- Nie wiem, sama mi powiedz. - Odzywa się blondynka.
Już sięgam dłonią w okolice oczu, kiedy zatrzymuje mnie jej głos.
- Ohujałaś?! Nie ściągaj tych wacików, możesz to
zrobić po godzinie.
- Nie lubię gadać z kimś, kogo nie widzę. - Wzdycham
i prostuję się na fotelu.
- Od kiedy nasi ojcowie są wspólnikami? To wszystko
komplikuje. - Panikuje blondynka.
- Jak ja mam iść do tego dupka ja się pytam? Przecież
rodzice siłą mnie zaciągną! - Wtóruję jej.
- Myślałam, że mój prowadzi interesy tylko z twoim.
- Wybuchamy w tym samym czasie.
- Ja pieprzę Ino! Będę musiała iść do tego
prostaka! - Wrzeszczę wkurzona.
- Nie mów, że jest takim prostakiem. Podrywacz z
niego, to fakt, ale nie prostak. - Broni go.
- To twój przyjaciel. - Szepczę.
- No i co kurwa z tego? - Zaklina pod nosem.
- Bronisz go.
- Nie, bo doskonale go znam! Ma panienki na zawołanie,
ale nie jest taki zły. - Wzdycha.
- Mówiłam, że próbował coś zrobić, może się o
mnie założył. - Przypuszczam, bo niby dlaczego coś do mnie ma? No
ludzie, jestem brzydka!
- Nie wiem. Sakura nie myśl o nim. - Wzdycha.
- Co robimy? - Pada pytanie z moich ust.
- Idziemy do ciebie. Odczekamy godzinkę, ściągniemy
opatrunki i ruszamy w miasto z Ten-Ten.
- Boże Ino, mam dość po dzisiejszym dniu, a to
dopiero początek. - Majaczę.
- Dziewczyno weź się w garść. Poradzisz sobie. Chcę,
żebyś w końcu w siebie uwierzyła.
- Zaczynam przez was, co wcale mi się nie podoba. -
Przyznaję niechętnie.
- Widziałaś się dziś z brązową?
- Tak, gadałyśmy na matmie. - Wspominam.
- O czym?
- Neji. - Szkoda, że nie może zobaczyć moich
wywracających się oczu.
- Boże, ta znowu o nim. - Śmieje się, ale po chwili
zapanowuje cisza.
- Dobra, mam pewność, że odjechał to idziemy do
ciebie.
- Jak wyjdę skoro nic nie widzę?
- A po co masz mnie? - Słyszę pociągnięcie za
klamkę, a zaraz po tym głośny huk. Boże, jak ona trzaska tymi
drzwiami! Moja ręka opada w dół, kiedy zostaje jej odebrane
oparcie. Prawie spadam z fotela, zajebiście.
- Ja pieprzę, na co ja się dałam namówić! A jak
będę bardziej ślepa niż jestem teraz? - Słyszę, jak głęboko
wzdycha i po sekundzie czuję dotyk Ino na moim przedramieniu.
- Nie będziesz. A teraz wyjmuj nogi i powoli wyjdź z
auta. - Instruuje. Robię krok po kroku co każe i czuję już grunt
pod nogami.
- Odsuń się kawałek. - Słyszę, jak zamyka drzwi, a
zaraz później samochód.
- Czemu tak trzaskasz? - Irytuję się. Trochę
delikatności Ino!
- Tak jakoś. Podnieś nogę lepiej. - Wzdycha, a ja
robię co każe i wchodzę na lekkie uniesienie.
- Prowadzisz mnie do domu, prawda? - Wolę się upewnić.
- Nie, do lasu! Chcę cię zerżnąć jak reksio misia.
- Prycha.
- Śmiejesz się teraz prawda?
- Tak, z ciebie. Żebyś widziała swoją minę. - Rzuca
i zaraz dodaje. - Trochę zaufania.
- Mam je, po prostu chciałam się upewnić.
- Dobra, dobra. Znów podnoś te platfusy. Wchodzimy po
schodach. - Uśmiecham się.
- Tylko nie platfusy okej?
- Cokolwiek tam chcesz. Lepiej?
- Jasne.
- Teraz stań tutaj, bo trzeba otworzyć drzwi, a możesz
nimi po twarzy dostać. - Rozchodzi się dźwięk stukania i po
niecałej minucie ktoś otwiera drzwi.
- Wielkie nieba! Sakura, co się stało? - Krzyczy
spanikowana mama. Czuję jej miękkie dłonie na swoich policzkach i
wesoło się uśmiecham.
- Nie powiedziałaś rodzicom? - Pyta z wyrzutem Ino.
- Zapomniałam? - Przyznaję cicho.
- No ładnie przyjaciółko. - Prycha blondynka. - Była
na zabiegu korygującym wadę wzroku.
- Naprawdę to zrobiła? - Mama nie może uwierzyć.
- Za jej namową. - Wskazuję na nią oskarżycielsko
palcem.
- Nie w tą stronę kochana. - Prycha śmiechem
blondynka. - Stoję po twojej prawej, a nie lewej.
Szybko zmieniam kurs palucha na poprawny.
- Teraz lepiej. - Słyszę jej rozweselony głos.
- Wejdźcie do środka, zanim nasza kaleka coś sobie
zrobi. - Wzdycha moja rodzicielka.
Ino powolutku prowadzi mnie do środka, nie pytajcie, bo
nawet nie wiem, gdzie idę. Przed oczami mam tylko ciemność.
Irytującą ciemność.
- Uwaga, schody. - Ostrzega blondynka.
- A! Kochanie w Piątek mamy kolację, więc proszę,
żebyś tym razem ubrała się nieco inaczej niż zazwyczaj. - Co?!
Tak szybko się to rozniosło? Widzę, że za groma się nie wywinę.
- Twoja mama nie wie, jaki szok ją czeka jutro. - Knuje
śmiejąc się Ino.
- Przestań.
- Bo?
- Bo i tak prawie nic się we mnie nie zmieni.
- Nie bądź tego taka pewna. Wiesz ile fryzura i inne
drobne poprawki mogą zmienić?
- Korekcja wzroku to dla ciebie drobna poprawka? Nie
wszystkich na to stać.
