poniedziałek, 28 listopada 2016

#9 Rozdział

Siedzę z dziewczynami przed barem i czekamy na chłopaków. Wszyscy mieliśmy spotkać się przed klubem, ale Uzumaki napisał mi, żebyśmy na nich nie czekały i weszły do środka. Sączymy drinki, a oni się spóźniają, grubo się spóźniają. Chyba o ponad dwie godziny. Wszędzie widać kolorowe światełka i tłum ludzi. Na górze są stoliki, z których widać parkiet. Tam się udamy, tylko musimy na nich poczekać. Moje uszy są rozsadzane przez głośną, klubową muzykę. Muszę przyznać, że mi to wcale nie przeszkadza. Co do mojego ubioru, mam na sobie krótkie, poprzecierane spodenki i kremową, zwiewną koszulkę Jack'a Danielsa bez rękawów. Na nogi założyłam zwykłe białe trampki.
- Drink dla ciebie.
Przed moimi oczami pokazuje się przystojny Hiszpan. Skąd wiem, że jest Hiszpanem? Po pierwsze, mogę wywnioskować to po jego wyglądzie. Po drugie, a najważniejsze, kiedyś mi się przedstawiał i mówił, że pochodzi z Hiszpanii. Niezbyt go wtedy słuchałam, bo byłam zajęta czekaniem na Chrisa.
- Gracias. - Odpowiadam grzecznie, a chłopak w odpowiedzi posyła mi czarujący uśmiech. Odwraca się po chwili i zajmuje innymi klientami. Sączę napój przez słodką różową słomkę. Czuję się obserwowana, więc ukradkowo patrzę raz w lewą, a potem w prawą stronę. Odstawiam drinka na blat.
- No co? - Pytam dziewczyn, które się uśmiechają.
- Wpadłaś mu w oko! - Krzyczy Saki.
- Dokładnie tak, spodobałaś mu się. - Dodaje Ino.
- Nie jestem zainteresowana. Mówiłam wam już to kilkanaście razy. - Wzruszam obojętnie ramionami.
- Dziewczyno, używaj życia. Jesteś młoda, zainteresuj się jakimś chłopakiem. Kto wie? Może wywiąże się jakiś gorący romansik? - Podnieca się Saki. Prycham.
- Chyba masz coś nie tak z głową, kochanie. Spokojnie, przyjdzie na mnie czas, ale nie teraz. - Posyłam im uśmiech i dopijam mojego drinka.
- Sorki za spóźnienie dziewczynki. Spotkanie się trochę przedłużyło.
Słyszę głos Sasuke, więc się odwracam. Czyli kruczowłosy był z Uzumakim.
- Ta. - Odburkuje blondyn.
Zwracam na niego uwagę. Jest jakiś dziwny, przygnębiony i chyba trochę zdezorientowany. Oczy blondyna są smutne. Patrzę na jego ciało i mimowolnie zagryzam wargę. Wygląda naprawdę dobrze. Ma na sobie jeansowe spodnie, w których był rano i zwykłą białą koszulkę z jakimś napisem, która opina jego ciało. Nie mogę się rozczytać, bo jest ciemno. Seksapilu jak zwykle dodają mu zmierzwione włosy.
- Idziemy do stolika? - Pyta kruczowłosy.
- Prowadź. - Odpowiadam z uśmiechem.
Sasuke przeciska się przez tłum, a my idziemy za nim. Co chwila czuję, jak ktoś przypadkowo odbija się od mojego ciała. Ludzie są tak pochłonięci tańcem, że nie widzą co się dzieje wokół nich. Niektórzy są pijani, a jeszcze inni naćpani. Tak, zdarzają się i takie wyjątki. Idziemy chwilę po schodach i za moment jesteśmy na górze. Sasuke szuka wzrokiem wolnego stolika. Uśmiecha się i idzie dalej. Tutaj na górze też jest bar. Wszędzie wokół stoliki są pozajmowane. Dzisiaj przyszło tutaj naprawdę dużo ludzi i się nie dziwię, w końcu mamy weekend.
- Może być tutaj? - Pyta Sasuke.
- Pewnie, że tak. - Odpowiada Ino.
Sasuke się do niej uśmiecha i pokazuje dłonią, że dziewczyny mają pierwszeństwo. Tym sposobem lądujemy na trzyosobowej kanapie. Naprzeciwko nas siedzą chłopaki. Uzumaki patrzy pustym wzrokiem w stolik, coś go gryzie. Jak zacznę go wypytywać stwierdzi, że jestem nachalna i nic mi nie powie.
- Idę zamówić drinki. - Odzywa się blondyn.
Gwałtownie wstaje i podchodzi do baru. Dokładnie go obserwuję. Kładzie dłonie na blat i czeka na barmankę. Ma spuszczoną głowę w dół. Widzę jak dziewczyna dotyka jego ramienia i się uśmiecha. Dziwi mnie, że pozwala sobie na taki gest. Uzumaki podnosi głowę i na nią patrzy. Z jego ruchu warg mogę wyczytać, że mówi ''hej'', czy coś takiego.
- Oni się znają? - Pytam Saki, bo siedzi przy mnie.
Moja przyjaciółka patrzy w tamtą stronę i o mało co nie wypluwa picia, które ma w ustach.
- Taaa... - Stwierdza trochę zażenowana.
- Co oznacza twoje taaaa? - Pytam z uśmiechem.
- Nazywa się Emma, kolejna laska, którą przeleciał. - Wzrusza ramionami.
- Och. - Tylko tyle wydostaje się z moich ust.
Jest ładna. Blondynka ma jasną cerę i zielone oczy. Wiem już, że ten chłopak wybiera wszystko co najlepsze, włączając w to dziewczyny. Tylko tyle udaje mi się wywnioskować, bo widok na nią zasłania mi Uzumaki, który wraca na swoje miejsce z kieliszkami.
- Miały być drinki. - Marudzi Ino.
- Przyniosłem coś lepszego. Burbon ''George T. Stagg'', koleżanka mówiła, że ma niezłego kopa.
Na słowo ''koleżanka'' chce mi się cholernie śmiać. Ciekawa jestem, czy nazywa tak te wszystkie naiwne laski, które się z nim przespały.
- No to spróbujmy. - Mówi rozweselony Sasuke.
- Dwa naraz? - Widzę wyzwanie w oczach Uzumakiego.
- Wchodzę. - Odwracam się w stronę Ino, która to powiedziała.
Patrzę na nią razem z Saki i nawet nie staramy się ukryć naszego zaskoczenia. Tego po niej się nigdy nie spodziewałyśmy.
- No co? - Wzrusza ramionami. - Przyszłam się zabawić, tak? - Pyta z uśmiechem.
- Sakura, nie będziemy gorsze, prawda? - Saki mówi do mnie szeptem. Uśmiecham się.
- Okay. My też wchodzimy. - Odpowiadam.
Widzę jak Uzumaki rozlewa trunek do dziesięciu dość długich kieliszków. Jak ja to wypiję? Odstawia butelkę z uśmiechem i podaje każdemu po dwa kieliszki. Bierze jednego w dłoń i na nas czeka. Po chwili robimy to samo. Teraz nie ma odwrotu, trzeba próbować czegoś nowego i podejmować wyzwania, prawda?
- Do dna. - Mówi z uśmiechem.
Odważam się i przechylam kieliszek. Czuję jak płyn rozlewa się po moim gardle i mnie rozgrzewa. Wypala mi przełyk krótko mówiąc. Kątem oka dostrzegam, że moi przyjaciele chwytają już drugiego, więc robię to samo. Po chwili burbon trafia do mojego przełyku, a ja odstawiam kieliszek, szczęśliwa, że dałam radę. Czuję, że zaczyna mi się kręcić w głowie. Nie zamierzam dalej pić, bo chcę wrócić do domu świadoma, w dobrym stanie. Znam swoje granice i wolałabym ich nie przekraczać. Wypiłam dużo drinków zanim chłopaki się zjawili.
- Mocne. - Krzywi się Saki.
- Takie właśnie ma być. - Stwierdza uradowany Sasuke.
Zachowuje się w tym momencie jak szczęśliwe pięcioletnie dziecko, które dostaje kolorowego, pysznego lizaka. Serio. Nie wiem jak to może im smakować.
- Róbcie co chcecie, ale ja już nie piję. - Posyłam im szeroki uśmiech.
Zwracam na siebie uwagę Uzumakiego, co od razu zauważam. Patrzy na mnie niezrozumiałym dla mnie wzrokiem. Dzisiaj ten chłopak przerasta samego siebie. Nie mogę w ogóle odczytać jego emocji, czy chociażby głupiego nastroju. Zupełna pustka.
