkole, później pracowałem, a później się
schlałem, zapomniałem, że moja ukochana dziewczyna jest za
granicą.
-
To cię nie tłumaczy. No właśnie, schlałeś się. Mike, napisałam
ci kilka razy, później stwierdziłam, że to nie ma sensu i
przestałam.
-
Cholera, Sakura. Proszę wybacz. Bardzo przepraszam, naprawdę.
-
Porozmawiamy jak wrócę, dobra? - Nie
wiem dlaczego, ale moje oczy robią się szkliste.
-
Płaczesz? - Jego głos jest
smutny? Niee to chyba nie to.
-
Nie.
-
Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam...
-
Mike przestań. To ci w niczym nie pomo...
Urywam, bo do sypialni z impetem wlatuje blondyn.
Odnajduje mnie wzrokiem i przeszywa nim na wskroś.
- Musimy pogadać. - Mówi stanowczo.
Nie mogę niczego konkretnego wyczytać z tych
niebieskich tęczówek. Jedyne co mogę zauważyć to jakaś iskierka
niepewności. Dopiero teraz widzi, że rozmawiam przez telefon.
- Kto tam jest? - Słyszę zdenerwowanego Mike'a.
- Porozmawiamy później. - Wzdycham ciężko do
słuchawki.
- Sakura, czy ja słyszałem męski głos? - Jest
wyraźnie poddenerwowany.
-
Naszą rozmowę dokończymy jutro. Dobranoc Mike.
Nie czekając na jego odpowiedź wyciągam przed siebie
telefon i rozłączam się. Odkładam go na szafkę nocną i dopiero
teraz obdarzam spojrzeniem Naruto. Chłopak stoi oparty o framugę
drzwi, jego ręce są założone na klatkę piersiową, a rysy twarzy
bardzo ściągnięte. Czy on się czymś martwi? A może nad czymś
intensywnie myśli.
- O co chodzi? - Zwracam na siebie jego całą uwagę.
Jestem bardzo spostrzegawcza dzięki czemu widzę jak
zaciska zęby. Dostrzegam coś niepokojącego w jego zachowaniu.
Dlaczego? Bo zbliża się do mnie lekko chwiejnym krokiem.
- Piłeś?
- Trochę. - Wzdycha ciężko i opada na kanapę obok
łóżka.
Chłopak czochra swoje włosy i zaplata dłonie na karku
opuszczając w dół głowę.
- Czy coś się stało? - Ta sytuacja serio jest nieco
niepokojąca.
- Dużo się stało. - Jęczy żałośnie i spogląda
prosto na mnie.
Czuję się trochę nieswojo, kiedy tak patrzy na mnie
tym wzrokiem.
- Przerażasz mnie. - Zaśmiałam się.
- Nie bój się, przecież nic ci nie zrobię.
- Nie wątpię. - Nastaje chwila ciszy. - Dlaczego mnie
dziś unikałeś? - Wyrzucam z siebie nurtujące mnie pytanie.
Jego brwi automatycznie się ściągają i dostrzegam
jak pulsacyjnie zaciska szczękę.
- Przez ciebie.
Słysząc te słowa totalnie mnie zatyka. Naprawdę nie
wiem, co mam o tym myśleć. Jeszcze raz analizuję sobie jego słowa,
ale jak zwykle do niczego mądrego nie dochodzę.
- To znaczy? - Mój głos na pewno wyraża lekkie
zakłopotanie.
Słyszę jego śmiecho mruknięcie. Wypuszcza głośno
powietrze.
- Kurewsko nie podoba mi się to, co siedzi mi w głowie.
- Wyrzuca z siebie.
Czuję te idiotyczne ciepło i głupie uczucie
zdenerwowania i niepewności rozlewające się po moim ciele.
- Co masz na myśli? - Uśmiecham się głupio. - O co
ci chodzi Naruto? Wyrażaj się jaśniej.
- O ciebie. - Zbieram właśnie moją szczękę z podłogi.
Naprawdę.
- Kurwa, zakręciłaś moim życiem dziewczyno. - Dodaje
po chwili.
- Jesteś pijany, nie wiesz co mówisz. - Próbuję
jakoś tłumaczyć sobie tą sytuację.
- Odkąd się pojawiłaś, wszystko rozpieprzyłaś.
Mnie rozpieprzyłaś. Wiesz jak to jest myśleć w kółko i wciąż
o tej samej, jednej osobie? - Patrzy na mnie przez chwilę. - To jak
pieprzona obsesja.
- Jeśli zamierzasz grać w ten sposób to możesz sobie
darować. Nie zostanę twoją kolejną zabawką, nie skusisz mnie
takimi słowami. - Odpowiadam wściekła. Co on sobie wyobraża?
- Cholera! - Wstaje kładąc dłonie na głowie. - To
nie tak!
- Nie wałkujmy ponownie tego tematu. Błagam cię. -
Odwracam wzrok, zaczynam bawić się palcami.
- Wiesz? Życie to pudełko pełne czekoladek, nigdy nie
wiesz co się trafi. Ty jesteś moją czekoladką, słodką, kuszącą,
a jednocześnie odpychającą.
Głośno przełykam ślinę i to coś rodzące się w
moim gardle. Teraz pod przymusem spoglądam na jego poważną twarz.
Nie jestem w stanie nic wykrztusić, poza tym nie ufam teraz swojemu
głosowi.
- Nie chciałem cię w moim życiu, ale ktoś cię w nim
postawił. Kurewsko nie chciałem kogoś takiego jak ty.
- Nie. Naruto przestań. - Rozkazuję stanowczo. - Nie
chcę tego słuchać.
- Ale posłuchasz. Muszę to kurwa z siebie wyrzucić! -
Widzę ból w jego błękitnych oczach.