- Wiem skarbie, ale zacznij trochę myśleć o sobie
okej?
- Przecież myślę.
- Nie. Non stop mówisz o biednych ludziach. Wiemy, że
mamy dobre serduszka, ale całego świata nie zmienisz. Jest po
prostu popierdolony. - Ścisza głos do szeptu, kiedy klnie, co mnie
rozbawia.
- No, ostatni schodek. - Wzdycha i powoli prowadzi mnie
dalej. Słyszę tylko zamykanie drzwi.
- Siadaj, ale powoli. - Sadza mnie na tyłek z ogromną
delikatnością.
- Powiedz mi szczerze Sakurcia, co masz do Naruto? -
Zalewa mnie fala gorąca i nie wiem co mam odpowiedzieć.
- Irytuje mnie. - Stwierdzam.
- Tylko? - W myślach już widzę, jak marszczy te swoje
brwi.
- Nie podoba mi się co czuję w jego towarzystwie. -
Przyznaję.
- A co to takiego?
- Widziałam go dwa razy na oczy. - Przypominam w razie
gdyby zapomniała. - Co mogę więc czuć?
- Pociąg fizyczny? - Zgaduje.
- Coś w tym stylu. Cholera Ino, nie wiem! Po prostu ten
gość mnie irytuje.
- Jest przystojny.
- No i co z tego, jeśli z niego pustak?
- Bo?
- Bo zmienia panny jak rękawiczki, a one puste idiotki
dają się nabrać. - Prycham.
- Coś w tym jest. - Przyznaje mi rację.
- Ino?
- Hm?
- Miałaś chłopaka? - Pewnie z milion, więc po co
zadaje to pytanie? Zastaje mnie cisza, a moje usta powoli unoszą się
w górę.
- Miałaś?
- Dwóch. - Przyznaje cicho.
- Tylko?!
- Tak, bo kiedy poczułam coś do Sasuke to jakoś nie
w głowie mi związki.
- Boże, myślałam, że było ich sporo więcej.
- To nie znaczy, że kiedy jesteś popularna to musisz
mieć tuziny chłopaków. Ja lubię się zakochać albo czuć coś
do chłopaka, a nie bawić się w jakieś gówno.
- Masz rację.
- Wiem i na pewno wiem też, jakie pytanie jest
następne. - Wzdycha ciężko.
- Jakie? - Czyżby mnie przejrzała?
- Czy jestem dziewicą? Tak, jestem.
- Skąd wiedziałaś? - Nie mogę wyjść z szoku.
- Widzę twoją minę skarbie. - Uśmiecham się.
- To wymarły gatunek, więc wiesz.
- Doskonale rozumiem. - Przyznaje żałośnie.
- Ej, o której ta impreza?
- O dziewiętnastej. Mówiłam przecież.
- Wiem, ale wypadło z głowy. - Tłumaczę.
- Jeszcze piętnaście minutek skarbie. - Ekscytuje się
blondynka. Czuję, jak moja kanapa się odkształca, a zaraz po tym
słyszę jej kroki.
- Co robisz? - Opieram się o oparcie kanapy i
przyciskam waciki do oczu.
- Rozglądam się.
- Za czym? - Słyszę jakiś szelest.
- Za książkami Aniele. - Mówi teatralnie.
- Znasz to? - Jestem zdziwiona.
- Przeczytałam pół książki. - Wzdycha.
- Przecież to cudna książka.
- Wiem, ale nie miałam czasu dokończyć.
- Ja zaczynam ją już drugi raz. - Przyznaję.
- Maniak z ciebie co?
- Jeśli nie ma się co robić to różne rzeczy wpadają
do głowy.
- Przygotuj się na całkowitą zmianę.
- Aż tak?
- Jasne laska! Jak zmienimy cię w piękne kaczątko to
rzadko będziemy w domku. - Prycha śmiechem.
- A nauka?
- Ej, przecież głupie nie jesteśmy co?
- No w sumie racja, ale...
- Co ale? Po prostu zabawa i tyle. Na naukę też
znajdzie się czas. - Wcina mi się w zdanie.
- Ino, gdzie chcecie zabrać mnie jutro? - Nurtuje mnie
to pytanie, naprawdę.
- Do nauczycielki.
- Co? Jakiej znowu nauczycielki? - Głupoty jakieś
wymyślają.
- Mówi ci coś słowo pewność siebie?
- Ta, i co z tym?
- No właśnie, tego uczy. - Mogę przysiąc, że na jej
twarzy widnieje perfidny uśmieszek.
- Żarty se robisz?
- Nie. Trudno nie będzie, bo zauważyłam u ciebie
poprawę. - Wzdycha.
- Jaką znowu poprawę. - Prycham i wyciągam nogi na
kanapie.
- Gadasz z facetami.
- Hę?
- Nie zauważyłaś?
- Nie?
- Jaja sobie robisz?
- Nie?
- Dziewczyno! Czy ty siebie kontrolujesz?
- Tak?
- No jakoś nie widzę.
- Dziewczyny! Chcecie jeść?! - Słyszę głos mojej
mamy.
- Ino, chcesz coś?
- Nie, a ty?
- Też nie, obżarłam się tym makiem.
- No, do tej pory mi tam siedzi.
- Nie mamuś! - Odkrzykuję.
- Mogę zdjąć już to gówno?
- Jeszcze...pięć minut.
- Daleko te centrum?
- Niee, jakieś sześć minutek stąd pieszo.
- To dobrze.
- Boże! - Krzyczy, a ja wyobrażam sobie wszystko co
najgorsze.
- Co?!
- Oprawki! - Moje serce przestaje szybko bić i powraca
do normalności. Zgłupiała. Najnormalniej w świecie zgłupiała.
- To powód, żeby mnie straszyć idiotko? - Mój głos
jest chyba zbyt zimny.
- Przepraszam, tak wyszło. Masz te stare?
- Tak, w torebce.
- To dobrze.
Zapanowuje cisza. Głęboka cisza, nawet nie słyszę
jej oddechu. Ciekawa jestem co robi, albo o czym myśli. Spytać
wprost? Dlaczego zadaje sobie takie głupie pytania? Przecież to
oczywiste idiotko, zapytaj, przecież to twoja przyjaciółka, tak?
