Siedzę z dziewczynami
przed barem i czekamy na chłopaków. Wszyscy mieliśmy spotkać się
przed klubem, ale Uzumaki napisał mi, żebyśmy na nich nie czekały
i weszły do środka. Sączymy drinki, a oni się spóźniają, grubo
się spóźniają. Chyba o ponad dwie godziny. Wszędzie widać
kolorowe światełka i tłum ludzi. Na górze są stoliki, z których
widać parkiet. Tam się udamy, tylko musimy na nich poczekać. Moje
uszy są rozsadzane przez głośną, klubową muzykę. Muszę
przyznać, że mi to wcale nie przeszkadza. Co do mojego ubioru, mam
na sobie krótkie, poprzecierane spodenki i kremową, zwiewną
koszulkę Jack'a Danielsa bez rękawów. Na nogi założyłam zwykłe
białe trampki.
- Drink dla ciebie.
Przed moimi oczami
pokazuje się przystojny Hiszpan. Skąd wiem, że jest Hiszpanem? Po
pierwsze, mogę wywnioskować to po jego wyglądzie. Po drugie, a
najważniejsze, kiedyś mi się przedstawiał i mówił, że pochodzi
z Hiszpanii. Niezbyt go wtedy słuchałam, bo byłam zajęta
czekaniem na Chrisa.
- Gracias. - Odpowiadam
grzecznie, a chłopak w odpowiedzi posyła mi czarujący uśmiech.
Odwraca się po chwili i zajmuje innymi klientami. Sączę napój
przez słodką różową słomkę. Czuję się obserwowana, więc
ukradkowo patrzę raz w lewą, a potem w prawą stronę. Odstawiam
drinka na blat.
- No co? - Pytam
dziewczyn, które się uśmiechają.
- Wpadłaś mu w oko! -
Krzyczy Saki.
- Dokładnie tak,
spodobałaś mu się. - Dodaje Ino.
- Nie jestem
zainteresowana. Mówiłam wam już to kilkanaście razy. - Wzruszam
obojętnie ramionami.
- Dziewczyno, używaj
życia. Jesteś młoda, zainteresuj się jakimś chłopakiem. Kto
wie? Może wywiąże się jakiś gorący romansik? - Podnieca się
Saki. Prycham.
- Chyba masz coś nie tak
z głową, kochanie. Spokojnie, przyjdzie na mnie czas, ale nie
teraz. - Posyłam im uśmiech i dopijam mojego drinka.
- Sorki za spóźnienie
dziewczynki. Spotkanie się trochę przedłużyło.
Słyszę głos Sasuke,
więc się odwracam. Czyli kruczowłosy był z Uzumakim.
- Ta. - Odburkuje blondyn.
Zwracam na niego uwagę.
Jest jakiś dziwny, przygnębiony i chyba trochę zdezorientowany. Oczy blondyna są smutne. Patrzę na jego ciało i
mimowolnie zagryzam wargę. Wygląda naprawdę dobrze. Ma na sobie jeansowe spodnie, w których
był rano i zwykłą białą koszulkę z jakimś napisem, która
opina jego ciało. Nie mogę się rozczytać, bo jest ciemno.
Seksapilu jak zwykle dodają mu zmierzwione włosy.
- Idziemy do stolika? -
Pyta kruczowłosy.
- Prowadź. - Odpowiadam z
uśmiechem.
Sasuke przeciska się
przez tłum, a my idziemy za nim. Co chwila czuję, jak ktoś
przypadkowo odbija się od mojego ciała. Ludzie są tak pochłonięci
tańcem, że nie widzą co się dzieje wokół nich. Niektórzy są
pijani, a jeszcze inni naćpani. Tak, zdarzają się i takie wyjątki.
Idziemy chwilę po schodach i za moment jesteśmy na górze. Sasuke
szuka wzrokiem wolnego stolika. Uśmiecha się i idzie dalej. Tutaj
na górze też jest bar. Wszędzie wokół stoliki są pozajmowane.
Dzisiaj przyszło tutaj naprawdę dużo ludzi i się nie dziwię, w
końcu mamy weekend.
- Może być tutaj? - Pyta
Sasuke.
- Pewnie, że tak. -
Odpowiada Ino.
Sasuke się do niej
uśmiecha i pokazuje dłonią, że dziewczyny mają pierwszeństwo.
Tym sposobem lądujemy na trzyosobowej kanapie. Naprzeciwko nas
siedzą chłopaki. Uzumaki patrzy pustym wzrokiem w stolik, coś go
gryzie. Jak zacznę go wypytywać stwierdzi, że jestem nachalna i
nic mi nie powie.
- Idę zamówić drinki. -
Odzywa się blondyn.
Gwałtownie wstaje i
podchodzi do baru. Dokładnie go obserwuję. Kładzie dłonie na blat
i czeka na barmankę. Ma spuszczoną głowę w dół. Widzę jak
dziewczyna dotyka jego ramienia i się uśmiecha. Dziwi mnie, że
pozwala sobie na taki gest. Uzumaki podnosi głowę i na nią patrzy.
Z jego ruchu warg mogę wyczytać, że mówi ''hej'', czy coś
takiego.
- Oni się znają? - Pytam
Saki, bo siedzi przy mnie.
Moja przyjaciółka patrzy
w tamtą stronę i o mało co nie wypluwa picia, które ma w ustach.
- Taaa... - Stwierdza
trochę zażenowana.
- Co oznacza twoje taaaa?
- Pytam z uśmiechem.
- Nazywa się Emma, kolejna
laska, którą przeleciał. - Wzrusza ramionami.
- Och. - Tylko tyle wydostaje się z moich ust.
Jest ładna. Blondynka ma jasną cerę i zielone oczy. Wiem już, że ten chłopak
wybiera wszystko co najlepsze, włączając w to dziewczyny. Tylko
tyle udaje mi się wywnioskować, bo widok na nią zasłania mi
Uzumaki, który wraca na swoje miejsce z kieliszkami.
- Miały być drinki. -
Marudzi Ino.
- Przyniosłem coś
lepszego. Burbon ''George T. Stagg'', koleżanka mówiła, że ma
niezłego kopa.
Na słowo ''koleżanka''
chce mi się cholernie śmiać. Ciekawa jestem, czy nazywa tak te
wszystkie naiwne laski, które się z nim przespały.
- No to spróbujmy. - Mówi
rozweselony Sasuke.
- Dwa naraz? - Widzę
wyzwanie w oczach Uzumakiego.
- Wchodzę. - Odwracam się
w stronę Ino, która to powiedziała.