- Wyjdź. Proszę, Naruto wyjdź! - Krzyczę.
Dlaczego on to robi? Czy ten pieprzony psychol musi grać
mi na emocjach?
- Pieprzony Mike! To jego wina, to przez niego wszystko
się zaczęło. - Chwyta się za głowę i odwraca się do mnie
plecami.
- Przecież to twój przyjaciel do cholery! Co ty
odpierdalasz, chcesz go stracić? - Chwytam się za klatkę
piersiową.
Zaraz dostanę ataku paniki.
- Przyjaciel? - Śmieje się podle. - Ten chuj nie jest
moim przyjacielem i doskonale o tym wie! - Prycha wściekły.
- Co się z wami dzieje? - Pytam cicho łapiąc się za
głowę. - A poza tym, nie jestem rzeczą do cholery!
Z tego wszystkiego, z nerwów podnoszę się z łóżka
i staję obok niego. Zaplatam dłonie na klatce piersiowej i
wyczekuję jego tłumaczenia.
- Wiem, wiem, wiem...- Mówi podchodząc w moją stronę.
Przystaje naprawdę bardzo blisko mnie i spogląda w
moje oczy z troską. Waha się, ale układa dłonie na moich
odkrytych ramionach. Ciężko ukryć ten dziwny dreszczyk
przebiegający miejsce zetknięcia jego ciepłych rąk z moją skórą.
- Wiem – Powtarza cicho. - Wcale cię tak nie
traktuję. Ja po prostu...nie wiem co robić Sakura. Po raz pierwszy
jestem stawiany w takiej sytuacji. - Ścisza głos.
- W jakiej sytuacji? Czy ty siebie słyszysz? - Prycham
wściekła.
- Zresztą o czym my rozmawiamy? - Śmieję się. -
Doskonale wiesz, że nic do ciebie nie mam.
Widzę zadziorny uśmiech na jego twarzy. Chyba pożałuję
tych słów.
- Doprawdy?
Głaszcząc moją skórę z ramienia przenosi dłoń na
mój rozgrzany policzek. Widzę, jak wodzi wzrokiem za swoimi
ruchami, a do tego zaciska zęby.
- Myślę, że jest zupełnie odwrotnie. - Zawiesza się
na chwilę i bierze głęboki oddech. Jego kciuk powoli i delikatnie
gładzi moje usta. - Myślę, że jednak oboje coś do siebie mamy.
Wzdycham cicho. Nie potrafię się ruszyć, nie mogę,
nie chcę. Jedyne co tak naprawdę chodzi mi po głowie to zatracenie
się w jego pięknych oczach.
- Przestań. - Krzyczę, choć nie chcę.
Odwracam się do niego tyłem ze splecionymi dłońmi na
klatce piersiowej. Przymykam oczy, kiedy czuję jego oddech tuż nad
moim ramieniem, zagryzam wargę, kiedy tylko jego rozgrzane usta
stykają się z moją chłodną skórą szyi.
- Nie wiem jeszcze co.. - Przerywa i ponownie składa
czuły pocałunek na mojej szyi. - ale to przyciąga nas oboje.
Czuję, jak jego ramiona oplatają moją talię i powoli
odwraca mnie w swoją stronę. Patrzę w jego oczy, a zaraz za tym na
usta i tak w kółko.
- Dlaczego teraz? - Cicho jęczę z bezsilności.
Nic nie mówiąc kciukiem zatacza kółka na moim
policzku. Spogląda na mnie bardzo intensywnie, ale nie widzę tego
co zazwyczaj. Niezaspokojonej żądzy. Wyparowała i nie jestem w
stanie jej odnaleźć.
~.~
Hejka misie! No to rozdział się pojawił i przepraszamy, że trochę opóźniony, ale już podałyśmy usprawiedliwienie :) Jesteśmy ciekawe Waszej opinii :D Hope you like it! Patty&Paula
Short-Story ŚWIETNE to była boba podobało mi się jak naruto był opiekuńczy wobec sakury jestem bardzo ciekawy co ukrywa naruto o Mike ciekawi mnie co wyjdzie z tej rozmowy miedzy sakurą a naruto jak mogliście przerwać w takim momencie
OdpowiedzUsuń:) jestem cholernie ciekawy co będzie dalej wstawiajcie bardzo szybko kolejną część pozdrawiam i życzę weny.
Swietny short-shot, jak zawsze ciekawi mnie co bedzie dalej mam nadzieje ze Naruto z Sakura porozmawiaja spokojnie. Mike tez mi sie nie podoba pozatym mam nadzieje ze Naru powie Sakurze o tym czemu nienawidzi Mika. I tez mam pytanko, czemu w takim momecie!? To jest upierdliwe. Pozdrawiam i zycze weny. Gulbiszonka.
OdpowiedzUsuńkiedy next ???
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie po niedzieli, bo teraz nie mamy na nic czasu. Musicie trochę poczekać :) Życzymy wszystkim Wesołych Świąt ;)
Usuńwielkie dzięki i nawzajem też wam życzymy wesołych świąt:)
UsuńShort-shot ekstra czekam na kolejna czasc , nie moge sie doczekac. Jestem co dalej wyniknie z tej rozmowy. A Mike mnie wkurza niedzwoni do dziewczyny zapytac jak sie bawi czy cis podobnego, do tego jeszcze sie schlał, eh mam nadzieje ze Naruto powie Sakurze o tej calej akcji z nim i Mikiem. Wzajemnie wesolego jajka i mokrego poniedzialku. Pozdrawiam i zycze duzo weny. Uno ;-)
OdpowiedzUsuńkiedy next??
OdpowiedzUsuńJak się wyrobimy to może dzisiaj, a jak nie to jutro na pewno ;)
Usuń