czwartek, 30 marca 2017

#7 Short-Story

- No i tak to wszystko wyglądało. - Wzdycham na zakończenie.
Siedzimy właśnie z Ino w naszym pokoju. Gadamy sobie i właśnie wyjaśniłam jej całą sytuację począwszy od dnia u Naruto, a skończywszy na samolocie, czy autobusie.
- Boże skarbie. Gdybym wiedziała, to usiadłabym z tobą. - Odpowiada przygnębiona.
Podchodzi do mnie i obejmuje siadając obok na kanapie.
- Nie bądź na mnie zła.
- Nie jestem. - Uśmiecham się.
Nasz pokój jest naprawdę fantastyczny. Mamy sypialnię z wielkim łożem, własną toaletę, salon i barek z alkoholem! Na dodatek znajduje się tu również balkon, z którego widać morze. Mamy do niego dosłownie pięć minut drogi. Rzut beretem.
- Jejku, ale on jest bezczelny. Przecież, jak nie daj Boże Miki się dowie to go zabije. - Prycha.
Dziewczyna odlepia się ode mnie, a ja pogrążam się w myślach.
- Wiesz co? - Zaczynam powoli. Widząc jak blondynka wlepia we mnie ciekawskie spojrzenie dodaję. - Wczoraj coś mnie zaniepokoiło.
- To znaczy?
- Kiedy spytałam go o niego to...nie widziałam, żeby jakoś to go obeszło, a jego głos był jakiś taki zimny i obojętny. - Tłumaczę.
- Zawsze dobrze się dogadywali. - Stwierdza dziewczyna.
- Więc co jest grane? - Bardziej pytam siebie.
- Naprawdę nie wiem co ci powiedzieć. Sama jestem ciekawa. - Wzdycha ciężko.
- Idziemy na śniadanie? - Wtrącam wstając.
- Taa. Zgłodniałam prawdę powiedziawszy. - Uśmiecha się i dołącza do mnie.
- To chodź. - Powoli zmierzamy do wyjścia.
- Może poznamy jakichś fajnych amigo? - Śmieje się, a ja zaraz dołączam do niej.
- Przecież masz swojego Sasuke.
- No tak, ale wiesz. Nie jesteśmy razem, a wakacyjna przygoda...może okazać się fajna.
Pociągam za klamkę i otwieram drzwi. W trakcie odwracam się w stronę blondynki.
- Wakacyjnych przygód się zachciało no. - Uśmiecham się.
- Komu? - Wzdycham ostentacyjnie na ten głos i spoglądam w bok.
- A ten jak zwykle musi wszystko wiedzieć.
Prycham patrząc w oczy Uzumakiemu.
- Jasne, że tak. - Puszcza mi oczko.
Obcinam go dyskretnie. Ma na sobie czarną czapkę zwróconą daszkiem w tył, siwego tank top'a z flagą Ameryki, kremowe krótkie spodenki i dżinsowe tenisówki. Za bluzkę zaczepił ciemne okulary. Jednym słowem wygląda...seksownie i bardzo pociągająco. Jak zatem ubrana jestem ja? Dżinsowe krótkie spodenki przewiązane cienką chustą, kremowa lekka bluzeczka z opadającym ramieniem, na której widnieją czarne bazgroły serca i łososiowe balerinki. Moje włosy są rozpuszczone.
- Przestaniesz się na mnie gapić? - Pytam widząc pożerający wzrok Uzumakiego.
Na usta wkrada się mu mały uśmiech.
- Wieczorem idziemy na imprezę. Dołączacie się? - Z ich pokoju wyłania się mówiący do nas Sasuke.
- Jasne, co nie Sakurka? - Spoglądam na uradowaną Ino.
Od razu posyłam jej spojrzenie z cyklu: Serio? Ale ona lekko tupiąc nogą pozbawia mnie wszelkich sprzeciwów.
- Ta, jasne. - Odpowiadam od niechcenia i przesuwam się, żeby Ino mogła wyjść z pokoju.
Staję pod ścianę, którą po chwili ''podpieram''.
- W chuj zajebiście. - Trzy grosze dodaje Naruto i staje tuż przy mnie.
Przygryzam wargę, bo się stresuję. Mam tak odkąd pamiętam. Czuję też to palące spojrzenie blondyna.
- Przestań się gapić. - Szepczę patrząc na niego.
- Więc nie przygryzaj wargi. - Rzuca oschle.
Co jest?
- Nie panuję nad tym. - Prycham.
- To zacznij. - Śmieję się.
Co mu do tego?
- Bo? - Unoszę brew w górę.
- Bo sam mam ochotę ci ją przygryźć. - Odpowiada zwilżając usta językiem.
Znów czuję uderzenie gorąca i nie wiem, czy aby na pewno dobrze usłyszałam. Z moich ust zszedł uśmieszek zostawiając na nich konsternację.
- Chodźcie. - Wzdycha Ino i wyciąga do mnie dłoń, którą chwytam bez wahania.
Do tego idioty wypinam język, a z blondynką przyspieszamy kroku i idziemy szybciej niż chłopcy.
- Nie wytrzymam. - Szepczę zirytowana.
- Co znowu? - Wzdycha zaniepokojona.
- Jego gadka.
- Ignoruj.
- Żeby to było takie łatwe. - Prycham wsiadając do windy.
- Ej! Czekajcie. - Krzyczy Sasuke, kiedy siedzimy w kabinie.
Nie zamierzamy czekać. Na mojej jak i na twarzy Ino widnieje chytry uśmieszek. Nim zdążamy coś odpowiedzieć w cienkiej linii zamykających się drzwi dostrzegamy rękę. Winda się otwiera i dostrzegamy niezadowolonego blondyna. Nasze miny rzedną w trybie natychmiastowym.
- Kurwa. Chciałyście nas tu zostawić. - Prycha i pcha się do środka.
- Przez was musielibyśmy czekać. - Dodaje wchodzący do środka Sasuke.
Winda zamyka się, a my razem z nimi.
- Ogranicz przekleństwa. - Udzielam rady spoglądając na blondyna naprzeciw mnie.
Zaszczyca mnie swoim wzrokiem odwracając się w moją stronę.
- Jeszcze taka się nie urodziła, która będzie mi rozkazywać. - Puszcza oczko z zadziornym uśmieszkiem.
- Nie bądź taki pewny. - Odpyskuje Ino.
- No, może nawet niedługo ją spotkasz. - Uzupełnia wciąż odwrócony do nas tyłem Sasuke.
Naruto wybucha śmiechem. Patrzę na niego jak na idiotę, choć ciężko to robić. Jego śmiech jest tak zaraźliwy, że po prostu...szkoda gadać.
- Przenigdy nie dam się usidlić. - Powtarza chyba setny raz, ale co mu tam! - Lubię wolność.
- Każdemu kiedyś się nudzi. - Wzdycham cicho.
- Tak jak tobie? - Widzę jego brew uniesioną w górę.
Może to dziwne, ale jak na chłopaka to ma je całkiem równe i regularne.
- Równasz brwi? - Wypalam ignorując jego pytanie.
No bo serio. Jaki chłopak może mieć je tak równe? Słyszę jak Ino i Sasuke parskają śmiechem, a samemu zainteresowanemu rzednie minka. No co ja takiego złego powiedziałam?
- Serio Haruno? Pytasz mnie o brwi?Chłopaka? - Widać, że jest poddenerwowany.
Co go tak uraziło?
- No. Tak jakoś. - Potrząsam ramionami. - To jak, regulujesz?
- Nie. - Odpowiada stanowczo. - Nigdy tego nie robiłem i nie będę robił.
- Huh, to dziwne. Naprawdę. - Ino i Sasuke prawie duszą się ze śmiechu.
- Ja pierdole, ty to masz wyczucie czasu. - Prycha. - Rozmawiamy o czymś innym, a ty nagle wypalasz z czymś w ogóle nie związanym z tematem. - Kręci głową dotykając swojego czoła.