Patrzę na nią razem z
Saki i nawet nie staramy się ukryć naszego zaskoczenia. Tego po niej się nigdy nie
spodziewałyśmy.
- No co? - Wzrusza
ramionami. - Przyszłam się zabawić, tak? - Pyta z uśmiechem.
- Sakura, nie będziemy
gorsze, prawda? - Saki mówi do mnie szeptem. Uśmiecham się.
- Okay. My też wchodzimy.
- Odpowiadam.
Widzę jak Uzumaki rozlewa
trunek do dziesięciu dość długich kieliszków. Jak ja to wypiję?
Odstawia butelkę z uśmiechem i podaje każdemu po dwa kieliszki.
Bierze jednego w dłoń i na nas czeka. Po chwili robimy to samo.
Teraz nie ma odwrotu, trzeba próbować czegoś nowego i podejmować
wyzwania, prawda?
- Do dna. - Mówi z
uśmiechem.
Odważam się i przechylam
kieliszek. Czuję jak płyn rozlewa się po moim gardle i mnie
rozgrzewa. Wypala mi przełyk krótko mówiąc. Kątem oka
dostrzegam, że moi przyjaciele chwytają już drugiego, więc robię
to samo. Po chwili burbon trafia do mojego przełyku, a ja odstawiam
kieliszek, szczęśliwa, że dałam radę. Czuję, że zaczyna mi się
kręcić w głowie. Nie zamierzam dalej pić, bo chcę wrócić do
domu świadoma, w dobrym stanie. Znam swoje granice i wolałabym ich
nie przekraczać. Wypiłam dużo drinków zanim chłopaki się zjawili.
- Mocne. - Krzywi się
Saki.
- Takie właśnie ma być.
- Stwierdza uradowany Sasuke.
Zachowuje się w tym
momencie jak szczęśliwe pięcioletnie dziecko, które dostaje
kolorowego, pysznego lizaka. Serio. Nie wiem jak to może im
smakować.
- Róbcie co chcecie, ale
ja już nie piję. - Posyłam im szeroki uśmiech.
Zwracam na siebie uwagę
Uzumakiego, co od razu zauważam. Patrzy na mnie niezrozumiałym dla
mnie wzrokiem. Dzisiaj ten chłopak przerasta samego siebie. Nie mogę
w ogóle odczytać jego emocji, czy chociażby głupiego nastroju.
Zupełna pustka.
- Wyłamujesz się z
towarzystwa? - Blondynka posyła mi prowokujące spojrzenie. Chce
mnie złamać, ale ja się tak łatwo nie daję.
- W żadnym wypadku. -
Posyłam jej zwycięski uśmiech. - Wolę pamiętać tą imprezę,
więc już sobie daruję. - Stwierdzam. I tak jestem już zakręcona.
- Jak tam sobie wolisz. -
Odpowiada Ino.
Zauważam, że Uzumaki już
mnie nie obserwuje, co jest fajne, bo nie lubię czuć na sobie jego
wzroku. To zawsze jest peszące i takie dziwne. Jakby patrzył na
mnie jak na kawałek mięsa. Nie no, żartuję. Trochę z tym przesadziłam. Chłopak ma teraz
utkwiony wzrok w tańczącym tłumie, marszy brwi, co oznacza, że
nad czymś myśli. Zawsze tak robi, obserwacje mogą przynieść
mnóstwo informacji o drugim człowieku. Jestem sprytna i umiem to
wykorzystywać. Tak, skromna też bardzo jestem. Nagle, kiedy słyszę
piosenkę Diplo & Sleepy Tom - Be Right There chce mi się
tańczyć, więc bez żadnego słowa wstaję od stolika i idę na
parkiet. Wcześniej padają pytania dokąd idę, więc odpowiadam, bo
to żadna tajemnica. Jestem już na miejscu i zaczynam się poruszać
w rytm piosenki. Co jakiś czas czuję jak niektórzy ludzie
delikatnie ocierają się o moje ciało. Nie mam żadnej spiny, bo
wiem jak jest ciasno. W pewnym momencie zauważam fakt, że ktoś
kładzie ciepłe dłonie na mojej talii. Nie przestaję tańczyć, bo
wiem z kim mam przyjemność. Jego zapach rozpoznam wszędzie.
Synchronizujemy się i ruszamy w ten sam sposób. Od jego ciała bije
niesamowite ciepło. Stykam się plecami z jego klatką piersiową.
Ogarnia mnie dziwne podniecające i tajemnicze uczucie. Coś
podobnego do tego, kiedy mnie pocałował. Przejeżdża rękoma na mój
brzuch. Uzumaki pozwala sobie na to, żeby zjechać dłońmi niżej
niż powinien. Normalnie by mi to przeszkadzało i zapewne bym mu
przywaliła, ale nie teraz. Jego dotyk jest bardzo przyjemny. Na moim
ciele pojawiają się ciarki, kiedy czuję ciepły oddech chłopaka na
mojej spiętej szyi. Przełykam ślinę i przymykam oczy. To co się
teraz ze mną dzieje jest przerażające. To jak reaguję na jego
bliskość i dotyk. Nie jestem w stanie nawet sobie tego wytłumaczyć.
Uczucie pożądania i chęci bliskości Uzumakiego totalnie mną
owładnęło. Kładę dłonie na jego silne, ciepłe ręce. Powoli
otwieram oczy. Czuję, że nie panuję nad swoim ciałem, a ono żyje
własnym życiem. Robi wszystko, czego normalnie by nie zrobiło,
gdyby było kierowane moim rozumem. Powoli uwalniam się z uścisku
Uzumakiego i się do niego odwracam. Stoimy bardzo blisko siebie,
nasze czoła prawie się stykają. Kładę dłonie na jego torsie. Poprawiam niesforny kosmyk
włosów, wkładając go za ucho. Patrzymy sobie głęboko w oczy.
Słyszę jak dyszy, na pewno nie jest to spowodowane zmęczeniem. Mój
oddech również jest przyśpieszony. Ciężko mi złapać powietrze
do płuc. Chłopak przejeżdża językiem po górnej wardze, wygląda
to seksownie i mam ochotę go pocałować. Nie wiem skąd to
pragnienie, naprawdę. W jego oczach widzę rozszalałe iskierki.
