poniedziałek, 7 listopada 2016

#7 Rozdział

Chwytam z korytarza torebkę, którą wcześniej zostawiłam na półce, gaszę światło i wychodzę. Zamykam drzwi na klucz. Czuję się obserwowana i wiem, że to nie jest mylne wrażenie. Odwracam się w jego stronę.
- Służę pomocą.
Widzę wyciągniętą dłoń w moim kierunku i uśmiech na twarzy Naruto. Zachowuje się jak prawdziwy dżentelmen, a z moich zdobytych wiadomości wynika, że raczej nie obchodzi się tak z dziewczynami. Mimo wszystko odpowiadam mu uśmiechem i przyjmuję jego pomoc. Uzumaki nie wydaje się być nawet w najmniejszym stopniu spięty, jest raczej pewny siebie i rozluźniony. Korzystam z jego pomocy i wsiadam do samochodu. Chłopak obchodzi auto dookoła, otwiera drzwi i siada na miejscu kierowcy. Odpala silnik i nim zdążam zapiąć pasy rusza sprzed domu.
- Nie musisz być taka spięta. - Słyszę jego rozbawiony głos.
- Nie jestem. - Kłamię i patrzę w szybę. Auto porusza się szybko, bo wszystko się rozmazuje.
- Nie umiesz kłamać. - Kątem oka dostrzegam jego delikatny uśmiech.
- Nie kłamię. - Upieram się i wrednie na niego patrzę.
- Niech ci będzie. Czym się denerwujesz? - Nie daje za wygraną. Przybieram na twarzy najsłodszy uśmiech na jaki mnie stać.
- Bo nie wiem, czego mogę się po tobie spodziewać. - Uzumaki podnosi w górę brew z wyraźnym zaskoczeniem. Wydaje mi się, że nie spodziewał się takiej odpowiedzi.
- Mogłabyś mi wytłumaczyć o co dokładniej ci chodzi Haruno? - Mówi po chwili ciszy. Wzdycham zirytowana.
- Mam na myśli twoje zachowanie. - Odpowiadam patrząc na niego. Na moje słowa po jego twarzy przebiega cień uśmiechu. - Mało cię znam, nie? Poza tym, masz dziwne wahania nastroju i nigdy nie wiem co zrobisz.
- Myślisz, że zrobię ci krzywdę? - Pyta patrząc na drogę.
- Nie, chodziło mi bardziej o to, jak się zachowasz. Na bal przyjdzie Aurora, a ja nie chciałabym zostać bez partnera.
Mówię to, co w tej chwili również zaprząta moją głowę. Ona się do niego lepi i raczej nie dam rady zrealizować mojego planu. Nie chciałabym zobaczyć jak się z nią pieprzy gdzieś w kantorku. Naprawdę. Słyszę jego krótki śmiech.
- A ty wciąż swoje.
- Bo widzę jak się do ciebie lepi. A ty wcale nie dajesz jej powodów, żeby się od ciebie odpieprzyła. - To wymyka się z moich ust niekontrolowanie. Cholera, mam ochotę pieprznąć się w łeb.
- Co to za brzydkie słowa Haruno? - Kpi sobie.
- Przepraszam, ale jej osoba tak już na mnie działa. - Mówię ironicznie i uśmiecham się złośliwie.
- Okay, powiem to tylko raz. - Wzdycha. - Zaprosiłem ciebie na bal i do końca z tobą na nim zostanę. Nie mam zamiaru uganiać się za inną laską.
- Mówisz to tak, jakby perspektywa spędzenia ze mną czasu była uciążliwa. - Zauważam. Uzumaki się uśmiecha.
- Księżniczko, twoje towarzystwo nie jest uciążliwe. Chociaż... czasami się zdarza.
- To znaczy? - Unoszę zdziwiona brew.
- Jest uciążliwe wtedy, kiedy mnie prowokujesz. - Patrzy na mnie przelotnie.
- W jakim sensie prowokuję? - Podkreślam ostatnie słowo.
- Swoim wyglądem. Właśnie tak, jak w tym momencie. Jesteś tak seksowna, że mógłbym teraz zatrzymać się na poboczu i zrobić z tobą wiele rzeczy, które z pewnością by ci się podobały. Błagałabyś mnie o więcej. - Uzumaki jest bardzo pewny siebie. No i po przyjaźni, on widocznie chce czegoś innego niż ja. Kręcę zrezygnowana głową i się uśmiecham.
- Jesteś zbyt pewny siebie. - Mówię złośliwie. Uzumaki uśmiecha się figlarnie i patrzy w moją stronę.
- Chcesz się przekonać? - Pyta bardzo poważnie. W jego oczach widzę dziwny błysk nadziei.
- Może innym razem. - Odpowiadam z uśmiechem.
- Pozostaje też gwałt. Nikt nas tutaj nie znajdzie. - Wzrusza ramionami.
Moje serce bije szybciej, kiedy słyszę jego słowa. Jestem teraz trochę poddenerwowana, mój umysł podpowiada, że Uzumaki nigdy by czegoś takiego nie zrobił. Blondyn delikatnie się uśmiecha. 
- Żartowałem. Nie mógłbym zrobić czegoś takiego, zwłaszcza tobie. Rozluźnij się.
- Dlaczego zaprosiłeś akurat mnie na bal? - Ignoruję jego słowa.
Zastanawiałam się nad tym bardzo długi czas, ale jakoś nie było okazji, żeby o tym porozmawiać.
- Po co ci potrzebna ta wiedza? - Uśmiecha się.
- Odpowiedz mi i obiecuję, że postaram się już dzisiaj nie zadawać pytań. Na pewno miałeś wiele propozycji, a ty zaprosiłeś mnie, dlaczego? - Powtarzam pytanie.
- Właśnie dlatego. - Marszczę brwi, nie rozumiejąc o co mu chodzi.
- To znaczy?
- Bo jesteś inna. Jako jedyna nie pchasz mi się do łóżka, jako jedyna działasz mi na nerwy, a jednocześnie wkurwiająco mnie pociągasz i jako jedyna się szanujesz. Łapiesz? - Widzę jego leciutki uśmiech.
- Poza tym... Nie mógłbym odmówić sobie twojego widoku w tej sukience. Wyglądasz naprawdę seksownie.