Uśmiecham się zwycięsko. Do naszych uszu dociera dźwięk dzwonka, a co za tym idzie, drzwi od windy powoli się otwierają. Naruto odwraca się i razem z Sasuke idą w kierunku restauracji. Tam ponoć mamy spotkać się z rodzicami. Przy wejściu, rzecz jasna.
- Boże Sakura, ty to masz poczucie humoru.
Nadal śmieje się blondynka.
Chłopcy są jakieś trzy metry dalej od nas.
- Jakie poczucie humoru? Nie zwróciłaś na to uwagi? - Udaję urażoną.
- Jezusku słodki. Czego się czepiasz chłopaka? Niektórzy mają tak od urodzenia.
- Rozglądaj się lepiej za jakimiś Hiszpanami.
Uśmiecham się pod nosem.
- No jasne! - Przytakuje.
- Zaraz dam wam Hiszpanów. - Krzyczy Sasuke. - Odechce się wam bardzo szybciutko.
Chłopak odwraca się w naszą stronę i puszcza nam oczko. No dobraaaa...co jak co, ale Pan junior Uchiha to naprawdę seksowna lasia. Nie jestem głupia, widzę spojrzenia dziewczyn. Poza tym wiem, że łatwo zawróci w głowie każdej. Gdyby chciał to jednym spojrzeniem rozwaliłby system mojej przyjaciółce. Zresztą, wiem to czując jej uścisk na moim przedramieniu.
- Ogarnij się dziewczyno. - Szepczę.
- Nie mogę. - Piszczy cicho. - On mnie niszczy. Rozumiesz? NISZCZY. - Śmieję się cicho.
- Stracona.
- Co? - Pyta przerażona spoglądając na mnie oczyma bezpańskiego pieska.
- Jesteś stracona. Nie będę miała z ciebie pożytku. - Wzdycham.
- No nie. Raczej nie. - Przyznaje przygnębiona.
- Jezu, jak on mógł owinąć cię tak wokół paluszka?
- Nie! On mnie nie owinął. To ja go owinę, zobaczysz. - Odpowiada dumnie.
Bije teraz od niej niewyobrażalna pewność siebie.
- Robicie to sobie wzajemnie. Zresztą, już jesteście owinięci na ten sam paluszek. - Stwierdzam.
- Myślisz?
- Tysiąc procent.
- No nareszcie! - Mówi, kiedy tylko widzi nas ojciec kruczowłosego.
- Sorka. - Drapie się po głowie wyżej wymieniony syn.
- Co tak długo? - Pani Kushina wygląda dzisiaj naprawdę bardzo ładnie.
Ot, taka moja mała dygresja.
- Mała sprzeczka mamo. - Obojętnie rzuca blondyn.
Podchodzi do niej i robi coś co mnie zaskakuje. Daje jej buziaka na przywitanie! Taki twardziel!
- Chodźcie jeść. Stoliki przygotowane, jedzenie stygnie. - Wzdycha Pan Yamanaka i jako pierwszy idzie w głąb restauracji. Ruszamy tuż za nim.
- Mamy dwa stoliki. - Odzywa się gdzieś z końca mój tata. - Jeden ośmio, a drugi czteroosobowy.
- Nie chcemy zbytnio męczyć was naszym towarzystwem. - Krzywi się do nas Pan Uzumaki.
- Tak, stwierdziliśmy, że damy wam trochę luzu jak wy to mówicie. - Śmieje się Pani Uchiha.
Czekaj, czekaj. Nam, czy wam daliście trochę luzu? Zastanówmy się nad tym dobrze.
- Popołudnia możemy spędzać razem, a resztę dnia jak wolicie. - Stwierdza moja mama, kiedy przystajemy przy stolikach.
Widzę, że reszcie ten pomysł bardzo się podoba. A mnie? Nawet bardzo. Taki chwilowy relaks bez rodziców, kto by tak nie chciał? Wszyscy zasiadamy przy swoich stolikach, ja oczywiście siedzę z Ino po jednej stronie, a chłopcy naprzeciw nas. Na szczęście Sasuke siedzi na wprost mnie. Nie rozglądałam się wcześniej, po prostu szłam. Teraz mogę stwierdzić, że to przytulne miejsce. Jasne barwy, jakieś obrazy na ścianach. Stoliki poustawiane prawie obok siebie, oczywiście prostokątne. Biały obrus i może to dziwne, ale czarna zastawa na stole. Oczywiście stolik jest cały zastawiony. To przypomina bardziej barek samoobsługowy czy bufet. Na środku stoi dzbanek z jakimś napojem. Obok niego przeróżności spożywcze. Bułki, bagietki, dżemy, czekolada, wędlina, ser i tak dalej. Przy chłopakach stoi jakiś dziwny dystrybutor. Przyglądam się i widzę napis: Tea i Coffe. Obok tego znajduje się dzbanek z mlekiem. Lekkie i dobre śniadanko, to mi odpowiada.
- Najecie się? - Ino uśmiecha się szeroko.
- Czemu nie? - Pyta Naruto.
Ściąga czapkę i mierzwi swoje wilgotne włosy. Czyli musiał jeszcze rano je myć.
- No nie wiem. Starczy wam takie śniadanko? - Ino sięga po swoją filiżankę i wyciąga dłoń nalewając do niej kawy.
- Starczy. Myślisz, że w domu jemy same mięso? - Prycha Sasuke.
- Skąd mam wiedzieć co jedzą faceci? - Broni się chwytając za moją filiżankę.
Uśmiecham się, widząc co robi. Zdążyła przyswoić sobie wszystkie możliwe informacje na mój temat. Z błyskiem w oku leje dużo mniej kawy niż mleka i wsypuje dwie płaskie łyżeczki cukru. Są naprawdę mega płaskie, tak jak lubię.
- Dobrze?
- Idealnie. - Uśmiecham się odbierając od niej filiżankę z kawą.
Widzę, że blondyn prześwietla mój każdy drobny ruch.
- Wy też chcecie? - Z jej ust pada miłe pytanie.
- E e. Mamy wstręt do kawy. - Sasuke przełyka ślinę.
- Od kiedy? - Dziewczyna unosi w górę swoją nieskazitelnie wyregulowaną brew.
- Od kiedy raczyliśmy się nią, żeby wytrzeźwieć. - Odpowiada Uzumaki.
- Oh.
- No właśnie mała. - Uśmiecha się i chwyta za bułeczkę jako pierwszy.
- Smacznego. - Mówię widząc jak każdy zabiera się za jedzenie.
- Wzajemnie. - Jako pierwszy odpowiada Naruto.
Wszyscy ochoczo biorą się za jedzenie. Nie dziwię się, przecież nic po przyjeździe tutaj nie jedliśmy. Mimo wszystko śniadanie upłynęło spokojnie i przyjemnie. Jakoś nikt nie miał ochoty się odzywać, co było bardzo dobre. Nie miałam parcia na szkło, żeby wdawać się z Naruto w dyskusje podczas konsumowania najważniejszego posiłku dnia. Co jeszcze mnie ucieszyło? Może to, że nie wlepiał we mnie swojego wzroku. Czułabym się wtedy bardzo dziwnie. Po skończonym jedzeniu wyszliśmy na zewnątrz gdzie usiedliśmy na ławki. Obgadaliśmy nasz plan dnia, który jest następujący. Zmierzamy na plażę, a potem Bóg z nami. Idziemy gdzie chcemy i lochamy się gdzie chcemy. To znaczy, że możemy łazić do woli, żebyśmy tylko wrócili do hotelu cali i zdrowi. W sumie to mamy już plan na wieczór. Chłopaki znaleźli jakiś mega klub, do którego koniecznie chcą nas zaciągnąć. Wracając do rzeczywistości to właśnie mijamy hotel i idziemy nad morze. Długo iść nie musimy, bo przecież już widzę przed nami morze, co robi na mnie ogromne wrażenie swoją drogą. Powoli wchodzimy na chodnik wyłożony drewnem. Uśmiecham się jak głupia. Idziemy dalej i schodzimy na piasek. Od razu wszyscy zdejmujemy buty i pchamy się po prostu w kierunku wody. Kiedy moje stopy stykają się z piaskiem czuję fajne ciepło, ale to nic dziwnego, przecież jest nagrzany. Spoglądając w prawo muszę zmrużyć oczy, ale widzę ogromny budynek w kształcie żagla, jest na nim literka W. Zdaje mi się, że to po prostu kolejny prestiżowy hotel. Mijamy kilka leżaków, dużo koców i leżących na nich ludzi. Docieramy do pustego miejsca i rozkładamy swoje manatki. Kiedy już rozłożyłyśmy koc siadamy na nim razem z Ino. Chłopaki rozbijają się tuż obok nas.