Wiem, że też czuje to głupie przyciąganie. To jest naprawdę
niewytłumaczalnie chore. Widzę jak z każdą sekundą jest bliżej
mnie, a ja nie mogę się ruszyć. Po chwili czuję na swoich ustach
jego wargi. To jest zajebiście intrygujące. Jakbym próbowała
czegoś zakazanego. Uzumaki mnie pociąga. Jest między nami mroczny
magnetyzm. W jego obecności czuję się jak nad przepaścią, z
której w każdej chwili mógłby mnie zepchnąć. To jest takie
popieprzone, że aż nielogiczne. Wiem, że potem będę tego
żałować, ale odwzajemniam pocałunek, który z jego strony jest
przepełniony pożądaniem. Cholernie. Serio, byłby gotowy zaciągnąć
mnie do kibla i przelecieć. No właśnie. Powoli odzyskując rozum,
odpycham delikatnie od siebie Uzumakiego. Patrzy na mnie zaskoczony.
Przymykam powieki, dotykając językiem górnej wargi. Nasze oddechy są
niespokojne.
- To nie jest...umm...to
nie powinno mieć miejsca. - Udaje mi się w końcu coś z siebie
wydobyć. Otwieram oczy i widzę jak chłopak przejeżdża dłonią
po włosach.
- Nie udawaj Haruno.
Wiem, że ci się podobam. - Upiera się.
Jest pewny tego, co mówi.
W jego oczach widzę determinację.
- Masz rację, jesteś
przystojny. - Mówię szczerze.
- Więc w czym problem? -
Pyta.
- Nie chcę być twoją
przygodą na jedną noc, nie nadaję się do tego. Przepraszam.
Zadałam mu ból, widzę
to w jego oczach. Chłopak patrzy w podłogę. Jest przybity, ale
musiałam mu wygarnąć prawdę, żeby się ode mnie odczepił. Nie
kocham go, pociąga mnie swoim wyglądem. Odwracam się, żeby
odejść, ale Uzumaki łapie mnie za dłoń. Stoję chwilę i się
nie ruszam. Zastanawiam się, czy nie lepiej by było, gdybym stąd
wyszła. Ciekawość nad tym, co zamierza mi powiedzieć bierze górę
i odwracam się w jego stronę. Patrzę na nasze dłonie, a później
na niego. Uzumaki się do mnie przybliża. Jego palące spojrzenie
wbite jest w moje oczy.
- Czasami robię coś
głupiego jak całowanie ciebie, ale serio uważasz, że tak o tobie
myślę? Że mógłbym cię wykorzystać w taki sposób? - Kręci
głową i marszczy brwi.
- To jak mam odbierać to
co robisz? - Pytam. - Wytłumacz mi, bo nie wiem.
- Sam kurwa tego nie wiem.
Zapomnijmy o tym i po sprawie. - Puszcza moją rękę.
Przeciera dłońmi twarz.
Próbuję znaleźć usprawiedliwienie na to co zrobiliśmy. No
właśnie, to nie tylko on mnie całował. Mogłam się odsunąć,
tak? Sama tego chciałam i odwzajemniłam jego pocałunek. Przychodzi
mi tylko do głowy jeden pomysł. Piliśmy alkohol, nawet po kilku
kieliszkach robi się różne dziwne rzeczy.
- Słuchaj Uzumaki.
Wracam do domu, bo jest już późno. Powiadom dziewczyny, zrobisz to
dla mnie? - Pytam już uspokojona.
- Nie powinnaś wracać
sama. - Warczy z dezaprobatą.
- Jesteś apodyktyczny. -
Jęczę żałośnie, a on pierwszy raz tego wieczoru się uśmiecha.
- Trudno, wolę wiedzieć,
że jesteś bezpieczna.
- Umiem o siebie zadbać.
- Odgryzam się.
- Nie wątpię. -
Stwierdza z uśmieszkiem. Podnoszę do góry brew.
- Masz coś na myśli? -
Krzyżuję dłonie na klatce piersiowej.
- Już od pierwszego dnia
szkoły wiem, że z tobą nie ma łatwo.
Uśmiecham się sama do
siebie na wspomnienie jak kopnęłam Chrisa w krocze. Należało mu
się, ale jak teraz o tym pomyślę to trochę mi go szkoda. Muszę
przyznać, że dość mocno oberwał.
- Chcę się przejść,
sama. - Uzumaki przymyka oczy i kręci głową.
- Okay, ale uważaj. -
Daje nacisk na każde słowo.
- Nie martw się, poradzę
sobie. Na razie. - Mówię i przeciskam się przez tłum do drzwi
wyjściowych. Kiedy udaje mi się wyjść, czuję na ciele przyjemny
wiaterek. Nie jest zimno, ale jak wychodzi się z dusznego
pomieszczenia to czuć różnicę w temperaturze. Jest ciemno, a
drogę do domu rozjaśniają tylko lampy. Mam to szczęście, że ta
dzielnica jest spokojna. Wyłączam myślenie i skupiam się na tym,
żeby jak najszybciej dotrzeć do domu.
***
O dwudziestej czwartej
byłam już w domu. Wykąpałam się i przebrałam w piżamę.
Dziewczyn jak nie było, tak nie ma. Leżę sobie teraz na łóżku
pod kołdrą i gram w pasjansa, bo nie mogę zasnąć. Za dużo
emocji. W międzyczasie pożeram żelki. Wzdycham przeciągle, kiedy
widzę, że ktoś do mnie napisał. Marszczę zaskoczona brwi.
Od: Naruto (1:00)
Masz ochotę się spotkać?
Pocieram dłonią czoło, o co może
mu chodzić?
Do: Naruto (1:00)
A jesteś trzeźwy? ;)
Czekam na jego wiadomość.
Dość długo nic nie odpisuje, więc nerwowo przygryzam zębami
paznokieć mojego kciuka. Może coś mu się stało?
Od: Naruto (1:10)
Gdybym był trzeźwy to
raczej bym nie napisał ;) Jestem najebany :*
Do: Naruto (1:11)
Coś długo schodzi ci to
odpisywanie.
Od: Naruto (1:20)
Literki mi się mażą ;)
To jak? Nie dostałem odpowiedzi.
No i co tu cholera zrobić?
Dobrze by było go odprowadzić do domu. Jest pijany, zaczepi kogoś,
dostanie wpierdziel i potem będę go miała na sumieniu.
Do: Naruto (1:22)
Okay, gdzie jesteś?
Od: Naruto (1:26)
Siedzę na plaży :*
Wstaję z łóżka i
wciskam się w krótkie jeansowe spodenki i szarą bluzę z kapturem.
