Chwytam z korytarza
torebkę, którą wcześniej zostawiłam na półce, gaszę światło
i wychodzę. Zamykam drzwi na klucz. Czuję się obserwowana i wiem,
że to nie jest mylne wrażenie. Odwracam się w jego stronę.
- Służę pomocą.
Widzę wyciągniętą dłoń
w moim kierunku i uśmiech na twarzy Naruto. Zachowuje się jak
prawdziwy dżentelmen, a z moich zdobytych wiadomości wynika, że
raczej nie obchodzi się tak z dziewczynami. Mimo wszystko odpowiadam
mu uśmiechem i przyjmuję jego pomoc. Uzumaki nie wydaje się być
nawet w najmniejszym stopniu spięty, jest raczej pewny siebie i
rozluźniony. Korzystam z jego pomocy i wsiadam do samochodu. Chłopak
obchodzi auto dookoła, otwiera drzwi i siada na miejscu kierowcy.
Odpala silnik i nim zdążam zapiąć pasy rusza sprzed domu.
- Nie musisz być taka
spięta. - Słyszę jego rozbawiony głos.
- Nie jestem. - Kłamię i
patrzę w szybę. Auto porusza się szybko, bo wszystko się
rozmazuje.
- Nie umiesz kłamać. -
Kątem oka dostrzegam jego delikatny uśmiech.
- Nie kłamię. - Upieram
się i wrednie na niego patrzę.
- Niech ci będzie. Czym
się denerwujesz? - Nie daje za wygraną. Przybieram na twarzy
najsłodszy uśmiech na jaki mnie stać.
- Bo nie wiem, czego mogę
się po tobie spodziewać. - Uzumaki podnosi w górę brew z wyraźnym
zaskoczeniem. Wydaje mi się, że nie spodziewał się takiej
odpowiedzi.
- Mogłabyś mi
wytłumaczyć o co dokładniej ci chodzi Haruno? - Mówi po chwili
ciszy. Wzdycham zirytowana.
- Mam na myśli twoje
zachowanie. - Odpowiadam patrząc na niego. Na moje słowa po jego
twarzy przebiega cień uśmiechu. - Mało cię znam, nie? Poza tym,
masz dziwne wahania nastroju i nigdy nie wiem co zrobisz.
- Myślisz, że zrobię ci
krzywdę? - Pyta patrząc na drogę.
- Nie, chodziło mi
bardziej o to, jak się zachowasz. Na bal przyjdzie Aurora, a ja nie
chciałabym zostać bez partnera.
Mówię to, co w tej
chwili również zaprząta moją głowę. Ona się do niego lepi i
raczej nie dam rady zrealizować mojego planu. Nie chciałabym
zobaczyć jak się z nią pieprzy gdzieś w kantorku. Naprawdę. Słyszę jego krótki śmiech.
- A ty wciąż swoje.
- Bo widzę jak się do
ciebie lepi. A ty wcale nie dajesz jej powodów, żeby się od ciebie
odpieprzyła. - To wymyka się z moich ust niekontrolowanie. Cholera,
mam ochotę pieprznąć się w łeb.
- Co to za brzydkie
słowa Haruno? - Kpi sobie.
- Przepraszam, ale jej
osoba tak już na mnie działa. - Mówię ironicznie i uśmiecham się
złośliwie.
- Okay, powiem to tylko
raz. - Wzdycha. - Zaprosiłem ciebie na bal i do końca z tobą na
nim zostanę. Nie mam zamiaru uganiać się za inną laską.
- Mówisz to tak, jakby
perspektywa spędzenia ze mną czasu była uciążliwa. - Zauważam.
Uzumaki się uśmiecha.
- Księżniczko, twoje
towarzystwo nie jest uciążliwe. Chociaż... czasami się zdarza.
- To znaczy? - Unoszę
zdziwiona brew.
- Jest uciążliwe wtedy,
kiedy mnie prowokujesz. - Patrzy na mnie przelotnie.
- W jakim sensie
prowokuję? - Podkreślam ostatnie słowo.
- Swoim wyglądem. Właśnie
tak, jak w tym momencie. Jesteś tak seksowna, że mógłbym teraz
zatrzymać się na poboczu i zrobić z tobą wiele rzeczy, które z
pewnością by ci się podobały. Błagałabyś mnie o więcej. -
Uzumaki jest bardzo pewny siebie. No i po przyjaźni, on widocznie
chce czegoś innego niż ja. Kręcę zrezygnowana głową i się
uśmiecham.
- Jesteś zbyt pewny
siebie. - Mówię złośliwie. Uzumaki uśmiecha się figlarnie i
patrzy w moją stronę.
- Chcesz się przekonać?
- Pyta bardzo poważnie. W jego oczach widzę dziwny błysk nadziei.
- Może innym razem. -
Odpowiadam z uśmiechem.
- Pozostaje też gwałt.
Nikt nas tutaj nie znajdzie. - Wzrusza ramionami.
Moje serce bije szybciej, kiedy słyszę jego słowa. Jestem teraz trochę poddenerwowana, mój umysł podpowiada, że Uzumaki nigdy by czegoś takiego nie zrobił. Blondyn delikatnie się uśmiecha.
- Żartowałem. Nie
mógłbym zrobić czegoś takiego, zwłaszcza tobie. Rozluźnij się.
- Dlaczego zaprosiłeś
akurat mnie na bal? - Ignoruję jego słowa.
Zastanawiałam się nad
tym bardzo długi czas, ale jakoś nie było okazji, żeby o tym
porozmawiać.
- Po co ci potrzebna ta
wiedza? - Uśmiecha się.
- Odpowiedz mi i obiecuję,
że postaram się już dzisiaj nie zadawać pytań. Na pewno miałeś
wiele propozycji, a ty zaprosiłeś mnie, dlaczego? - Powtarzam
pytanie.
- Właśnie dlatego. -
Marszczę brwi, nie rozumiejąc o co mu chodzi.
- To znaczy?
- Bo jesteś inna. Jako
jedyna nie pchasz mi się do łóżka, jako jedyna działasz mi na
nerwy, a jednocześnie wkurwiająco mnie pociągasz i jako jedyna się
szanujesz. Łapiesz? - Widzę jego leciutki uśmiech.
- Poza tym... Nie mógłbym
odmówić sobie twojego widoku w tej sukience. Wyglądasz naprawdę
seksownie.
Puszcza mi oczko, a ja czuję jak moje dłonie
robią się mokre. Denerwuję się w jego obecności.
