- No i tak to wszystko wyglądało. - Wzdycham na
zakończenie.
Siedzimy właśnie z Ino w naszym pokoju. Gadamy sobie i
właśnie wyjaśniłam jej całą sytuację począwszy od dnia u
Naruto, a skończywszy na samolocie, czy autobusie.
- Boże skarbie. Gdybym wiedziała, to usiadłabym z
tobą. - Odpowiada przygnębiona.
Podchodzi do mnie i obejmuje siadając obok na
kanapie.
- Nie bądź na mnie zła.
- Nie jestem. - Uśmiecham się.
Nasz pokój jest naprawdę fantastyczny. Mamy sypialnię
z wielkim łożem, własną toaletę, salon i barek z alkoholem! Na
dodatek znajduje się tu również balkon, z którego widać morze.
Mamy do niego dosłownie pięć minut drogi. Rzut beretem.
- Jejku, ale on jest bezczelny. Przecież, jak nie daj
Boże Miki się dowie to go zabije. - Prycha.
Dziewczyna odlepia się ode mnie, a ja pogrążam się w
myślach.
- Wiesz co? - Zaczynam powoli. Widząc jak blondynka
wlepia we mnie ciekawskie spojrzenie dodaję. - Wczoraj coś mnie
zaniepokoiło.
- To znaczy?
- Kiedy spytałam go o niego to...nie widziałam, żeby
jakoś to go obeszło, a jego głos był jakiś taki zimny i
obojętny. - Tłumaczę.
- Zawsze dobrze się dogadywali. - Stwierdza dziewczyna.
- Więc co jest grane? - Bardziej pytam siebie.
- Naprawdę nie wiem co ci powiedzieć. Sama jestem
ciekawa. - Wzdycha ciężko.
- Idziemy na śniadanie? - Wtrącam wstając.
- Taa. Zgłodniałam prawdę powiedziawszy. - Uśmiecha
się i dołącza do mnie.
- To chodź. - Powoli zmierzamy do wyjścia.
- Może poznamy jakichś fajnych amigo? - Śmieje się,
a ja zaraz dołączam do niej.
- Przecież masz swojego Sasuke.
- No tak, ale wiesz. Nie jesteśmy razem, a wakacyjna
przygoda...może okazać się fajna.
Pociągam za klamkę i otwieram drzwi. W trakcie
odwracam się w stronę blondynki.
- Wakacyjnych przygód się zachciało no. - Uśmiecham
się.
- Komu? - Wzdycham ostentacyjnie na ten głos i
spoglądam w bok.
- A ten jak zwykle musi wszystko wiedzieć.
Prycham patrząc w oczy Uzumakiemu.
Prycham patrząc w oczy Uzumakiemu.
- Jasne, że tak. - Puszcza mi oczko.
Obcinam go dyskretnie. Ma na sobie czarną czapkę
zwróconą daszkiem w tył, siwego tank top'a z flagą Ameryki,
kremowe krótkie spodenki i dżinsowe tenisówki. Za bluzkę zaczepił
ciemne okulary. Jednym słowem wygląda...seksownie i bardzo
pociągająco. Jak zatem ubrana jestem ja? Dżinsowe krótkie
spodenki przewiązane cienką chustą, kremowa lekka bluzeczka z
opadającym ramieniem, na której widnieją czarne bazgroły serca i
łososiowe balerinki. Moje włosy są rozpuszczone.
- Przestaniesz się na mnie gapić? - Pytam widząc
pożerający wzrok Uzumakiego.
Na usta wkrada się mu mały uśmiech.
- Wieczorem idziemy na imprezę. Dołączacie się? - Z
ich pokoju wyłania się mówiący do nas Sasuke.
- Jasne, co nie Sakurka? - Spoglądam na uradowaną Ino.
Od razu posyłam jej spojrzenie z cyklu: Serio? Ale ona
lekko tupiąc nogą pozbawia mnie wszelkich sprzeciwów.
- Ta, jasne. - Odpowiadam od niechcenia i przesuwam się,
żeby Ino mogła wyjść z pokoju.
Staję pod ścianę, którą po chwili ''podpieram''.
- W chuj zajebiście. - Trzy grosze dodaje Naruto i
staje tuż przy mnie.
Przygryzam wargę, bo się stresuję. Mam tak odkąd
pamiętam. Czuję też to palące spojrzenie blondyna.
- Przestań się gapić. - Szepczę patrząc na niego.
- Więc nie przygryzaj wargi. - Rzuca oschle.
Co jest?
- Nie panuję nad tym. - Prycham.
- To zacznij. - Śmieję się.
Co mu do tego?
- Bo? - Unoszę brew w górę.
- Bo sam mam ochotę ci ją przygryźć. - Odpowiada
zwilżając usta językiem.
Znów czuję uderzenie gorąca i nie wiem, czy aby na
pewno dobrze usłyszałam. Z moich ust zszedł uśmieszek zostawiając
na nich konsternację.
- Chodźcie. - Wzdycha Ino i wyciąga do mnie dłoń,
którą chwytam bez wahania.
Do tego idioty wypinam język, a z blondynką
przyspieszamy kroku i idziemy szybciej niż chłopcy.
- Nie wytrzymam. - Szepczę zirytowana.
- Co znowu? - Wzdycha zaniepokojona.
- Jego gadka.
- Ignoruj.
- Żeby to było takie łatwe. - Prycham wsiadając do
windy.
- Ej! Czekajcie. - Krzyczy Sasuke, kiedy siedzimy w
kabinie.
Nie zamierzamy czekać. Na mojej jak i na twarzy Ino
widnieje chytry uśmieszek. Nim zdążamy coś odpowiedzieć w
cienkiej linii zamykających się drzwi dostrzegamy rękę. Winda się
otwiera i dostrzegamy niezadowolonego blondyna. Nasze miny rzedną w
trybie natychmiastowym.
- Kurwa. Chciałyście nas tu zostawić. - Prycha i pcha
się do środka.
- Przez was musielibyśmy czekać. - Dodaje wchodzący
do środka Sasuke.
Winda zamyka się, a my razem z nimi.
- Ogranicz przekleństwa. - Udzielam rady spoglądając
na blondyna naprzeciw mnie.
Zaszczyca mnie swoim wzrokiem odwracając się w moją
stronę.
- Jeszcze taka się nie urodziła, która będzie mi
rozkazywać. - Puszcza oczko z zadziornym uśmieszkiem.
- Nie bądź taki pewny. - Odpyskuje Ino.
- No, może nawet niedługo ją spotkasz. - Uzupełnia
wciąż odwrócony do nas tyłem Sasuke.
Naruto wybucha śmiechem. Patrzę na niego jak na
idiotę, choć ciężko to robić. Jego śmiech jest tak zaraźliwy,
że po prostu...szkoda gadać.
- Przenigdy nie dam się usidlić. - Powtarza chyba
setny raz, ale co mu tam! - Lubię wolność.
- Każdemu kiedyś się nudzi. - Wzdycham cicho.
- Tak jak tobie? - Widzę jego brew uniesioną w górę.
Może to dziwne, ale jak na chłopaka to ma je całkiem
równe i regularne.
- Równasz brwi? - Wypalam ignorując jego pytanie.
No bo serio. Jaki chłopak może mieć je tak równe?
Słyszę jak Ino i Sasuke parskają śmiechem, a samemu
zainteresowanemu rzednie minka. No co ja takiego złego
powiedziałam?