Ma na środku jakiś napis. Zakładam buty, chwytam telefon i
wychodzę z domu. Plaża jest bardzo blisko, więc dojście zajmuje
mi niewiele czasu. Rozglądam się wzdłuż brzegu i dostrzegam
postać. Siedzi na piasku i wpatruje się przed siebie. Powoli
zaczynam do niego podchodzić. Muszę stwierdzić, że wygląda
niesamowicie słodko. Siadam obok Uzumakiego, który w ogóle nie
zwraca na mnie uwagi.
- Hej. - Z moich ust
wydobywa się prawie szept.
Patrzę na jego spokojną
twarz w skupieniu. Cierpliwie czekam aż coś powie.
- Hej. - Jego głęboki,
seksowny głos sprawia, że miękną mi kolana.
Nawet pijany brzmi
nieziemsko.
- Co tutaj robisz o tej
porze? - Uzumaki przekręca twarz w moją stronę.
Czuć od niego alkohol
pomieszany z miętą. Jestem pewna, że jutro będzie mało pamiętał.
- Myślę. - Odpowiada
całkiem poważny.
- O czym? - Wzdycha
przeciągle.
- O wszystkim.
- Ostatnio często pijesz.
- Zauważam z troską.
Uzumaki z powrotem patrzy
na wodę. Widzę jak zaciska szczękę.
- Mam problemy.
- Wiesz, że alkohol ci
nie pomoże?
- Przynajmniej pomaga mi
chociaż na chwilę zapomnieć, że mam popieprzone życie. Nic nie
potrafię porządnie zrobić, nawet jeśli chodzi o ciebie. - Posyła
mi smutny uśmiech.
- Powiesz mi co się
dzieje?
- Chciałbym, ale nie
jestem pewny, czy chcę cię w to wszystko wciągać.
- Wystarczy, że ja tego
chcę, możesz mi zaufać. Pozwól mi poznać cię lepiej.
Praktycznie nic o tobie nie wiem. - Pocieram dłonią skroń.
Widzę, że Uzumaki ze
sobą walczy. Wydaje mi się, że myśli nad tym, co chce mi
powiedzieć.
- Jestem zagubiony,
każdego od siebie odpycham. Do ciebie też nie chciałem się
zbliżać. - Słyszę śmiecho-mruknięcie, jednak nie ma w tym
żadnego cienia radości.
- Wiesz dlaczego? Bo każdy
kto się przy mnie kręci źle kończy. Nawet rodzice mnie
odepchnęli. Nie widzieli mnie dziesięć lat, bo woleli się mnie
pozbyć, wysyłając na jakieś chujowe szkolenie. Byłem zupełnie
sam. Samotność robi z człowieka potwora. W takiej sytuacji nawet
najbardziej wrażliwa osoba na świecie może się przyzwyczaić do
robienia okropnych rzeczy. Ta przeszłość mnie ukształtowała.
Jest smutny i pierwszy raz
się przede mną otwiera. Mogę go poznać, prawdziwego Uzumakiego, a
nie tego, który wszystko ukrywa i udaje twardziela. To co mówi, nie
ma dla mnie żadnego sensu. Muszę wiedzieć więcej, żeby to
wszystko zrozumieć.
- Dlaczego tak źle o
sobie mówisz? Na pewno przesadzasz. - Słyszę jego śmiech.
- Ani trochę nie
przesadzam. Wiesz, że Sasuke zobaczył jak cię pocałowałem? -
Patrzy na mnie ze smutnym uśmiechem.
- Umm naprawdę? Co mówił?
- Pytam skrępowana.
- Przypomniał mi, że nie
mogę się do ciebie podwalać. On użył słowa ''zalecać'', co
jest wkurwiające, bo zawsze używa takich zjebanych słów. -
Mimowolnie się uśmiecham. Uzumaki jest słodki w takim stanie.
- Dlaczego nie możesz?
- A chciałabyś? - Patrzy
na mnie oczekując mojej odpowiedzi.
- Ugh nie ułatwiasz. Mam
dosyć facetów. - Patrzę na niego, a on się uśmiecha.
- Spokojnie, zapytałem z
ciekawości. Tak czysto hipotetycznie.
- To jak? Czemu nie możesz
się do mnie zbliżać? - Jestem zaciekawiona.
Może w końcu się czegoś
dowiem? Zbyt długo nic mi nie mówi, a ja udaję, że zapomniałam o
jego wcześniejszym zachowaniu. Udaję, że na początku naszej
znajomości nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego. Koniec z
udawaniem. Uzumaki jest tajemniczy i zadaje się z dziwnymi ludźmi.
Muszę wiedzieć, czy potrzebuje jakiejś pomocy, albo czy nie
wplątał się w jakieś dziwne sprawy. Chłopak odwraca na mnie
wzrok. Widzę w jego oczach determinację i zdenerwowanie.
- Zabronili mi,
powiedzieli, że za bardzo się do ciebie zbliżyłem. Nie wiem jak,
ale kurwa dowiedzieli się, że poszłaś ze mną na bal. Dlatego
wysłali tam tego gnoja, bo nie chciałem ci nic mówić. - Widzę w
jego oczach nienawiść. - Zrobił wszystko, żeby zasiać w tobie
ziarnko podejrzeń. Udało mu się, prawda? - Przyswajam sobie
wszystko, co mi mówi, ale nie widzę w tym żadnego sensu.
- Kto ci zabronił?
Naruto, o czym ty mówisz? - Uzumaki unosi usta w leciutkim
uśmiechu.
- Zaraz trochę ci
rozjaśnię księżniczko. Nie dlatego, że chcę, a dlatego, że
muszę. Na trzeźwo bym się nie odważył, bo jestem zbyt uparty,
ale, że jestem w takim stanie w jakim jestem, powiem ci trochę o
sobie.
- Nareszcie kopnie mnie
ten zaszczyt? - Znowu słyszę jego śmiech.
- Nie uznałbym tego za
zaszczyt. Wiem, że chciałaś wiedzieć już dawno, ale nie chciałem
cię wciągać w to gówno.
- Więc zaspokój moją
ciekawość. - Przysuwam się do niego bliżej.
Stykamy się ramionami.
Czuję ciepło, które bije od jego ciała.
- Jesteś cholernie
gorący. - Widzę jego seksowny uśmieszek.
- W końcu się do tego
przyznałaś.
Patrzy na mnie z
zadziornym spojrzeniem. Mimowolnie na moje usta wpełza uśmiech.
Lubię z nim przebywać, jest w nim coś innego. Może podoba mi się
jego bezczelność, szczerość i sposób w jaki ze mną rozmawia?
Sama nie wiem. Może lubię wszystko co jest z nim związane.
- Nie, serio. Twoje ciało
jest rozpalone, jakbyś miał temperaturę. - Odpowiadam.