- Okay, możemy zakończyć ten
temat. - Wzdycham.
- A co? Krępujesz się? -
Prycha.
- Skończmy w ogóle
rozmawiać. - Dopowiadam cicho.
- Nie wiem, czy naprawdę
chcesz, żebym skończył z tobą rozmawiać. - Śmieje się pod
nosem. Miałam cień nadziei, że tego nie usłyszał, ale jak widać
ma cholernie dobry słuch.
- Nie bądź taki pewny. -
Bąkam pod nosem i patrzę w szybę.
Odbija się w niej jego
twarz. Mogę mu się dokładniej przyjrzeć, bez żadnego strachu, że
zauważy jak się na niego gapię. Ma osiemnaście lat, a wygląda
odrobinę poważniej. Jego twarz jest idealnie gładka, bez żadnych
skaz. Ostatnio jak go widziałam miał leciutki zarost, a teraz
zauważam jego brak. Nie dziwię się, dlaczego te wszystkie laski
chcą z nim być, Uzumaki jest cholernie przystojny i pociągający.
Widzę przez szybę szkołę i już wiem, że jesteśmy na miejscu.
Biorę kilka głębszych wdechów. Czemu się tak denerwuję?
Zgaduję, że boję się tych wszystkich zawistnych spojrzeń, w
końcu idę z Uzumakim nie? To od niedawna najpopularniejszy chłopak
w szkole, więc jego pojawienie się na balu będzie istną sensacją.
Cholera, mam chociaż nadzieję, że nie będzie Scotta. Przecież
odmówiłam jemu, a poszłam z gościem, który siedzi przy mnie.
Zrobiłam bardzo brzydko. Czuję jak Uzumaki zatrzymuje samochód i z
niego wychodzi. Chcę zrobić to samo, ale nim zdążam pociągnąć
za klamkę, drzwi otwierają się same. Widzę wyciągniętą dłoń
w moją stronę, więc ją chwytam. Uzumaki wlepia we mnie swoje
spojrzenie. Czuję się trochę skrępowana.
- No co? - Pytam w końcu. Naruto wciąż trzyma mnie za dłoń, co jest trochę dziwne.
Chłopak podnosi lekko kąciki ust ku górze.
- Gotowa?
- Na co? - Unoszę brwi do
góry.
Uzumaki cicho i krótko
się śmieje. Jego głos jest głęboki i mocny.
- Wiem, że nie lubisz
takich rzeczy. - Pokazał dłonią na szkołę i podkreślił
ostatnie słowo.
- Skąd wiesz, że nie
lubię balów?
- Wiem o tobie prawie
wszystko księżniczko.
Puszcza mi oczko i chwyta
mnie pod pachę. Zamyka samochód i idziemy w stronę szkoły w
zupełnej ciszy. Na dworze ściemnia się coraz bardziej i wieje
leciutki, przyjemny wiatr. Na parkingu jest dość głośno, słychać
warkot silników i liczne rozmowy. Z budynku szkolnego unosi się
dźwięk muzyki, który przedostaje się aż na zewnątrz starych
ścian. Wchodzimy do szkoły, jest pusto i świeci się kilka
światełek. Wszędzie wiszą jakieś balony w dwóch stonowanych
kolorach, białym i pudrowym różu. Podążamy za muzyką i
docieramy do dużej hali sportowej. Wchodzimy do niej. Ludzi jest
naprawdę dużo, wszędzie widać kolorowe światełka, które
umieszczone są przy suficie. Światła są pogaszone, ale mimo tego
widać uczni, których nie można rozpoznać, bo mają na twarzach
maski. Właśnie, zupełnie o tym zapomniałam. Korzystając z
okazji, że stoimy, wyciągam ze swojej torebki maskę i ją
zakładam. Uzumaki bardzo dokładnie mi się przygląda, jakby chciał
zapamiętać jak wyglądam. Po chwili się uśmiecha i sięga do
tylnej kieszeni w swoich spodniach. Wyciąga z niej maskę, którą po chwili zakłada. Wygląda teraz naprawdę tajemniczo i pociągająco. Przyłapuję chłopaka na tym, że ciągle na mnie patrzy.
- No co?! - Nachylam się
do jego ucha i próbuję przekrzyczeć muzykę.
- Nic. - Odpowiada z
uśmiechem.
- To czemu tak na mnie
patrzysz? Próbujesz zapamiętać jak wyglądam, żeby mnie nie
zgubić? - Żartuję z uśmiechem.
- Zawsze cię odnajdę Haruno. To nie jest dla mnie trudne. - Odpowiada poważny.
Nic już nie mówię, bo
Uzumaki gdzieś mnie ciągnie. Przeciskamy się przez naprawdę
ogromny tłum tańczących ludzi. Ściska mnie mocniej za dłoń,
prawdopodobnie po to, żeby mnie nie zgubić. Podchodzimy do stołu,
gdzie siedzą już Ino, Sasuke i Saki. Uśmiecham się na ich widok.
Zauważam jak kruczowłosy patrzy gniewnie na Uzumakiego, nie uchodzi
to mojej uwadze. Pokłócili się?
- O. Mój. Boże.
Wyglądasz pięknie! - Przez muzykę przedziera się głos Saki.
- Ta maska dodaje ci
tajemniczego uroku. - Dodaje Ino, obok której siadam.
- Dzięki. - Uśmiecham
się wdzięcznie.
Patrzę ukradkiem na
Uzumakiego. Chłopak rozgląda się po całej sali, w pewnym momencie
spina swoje ciało. Jakby zobaczył coś, co go najwyraźniej
zdenerwowało. Wodzę wzrokiem po całej sali, chcąc napotkać coś,
co pomoże zrozumieć mi jego zachowanie. Niestety to mi się nie
udaje. Wiem, że Naruto to wybuchowy typ człowieka, a ja nie chcę
awantury, na pewno nie dzisiaj. Nie na oczach tylu ludzi. Przybliżam
usta do jego ucha.
- Zatańczymy? - Proponuję z delikatnym grymasem na twarzy.
Próbuję ukryć moją
niechęć, bo nie lubię tańczyć. Nie dostaję w odpowiedzi żadnych
słów tylko gesty. Uzumaki wstaje i chwyta mnie za dłoń, a po
chwili znajdujemy się gdzieś na parkiecie. W tle słyszę wolną
muzykę. Blondyn gwałtownie mnie do siebie przyciąga, w tym
momencie między nami nie przecisnęłaby się nawet kartka papieru.