- Serio Haruno? Pytasz mnie o brwi?Chłopaka? - Widać,
że jest poddenerwowany.
Co go tak uraziło?
- No. Tak jakoś. - Potrząsam ramionami. - To jak,
regulujesz?
- Nie. - Odpowiada stanowczo. - Nigdy tego nie robiłem
i nie będę robił.
- Huh, to dziwne. Naprawdę. - Ino i Sasuke prawie duszą się ze śmiechu.
- Ja pierdole, ty to masz wyczucie czasu. - Prycha. -
Rozmawiamy o czymś innym, a ty nagle wypalasz z czymś w ogóle nie
związanym z tematem. - Kręci głową dotykając swojego czoła.
Uśmiecham się zwycięsko. Do naszych uszu dociera
dźwięk dzwonka, a co za tym idzie, drzwi od windy powoli się
otwierają. Naruto odwraca się i razem z Sasuke idą w kierunku
restauracji. Tam ponoć mamy spotkać się z rodzicami. Przy wejściu,
rzecz jasna.
- Boże Sakura, ty to masz poczucie humoru.
Nadal śmieje się blondynka.
Nadal śmieje się blondynka.
Chłopcy są jakieś trzy metry dalej od nas.
- Jakie poczucie humoru? Nie zwróciłaś na to uwagi? -
Udaję urażoną.
- Jezusku słodki. Czego się czepiasz chłopaka?
Niektórzy mają tak od urodzenia.
- Rozglądaj się lepiej za jakimiś Hiszpanami.
Uśmiecham się pod nosem.
Uśmiecham się pod nosem.
- No jasne! - Przytakuje.
- Zaraz dam wam Hiszpanów. - Krzyczy Sasuke. - Odechce
się wam bardzo szybciutko.
Chłopak odwraca się w naszą stronę i puszcza nam
oczko. No dobraaaa...co jak co, ale Pan junior Uchiha to naprawdę
seksowna lasia. Nie jestem głupia, widzę spojrzenia dziewczyn. Poza
tym wiem, że łatwo zawróci w głowie każdej. Gdyby chciał to
jednym spojrzeniem rozwaliłby system mojej przyjaciółce. Zresztą,
wiem to czując jej uścisk na moim przedramieniu.
- Ogarnij się dziewczyno. - Szepczę.
- Nie mogę. - Piszczy cicho. - On mnie niszczy.
Rozumiesz? NISZCZY. - Śmieję się cicho.
- Stracona.
- Co? - Pyta przerażona spoglądając na mnie oczyma
bezpańskiego pieska.
- Jesteś stracona. Nie będę miała z ciebie pożytku.
- Wzdycham.
- No nie. Raczej nie. - Przyznaje przygnębiona.
- Jezu, jak on mógł owinąć cię tak wokół
paluszka?
- Nie! On mnie nie owinął. To ja go owinę, zobaczysz.
- Odpowiada dumnie.
Bije teraz od niej niewyobrażalna pewność siebie.
- Robicie to sobie wzajemnie. Zresztą, już jesteście
owinięci na ten sam paluszek. - Stwierdzam.
- Myślisz?
- Tysiąc procent.
- No nareszcie! - Mówi, kiedy tylko widzi nas ojciec
kruczowłosego.
- Sorka. - Drapie się po głowie wyżej wymieniony syn.
- Co tak długo? - Pani Kushina wygląda dzisiaj
naprawdę bardzo ładnie.
Ot, taka moja mała dygresja.
- Mała sprzeczka mamo. - Obojętnie rzuca blondyn.
Podchodzi do niej i robi coś co mnie zaskakuje. Daje
jej buziaka na przywitanie! Taki twardziel!
- Chodźcie jeść. Stoliki przygotowane, jedzenie
stygnie. - Wzdycha Pan Yamanaka i jako pierwszy idzie w głąb
restauracji. Ruszamy tuż za nim.
- Mamy dwa stoliki. - Odzywa się gdzieś z końca mój
tata. - Jeden ośmio, a drugi czteroosobowy.
- Nie chcemy zbytnio męczyć was naszym towarzystwem. -
Krzywi się do nas Pan Uzumaki.
- Tak, stwierdziliśmy, że damy wam trochę luzu jak
wy to mówicie. - Śmieje się Pani Uchiha.
Czekaj, czekaj. Nam, czy wam daliście trochę luzu?
Zastanówmy się nad tym dobrze.
- Popołudnia możemy spędzać razem, a resztę dnia jak
wolicie. - Stwierdza moja mama, kiedy przystajemy przy stolikach.
Widzę, że reszcie ten pomysł bardzo się podoba. A
mnie? Nawet bardzo. Taki chwilowy relaks bez rodziców, kto by tak
nie chciał? Wszyscy zasiadamy przy swoich stolikach, ja oczywiście
siedzę z Ino po jednej stronie, a chłopcy naprzeciw nas. Na
szczęście Sasuke siedzi na wprost mnie. Nie rozglądałam się
wcześniej, po prostu szłam. Teraz mogę stwierdzić, że to
przytulne miejsce. Jasne barwy, jakieś obrazy na ścianach. Stoliki
poustawiane prawie obok siebie, oczywiście prostokątne. Biały
obrus i może to dziwne, ale czarna zastawa na stole. Oczywiście
stolik jest cały zastawiony. To przypomina bardziej barek
samoobsługowy czy bufet. Na środku stoi dzbanek z jakimś napojem.
Obok niego przeróżności spożywcze. Bułki, bagietki, dżemy,
czekolada, wędlina, ser i tak dalej. Przy chłopakach stoi jakiś
dziwny dystrybutor. Przyglądam się i widzę napis: Tea i Coffe.
Obok tego znajduje się dzbanek z mlekiem. Lekkie i dobre śniadanko,
to mi odpowiada.
- Najecie się? - Ino uśmiecha się szeroko.
- Czemu nie? - Pyta Naruto.
Ściąga czapkę i mierzwi swoje wilgotne włosy. Czyli
musiał jeszcze rano je myć.
- No nie wiem. Starczy wam takie śniadanko? - Ino sięga
po swoją filiżankę i wyciąga dłoń nalewając do niej kawy.
- Starczy. Myślisz, że w domu jemy same mięso? -
Prycha Sasuke.
- Skąd mam wiedzieć co jedzą faceci? - Broni się
chwytając za moją filiżankę.
Uśmiecham się, widząc co robi. Zdążyła przyswoić
sobie wszystkie możliwe informacje na mój temat. Z błyskiem w oku
leje dużo mniej kawy niż mleka i wsypuje dwie płaskie łyżeczki
cukru. Są naprawdę mega płaskie, tak jak lubię.
- Dobrze?
- Idealnie. - Uśmiecham się odbierając od niej
filiżankę z kawą.
Widzę, że blondyn prześwietla mój każdy drobny
ruch.
- Wy też chcecie? - Z jej ust pada miłe pytanie.
- E e. Mamy wstręt do kawy. - Sasuke przełyka ślinę.
- Od kiedy? - Dziewczyna unosi w górę swoją
nieskazitelnie wyregulowaną brew.
- Od kiedy raczyliśmy się nią, żeby wytrzeźwieć. -
Odpowiada Uzumaki.
- Oh.
- No właśnie mała. - Uśmiecha się i chwyta za
bułeczkę jako pierwszy.