Przykładam dłoń do jego
głowy, żeby to sprawdzić. Jest cholernie ciepła. Uzumaki przymyka
oczy.
- To jest przyjemne. Twoja
dłoń na moim czole... jest zimna i to jest dobre. - Mruczy.
Zabieram powoli rękę, a
Uzumaki otwiera oczy.
- Jesteś chory? Masz
temperaturę. - Jestem niespokojna.
Boję się, bo nie chcę,
żeby się rozchorował. Słyszę jego cichy śmiech.
- Nie wiem, czy można
nazwać to chorobą, ale moje ciało jest takie od skończenia
osiemnastego roku życia. - Uśmiecha się. - Prawdziwy chłód mogę
poczuć dopiero pod wodą, kiedy biorę lodowaty prysznic. - Uśmiecha
się.
Nic nie rozumiem z jego
paplaniny, zaczyna kilkanaście tematów naraz i ich nie kończy.
Chyba muszę mu przypomnieć o czym rozmawialiśmy.
- Miałeś mi coś
powiedzieć. - Upominam z uśmiechem.
Uzumaki znowu patrzy przed
siebie i zaciska szczękę. Jestem zaskoczona, że pomimo tego, że
jest pijany, rozmawia ze mną normalnie. Ma odrobinę zmieniony głos
i czasami gubi się w swoich słowach.
- Może zacznę od
początku, tak będzie najlepiej. - Uśmiecha się.
Milczy, tak jakby czekał
na moją zgodę.
- Okay, możesz powiedzieć
mi wszystko. - Zachęcam go.
- Jest tego sporo. -
Patrzy na mnie.
Jego wzrok jest tak
rozczulający, że ściska mnie serce.
- Nic nie szkodzi, mamy
czas. - Posyłam mu uśmiech.
- Kiedy miałem dziesięć
lat. - Zacina się. - Rodzice wysłali mnie do specjalnej szkoły.
Nie wiedziałem po co tam idę, dowiedziałem się wszystkiego na
miejscu. Nie miałem dzieciństwa. Uczyłem się tam sztuk walki,
kontroli, umiejętności poruszania się w terenie i innych głupot.
Było naprawdę ciężko. Dowiedziałem się, że mam... unikalne
zdolności. Coś, co ma niewiele osób. Wiesz do czego jest to
potrzebne? - Patrzy na mnie, czekając na moją odpowiedź. Kręcę
głową.
- Do chronienia różnych,
bardzo ważnych osób. - Wszystko powoli zaczyna mi się rozjaśniać.
- Mówiłeś mi już, że
kogoś chronisz. Powiesz mi kogo? - Słyszę jego cichy śmiech.
- Wyobraź sobie, że ci
powiem. Przez cały czas ty byłaś tą osobą Haruno.
Posyła mi uśmiech. Kiedy
mój mózg przyjmuje wiadomości, które od niego usłyszałam, po
prostu nie mogę tego ogarnąć. Co on ma do mojej osoby? Po co
chronić kogoś takiego jak ja, skoro nie jestem nikim ważnym?
- J-jak to ja? Co ty
pieprzysz? - Pytam przejęta.
- Spodziewałem się
takiej reakcji, naprawdę. - Uśmiecha się. - Po prostu ty jesteś
tą osobą. Jesteś wyjątkowa, jakkolwiek chujowe by to nie było,
mam za zadanie cię chronić.
- Okay, poczekaj. Nic nie
rozumiem, dlaczego ja? O co chodzi?
- Posłuchaj dalej,
wszystkiego się dowiesz. Obiecuję. - Wzdycha przeciągle.
- Pomóż mi, na czym
skończyłem, bo nie pamiętam. - Marszczy śmiesznie brwi.
- O tym, że trafiłeś do
jakiejś szkoły.
- Okay. Teraz sobie
uświadomiłem, że nie mówię ci wszystkiego od początku. Na
świecie istnieją naprawdę dziwni ludzie, ale spośród nich można
wyróżnić odrębną grupę. Taką, którą można nazwać czymś
więcej niż zwykłymi śmiertelnikami. Będę ci teraz wszystko
wyjaśniał słowami jakich użyłby Sasuke. - Robi poważną minę.
Mimo wszystko parskam śmiechem.
- Okay, czekam na dalszą
część. Kontynuuj. - Uspokajam się i bardzo uważnie go słucham.
- Wierzysz w istoty
nadnaturalne? - Marszczy brwi.
Pytanie Uzumakiego zbija
mnie z tropu, no bo po co o to pyta? Przecież to nie ma nic
wspólnego z tym, o czym rozmawiamy. Jest pijany i wszystko miesza.
- Chodzi ci o wampiry,
wilkołaki, zmiennokształtnych? Czy o coś innego? W ogóle po co
mnie o to pytasz? - Unoszę jedną brew do góry.
Uzumaki słodko się
uśmiecha. Ten uśmiech widzę bardzo rzadko, więc staram się go
zapamiętać, żeby potem wspominać go na dłużej.
- A co gdybym ci
powiedział, że wilkołaki istnieją naprawdę? - Pyta z powagą w
oczach.
- Uznałabym cię za
wariata. - Mówię z uśmiechem.
Uzumaki ciężko wzdycha.
Wyciąga zza pleców butelkę piwa i dopija zawartość do końca.
Jak mogłam nie zauważyć, że ma alkohol?
- Hej, myślę, że ci
wystarczy. - Upominam go.
- Nie martw się. Nic mi
nie będzie. Swoją drogą nie myślałem, że będzie z tobą aż
tak trudno. - Patrzy na wodę.
- To znaczy?
- No przekonać cię.
Chyba będę musiał użyć drastyczniejszych metod.
Chłopak szelmowsko się
uśmiecha. Mam przeczucie, że ten uśmiech nie zwiastuje niczego
dobrego. Widzę jak Uzumaki chwyta w dłoń butelkę i roztrzaskuje
ją o ziemię. Bierze kawałek szkła w dłoń i z dokładnością
się mu przygląda. Ten widok jest przerażający, ale nie mogę
oderwać oczu od blondyna. Przyciąga mnie do niego od naszego
pierwszego spotkania. Nie wiem co to jest, ale wiem, że mi się
podoba.
- Hej, co ty robisz? Odłóż
to, bo się skaleczysz. - Mówię zaniepokojona.
- Obiecaj mi, że jeżeli
się wszystkiego dowiesz... nie uciekniesz i posłuchasz mnie do
końca.