- O czym myślisz? - Nie dostaję odpowiedzi.
- Co jest?! - Krzyczę i słyszę jak podskakuje w
miejscu. Uśmiecham się, nie mogę tego zamaskować.
- Kurwa Sakura, co się wydzierasz? - Jest wystraszona,
jak małe bambi.
- Pytałam o czym myślisz.
- Sama nie wiem.
- Jak można nie wiedzieć?
- Myślałam o Sasuke. - Ah, i wszystko jasne. Dlatego
powiedziała, że nie wie.
- Co z nim?
- Jak myślisz, podobam się mu? - Jej głos jest nieco
speszony.
- Z moich obserwacji obstawiam, że tak.
- A na ile są one trafne? - Prycha.
- Na jakieś 80%.
- Skąd niby wiesz?
- Jestem całkiem niezłym obserwatorem, podważasz?
- Nie wiem.
- Doskonale wiesz, że odkąd sięgam pamięcią, tylko
obserwuję. - Wzdycham ciężko i siadam na kanapie.
- Ta. - Przyznaje cicho.
- Mogę już to zdjąć?
- Ah, tak! Pomóc ci?
- Możesz z lewym okiem, ja wezmę się za prawe. -
Wzdycham, czuję jak moje serce wali coraz mocniej. Zaraz się
przekonam, co takiego narobiłam. Powoli chwytam za koniec plastra i
starannie odlepiam. Robię to powolutku, Ino tak samo. Kiedy mam
odczepiony cały plasterek, głęboko wciągam powietrze.
- Jakoś tu duszno. - Stwierdzam, a blondynka tylko
prycha śmiechem.
- Na trzy cztery. - Podpowiada.
- Okey. - Wzdycham. Mam spocone dłonie, okropnie się
stresuję.
- Trzy...czteeeeery! - Krzyczy i obydwie, ja trochę
opóźniona w rozwoju, zdejmujemy opatrunek. Mrugam kilkakrotnie, bo
mój obraz jest mega zamazany. Zaczynam się denerwować, ale to
normalne. Przymykam oczy i nie otwieram przez krótką chwilę.
Pomaga, nie powiem, że nie. Moje spojrzenie aktualnie się wyostrza.
- I jak?
- Zamazane. - Mówię poddenerwowana, co blondynka
zauważa.
- Ej spokojnie, to normalne po zabiegu. Słyszałaś,
dwadzieścia cztery godziny. - Kładzie dłoń na moim barku. Z moim
wzrokiem rzeczywiście lepiej, widzę trochę zamazany obraz, ale
tylko trochę. Przecieram dłońmi swędzące oczy i spoglądam na
Ino z uśmiechem.
- Lepiej, ale na efekty trzeba zaczekać.
- Cieszę się. Na razie załóż okulary. - Zanim
sięgam po torebkę, dziewczyna trzyma je w dłoni.
- Dzięki. - Biorę zakładając je na nos.
- Spadamy?
- Tak. - Chwytam za torbę i wraz z Ino wychodzimy z
pokoju. Schodzimy ze schodów i mijamy w holu mojego ojca.
- Hej tatku. - Witam się z nim.
- Dzień dobry Panu. - Blondynka posyła miły uśmiech.
- Witajcie dziewuszki. - Ma dobry humorek. Widzę to.
- No tak, dzień dobry i do widzenia tatku. Wychodzimy z
Ino. - Uprzedzam.
- Na długo?
- Nie wiem.
- Masz klucze w razie czego?
- Tak, posiadam. - Wzdycham.
- No dobrze, idź zanim się rozmyślę. - Chichocze, a
ja w tym czasie z blondynką opuszczamy dom.
- Ten-Ten? - Pytam zszokowana widząc ją na podwórku.
- Siemasz lasia! - Krzyczy i podchodzi do mnie, otulając
swoimi ramionami moje ciało. Bez chwili wahania oddaję uścisk.
Cholera, uwielbiam je. Naprawdę je uwielbiam. Uśmiecham się
mimowolnie.
- Co tu robisz? - Pytam, kiedy robi to samo z blondynką.
- Dostałam wiadomość.
- Co? Kiedy, jak? - Jestem zdziwiona.
- Napisałam jej szybkiego eska. - Widzę uśmiechniętą
Ino.
- To co, lecimy babki? - Pyta brązowo włosa.
- Jasne. - We trzy zaczynamy iść w stronę galerii.
- No i jak randka z Neji'm? - Pytanie pada z moich ust.
- A zajebiście. Poszliśmy do kina, a później na
jedzenie. Pogadaliśmy, pośmialiśmy się, całowaliśmy, a później
odprowadził mnie do domku. - Oznajmia bardzo wesoła. Kocha go,
nawet bardzo.
- A jak tam zabieg?
- Wystraszyła się Olivera. - Prycha Ino.
- Jak to?
- Była blada jak ściana, kiedy go zobaczyła. - Śmieje
się blondynka.
- Przecież on jest ciasteczkiem! - Nie dowierza brązowo
włosa.
- Żeby wyszedł ci w takich ubraniach to też
wyobrażałabyś sobie wszystko co najgorsze. - Rzuciłam
nieprzyjemnie patrząc na Ino.
- I to miejsce, brrr! - Wspominam i moim ciałem porusza
nieprzyjemny dreszcz. Dziewczyny się śmieją.
- No dobrze, miejsce niczym z horrorów, to fakt. -
Przyznaje blondynka. Ten-Ten marszy nos.
- Co jest? - Pytam obserwując.
- Nic, rodzice mnie pochwalili. - Rzuca od niechcenia.
- No proszę!
- W końcu pokonani hm? - Wtrąca tuż po mnie seks
bomba blondi.
- Nareszcie.
- Nie rzucasz pracy? - Pytam.
- Nie, nawet mi się podoba. - Uśmiecha się pod nosem.
- Przynajmniej wiesz, że jesteś czegoś warta. -
Oznajmia zamyślona Ino.
- Co znowu? - Pytam, kiedy wchodzimy do centrum
handlowego.
- No nie wiem, tak jakoś.
- Ino? - Naciska brązowo oka. Wspinamy się ruchomymi
schodami na dział odzieżowy kobiecy.