Puszcza mi oczko, a ja czuję jak moje dłonie robią się mokre. Denerwuję się w jego obecności.
- Okay, możemy zakończyć ten temat. - Wzdycham.
- A co? Krępujesz się? - Prycha.
- Skończmy w ogóle rozmawiać. - Dopowiadam cicho.
- Nie wiem, czy naprawdę chcesz, żebym skończył z tobą rozmawiać. - Śmieje się pod nosem. Miałam cień nadziei, że tego nie usłyszał, ale jak widać ma cholernie dobry słuch.
- Nie bądź taki pewny. - Bąkam pod nosem i patrzę w szybę.
Odbija się w niej jego twarz. Mogę mu się dokładniej przyjrzeć, bez żadnego strachu, że zauważy jak się na niego gapię. Ma osiemnaście lat, a wygląda odrobinę poważniej. Jego twarz jest idealnie gładka, bez żadnych skaz. Ostatnio jak go widziałam miał leciutki zarost, a teraz zauważam jego brak. Nie dziwię się, dlaczego te wszystkie laski chcą z nim być, Uzumaki jest cholernie przystojny i pociągający. Widzę przez szybę szkołę i już wiem, że jesteśmy na miejscu. Biorę kilka głębszych wdechów. Czemu się tak denerwuję? Zgaduję, że boję się tych wszystkich zawistnych spojrzeń, w końcu idę z Uzumakim nie? To od niedawna najpopularniejszy chłopak w szkole, więc jego pojawienie się na balu będzie istną sensacją. Cholera, mam chociaż nadzieję, że nie będzie Scotta. Przecież odmówiłam jemu, a poszłam z gościem, który siedzi przy mnie. Zrobiłam bardzo brzydko. Czuję jak Uzumaki zatrzymuje samochód i z niego wychodzi. Chcę zrobić to samo, ale nim zdążam pociągnąć za klamkę, drzwi otwierają się same. Widzę wyciągniętą dłoń w moją stronę, więc ją chwytam. Uzumaki wlepia we mnie swoje spojrzenie. Czuję się trochę skrępowana.
- No co? - Pytam w końcu. Naruto wciąż trzyma mnie za dłoń, co jest trochę dziwne. Chłopak podnosi lekko kąciki ust ku górze.
- Gotowa?
- Na co? - Unoszę brwi do góry.
Uzumaki cicho i krótko się śmieje. Jego głos jest głęboki i mocny.
- Wiem, że nie lubisz takich rzeczy. - Pokazał dłonią na szkołę i podkreślił ostatnie słowo.
- Skąd wiesz, że nie lubię balów?
- Wiem o tobie prawie wszystko księżniczko.
Puszcza mi oczko i chwyta mnie pod pachę. Zamyka samochód i idziemy w stronę szkoły w zupełnej ciszy. Na dworze ściemnia się coraz bardziej i wieje leciutki, przyjemny wiatr. Na parkingu jest dość głośno, słychać warkot silników i liczne rozmowy. Z budynku szkolnego unosi się dźwięk muzyki, który przedostaje się aż na zewnątrz starych ścian. Wchodzimy do szkoły, jest pusto i świeci się kilka światełek. Wszędzie wiszą jakieś balony w dwóch stonowanych kolorach, białym i pudrowym różu. Podążamy za muzyką i docieramy do dużej hali sportowej. Wchodzimy do niej. Ludzi jest naprawdę dużo, wszędzie widać kolorowe światełka, które umieszczone są przy suficie. Światła są pogaszone, ale mimo tego widać uczni, których nie można rozpoznać, bo mają na twarzach maski. Właśnie, zupełnie o tym zapomniałam. Korzystając z okazji, że stoimy, wyciągam ze swojej torebki maskę i ją zakładam. Uzumaki bardzo dokładnie mi się przygląda, jakby chciał zapamiętać jak wyglądam. Po chwili się uśmiecha i sięga do tylnej kieszeni w swoich spodniach. Wyciąga z niej maskę, którą po chwili zakłada. Wygląda teraz naprawdę tajemniczo i pociągająco. Przyłapuję chłopaka na tym, że ciągle na mnie patrzy.
- No co?! - Nachylam się do jego ucha i próbuję przekrzyczeć muzykę.
- Nic. - Odpowiada z uśmiechem.
- To czemu tak na mnie patrzysz? Próbujesz zapamiętać jak wyglądam, żeby mnie nie zgubić? - Żartuję z uśmiechem.
- Zawsze cię odnajdę Haruno. To nie jest dla mnie trudne. - Odpowiada poważny.
Nic już nie mówię, bo Uzumaki gdzieś mnie ciągnie. Przeciskamy się przez naprawdę ogromny tłum tańczących ludzi. Ściska mnie mocniej za dłoń, prawdopodobnie po to, żeby mnie nie zgubić. Podchodzimy do stołu, gdzie siedzą już Ino, Sasuke i Saki. Uśmiecham się na ich widok. Zauważam jak kruczowłosy patrzy gniewnie na Uzumakiego, nie uchodzi to mojej uwadze. Pokłócili się?
- O. Mój. Boże. Wyglądasz pięknie! - Przez muzykę przedziera się głos Saki.
- Ta maska dodaje ci tajemniczego uroku. - Dodaje Ino, obok której siadam.
- Dzięki. - Uśmiecham się wdzięcznie.
Patrzę ukradkiem na Uzumakiego. Chłopak rozgląda się po całej sali, w pewnym momencie spina swoje ciało. Jakby zobaczył coś, co go najwyraźniej zdenerwowało. Wodzę wzrokiem po całej sali, chcąc napotkać coś, co pomoże zrozumieć mi jego zachowanie. Niestety to mi się nie udaje. Wiem, że Naruto to wybuchowy typ człowieka, a ja nie chcę awantury, na pewno nie dzisiaj. Nie na oczach tylu ludzi. Przybliżam usta do jego ucha.
- Zatańczymy? - Proponuję z delikatnym grymasem na twarzy.