Patrzę na spokojną twarz Uzumakiego i widzę w jego oczach cień
uśmiechu. Dziwi mnie jak szybko potrafi zmienić swój nastrój
i zachowanie. Nie myślę teraz o niczym innym jak o dotyku blondyna.
Całą moją uwagę skupiam na jego dłoniach, które zatrzymują się
na moich biodrach. Swoje ręce zarzucam na barki chłopaka i czuję jak
ciało Uzumakiego się spina. Zaczynamy poruszać się w rytm muzyki, a błękitnooki nie spuszcza ze mnie swojego bacznego wzroku. To się zaczyna robić troszeczkę krępujące, dlatego postanawiam zacząć rozmowę.
- Czemu jesteś
zdenerwowany? - Na usta Uzumakiego wkrada się delikatny uśmieszek.
- Obserwujesz mnie. -
Stwierdza.
- Odpowiesz? - Ignoruję
jego zaczepkę.
- Przez pewną osobę.
- Przez kogo? - Uzumaki
kręci głową z uśmiechem.
- Nikt, na kogo warto
zwracać uwagę. - W jego oczach widać chłód, dlatego nic już nie
mówię. Cholera, obiecałam, że przestanę go wypytywać, a wciąż
to robię.
- Orientujesz się do
której ma trwać te całe przedstawienie? - Uzumaki przerywa ciszę.
Mimowolnie się uśmiecham.
- Mówisz o balu. -
Bardziej stwierdzam niż pytam, dostaję w odpowiedzi cichy pomruk i
seksowny uśmiech.
- Nie wiem. Myślę, że
spędzimy ze sobą dzisiaj dużo czasu. - Chłopak nachyla się do
mojego ucha.
- Ważne nie jest to ile
mamy czasu, ale to, co z nim zrobimy. - Szepcze mi do ucha.
Jego ciepły oddech sprawia, że przez moje plecy przechodzą
przyjemne dreszcze. Uzumaki odsuwa się ode mnie z figlarnym
uśmiechem.
- Przepraszam bardzo, ale
czy ty próbujesz mnie poderwać? - Pytam udając wielce zdziwioną.
- Może.
- Największe ciacho w
szkole, Uzumaki Naruto próbuje mnie uwieść! Chyba zaraz tutaj
umrę z nadmiaru szczęścia! - Kpię, a chłopak się śmieje.
- Cicho, bo zepsujesz moją
reputację.
- Aż tak ci na niej
zależy?
Przekrzywiam głowę
delikatnie w lewą stronę. Dzięki temu zauważam kogoś, kogo
naprawdę nienawidzę. Tym osobnikiem jest Aurora. Muszę przyznać,
że ubrała się ładnie i chyba chce tym zwrócić na siebie uwagę.
Staram się nie okazywać mojego lekkiego wyprowadzenia z równowagi, dlatego maskuję to uśmiechem.
- Nie przejmuję się
opinią innych osób. - Odpowiada szczerze.
- Nawet wtedy, kiedy
mówią, że jesteś agresywnym chamem, który co noc zmienia
dziewczyny jak rękawiczki? - Uzumaki wzrusza ramionami.
- Nawet wtedy.
- A mają rację? - Słyszę
jego słodki śmiech.
- Jeżeli tak mówią to
prawdopodobnie mają rację. - Puszcza mi oczko.
- Skoro tak to nie
powinnam się do ciebie zbliżać. - Patrzę mu prosto w oczy z
zaczepnym uśmiechem.
- Grzeczne dziewczynki
ciągnie do niegrzecznych chłopców. - Stwierdza.
Wzrok blondyna jest bardzo intensywny i przez krótką chwilę mam wrażenie, że zaczyna palić. Czasami wydaje mi się, że tęczówki Uzumakiego świecą.
- Już ci kiedyś mówiłam,
że mimo pozorów nie jestem grzeczną dziewczynką.
Chłopak delikatnie się
uśmiecha i mnie obraca. Robi to szybko i gwałtownie, przez co moje
dłonie szukając podparcia lądują na jego klatce piersiowej. Zauważam jak ciało blondyna spina się, czując na sobie mój dotyk. Gdybym się go nie przytrzymała na
pewno pocałowałabym się z podłogą. Uzumaki przeszywa mnie swoim
pożądliwym spojrzeniem. Jest ono tak głębokie,
że mam wrażenie jakby czytał w moich myślach. Mogę określić
to dwoma słowami: irytujące i peszące. Chłopak przysuwa swoje
usta do mojego ucha.
- Udowodnij.
Jego głos jest głęboki
i uwodzicielski. Odsuwa twarz z figlarnym uśmiechem.
- Nie dam się
sprowokować. Nie jestem głupia. - Mówię pewna siebie i opanowana
z kpiącym uśmieszkiem na twarzy.
- Nie powiedziałem, że
jesteś głupia.
- Sądziłeś, że mnie
sprowokujesz? - Pytam zaczepnie.
- Miałem taką nadzieję.
- Wzrusza ramionami.
- Zagrajmy w coś. -
Wpadam na dość dziwaczny pomysł.
Uzumaki patrzy na mnie jak
na wariatkę, ale muszę przyznać, że w jego spojrzeniu mogę
wyczytać również ciekawość.
- Słucham.
- Zagrajmy w pięć pytań.
- Uśmiecham się podstępnie.
- Miałaś dzisiaj nie
zadawać pytań, pamiętasz? - Próbuje się wymigać.
- Masz rację. Ale spójrz na to z innej strony. Ty zadajesz mi pięć pytań, na które
oczywiście udzielam ci odpowiedzi i na odwrót. Działa w dwie
strony. To jak? A może się boisz? - Próbuję go przekonać.
Uzumaki chwilę myśli.
- Strach to moje drugie
imię, popytaj ludzi to ci powiedzą. - Mówi ze złowrogim błyskiem
w oczach. Słyszałam, że ludzie się go boją, a on nawet nie próbuje tego w żaden sposób zmienić.
- Czemu chcesz, żeby
ludzie się ciebie bali?
- To twoje pierwsze
pytanie? Zastanów się dobrze księżniczko. - Mówi z cieniem
uśmiechu.
- Tak, odpowiedz. -
Stwierdzam zdecydowana.
- Mam wtedy pełną
kontrolę. - Odpowiada z błyskiem w oczach.
- Lubisz mieć kontrolę?
- Zadaję drugie pytanie.