- Fantastyczne słońce. - Wzdycha blondynka.
Układam nogi przed siebie i zawieszam się na łokciach. Opuszczam głowę w dół i zamykam oczy.
- Mhm. - Mruczę cicho.
- Idziemy do morza? - Zagaduje, a mnie robi się gorąco. Spoglądam na nią.
- Ja...ekhem...znaczy...bo.. - Zaczynam się jąkać i nie mogę wypowiedzieć żadnego słowa.
- Co jest? - Ino patrzy na mnie przerażona.
- Bo ja nigdy...
- Co?
- No wiesz.
- No nie, wyduś to w końcu. - Wzdycha podirytowana.
- Nie paradowałam w stroju. - Wzdycham opuszczając wzrok w dół.
Ino zaczyna się śmiać, ale zaraz poważnieje.
- Dziewczyno, jeśli chodzi ci o wygląd to twoje ciało jest doskonałe. - Przekonuje.
- Mhm. Na pewno. - Nabijam się.
- A co, może nie? - Marszczy czoło i siada po turecku, żeby patrzeć na mnie.
- Co jest nie tak? - Wzdycha.
- Wszystko. Nogi, biust. Wymieniać dalej? - Marszczę brwi.
- Nogi masz zajebiste, a co z biustem idiotko?
- Mały jest no. - Wzdycham zażenowana.
- Nie przesadzaj. Skup się na superlatywach. - Kładzie dłoń na moim ramieniu. - Przynajmniej nie zwisa ci do pasa. - Uśmiecha się na co odpowiadam tym samym. Uwielbiam ją.
- Wstydzę się. - Jęczę bezsilnie.
- Powiedziałam, nie dręcz się sierotko. - Wzdycha. - Ja mam za grube uda, ale jakoś sobie z tym radzę. Jestem super laska i tyle.
- Skromna też jesteś.
- A jak!
- Ej, idziecie do morza? - Pyta wychylając się Sasuke.
- Na razie nie, bo co? - Odpowiadam za blondynkę.
- Bo my idziemy. - Mówi stojący już Naruto.
- Z Bogiem. - Śmieje się Ino.
Tuż po chwili widzę jak chłopcy zdejmują koszulki i nie, wcale nie patrzę razem z Ino na ich wyrzeźbione ciałka. Na te pracujące w pocie czoła mięśnie. Bo co one mnie niby obchodzą? No kurde, na dodatek moje, jak i usta Ino są lekko uchylone. Jeśli zobaczą, że się gapimy...będzie wstyd na całego. Tak mocno jakbym chciała, a może nie chciała nie daje rady odwrócić wzroku. Widzę jak powolutku ich spodenki zsuwają się w dół. Uśmiechają się i z dziwnym błyskiem w oku odchodzą w stronę morza. Spoglądamy się na siebie w tym samym czasie razem z Ino.
- Sakura.
- Ino. - Odzywamy się w tym samym momencie.
- Rozbieraj się, idziemy do wody. - Wzdycha odwracając wzrok w stronę kąpiących się chłopaków.
- Oszalałaś. Mówiłam, że się wstydzę. - Kręcę głową i przykładam dłoń do czoła.
- To przestań. Zaraz sprzątną mi sprzed nosa Saska. - Panikuje.
- Przecież nie ma tam żadnych dziewczyn. - Wzdycham widząc jak świetnie bawią się w wodzie.
- Ale zaraz się pojawią. Na bank. - Dramatyzuje.
- To idź sama. Mi na Naruto nie zależy. - Prycham.
- Zrób to dla mnie i ze mną chodź. - Namawia.
- Co ci to da? Równie dobrze możesz iść sama.
- No właśnie nie. Będę wyglądała jak ogonek.
- W sumie to fakt. - Uśmiecham się.
- No widzisz?! Musisz ze mną iść.
- Niech cię piekło pochłonie. - Prycham i powoli ściągam z siebie bluzkę.
Widzę ten uśmieszek Ino, kiedy ona sięga po swoją górną garderobę. Zaraz po tym rozpinam spodenki i one również lądują obok mnie.
- Ale... mam pytanie. - Stwierdza patrząc na mnie.
- Co znowu? - Wzdycham ciężko.
- Założyłaś strój, a nie miałaś zamiaru się kąpać? - Jej idealna brew unosi się w górę.
Chwilę myślę nad odpowiedzią.
- Wydaje mi się, że chciałam się opalić. - Puszczam do niej oczko.
- Aha, spoko. - Prycha i wstaje.
Podchodzi do mnie i wyciąga ręce w moją stronę.
- Wstajesz czy nie? - Chwytam jej dłonie i po chwili równam się z blondynką.
Już wiem, że nie lubię chodzić w bikini przy ludziach. Czuję na sobie zbyt wiele spojrzeń, w sumie nie zdziwiłabym się, gdyby Ino była w centrum uwagi. Jest tu tyle kobiet obserwowanych przez mężczyzn i na odwrót. Chyba każdy szuka swojej ofiary.
- Widzisz. - Zaczyna, kiedy ruszamy w kierunku wody. - Po wodzie lepiej cię weźmie.
- Taa, dobrze, że nasmarowałyśmy się kremem wodoodpornym. - Chichoczę.
- Przypominam, że to był przypadek. Nie było innego w sklepie.
- Dobry przypadek. Gdyby nie to, to po wyjściu z wody spaliłabyś się jak rak.
- Racja. - Przytakuje.
Stajemy przy brzegu i obserwując swoje reakcje wchodzimy do wody. Moje pierwsze odczucie? Zimna, cholernie zimna. Widzę jak Ino rzednie minka, kiedy wchodzimy głębiej. Rozglądam się i widzę, że chłopcy pływają parę metrów dalej od nas.
- W huk zimna. - Stwierdzam.
- Jak oni mogą w niej pływać? - Krzywi się blondynka spoglądając na chłopaków.
- Zanurz się cała to nie będzie ci zimno. - Uśmiecham się.
- Chyba spasuję. - Prycha.
- To po co wlazłyśmy w wodę? - Patrzę na nią. - Żeby tyłkami świecić?
- No nie. Zobacz. - Wskazuje głową na Sasuke. - Obok niego przyczaiła się jakaś laska.
Spoglądam w tamtą stronę. Rzeczywiście. Bardzo blisko kruczowłosego wyłoniła się jakaś brunetka. Tylko, że ona się wcale nie zbliża. Chyba się wstydzi, no ale pokazać się musi. Pewnie ma nadzieję, że zwróci na nią uwagę.
- Ale nie gadają, więc o co ci chodzi? - Spoglądam na jej zmartwioną twarz.
- Wiesz, to takie: Hej jestem tu, możesz mnie podziwiać, a później gdzieś zaprosić. - Wzdycha.
- Jesteś nienormalna. - Prycham śmiechem.
- A co byś zrobiła, żeby obok twojego Mike'a kręciła się jakaś laska?
- Nie wiem. - Wypalam pierwsze, co wpada mi do głowy.
No bo serio. Co bym zrobiła? Odciągnęłabym go, zostawiła w spokoju, czy może podpłynęła? Nie wiem.
- O! Zobacz, wracają. - Gorączkuje się dziewczyna. - Gadajmy, róbmy coś!
- Czego panikujesz? - Śmieję się.