Próbuję ukryć moją niechęć, bo nie lubię tańczyć. Nie dostaję w odpowiedzi żadnych słów tylko gesty. Uzumaki wstaje i chwyta mnie za dłoń, a po chwili znajdujemy się gdzieś na parkiecie. W tle słyszę wolną muzykę. Blondyn gwałtownie mnie do siebie przyciąga, w tym momencie między nami nie przecisnęłaby się nawet kartka papieru. Patrzę na spokojną twarz Uzumakiego i widzę w jego oczach cień uśmiechu. Dziwi mnie jak szybko potrafi zmienić swój nastrój i zachowanie. Nie myślę teraz o niczym innym jak o dotyku blondyna. Całą moją uwagę skupiam na jego dłoniach, które zatrzymują się na moich biodrach. Swoje ręce zarzucam na barki chłopaka i czuję jak ciało Uzumakiego się spina. Zaczynamy poruszać się w rytm muzyki, a błękitnooki nie spuszcza ze mnie swojego bacznego wzroku. To się zaczyna robić troszeczkę krępujące, dlatego postanawiam zacząć rozmowę.
- Czemu jesteś zdenerwowany? - Na usta Uzumakiego wkrada się delikatny uśmieszek.
- Obserwujesz mnie. - Stwierdza.
- Odpowiesz? - Ignoruję jego zaczepkę.
- Przez pewną osobę.
- Przez kogo? - Uzumaki kręci głową z uśmiechem.
- Nikt, na kogo warto zwracać uwagę. - W jego oczach widać chłód, dlatego nic już nie mówię. Cholera, obiecałam, że przestanę go wypytywać, a wciąż to robię.
- Orientujesz się do której ma trwać te całe przedstawienie? - Uzumaki przerywa ciszę. Mimowolnie się uśmiecham.
- Mówisz o balu. - Bardziej stwierdzam niż pytam, dostaję w odpowiedzi cichy pomruk i seksowny uśmiech.
- Nie wiem. Myślę, że spędzimy ze sobą dzisiaj dużo czasu. - Chłopak nachyla się do mojego ucha.
- Ważne nie jest to ile mamy czasu, ale to, co z nim zrobimy. - Szepcze mi do ucha. Jego ciepły oddech sprawia, że przez moje plecy przechodzą przyjemne dreszcze. Uzumaki odsuwa się ode mnie z figlarnym uśmiechem.
- Przepraszam bardzo, ale czy ty próbujesz mnie poderwać? - Pytam udając wielce zdziwioną.
- Może.
- Największe ciacho w szkole, Uzumaki Naruto próbuje mnie uwieść! Chyba zaraz tutaj umrę z nadmiaru szczęścia! - Kpię, a chłopak się śmieje.
- Cicho, bo zepsujesz moją reputację.
- Aż tak ci na niej zależy?
Przekrzywiam głowę delikatnie w lewą stronę. Dzięki temu zauważam kogoś, kogo naprawdę nienawidzę. Tym osobnikiem jest Aurora. Muszę przyznać, że ubrała się ładnie i chyba chce tym zwrócić na siebie uwagę. Staram się nie okazywać mojego lekkiego wyprowadzenia z równowagi, dlatego maskuję to uśmiechem.
- Nie przejmuję się opinią innych osób. - Odpowiada szczerze.
- Nawet wtedy, kiedy mówią, że jesteś agresywnym chamem, który co noc zmienia dziewczyny jak rękawiczki? - Uzumaki wzrusza ramionami.
- Nawet wtedy.
- A mają rację? - Słyszę jego słodki śmiech.
- Jeżeli tak mówią to prawdopodobnie mają rację. - Puszcza mi oczko.
- Skoro tak to nie powinnam się do ciebie zbliżać. - Patrzę mu prosto w oczy z zaczepnym uśmiechem.
- Grzeczne dziewczynki ciągnie do niegrzecznych chłopców. - Stwierdza.
Wzrok blondyna jest bardzo intensywny i przez krótką chwilę mam wrażenie, że zaczyna palić. Czasami wydaje mi się, że tęczówki Uzumakiego świecą.
- Już ci kiedyś mówiłam, że mimo pozorów nie jestem grzeczną dziewczynką.
Chłopak delikatnie się uśmiecha i mnie obraca. Robi to szybko i gwałtownie, przez co moje dłonie szukając podparcia lądują na jego klatce piersiowej. Zauważam jak ciało blondyna spina się, czując na sobie mój dotyk. Gdybym się go nie przytrzymała na pewno pocałowałabym się z podłogą. Uzumaki przeszywa mnie swoim pożądliwym spojrzeniem. Jest ono tak głębokie, że mam wrażenie jakby czytał w moich myślach. Mogę określić to dwoma słowami: irytujące i peszące. Chłopak przysuwa swoje usta do mojego ucha.
- Udowodnij. 
Jego głos jest głęboki i uwodzicielski. Odsuwa twarz z figlarnym uśmiechem.
- Nie dam się sprowokować. Nie jestem głupia. - Mówię pewna siebie i opanowana z kpiącym uśmieszkiem na twarzy.
- Nie powiedziałem, że jesteś głupia.
- Sądziłeś, że mnie sprowokujesz? - Pytam zaczepnie.
- Miałem taką nadzieję. - Wzrusza ramionami.
- Zagrajmy w coś. - Wpadam na dość dziwaczny pomysł.
Uzumaki patrzy na mnie jak na wariatkę, ale muszę przyznać, że w jego spojrzeniu mogę wyczytać również ciekawość.
- Słucham.
- Zagrajmy w pięć pytań. - Uśmiecham się podstępnie.
- Miałaś dzisiaj nie zadawać pytań, pamiętasz? - Próbuje się wymigać.
- Masz rację. Ale spójrz na to z innej strony. Ty zadajesz mi pięć pytań, na które oczywiście udzielam ci odpowiedzi i na odwrót. Działa w dwie strony. To jak? A może się boisz? - Próbuję go przekonać. Uzumaki chwilę myśli.
- Strach to moje drugie imię, popytaj ludzi to ci powiedzą. - Mówi ze złowrogim błyskiem w oczach. Słyszałam, że ludzie się go boją, a on nawet nie próbuje tego w żaden sposób zmienić.
- Czemu chcesz, żeby ludzie się ciebie bali?
- To twoje pierwsze pytanie? Zastanów się dobrze księżniczko. - Mówi z cieniem uśmiechu.
- Tak, odpowiedz. - Stwierdzam zdecydowana.
- Mam wtedy pełną kontrolę. - Odpowiada z błyskiem w oczach.