- Wyłamujesz się z towarzystwa? - Blondynka posyła mi prowokujące spojrzenie. Chce mnie złamać, ale ja się tak łatwo nie daję.
- W żadnym wypadku. - Posyłam jej zwycięski uśmiech. - Wolę pamiętać tą imprezę, więc już sobie daruję. - Stwierdzam. I tak jestem już zakręcona.
- Jak tam sobie wolisz. - Odpowiada Ino.
Zauważam, że Uzumaki już mnie nie obserwuje, co jest fajne, bo nie lubię czuć na sobie jego wzroku. To zawsze jest peszące i takie dziwne. Jakby patrzył na mnie jak na kawałek mięsa. Nie no, żartuję. Trochę z tym przesadziłam. Chłopak ma teraz utkwiony wzrok w tańczącym tłumie, marszy brwi, co oznacza, że nad czymś myśli. Zawsze tak robi, obserwacje mogą przynieść mnóstwo informacji o drugim człowieku. Jestem sprytna i umiem to wykorzystywać. Tak, skromna też bardzo jestem. Nagle, kiedy słyszę piosenkę Diplo & Sleepy Tom - Be Right There chce mi się tańczyć, więc bez żadnego słowa wstaję od stolika i idę na parkiet. Wcześniej padają pytania dokąd idę, więc odpowiadam, bo to żadna tajemnica. Jestem już na miejscu i zaczynam się poruszać w rytm piosenki. Co jakiś czas czuję jak niektórzy ludzie delikatnie ocierają się o moje ciało. Nie mam żadnej spiny, bo wiem jak jest ciasno. W pewnym momencie zauważam fakt, że ktoś kładzie ciepłe dłonie na mojej talii. Nie przestaję tańczyć, bo wiem z kim mam przyjemność. Jego zapach rozpoznam wszędzie. Synchronizujemy się i ruszamy w ten sam sposób. Od jego ciała bije niesamowite ciepło. Stykam się plecami z jego klatką piersiową. Ogarnia mnie dziwne podniecające i tajemnicze uczucie. Coś podobnego do tego, kiedy mnie pocałował. Przejeżdża rękoma na mój brzuch. Uzumaki pozwala sobie na to, żeby zjechać dłońmi niżej niż powinien. Normalnie by mi to przeszkadzało i zapewne bym mu przywaliła, ale nie teraz. Jego dotyk jest bardzo przyjemny. Na moim ciele pojawiają się ciarki, kiedy czuję ciepły oddech chłopaka na mojej spiętej szyi. Przełykam ślinę i przymykam oczy. To co się teraz ze mną dzieje jest przerażające. To jak reaguję na jego bliskość i dotyk. Nie jestem w stanie nawet sobie tego wytłumaczyć. Uczucie pożądania i chęci bliskości Uzumakiego totalnie mną owładnęło. Kładę dłonie na jego silne, ciepłe ręce. Powoli otwieram oczy. Czuję, że nie panuję nad swoim ciałem, a ono żyje własnym życiem. Robi wszystko, czego normalnie by nie zrobiło, gdyby było kierowane moim rozumem. Powoli uwalniam się z uścisku Uzumakiego i się do niego odwracam. Stoimy bardzo blisko siebie, nasze czoła prawie się stykają. Kładę dłonie na jego torsie. Poprawiam niesforny kosmyk włosów, wkładając go za ucho. Patrzymy sobie głęboko w oczy. Słyszę jak dyszy, na pewno nie jest to spowodowane zmęczeniem. Mój oddech również jest przyśpieszony. Ciężko mi złapać powietrze do płuc. Chłopak przejeżdża językiem po górnej wardze, wygląda to seksownie i mam ochotę go pocałować. Nie wiem skąd to pragnienie, naprawdę. W jego oczach widzę rozszalałe iskierki. Wiem, że też czuje to głupie przyciąganie. To jest naprawdę niewytłumaczalnie chore. Widzę jak z każdą sekundą jest bliżej mnie, a ja nie mogę się ruszyć. Po chwili czuję na swoich ustach jego wargi. To jest zajebiście intrygujące. Jakbym próbowała czegoś zakazanego. Uzumaki mnie pociąga. Jest między nami mroczny magnetyzm. W jego obecności czuję się jak nad przepaścią, z której w każdej chwili mógłby mnie zepchnąć. To jest takie popieprzone, że aż nielogiczne. Wiem, że potem będę tego żałować, ale odwzajemniam pocałunek, który z jego strony jest przepełniony pożądaniem. Cholernie. Serio, byłby gotowy zaciągnąć mnie do kibla i przelecieć. No właśnie. Powoli odzyskując rozum, odpycham delikatnie od siebie Uzumakiego. Patrzy na mnie zaskoczony. Przymykam powieki, dotykając językiem górnej wargi. Nasze oddechy są niespokojne.
- To nie jest...umm...to nie powinno mieć miejsca. - Udaje mi się w końcu coś z siebie wydobyć. Otwieram oczy i widzę jak chłopak przejeżdża dłonią po włosach.
- Nie udawaj Haruno. Wiem, że ci się podobam. - Upiera się.
Jest pewny tego, co mówi. W jego oczach widzę determinację.
- Masz rację, jesteś przystojny. - Mówię szczerze.
- Więc w czym problem? - Pyta.
- Nie chcę być twoją przygodą na jedną noc, nie nadaję się do tego. Przepraszam.
Zadałam mu ból, widzę to w jego oczach. Chłopak patrzy w podłogę. Jest przybity, ale musiałam mu wygarnąć prawdę, żeby się ode mnie odczepił. Nie kocham go, pociąga mnie swoim wyglądem. Odwracam się, żeby odejść, ale Uzumaki łapie mnie za dłoń. Stoję chwilę i się nie ruszam. Zastanawiam się, czy nie lepiej by było, gdybym stąd wyszła. Ciekawość nad tym, co zamierza mi powiedzieć bierze górę i odwracam się w jego stronę. Patrzę na nasze dłonie, a później na niego. Uzumaki się do mnie przybliża. Jego palące spojrzenie wbite jest w moje oczy.
- Czasami robię coś głupiego jak całowanie ciebie, ale serio uważasz, że tak o tobie myślę? Że mógłbym cię wykorzystać w taki sposób? - Kręci głową i marszczy brwi.
- To jak mam odbierać to co robisz? - Pytam. - Wytłumacz mi, bo nie wiem.
- Sam kurwa tego nie wiem. Zapomnijmy o tym i po sprawie. - Puszcza moją rękę.
Przeciera dłońmi twarz. Próbuję znaleźć usprawiedliwienie na to co zrobiliśmy. No właśnie, to nie tylko on mnie całował. Mogłam się odsunąć, tak? Sama tego chciałam i odwzajemniłam jego pocałunek. Przychodzi mi tylko do głowy jeden pomysł. Piliśmy alkohol, nawet po kilku kieliszkach robi się różne dziwne rzeczy.
- Słuchaj Uzumaki. Wracam do domu, bo jest już późno. Powiadom dziewczyny, zrobisz to dla mnie? - Pytam już uspokojona.
- Nie powinnaś wracać sama. - Warczy z dezaprobatą.
- Jesteś apodyktyczny. - Jęczę żałośnie, a on pierwszy raz tego wieczoru się uśmiecha.
- Trudno, wolę wiedzieć, że jesteś bezpieczna.
- Umiem o siebie zadbać. - Odgryzam się.
- Nie wątpię. - Stwierdza z uśmieszkiem. Podnoszę do góry brew.
- Masz coś na myśli? - Krzyżuję dłonie na klatce piersiowej.
- Już od pierwszego dnia szkoły wiem, że z tobą nie ma łatwo.
Uśmiecham się sama do siebie na wspomnienie jak kopnęłam Chrisa w krocze. Należało mu się, ale jak teraz o tym pomyślę to trochę mi go szkoda. Muszę przyznać, że dość mocno oberwał.
- Chcę się przejść, sama. - Uzumaki przymyka oczy i kręci głową.
- Okay, ale uważaj. - Daje nacisk na każde słowo.
- Nie martw się, poradzę sobie. Na razie. - Mówię i przeciskam się przez tłum do drzwi wyjściowych. Kiedy udaje mi się wyjść, czuję na ciele przyjemny wiaterek. Nie jest zimno, ale jak wychodzi się z dusznego pomieszczenia to czuć różnicę w temperaturze. Jest ciemno, a drogę do domu rozjaśniają tylko lampy. Mam to szczęście, że ta dzielnica jest spokojna. Wyłączam myślenie i skupiam się na tym, żeby jak najszybciej dotrzeć do domu.