- Nie mogą zobaczyć, że ich obserwujemy. - Tłumaczy szybko. - Śmiej się, gadaj, rób coś do cholery!
- Ej, spokojnie! Wdech, wydech. - Nakazuje kładąc dłoń na jej ramieniu. - Wdech, wydech.
Dziewczyna robi co każę i zaraz się ogarnia.
- Tooo, powiedz mi co z tym...no...szatynem.
Uśmiecham się widząc jej nierozumiejące spojrzenie.
- Ale....aaaa! On! - Krzyczy podłapując temat.
- Tak, on. - Wzdycham.
- Nie wiem, nie widzieliśmy się dzisiaj. - Uśmiecha się i odrzuca w tył te swoje kudły.
- Z kim? - Pyta zainteresowany Uchiha.
Ojć, chyba nie jest zadowolony. Głupie wzbudzanie zazdrości, ale jednak działa. Niech się w końcu chłopak weźmie w garść i zrobi pierwszy krok. Randkę w sumie zaliczyli, ale randka randką. Potrzeba czegoś więcej.
- Taki jeden. - Odpowiadam za nią. - Wczoraj ją zaczepił.
- Ta, jakiś namolny. - Wzdycha oglądając swoje paznokcie.
- To po co z nim gadasz? - Prycha Naruto.
Spoglądam na niego ukradkiem, kiedy mierzwi te swoje mokre kłaki.
- Namolny, ale fajny. - Puszcza oczko blondynowi.
- Fajniejszy ode mnie? - Sasuke unosi w górę brew.
Blondynka przygryza dolną wargę i obcina chłopaka od dołu po czubek głowy. Na jej ustach zaczyna gościć łobuzerski uśmieszek.
- Nie, chyba nie.
- Chyba? - Wzdycha z uniesioną brwią.
- Tooo, ja sobie pójdę. - Uśmiecham się.
Spoglądają na mnie, a ja nie wiedząc, co mi właściwie odwala podchodzę bliżej kruczowłosego. Staję na palce chwytając się za jego ramiona i nachylam się do ucha chłopaka.
- Zrób coś w końcu. - Szepczę.
Kiedy powoli odsuwam się z uśmiechem, widzę u niego zdziwienie, ale zaraz po tym jego kąciki ust powoli się rozszerzają. Odwracam się w stronę blondynki, która jest zakłopotana. Nie wie o co chodzi i to ją wkurza. Puszczam jej oczko i bez jakiegokolwiek słowa mijam ją. Powoli idę w stronę naszego towarzystwa, gdzie dostrzegam tylko rodziców Sasuke. Mijam grupkę ludzi i siadam na kocyk.
- Przepraszam, ale gdzie reszta? - Zagaduję do siedzącej dalej mamy Sasuke.
Spogląda na mnie z uśmiechem i odpowiada natychmiastowo.
- Poszli po coś do picia.
- Oh. - Posyłam jej wdzięczny uśmiech.
- Dobrze się bawicie?
- Tak, nawet bardzo. - No, może co niektórzy, bo w sumie ja to tak średnio. - A Pani?
- Jak widzisz, dobrze mi się opala. - Wzdycha. - Słońce jest niesamowite. - Uśmiecha się i kładzie zamykając oczy.
- Tak, mnie też się go trochę przyda. - Chichoczę.
Układam się na plecy i poddaję świecącemu słońcu. Jest tak cieplutko, ale nad wodą aż tak tego się nie odczuwa. Wieje lekki wiaterek, co jest nawet bardzo przyjemne. W sumie to cieszę się, że tu przyjechaliśmy, przynajmniej wrócę opalona. Tylko, że...zaczyna chyba kropić i...zrobiło się trochę ciemno. Powoli otwieram oczy i nie jestem w stanie tak do końca przyswoić wszystkich informacji. Widzę okropnie słodki uśmiech i przystojną twarz zbyt blisko swojej. Otwieram usta, żeby coś powiedzieć, ale zaraz z powrotem je zamykam.
- Co mu powiedziałaś? - Prawie szepcze.
- Co cię to obchodzi? - Uśmiecham się wrednie.
- Obchodzi mnie wszystko co dotyczy ciebie. - Dotyka palcem mojej klatki piersiowej.
Przełykam głośno ślinę i wpatruję w jego oczy.
- W ogóle, kto pozwolił ci nade mną wisieć?
Kładę dłonie na jego klatkę piersiową.
Ignoruję to, że w momencie, kiedy ułożyłam je na jego ciele, oczy dziwnie mu zabłyszczały i lekko się spiął. Delikatnie odpycham go w tył, więc chłopak zostaje zmuszony do wycofania. Siadam po turecku, a on płasko przede mną.
- Nie potrzebuję pozwolenia, ale niedługo sama mi je dasz. - Puszcza mi oczko, a ja wybucham śmiechem.
- Jesteś nienormalny.
- Ile razy będziesz powtarzać mi to samo?
- A ty? Ile razy?
- Do znudzenia. - Posyła mi łobuzerski uśmiech.
- Jesteś głupi. - Prycham.
- To już słyszałem, powiedz mi coś... – Urywa i przysuwa się, zatrzymując tuż przy mojej twarzy. Czuję na niej jego urywany oddech. - ...czego jeszcze nie wiem.
Posyła mi zadziorny uśmieszek. Nie mam siły ani ochoty dzisiaj z nim walczyć. Nie mam siły ani ochoty na to, żeby coś powiedzieć, a tym bardziej, żeby się odsunąć. Może nawet nie chcę, czując jego zapach wymieszany ze słoną wodą. Widząc jego cudowne oczy wpatrujące się w moje, obserwujące ruch i ułożenie moich ust. No i na koniec, co mam niby mu powiedzieć? Non stop słyszy obelgi z mojej strony. Nie wiem, czy powiedziałam mu chociaż raz coś miłego. W sumie krótko się znamy, ale czuję się, jakbym spędziła z nim całe swoje życie. Tak działa na mnie obecność i towarzystwo Pana Naruto. Przygryzam dolną wargę nieświadomie, ale kiedy widzę jego rozpalony wzrok, przypominam sobie o tym co powiedział mi rano. Na samo wspomnienie tego, że chciałby sam ją przygryźć robi mi się dziwnie duszno i czuję te głupie motylki w brzuszku.
- Może i jesteś przystojny. - Stwierdzam urywając. Obserwuję jak uśmiech wkrada się na jego doskonałe usta. - Ale irytujący w cholerę jesteś jeszcze bardziej. - Dokańczam.
- Wiesz? - Przysuwa się jeszcze bliżej, a mnie robi się naprawdę na maksa duszno. - Nie spodziewałem się, że usłyszę to z twoich ust.
Widzę ten durny błysk w oku, który zwiastuje kłopoty. Moja świadomość ma rację, o czym przekonuję się, kiedy chłopak kończy zdanie. Nie mogę nic zrobić i zostaję cmoknięta w usta niespodziewanie. Kiedy Naruto odwalił swój idiotyczny plan, od razu wycofał się i poleciał do wody nie czekając na moją reakcję. Instynktownie moje palce wędrują na usta, których przed chwilą dotykały ciepłe wargi blondyna. Jezu, Sakura! Ogarnij się ty egoistko! Masz chłopaka, zapomnij o tym wyrywaczu. Przecież on nic dla ciebie nie znaczy, zwykły kolega co nie? Cholera, kogo chcesz oszukać? Nie. To nie jest zwykły kolega i doskonale o tym wiesz. Zwykły kolega nie wpływa w taki sposób na koleżankę. Coś cię do niego ciągnie, ale z pewnością tym czymś nie jest miłość. Chwytam się za głowę i kładę na plecy. Podczas moich żenujących rozmyślań może się opalę. Już naprawdę nie obchodzi mnie co robi Ino, Sasuke, a tym bardziej Naruto.