- Smacznego. - Mówię widząc jak każdy zabiera się
za jedzenie.
- Wzajemnie. - Jako pierwszy odpowiada Naruto.
Wszyscy ochoczo biorą się za jedzenie. Nie dziwię
się, przecież nic po przyjeździe tutaj nie jedliśmy. Mimo
wszystko śniadanie upłynęło spokojnie i przyjemnie. Jakoś nikt
nie miał ochoty się odzywać, co było bardzo dobre. Nie miałam
parcia na szkło, żeby wdawać się z Naruto w dyskusje podczas
konsumowania najważniejszego posiłku dnia. Co jeszcze mnie
ucieszyło? Może to, że nie wlepiał we mnie swojego wzroku.
Czułabym się wtedy bardzo dziwnie. Po skończonym jedzeniu
wyszliśmy na zewnątrz gdzie usiedliśmy na ławki. Obgadaliśmy
nasz plan dnia, który jest następujący. Zmierzamy na plażę, a
potem Bóg z nami. Idziemy gdzie chcemy i lochamy się gdzie chcemy.
To znaczy, że możemy łazić do woli, żebyśmy tylko wrócili do
hotelu cali i zdrowi. W sumie to mamy już plan na wieczór. Chłopaki
znaleźli jakiś mega klub, do którego koniecznie chcą nas
zaciągnąć. Wracając do rzeczywistości to właśnie mijamy hotel
i idziemy nad morze. Długo iść nie musimy, bo przecież już widzę
przed nami morze, co robi na mnie ogromne wrażenie swoją drogą.
Powoli wchodzimy na chodnik wyłożony drewnem. Uśmiecham się jak
głupia. Idziemy dalej i schodzimy na piasek. Od razu wszyscy
zdejmujemy buty i pchamy się po prostu w kierunku wody. Kiedy moje
stopy stykają się z piaskiem czuję fajne ciepło, ale to nic
dziwnego, przecież jest nagrzany. Spoglądając w prawo muszę
zmrużyć oczy, ale widzę ogromny budynek w kształcie żagla, jest
na nim literka W. Zdaje mi się, że to po prostu kolejny prestiżowy
hotel. Mijamy kilka leżaków, dużo koców i leżących na nich
ludzi. Docieramy do pustego miejsca i rozkładamy swoje manatki.
Kiedy już rozłożyłyśmy koc siadamy na nim razem z Ino. Chłopaki
rozbijają się tuż obok nas.
- Fantastyczne słońce. - Wzdycha blondynka.
Układam nogi przed siebie i zawieszam się na łokciach.
Opuszczam głowę w dół i zamykam oczy.
- Mhm. - Mruczę cicho.
- Idziemy do morza? - Zagaduje, a mnie robi się gorąco.
Spoglądam na nią.
- Ja...ekhem...znaczy...bo.. - Zaczynam się jąkać i
nie mogę wypowiedzieć żadnego słowa.
- Co jest? - Ino patrzy na mnie przerażona.
- Bo ja nigdy...
- Co?
- No wiesz.
- No nie, wyduś to w końcu. - Wzdycha podirytowana.
- Nie paradowałam w stroju. - Wzdycham opuszczając
wzrok w dół.
Ino zaczyna się śmiać, ale zaraz poważnieje.
- Dziewczyno, jeśli chodzi ci o wygląd to twoje ciało
jest doskonałe. - Przekonuje.
- Mhm. Na pewno. - Nabijam się.
- A co, może nie? - Marszczy czoło i siada po turecku,
żeby patrzeć na mnie.
- Co jest nie tak? - Wzdycha.
- Wszystko. Nogi, biust. Wymieniać dalej? - Marszczę
brwi.
- Nogi masz zajebiste, a co z biustem idiotko?
- Mały jest no. - Wzdycham zażenowana.
- Nie przesadzaj. Skup się na superlatywach. - Kładzie
dłoń na moim ramieniu. - Przynajmniej nie zwisa ci do pasa. -
Uśmiecha się na co odpowiadam tym samym. Uwielbiam ją.
- Wstydzę się. - Jęczę bezsilnie.
- Powiedziałam, nie dręcz się sierotko. - Wzdycha. -
Ja mam za grube uda, ale jakoś sobie z tym radzę. Jestem super
laska i tyle.
- Skromna też jesteś.
- A jak!
- Ej, idziecie do morza? - Pyta wychylając się Sasuke.
- Na razie nie, bo co? - Odpowiadam za blondynkę.
- Bo my idziemy. - Mówi stojący już Naruto.
- Z Bogiem. - Śmieje się Ino.
Tuż po chwili widzę jak chłopcy zdejmują koszulki i
nie, wcale nie patrzę razem z Ino na ich wyrzeźbione ciałka. Na te
pracujące w pocie czoła mięśnie. Bo co one mnie niby obchodzą? No kurde, na
dodatek moje, jak i usta Ino są lekko uchylone. Jeśli zobaczą, że
się gapimy...będzie wstyd na całego. Tak mocno jakbym chciała, a
może nie chciała nie daje rady odwrócić wzroku. Widzę jak
powolutku ich spodenki zsuwają się w dół. Uśmiechają się i z
dziwnym błyskiem w oku odchodzą w stronę morza. Spoglądamy się
na siebie w tym samym czasie razem z Ino.
- Sakura.
- Ino. - Odzywamy się w tym samym momencie.
- Rozbieraj się, idziemy do wody. - Wzdycha odwracając
wzrok w stronę kąpiących się chłopaków.
- Oszalałaś. Mówiłam, że się wstydzę. - Kręcę
głową i przykładam dłoń do czoła.
- To przestań. Zaraz sprzątną mi sprzed nosa Saska. -
Panikuje.
- Przecież nie ma tam żadnych dziewczyn. - Wzdycham
widząc jak świetnie bawią się w wodzie.
- Ale zaraz się pojawią. Na bank. - Dramatyzuje.
- To idź sama. Mi na Naruto nie zależy. - Prycham.
- Zrób to dla mnie i ze mną chodź. - Namawia.
- Co ci to da? Równie dobrze możesz iść sama.
- No właśnie nie. Będę wyglądała jak ogonek.
- W sumie to fakt. - Uśmiecham się.
- No widzisz?! Musisz ze mną iść.
- Niech cię piekło pochłonie. - Prycham i powoli
ściągam z siebie bluzkę.
Widzę ten uśmieszek Ino, kiedy ona sięga po swoją
górną garderobę. Zaraz po tym rozpinam spodenki i one również
lądują obok mnie.
- Ale... mam pytanie. - Stwierdza patrząc na mnie.
- Co znowu? - Wzdycham ciężko.
- Założyłaś strój, a nie miałaś zamiaru się
kąpać? - Jej idealna brew unosi się w górę.
Chwilę myślę nad odpowiedzią.
- Wydaje mi się, że chciałam się opalić. - Puszczam
do niej oczko.
- Aha, spoko. - Prycha i wstaje.
Podchodzi do mnie i wyciąga ręce w moją stronę.
- Wstajesz czy nie? - Chwytam jej dłonie i po chwili
równam się z blondynką.
Już wiem, że nie lubię chodzić w bikini przy
ludziach. Czuję na sobie zbyt wiele spojrzeń, w sumie nie
zdziwiłabym się, gdyby Ino była w centrum uwagi. Jest tu tyle
kobiet obserwowanych przez mężczyzn i na odwrót. Chyba każdy
szuka swojej ofiary.