Widzę w jego oczach
błaganie i obawę. Smutek też się przewija. Jestem
zdezorientowana. Z jednej strony chcę uciec, a z drugiej posłuchać
co ma mi do powiedzenia. Jestem podniecona oraz pełna obaw i
strachu.
- Okay. - Odpowiadam
pewnie.
Przynajmniej mi się
wydaje, że mój głos jest mocny. Dochodzę do wniosku, że tak nie
jest dopiero wtedy, kiedy to słowo opuszcza moje usta. Brzmi jak
szept.
- Nie. - Kręci głową. -
Chcę od ciebie to usłyszeć.
- Obiecuję. - Mówię już
bardziej twardo.
Uzumaki głośno wzdycha,
mocniej zaciska palce na kawałku szkła i podnosi je do góry.
Otwiera dłoń i robi coś co zupełnie mnie zaskakuje. Chcę
krzyknąć, żeby przestał, ale mój głos więźnie w gardle.
Blondyn rozcina szkłem nadgarstek, gdzie powstaje rozciągła,
głęboka rana. Słyszę jak wypuszcza powietrze i syczy.
- Oszalałeś?! Trzeba iść
z tym do lekarza!
Chcę wstać, ale chłopak
łapie mnie dłonią za ramię i z powrotem sprowadza do swojego
poziomu. Patrzę na niego z chęcią mordu.
- Nie, poczekaj. - Mówi
stanowczo.
- Naruto, to wymaga
szycia.
Próbuję przekonać go do
swoich racji, ale nic z tego nie wychodzi. Uzumaki wystawia przede
mnie swoją dłoń, widzę jak spływa po niej krew.
- Obserwuj.
- Jesteś szalo...
Przerywam przerażona,
kiedy widzę jak jego rana zaczyna się powoli goić. Nie, to na
pewno nie jest prawda. Mam jakieś halucynacje. Po prostu oszalałam
i to co widzę nie może być prawdą. Po chwili gapienia się na
jego rękę, nie dostrzegam żadnego dowodu na to, że była w tym
miejscu rana. Oprócz zaschniętej krwi nic tam nie ma. Zupełnie
nic!
- Teraz mi wierzysz? -
Pyta przerażony.
Mogę wyczuć, że boi się
mojej reakcji. Jestem w rozsypce i nie umiem sobie logicznie tego
wytłumaczyć, naprawdę. Próbuję, ale nie mogę.
- Kim... - mój głos się
załamuje. - ...kim jesteś Naruto?
- Jestem twoim
strażnikiem, jestem wilkisem.
A ty, księżniczko... jesteś moją królową. - Mówi z powagą.
Uzumaki patrzy z
dezorientacją w moje oczy. Nie wie, czego może się po mnie
spodziewać i go to przeraża. Wciąż nie mogę oswoić się z
nowymi informacjami. Jest mi trudno. Cholernie trudno. W tym momencie
nie wiem czym jest normalność, nie wiedziałabym tego nawet wtedy,
gdybym się o nią potknęła.
- Jesteś wilkołakiem? -
Słyszę jego cichy śmiech.
- Nie jestem prymitywnym
wilkołakiem, jestem czymś więcej.
- To znaczy?
- Prościej będzie jak ci
powiem, że jestem wilkołakiem z bonusami.
- Jakie są bonusy?
Pytania wylewają się z
moich ust bez żadnej kontroli. To mechanizm obronny, pytania są
najlepsze. Skoro Uzumaki się przede mną otworzył, nie mogę być
suką i nie mogę od niego uciec. Poza tym, powinnam być przerażona,
a nawet nie próbuję uciekać. Cholera! Przecież jestem z
wilkołakiem!
- Jestem najsilniejszy z
całego Klanu, ale nie mogę być alfą. Tylko ja mam prawo być
bardzo blisko królowej, bo łączy mnie z nią bardzo silna więź i
tylko ja jestem w stanie ją chronić.
- Jaką więź masz na
myśli? - Przerywam mu.
- Jeżeli staniesz się
królową, będę odczuwał wszystko to co ty czujesz. Strach,
podniecenie, adrenalinę, zachwyt, czy nawet smutek. Będę umiał
cię znaleźć bez mrugnięcia okiem.
- Co masz na myśli
mówiąc, że jeżeli stanę się królową?
- Myślę, że na dzisiaj
starczy ci informacji. Jutro i tak będę na siebie wściekły, że
ci powiedziałem aż tyle.
Uzumaki przeciera dłońmi
swoją przystojną, ale zmęczoną twarz. To jest dziwne, powinnam
się go bać, ale w żadnym razie tego nie odczuwam. Wciąż mu ufam,
mimo tego co mi powiedział. Wiem, że dzisiaj czeka nas poważna
rozmowa. Wydaje mi się, że to nie będzie miłe.
- Masz na myśli, że
dzisiaj będziesz na siebie wściekły. Przypominam, że mamy już
Niedzielę. - Dogryzam mu, jakoś nie mogłam się powstrzymać.
- To świadczy tylko o
tym, że nie mam poczucia czasu. - Jęczy, a mnie to śmieszy.
- Skoro nie chcesz
rozmawiać na temat wilkołaków... powiedz mi chociaż po co wysłano
cię do tej szkoły.
Uzumaki ciężko wzdycha i
na mnie patrzy. Kąciki jego ust podnoszą się w lekkim uśmiechu.
- Jesteś uparta.
- Mówiłeś mi to już
kilkanaście razy.
- Wiem. Serio chcesz tego
słuchać?
- Mhm. - Mruczę i opieram
się głową o jego ramię.
Jest taki ciepły, a mi
zrobiło się zimno. Przynajmniej się trochę ogrzeję.
- Tą szkołę założono
trzydzieści sześć lat temu, nasi przodkowie zrobili to po pewnym
wydarzeniu. Chłopak, który nazywał się Dylan był taki jak ja.
Wilkisy gorzej znoszą pierwszą przemianę niż reszta Klanu.
Zazwyczaj było tak, że zamykano ich w odizolowanym, zamkniętym
pomieszczeniu. Ludzie brali warty i pilnowali, żeby człowiek, który
tam siedzi się nie wydostał. Niestety zdarzyło się tak, że
wartownik zasnął, a Dylan się wyrwał. Zabił kobietę, nie można
go za to winić, bo był nieświadomy. Znaleziono go we krwi, był
zdezorientowany, przerażony i zagubiony. Tom, który był jednym z
Rady, postanowił założyć specjalną szkołę dla wilkisów, żeby
to wydarzenie już nigdy się nie powtórzyło.
- Przemiana jest bolesna?