***

- To co, idziemy? - Słyszę głos stojącej nade mną Ino.
Leżę na brzuchu, więc nie widzę jej miny.
- Już dawno po słonku. - Stwierdza dziwnym głosem.
- Kto powiedział, że staram się opalać? Po prostu sobie drzemię.
Wzdycham i powoli podnoszę się z ziemi. Robię to naprawdę ślamazarnie. Odwracam się i siadam po turecku spoglądając na Ino. Muszę niestety mrużyć oczka.
- No chodź! - Tupie nogą.
Nawołuję ją do siebie ruchem dłoni. Chcę, żeby usiadła, ale ona chyba nie rozumie moich wskazówek. Strzelam sobie z otwartej dłoni w czoło i kręcę głową.
- Po prostu tu usiądź. - Wskazuję miejsce obok mnie zażenowana.
- Aaaa. - Uśmiecha się i niezgrabnie siada obok mnie. - O to chodziło. - Wzdycha siedząc.
- Tak, ale nieważne. Powiedz lepiej, co z Sasuke. - Jej szeroki uśmiech jest olśniewający.
- Co mu nagadałaś? - Pada podejrzliwe pytanie z jej ust.
- Prawdę, bo co? - Unoszę brew w górę i marszczę czoło.
- Pocałował mnie. - Piszczy rozmarzona.
- Co? - Jestem w cholernym szoku.
Nie wiedziałam, że moje słowo zdziała cuda. Gdybym tylko domyśliła się wcześniej.
- No tak. Pocałował mnie i chyba jesteśmy razem.
- Jak to chyba? - Albo się jest albo nie.
Brak miejsca na jakieś chyba.
- No nie wiem, spytał mnie, ale jakaś laska przerwała i nie dałam mu odpowiedzi. - Prycha zirytowana.
- To odpowiedz mu na imprezie.
- No właśnie, dlatego cię ciągnę. Oni dawno poszli. - Oznajmia.
- Jak to? - Jestem w szoku. Przecież mieliśmy iść razem.
- Tak to. Będą czekali przed hotelem, więc podnoś cztery litery i chodź się przebrać.
Blondynka wstaje i ciągnie mnie za sobą.
- A co z rodzicami? - Pytam zbierając swoje rzeczy.
Zakładam bluzkę i spodenki. Biorę torbę w dłoń i jestem gotowa.
- Znaleźli jakiś bar tutaj i donoszą sobie drinki. - Wzdycha zirytowana i ciągnie mnie za sobą.
- Ostro. - Śmieję się.
Pięciominutowa droga do hotelu spłynęła po nas jak woda po kwiatkach, czyli cicho i szybko. Nim się obejrzałyśmy byłyśmy już w pokoju, a później gotowe do wyjścia. Mam jakieś złe przeczucia, ale może tylko mi się wydaje. Obie, po dłuższym namyśle ubrałyśmy się w czarne, dopasowane sukienki. Oczywiście każda miała inną, ale nie będę rozwodzić się na temat sukienek, bo nie to jest najważniejsze. Właśnie powoli zjeżdżamy windą w dół.
- Nie mogę się doczekać. - Piszczy podekscytowana Ino.
- Ta. Szkoda, że nie zarażasz entuzjazmem. - Wcale nie chce mi się tam iść.
- Bo jesteś smętna. Rozchmurz się trochę. - Wzdycha zirytowana.
Słyszymy charakterystyczny pisk i wychodzimy z windy. Od razu kierujemy się pod wyznaczone miejsce spotkania. Przystaje i aż otwieram gębę ze zdziwienia. Przede mną stoi Naruto ubrany w czarne dopasowane spodnie z jakimiś łatkami, ma na sobie białą koszulkę z wycięciem w serek i na to zarzuconą czarną sportową marynareczkę. Sasuke też nie wygląda źle. Powycierane dżinsy, czarna koszulka z wycięciem w serek i skórzana kurtka. Jednym słowem, wyglądają seksownie i gdybym ich nie znała, pewnie bym się na nich rzuciła.
- No, no. - Odzywa się kruczowłosy. - Wyglądacie świetnie.
Kątem oka widzę ten szeroki uśmiech Ino.
- O was można powiedzieć to samo. - Przyznaje ciężko.
- Idziemy? - Pyta uśmiechnięty blondyn.
- Prowadźcie. - Odzywa się Ino.
- Nie zgubcie się tylko.
Naruto puszcza do nas oczko, po czym odwraca się i zaczyna iść. Wleczemy się za nimi z tyłu. Barcelona nocą wygląda jeszcze lepiej, choć przyznam szczerze, że w niektórych miejscach nieprzyjemnie pachnie. W sumie, co się dziwić najbardziej obleganemu miejscu? Wszędzie istnieją jakieś świnie, które nie potrafią poszanować miejsca i śmiecą, gdzie popadnie. Co gorsza załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne nawet na środku wąskiej uliczki między budynkami kamienic.
- Sakura, ciągle się na nas gapią. - Wzdycha blondynka.
- Wiedziałam, że nie pozbyłam się brzydoty.
Stwierdzam całkiem poważnie. Od razu zostaję trzepnięta w ramię i obdarzona złowrogim spojrzeniem.
- Idiotko. - Zaczyna delikatnie. - Chodzi o to, że jesteś gorącą laską. - Puszcza do mnie oczko.
- Przestań kochana. - Prycham. - Jeśli ktoś tu jest gorący to ty.
- Obie jesteśmy. - Piszczy odrzucając swoje lśniące kudły w tył.
- Daleko jeszcze? - Marudzę za ich plecami.
- Jeszcze jakieś dwadzieścia kroczków. - Odpowiada Sasuke.
Idę dalej, ale niestety zostaję zatrzymana wpadając na tył pleców blondyna.
- A co, nóżki bolą? - Mówi odwracając w bok głowę.
Dalej trzymam dłonie na jego plecach, a Ino z Sasuke dalej idą prosto.
- Trochę. - Przyznaję szczerze.
- Mogę ci je wieczorem wymasować jeśli chcesz. - Puszcza mi oczko, a ja w odpowiedzi się śmieję.
- Idź i mnie nie denerwuj. - Popycham go i mijam bokiem.
Nim się oglądam stoimy już pod klubem ''Pacha''. Jara mnie ta nazwa i od razu zaczynam się śmiać. Widzę niezrozumiałe spojrzenia przyjaciół.
- Widzicie tę nazwę? - Uspokajam się, a teraz to oni się śmieją.
- Kto nazywa klub ''Pacha''? Czy wy tu w ogóle zaglądaliście? - Pyta blondynka.
Takkkk, mamy durne poczucie humoru.
- W środku jest bez zarzutu. - Zapewnia Sasuke.
- Tak, zrobiliśmy rezerwację stolika. - Naruto się uśmiecha.
Jakoś dziwnie oczy mu błyszczą. Mniejsza z tym. Szliśmy tu jakieś dziesięć minut. W sumie nie tak długo i daleko. Gdybym miała opisać go z zewnątrz? Dziwny. To określenie pasuje na pewno. Jest wysoki, ale i bardzo mały, jakby taka klatka schodowa w bloku. Górę ma przeszkloną.
- Jesteście pewni, że to klub? To jest jakieś małe.
- Kochana, bo klub jest pod spodem, to tylko wejście.
Naruto puszcza mi oczko i rusza jako pierwszy. Wszyscy jak posłuszne pieski podążamy za nim. Przy wejściu stoi duży...potężny ochroniarz Afroamerykanin.