- Widzisz. - Zaczyna, kiedy ruszamy w kierunku wody. -
Po wodzie lepiej cię weźmie.
- Taa, dobrze, że nasmarowałyśmy się kremem
wodoodpornym. - Chichoczę.
- Przypominam, że to był przypadek. Nie było innego w
sklepie.
- Dobry przypadek. Gdyby nie to, to po wyjściu z wody
spaliłabyś się jak rak.
- Racja. - Przytakuje.
Stajemy przy brzegu i obserwując swoje reakcje
wchodzimy do wody. Moje pierwsze odczucie? Zimna, cholernie zimna.
Widzę jak Ino rzednie minka, kiedy wchodzimy głębiej. Rozglądam
się i widzę, że chłopcy pływają parę metrów dalej od nas.
- W huk zimna. - Stwierdzam.
- Jak oni mogą w niej pływać? - Krzywi się blondynka
spoglądając na chłopaków.
- Zanurz się cała to nie będzie ci zimno. - Uśmiecham
się.
- Chyba spasuję. - Prycha.
- To po co wlazłyśmy w wodę? - Patrzę na nią. -
Żeby tyłkami świecić?
- No nie. Zobacz. - Wskazuje głową na Sasuke. - Obok
niego przyczaiła się jakaś laska.
Spoglądam w tamtą stronę. Rzeczywiście. Bardzo
blisko kruczowłosego wyłoniła się jakaś brunetka. Tylko, że ona
się wcale nie zbliża. Chyba się wstydzi, no ale pokazać się
musi. Pewnie ma nadzieję, że zwróci na nią uwagę.
- Ale nie gadają, więc o co ci chodzi? - Spoglądam na
jej zmartwioną twarz.
- Wiesz, to takie: Hej jestem tu, możesz mnie
podziwiać, a później gdzieś zaprosić. - Wzdycha.
- Jesteś nienormalna. - Prycham śmiechem.
- A co byś zrobiła, żeby obok twojego Mike'a kręciła
się jakaś laska?
- Nie wiem. - Wypalam pierwsze, co wpada mi do głowy.
No bo serio. Co bym zrobiła? Odciągnęłabym go,
zostawiła w spokoju, czy może podpłynęła? Nie wiem.
- O! Zobacz, wracają. - Gorączkuje się dziewczyna. -
Gadajmy, róbmy coś!
- Czego panikujesz? - Śmieję się.
- Nie mogą zobaczyć, że ich obserwujemy. - Tłumaczy
szybko. - Śmiej się, gadaj, rób coś do cholery!
- Ej, spokojnie! Wdech, wydech. - Nakazuje kładąc dłoń
na jej ramieniu. - Wdech, wydech.
Dziewczyna robi co każę i zaraz się ogarnia.
- Tooo, powiedz mi co z tym...no...szatynem.
Uśmiecham się widząc jej nierozumiejące spojrzenie.
Uśmiecham się widząc jej nierozumiejące spojrzenie.
- Ale....aaaa! On! - Krzyczy podłapując temat.
- Tak, on. - Wzdycham.
- Nie wiem, nie widzieliśmy się dzisiaj. - Uśmiecha
się i odrzuca w tył te swoje kudły.
- Z kim? - Pyta zainteresowany Uchiha.
Ojć, chyba nie jest zadowolony. Głupie wzbudzanie
zazdrości, ale jednak działa. Niech się w końcu chłopak weźmie
w garść i zrobi pierwszy krok. Randkę w sumie zaliczyli, ale
randka randką. Potrzeba czegoś więcej.
- Taki jeden. - Odpowiadam za nią. - Wczoraj ją
zaczepił.
- Ta, jakiś namolny. - Wzdycha oglądając swoje
paznokcie.
- To po co z nim gadasz? - Prycha Naruto.
Spoglądam na niego ukradkiem, kiedy mierzwi te swoje
mokre kłaki.
- Namolny, ale fajny. - Puszcza oczko blondynowi.
- Fajniejszy ode mnie? - Sasuke unosi w górę brew.
Blondynka przygryza dolną wargę i obcina chłopaka od
dołu po czubek głowy. Na jej ustach zaczyna gościć łobuzerski
uśmieszek.
- Nie, chyba nie.
- Chyba? - Wzdycha z uniesioną brwią.
- Tooo, ja sobie pójdę. - Uśmiecham się.
Spoglądają na mnie, a ja nie wiedząc, co mi właściwie
odwala podchodzę bliżej kruczowłosego. Staję na palce chwytając
się za jego ramiona i nachylam się do ucha chłopaka.
- Zrób coś w końcu. - Szepczę.
Kiedy powoli odsuwam się z uśmiechem, widzę u niego
zdziwienie, ale zaraz po tym jego kąciki ust powoli się
rozszerzają. Odwracam się w stronę blondynki, która jest
zakłopotana. Nie wie o co chodzi i to ją wkurza. Puszczam jej oczko
i bez jakiegokolwiek słowa mijam ją. Powoli idę w stronę naszego
towarzystwa, gdzie dostrzegam tylko rodziców Sasuke. Mijam grupkę
ludzi i siadam na kocyk.
- Przepraszam, ale gdzie reszta? - Zagaduję do
siedzącej dalej mamy Sasuke.
Spogląda na mnie z uśmiechem i odpowiada
natychmiastowo.
- Poszli po coś do picia.
- Oh. - Posyłam jej wdzięczny uśmiech.
- Dobrze się bawicie?
- Tak, nawet bardzo. - No, może co niektórzy, bo w
sumie ja to tak średnio. - A Pani?
- Jak widzisz, dobrze mi się opala. - Wzdycha. - Słońce
jest niesamowite. - Uśmiecha się i kładzie zamykając oczy.
- Tak, mnie też się go trochę przyda. - Chichoczę.
Układam się na plecy i poddaję świecącemu słońcu.
Jest tak cieplutko, ale nad wodą aż tak tego się nie odczuwa.
Wieje lekki wiaterek, co jest nawet bardzo przyjemne. W sumie to
cieszę się, że tu przyjechaliśmy, przynajmniej wrócę opalona.
Tylko, że...zaczyna chyba kropić i...zrobiło się trochę ciemno.
Powoli otwieram oczy i nie jestem w stanie tak do końca przyswoić
wszystkich informacji. Widzę okropnie słodki uśmiech i przystojną
twarz zbyt blisko swojej. Otwieram usta, żeby coś powiedzieć, ale
zaraz z powrotem je zamykam.
- Co mu powiedziałaś? - Prawie szepcze.
- Co cię to obchodzi? - Uśmiecham się wrednie.
- Obchodzi mnie wszystko co dotyczy ciebie. - Dotyka
palcem mojej klatki piersiowej.
Przełykam głośno ślinę i wpatruję w jego oczy.
- W ogóle, kto pozwolił ci nade mną wisieć?
Kładę dłonie na jego klatkę piersiową.
Kładę dłonie na jego klatkę piersiową.
Ignoruję to, że w momencie, kiedy ułożyłam je na
jego ciele, oczy dziwnie mu zabłyszczały i lekko się spiął.
Delikatnie odpycham go w tył, więc chłopak zostaje zmuszony do
wycofania. Siadam po turecku, a on płasko przede mną.
- Nie potrzebuję pozwolenia, ale niedługo sama mi je
dasz. - Puszcza mi oczko, a ja wybucham śmiechem.