***

O dwudziestej czwartej byłam już w domu. Wykąpałam się i przebrałam w piżamę. Dziewczyn jak nie było, tak nie ma. Leżę sobie teraz na łóżku pod kołdrą i gram w pasjansa, bo nie mogę zasnąć. Za dużo emocji. W międzyczasie pożeram żelki. Wzdycham przeciągle, kiedy widzę, że ktoś do mnie napisał. Marszczę zaskoczona brwi.

Od: Naruto (1:00)
Masz ochotę się spotkać?

Pocieram dłonią czoło, o co może mu chodzić?

Do: Naruto (1:00)
A jesteś trzeźwy? ;)

Czekam na jego wiadomość. Dość długo nic nie odpisuje, więc nerwowo przygryzam zębami paznokieć mojego kciuka. Może coś mu się stało?

Od: Naruto (1:10)
Gdybym był trzeźwy to raczej bym nie napisał ;) Jestem najebany :*

Do: Naruto (1:11)
Coś długo schodzi ci to odpisywanie.

Od: Naruto (1:20)
Literki mi się mażą ;) To jak? Nie dostałem odpowiedzi.

No i co tu cholera zrobić? Dobrze by było go odprowadzić do domu. Jest pijany, zaczepi kogoś, dostanie wpierdziel i potem będę go miała na sumieniu.

Do: Naruto (1:22)
Okay, gdzie jesteś?