- Nie lubię, kocham ją
mieć. Wtedy każdy działa tak jak ja chcę.
Uzumaki wydaje się być apodyktyczny.
- Jak można żyć z takim
człowiekiem?
Naruto prycha i leciutko
się uśmiecha. Dopiero teraz wiem, że powiedziałam to zdanie na
głos. Powinnam się teraz puknąć w czoło za moją głupotę.
- Można z nim robić
wiele rzeczy, zapewniam cię. Możemy kiedyś razem kilka wypróbować
jeżeli zechcesz. - Uśmiecha się figlarnie, a ja przewracam oczami.
- Znowu jakieś niemoralne
propozycje. Weź człowieku przejdź się do jakiegoś specjalisty.
Może ci pomoże. - Kpię z Uzumakiego. Widzę, że to jeszcze
bardziej go nakręca.
- Teraz twoja kolej.
Zadajemy po dwa pytania. - Dopowiadam.
Odczuwam niepewność i trochę się stresuję, bo nie mam żadnego pojęcia o co mnie
zapyta.
- Jak byś się czuła,
gdyby twoje życie okazało się jednym, wielkim kłamstwem? Czymś
nieprawdziwym. Co byś zrobiła, gdybyś się dowiedziała, że przez
całe twoje życie ukrywano przed tobą fakty o twojej rodzinie?
- Co to za pytanie? -
Marszczę delikatnie brwi i wpatruję się w Uzumakiego.
Z jego twarzy nie mogę
wyczytać zupełnie nic. Cholerna pustka. Nie spodziewałam się, że
zapyta mnie o coś tak ambitnego, więc nawet nie wiem co mam mu
powiedzieć. Myślałam, że spyta o kolor mojej bielizny albo o
datę urodzin.
- Po prostu odpowiedz. -
Podnosi do góry lewy kącik ust.
Uzumaki mierzy mnie
wzrokiem przez kilka długich sekund, bacznie mi się przygląda.
Wiem, że oczekuje odpowiedzi.
- Ale wiesz, że to są
dwa pytania? - Pytam z uśmiechem.
- Niech ci będzie. -
Uzumaki powoli mnie obraca i z powrotem przyciąga do swojego ciała.
Jestem bardzo blisko niego.
- Na pewno byłabym
rozczarowana i sfrustrowana. Każdy by był, jakby żył w takim
kłamstwie. Prawda czasami jest straszna, ale niewiedza jeszcze
gorsza. - Odpowiadam.
- Twoja kolej. - Mówi po
chwili.
- Dlaczego zmieniłeś
szkołę, kiedy byliśmy w podstawówce? - Oczekuję odpowiedzi.
Uzumaki wydaje się być
zaskoczony pytaniem. Marszczy brwi i zastanawia się nad odpowiedzią.
- Powiedzmy, że to nie
była decyzja podjęta z mojej woli. Musiałem się wyprowadzić i
zacząć naukę w innym miejscu ze względu na rodziców.
- Ilu masz przyjaciół? -
Uzumaki się śmieje. Przypomina to bardziej mruknięcie.
- W sumie to niewielu.
Można policzyć ich na palcach u jednej ręki.
- Zaliczam się do ich
grona? - Uśmiecham się.
Patrzę Uzumakiemu w oczy
i wyczekuję jego odpowiedzi. Chłopak unosi niezauważalnie usta w
uśmiechu. Jest słodki.
- A chcesz?
- Pewnie.
- Szczerze mówiąc jesteś
jedyną osobą w tej szkole, którą toleruję, i z którą chętnie
rozmawiam, więc w sumie mogę cię zaliczyć do grona przyjaciół.
- Obraca mnie z uśmiechem. Podnoszę brew do góry.
- Tolerujesz? No
wiesz co? Zawiodłam się Uzumaki. - Prycham i udaję obrażoną.
- No dobrze. Powiedzmy, że
bardzo cię lubię. - Puszcza mi oczko.
- Fajnie to słyszeć. Dla
sprostowania, też cię lubię. - Mówię prawdę.
- Fajnie to słyszeć. - Powtarza po mnie.
- Twoja kolej Uzumaki. Ja
wyczerpałam już swój limit pytań. - Wzdycham niezadowolona.
- Łączyło cię coś
szczególnego z tym chłopakiem, który cię zdradził? Jeżeli
przekroczyłem granicę, możesz nie odpowiadać. - Uzumaki mruży
śmiesznie oczy.
Na jego twarzy widnieje
niepewność. Chyba pierwszy raz widzę go, kiedy jest niepewny i
może troszeczkę zakłopotany. Biorę głęboki oddech i przeciągle
wzdycham.
- To co łączyło mnie z
Chrisem... raczej nie powiedziałabym, że było czymś wyjątkowym.
Znaliśmy się dość długo i jakoś tak wyszło, że zaczęliśmy
się spotykać. Czy była to miłość? Raczej nie. - Uśmiecham się.
- Wiesz? Czasami się zastanawiam i dochodzę do takiego wniosku, że
było to po prostu przyzwyczajenie. Było nam dobrze i nie chcieliśmy
tego zmieniać. Potem, kiedy zdradził mnie z Aurorą wiedziałam,
że muszę to zakończyć. Zrobiłam to i wcale nie żałuję
tej decyzji.
- Kochałaś kiedykolwiek
jakiegoś mężczyznę? - Zadaje kolejne pytanie.
Widzę w jego oczach
dziwny blask. Zawsze, kiedy na mnie patrzy... w spojrzeniu Uzumakiego
jest coś dziwnego. Troska? Sama nie wiem jak to dokładniej
określić. Widzę w jego oczach mnóstwo uczuć, ale nigdy nie umiem
ich dokładnie nazwać. Słysząc to pytanie, przypomina mi się
chłopak z wakacji. Trochę jest to śmieszne, bo to raczej
niemożliwe, żeby zakochać się w kimś w tak krótkim czasie.
Widywałam się z nim prawie przez dwa miesiące. Nie wiem, może to
było zauroczenie, ale na pewno nie miłość.
- Nie, bo nigdy nie
trafiłam na odpowiedniego. - Uśmiecham się.
Uzumaki obraca mnie i
teraz stoję plecami do jego torsu. Z wahaniem kładzie dłonie na
moim brzuchu, co jest bardzo dziwne, bo już wcześniej ośmielił
się mnie pocałować i wcale się nie zastanawiał. Wtedy jego ruchy
były stanowcze i wcale nie prosił o pozwolenie. Poruszamy się w
rytm muzyki. Chłopak przystawia usta do mojego ucha.