- Jesteś nienormalny.
- Ile razy będziesz powtarzać mi to samo?
- A ty? Ile razy?
- Do znudzenia. - Posyła mi łobuzerski uśmiech.
- Jesteś głupi. - Prycham.
- To już słyszałem, powiedz mi coś... – Urywa i
przysuwa się, zatrzymując tuż przy mojej twarzy. Czuję na niej
jego urywany oddech. - ...czego jeszcze nie wiem.
Posyła mi zadziorny uśmieszek. Nie mam siły ani
ochoty dzisiaj z nim walczyć. Nie mam siły ani ochoty na to, żeby
coś powiedzieć, a tym bardziej, żeby się odsunąć. Może nawet
nie chcę, czując jego zapach wymieszany ze słoną wodą. Widząc
jego cudowne oczy wpatrujące się w moje, obserwujące ruch i
ułożenie moich ust. No i na koniec, co mam niby mu powiedzieć? Non
stop słyszy obelgi z mojej strony. Nie wiem, czy powiedziałam mu
chociaż raz coś miłego. W sumie krótko się znamy, ale czuję
się, jakbym spędziła z nim całe swoje życie. Tak działa na mnie
obecność i towarzystwo Pana Naruto. Przygryzam dolną wargę
nieświadomie, ale kiedy widzę jego rozpalony wzrok, przypominam
sobie o tym co powiedział mi rano. Na samo wspomnienie tego, że
chciałby sam ją przygryźć robi mi się dziwnie duszno i czuję te
głupie motylki w brzuszku.
- Może i jesteś przystojny. - Stwierdzam urywając.
Obserwuję jak uśmiech wkrada się na jego doskonałe usta. - Ale
irytujący w cholerę jesteś jeszcze bardziej. - Dokańczam.
- Wiesz? - Przysuwa się jeszcze bliżej, a mnie robi
się naprawdę na maksa duszno. - Nie spodziewałem się, że usłyszę
to z twoich ust.
Widzę ten durny błysk w oku, który zwiastuje kłopoty.
Moja świadomość ma rację, o czym przekonuję się, kiedy chłopak
kończy zdanie. Nie mogę nic zrobić i zostaję cmoknięta w usta
niespodziewanie. Kiedy Naruto odwalił swój idiotyczny plan, od razu
wycofał się i poleciał do wody nie czekając na moją reakcję.
Instynktownie moje palce wędrują na usta, których przed chwilą
dotykały ciepłe wargi blondyna. Jezu, Sakura! Ogarnij się ty
egoistko! Masz chłopaka, zapomnij o tym wyrywaczu. Przecież on nic
dla ciebie nie znaczy, zwykły kolega co nie? Cholera, kogo chcesz
oszukać? Nie. To nie jest zwykły kolega i doskonale o tym wiesz.
Zwykły kolega nie wpływa w taki sposób na koleżankę. Coś cię
do niego ciągnie, ale z pewnością tym czymś nie jest miłość.
Chwytam się za głowę i kładę na plecy. Podczas moich żenujących
rozmyślań może się opalę. Już naprawdę nie obchodzi mnie co
robi Ino, Sasuke, a tym bardziej Naruto.
***
- To co, idziemy? - Słyszę głos stojącej nade mną
Ino.
Leżę na brzuchu, więc nie widzę jej miny.
- Już dawno po słonku. - Stwierdza dziwnym głosem.
- Kto powiedział, że staram się opalać? Po prostu
sobie drzemię.
Wzdycham i powoli podnoszę się z ziemi. Robię to
naprawdę ślamazarnie. Odwracam się i siadam po turecku spoglądając
na Ino. Muszę niestety mrużyć oczka.
- No chodź! - Tupie nogą.
Nawołuję ją do siebie ruchem dłoni. Chcę, żeby
usiadła, ale ona chyba nie rozumie moich wskazówek. Strzelam sobie
z otwartej dłoni w czoło i kręcę głową.
- Po prostu tu usiądź. - Wskazuję miejsce obok mnie
zażenowana.
- Aaaa. - Uśmiecha się i niezgrabnie siada obok mnie.
- O to chodziło. - Wzdycha siedząc.
- Tak, ale nieważne. Powiedz lepiej, co z Sasuke. - Jej
szeroki uśmiech jest olśniewający.
- Co mu nagadałaś? - Pada podejrzliwe pytanie z jej
ust.
- Prawdę, bo co? - Unoszę brew w górę i marszczę
czoło.
- Pocałował mnie. - Piszczy rozmarzona.
- Co? - Jestem w cholernym szoku.
Nie wiedziałam, że moje słowo zdziała cuda. Gdybym
tylko domyśliła się wcześniej.
- No tak. Pocałował mnie i chyba jesteśmy razem.
- Jak to chyba? - Albo się jest albo nie.
Brak miejsca na jakieś chyba.
- No nie wiem, spytał mnie, ale jakaś laska przerwała
i nie dałam mu odpowiedzi. - Prycha zirytowana.
- To odpowiedz mu na imprezie.
- No właśnie, dlatego cię ciągnę. Oni dawno poszli.
- Oznajmia.
- Jak to? - Jestem w szoku. Przecież mieliśmy iść
razem.
- Tak to. Będą czekali przed hotelem, więc podnoś
cztery litery i chodź się przebrać.
Blondynka wstaje i ciągnie mnie za sobą.
- A co z rodzicami? - Pytam zbierając swoje rzeczy.
Zakładam bluzkę i spodenki. Biorę torbę w dłoń i
jestem gotowa.
- Znaleźli jakiś bar tutaj i donoszą sobie drinki. -
Wzdycha zirytowana i ciągnie mnie za sobą.
- Ostro. - Śmieję się.
Pięciominutowa droga do hotelu spłynęła po nas jak
woda po kwiatkach, czyli cicho i szybko. Nim się obejrzałyśmy
byłyśmy już w pokoju, a później gotowe do wyjścia. Mam jakieś
złe przeczucia, ale może tylko mi się wydaje. Obie, po dłuższym
namyśle ubrałyśmy się w czarne, dopasowane sukienki. Oczywiście
każda miała inną, ale nie będę rozwodzić się na temat
sukienek, bo nie to jest najważniejsze. Właśnie powoli zjeżdżamy
windą w dół.
- Nie mogę się doczekać. - Piszczy podekscytowana
Ino.
- Ta. Szkoda, że nie zarażasz entuzjazmem. - Wcale nie
chce mi się tam iść.
- Bo jesteś smętna. Rozchmurz się trochę. - Wzdycha
zirytowana.
Słyszymy charakterystyczny pisk i wychodzimy z windy.
Od razu kierujemy się pod wyznaczone miejsce spotkania. Przystaje i
aż otwieram gębę ze zdziwienia. Przede mną stoi Naruto ubrany w
czarne dopasowane spodnie z jakimiś łatkami, ma na sobie białą
koszulkę z wycięciem w serek i na to zarzuconą czarną sportową
marynareczkę. Sasuke też nie wygląda źle. Powycierane dżinsy,
czarna koszulka z wycięciem w serek i skórzana kurtka. Jednym
słowem, wyglądają seksownie i gdybym ich nie znała, pewnie bym
się na nich rzuciła.
- No, no. - Odzywa się kruczowłosy. - Wyglądacie
świetnie.
Kątem oka widzę ten szeroki uśmiech Ino.
- O was można powiedzieć to samo. - Przyznaje ciężko.