Od: Naruto (1:26)
Siedzę na plaży :*

Wstaję z łóżka i wciskam się w krótkie jeansowe spodenki i szarą bluzę z kapturem. Ma na środku jakiś napis. Zakładam buty, chwytam telefon i wychodzę z domu. Plaża jest bardzo blisko, więc dojście zajmuje mi niewiele czasu. Rozglądam się wzdłuż brzegu i dostrzegam postać. Siedzi na piasku i wpatruje się przed siebie. Powoli zaczynam do niego podchodzić. Muszę stwierdzić, że wygląda niesamowicie słodko. Siadam obok Uzumakiego, który w ogóle nie zwraca na mnie uwagi.
- Hej. - Z moich ust wydobywa się prawie szept.
Patrzę na jego spokojną twarz w skupieniu. Cierpliwie czekam aż coś powie.
- Hej. - Jego głęboki, seksowny głos sprawia, że miękną mi kolana.
Nawet pijany brzmi nieziemsko.
- Co tutaj robisz o tej porze? - Uzumaki przekręca twarz w moją stronę.
Czuć od niego alkohol pomieszany z miętą. Jestem pewna, że jutro będzie mało pamiętał.
- Myślę. - Odpowiada całkiem poważny.
- O czym? - Wzdycha przeciągle.
- O wszystkim.
- Ostatnio często pijesz. - Zauważam z troską.
Uzumaki z powrotem patrzy na wodę. Widzę jak zaciska szczękę.
- Mam problemy.
- Wiesz, że alkohol ci nie pomoże?
- Przynajmniej pomaga mi chociaż na chwilę zapomnieć, że mam popieprzone życie. Nic nie potrafię porządnie zrobić, nawet jeśli chodzi o ciebie. - Posyła mi smutny uśmiech.
- Powiesz mi co się dzieje?
- Chciałbym, ale nie jestem pewny, czy chcę cię w to wszystko wciągać.
- Wystarczy, że ja tego chcę, możesz mi zaufać. Pozwól mi poznać cię lepiej. Praktycznie nic o tobie nie wiem. - Pocieram dłonią skroń.
Widzę, że Uzumaki ze sobą walczy. Wydaje mi się, że myśli nad tym, co chce mi powiedzieć.
- Jestem zagubiony, każdego od siebie odpycham. Do ciebie też nie chciałem się zbliżać. - Słyszę śmiecho-mruknięcie, jednak nie ma w tym żadnego cienia radości.
- Wiesz dlaczego? Bo każdy kto się przy mnie kręci źle kończy. Nawet rodzice mnie odepchnęli. Nie widzieli mnie dziesięć lat, bo woleli się mnie pozbyć, wysyłając na jakieś chujowe szkolenie. Byłem zupełnie sam. Samotność robi z człowieka potwora. W takiej sytuacji nawet najbardziej wrażliwa osoba na świecie może się przyzwyczaić do robienia okropnych rzeczy. Ta przeszłość mnie ukształtowała.
Jest smutny i pierwszy raz się przede mną otwiera. Mogę go poznać, prawdziwego Uzumakiego, a nie tego, który wszystko ukrywa i udaje twardziela. To co mówi, nie ma dla mnie żadnego sensu. Muszę wiedzieć więcej, żeby to wszystko zrozumieć.
- Dlaczego tak źle o sobie mówisz? Na pewno przesadzasz. - Słyszę jego śmiech.
- Ani trochę nie przesadzam. Wiesz, że Sasuke zobaczył jak cię pocałowałem? - Patrzy na mnie ze smutnym uśmiechem.
- Umm naprawdę? Co mówił? - Pytam skrępowana.
- Przypomniał mi, że nie mogę się do ciebie podwalać. On użył słowa ''zalecać'', co jest wkurwiające, bo zawsze używa takich zjebanych słów. - Mimowolnie się uśmiecham. Uzumaki jest słodki w takim stanie.
- Dlaczego nie możesz?
- A chciałabyś? - Patrzy na mnie oczekując mojej odpowiedzi.
- Ugh nie ułatwiasz. Mam dosyć facetów. - Patrzę na niego, a on się uśmiecha.
- Spokojnie, zapytałem z ciekawości. Tak czysto hipotetycznie.
- To jak? Czemu nie możesz się do mnie zbliżać? - Jestem zaciekawiona.
Może w końcu się czegoś dowiem? Zbyt długo nic mi nie mówi, a ja udaję, że zapomniałam o jego wcześniejszym zachowaniu. Udaję, że na początku naszej znajomości nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego. Koniec z udawaniem. Uzumaki jest tajemniczy i zadaje się z dziwnymi ludźmi. Muszę wiedzieć, czy potrzebuje jakiejś pomocy, albo czy nie wplątał się w jakieś dziwne sprawy. Chłopak odwraca na mnie wzrok. Widzę w jego oczach determinację i zdenerwowanie.
- Zabronili mi, powiedzieli, że za bardzo się do ciebie zbliżyłem. Nie wiem jak, ale kurwa dowiedzieli się, że poszłaś ze mną na bal. Dlatego wysłali tam tego gnoja, bo nie chciałem ci nic mówić. - Widzę w jego oczach nienawiść. - Zrobił wszystko, żeby zasiać w tobie ziarnko podejrzeń. Udało mu się, prawda? - Przyswajam sobie wszystko, co mi mówi, ale nie widzę w tym żadnego sensu.
- Kto ci zabronił? Naruto, o czym ty mówisz? - Uzumaki unosi usta w leciutkim uśmiechu.
- Zaraz trochę ci rozjaśnię księżniczko. Nie dlatego, że chcę, a dlatego, że muszę. Na trzeźwo bym się nie odważył, bo jestem zbyt uparty, ale, że jestem w takim stanie w jakim jestem, powiem ci trochę o sobie.
- Nareszcie kopnie mnie ten zaszczyt? - Znowu słyszę jego śmiech.
- Nie uznałbym tego za zaszczyt. Wiem, że chciałaś wiedzieć już dawno, ale nie chciałem cię wciągać w to gówno.
- Więc zaspokój moją ciekawość. - Przysuwam się do niego bliżej.
Stykamy się ramionami. Czuję ciepło, które bije od jego ciała.
- Jesteś cholernie gorący. - Widzę jego seksowny uśmieszek.
- W końcu się do tego przyznałaś.
Patrzy na mnie z zadziornym spojrzeniem. Mimowolnie na moje usta wpełza uśmiech. Lubię z nim przebywać, jest w nim coś innego. Może podoba mi się jego bezczelność, szczerość i sposób w jaki ze mną rozmawia? Sama nie wiem. Może lubię wszystko co jest z nim związane.
- Nie, serio. Twoje ciało jest rozpalone, jakbyś miał temperaturę. - Odpowiadam.
Przykładam dłoń do jego głowy, żeby to sprawdzić. Jest cholernie ciepła. Uzumaki przymyka oczy.
- To jest przyjemne. Twoja dłoń na moim czole... jest zimna i to jest dobre. - Mruczy.
Zabieram powoli rękę, a Uzumaki otwiera oczy.
- Jesteś chory? Masz temperaturę. - Jestem niespokojna.
Boję się, bo nie chcę, żeby się rozchorował. Słyszę jego cichy śmiech.
- Nie wiem, czy można nazwać to chorobą, ale moje ciało jest takie od skończenia osiemnastego roku życia. - Uśmiecha się. - Prawdziwy chłód mogę poczuć dopiero pod wodą, kiedy biorę lodowaty prysznic. - Uśmiecha się.