- Lubisz mieć kontrolę? - Zadaję drugie pytanie.
- Nie lubię, kocham ją mieć. Wtedy każdy działa tak jak ja chcę. 
Uzumaki wydaje się być apodyktyczny.
- Jak można żyć z takim człowiekiem?
Naruto prycha i leciutko się uśmiecha. Dopiero teraz wiem, że powiedziałam to zdanie na głos. Powinnam się teraz puknąć w czoło za moją głupotę.
- Można z nim robić wiele rzeczy, zapewniam cię. Możemy kiedyś razem kilka wypróbować jeżeli zechcesz. - Uśmiecha się figlarnie, a ja przewracam oczami.
- Znowu jakieś niemoralne propozycje. Weź człowieku przejdź się do jakiegoś specjalisty. Może ci pomoże. - Kpię z Uzumakiego. Widzę, że to jeszcze bardziej go nakręca.
- Teraz twoja kolej. Zadajemy po dwa pytania. - Dopowiadam. 
Odczuwam niepewność i trochę się stresuję, bo nie mam żadnego pojęcia o co mnie zapyta.
- Jak byś się czuła, gdyby twoje życie okazało się jednym, wielkim kłamstwem? Czymś nieprawdziwym. Co byś zrobiła, gdybyś się dowiedziała, że przez całe twoje życie ukrywano przed tobą fakty o twojej rodzinie?
- Co to za pytanie? - Marszczę delikatnie brwi i wpatruję się w Uzumakiego.
Z jego twarzy nie mogę wyczytać zupełnie nic. Cholerna pustka. Nie spodziewałam się, że zapyta mnie o coś tak ambitnego, więc nawet nie wiem co mam mu powiedzieć. Myślałam, że spyta o kolor mojej bielizny albo o datę urodzin.
- Po prostu odpowiedz. - Podnosi do góry lewy kącik ust.
Uzumaki mierzy mnie wzrokiem przez kilka długich sekund, bacznie mi się przygląda. Wiem, że oczekuje odpowiedzi.
- Ale wiesz, że to są dwa pytania? - Pytam z uśmiechem.
- Niech ci będzie. - Uzumaki powoli mnie obraca i z powrotem przyciąga do swojego ciała. Jestem bardzo blisko niego.
- Na pewno byłabym rozczarowana i sfrustrowana. Każdy by był, jakby żył w takim kłamstwie. Prawda czasami jest straszna, ale niewiedza jeszcze gorsza. - Odpowiadam.
- Twoja kolej. - Mówi po chwili.
- Dlaczego zmieniłeś szkołę, kiedy byliśmy w podstawówce? - Oczekuję odpowiedzi.
Uzumaki wydaje się być zaskoczony pytaniem. Marszczy brwi i zastanawia się nad odpowiedzią.
- Powiedzmy, że to nie była decyzja podjęta z mojej woli. Musiałem się wyprowadzić i zacząć naukę w innym miejscu ze względu na rodziców.
- Ilu masz przyjaciół? - Uzumaki się śmieje. Przypomina to bardziej mruknięcie.
- W sumie to niewielu. Można policzyć ich na palcach u jednej ręki.
- Zaliczam się do ich grona? - Uśmiecham się.
Patrzę Uzumakiemu w oczy i wyczekuję jego odpowiedzi. Chłopak unosi niezauważalnie usta w uśmiechu. Jest słodki.
- A chcesz?
- Pewnie.
- Szczerze mówiąc jesteś jedyną osobą w tej szkole, którą toleruję, i z którą chętnie rozmawiam, więc w sumie mogę cię zaliczyć do grona przyjaciół. - Obraca mnie z uśmiechem. Podnoszę brew do góry.
- Tolerujesz? No wiesz co? Zawiodłam się Uzumaki. - Prycham i udaję obrażoną.
- No dobrze. Powiedzmy, że bardzo cię lubię. - Puszcza mi oczko.
- Fajnie to słyszeć. Dla sprostowania, też cię lubię. - Mówię prawdę.
- Fajnie to słyszeć. - Powtarza po mnie.
- Twoja kolej Uzumaki. Ja wyczerpałam już swój limit pytań. - Wzdycham niezadowolona.
- Łączyło cię coś szczególnego z tym chłopakiem, który cię zdradził? Jeżeli przekroczyłem granicę, możesz nie odpowiadać. - Uzumaki mruży śmiesznie oczy.
Na jego twarzy widnieje niepewność. Chyba pierwszy raz widzę go, kiedy jest niepewny i może troszeczkę zakłopotany. Biorę głęboki oddech i przeciągle wzdycham.
- To co łączyło mnie z Chrisem... raczej nie powiedziałabym, że było czymś wyjątkowym. Znaliśmy się dość długo i jakoś tak wyszło, że zaczęliśmy się spotykać. Czy była to miłość? Raczej nie. - Uśmiecham się. - Wiesz? Czasami się zastanawiam i dochodzę do takiego wniosku, że było to po prostu przyzwyczajenie. Było nam dobrze i nie chcieliśmy tego zmieniać. Potem, kiedy zdradził mnie z Aurorą wiedziałam, że muszę to zakończyć. Zrobiłam to i wcale nie żałuję tej decyzji.
- Kochałaś kiedykolwiek jakiegoś mężczyznę? - Zadaje kolejne pytanie.
Widzę w jego oczach dziwny blask. Zawsze, kiedy na mnie patrzy... w spojrzeniu Uzumakiego jest coś dziwnego. Troska? Sama nie wiem jak to dokładniej określić. Widzę w jego oczach mnóstwo uczuć, ale nigdy nie umiem ich dokładnie nazwać. Słysząc to pytanie, przypomina mi się chłopak z wakacji. Trochę jest to śmieszne, bo to raczej niemożliwe, żeby zakochać się w kimś w tak krótkim czasie. Widywałam się z nim prawie przez dwa miesiące. Nie wiem, może to było zauroczenie, ale na pewno nie miłość.
- Nie, bo nigdy nie trafiłam na odpowiedniego. - Uśmiecham się.
Uzumaki obraca mnie i teraz stoję plecami do jego torsu. Z wahaniem kładzie dłonie na moim brzuchu, co jest bardzo dziwne, bo już wcześniej ośmielił się mnie pocałować i wcale się nie zastanawiał. Wtedy jego ruchy były stanowcze i wcale nie prosił o pozwolenie. Poruszamy się w rytm muzyki. Chłopak przystawia usta do mojego ucha.