- Hola, Como puedo ayudar? - Pyta.
Spoglądamy na siebie. Czy tylko ja wiem, co powiedział?
- Hola, mamy tutaj rezerwację. - Mężczyzna patrzy na mnie z uśmiechem.
- Wszędzie można dogadać się po Angielsku. Wasza kolej. - Wzdycham odsuwając się na bok.
Oczywiście swoją wypowiedź kieruję w stronę chłopców.
- Jesteś pewna, że się dogadają?
- Ino, błagam cię. Jakoś rezerwację musieli zrobić co? Poza tym, ochroniarz powinien znać Angielski. - Mówię ciszej.
Nie słuchamy, co oni tam mówią, bo szczerze mówiąc mamy to głęboko gdzieś. Po minucie łamanej gadki odwracają się w naszą stronę.
- Możemy wchodzić. - Uśmiecha się Sasuke.
- Skąd wiedziałaś, co powiedział? - Pyta blondyn.
- Nie śpij na Hiszpańskim. - Puszczam do niego oczko.
Teraz to ja jako pierwsza mijam miłego ochroniarza z uśmiechem na ustach. Wchodzę do środka i od razu kieruję się w dół po schodkach. W pierwszej chwili oślepia mnie blask reflektorów i ogłusza głośna muzyka. Och, ta muzyka jest przystosowana do moich gustów i oczekiwań, jak przystało na klub.
- Prowadź! - Przekrzykuję muzykę, krzycząc do Naruto.
Chłopak tylko kiwa głową i idzie jako pierwszy. Przyznam, że ten klub jest niezły. Białe, skórzane kanapy, stoliki, krzesełka, duży bar, wejście na schody. Przytulnie i miło. Wszystko w jasnych kolorach. Jednym słowem przejrzyście. Nie ma żadnych obrazów, ani nic takiego. Po prostu białe ściany i w tym samym kolorze parkiet. Dużo elementów ze światłem dodaje tu tylko uroku. Przeciskamy się przez tańczących ludzi, których jest naprawdę sporo. Ku mojemu zaskoczeniu idziemy na górę, gdzie jak po chwili się okazuje, jest nieco ciszej, ale umeblowanie stoi to samo. Z góry widać parkiet i tańczących w rytm muzyki ludzi. Nim się orientuję przystajemy przy stoliku z białymi kanapami. Siadamy wygodnie i nikt się nie odzywa. Ja oczywiście siedzę z brzega i przy Ino. Nie zdzierżyłabym obecności Naruto tuż przy mnie. To byłaby zbyt duża pokusa dla mojego chorego umysłu.
- Przyniosę drinki. - Odzywa się blondyn.
Od razu wstaje i opiera się o stół naprzeciw nas. Z dziwnym uśmieszkiem wpatruje się we mnie.
- Co wam przynieść moje damy? - Udaje mi się usłyszeć.
- Sex on the beach poproszę. - Odkrzykuje uśmiechnięta Ino.
- Ma się rozumieć mała. - Uśmiecha się. - A co dla ciebie? - Zwraca się teraz do mnie.
- Zaskocz mnie. - Odpowiadam pewna siebie.
- To rozumiem. - Krzyczy puszczając mi oczko. - Dla nas to co zawsze.
Widząc jak Sasuke kiwa głową w geście zgody, Naruto idzie na dół. Widząc, że blondynka rozmawia z kruczowłosym wstaję. Po prostu chcę dać im chwilę. Patrzą na mnie niezrozumiałym wzrokiem.
- Gdzie toaleta? - Zwracam się bardziej do Sasuke.
- Na dole, znajdziesz. - Uśmiecha się.
Wychodzę zza stolika i zmierzam na dół, po drodze mijam różne pary homo, jak i hetero seksualne. W sumie, jak to w klubach bywa jedni się obściskują, a drudzy przytulają. Schodzę na dół i od razu w oczy rzuca mi się tabliczka WC. Z uśmiechem biorę ją sobie za cel, bo jakoś naprawdę zachciało mi się siku. Idę dziarskim krokiem, ale to ciężkie, kiedy o twoje ciało obijają się inne, masywniejsze i większe. Oddycham z ulgą, gdy dobijam się do pustego korytarza prowadzącego do toalet. Idę prosto i docieram do swojej oazy. Toaleta damska. Pociągam za klamkę i z rozmachem do niej wchodzę. Pusta toaleta, ale nie wiem, jak z kabinami. Popycham pierwszą lepszą i okazuje się być pusta. Zamykam się i powoli oddaję potrzebę fizjologiczną. Nieszczęśliwie z kabiny obok dochodzą do mnie dziwne dźwięki. Przerażona ogarniam się i wychodzę z kabiny jak najszybciej.
- Oh, ohhh!
Dochodzą do mnie jęki kobiety, kiedy myję dłonie. Kręcąc głową z niedowierzania, szybko popycham drzwi, ale coś staje mi na przeszkodzie, albo raczej ktoś. Próbuję popchnąć mocniej i wypadam z toalety jak jakaś potłuczona. Gdyby nie silne ręce oplatające moją talię pewnie poleciałabym płasko na twarz.
- Przepraszam! - Piszczę od razu.
- Nic ci nie jest? - Słyszę męski głos.
Podnoszę głowę, i kiedy tylko spoglądam na twarz szatyna odchodzę metr w tył.
- N-nie. Przepraszam jeszcze raz. - Spoglądam w dół ze wstydu.
Przyznam, że jest całkiem przystojny. Całkiem, bo nie bardzo. Ma mocne rysy twarzy, ale czegoś mu brakuje do perfekcji.
- Spokojnie. Nie raz zdarzają się tu takie sytuacje. Moja wina, nie powinienem był opierać się o drzwi. - Zaśmiał się.
- A ja powinnam bardziej uważać. - Uśmiecham się skruszona.
- O hej, a może ze mną zatańczysz? - Patrzę na niego jak na idiotę.
- W ramach przeprosin. - Dodaje z uniesioną brwią w górę.
- Najpierw muszę pogadać z przyjaciółmi. - Rzucam szybko.
- Chcesz pytać o pozwolenie? - Marszczy czoło.
- Nie, źle mnie zrozumiałeś. - Macham dłońmi jak idiotka. - Powiedziałam im, że zaraz wrócę.
- Oh, w takim razie zejdź na parkiet za pół godziny z zegarkiem w ręku.
- Po co? - Jestem zdezorientowana.
- Jak to? Wisisz mi taniec. - Uśmiecha się łobuzersko i mija mnie odchodząc.
Czy zwariował? Przecież się nie zgodziłam, co on sobie wyobraża?
- Oh, jeśli cię nie zobaczę to sam cię znajdę. Siłą. - Krzyczy odwracając się na chwilę.
Uderza we mnie dziwne uczucie, nie wiem do końca, co to. Zdziwiona, ze zmarszczonymi brwiami kieruję się na parkiet. Kiedy mijam tłumy ludzi wbijam się w końcu na schody. Pokonuję je wolnym krokiem i zmierzam do stolika. Kiedy idę w jego kierunku widzę, że przy nim również siedzi parka. Skąd to wiem? Może dlatego, że Ino i Sasuke bardzo żarliwie się całują. Jezu i co, mam tam teraz tak podejść? Przede mną spostrzegam wysoką blond włosą postać. Przystaję obok niego parę metrów przed stolikiem.
- Długo tu stoisz? - Zagaduję.
- Jakąś minutę. - Blondyn nie spuszcza z nich wzroku.