- Idziemy? - Pyta uśmiechnięty blondyn.
- Prowadźcie. - Odzywa się Ino.
- Nie zgubcie się tylko.
Naruto puszcza do nas oczko, po czym odwraca się i
zaczyna iść. Wleczemy się za nimi z tyłu. Barcelona nocą wygląda
jeszcze lepiej, choć przyznam szczerze, że w niektórych miejscach
nieprzyjemnie pachnie. W sumie, co się dziwić najbardziej
obleganemu miejscu? Wszędzie istnieją jakieś świnie, które nie
potrafią poszanować miejsca i śmiecą, gdzie popadnie. Co gorsza
załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne nawet na środku wąskiej
uliczki między budynkami kamienic.
- Sakura, ciągle się na nas gapią. - Wzdycha
blondynka.
- Wiedziałam, że nie pozbyłam się brzydoty.
Stwierdzam całkiem poważnie. Od razu zostaję trzepnięta w ramię i obdarzona złowrogim spojrzeniem.
Stwierdzam całkiem poważnie. Od razu zostaję trzepnięta w ramię i obdarzona złowrogim spojrzeniem.
- Idiotko. - Zaczyna delikatnie. - Chodzi o to, że
jesteś gorącą laską. - Puszcza do mnie oczko.
- Przestań kochana. - Prycham. - Jeśli ktoś tu jest
gorący to ty.
- Obie jesteśmy. - Piszczy odrzucając swoje lśniące
kudły w tył.
- Daleko jeszcze? - Marudzę za ich plecami.
- Jeszcze jakieś dwadzieścia kroczków. - Odpowiada
Sasuke.
Idę dalej, ale niestety zostaję zatrzymana wpadając
na tył pleców blondyna.
- A co, nóżki bolą? - Mówi odwracając w bok głowę.
Dalej trzymam dłonie na jego plecach, a Ino z Sasuke
dalej idą prosto.
- Trochę. - Przyznaję szczerze.
- Mogę ci je wieczorem wymasować jeśli chcesz. -
Puszcza mi oczko, a ja w odpowiedzi się śmieję.
- Idź i mnie nie denerwuj. - Popycham go i mijam
bokiem.
Nim się oglądam stoimy już pod klubem ''Pacha''. Jara
mnie ta nazwa i od razu zaczynam się śmiać. Widzę niezrozumiałe
spojrzenia przyjaciół.
- Widzicie tę nazwę? - Uspokajam się, a teraz to oni
się śmieją.
- Kto nazywa klub ''Pacha''? Czy wy tu w ogóle
zaglądaliście? - Pyta blondynka.
Takkkk, mamy durne poczucie humoru.
- W środku jest bez zarzutu. - Zapewnia Sasuke.
- Tak, zrobiliśmy rezerwację stolika. - Naruto się uśmiecha.
Jakoś dziwnie oczy mu błyszczą. Mniejsza z tym.
Szliśmy tu jakieś dziesięć minut. W sumie nie tak długo i
daleko. Gdybym miała opisać go z zewnątrz? Dziwny. To określenie
pasuje na pewno. Jest wysoki, ale i bardzo mały, jakby taka klatka
schodowa w bloku. Górę ma przeszkloną.
- Jesteście pewni, że to klub? To jest jakieś małe.
- Kochana, bo klub jest pod spodem, to tylko wejście.
Naruto puszcza mi oczko i rusza jako pierwszy. Wszyscy
jak posłuszne pieski podążamy za nim. Przy wejściu stoi
duży...potężny ochroniarz Afroamerykanin.
- Hola, Como puedo ayudar? - Pyta.
Spoglądamy na siebie. Czy tylko ja wiem, co powiedział?
- Hola, mamy tutaj rezerwację. - Mężczyzna patrzy na
mnie z uśmiechem.
- Wszędzie można dogadać się po Angielsku. Wasza
kolej. - Wzdycham odsuwając się na bok.
Oczywiście swoją wypowiedź kieruję w stronę
chłopców.
- Jesteś pewna, że się dogadają?
- Ino, błagam cię. Jakoś rezerwację musieli zrobić
co? Poza tym, ochroniarz powinien znać Angielski. - Mówię ciszej.
Nie słuchamy, co oni tam mówią, bo szczerze mówiąc
mamy to głęboko gdzieś. Po minucie łamanej gadki odwracają się
w naszą stronę.
- Możemy wchodzić. - Uśmiecha się Sasuke.
- Skąd wiedziałaś, co powiedział? - Pyta blondyn.
- Nie śpij na Hiszpańskim. - Puszczam do niego oczko.
Teraz to ja jako pierwsza mijam miłego ochroniarza z
uśmiechem na ustach. Wchodzę do środka i od razu kieruję się w
dół po schodkach. W pierwszej chwili oślepia mnie blask
reflektorów i ogłusza głośna muzyka. Och, ta muzyka jest
przystosowana do moich gustów i oczekiwań, jak przystało na klub.
- Prowadź! - Przekrzykuję muzykę, krzycząc do
Naruto.
Chłopak tylko kiwa głową i idzie jako pierwszy.
Przyznam, że ten klub jest niezły. Białe, skórzane kanapy,
stoliki, krzesełka, duży bar, wejście na schody. Przytulnie i
miło. Wszystko w jasnych kolorach. Jednym słowem przejrzyście. Nie
ma żadnych obrazów, ani nic takiego. Po prostu białe ściany i w
tym samym kolorze parkiet. Dużo elementów ze światłem dodaje tu
tylko uroku. Przeciskamy się przez tańczących ludzi, których jest
naprawdę sporo. Ku mojemu zaskoczeniu idziemy na górę, gdzie jak
po chwili się okazuje, jest nieco ciszej, ale umeblowanie stoi to
samo. Z góry widać parkiet i tańczących w rytm muzyki ludzi. Nim
się orientuję przystajemy przy stoliku z białymi kanapami. Siadamy
wygodnie i nikt się nie odzywa. Ja oczywiście siedzę z brzega i
przy Ino. Nie zdzierżyłabym obecności Naruto tuż przy mnie. To
byłaby zbyt duża pokusa dla mojego chorego umysłu.
- Przyniosę drinki. - Odzywa się blondyn.
Od razu wstaje i opiera się o stół naprzeciw nas. Z
dziwnym uśmieszkiem wpatruje się we mnie.
- Co wam przynieść moje damy? - Udaje mi się
usłyszeć.
- Sex on the beach poproszę. - Odkrzykuje uśmiechnięta
Ino.
- Ma się rozumieć mała. - Uśmiecha się. - A co dla
ciebie? - Zwraca się teraz do mnie.
- Zaskocz mnie. - Odpowiadam pewna siebie.
- To rozumiem. - Krzyczy puszczając mi oczko. - Dla nas
to co zawsze.
Widząc jak Sasuke kiwa głową w geście zgody, Naruto
idzie na dół. Widząc, że blondynka rozmawia z kruczowłosym
wstaję. Po prostu chcę dać im chwilę. Patrzą na mnie
niezrozumiałym wzrokiem.
- Gdzie toaleta? - Zwracam się bardziej do Sasuke.
- Na dole, znajdziesz. - Uśmiecha się.
Wychodzę zza stolika i zmierzam na dół, po drodze
mijam różne pary homo, jak i hetero seksualne. W sumie, jak to w
klubach bywa jedni się obściskują, a drudzy przytulają. Schodzę
na dół i od razu w oczy rzuca mi się tabliczka WC. Z uśmiechem
biorę ją sobie za cel, bo jakoś naprawdę zachciało mi się siku.