- To jaki musi być ten odpowiedni? - Pyta szeptem.
Ciepły oddech chłopaka na mojej szyi powoduje przyjemne dreszcze. Uzumaki obraca mnie z powrotem, żebym stała twarzą w jego stronę. Uśmiecham się do niego.
- W sumie to nie wiem. Nie marzę o ideałach. Myślę, że to przyjdzie samo. Wiesz, tak znienacka.
- Pamiętasz jak po raz pierwszy się spotkaliśmy? - Pyta z zaczepnym uśmieszkiem.
Przypominam sobie moment jak na niego wpadłam.
- Nawet mi nie przypominaj. Było mi wtedy wstyd. - Wspominam.
- Pomyślałem sobie wtedy, że wpadła na mnie jakaś próżna laska. - Parskam śmiechem.
- Serio Uzumaki? Mogłeś zatrzymać to dla siebie. - Podnoszę brew do góry z malutkim uśmiechem.
- Tylko, że teraz, kiedy już cię poznałem, wiem, że się myliłem. Wyróżniasz się na tle innych dziewczyn z tej szkoły. - Mówi niepewnie.
- Dziękuję bardzo, oczywiście za komplement. - Posyłam mu uśmiech.
- Możemy iść się czegoś napić. Co ty na to? - Proponuje.
- Z chęcią. - Odpowiadam.
Uzumaki ciągnie mnie za rękę do stolika, przy którym siedzą Ino, Saki i Sasuke. Siadam obok dziewczyn.
- Idę po coś do picia, przynieść wam? - Pyta Uzumaki.
Po jego twarzy widzę, że coś jest nie tak. W oczach blondyna szaleje złość, jest zdenerwowany i chyba nie tylko ja to wyczuwam. Sasuke uważnie mu się przygląda.
- Pójdę z tobą. - Proponuje mu kruczowłosy.
- Nie trzeba, potrafię sam przynieść napoje. Nie sądzisz? - Pyta z wyraźną złością.
Coś jest nie tak między tą dwójką, albo po prostu mi się wydaje.
- Okay, jak chcesz. - Mówi Sasuke.
Naruto zanim odchodzi od stolika obdarza mnie spojrzeniem i zadziornym uśmieszkiem. Na parkiecie był zupełnie inny. Teraz powrócił podrywacz i apodyktyczny gbur.
- O czym rozmawialiście? - Pyta Ino.
- Dość długo was nie było. - Stwierdza Saki.
- Jak to? Przecież tańczyliśmy jedną piosenkę. - Tłumaczę.
Dziewczyny się uśmiechają.
- Kochanie, przeleciało w tym czasie chyba ze trzy piosenki. - Mówi z uśmiechem Ino. Cholercia, nawet nie zauważyłam, że tak szybko minął nam czas. W sumie fajnie się z nim rozmawiało. Poznałam go trochę lepiej.
- To jak? O czym gadaliście? - Dopytuje Saki.
- Graliśmy w pięć pytań. Między innymi dowiedziałam się, że Uzumaki jest apodyktyczny. - Dziewczyny się śmieją.
- Kochanie, nawet nie wiesz jak bardzo potrafi taki być. - Stwierdza Ino.
- Do tego człowieka trzeba mieć wiele cierpliwości. - Dopowiada.
- Wiecie co? Tutaj jest nudniej niż na imprezie w domu starców. Nie wiem jak wy, ale ja się zmywam. - Mówi Saki.
- Masz rację, nic się tutaj nie dzieje. - Zgadza się blondynka.
- Skoro już wracacie to możecie zalecieć do was po walizki i jechać do mojego domu. Dam wam klucze. - Podnoszę swoją torebkę i w niej grzebię.
Po kilku sekundach znajduję klucz i wręczam go dziewczynom.
- A ty? - Pyta Ino.
- Ja poszukam Naruto. Odwiezie mnie, spokojnie. - Uśmiecham się.
- W to nie wątpię. - Prycha Sasuke.
- Pokłóciliście się? - Pytam go. Chłopak na mnie patrzy.
- Można tak powiedzieć. - Kruczowłosy jest zły.
Nie zamierzam drążyć tego tematu, bo nie chcę niczego pogarszać. Dziewczyny się ze mną żegnają i idą z Sasuke. Wzdycham i rozglądam się po sali, nigdzie nie widzę Uzumakiego. Biorę torebkę w dłoń i przeciskam się przez tańczący tłum, dopadam do drzwi, które prowadzą na korytarz. Pcham je i wychodzę z dusznego pomieszczenia. Rozglądam się po całym korytarzu, pali się kilka światełek, które tworzą fajną atmosferę. Idę w kierunku toalet, ale nikogo nie widzę.
- Sakura? - Słyszę męski głos.
Podskakuję ze strachu i nerwowo się rozglądam. Napotykam chłopaka opartego plecami o ścianę. Ma na sobie czarną maskę, więc nie wiem kim jest. Głos wydaje się znajomy. Po chwili go rozpoznaję.
- Scott. - Mówię prawie bezgłośnie.
Po prostu super! Co ja mu powiem jak spyta z kim przyjechałam? Podchodzę do niego bliżej.
- Jednak przyszłaś. - Patrzy na mnie z uśmiechem.
- Dziewczyny mnie namówiły. - Mówię pół prawdy. - Sam jesteś?
- Nie miałem ochoty tu przyjeżdżać, ale przyszła po mnie koleżanka, więc uległem.
- I jak się bawisz? - Pytam.
- Szczerze mówiąc to chujowo. - Posyła mi słodki uśmiech.
W tej masce Scott wygląda naprawdę dobrze. Na jego twarzy widzę niewielki zarost, co jest jeszcze bardziej pociągające.
- To gdzie twoja partnerka? - Chłopak śmiesznie wzrusza ramionami.
- Nie wiem, pewnie ugania się za Christianem. - Scott podchodzi do mnie bliżej.
- Za Chrisem? - Pytam zaskoczona.
- Mhm. - Mruczy i bierze w dłoń pasemko moich włosów.
Jest pijany, mogę to z łatwością wyczuć. Scott pachnie alkoholem.