Nic nie rozumiem z jego paplaniny, zaczyna kilkanaście tematów naraz i ich nie kończy. Chyba muszę mu przypomnieć o czym rozmawialiśmy.
- Miałeś mi coś powiedzieć. - Upominam z uśmiechem.
Uzumaki znowu patrzy przed siebie i zaciska szczękę. Jestem zaskoczona, że pomimo tego, że jest pijany, rozmawia ze mną normalnie. Ma odrobinę zmieniony głos i czasami gubi się w swoich słowach.
- Może zacznę od początku, tak będzie najlepiej. - Uśmiecha się.
Milczy, tak jakby czekał na moją zgodę.
- Okay, możesz powiedzieć mi wszystko. - Zachęcam go.
- Jest tego sporo. - Patrzy na mnie.
Jego wzrok jest tak rozczulający, że ściska mnie serce.
- Nic nie szkodzi, mamy czas. - Posyłam mu uśmiech.
- Kiedy miałem dziesięć lat. - Zacina się. - Rodzice wysłali mnie do specjalnej szkoły. Nie wiedziałem po co tam idę, dowiedziałem się wszystkiego na miejscu. Nie miałem dzieciństwa. Uczyłem się tam sztuk walki, kontroli, umiejętności poruszania się w terenie i innych głupot. Było naprawdę ciężko. Dowiedziałem się, że mam... unikalne zdolności. Coś, co ma niewiele osób. Wiesz do czego jest to potrzebne? - Patrzy na mnie, czekając na moją odpowiedź. Kręcę głową.
- Do chronienia różnych, bardzo ważnych osób. - Wszystko powoli zaczyna mi się rozjaśniać.
- Mówiłeś mi już, że kogoś chronisz. Powiesz mi kogo? - Słyszę jego cichy śmiech.
- Wyobraź sobie, że ci powiem. Przez cały czas ty byłaś tą osobą Haruno.
Posyła mi uśmiech. Kiedy mój mózg przyjmuje wiadomości, które od niego usłyszałam, po prostu nie mogę tego ogarnąć. Co on ma do mojej osoby? Po co chronić kogoś takiego jak ja, skoro nie jestem nikim ważnym?
- J-jak to ja? Co ty pieprzysz? - Pytam przejęta.
- Spodziewałem się takiej reakcji, naprawdę. - Uśmiecha się. - Po prostu ty jesteś tą osobą. Jesteś wyjątkowa, jakkolwiek chujowe by to nie było, mam za zadanie cię chronić.
- Okay, poczekaj. Nic nie rozumiem, dlaczego ja? O co chodzi?
- Posłuchaj dalej, wszystkiego się dowiesz. Obiecuję. - Wzdycha przeciągle.
- Pomóż mi, na czym skończyłem, bo nie pamiętam. - Marszczy śmiesznie brwi.
- O tym, że trafiłeś do jakiejś szkoły.
- Okay. Teraz sobie uświadomiłem, że nie mówię ci wszystkiego od początku. Na świecie istnieją naprawdę dziwni ludzie, ale spośród nich można wyróżnić odrębną grupę. Taką, którą można nazwać czymś więcej niż zwykłymi śmiertelnikami. Będę ci teraz wszystko wyjaśniał słowami jakich użyłby Sasuke. - Robi poważną minę. Mimo wszystko parskam śmiechem.
- Okay, czekam na dalszą część. Kontynuuj. - Uspokajam się i bardzo uważnie go słucham.
- Wierzysz w istoty nadnaturalne? - Marszczy brwi.
Pytanie Uzumakiego zbija mnie z tropu, no bo po co o to pyta? Przecież to nie ma nic wspólnego z tym, o czym rozmawiamy. Jest pijany i wszystko miesza.
- Chodzi ci o wampiry, wilkołaki, zmiennokształtnych? Czy o coś innego? W ogóle po co mnie o to pytasz? - Unoszę jedną brew do góry.
Uzumaki słodko się uśmiecha. Ten uśmiech widzę bardzo rzadko, więc staram się go zapamiętać, żeby potem wspominać go na dłużej.
- A co gdybym ci powiedział, że wilkołaki istnieją naprawdę? - Pyta z powagą w oczach.
- Uznałabym cię za wariata. - Mówię z uśmiechem.
Uzumaki ciężko wzdycha. Wyciąga zza pleców butelkę piwa i dopija zawartość do końca. Jak mogłam nie zauważyć, że ma alkohol?
- Hej, myślę, że ci wystarczy. - Upominam go.
- Nie martw się. Nic mi nie będzie. Swoją drogą nie myślałem, że będzie z tobą aż tak trudno. - Patrzy na wodę.
- To znaczy?
- No przekonać cię. Chyba będę musiał użyć drastyczniejszych metod.
Chłopak szelmowsko się uśmiecha. Mam przeczucie, że ten uśmiech nie zwiastuje niczego dobrego. Widzę jak Uzumaki chwyta w dłoń butelkę i roztrzaskuje ją o ziemię. Bierze kawałek szkła w dłoń i z dokładnością się mu przygląda. Ten widok jest przerażający, ale nie mogę oderwać oczu od blondyna. Przyciąga mnie do niego od naszego pierwszego spotkania. Nie wiem co to jest, ale wiem, że mi się podoba.
- Hej, co ty robisz? Odłóż to, bo się skaleczysz. - Mówię zaniepokojona.
- Obiecaj mi, że jeżeli się wszystkiego dowiesz... nie uciekniesz i posłuchasz mnie do końca.
Widzę w jego oczach błaganie i obawę. Smutek też się przewija. Jestem zdezorientowana. Z jednej strony chcę uciec, a z drugiej posłuchać co ma mi do powiedzenia. Jestem podniecona oraz pełna obaw i strachu.
- Okay. - Odpowiadam pewnie.
Przynajmniej mi się wydaje, że mój głos jest mocny. Dochodzę do wniosku, że tak nie jest dopiero wtedy, kiedy to słowo opuszcza moje usta. Brzmi jak szept.
- Nie. - Kręci głową. - Chcę od ciebie to usłyszeć.
- Obiecuję. - Mówię już bardziej twardo.
Uzumaki głośno wzdycha, mocniej zaciska palce na kawałku szkła i podnosi je do góry. Otwiera dłoń i robi coś co zupełnie mnie zaskakuje. Chcę krzyknąć, żeby przestał, ale mój głos więźnie w gardle. Blondyn rozcina szkłem nadgarstek, gdzie powstaje rozciągła, głęboka rana. Słyszę jak wypuszcza powietrze i syczy.
- Oszalałeś?! Trzeba iść z tym do lekarza!
Chcę wstać, ale chłopak łapie mnie dłonią za ramię i z powrotem sprowadza do swojego poziomu. Patrzę na niego z chęcią mordu.
- Nie, poczekaj. - Mówi stanowczo.
- Naruto, to wymaga szycia.
Próbuję przekonać go do swoich racji, ale nic z tego nie wychodzi. Uzumaki wystawia przede mnie swoją dłoń, widzę jak spływa po niej krew.
- Obserwuj.
- Jesteś szalo...
Przerywam przerażona, kiedy widzę jak jego rana zaczyna się powoli goić. Nie, to na pewno nie jest prawda. Mam jakieś halucynacje. Po prostu oszalałam i to co widzę nie może być prawdą. Po chwili gapienia się na jego rękę, nie dostrzegam żadnego dowodu na to, że była w tym miejscu rana. Oprócz zaschniętej krwi nic tam nie ma. Zupełnie nic!