- To jaki musi być ten
odpowiedni? - Pyta szeptem.
Ciepły oddech chłopaka na
mojej szyi powoduje przyjemne dreszcze. Uzumaki obraca mnie z
powrotem, żebym stała twarzą w jego stronę. Uśmiecham się do
niego.
- W sumie to nie wiem. Nie
marzę o ideałach. Myślę, że to przyjdzie samo. Wiesz, tak
znienacka.
- Pamiętasz jak po raz
pierwszy się spotkaliśmy? - Pyta z zaczepnym uśmieszkiem.
Przypominam sobie moment
jak na niego wpadłam.
- Nawet mi nie
przypominaj. Było mi wtedy wstyd. - Wspominam.
- Pomyślałem sobie
wtedy, że wpadła na mnie jakaś próżna laska. - Parskam śmiechem.
- Serio Uzumaki? Mogłeś
zatrzymać to dla siebie. - Podnoszę brew do góry z malutkim
uśmiechem.
- Tylko, że teraz, kiedy
już cię poznałem, wiem, że się myliłem. Wyróżniasz się na
tle innych dziewczyn z tej szkoły. - Mówi niepewnie.
- Dziękuję bardzo,
oczywiście za komplement. - Posyłam mu uśmiech.
- Możemy iść się
czegoś napić. Co ty na to? - Proponuje.
- Z chęcią. -
Odpowiadam.
Uzumaki ciągnie mnie za
rękę do stolika, przy którym siedzą Ino, Saki i Sasuke. Siadam
obok dziewczyn.
- Idę po coś do picia,
przynieść wam? - Pyta Uzumaki.
Po jego twarzy widzę, że
coś jest nie tak. W oczach blondyna szaleje złość, jest zdenerwowany
i chyba nie tylko ja to wyczuwam. Sasuke uważnie mu się przygląda.
- Pójdę z tobą. -
Proponuje mu kruczowłosy.
- Nie trzeba, potrafię
sam przynieść napoje. Nie sądzisz? - Pyta z wyraźną złością.
Coś jest nie tak między
tą dwójką, albo po prostu mi się wydaje.
- Okay, jak chcesz. - Mówi
Sasuke.
Naruto zanim odchodzi od
stolika obdarza mnie spojrzeniem i zadziornym uśmieszkiem. Na
parkiecie był zupełnie inny. Teraz powrócił podrywacz i
apodyktyczny gbur.
- O czym rozmawialiście?
- Pyta Ino.
- Dość długo was nie
było. - Stwierdza Saki.
- Jak to? Przecież
tańczyliśmy jedną piosenkę. - Tłumaczę.
Dziewczyny się
uśmiechają.
- Kochanie, przeleciało w
tym czasie chyba ze trzy piosenki. - Mówi z uśmiechem Ino.
Cholercia, nawet nie zauważyłam, że tak szybko minął nam czas. W
sumie fajnie się z nim rozmawiało. Poznałam go trochę lepiej.
- To jak? O czym
gadaliście? - Dopytuje Saki.
- Graliśmy w pięć
pytań. Między innymi dowiedziałam się, że Uzumaki jest
apodyktyczny. - Dziewczyny się śmieją.
- Kochanie, nawet nie
wiesz jak bardzo potrafi taki być. - Stwierdza Ino.
- Do tego człowieka
trzeba mieć wiele cierpliwości. - Dopowiada.
- Wiecie co? Tutaj jest
nudniej niż na imprezie w domu starców. Nie wiem jak wy, ale ja się
zmywam. - Mówi Saki.
- Masz rację, nic się tutaj nie dzieje. - Zgadza się blondynka.
- Skoro już wracacie to
możecie zalecieć do was po walizki i jechać do mojego domu. Dam
wam klucze. - Podnoszę swoją torebkę i w niej grzebię.
Po kilku sekundach
znajduję klucz i wręczam go dziewczynom.
- A ty? - Pyta Ino.
- Ja poszukam Naruto.
Odwiezie mnie, spokojnie. - Uśmiecham się.
- W to nie wątpię. -
Prycha Sasuke.
- Pokłóciliście się? -
Pytam go. Chłopak na mnie patrzy.
- Można tak powiedzieć.
- Kruczowłosy jest zły.
Nie zamierzam drążyć
tego tematu, bo nie chcę niczego pogarszać. Dziewczyny się ze mną
żegnają i idą z Sasuke. Wzdycham i rozglądam się po sali,
nigdzie nie widzę Uzumakiego. Biorę torebkę w dłoń i przeciskam
się przez tańczący tłum, dopadam do drzwi, które prowadzą na
korytarz. Pcham je i wychodzę z dusznego pomieszczenia. Rozglądam
się po całym korytarzu, pali się kilka światełek, które tworzą
fajną atmosferę. Idę w kierunku toalet, ale nikogo nie widzę.
- Sakura? - Słyszę męski
głos.
Podskakuję ze strachu i
nerwowo się rozglądam. Napotykam chłopaka opartego plecami o
ścianę. Ma na sobie czarną maskę, więc nie wiem kim jest. Głos
wydaje się znajomy. Po chwili go rozpoznaję.
- Scott. - Mówię prawie
bezgłośnie.
Po prostu super! Co ja mu
powiem jak spyta z kim przyjechałam? Podchodzę do niego bliżej.
- Jednak przyszłaś. -
Patrzy na mnie z uśmiechem.
- Dziewczyny mnie
namówiły. - Mówię pół prawdy. - Sam jesteś?
- Nie miałem ochoty tu
przyjeżdżać, ale przyszła po mnie koleżanka, więc uległem.
- I jak się bawisz? -
Pytam.
- Szczerze mówiąc to
chujowo. - Posyła mi słodki uśmiech.
W tej masce Scott wygląda
naprawdę dobrze. Na jego twarzy widzę niewielki zarost, co jest
jeszcze bardziej pociągające.
- To gdzie twoja
partnerka? - Chłopak śmiesznie wzrusza ramionami.
- Nie wiem, pewnie ugania
się za Christianem. - Scott podchodzi do mnie bliżej.
- Za Chrisem? - Pytam
zaskoczona.
- Mhm. - Mruczy i bierze w
dłoń pasemko moich włosów.
Jest pijany, mogę to z
łatwością wyczuć. Scott pachnie alkoholem.
- A jak nazywa się twoja
partnerka? - Pytam z czystej ciekawości.