- A jak nazywa się twoja partnerka? - Pytam z czystej ciekawości.
- Przyszedłem z Eleną. - Odpowiada.
- Jones? - Pytam zaskoczona.
- Tak.
- To wy się przyjaźnicie? - Jestem w niewielkim szoku.
- Co w tym dziwnego? - Pyta z uśmiechem.
- No nie wiem, na przykład to, że jest drugą szmatą zaraz po Aurorze. - Mówię.
Co ja odpierdzielam? Zasłaniam dłońmi twarz z zażenowania. Jak mogłam mu tak powiedzieć? Przecież to jego siostra. Jak zwykle najpierw mówię, a potem myślę. Oduczę się kiedyś tego? Słyszę jego śmiech. Zaraz po chwili czuję jak bierze mnie delikatnie za dłonie i odsuwa je od mojej twarzy.
- Przepraszam, to twoja siostra, a ja mówię ci takie okropne rzeczy. - Kręcę głową z dezaprobatą.
- Jesteś słodka, kiedy się zawstydzasz. - Mówi z uśmiechem.
- Wcale nie.
- Tak. Nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy.
- A ty jesteś pijany. - Odgryzam się z uśmiechem.
- Jestem i wiesz co?
- Słucham. - Czekam na to, co ma mi powiedzieć.
Nie ukrywam, że jestem ciekawa. Chłopak przysuwa się do mnie jeszcze bliżej i patrzy mi w oczy z uśmiechem.
- I tylko w takim stanie jestem gotowy ci powiedzieć, że cię bardzo lubię i wyglądasz dzisiaj pięknie. - Uśmiecha się.
Scott bez chwili namysłu szybko składa całusa na moich ustach i ode mnie odchodzi. Patrzę jak wchodzi na salę, przez chwilę słychać głośną muzykę, ale jak drzwi się zamykają wszystko cichnie. Stoję zaskoczona w miejscu i się nie ruszam. Żałuję, że nie odwzajemniam jego uczuć, bo jest naprawdę fajnym chłopakiem. Mam nadzieję, że znajdzie jakąś fajną dziewczynę, która będzie umiała go docenić. Otrząsam się z szoku i wychodzę tylnymi drzwiami ze szkoły. Jest chłodno i ciemno. Gdzie nie gdzie marne światło dają lampy, które stoją przy trawniku. W oddali dostrzegam dwie postacie. Po budowie ich ciała wiem, że to mężczyźni. Jednego z nich rozpoznaję. To Uzumaki. Ten drugi stoi w kapturze i nie mogę zobaczyć jego twarzy. Akurat na niego pada cień. Podchodzę bliżej i słyszę krzyki.
- Ostrzegałem cię, że masz się nie zbliżać! - Rozpoznaję głos Uzumakiego.
- Boisz się, że do niej dotrę? - Kpi z niego facet.
- Od niej masz się trzymać z daleka. - Warczy blondyn.
- To już nie ty ustalasz. - Uzumaki kręci zrezygnowany głową i chce odejść.
Nawet już zmierza w moim kierunku, ale nagle się zatrzymuje na słowa nieznajomego.
- Wyjaśnię ci coś. Zawsze będziesz pieskiem na posyłki. Zawsze będziesz jej pilnował. Zawsze będziesz blisko niej, ale zapamiętaj jedno. Nigdy nie będziesz jej miał, wiesz dlaczego? Bo jestem od ciebie lepszy.
Uzumaki zaciska pięści. Stoję już bardzo blisko, ale mnie nie widzi. Blondyn jest wściekły i dostrzegam jak mocno zaciska szczękę. Widzę, że próbuje się kontrolować. Od razu przypomina mi się, że został wyrzucony z poprzedniej szkoły przez to, że nie umie zapanować nad agresją. Zauważam jak ten drugi bierze w dłoń szklaną butelkę, która stoi na stoliku obok. Uzumaki nie wytrzymuje i się odwraca. Rzuca się z pięściami na tego drugiego.
- Naruto! Uważaj! - Krzyczę.
Nie zdążam i ten drugi uderza Uzumakiego w dłoń butelką, która się rozbija. Widzę krew, więc szybko do niego biegnę. Jestem pewna, że ma ranę po szkle. Zanim do niego docieram tego drugiego chłopaka już nie ma. Zdążył uciec. Delikatnie dotykam Natuto po ramieniu, bo stoi odwrócony do mnie plecami.
- Nic ci nie jest? - Pytam zaniepokojona.
Uzumaki odwraca się w moją stronę. Ma zaciśniętą dłoń, na której jest krew. Nie widzę na jego twarzy żadnego bólu.
- Boże, twoja ręka. - Mówię zdenerwowana.
Próbuję go za nią złapać, żeby ją opatrzyć, ale Uzumaki chowa dłoń za plecami.
- Nie, jest w porządku. Nic się nie stało. - Jest zaniepokojony.
- Jak bardzo jest źle? - Udaje mi się złapać jego dłoń.
Uzumaki mnie obserwuje i powoli prostuje palce. Jestem zszokowana, widziałam jak ten koleś uderza go w rękę, a tu nie ma żadnego śladu. Marszczę brwi i na niego patrzę.
- Ale... widziałam jak on...
- Spudłował. - Tłumaczy. - To nie jest moja krew, tylko jego. - Dodaje szybko.
Wyciera dłoń o spodnie i mi ją pokazuje.
- Widzisz? Jest w porządku.
- Nie... widziałam to. Szkło przecięło twoją rękę. - Stoję przy swoim.
- Nic mi nie jest, naprawdę. On... po prostu źle trafił. Zranił siebie, nie mnie. Jest w porządku. - Tłumaczy.
Mogłabym przysiąc, że to krew Uzumakiego. Widziałam jak szkło rozbija się na jego dłoni. A może po prostu stałam zbyt daleko? Jest ciemno i mogłam źle widzieć.
- Co tutaj w ogóle robisz? Miałeś iść tylko po picie. - Pytam trochę roztrzęsiona.
Zdenerwowałam się, naprawdę. Uzumaki wzdycha.
- Po prostu... zauważyłem znajomego. Chciał ze mną porozmawiać, więc wyszedłem.
- I znajomy chciał cię skrzywdzić? - Pytam z pretensją w głosie.
Spojrzenie Uzumakiego staje się zimne i puste.