Idę dziarskim krokiem, ale to ciężkie, kiedy o twoje ciało
obijają się inne, masywniejsze i większe. Oddycham z ulgą, gdy
dobijam się do pustego korytarza prowadzącego do toalet. Idę
prosto i docieram do swojej oazy. Toaleta damska. Pociągam za klamkę
i z rozmachem do niej wchodzę. Pusta toaleta, ale nie wiem, jak z
kabinami. Popycham pierwszą lepszą i okazuje się być pusta.
Zamykam się i powoli oddaję potrzebę fizjologiczną.
Nieszczęśliwie z kabiny obok dochodzą do mnie dziwne dźwięki.
Przerażona ogarniam się i wychodzę z kabiny jak najszybciej.
- Oh, ohhh!
Dochodzą do mnie jęki kobiety, kiedy myję dłonie.
Kręcąc głową z niedowierzania, szybko popycham drzwi, ale coś
staje mi na przeszkodzie, albo raczej ktoś. Próbuję popchnąć
mocniej i wypadam z toalety jak jakaś potłuczona. Gdyby nie silne
ręce oplatające moją talię pewnie poleciałabym płasko na
twarz.
- Przepraszam! - Piszczę od razu.
- Nic ci nie jest? - Słyszę męski głos.
Podnoszę głowę, i kiedy tylko spoglądam na twarz
szatyna odchodzę metr w tył.
- N-nie. Przepraszam jeszcze raz. - Spoglądam w dół
ze wstydu.
Przyznam, że jest całkiem przystojny. Całkiem, bo nie
bardzo. Ma mocne rysy twarzy, ale czegoś mu brakuje do perfekcji.
- Spokojnie. Nie raz zdarzają się tu takie sytuacje.
Moja wina, nie powinienem był opierać się o drzwi. - Zaśmiał
się.
- A ja powinnam bardziej uważać. - Uśmiecham się
skruszona.
- O hej, a może ze mną zatańczysz? - Patrzę na niego
jak na idiotę.
- W ramach przeprosin. - Dodaje z uniesioną brwią w
górę.
- Najpierw muszę pogadać z przyjaciółmi. - Rzucam
szybko.
- Chcesz pytać o pozwolenie? - Marszczy czoło.
- Nie, źle mnie zrozumiałeś. - Macham dłońmi jak
idiotka. - Powiedziałam im, że zaraz wrócę.
- Oh, w takim razie zejdź na parkiet za pół godziny z
zegarkiem w ręku.
- Po co? - Jestem zdezorientowana.
- Jak to? Wisisz mi taniec. - Uśmiecha się łobuzersko
i mija mnie odchodząc.
Czy zwariował? Przecież się nie zgodziłam, co on
sobie wyobraża?
- Oh, jeśli cię nie zobaczę to sam cię znajdę.
Siłą. - Krzyczy odwracając się na chwilę.
Uderza we mnie dziwne uczucie, nie wiem do końca, co
to. Zdziwiona, ze zmarszczonymi brwiami kieruję się na parkiet.
Kiedy mijam tłumy ludzi wbijam się w końcu na schody. Pokonuję je
wolnym krokiem i zmierzam do stolika. Kiedy idę w jego kierunku
widzę, że przy nim również siedzi parka. Skąd to wiem? Może
dlatego, że Ino i Sasuke bardzo żarliwie się całują. Jezu i co,
mam tam teraz tak podejść? Przede mną spostrzegam wysoką blond
włosą postać. Przystaję obok niego parę metrów przed stolikiem.
- Długo tu stoisz? - Zagaduję.
- Jakąś minutę. - Blondyn nie spuszcza z nich wzroku.
Spogląda jednak na chwilę na tacę i wyciąga w moim
kierunku dłoń. Ma w niej drinka.
- Co to? - Patrzę na niego.
- Dla ciebie. - Wzdycha wpatrując się w moją twarz.
Chwytam za nóżkę od zielonego drinka i biorąc go od
chłopaka, nasze palce lekko się muskają. W tej samej chwili
spoglądamy sobie w oczy, ale nie trwa to długo. Odsuwam się
bardziej i upijam sporego łyka alkoholu. Z początku czuję kiwi,
ale później ujawnia się również lekki posmak alkoholu.
- I jak? - Jego brew ląduje w górze.
- Spoko. - Uśmiecham się.
- Chyba już przestali. - Wzdycha patrząc w ich stronę.
Mój wzrok podąża za jego i dostrzegam przytulonych do
siebie naszych przyjaciół. Ich czoła stykają się ze sobą, a
dłonie są splecione razem.
- Chodź. - Uśmiecham się i idę w ich kierunku.
Naruto siada pierwszy, a ja tuż przy nim z brzega.
Pokonuję swój lęk, bo jakoś nie chcę ich rozłączać. Czuję
ciepło bijące od jego ciała, i kiedy tylko na niego spojrzę,
zalewa mnie dziwna fala uczuć. Są nieznane i cholernie mnie to
irytuje.
- Co nam wziąłeś? - Słyszę krzyk Sasuke.
- To co zwykle. Pięć podwójnych shootów Kamikaze. -
Uśmiecha się łobuzersko. - A dla Pań, drinka z kiwi i Sex on the
beach.
- Aż dwa? - Pytam skrzywiona.
- Zobacz, tego już kończysz. - Uśmiecha się
łobuzersko.
Rzeczywiście, jest tak słaby, że piję go jak soczek.
- No ta... - Przytakuje.
- No właśnie. To wziąłem wam na rozgrzewkę.
Pokazuje na mojego drinka i podaje takiego samego Ino.
Chwyta w dłoń dwa podwójne kieliszki i jeden z nich podaje
kruczowłosemu. Po chwili widzę, jak płyn powoli ląduje w jego
ustach. Nawet się nie krzywi i sięga po kolejnego.
- Hola, hola. Nie zamierzam was ciągnąć. - Prycham
kończąc drinka.
- To jest słabe. - Uśmiecha się patrząc na mnie. -
Takie coś pije się pod rząd.
- Nie byłabym tego taka pewna.
- Zobaczysz, że nie będę nawet pijany. - Puszcza mi
oczko i zanim coś powiem, drugi kieliszek zostaje opróżniony.
- Żebym później nie mówiła...
- Przestań, piłem już to kiedyś. W chuj zajebiste,
ale kopa nie ma. - Krzywi się i sięga po trzeciego.
Nie zawracając sobie więcej nim głowy chwytam
kolejnego drinka. Upijam łyk i jestem zaskoczona. Ten jest dużo
gorszy. Czuć w nim sporo alkoholu, ale to nie przeszkadza mi w tym,
żeby wziąć trzy łyki pod rząd. Muszę się jakoś znieczulić
przed tym całym facetem.
- Ej, wy też macie dwie karty od pokoju? - Zagaduje
Sasuke patrząc w oczy Ino.
- Mhm. - Mruczy blondynka i przygryza jego płatek ucha.
Boże, chciałabym, żeby był tu Mike. A może...wcale
nie? Nawet nie mam czasu o nim pomyśleć, tyle się tu dzieje.
- Czyli co, mam rozumieć, że nie mam już kumpla? -
Naruto pyta i przechyla do gardła kolejny kieliszek. Ino patrzy na
niego z uśmiechem.