- Teraz mi wierzysz? - Pyta przerażony.
Mogę wyczuć, że boi się mojej reakcji. Jestem w rozsypce i nie umiem sobie logicznie tego wytłumaczyć, naprawdę. Próbuję, ale nie mogę.
- Kim... - mój głos się załamuje. - ...kim jesteś Naruto?
- Jestem twoim strażnikiem, jestem wilkisem. A ty, księżniczko... jesteś moją królową. - Mówi z powagą.
Uzumaki patrzy z dezorientacją w moje oczy. Nie wie, czego może się po mnie spodziewać i go to przeraża. Wciąż nie mogę oswoić się z nowymi informacjami. Jest mi trudno. Cholernie trudno. W tym momencie nie wiem czym jest normalność, nie wiedziałabym tego nawet wtedy, gdybym się o nią potknęła.
- Jesteś wilkołakiem? - Słyszę jego cichy śmiech.
- Nie jestem prymitywnym wilkołakiem, jestem czymś więcej.
- To znaczy?
- Prościej będzie jak ci powiem, że jestem wilkołakiem z bonusami.
- Jakie są bonusy?
Pytania wylewają się z moich ust bez żadnej kontroli. To mechanizm obronny, pytania są najlepsze. Skoro Uzumaki się przede mną otworzył, nie mogę być suką i nie mogę od niego uciec. Poza tym, powinnam być przerażona, a nawet nie próbuję uciekać. Cholera! Przecież jestem z wilkołakiem!
- Jestem najsilniejszy z całego Klanu, ale nie mogę być alfą. Tylko ja mam prawo być bardzo blisko królowej, bo łączy mnie z nią bardzo silna więź i tylko ja jestem w stanie ją chronić.
- Jaką więź masz na myśli? - Przerywam mu.
- Jeżeli staniesz się królową, będę odczuwał wszystko to co ty czujesz. Strach, podniecenie, adrenalinę, zachwyt, czy nawet smutek. Będę umiał cię znaleźć bez mrugnięcia okiem.
- Co masz na myśli mówiąc, że jeżeli stanę się królową?
- Myślę, że na dzisiaj starczy ci informacji. Jutro i tak będę na siebie wściekły, że ci powiedziałem aż tyle.
Uzumaki przeciera dłońmi swoją przystojną, ale zmęczoną twarz. To jest dziwne, powinnam się go bać, ale w żadnym razie tego nie odczuwam. Wciąż mu ufam, mimo tego co mi powiedział. Wiem, że dzisiaj czeka nas poważna rozmowa. Wydaje mi się, że to nie będzie miłe.
- Masz na myśli, że dzisiaj będziesz na siebie wściekły. Przypominam, że mamy już Niedzielę. - Dogryzam mu, jakoś nie mogłam się powstrzymać.
- To świadczy tylko o tym, że nie mam poczucia czasu. - Jęczy, a mnie to śmieszy.
- Skoro nie chcesz rozmawiać na temat wilkołaków... powiedz mi chociaż po co wysłano cię do tej szkoły.
Uzumaki ciężko wzdycha i na mnie patrzy. Kąciki jego ust podnoszą się w lekkim uśmiechu.
- Jesteś uparta.
- Mówiłeś mi to już kilkanaście razy.
- Wiem. Serio chcesz tego słuchać?
- Mhm. - Mruczę i opieram się głową o jego ramię.
Jest taki ciepły, a mi zrobiło się zimno. Przynajmniej się trochę ogrzeję.
- Tą szkołę założono trzydzieści sześć lat temu, nasi przodkowie zrobili to po pewnym wydarzeniu. Chłopak, który nazywał się Dylan był taki jak ja. Wilkisy gorzej znoszą pierwszą przemianę niż reszta Klanu. Zazwyczaj było tak, że zamykano ich w odizolowanym, zamkniętym pomieszczeniu. Ludzie brali warty i pilnowali, żeby człowiek, który tam siedzi się nie wydostał. Niestety zdarzyło się tak, że wartownik zasnął, a Dylan się wyrwał. Zabił kobietę, nie można go za to winić, bo był nieświadomy. Znaleziono go we krwi, był zdezorientowany, przerażony i zagubiony. Tom, który był jednym z Rady, postanowił założyć specjalną szkołę dla wilkisów, żeby to wydarzenie już nigdy się nie powtórzyło.
- Przemiana jest bolesna?
Pytam go o to, żeby choć trochę przybliżyć sobie to, co Uzumaki przechodzi.
- Bardzo.
- A to z pełnią księżyca? To bajki dla dzieci? - Słyszę jego śmiech.
- Nie, to akurat prawda. Przemieniamy się podczas każdej pełni.
- Można tego uniknąć?
- Przemiany? - Pyta zdziwiony.
- Potrafią to tylko wilkisy. - Dodaje po chwili.
- A ty? Umiesz?
- Pamiętasz imprezę u Scotta?
- Mhm.
- Była wtedy pełnia, powstrzymywałem się przed przemianą po to, żeby do ciebie dotrzeć i cię chronić. Było wtedy bardzo niebezpiecznie, inne Klany chcą twojej głowy po to, żeby przejąć władzę nad twoim. Nie mogłem do tego dopuścić.
- Przyszedłeś tam tylko po to, żeby się mną opiekować? - Pytam zdziwiona.
- Na początku za tobą nie przepadałem, a po tej imprezie zmieniłem o tobie zdanie i zacząłem cię nawet lubić. - Śmieje się na to wspomnienie.
- Tak bardzo, że mnie pocałowałeś. - Wspominam.
Mogłam tego nie mówić, ale jak zwykle nie pomyślałam. Teraz może być trochę niezręcznie.
- Masz rację Haruno. Nie wiem czemu to zrobiłem, ale wiem, że mi się podobało. Tobie też i nie musisz zaprzeczać.
- Nawet nie zamierzam tego robić. Też mi się podobało, ale jestem świadoma, że to nie jest nic więcej.
Między nami nastaje cisza, wiem, że Uzumaki o czymś myśli. Po chwili bierze oddech i wypuszcza powietrze.
- Wiesz czego nas uczono?
- Czego?
- Pozbywania się swoich uczuć, dlatego nie jestem zdolny do odczuwania litości, czy miłości. Wpajano nam, że miłość do drugiej osoby to przejaw słabości. Jeśli... - odchrząkuje - ...jeśli ci na kimś zależy, stajesz się łatwym, odsłoniętym celem. Po prostu, masz coś do stracenia.
- To bzdura. - Prycham.
- Dla mnie nie. Pozbywamy się uczuć po to, żeby nic nie stało nam na przeszkodzie w chronieniu królowej. Nie mogę dopuścić do tego, żeby ktoś cię skrzywdził, dlatego nie mogę mieć czegoś co będzie mnie rozpraszało. Łapiesz?
- Tak, ale to i tak nie zmienia mojego poglądu na ten temat.
Cholera, jestem przerażona za każdym razem, kiedy Uzumaki mówi o mnie jak o królowej. Co to dla mnie znaczy? Jak te wszystkie wiadomości wpłyną na moje dalsze życie? To jest chore. Muszę się z tym przespać.
- Dlaczego nie uciekłaś? Nie przestraszyło cię to wszystko? Nie boisz się mnie?