Pytam go o to, żeby choć
trochę przybliżyć sobie to, co Uzumaki przechodzi.
- Bardzo.
- A to z pełnią
księżyca? To bajki dla dzieci? - Słyszę jego śmiech.
- Nie, to akurat prawda.
Przemieniamy się podczas każdej pełni.
- Można tego uniknąć?
- Przemiany? - Pyta
zdziwiony.
- Potrafią to tylko
wilkisy. - Dodaje po chwili.
- A ty? Umiesz?
- Pamiętasz imprezę u
Scotta?
- Mhm.
- Była wtedy pełnia,
powstrzymywałem się przed przemianą po to, żeby do ciebie dotrzeć
i cię chronić. Było wtedy bardzo niebezpiecznie, inne Klany chcą
twojej głowy po to, żeby przejąć władzę nad twoim. Nie mogłem
do tego dopuścić.
- Przyszedłeś tam tylko
po to, żeby się mną opiekować? - Pytam zdziwiona.
- Na początku za tobą
nie przepadałem, a po tej imprezie zmieniłem o tobie zdanie i
zacząłem cię nawet lubić. - Śmieje się na to wspomnienie.
- Tak bardzo, że mnie
pocałowałeś. - Wspominam.
Mogłam tego nie mówić,
ale jak zwykle nie pomyślałam. Teraz może być trochę
niezręcznie.
- Masz rację Haruno. Nie
wiem czemu to zrobiłem, ale wiem, że mi się podobało. Tobie też
i nie musisz zaprzeczać.
- Nawet nie zamierzam tego
robić. Też mi się podobało, ale jestem świadoma, że to nie jest
nic więcej.
Między nami nastaje
cisza, wiem, że Uzumaki o czymś myśli. Po chwili bierze oddech i
wypuszcza powietrze.
- Wiesz czego nas uczono?
- Czego?
- Pozbywania się swoich
uczuć, dlatego nie jestem zdolny do odczuwania litości, czy
miłości. Wpajano nam, że miłość do drugiej osoby to przejaw
słabości. Jeśli... - odchrząkuje - ...jeśli ci na kimś zależy,
stajesz się łatwym, odsłoniętym celem. Po prostu, masz coś do
stracenia.
- To bzdura. - Prycham.
- Dla mnie nie. Pozbywamy
się uczuć po to, żeby nic nie stało nam na przeszkodzie w
chronieniu królowej. Nie mogę dopuścić do tego, żeby ktoś cię
skrzywdził, dlatego nie mogę mieć czegoś co będzie mnie
rozpraszało. Łapiesz?
- Tak, ale to i tak nie
zmienia mojego poglądu na ten temat.
Cholera, jestem przerażona
za każdym razem, kiedy Uzumaki mówi o mnie jak o królowej. Co to
dla mnie znaczy? Jak te wszystkie wiadomości wpłyną na moje dalsze
życie? To jest chore. Muszę się z tym przespać.
- Dlaczego nie uciekłaś?
Nie przestraszyło cię to wszystko? Nie boisz się mnie?
Chce mi się jednocześnie
śmiać i płakać, bo kurczę, moje życie przewróciło się do
góry nogami. Ja sama nawet nie wiem, dlaczego nie uciekłam, i
dlaczego się nie boję. Nie rozumiem co to znaczy, może jeszcze
sobie nie uświadomiłam, że to prawda?
- Nie wiem czemu zostałam.
Nie umiem tego wytłumaczyć, nawet sobie. A ciebie się nie boję
Uzumaki i nigdy się nie bałam. - Słyszę jego słodki śmiech.
- To co? Skoro znasz już
prawdę to jak mam się do ciebie zwracać? Skoro jesteś
przywódczynią naszego Klanu, to powinienem odnosić się do ciebie
z szacunkiem. Zostanę przy królowej. - Puszcza mi oczko.
- Nie. - Protestuję i
kręcę głową. - Wolałabym się z tym wszystkim oswoić. Za każdym
razem mam wrażenie, że mówisz o kimś innym, a nie o mnie. -
Wzdycham zdezorientowana.
- Łapię. Hej, może
jestem dupkiem, ale nie tępakiem. - Puszcza mi oczko.
- Poza tym, seksownie dziś
wyglądasz. - Dodaje.
Uzumakiemu udaje się mnie
rozbawić i chcąc nie chcąc, parskam śmiechem.
- Jesteś zabawny.
- Tylko dzisiaj, bo się
najebałem. Przygotuj się na to, że jak wytrzeźwieję to powróci
stary Naruto. - Posyła mi prawie niezauważalny uśmiech.
- Czyli apodyktyczny
podrywacz, zimny i bezuczuciowy dupek?
- Hej! Wydaje mi się, że
troszeczkę przesadzasz.
Uzumaki niezgrabnie
pokazuje mi odległość między swoimi palcami. Zauważyłam, że po
pijanemu Naruto jest bardziej wyluzowany i pozbywa się swoich
dziwnych barier. Jestem ciekawa, czy będzie wszystko pamiętał.
- A jak to jest z kulami
ze srebra? Zabijają was? - Pytam ciekawa.
Nieczęsto zdarza się
okazja, że możesz przeprowadzić wywiad z samym wilkołakiem,
prawda?
- A co, chcesz się mnie
pozbyć? - Unosi brew do góry z uśmiechem.
- Zabezpieczam się na
przyszłość.
- To muszę cię
rozczarować księżniczko. Nie zabijesz mnie jakimiś pieprzonymi
srebrnymi kulkami. Musisz odciąć mi głowę, albo wyrwać serce.
Nie kojarzę, żeby jakiś wilkis zdechł od powierzchownych ran. -
Gładzi się dłonią po podbródku w zamyśleniu, a mi żołądek
fika kozła. Przełykam ślinę.
- Słucham? To jakiś w
ogóle umarł? - Pytam przerażona.
- Będziesz się musiała
sporo nauczyć. Na świecie jest kilkanaście Klanów, które ze sobą
rywalizują o władzę i powiększenie terytorium. Śmierć jest na
porządku dziennym księżniczko. - Mówi poważny.
- Chyba za dużo
informacji jak na jeden dzień. - Stwierdzam przejęta.
Patrzę na Uzumakiego,
który ziewa i coraz częściej przymyka oczy. Wyciągam z kieszeni
telefon i patrzę na godzinę. Jest już wpół do czwartej rano.
Muszę go odprowadzić do domu, ale to raczej zły pomysł, bo
musiałabym obudzić Sasuke. Ugh, co ja mam zrobić? Najrozsądniej
będzie jeżeli wezmę go do siebie i położę na kanapie w salonie.