- Przyszedłem z Eleną. -
Odpowiada.
- Jones? - Pytam
zaskoczona.
- Tak.
- To wy się przyjaźnicie?
- Jestem w niewielkim szoku.
- Co w tym dziwnego? -
Pyta z uśmiechem.
- No nie wiem, na przykład
to, że jest drugą szmatą zaraz po Aurorze. - Mówię.
Co ja odpierdzielam?
Zasłaniam dłońmi twarz z zażenowania. Jak mogłam mu tak
powiedzieć? Przecież to jego siostra. Jak zwykle najpierw mówię,
a potem myślę. Oduczę się kiedyś tego? Słyszę jego śmiech. Zaraz po chwili czuję jak bierze mnie delikatnie za dłonie
i odsuwa je od mojej twarzy.
- Przepraszam, to twoja
siostra, a ja mówię ci takie okropne rzeczy. - Kręcę głową z
dezaprobatą.
- Jesteś słodka, kiedy
się zawstydzasz. - Mówi z uśmiechem.
- Wcale nie.
- Tak. Nawet nie zdajesz
sobie z tego sprawy.
- A ty jesteś pijany. -
Odgryzam się z uśmiechem.
- Jestem i wiesz co?
- Słucham. - Czekam na
to, co ma mi powiedzieć.
Nie ukrywam, że jestem
ciekawa. Chłopak przysuwa się do mnie jeszcze bliżej i patrzy mi w
oczy z uśmiechem.
- I tylko w takim stanie
jestem gotowy ci powiedzieć, że cię bardzo lubię i wyglądasz
dzisiaj pięknie. - Uśmiecha się.
Scott bez chwili namysłu
szybko składa całusa na moich ustach i ode mnie odchodzi. Patrzę
jak wchodzi na salę, przez chwilę słychać głośną muzykę, ale
jak drzwi się zamykają wszystko cichnie. Stoję zaskoczona w
miejscu i się nie ruszam. Żałuję, że nie odwzajemniam jego
uczuć, bo jest naprawdę fajnym chłopakiem. Mam nadzieję, że
znajdzie jakąś fajną dziewczynę, która będzie umiała go
docenić. Otrząsam się z szoku i wychodzę tylnymi drzwiami ze
szkoły. Jest chłodno i ciemno. Gdzie nie gdzie marne światło dają
lampy, które stoją przy trawniku. W oddali dostrzegam dwie
postacie. Po budowie ich ciała wiem, że to mężczyźni. Jednego z
nich rozpoznaję. To Uzumaki. Ten drugi stoi w kapturze i nie mogę
zobaczyć jego twarzy. Akurat na niego pada cień. Podchodzę bliżej
i słyszę krzyki.
- Ostrzegałem cię, że
masz się nie zbliżać! - Rozpoznaję głos Uzumakiego.
- Boisz się, że do niej
dotrę? - Kpi z niego facet.
- Od niej masz się
trzymać z daleka. - Warczy blondyn.
- To już nie ty ustalasz.
- Uzumaki kręci zrezygnowany głową i chce odejść.
Nawet już zmierza w moim
kierunku, ale nagle się zatrzymuje na słowa nieznajomego.
- Wyjaśnię ci coś.
Zawsze będziesz pieskiem na posyłki. Zawsze będziesz jej pilnował.
Zawsze będziesz blisko niej, ale zapamiętaj jedno. Nigdy nie
będziesz jej miał, wiesz dlaczego? Bo jestem od ciebie lepszy.
Uzumaki zaciska pięści.
Stoję już bardzo blisko, ale mnie nie widzi. Blondyn jest wściekły
i dostrzegam jak mocno zaciska szczękę. Widzę, że próbuje się
kontrolować. Od razu przypomina mi się, że został wyrzucony z
poprzedniej szkoły przez to, że nie umie zapanować nad agresją.
Zauważam jak ten drugi bierze w dłoń szklaną butelkę, która
stoi na stoliku obok. Uzumaki nie wytrzymuje i się odwraca. Rzuca
się z pięściami na tego drugiego.
- Naruto! Uważaj! -
Krzyczę.
Nie zdążam i ten drugi
uderza Uzumakiego w dłoń butelką, która się rozbija. Widzę
krew, więc szybko do niego biegnę. Jestem pewna, że ma ranę po
szkle. Zanim do niego docieram tego drugiego chłopaka już nie ma. Zdążył
uciec. Delikatnie dotykam Natuto po ramieniu, bo stoi
odwrócony do mnie plecami.
- Nic ci nie jest? - Pytam
zaniepokojona.
Uzumaki odwraca się w
moją stronę. Ma zaciśniętą dłoń, na której jest krew. Nie
widzę na jego twarzy żadnego bólu.
- Boże, twoja ręka. -
Mówię zdenerwowana.
Próbuję go za nią
złapać, żeby ją opatrzyć, ale Uzumaki chowa dłoń za plecami.
- Nie, jest w porządku.
Nic się nie stało. - Jest zaniepokojony.
- Jak bardzo jest źle? -
Udaje mi się złapać jego dłoń.
Uzumaki mnie obserwuje i
powoli prostuje palce. Jestem zszokowana, widziałam jak ten koleś
uderza go w rękę, a tu nie ma żadnego śladu. Marszczę brwi i na
niego patrzę.
- Ale... widziałam jak
on...
- Spudłował. - Tłumaczy.
- To nie jest moja krew, tylko jego. - Dodaje szybko.
Wyciera dłoń o spodnie i
mi ją pokazuje.
- Widzisz? Jest w
porządku.
- Nie... widziałam to.
Szkło przecięło twoją rękę. - Stoję przy swoim.
- Nic mi nie jest,
naprawdę. On... po prostu źle trafił. Zranił siebie, nie mnie.
Jest w porządku. - Tłumaczy.
Mogłabym przysiąc, że
to krew Uzumakiego. Widziałam jak szkło rozbija się na jego dłoni.
A może po prostu stałam zbyt daleko? Jest ciemno i mogłam źle
widzieć.
- Co tutaj w ogóle
robisz? Miałeś iść tylko po picie. - Pytam trochę roztrzęsiona.
Zdenerwowałam się,
naprawdę. Uzumaki wzdycha.
- Po prostu... zauważyłem
znajomego. Chciał ze mną porozmawiać, więc wyszedłem.
- I znajomy chciał cię
skrzywdzić? - Pytam z pretensją w głosie.