- Pokłóciliśmy się. - Tłumaczy.
Patrzy na mnie, a jego oczy znów mają w sobie ten uroczy blask. Uśmiecha się zadziornie.
- A ty co tutaj robisz sama Haruno?
- Szukałam cię. - Odpowiadam szybko.
- Szukałaś mnie? - Pyta zaczepnie.
- Tak głupku. Dziewczyny i Sasuke już pojechali, więc my też możemy się zmywać. Co ty na to? - Uzumaki bacznie mi się przygląda.
Mruży oczy i marszczy brwi. Intensywnie nad czymś myśli.
- Zimno ci. - Stwierdza po chwilowym namyśle i ściąga z siebie marynarkę.
- Co? Nie. - Odpowiadam mu szybko.
Uzumaki nie słucha moich protestów i narzuca mi na ramiona swoją marynarkę. Jest przesiąknięta jego zapachem. Pięknymi perfumami i nim samym. To bardzo dobre połączenie.
- Trzęsiesz się. - Wkłada dłonie do kieszeni w spodniach.
- To z nerwów. Myślałam, że naprawdę coś ci się stało. - Tłumaczę.
Uzumaki chwyta się jedną dłonią za kark. Patrzy na mnie intensywnie i się uśmiecha.
- Naprawdę ci dobrze w mojej marynarce. - Posyła mi figlarny uśmiech.
Przewracam oczami. Wiem, że specjalnie zmienił temat, bo nie chce rozmawiać o tym co się wydarzyło.
- Możesz odwieźć mnie do domu?
- Pewnie, chyba nie myślisz, że bym cię tu zostawił. - Uśmiecha się.
Uzumaki podchodzi bliżej i łapie mnie za dłoń. Idę za nim w milczeniu. Ten chłopak nosi wiele masek, a ja chciałabym poznać jego prawdziwą twarz. Muszę się dowiedzieć jaki jest naprawdę i to zrobię. Nieważne ile mi to zajmie, ale poznam prawdziwego Uzumakiego.
- Jak się bawiłaś? - Pyta, kiedy dochodzimy do auta.
Chłopak wyciąga z kieszeni klucze i otwiera samochód. Pomaga mi z drzwiami.
- W sumie to dobrze. - Odpowiadam szczera. - A ty?
- W twoim towarzystwie zawsze bawię się dobrze. - Puszcza mi oczko.
Posyłam mu uśmiech i wsiadam do samochodu. Uzumaki zamyka drzwi. Zapinam pas, a on w tym czasie siada na miejsce kierowcy. Odpala samochód i wyjeżdżamy z parkingu. Patrzę w szybę, na której zaczynają pojawiać się krople deszczu. Super. Jak oglądałam pogodę to mówili, że ma być ciepło i bez opadów, a tu proszę.
- Lubisz deszcz? - Pyta. Ani na chwilę nie odwraca wzroku od drogi.
- Niezbyt. - Patrzę na niego. - W sumie to boję się burzy. - Widzę jego słodki uśmiech.
- Burze można porównać do potęgi i władzy. - Mówi. - W jej obliczu każdy jest malutki.
- Mądrze powiedziane. - Zgadzam się z nim.
Przenoszę spojrzenie na jego twarz. Dyskretnie go obserwuję. Jest skupiony, ale mogę zauważyć, że trochę zdenerwowany. Wydaje mi się, że trzyma go jeszcze od tamtego wydarzenia. Jestem ciekawa kim był ten człowiek, ale i tak pewnie nic mi nie powie. Wolę go już dzisiaj o nic nie wypytywać. Mimowolnie przypominam sobie o czym rozmawiali. Wydaje mi się, że chodziło o jakąś dziewczynę. Nawet wiem to na sto procent. Tamten facet strasznie mu ubliżał, szkoda, że nie słyszałam tej rozmowy od początku do końca.
- Zgaduję, że dziewczyn już dzisiaj nie zobaczę. - Przerywa ciszę, kiedy wjeżdża na podjazd.
- No i masz rację. - Patrzę na niego z uśmiechem.
Uzumaki zatrzymuje samochód, a ja rozpinam pasy.
- Więc robicie sobie babski wieczór? - Pyta z uśmiechem.
- Może się dołączę? - Dopowiada z zadziornym uśmieszkiem.
- Ten wieczór skończy się pewnie tym, że każda pójdzie spać. - Ziewam na potwierdzenie moich słów.
- Szkoda, mogłoby być fajnie. - Znowu ten flirciarski ton.
- Z kim ja się zadaję? - Pytam z uśmiechem.
- Z najprzystojniejszym facetem w mieście. - Odpowiada z powagą.
- I z najskromniejszym. - Śmieję się.
Wysiadam z samochodu i zmierzam w stronę domu. Uzumaki podąża za mną. Dochodzę do drzwi i odwracam się w jego stronę.
- Nie musiałeś odprowadzać mnie aż do drzwi. - Mówię z uśmiechem.
- Miałbym odjechać bez pożegnania? - Pyta i się do mnie przybliża.
Uzumaki patrzy mi w oczy, jakby czekał na pozwolenie. Nic nie odpowiadam, tylko się uśmiecham. Chłopak przybliża usta do mojego lewego policzka, na którym składa delikatny pocałunek. Odsuwa powoli głowę i mnie obserwuje z uśmieszkiem. Wyciąga zza pleców piękną różę, którą mi podaje.
- Zapomniałem dać ci ją wcześniej, więc...
- Dzięki. - Posyłam mu uśmiech i biorę od niego różę.
Orientuję się, że nadal mam na sobie jego marynarkę, więc powoli ją ściągam.
- Bym o niej zapomniała. - Mówię i wręczam mu jego własność.
- Dzięki za pożyczenie. - Dopowiadam.
- Nie ma za co. Do zobaczenia. - Posyła mi seksowny uśmiech.
- Do zobaczenia Uzumaki. - Mówię zaczepnie.
Chłopak się odwraca i zamierza już iść, ale na chwilę się zatrzymuje.
- Mówiłem ci już, że wyglądasz w tej sukience seksownie i z chęcią bym ją z ciebie zdjął? - Pyta z zadziornym uśmiechem, a ja się śmieję.
- Idź zanim skopię ci dupsko. - Odpowiadam.