- No jeju, bo co ja takiego w życiu zrobiłam?
- Pomagasz organizacji. - Wymieniam.
- Co z tego? Robię to za forsę rodziców. - Prycha.
- Jesteś coś warta. Nie należysz do tych pustych
laleczek. - Podnosi ją na duchu Ten-Ten.
- Z resztą co z tobą dziś nie tak? To mnie trzeba
nauczyć pewności siebie. - Przypominam z uśmiechem.
- Chwilowe otępienie. - Mówi schodząc ze schodów. -
Zaczynamy kobietki! - Krzyczy i rusza do pierwszego sklepu.
- Przejebane. - Wzdycha brązowo włosa.
- Taaa. - Pędzimy tuż za naszą seks bombą.
Perspektywa
Naruto;
- Lepiej, że wpadłaś wcześniej. - Mówię do
ubierającej się dziewczyny. Leżę na łóżku, prawa dłoń leży
pod moją głową.
- Też tak sądzę. - Przytakuje zakładając koszulkę.
- Kath...
- Nic nie mów dobra? - Przerywa mi z wesołym
uśmiechem.
Odwraca się i z nagłą pewnością siebie i swoich
atutów podchodzi bliżej mnie. Siada na mnie okrakiem, więc ja
unoszę się wyżej opierając o oparcie. Kładzie dłonie na moją
klatkę i coraz bardziej przybliża głowę. Nasze twarze dzieli
dosłownie pięć centymetrów. Czuję jej oddech na mojej twarzy.
Sunie palcem wzdłuż mojego ciała i zatrzymuje go dopiero tuż
ponad moją męskością. Uśmiecha się bardzo niegrzecznie. Omija
te pięć centymetrów i muska językiem moją dolną wargę prosząc
o dostęp, który jej daję. Jęczy, gdy przygryzam jej górną
wargę. Ociera się o mnie i teraz to ja wydaję z siebie stłumiony
dźwięk. Przerywa pocałunek, bo sunie językiem po moich ustach,
szczęce, szyi aż po tors i niżej. Kiedy zbliża się do brzucha
nie wytrzymuję.
- Kurwa Kath! Przestań, bo nie wyjdziesz z tego łóżka.
- Ostrzegam i podciągam ją na swoją klatę.
- Muszę już iść. - Wzdycha przeciągle. Ostatni raz
mocno całuję jej usta.
- Idź zanim się rozmyślę. - Mruczę w jej rozchylone
wargi.
- Nawet nie wiesz na co mam teraz ochotę. - Oznajmia
tajemniczo.
- Kathrine przestań, bo naprawdę nie dam ci zaraz
wyjść.
- Spadam. - Zbliża się niebezpiecznie i jej usta
lądują na mojej szyi, gdzie mocno zasysa skórę. Przechodzi mnie
głupi dreszcz.
- Kurwa! - Krzyczę, kiedy się odsuwa. Powoli zmierza
do drzwi.
- Taka słodka zemsta. - Wystawia mi język i opuszcza
mój pokój.
Wzdycham ciężko i z uśmiechem na ustach wychodzę z
pościeli. Powoli sięgam po moje wszystkie ubrania i zakładam je na
siebie. Mierzwię swoje włosy i kieruję się w stronę drzwi.
Znajduje się na korytarzu i słyszę dźwięki z salonu. To z
pewnością Sasuke. Schodzę w dół i przechodzę do wcześniej
wymienionego pokoju.
- Poszła już? - Jego brwi są
zmarszczone, a głos posępny. Oho! Ktoś tu nie ma humorku.
- Tak, bo co? - Siadam na kanapę po drugiej stronie.
Chłopak rzuca na mnie kpiące spojrzenie i obdarza zaczepnym
uśmieszkiem.
- Jesteś debilem. Pomyśl, co powie twoja wybranka,
kiedy dowie się ile dup zaliczyłeś. - Parskam mu prosto w twarz.
Naprawdę. Cholernie mnie to rozśmieszyło.
- Zidiociałeś? Ten gościu – Wskazuję na siebie. -
nigdy nie zostanie usidlony. Zapamiętaj to.
- Zakładzik? - Unosi w górę lewą brew. Kurwa, zawsze
tak robi, kiedy jest czegoś pewien, to cholernie irytujące.
- Zakładzik. - Przytakuje i chwytam jego wyciągniętą
dłoń.
- Jeśli któryś z nas przegra...sam przez miesiąc będzie sprzątał mieszkanie. - Widzę jego złowieszczy uśmieszek.
- Sasuke, tylko nie to. - Wzdycham ciężko.
- Piszesz się czy nie?
- Yhym. - Przytakuję zmarnowany.
Oboje wiemy, że nie znosimy sprzątania. Wykorzystał
to, ale biedny nie wie, że przegra. Nikt nie jest w stanie mnie
uziemić. Za bardzo kocham swoje wolne życie, żeby jakaś laska mi
w nim namieszała. Byleby jaka nie była i tak się nie uda.
Perspektywa
Sakury;
- Jezu, nigdy nie wydałam tyle kasy naraz. - Narzekam,
kiedy wszystkie trzy wchodzimy po schodach do mojego pokoju.
- To teraz przebiórka twojej szafy kochana. - Wzdycha
Ten-Ten, która nareszcie dowlokła się na korytarz. Każda trzyma
moje zakupy, te dwie nienormalne istoty kupiły sobie tylko parę
butów i sukienkę! To skandal, że tyle dla mnie wybrały.
- Nalegałyście to teraz macie! Kto normalny kupuje
naraz tyle ubrań. - Prycham bardziej do siebie.
- Słuchaj kochana, nie masz stylu okey? - Kpi
blondynka wchodząc do mojego pokoju.
- Ino, wypluj te słowa. - Syczy Ten-Ten rozglądając
się po mojej sypialni.
- Hę? Kpisz sobie?
- Blondyna, nikt kto nie ma stylu nie urządziłby sobie
tak pokoju. - Broni mnie.
- A poza tym, nie widziałyśmy jeszcze jej szafy. -
Wzdycha. - A! I przypominam ci, że kiedy na nią naskoczyłyśmy w
sklepie to szukała samych idealnych ubrań.