Spogląda jednak na chwilę na tacę i wyciąga w moim kierunku dłoń. Ma w niej drinka.
- Co to? - Patrzę na niego.
- Dla ciebie. - Wzdycha wpatrując się w moją twarz.
Chwytam za nóżkę od zielonego drinka i biorąc go od chłopaka, nasze palce lekko się muskają. W tej samej chwili spoglądamy sobie w oczy, ale nie trwa to długo. Odsuwam się bardziej i upijam sporego łyka alkoholu. Z początku czuję kiwi, ale później ujawnia się również lekki posmak alkoholu.
- I jak? - Jego brew ląduje w górze.
- Spoko. - Uśmiecham się.
- Chyba już przestali. - Wzdycha patrząc w ich stronę.
Mój wzrok podąża za jego i dostrzegam przytulonych do siebie naszych przyjaciół. Ich czoła stykają się ze sobą, a dłonie są splecione razem.
- Chodź. - Uśmiecham się i idę w ich kierunku.
Naruto siada pierwszy, a ja tuż przy nim z brzega. Pokonuję swój lęk, bo jakoś nie chcę ich rozłączać. Czuję ciepło bijące od jego ciała, i kiedy tylko na niego spojrzę, zalewa mnie dziwna fala uczuć. Są nieznane i cholernie mnie to irytuje.
- Co nam wziąłeś? - Słyszę krzyk Sasuke.
- To co zwykle. Pięć podwójnych shootów Kamikaze. - Uśmiecha się łobuzersko. - A dla Pań, drinka z kiwi i Sex on the beach.
- Aż dwa? - Pytam skrzywiona.
- Zobacz, tego już kończysz. - Uśmiecha się łobuzersko.
Rzeczywiście, jest tak słaby, że piję go jak soczek.
- No ta... - Przytakuje.
- No właśnie. To wziąłem wam na rozgrzewkę.
Pokazuje na mojego drinka i podaje takiego samego Ino. Chwyta w dłoń dwa podwójne kieliszki i jeden z nich podaje kruczowłosemu. Po chwili widzę, jak płyn powoli ląduje w jego ustach. Nawet się nie krzywi i sięga po kolejnego.
- Hola, hola. Nie zamierzam was ciągnąć. - Prycham kończąc drinka.
- To jest słabe. - Uśmiecha się patrząc na mnie. - Takie coś pije się pod rząd.
- Nie byłabym tego taka pewna.
- Zobaczysz, że nie będę nawet pijany. - Puszcza mi oczko i zanim coś powiem, drugi kieliszek zostaje opróżniony.
- Żebym później nie mówiła...
- Przestań, piłem już to kiedyś. W chuj zajebiste, ale kopa nie ma. - Krzywi się i sięga po trzeciego.
Nie zawracając sobie więcej nim głowy chwytam kolejnego drinka. Upijam łyk i jestem zaskoczona. Ten jest dużo gorszy. Czuć w nim sporo alkoholu, ale to nie przeszkadza mi w tym, żeby wziąć trzy łyki pod rząd. Muszę się jakoś znieczulić przed tym całym facetem.
- Ej, wy też macie dwie karty od pokoju? - Zagaduje Sasuke patrząc w oczy Ino.
- Mhm. - Mruczy blondynka i przygryza jego płatek ucha.
Boże, chciałabym, żeby był tu Mike. A może...wcale nie? Nawet nie mam czasu o nim pomyśleć, tyle się tu dzieje.
- Czyli co, mam rozumieć, że nie mam już kumpla? - Naruto pyta i przechyla do gardła kolejny kieliszek. Ino patrzy na niego z uśmiechem.
- Masz, ale nie do podrywów. - Stwierdza dziewczyna.
- Oh, zostałem sam. Kurwa, jak ja teraz wyrwę laskę? - Udaje zrozpaczonego.
Śmieszy mnie to, naprawdę. Z uśmiechem biorę kolejne łyki płynu.
- Doskonale wiemy, że poradzisz sobie bez niego. - Rzuca oschle.
Blondynka chowa głowę w zagłębienie szyi chłopaka, a ten się uśmiecha.
- Nie za szybko? - Uśmiecha się patrząc na mnie Uzumaki.
- Nie, muszę się znieczulić. - Wzdycham przewracając oczami.
- Bo? - Jego twarz wyraża...zdezorientowanie.
- Przed tańcem. - Rzucam szybko i dopijam drinka.
Spoglądam na zegarek, jeszcze pięć minut. Przecież nie chcę, żeby gościu tu przyszedł. Odpękam swoją karę i tyle.
- Idziesz tańczyć?
- Tak. Ale tylko raz, więc nie licz na powtórkę. - Wzdycham ciężko.
- Sama pójdziesz? - Unosi brew w górę.
- Nie. - Patrzę w jego piękne ślepia.
- Więc?
- Spotkałam kolesia przy toaletach. Wpadłam na niego, więc idę go przeprosić, dlatego z nim zatańczę.
Wiem, może to i głupie, ale w sumie...dobrze będzie zabawić się z nieznajomą osobą. Widzę dziwne ogniki w oczach Uzumakiego. Widzę, jak zaciska szczękę i czuję, jak jego oddech przyspiesza. Czy on jest zły?
- Uważaj, żeby to źle się nie skończyło. - Prycha dziwnie chrypiącym głosem.
- Daruj sobie. - Wstaję, ale on chwyta mnie za rękę i pociąga w dół.
Kręci mi się w głowie, więc tracę równowagę i siadam z powrotem na kanapę, ale moja jedna noga ląduje na jego kolanie. Więc trochę mnie podchmieliło. Dłoń samoistnie układa się na klatce piersiowej chłopaka. Wpatruje się we mnie nieodgadnionym wyrazem twarzy i delikatnie odgarnia kosmyk włosów z mojego policzka.
- W razie czego...wiesz, gdzie jestem. - Szepcze mi do ucha.
Czuję jego ciepły i szybki oddech i czuję kurwa, jak przejeżdża nosem po moim uchu, a zaraz za tym, policzku. Czuję dziwne mrowienie w miejscu, gdzie mnie dotknął. Nim się oglądam jego ciepłe wargi lekko, jak muśnięcie skrzydeł motyla, składają czułe pocałunki na mojej kości policzkowej. Przymykam oczy i przejeżdżam językiem po suchych ustach.
- Przestań. - Odpycham go, kiedy mój zdrowy rozsądek do mnie wraca.
- Znajdź sobie inną ofiarę, przynajmniej na dzisiaj. - Proszę i przerywam wpatrując się w jego oczy. Chcę coś z nich wyczytać, ale nie mogę.
- Nie patrz, nie gadaj, nie dotykaj i nie całuj mnie dzisiaj. Daj mi odetchnąć od twojej idiotycznej natury podrywacza. Męczysz mnie Naruto. - Wyrzucam z siebie potok słów, a on słucha.
Słucha uważnie tego co mówię i wpatruje się we mnie jeszcze bardziej przerażająco niż zazwyczaj. Nie wiem, co to za wzrok i nie wiem, do czego może prowadzić. Chłopak wzdycha ciężko i widzę jak walczy z samym sobą.
- Dobra. - Mówi schrypniętym głosem, ale zaraz odchrząkuję. - Dam ci spokój, jak sama chcesz, ale nie zapominaj. - Spogląda na mnie tak, jakby chciał mnie przeniknąć wzrokiem. - Będziesz moja i kurwa gówno mnie obchodzi, co będę musiał zrobić, żeby to osiągnąć.