- Uwierz księżniczko, że nie dałabyś rady. - Puszcza mi oczko.
Wsiada do samochodu, a ja wchodzę do domu. Od razu zamykam drzwi na klucz. Rozglądam się po korytarzu, w którym jest ciemno. Jedyne światło, które widzę, dochodzi z salonu. Zdejmuję po cichu buty. Mam nadzieję, że dziewczyny jeszcze nie śpią. Idę na wszelki wypadek po cichutku do salonu, kiedy staję w wejściu, widzę Saki, która siedzi na fotelu i czyta jakąś książkę. Moja druga przyjaciółka leży rozwalona na kanapie i śpi z otwartą buzią. Obydwie są w piżamach. Wchodzę do salonu, a Saki podnosi wzrok znad książki, po chwili ją zamyka i odkłada na półkę. Na jej ustach gości uśmiech.
- I jak tam? Zmęczona?
Podchodzę do niej bliżej i siadam naprzeciwko niej na podłodze. Opieram dłonie z tyłu pleców i odchylam głowę do tyłu. Zamykam oczy.
- Zmęczona to za mało. Czuję się padnięta. - Marudzę.
- Spokojnie, wyśpisz się. - Pociesza mnie z uśmiechem.
- Mhm. Jakbym tak mogła leżeć w łóżku cały dzień...
- Młoda jesteś, na starość będziesz odpoczywać. - Saki się śmieje.
- A ta co? - Wskazuję głową na Ino.
- Długo tak śpi? - Pytam. Saki wzdycha przeciągle.
- Wróciłyśmy, umyła się i poszła w kimę. - Odpowiada z uśmiechem.
- Co się działo jak poszłyśmy? Opowiadaj.
- Poszłam szukać Uzumakiego, a znalazłam pijanego Scotta. - Wzdycham.
- Wiedziałam, że dziarzył razem z Chrisem, ale nie myślałam, że aż tyle. Mocno się uchlał? - Pyta z uśmiechem.
- Sporo skoro mnie pocałował. - Opowiadam.
- Serio?! - Pyta podekscytowana.
- Aha. Nie wiem, czy wam mówiłam, ale na imprezie wyznał, że mu się podobam. - Wzdycham zmęczona.
- Sakura Haruno, przyciągasz do siebie facetów na potęgę. - Stwierdza Saki.
- I co z tego? Facetów mam dość. Przynajmniej na razie. - Ziewam.
- Dalej ci nie przeszło po Chrisie?
- A co mi miało po nim przechodzić? - Pytam z uśmiechem.
- No wiesz, złość do płci przeciwnej. - Podpiera głowę o rękę, którą trzyma na kolanie zgiętą w łokciu.
- To bardziej złość na Chrisa niż na innych mężczyzn. - Tłumaczę.
- To co cię w tym złości? - Docieka.
- To, że nie zakończył tego związku w cywilizowany sposób. Musiał zdradzić mnie z tą szmatą. - Prycham.
- Nie przejmuj się tym. Zapomnij i będziesz miała święty spokój. - Uśmiecha się.
- Nawet nie zamierzam zaprzątać sobie tym głowy. - Wzdycham. Kładę się na podłogę.
- Saki?
- Mhm?
- Dzisiaj przytrafiło mi się coś dziwnego. Wydawało mi się, że coś widzę, czego wcale nie było. - Tłumaczę jak najprościej umiem.
- To znaczy? - Pyta wyraźnie zaciekawiona.
- Naruto kłócił się dzisiaj z jakimś kolesiem. Nie wiem jak wyglądał, bo go nie widziałam. Było ciemno. W końcu ten nieznajomy sięgnął po butelkę, którą rozbił na dłoni Uzumakiego. Byłam pewna, że ma ranę, a kiedy dokładnie obejrzałam jego rękę... nic tam nie było. Nie wiem, czy nie powinnam przejść się do okulisty albo psychologa. - Prycham.
Saki przez chwilę się nie odzywa. Nad czymś myśli. Słyszę jak wstaje z fotela i widzę kątem oka, że siada obok mnie na podłogę. Po chwili się kładzie i głośno wzdycha. Zaplata ręce na brzuchu.
- Było ciemno, mogło ci się przewidzieć. - Odpowiada niepewnie.
- Pewnie masz rację. - Stwierdzam i na nią patrzę.
- Nie chce mi się iść do łazienki, zanieś mnie. - Uśmiecham się do niej.
- Pff jeszcze czego. Dziecko moje jesteś? Rusz dupsko, spalisz trochę tego tłuszczu. Dobrze ci to zrobi. - Kpi z uśmiechem.
- Dzięki, kochanie. Zawsze umiesz poprawić człowiekowi humor. Mówiłam już, że przechodzę na królicze żarcie? - Pytam z uśmiechem.
- Aha. Od trzech lat. - Saki się śmieje, a ja dołączam do niej. 


~.~

Hej misie! Sorki, że notki nie było tak długo, ale to tylko złośliwość rzeczy martwych. Miałyśmy problem z internetem. Liczymy na komentarze. Hope you like it! Paula&Patty

9 komentarzy:

  1. Rozdziały pojawiają się przeważnie po godzinie 21. I tutaj zadam pytanie, czy nie lepiej byłoby wam przełożyć wstawianie notek na np. sobotę? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z reguły wiemy, że w soboty nie chciałoby się nam wstawiać rozdziałów, albo po prostu byśmy zapominały :D Będziemy się teraz starały wstawiać o wcześniejszych porach. Winą obarczajcie szkołę, to wszystko przez nią :P

      Usuń
  2. Rozdzial jest swietny jak zwykle, podobaja mi sie momety z narusaku, wydaje mi sie ze to byl ten brat Naruto. Pozdrawaiam i zycze weny. Gulbiszonka

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział super, zycze weny i czekam na nekst.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest świetny najlepszy blog o NaruSaku jaki czytałam w życiu czekam na next ;) I rzycze sporo weny pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Swietna notka czekam na nastepna.

    OdpowiedzUsuń
  6. Notka mega niemoge ci doczekac nastepnej

    OdpowiedzUsuń
  7. Notka jak zawsze fenomenalna. Z niecierpliwością czekam na kolejną. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. notatka jak zawsze genialna

    OdpowiedzUsuń