- No dobra? Z tym masz rację. - Ino drapie się w
głowę, odkładając moje zakupy na kanapę.
- To do dzieła. - Głęboko wzdycha brązowo włosa. -
Ej, zdejmij okulary. Chcę zobaczyć jak wyglądasz bez. - Uśmiecha
się wesoło. Patrzę na nią jak sroka w gnat. Klepię się w czoło,
a one patrzą na mnie, jak na debilkę.
- No tak, przecież jeszcze nie widziałaś. - Wydaję z
siebie beznadziejny dźwięk.
Powoli zdejmuję okulary i doznaję szoku! Mój wzrok
zdecydowanie się polepszył, ale jeszcze trochę widzę za mgłą.
Coś jest chyba nie tak, bo brązowo włosa intensywnie się we mnie
wpatruje, a jej szczęka powoli opada w dół.
- Co jest? - Pytam wystraszona.
- Nie, nic! - Zaprzecza szybko. - Tylko...dlaczego
chowasz te piękne oczy?
- Jakie piękne? Nie przesadzajcie, bo to się robi
irytujące. - Prycham.
- Nie no, serio. Sakura, nie można ci nic powiedzieć.
- Ino odwraca się do mnie plecami i podchodzi do okna.
- Właśnie. Wiesz dlaczego się tak nimi zachwycam? -
Ponownie odzywa się Ten-Ten.
- Nie? Połowa społeczeństwa ma zielone oczy. - Rzucam
zirytowana.
- Ale nie taki odcień zieleni. To jest niespotykany
kolor. Nigdy nie widziałam tak jasnych, zielonych oczu. - Dodaje.
- Ani ja! - Ino się nie odwraca, ciągle wpatrzona jest
w to, co dzieje się na zewnątrz.
- Widzisz tam coś czy jak? - Jestem zainteresowana.
Ino momentalnie odwraca się w naszą stronę, jej policzki mają
odcień różu.
- Bo...
- No? - Ponagla ją Ten-Ten.
- Tam są chłopcy. - Mówi na jednym wydechu. Czy ona
jest speszona?
- Ci chłopcy? - Ten-Ten zabawnie unosi brew w górę.
Nie mogę się powstrzymać i podchodzę do okna. Przystaję przy
blondynce.
- Nie mów mi, że oni też tu gdzieś mieszkają! -
Krzyczę, kiedy widzę Naruto i Sasuke.
- Mhm, trzy domy dalej. - Informuje brązowo oka, kiedy
spokojnie przystaje obok nas.
- Czy ja chodzę do jakiejś elitarnej szkoły? - Chcę
się upewnić.
- Można tak powiedzieć. - Krzywi się brązowo włosa.
- Sakura, schowaj się albo chociaż okulary załóż!
Cały nasz misterny plan w cholerę pójdzie! - Warczy Ino.
- Łap! - Coś, po chwili niezgrabnego schwytania,
ląduje w moich dłoniach. Przyglądam się i widzę, że to te
okropne okulary.
- Boże, Ten-Ten wystraszyłaś mnie. - Oznajmiam
zakładając je na nos. Z powrotem odwracam się i wpatruję za okno.
- Ktoś tu mieszka, że tu czekają? - Pytam po
minucie ciszy. Stoją po drugiej stronie ulicy. Naprzeciw mojego
domu.
- Kiba i... - Blondynka nie dokańcza, bo robi to za nią
brązowo włosa.
- Mike.
- Kto? - Co za człowiek?
- Ciasteczko Mike. - Dodaje Ino.
- O czym wy...- Nie dokańczam, bo widzę jak pewien
ciemny blondyn o brązowych oczach wychodzi na zewnątrz. Jego
ciało...jest idealne, cera...śniada, usta...stworzone do całowania,
a włosy ścięte odrobinę i postawione na żel. Widzę jak wita
się z chłopakami i dopiero teraz mogę dokończyć swoje ucięte
zdanie. - ...mówicie. - Mój głos nie jest zdecydowanie taki jaki
powinien być.
- Mhm. - Odzywają się obydwie i patrzą na mnie z
dziwnym błyskiem w oczach.
- Komuś tu się chyba spodobał ten nasz Mike. -
Podjudza blondynka.
- Nie zaprzeczę ani nie potwierdzę. - Mówię już
bardziej zdecydowanie.
- Ooooo, najpierw powiedziała nie zaprzeczę! - Wytyka
krzycząc brązowo włosa.
- Czy on się u nas uczy? - Ignoruję ich zaczepki.
- Tak skarbie, nawet siedzi dwie ławki przed tobą. -
Uśmiecha się Ino.
- Serio?
- Serio ślepoto. - Wytyka Ten-Ten.
- Już niedługo. - Wypinam język w jej stronę.
Chłopcy niespodziewanie odwracają się w naszą
stronę. Jako, że stoję w środku, dziewczyny odruchowo chwytają
mnie za nadgarstki. Wzrok chłopaków powoli pnie się w górę i z
pewnością zaraz nas zobaczą! Jesteśmy zbyt wciśnięte w podłogę,
żebyśmy mogły się teraz ruszyć. Z przerażeniem obserwujemy
wyraz ich twarzy. Najpierw są zdziwieni i chyba muszą się bardziej
wysilić, żeby poznać, kto tak bacznie ich obserwuje. Kiedy tylko
kulki stykają się w ich głowach na twarzy każdego z nich widnieje
piękny, a zarazem łobuzerski uśmieszek. Podchodzą bliżej ulicy i
tam się zatrzymują. Blondyn, który znajduje się w środku, powoli
unosi rękę w górę pokazując mi, że mam otworzyć okno. Z
przerażeniem patrzę na Ino, która głośno przełyka ślinę.
Wiem, że ona już dawno odpadła, spoglądam na brązowowłosą,
która z wielkim westchnięciem odsuwa się ode mnie i robi to, o co
prosił Uzumaki.
- Co wy tam robicie? - Słyszę głęboki głos Naruto.
Jego uśmiech nie zszedł mu z twarzy ani na sekundę.
- Siedzimy i gadamy, nie widać Naru? - Odkrzykuje mu
Ten-Ten. Chyba tylko ona jest w stanie na chwilę obecną z nimi
gadać.