Chce mi się jednocześnie śmiać i płakać, bo kurczę, moje życie przewróciło się do góry nogami. Ja sama nawet nie wiem, dlaczego nie uciekłam, i dlaczego się nie boję. Nie rozumiem co to znaczy, może jeszcze sobie nie uświadomiłam, że to prawda?
- Nie wiem czemu zostałam. Nie umiem tego wytłumaczyć, nawet sobie. A ciebie się nie boję Uzumaki i nigdy się nie bałam. - Słyszę jego słodki śmiech.
- To co? Skoro znasz już prawdę to jak mam się do ciebie zwracać? Skoro jesteś przywódczynią naszego Klanu, to powinienem odnosić się do ciebie z szacunkiem. Zostanę przy królowej. - Puszcza mi oczko.
- Nie. - Protestuję i kręcę głową. - Wolałabym się z tym wszystkim oswoić. Za każdym razem mam wrażenie, że mówisz o kimś innym, a nie o mnie. - Wzdycham zdezorientowana.
- Łapię. Hej, może jestem dupkiem, ale nie tępakiem. - Puszcza mi oczko.
- Poza tym, seksownie dziś wyglądasz. - Dodaje.
Uzumakiemu udaje się mnie rozbawić i chcąc nie chcąc, parskam śmiechem.
- Jesteś zabawny.
- Tylko dzisiaj, bo się najebałem. Przygotuj się na to, że jak wytrzeźwieję to powróci stary Naruto. - Posyła mi prawie niezauważalny uśmiech.
- Czyli apodyktyczny podrywacz, zimny i bezuczuciowy dupek?
- Hej! Wydaje mi się, że troszeczkę przesadzasz.
Uzumaki niezgrabnie pokazuje mi odległość między swoimi palcami. Zauważyłam, że po pijanemu Naruto jest bardziej wyluzowany i pozbywa się swoich dziwnych barier. Jestem ciekawa, czy będzie wszystko pamiętał.
- A jak to jest z kulami ze srebra? Zabijają was? - Pytam ciekawa.
Nieczęsto zdarza się okazja, że możesz przeprowadzić wywiad z samym wilkołakiem, prawda?
- A co, chcesz się mnie pozbyć? - Unosi brew do góry z uśmiechem.
- Zabezpieczam się na przyszłość.
- To muszę cię rozczarować księżniczko. Nie zabijesz mnie jakimiś pieprzonymi srebrnymi kulkami. Musisz odciąć mi głowę, albo wyrwać serce. Nie kojarzę, żeby jakiś wilkis zdechł od powierzchownych ran. - Gładzi się dłonią po podbródku w zamyśleniu, a mi żołądek fika kozła. Przełykam ślinę.
- Słucham? To jakiś w ogóle umarł? - Pytam przerażona.
- Będziesz się musiała sporo nauczyć. Na świecie jest kilkanaście Klanów, które ze sobą rywalizują o władzę i powiększenie terytorium. Śmierć jest na porządku dziennym księżniczko. - Mówi poważny.
- Chyba za dużo informacji jak na jeden dzień. - Stwierdzam przejęta.
Patrzę na Uzumakiego, który ziewa i coraz częściej przymyka oczy. Wyciągam z kieszeni telefon i patrzę na godzinę. Jest już wpół do czwartej rano. Muszę go odprowadzić do domu, ale to raczej zły pomysł, bo musiałabym obudzić Sasuke. Ugh, co ja mam zrobić? Najrozsądniej będzie jeżeli wezmę go do siebie i położę na kanapie w salonie.
- O czym myślisz? - Pyta niespodziewanie. Przygryzam nerwowo wargę.
- Myślę o tym, że położę cię spać u mnie w salonie. - Odpowiadam.
- Nie rób sobie kłopotu, ja mogę się kimnąć nawet na tej plaży.
Uzumaki się uśmiecha i kładzie na piasek. Wstaję na nogi i patrzę na niego z góry.
- Nie, idziesz ze mną. Nie ma mowy, żebym cię tutaj zostawiła. - Wzdycham.
Podaję mu dłoń i czekam aż ją chwyci. Uzumaki patrzy na mnie z wahaniem, ale po chwili na jego usta wkrada się słodki uśmieszek. Chwyta moją wyciągniętą dłoń. Próbuję go podnieść, ale w sekundzie ląduję na jego brzuchu. Mogłam się domyślić, że tak łatwo nie odpuści. Kładę dłonie po obu stronach jego głowy i unoszę się lekko do góry. Uzumaki patrzy na mnie z jakimś dziwnym błyskiem w oczach. Na jego ustach widnieje łobuzerski uśmiech. Wsadzam za ucho zabłąkany kosmyk włosów.
- Wiesz, jaka jesteś piękna?
- Nie mogłeś odpuścić i normalnie wstać? - Pytam ignorując jego pytanie.
Nie lubię, kiedy prawi mi komplementy. Czuję się wtedy bardzo nieswojo, nawet nie wiem dlaczego. Ostatnio zaczynam sobie uświadamiać, że wiem o sobie bardzo mało.
- Dlaczego nie umiesz przyjmować ode mnie pieprzonych komplementów?
- Bo nie czuję się komfortowo. - Wypalam bezmyślnie i marszczę brwi. Uzumaki cicho się śmieje.
- Nie czujesz się komfortowo? Dlaczego?
- Bo... - Wzdycham próbując powiedzieć cokolwiek. - … sama nie umiem tego wyjaśnić, okay?
- Wiesz na co mam ochotę? - Uzumaki podnosi dłoń i przejeżdża nią po moim policzku, kiedy ją zabiera czuję nieprzyjemny chłód.
- Na co? - Pytam jak zahipnotyzowana.
- Mam ochotę cię pocałować.
Moje serce natychmiast staje, on nie może się zachowywać w ten sposób. Ja wiem jak on traktuje dziewczyny, a ja na pewno nie chcę zaliczać się do grona zranionych debilek. Ustaliłam już, że Uzumaki mnie pociąga, ale wątpię, że to jest coś więcej, tego chciałabym się na razie trzymać. Chociaż nie mogę udawać, że nie chciałabym, żeby mnie pocałował. Pragnę tego, cholernie.
- Dlaczego? - Wzdycham żałośnie.
- Nie ma żadnego ''dlaczego''. Po prostu, chcę to zrobić i już. - Uśmiecha się bezczelnie, a ja przewracam oczami.
- A ja chcę, żebyś poszedł ze mną do mojego domu.
- To jakaś propozycja? - Macha zabawnie brwiami, a ja mimowolnie chichoczę.
- Jak zwykle niewyżyty seksualnie. - Odburkuję i powoli z niego wstaję.
Otrzepuję się z piasku, słyszę jak Uzumaki wzdycha.
- Jak zwykle niedostępna. - Chłopak podnosi się z piasku i równa ze mną.
- Już ci mówiłam, niezainteresowana. - Puszczam mu oczko.
Zostawiam go w tyle, ale po chwili widzę go obok siebie.
- Dlaczego? - Szturcha mnie łokciem w bok.
- Bo nie zamierzam wdawać się z tobą w jakąś przygodę na jedną noc. Poza tym, to nie ty mi mówiłeś, że powinieneś mieć do mnie szacunek? - Pytam z uśmieszkiem.
- Uwierz mi, że mam go do ciebie zbyt wiele, żeby proponować ci takie coś.
- To po co zaczynasz takie tematy? - Wzdycham.
- Nic nie zaczynam. Lubię się z tobą drażnić. - Puszcza mi oczko.
- Całować też mnie lubisz? - Podnoszę zaczepnie brew, kiedy widzę jego zadziorny uśmiech.