Spojrzenie Uzumakiego
staje się zimne i puste.
- Pokłóciliśmy się. -
Tłumaczy.
Patrzy na mnie, a jego
oczy znów mają w sobie ten uroczy blask. Uśmiecha się zadziornie.
- A ty co tutaj robisz
sama Haruno?
- Szukałam cię. -
Odpowiadam szybko.
- Szukałaś mnie? - Pyta
zaczepnie.
- Tak głupku. Dziewczyny
i Sasuke już pojechali, więc my też możemy się zmywać. Co ty na
to? - Uzumaki bacznie mi się przygląda.
Mruży oczy i marszczy
brwi. Intensywnie nad czymś myśli.
- Zimno ci. - Stwierdza po
chwilowym namyśle i ściąga z siebie marynarkę.
- Co? Nie. - Odpowiadam mu
szybko.
Uzumaki nie słucha moich
protestów i narzuca mi na ramiona swoją marynarkę. Jest
przesiąknięta jego zapachem. Pięknymi perfumami i nim samym. To
bardzo dobre połączenie.
- Trzęsiesz się. -
Wkłada dłonie do kieszeni w spodniach.
- To z nerwów. Myślałam,
że naprawdę coś ci się stało. - Tłumaczę.
Uzumaki chwyta się jedną
dłonią za kark. Patrzy na mnie intensywnie i się uśmiecha.
- Naprawdę ci dobrze w
mojej marynarce. - Posyła mi figlarny uśmiech.
Przewracam oczami. Wiem,
że specjalnie zmienił temat, bo nie chce rozmawiać o tym co się
wydarzyło.
- Możesz odwieźć mnie
do domu?
- Pewnie, chyba nie
myślisz, że bym cię tu zostawił. - Uśmiecha się.
Uzumaki podchodzi bliżej
i łapie mnie za dłoń. Idę za nim w milczeniu. Ten chłopak nosi
wiele masek, a ja chciałabym poznać jego prawdziwą twarz. Muszę
się dowiedzieć jaki jest naprawdę i to zrobię. Nieważne ile mi
to zajmie, ale poznam prawdziwego Uzumakiego.
- Jak się bawiłaś? -
Pyta, kiedy dochodzimy do auta.
Chłopak wyciąga z
kieszeni klucze i otwiera samochód. Pomaga mi z drzwiami.
- W sumie to dobrze. -
Odpowiadam szczera. - A ty?
- W twoim towarzystwie
zawsze bawię się dobrze. - Puszcza mi oczko.
Posyłam mu uśmiech i
wsiadam do samochodu. Uzumaki zamyka drzwi. Zapinam pas, a on w tym
czasie siada na miejsce kierowcy. Odpala samochód i wyjeżdżamy z
parkingu. Patrzę w szybę, na której zaczynają pojawiać się
krople deszczu. Super. Jak oglądałam pogodę to mówili, że ma być
ciepło i bez opadów, a tu proszę.
- Lubisz deszcz? - Pyta.
Ani na chwilę nie odwraca wzroku od drogi.
- Niezbyt. - Patrzę na
niego. - W sumie to boję się burzy. - Widzę jego słodki uśmiech.
- Burze można porównać
do potęgi i władzy. - Mówi. - W jej obliczu każdy jest malutki.
- Mądrze powiedziane. -
Zgadzam się z nim.
Przenoszę spojrzenie na
jego twarz. Dyskretnie go obserwuję. Jest skupiony, ale mogę
zauważyć, że trochę zdenerwowany. Wydaje mi się, że trzyma go
jeszcze od tamtego wydarzenia. Jestem ciekawa kim był ten człowiek,
ale i tak pewnie nic mi nie powie. Wolę go już dzisiaj o nic nie
wypytywać. Mimowolnie przypominam sobie o czym rozmawiali. Wydaje mi
się, że chodziło o jakąś dziewczynę. Nawet wiem to na sto
procent. Tamten facet strasznie mu ubliżał, szkoda, że nie
słyszałam tej rozmowy od początku do końca.
- Zgaduję, że dziewczyn
już dzisiaj nie zobaczę. - Przerywa ciszę, kiedy wjeżdża na
podjazd.
- No i masz rację. -
Patrzę na niego z uśmiechem.
Uzumaki zatrzymuje
samochód, a ja rozpinam pasy.
- Więc robicie sobie
babski wieczór? - Pyta z uśmiechem.
- Może się dołączę? -
Dopowiada z zadziornym uśmieszkiem.
- Ten wieczór skończy
się pewnie tym, że każda pójdzie spać. - Ziewam na potwierdzenie
moich słów.
- Szkoda, mogłoby być
fajnie. - Znowu ten flirciarski ton.
- Z kim ja się zadaję? -
Pytam z uśmiechem.
- Z najprzystojniejszym
facetem w mieście. - Odpowiada z powagą.
- I z najskromniejszym. -
Śmieję się.
Wysiadam z samochodu i
zmierzam w stronę domu. Uzumaki podąża za mną. Dochodzę do drzwi
i odwracam się w jego stronę.
- Nie musiałeś
odprowadzać mnie aż do drzwi. - Mówię z uśmiechem.
- Miałbym odjechać bez
pożegnania? - Pyta i się do mnie przybliża.
Uzumaki patrzy mi w oczy,
jakby czekał na pozwolenie. Nic nie odpowiadam, tylko się
uśmiecham. Chłopak przybliża usta do mojego lewego policzka, na
którym składa delikatny pocałunek. Odsuwa powoli głowę i mnie
obserwuje z uśmieszkiem. Wyciąga zza pleców piękną różę,
którą mi podaje.
- Zapomniałem dać ci ją
wcześniej, więc...
- Dzięki. - Posyłam mu
uśmiech i biorę od niego różę.
Orientuję się, że nadal
mam na sobie jego marynarkę, więc powoli ją ściągam.
- Bym o niej zapomniała.
- Mówię i wręczam mu jego własność.
- Dzięki za pożyczenie.
- Dopowiadam.
- Nie ma za co. Do
zobaczenia. - Posyła mi seksowny uśmiech.
- Do zobaczenia Uzumaki.
- Mówię zaczepnie.
Chłopak się odwraca i
zamierza już iść, ale na chwilę się zatrzymuje.
- Mówiłem ci już, że
wyglądasz w tej sukience seksownie i z chęcią bym ją z ciebie
zdjął? - Pyta z zadziornym uśmiechem, a ja się śmieję.
- Idź zanim skopię ci
dupsko. - Odpowiadam.