- Co to za piękność obok ciebie? - Słyszę całkiem
miły głos Mike'a.
- Sakura. By the way, to twoja sąsiadka. - Rzuca od
niechcenia.
- Oh, doprawdy? - Naruto patrzy na niego kątem oka.
Obserwuje jego każdy ruch, każdy gest, tak jakby chciał coś
wyczytać.
- Przepraszam w takim razie, że nie przyszedłem się
zapoznać. - Dodaje szybko. - Nazywam się Mike Inuzuka. - Jego
uśmiech jest okropnie czarujący i słodki.
- Sakura Haruno. - Nie wiem jakim cudem, ale chyba
właśnie słyszę swój własny głos.
Nie cichy ani też nie stłamszony, po prostu mój. Ten
prawdziwy, którym posługuję się na co dzień. Chyba dziwię ich
swoim zachowaniem, bo nagle bystrzeją, a zaraz za tym uśmiech
Mike'a pogłębia się.
- Fajnie poznać. - Odkrzykuje. - Będziesz jutro u
niego na imprezie? - Wskazuje na kruczowłosego patrząc na mnie. Ja
natomiast lekko przytakuję głową.
- Super. - Mówi.
- Sakura, musimy pogadać. - Nagle ukazuje swoją
obecność Naruto.
Jego głos przeszywa moje ciało jak kula. Chyba nie
znam nikogo innego o tak potężnym i hipnotyzującym głosie. Nie
podoba mi się to uczucie.
- Niby o czym? - Ponownie zabieram głos.
Ten człowiek irytuje mnie od pierwszego dnia. Co z
tego, że jest przystojny? Co z tego, że ma tak cudowny głos, skoro
jest dupkiem, palantem i zbyt pewnym siebie debilem?
- Chemia. - Oznajmia ze stoickim spokojem, a ja czuję
na sobie palące spojrzenia wszystkich wokoło. Czy on powiedział
chemia? Można to przecież opacznie zrozumieć. Moje policzki
zaczynają piec coraz bardziej.
- Ekhem. - Odkasłuję gulę, która zebrała się w
moim przełyku. - Zapomnij. - Mówię nie tak głośno na ile bym
chciała. Widzę jak kręci głową z rozbawieniem.
- Naprawdę musimy pogadać. - Upiera się przy swoim.
- Jutro. - Wzdycham przeciągle.
- Znajdę cię na imprezie. - Mówi pewny siebie.
Wszyscy zamilkli, kiedy on otworzył swoją buźkę.
- A szkoła? - Wolałabym w miejscu publicznym, ale nie
jestem w stanie tego dodać.
- Nie ma mnie jutro. - Po moim ciele rozchodzą się
dziwne mrowienia, kiedy wypowiada to w ten sposób. Z tym chorym
spojrzeniem i lekko zadartymi w górę ustami.
- Sakura, długo tu mieszkasz? - Inicjatywę przejmuje
Mike.
- Od tygodnia. - Odpowiadam naprawdę z wielkim trudem.
- I jeszcze cię nie widziałem? Dziwne. - Prycha.
- Bo zaszywa się w domu. - Wtrąca swoje trzy grosze
brązowowłosa.
Podążam wzrokiem Sasuke i po sekundzie już wiem w
kogo tak wlepia te swoje oczka. Na twarzy Ino i jej - na pewno
przyszłego chłopaka, nie widnieje nic oprócz głębokiej powagi.
Uśmiecham się pod nosem.
- Bo? - Na ziemię sprowadza mnie jego równie słodki
śmiech.
- Bo tak jest lepiej. - Uprzedzam kogokolwiek. Mówiąc
to patrzę prosto w jego oczy.
- Lepiej? - Powtarza moje słowa z przesadną
delikatnością.
- Tak. - Przytakuję nieco ciszej. Te palące spojrzenia
nadal na mnie tkwią, ale jakoś teraz nie czuję ich zbyt mocno.
- Chodźmy już, mamy sporo do roboty. - Widzę jak
Naruto odwracając się do Mike'a wypowiada te słowa.
- Tak, masz rację. - Chłopak przytakuje nie
zaszczyciwszy go spojrzeniem, które utkwione jest na mojej osobie.
- Sasuke. - Tym razem Mike odwraca wzrok na Sasuke.
Kiedy widzi, że on go jednak nie słucha pociąga ramię
kruczowłosego.
- Co jest? - Przerywa kontakt wzrokowy z Ino.
- Idziemy. - Naruto odpowiada posępnie.
- Do zobaczenia. - Zaczynają równocześnie wpatrując
się w nasze okno.
- Cześć. - Odpowiadam.
- Pa. - Żegna się Ino.
- Narka. - Rzuca szybko znudzona brązowowłosa.
Widzę jak chłopaki powoli kierują się w prawą
stronę. To tam znajduje się kawiarnia i to ta droga prowadzi do
centrum miasta. Z moich rozmyśleń zostaję wyrwana poprzez
szarpnięcie. Widzę jak Ten-Ten zamyka okno przed moim nosem i
czuję jak chwyta moją dłoń. Razem z Ino zostajemy odciągnięte
od okna i popchnięte na kanapę.
- Auć! - Ten dźwięk wydobywa się ze mnie, kiedy moje
plecy stykają się z kantem torebki. Dziewczyna stoi przed nami z
zawieszonymi rękoma na klatce piersiowej.
- Co to było? - Pyta nagle z wyrzutem w głosie.
- Ty! - Wskazuje oskarżycielsko palcem na blondynkę. -
Zahipnotyzowana spojrzeniem Sasuke.
- A ty! - Palec machinalnie przesuwa się na mnie. -
Nagle na gadkę ci się zebrało? Widzę, że jutro te nauki w las to
raczej nie pójdą.
- Boże, nie wiem co mnie napadło. - Mówię naprawdę
przerażona. Pierwszy raz rozmawiałam z chłopakiem prawie
normalnie. Prawie.
- No właśnie zauważyłam! A te wasze spojrzenie?
Czekaj! - Krzyczy zdenerwowana. - Gdzie ty masz kurwa okulary?!