- Masz, ale nie do podrywów. - Stwierdza dziewczyna.
- Oh, zostałem sam. Kurwa, jak ja teraz wyrwę laskę?
- Udaje zrozpaczonego.
Śmieszy mnie to, naprawdę. Z uśmiechem biorę kolejne
łyki płynu.
- Doskonale wiemy, że poradzisz sobie bez niego. -
Rzuca oschle.
Blondynka chowa głowę w zagłębienie szyi chłopaka,
a ten się uśmiecha.
- Nie za szybko? - Uśmiecha się patrząc na mnie
Uzumaki.
- Nie, muszę się znieczulić. - Wzdycham przewracając
oczami.
- Bo? - Jego twarz wyraża...zdezorientowanie.
- Przed tańcem. - Rzucam szybko i dopijam drinka.
Spoglądam na zegarek, jeszcze pięć minut. Przecież
nie chcę, żeby gościu tu przyszedł. Odpękam swoją karę i tyle.
- Idziesz tańczyć?
- Tak. Ale tylko raz, więc nie licz na powtórkę. -
Wzdycham ciężko.
- Sama pójdziesz? - Unosi brew w górę.
- Nie. - Patrzę w jego piękne ślepia.
- Więc?
- Spotkałam kolesia przy toaletach. Wpadłam na niego,
więc idę go przeprosić, dlatego z nim zatańczę.
Wiem, może to i głupie, ale w sumie...dobrze będzie
zabawić się z nieznajomą osobą. Widzę dziwne ogniki w oczach
Uzumakiego. Widzę, jak zaciska szczękę i czuję, jak jego oddech
przyspiesza. Czy on jest zły?
- Uważaj, żeby to źle się nie skończyło. - Prycha
dziwnie chrypiącym głosem.
- Daruj sobie. - Wstaję, ale on chwyta mnie za rękę i
pociąga w dół.
Kręci mi się w głowie, więc tracę równowagę i
siadam z powrotem na kanapę, ale moja jedna noga ląduje na jego
kolanie. Więc trochę mnie podchmieliło. Dłoń samoistnie układa
się na klatce piersiowej chłopaka. Wpatruje się we mnie
nieodgadnionym wyrazem twarzy i delikatnie odgarnia kosmyk włosów z
mojego policzka.
- W razie czego...wiesz, gdzie jestem. - Szepcze mi do
ucha.
Czuję jego ciepły i szybki oddech i czuję kurwa, jak
przejeżdża nosem po moim uchu, a zaraz za tym, policzku. Czuję
dziwne mrowienie w miejscu, gdzie mnie dotknął. Nim się oglądam
jego ciepłe wargi lekko, jak muśnięcie skrzydeł motyla, składają
czułe pocałunki na mojej kości policzkowej. Przymykam oczy i
przejeżdżam językiem po suchych ustach.
- Przestań. - Odpycham go, kiedy mój zdrowy rozsądek
do mnie wraca.
- Znajdź sobie inną ofiarę, przynajmniej na dzisiaj.
- Proszę i przerywam wpatrując się w jego oczy. Chcę coś z nich
wyczytać, ale nie mogę.
- Nie patrz, nie gadaj, nie dotykaj i nie całuj mnie
dzisiaj. Daj mi odetchnąć od twojej idiotycznej natury podrywacza.
Męczysz mnie Naruto. - Wyrzucam z siebie potok słów, a on słucha.
Słucha uważnie tego co mówię i wpatruje się we
mnie jeszcze bardziej przerażająco niż zazwyczaj. Nie wiem, co to
za wzrok i nie wiem, do czego może prowadzić. Chłopak wzdycha
ciężko i widzę jak walczy z samym sobą.
- Dobra. - Mówi schrypniętym głosem, ale zaraz
odchrząkuję. - Dam ci spokój, jak sama chcesz, ale nie zapominaj.
- Spogląda na mnie tak, jakby chciał mnie przeniknąć wzrokiem. -
Będziesz moja i kurwa gówno mnie obchodzi, co będę musiał
zrobić, żeby to osiągnąć.
Boję się. Cholera, ja boję się tego pieprzonego
psychopaty! On zupełnie postradał zmysły, musi koniecznie przejść
się do psychologa. Ze zdezorientowaną miną i przerażeniem w
oczach zostawiam go i idę na parkiet. Potrzebuję odprężenia, bo
cholera jasna mnie strzeli.
~.~
Hola misie! Kolejny rozdział Short-Story na Wasze życzenie. Co myślicie o rozdziale? Chcemy przeprosić za zwłokę, ale niestety obowiązki ''maturzystów'' odciągają nas od niektórych spraw. Za miesiąc kończymy szkołę, więc trzeba podciągnąć oceny. Zostawcie coś po sobie :) Hope you like it! Patty&Paula
Świetna notka, jak zwykle z wyczekiwaniem czekam na następna ;)
OdpowiedzUsuńświetne coś czuje że na tej imprezie duzo zdarzy, a może nawet coś przez co Sakura inaczej spojrzy na Naruto bo zobaczy jego inne obicze
OdpowiedzUsuńMega świetne jestem bardzo ciekawy co się jeszcze wydarzy na tej imprezie i czy naruto jeszcze coś wykombinuje czy da spokój sakurze a może trochę się uspokoi czekam z niecierpliwością na next wstawiajcie szybko jak znajdziecie czas pozdrawiam i życzę weny
OdpowiedzUsuńSuper short-shot szybko chce kolejny, mam nadzieje ze Naruto troche sie ogarnie, mam nadzije ze Sakura w nic sie nie wpakowala z tym chlopakiem, a jak juz to ze Naruto jej pomoze pozdrawiam i zycze weny. Gulbiszonka
OdpowiedzUsuńkiedy można się spodziewać next??
OdpowiedzUsuńkiedy można się spodziewać next ??
OdpowiedzUsuńMoże jutro misie, ale nic nie obiecujemy, bo dopiero wróciłyśmy z Litwy i jesteśmy padnięte ze zmęczenia, ale trzeba było się wymodlić w ostrej bramie o zdanie matury 😂
UsuńTrzymam kciuki za wasza mature. Short-shot jak zwykle swietny, cos mi mowi ze przy tych calych tancach cos sie stanie, ale niestety nie moge przewidziec co , fajnie by bylo zeby teraz byla perspektywa Naruto albo po polowie ze ze raz oczami Sakury a drugi raz Naruto. Pozdrawiam i zycze weny. Uno
OdpowiedzUsuńDzięki i mamy nadzieję, że ta matura jednak dobrze nam pójdzie. Najgorzej jest z matematyką, kto ją w ogóle wymyślił? Wy też macie z nią taki problem?
UsuńSam sie zastanawiałem, kto wymyslił matme. Matma to nie jest moja mocna strona, nie jestescie same. Mimo wszystko jak cos sprawia mi trudnosc lub nie wychodzi naj lepiej, zawsze sobie mowie " mozesz wiecej niz ci sie wydaje" i zeczywiscie pomaga mi to byc pewniejszym siebie i w pokonywaniu swoich trudnosci. Wieze ze wam sie uda z ta matma i reszta. Pozdrawiam Uno . ;-)
OdpowiedzUsuńZ resztą zadawanych przedmiotów na pewno nie będzie problemów, bardziej przejmujemy się matematyką, bo z nią jest tragedia :)
Usuń