- O czym myślisz? - Pyta
niespodziewanie. Przygryzam nerwowo wargę.
- Myślę o tym, że
położę cię spać u mnie w salonie. - Odpowiadam.
- Nie rób sobie kłopotu,
ja mogę się kimnąć nawet na tej plaży.
Uzumaki się uśmiecha i
kładzie na piasek. Wstaję na nogi i patrzę na niego z góry.
- Nie, idziesz ze mną.
Nie ma mowy, żebym cię tutaj zostawiła. - Wzdycham.
Podaję mu dłoń i czekam
aż ją chwyci. Uzumaki patrzy na mnie z wahaniem, ale po chwili na
jego usta wkrada się słodki uśmieszek. Chwyta moją wyciągniętą
dłoń. Próbuję go podnieść, ale w sekundzie ląduję na jego
brzuchu. Mogłam się domyślić, że tak łatwo nie odpuści. Kładę
dłonie po obu stronach jego głowy i unoszę się lekko do góry.
Uzumaki patrzy na mnie z jakimś dziwnym błyskiem w oczach. Na jego
ustach widnieje łobuzerski uśmiech. Wsadzam za ucho zabłąkany
kosmyk włosów.
- Wiesz, jaka jesteś
piękna?
- Nie mogłeś odpuścić
i normalnie wstać? - Pytam ignorując jego pytanie.
Nie lubię, kiedy prawi mi
komplementy. Czuję się wtedy bardzo nieswojo, nawet nie wiem
dlaczego. Ostatnio zaczynam sobie uświadamiać, że wiem o sobie
bardzo mało.
- Dlaczego nie umiesz
przyjmować ode mnie pieprzonych komplementów?
- Bo nie czuję się
komfortowo. - Wypalam bezmyślnie i marszczę brwi. Uzumaki cicho się
śmieje.
- Nie czujesz się
komfortowo? Dlaczego?
- Bo... - Wzdycham
próbując powiedzieć cokolwiek. - … sama nie umiem tego wyjaśnić,
okay?
- Wiesz na co mam ochotę?
- Uzumaki podnosi dłoń i przejeżdża nią po moim policzku, kiedy
ją zabiera czuję nieprzyjemny chłód.
- Na co? - Pytam jak
zahipnotyzowana.
- Mam ochotę cię
pocałować.
Moje serce natychmiast
staje, on nie może się zachowywać w ten sposób. Ja wiem jak on
traktuje dziewczyny, a ja na pewno nie chcę zaliczać się do grona
zranionych debilek. Ustaliłam już, że Uzumaki mnie pociąga, ale
wątpię, że to jest coś więcej, tego chciałabym się na razie
trzymać. Chociaż nie mogę udawać, że nie chciałabym, żeby mnie
pocałował. Pragnę tego, cholernie.
- Dlaczego? - Wzdycham
żałośnie.
- Nie ma żadnego
''dlaczego''. Po prostu, chcę to zrobić i już. - Uśmiecha się
bezczelnie, a ja przewracam oczami.
- A ja chcę, żebyś
poszedł ze mną do mojego domu.
- To jakaś propozycja? -
Macha zabawnie brwiami, a ja mimowolnie chichoczę.
- Jak zwykle niewyżyty
seksualnie. - Odburkuję i powoli z niego wstaję.
Otrzepuję się z piasku,
słyszę jak Uzumaki wzdycha.
- Jak zwykle niedostępna.
- Chłopak podnosi się z piasku i równa ze mną.
- Już ci mówiłam,
niezainteresowana. - Puszczam mu oczko.
Zostawiam go w tyle, ale
po chwili widzę go obok siebie.
- Dlaczego? - Szturcha
mnie łokciem w bok.
- Bo nie zamierzam wdawać
się z tobą w jakąś przygodę na jedną noc. Poza tym, to nie ty
mi mówiłeś, że powinieneś mieć do mnie szacunek? - Pytam z
uśmieszkiem.
- Uwierz mi, że mam go do
ciebie zbyt wiele, żeby proponować ci takie coś.
- To po co zaczynasz takie
tematy? - Wzdycham.
- Nic nie zaczynam. Lubię
się z tobą drażnić. - Puszcza mi oczko.
- Całować też mnie
lubisz? - Podnoszę zaczepnie brew, kiedy widzę jego zadziorny
uśmiech.
- Kurwa. - Wzdycha. - To
uwielbiam robić. - Uśmiecha się niegrzecznie.
~.~
Hej misie! Sorki, że tak późno dzisiaj, ale jesteśmy chore i nie mamy na nic ochoty :( W dzisiejszym rozdziale macie dużo do przyswojenia. Mamy nadzieję, że wszystko się podoba, zachęcamy do komentarzy. Hope you like it! Paula&Patty
Wcale nie aż tak późno ;) Dobrze, że dotrzymujecie słowa. A rozdział genialny :3 Szybkiego powrotu do zdrowia ;P
OdpowiedzUsuńRozdział jest genialny dużo się dowiedziałam. Czekam na następny :-)
OdpowiedzUsuńKurczę, ale emocje xd Czekam na next.
OdpowiedzUsuńPozdro <3
Jest nam naprawdę przykro misie, ale dzisiaj nie będzie rozdziału. Nie skazujcie nas od razu za to na śmierć, bo w sumie to nie nasza wina, że mamy tyle nauki. Mamy nadzieję, że Ci którzy czytają nasze opowiadanie i zawsze starają się skomentować nam to wybaczą. Jeszcze raz przepraszamy i prosimy o zrozumienie :*
OdpowiedzUsuńRozumiem sama mam duzo nauki, rodzial swietny momety z Narusaku sa ekstra. A na wasze kolejne notki warto czekac dlatego bede czakała tyle ile bedzie trzeba. Pozdrawiam i zycze weny. Gulbiszonka
OdpowiedzUsuńna prawdę fajny rozdział już nie mogę sie do czekać następnego
OdpowiedzUsuńHej dziewczyny. Kiedy nowy rozdział?
OdpowiedzUsuńHej no właśnie kiedy next?
OdpowiedzUsuńSorki, że nie było do tej pory żadnego rozdziału, ale nie miałyśmy czasu. Obiecujemy, że jutro się pojawi ;*
UsuńWitajcie moje drogie. Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział waszego ciekawego opowiadania, ale jeśli nie macie czasu czy chęci na jego dodanie to zapraszam do mnie na nowy rozdział. Może w jakimś sposobem on na was wpłynie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kuraj.
pieczecprzeznaczenia.blog.pl