- Co?! - Wrzeszczymy razem z Ino. Macam paluchem nos i
rzeczywiście...nie ma ich!
- Kiedy spadły? - Pytam zdenerwowana.
- No nie wiem, ty mi powiedz. - Oznajmia brązowowłosa.
- Może spadły ci wtedy, kiedy spojrzałaś w dół, a później na
Ino.
- Co? Czemu na mnie? - Pyta zdezorientowana.
- Bo stałaś jak cholerny słup soli, moja droga! -
Wypomina Ten-Ten.
- No i dobrze! - Krzyczy i z naburmuszoną miną
spuszcza głowę w dół.
- Może dlatego Mike'a aż tak zahipnotyzowały twoje
oczy! - Pomija blondynkę i znów wsiada na mnie.
- Boże, dobra. Dajmy spokój temu co się wydarzyło. -
Proponuję. - Zacznijmy sprzątać szafę.
- To dobry pomysł. - Popiera mnie blondynka.
- Podnosić się, bo mam już was dość. - Ten-Ten
kręcąc głową zmierza do mojej szafy.
Perspektywa
Naruto;
- Czy wy możecie powiedzieć mi co to miało kurwa
znaczyć? - Pytam zdezorientowany. Naprawdę. Źle czułem się
stojąc tam razem z nimi, nachodziły mnie pieprzone, głupie myśli.
- O co ci chodzi? - Pierwszy odzywa się Mike.
- Piękna dziewczyna? - Prycham. - Przecież doskonale
wiemy, że nie gustujesz w takich jak ona.
- Masz rację. - Kurwa! Widzę ten jego uśmieszek. To
nie zwiastuje niczego dobrego.
- Więc? - Dodaję po chwili. Muszę wiedzieć.
- Widziałeś jej oczy? - On po prostu zbija mnie z
tropu.
- Co? O czym ty gadasz? - Sasuke idzie, jakby w ogóle
nie był obecny.
- Wiesz doskonale, że mam fioła na punkcie kobiecych
oczu. - Jeden kącik jego ust unosi się w górę. Tak, on jest
popierdolonym szaleńcem.
- No i kiedy ty niby widziałeś jej oczy? - Prycham.
- Na początku się z nią bawiłem, ale później te
okropieństwo spadło jej z nosa. - Uśmiecha się wspominając.
- I co z tego? Co po oczach, kiedy nie jest ani
rozmowna, ani ładna? - Mam nadzieję, że sobie odpuści. Nie chcę,
żeby doszło między nami do spięć o dziewczynę. Przysiągłem
sobie, że akurat ona będzie moim celem, choćby Ino miałaby zabić
mnie na miejscu. Jestem dupkiem, ale wiem, że mogę ją wiele
nauczyć.
- Słyszałeś kiedyś może, że jedynie oczy nigdy się nie starzeją? Mimo upływu czasu, zawsze
są takie same. Chyba właśnie zakochałem się w oczach tej
brzyduli. - Prycha wesoło. Oblewa mnie fala gorąca. Przecież nie
mogę złamać teraz swojej obietnicy, nie byłbym wtedy sobą.
- Człowieku, przecież zawsze chodziło ci o zaliczanie
lasek. - Wypominam.
- Nie wiem co o tym myśleć stary. Po prostu mnie
urzekła i tyle. Nie mam pojęcia co dalej.
- Odpuść sobie. - Nasuwam.
- Wszystko okaże się jutro. - Wzdycha ciężko. - A ty
co koleś? - Sasuke dostaje od niego w klatkę piersiową.
- Nie wiem co robić. - Przyznaje szczerze.
- Z czym? - Pyta Mike.
- Z Ino? - Strzelam, po jego minie od razu widać, że w
samą dziesiątkę.
- Powiedzieć jej jutro?
- Ale, że co? - Mike, jak zawsze rozgarnięty.
- Że jestem gejem. - Wzdycha ciężko kruczowłosy.
- Co?! - Pyta przerażony. Jestem zbyt poważny.
- No tak, nie wiedziałeś? - Pytam z tą samą powagą
w oczach.
- Żartujesz sobie nie?
- Tak idioto! Nie wiem co mam z nią zrobić, rozumiesz?
- Wzdycha ciężko Uchiha.
- Bo co? Podoba ci się to wal prosto z mostu.
Radzę cicho. Widzę jego smętny wyraz twarzy.
Radzę cicho. Widzę jego smętny wyraz twarzy.
- Tylko, że ona nie pokazuje mi wszystkiego. Nie wiem,
czy się nie ośmieszę. Nie chcę stracić jej przyjaźni.
- To lepiej żyć w FriendZone? - Moja brew machinalnie
unosi się w górę.
- Powiedzieć, tak?
- Słuchaj, skoro naprawdę ci się podoba to podbij. Co
ci przeszkadza. - Głos zabiera Mike.
- Widzę jak na ciebie patrzy. To samo było dzisiaj.
Patrzyliście się na siebie, jakbyście tylko wy istnieli na tym
świecie. - W trakcie mojego wykładu dostrzegam jak jego usta
unoszą się ku górze. Uśmiecha się.
- To było...dziwne. - Przyznaje.
- Ale fajne? - Znowu Mike.
- Zajebiste.
- Znacie się długo, może czas spróbować. - Odzywam
się ponownie.
- Tak zrobię, ale ty pamiętaj o zakładzie. - Uśmiecha
się złowieszczo, wskazując na mnie palcem.
- Nie martw się, możesz już kupować rękawiczki. -
Prycham.
- Co? - Pyta niezainteresowany.
- Założyliśmy się o to, że powiedziałem, że
zostanie usidlony przez kobietę. - Uchiha się śmieje.
- Ja oczywiście powiedziałem, że to nigdy się nie
zdarzy. Uwielbiam swoje życie i tą niesamowitą wolność. Czemu
mam być uwięziony przez jedną kobietę, kiedy mogę mieć ich
wiele? - Mike patrzy na mnie z kpiną wyrysowaną na twarzy.
- Każdy potrzebuje tej jedynej. Kiedyś ci się znudzi,
nie jest się wiecznie młodym. - Mówi Sasuke.
- Może i tak, ale nie ja.