- Uwierz księżniczko, że
nie dałabyś rady. - Puszcza mi oczko.
Wsiada do samochodu, a ja
wchodzę do domu. Od razu zamykam drzwi na klucz. Rozglądam się po
korytarzu, w którym jest ciemno. Jedyne światło, które widzę,
dochodzi z salonu. Zdejmuję po cichu buty. Mam nadzieję, że
dziewczyny jeszcze nie śpią. Idę na wszelki wypadek po cichutku do
salonu, kiedy staję w wejściu, widzę Saki, która siedzi na fotelu
i czyta jakąś książkę. Moja druga przyjaciółka leży rozwalona
na kanapie i śpi z otwartą buzią. Obydwie są w piżamach. Wchodzę
do salonu, a Saki podnosi wzrok znad książki, po chwili ją zamyka
i odkłada na półkę. Na jej ustach gości uśmiech.
- I jak tam? Zmęczona?
Podchodzę do niej bliżej
i siadam naprzeciwko niej na podłodze. Opieram dłonie z tyłu
pleców i odchylam głowę do tyłu. Zamykam oczy.
- Zmęczona to za mało.
Czuję się padnięta. - Marudzę.
- Spokojnie, wyśpisz się.
- Pociesza mnie z uśmiechem.
- Mhm. Jakbym tak mogła
leżeć w łóżku cały dzień...
- Młoda jesteś, na
starość będziesz odpoczywać. - Saki się śmieje.
- A ta co? - Wskazuję
głową na Ino.
- Długo tak śpi? -
Pytam. Saki wzdycha przeciągle.
- Wróciłyśmy, umyła
się i poszła w kimę. - Odpowiada z uśmiechem.
- Co się działo jak
poszłyśmy? Opowiadaj.
- Poszłam szukać
Uzumakiego, a znalazłam pijanego Scotta. - Wzdycham.
- Wiedziałam, że
dziarzył razem z Chrisem, ale nie myślałam, że aż tyle. Mocno
się uchlał? - Pyta z uśmiechem.
- Sporo skoro mnie
pocałował. - Opowiadam.
- Serio?! - Pyta
podekscytowana.
- Aha. Nie wiem, czy wam
mówiłam, ale na imprezie wyznał, że mu się podobam. - Wzdycham
zmęczona.
- Sakura Haruno,
przyciągasz do siebie facetów na potęgę. - Stwierdza Saki.
- I co z tego? Facetów
mam dość. Przynajmniej na razie. - Ziewam.
- Dalej ci nie przeszło
po Chrisie?
- A co mi miało po nim
przechodzić? - Pytam z uśmiechem.
- No wiesz, złość do
płci przeciwnej. - Podpiera głowę o rękę, którą trzyma na
kolanie zgiętą w łokciu.
- To bardziej złość na
Chrisa niż na innych mężczyzn. - Tłumaczę.
- To co cię w tym złości?
- Docieka.
- To, że nie zakończył
tego związku w cywilizowany sposób. Musiał zdradzić mnie z tą
szmatą. - Prycham.
- Nie przejmuj się tym.
Zapomnij i będziesz miała święty spokój. - Uśmiecha się.
- Nawet nie zamierzam
zaprzątać sobie tym głowy. - Wzdycham. Kładę się na podłogę.
- Saki?
- Mhm?
- Dzisiaj przytrafiło mi
się coś dziwnego. Wydawało mi się, że coś widzę, czego wcale
nie było. - Tłumaczę jak najprościej umiem.
- To znaczy? - Pyta
wyraźnie zaciekawiona.
- Naruto kłócił się
dzisiaj z jakimś kolesiem. Nie wiem jak wyglądał, bo go nie
widziałam. Było ciemno. W końcu ten nieznajomy sięgnął po
butelkę, którą rozbił na dłoni Uzumakiego. Byłam pewna, że ma
ranę, a kiedy dokładnie obejrzałam jego rękę... nic tam nie
było. Nie wiem, czy nie powinnam przejść się do okulisty albo
psychologa. - Prycham.
Saki przez chwilę się
nie odzywa. Nad czymś myśli. Słyszę jak wstaje z fotela i widzę
kątem oka, że siada obok mnie na podłogę. Po chwili się kładzie
i głośno wzdycha. Zaplata ręce na brzuchu.
- Było ciemno, mogło ci
się przewidzieć. - Odpowiada niepewnie.
- Pewnie masz rację. -
Stwierdzam i na nią patrzę.
- Nie chce mi się iść
do łazienki, zanieś mnie. - Uśmiecham się do niej.
- Pff jeszcze czego.
Dziecko moje jesteś? Rusz dupsko, spalisz trochę tego tłuszczu.
Dobrze ci to zrobi. - Kpi z uśmiechem.
- Dzięki, kochanie.
Zawsze umiesz poprawić człowiekowi humor. Mówiłam już, że
przechodzę na królicze żarcie? - Pytam z uśmiechem.
- Aha. Od trzech lat. -
Saki się śmieje, a ja dołączam do niej.
~.~
Hej misie! Sorki, że notki nie było tak długo, ale to tylko złośliwość rzeczy martwych. Miałyśmy problem z internetem. Liczymy na komentarze. Hope you like it! Paula&Patty
Rozdziały pojawiają się przeważnie po godzinie 21. I tutaj zadam pytanie, czy nie lepiej byłoby wam przełożyć wstawianie notek na np. sobotę? :D
OdpowiedzUsuńZ reguły wiemy, że w soboty nie chciałoby się nam wstawiać rozdziałów, albo po prostu byśmy zapominały :D Będziemy się teraz starały wstawiać o wcześniejszych porach. Winą obarczajcie szkołę, to wszystko przez nią :P
UsuńRozdzial jest swietny jak zwykle, podobaja mi sie momety z narusaku, wydaje mi sie ze to byl ten brat Naruto. Pozdrawaiam i zycze weny. Gulbiszonka
OdpowiedzUsuńRozdział super, zycze weny i czekam na nekst.
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny najlepszy blog o NaruSaku jaki czytałam w życiu czekam na next ;) I rzycze sporo weny pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńSwietna notka czekam na nastepna.
OdpowiedzUsuńNotka mega niemoge ci doczekac nastepnej
OdpowiedzUsuńNotka jak zawsze fenomenalna. Z niecierpliwością czekam na kolejną. :)
OdpowiedzUsuńnotatka jak zawsze genialna
OdpowiedzUsuń