Boję się. Cholera, ja boję się tego pieprzonego psychopaty! On zupełnie postradał zmysły, musi koniecznie przejść się do psychologa. Ze zdezorientowaną miną i przerażeniem w oczach zostawiam go i idę na parkiet. Potrzebuję odprężenia, bo cholera jasna mnie strzeli.

~.~ 

Hola misie! Kolejny rozdział Short-Story na Wasze życzenie. Co myślicie o rozdziale? Chcemy przeprosić za zwłokę, ale niestety obowiązki ''maturzystów'' odciągają nas od niektórych spraw. Za miesiąc kończymy szkołę, więc trzeba podciągnąć oceny. Zostawcie coś po sobie :) Hope you like it! Patty&Paula 

11 komentarzy:

  1. Świetna notka, jak zwykle z wyczekiwaniem czekam na następna ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne coś czuje że na tej imprezie duzo zdarzy, a może nawet coś przez co Sakura inaczej spojrzy na Naruto bo zobaczy jego inne obicze

    OdpowiedzUsuń
  3. Mega świetne jestem bardzo ciekawy co się jeszcze wydarzy na tej imprezie i czy naruto jeszcze coś wykombinuje czy da spokój sakurze a może trochę się uspokoi czekam z niecierpliwością na next wstawiajcie szybko jak znajdziecie czas pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  4. Super short-shot szybko chce kolejny, mam nadzieje ze Naruto troche sie ogarnie, mam nadzije ze Sakura w nic sie nie wpakowala z tym chlopakiem, a jak juz to ze Naruto jej pomoze pozdrawiam i zycze weny. Gulbiszonka

    OdpowiedzUsuń
  5. kiedy można się spodziewać next??

    OdpowiedzUsuń
  6. kiedy można się spodziewać next ??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jutro misie, ale nic nie obiecujemy, bo dopiero wróciłyśmy z Litwy i jesteśmy padnięte ze zmęczenia, ale trzeba było się wymodlić w ostrej bramie o zdanie matury 😂

      Usuń
  7. Trzymam kciuki za wasza mature. Short-shot jak zwykle swietny, cos mi mowi ze przy tych calych tancach cos sie stanie, ale niestety nie moge przewidziec co , fajnie by bylo zeby teraz byla perspektywa Naruto albo po polowie ze ze raz oczami Sakury a drugi raz Naruto. Pozdrawiam i zycze weny. Uno

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki i mamy nadzieję, że ta matura jednak dobrze nam pójdzie. Najgorzej jest z matematyką, kto ją w ogóle wymyślił? Wy też macie z nią taki problem?

      Usuń
  8. Sam sie zastanawiałem, kto wymyslił matme. Matma to nie jest moja mocna strona, nie jestescie same. Mimo wszystko jak cos sprawia mi trudnosc lub nie wychodzi naj lepiej, zawsze sobie mowie " mozesz wiecej niz ci sie wydaje" i zeczywiscie pomaga mi to byc pewniejszym siebie i w pokonywaniu swoich trudnosci. Wieze ze wam sie uda z ta matma i reszta. Pozdrawiam Uno . ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z resztą zadawanych przedmiotów na pewno nie będzie problemów, bardziej przejmujemy się matematyką, bo z nią jest tragedia :)

      Usuń