- Kurwa. - Wzdycha. - To uwielbiam robić. - Uśmiecha się niegrzecznie.


~.~ 


Hej misie! Sorki, że tak późno dzisiaj, ale jesteśmy chore i nie mamy na nic ochoty :( W dzisiejszym rozdziale macie dużo do przyswojenia. Mamy nadzieję, że wszystko się podoba, zachęcamy do komentarzy. Hope you like it! Paula&Patty

10 komentarzy:

  1. Wcale nie aż tak późno ;) Dobrze, że dotrzymujecie słowa. A rozdział genialny :3 Szybkiego powrotu do zdrowia ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest genialny dużo się dowiedziałam. Czekam na następny :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczę, ale emocje xd Czekam na next.
    Pozdro <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest nam naprawdę przykro misie, ale dzisiaj nie będzie rozdziału. Nie skazujcie nas od razu za to na śmierć, bo w sumie to nie nasza wina, że mamy tyle nauki. Mamy nadzieję, że Ci którzy czytają nasze opowiadanie i zawsze starają się skomentować nam to wybaczą. Jeszcze raz przepraszamy i prosimy o zrozumienie :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozumiem sama mam duzo nauki, rodzial swietny momety z Narusaku sa ekstra. A na wasze kolejne notki warto czekac dlatego bede czakała tyle ile bedzie trzeba. Pozdrawiam i zycze weny. Gulbiszonka

    OdpowiedzUsuń
  6. na prawdę fajny rozdział już nie mogę sie do czekać następnego

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej dziewczyny. Kiedy nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej no właśnie kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorki, że nie było do tej pory żadnego rozdziału, ale nie miałyśmy czasu. Obiecujemy, że jutro się pojawi ;*

      Usuń
  9. Witajcie moje drogie. Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział waszego ciekawego opowiadania, ale jeśli nie macie czasu czy chęci na jego dodanie to zapraszam do mnie na nowy rozdział. Może w jakimś sposobem on na was wpłynie.

    Pozdrawiam Kuraj.
    pieczecprzeznaczenia.blog.pl

    OdpowiedzUsuń