- Czyli, że co, bo nie rozumiem twojego toku
rozumowania. Nie będziesz miał żony? - Mike jest po prostu idiotą.
- Nie, lubię być wolny.
- Padniesz Naruto, tacy zazwyczaj szybko kończą. - Z
moich ust wyrywa się niepohamowany śmiech.
- Zobaczymy. - Mówię pewny siebie.
- W ogóle to czemu Kiba nie wyszedł? - Zagaduje
Sasuke.
- Przecież jest chory. Kuruje się, żeby wpaść
jutro. - Tłumaczy jego brat.
- Mam nadzieję, że wpadnie. Impreza bez niego to nie
impreza. - Uśmiecham się.
- Masz rację, ale chyba przeżyjemy jeśli nie
przyjdzie. - Mówi brat Kiby.
- To co, zastanowili się, gdzie idziemy? - Pytam po
chwili.
- Do baru. - Decyduje Mike.
- Może poznam nową laskę. - Uśmiecham się i
zacieram dłonie. Coś mi się zdaje, że to będzie udana noc.
Perspektywa
Sakury;
- To co, wyrzucamy? - Ten-Ten pyta z dziwnym błyskiem w
oku.
- Wyrzucamy, ale dla biednych. - Powstrzymuję ją.
- No dobra, dobra, jak tam chcesz. - Uśmiecha się
odstawiając torbę przy szafie. Opadnięta z sił siada pomiędzy
nas na kanapie.
- Swoją drogą, dużo rzeczy wyrzucać nie musiałaś.
- Przyznaje Ino.
- Mówiłam, żebyś nie oceniała zawczasu. - Triumfuje
brązowowłosa.
- Przyznaję ci rację. Ta różowa to styl jednak jakiś
tam ma.
- Ej! Nie mówcie o mnie, jakby mnie tu nie było! A i
nie różowa okej?! - Wściekam się.
- Spoko. Pracowity dzień dziś miałyśmy co? -
Wspomina Ten-Ten.
- Dobrze, że ciocia Mebuki zrobiła nam naleśniki. -
Mówi Ino. Moja kochana mama kazała do siebie mówić tym dwóm per
ciociu. Cieszę się, bo to chyba znaczy, że naprawdę mam
przyjaciółki.
- Nooo, byłam głodna jak wilk. - Wzdycha Ten-Ten.
- Ale były tak pyszne, że się przeżarłyśmy. -
Dodaję po chwili.
- Tak, tu masz rację kochanie. - Przytakuje blondynka.
Patrzymy tępo w przód, przed siebie. Nasz wzrok umiejscowiony jest
na półce z książkami.
- Nie zapomnij jutro okularów, i żebyś się ubrała
jak idiotka. - Przypomina Ten-Ten.
- Ta, jasne, spoko. - Przytakuję.
- Boże! Dobrze, że tylko pięć lekcji nas czeka. -
Ekscytuję się.
- Nie powiedziałaś jej? - Pyta zdezorientowana
brązowowłosa.
- Mówiłam. - Prycha Ino.
- Jutro nie ma dwóch ostatnich, więc umówiłam nas
wszystkie na wcześniejszą wizytę do nauczycielki i fryzjera. -
Ten-Ten uśmiecha się podekscytowana.
- Boże, wyleciało mi z głowy, że nie ma jutro
Kakashi'ego. - Wzdycham ciężko.
- To przez was. Kiedy jestem z wami o wszystkim
zapominam. - Dodaję.
- Oooo, to słodkie. - Ino się wzrusza.
- Bardzo, ale wybaczcie, bo trzeba się zbierać. Nie
wstaniemy jutro jak tak dalej pójdzie. - Marudzi zmęczona brązowo
oka.
- No! Zbierać się brygada. - Rozkazuje blondynka i po
chwili stoi na nogach.
- Nie mogę doczekać się jutra. - Ten-Ten równa się
z Ino wypowiadając te słowa.
- A ja chciałabym, żeby jutro nie nadeszło. - Mówię
pesymistycznie nastawiona.
- Odprowadź nas do drzwi, a nie marudzisz. - Ruga mnie
Ten-Ten.
- Proszę przodem. - Mówię do nich. Wychodzą z pokoju
i schodami kierują się w dół. W holu mijają mamę i serdecznie
się żegnają. Otwieram drzwi i wypuszczam dziewczyny uprzednio
wyściskawszy się z nimi.
- Do zobaczenia jutro! - Krzyczę za nimi.
- Jasne kociaku! - Odkrzykuje Ino.
Powoli zamykam drzwi z głębokim westchnięciem.
Odwracam się i kieruję do sypialni. Kiedy tam docieram, ogarniam
się i układam do łóżka. Co za dziwne uczucie widzieć dobrze bez
okularów. Jestem ciekawa jaka różnica będzie jutro. Mam
nadzieję, że jednak niczego nie schrzanię i wezmę się w końcu w
garść. Przecież jestem silną kobietą nie? Nieśmiałą, ale
silną jak cholera.
~.~
Hej misie! Kolejna część dodana i sądzimy, że robi się coraz ciekawiej co? Jak myślicie? Zostawcie coś po sobie robaczki. Hope you like it! Patty&Paula
Bardzo świetny i wciągający cholernie mi się spodobało to Short-Story genialne jest. Już się nie mogę do czekać next dziewczyny wstawiajcie bardzo szybko jestem cholernie ciekawy dalszego ciągu już się nie mogę do czekać kiedy wstawicie kolejną część pozdrawiam i życzę weny
OdpowiedzUsuńShort-Story świetne nie mogę doczeka się kolejnego rozdziału. Z niecierpliwością czekam na next. Jestem ciekawa co będzie dalej. Pozdrawiam i życzę weny. Gulbiszonka
OdpowiedzUsuńSuper nie moge sie doczekac dalszej czesci.
OdpowiedzUsuńMega piszcie dalej warto czekac na kazdy z waszych wpisow. Pozdrawiam i zycze duzo weny . Uno
OdpowiedzUsuńSwietny Short-Story .
OdpowiedzUsuńOj robi sie robi coraz bardziej mnie ciekawi co dalej bedzie.
OdpowiedzUsuńKiedy next niemoge sie doczekac.
OdpowiedzUsuń