wtorek, 18 października 2016

#6 Rozdział

- Powinieneś już iść. - Szepczę. Tylko na tyle mnie stać? Serio?
- Nie chcesz, żebym wyszedł. - W odpowiedzi posyła mi kuszący uśmiech.
Przywiera ustami do mojej szyi. Przymykam oczy, kiedy czuję jak przysysa się do wrażliwej skóry. To jest bardzo przyjemne uczucie. Jego wargi kierują się coraz wyżej. Czuję ciepły oddech Uzumakiego, który wywołuje falę dreszczy. Dociera do kącika moich ust. W podbrzuszu pojawia się ciepło, które rozchodzi się po całym moim ciele.
- Nie czuję się komfortowo. - Mówię zażenowana tym, że jego obecność tak na mnie działa.
- Zaraz coś na to poradzimy Haruno. - Mówi ściszonym, uwodzicielskim i niskim głosem. Jego dłonie lądują na moich biodrach, są takie ciepłe. Pragnę, żeby mnie pocałował. Po chwili spełnia moje żądanie i wpija się w moje usta. Całuje mnie bardzo powoli. Czuję jak jego prawa ręka podwija moją jeansową kurteczkę. Dłonie wplątuję w  gęste włosy chłopaka, które jak zawsze są w nieładzie. Wygląda przez to jeszcze bardziej pociągająco i seksownie. Włosy Naruto są miłe w dotyku. W tej chwili nie myślę o niczym innym jak o jego słodkich pocałunkach. Nawet w pewnym stopniu nie zauważam, że jego ręka wędruje wyżej po moim ciele. Liczy się tylko obecność Uzumakiego i ta cudowna chwila. Moje ciało płonie, pragnąc jego dotyku. To może się bardzo źle skończyć. Blondyn czując, że chcę się odsunąć, chwyta jedną dłonią za mój policzek. Całkowicie się mu poddaję. Dłoń błękitnookiego z policzka wędruje niżej. Zatrzymuje się na guziczku od mojej kurteczki. Słychać nasze przyśpieszone oddechy. Uzumaki zamierza odpiąć pierwszy guzik, ale przerywa mu mój telefon. Zdyszany odsuwa ode mnie trochę głowę. Dłonie opiera na blacie tuż obok moich bioder, a głowę ma spuszczoną w dół przy mojej szyi. Czuję na niej jego przerywany, ciepły oddech. Patrzę się przed siebie. Nie mogę uspokoić oddechu. Chwytam dłonią za telefon i bez sprawdzania kto dzwoni, odbieram. Uzumaki wciąż sterczy w tej samej pozycji.
- Słucham? - Pytam już w miarę normalnym głosem.
- Sakurcia kochanie? Jesteś chora? Masz dziwny głos.
- Nie ciociu, wszystko w porządku. Dojechaliście bezpiecznie? - Pytam. Uzumaki się odsuwa z figlarnym uśmiechem.
- Do zobaczenia jutro. - Puszcza do mnie uwodzicielski uśmiech i znika z pola widzenia. Słyszę tylko dźwięk zamykanych drzwi.
- Kto to był kochanie? Wyczuwam mężczyznę. - Mówi przerażona. Uśmiecham się.
- To tylko kolega. - Czy aby na pewno tylko kolega? Wydaje mi się, że to co przed chwilą się wydarzyło o tym nie świadczy. Ten kolega próbował prawdopodobnie zaciągnąć mnie do łóżka.
- Co robił u ciebie o tak późnej porze? - Ciocia jest cholernie podejrzliwa.
- Uprawialiśmy tylko seks. - Mówię z uśmiechem, wyobrażając sobie jej minę.
- Słucham?! Wiedziałam, że to był zły pomysł! Ale kto mnie słucha?! - Krzyczy do słuchawki, a ja się śmieję. Nie mogę się powstrzymać.
- Żartowałam. - Mówię w napadach śmiechu. - Byliśmy w kinie, a potem grzecznie odprowadził mnie do domu. - Pomijam kilka szczegółów.
- Dziecko, nie mów mi nigdy więcej takich rzeczy, bo ja tu się naprawdę o ciebie martwię. - Mówi czule.
- Wiem, spokojnie. Nic złego się nie dzieje. Wyluzuj ciotka i baw się dobrze.
- Ja ci dam wyluzuj. Lekcje odrobione? - Uśmiecham się. Nawet jak jest daleko to próbuje mnie kontrolować.
- Spokojna twoja rozczochrana. - Uśmiecham się. - Jest już późno, a ty pewnie jesteś zmęczona.
- Może troszeczkę. - Odpowiada.
- W takim razie bawcie się dobrze i o mnie proszę się nie martwić. Jest okay.
- Kochanie, jesteś dla mnie najważniejsza. Wyobrażasz sobie, że mogłabym się o ciebie nie martwić? - Pyta z troską.
- Znając twój charakter to ta opcja nawet nie wchodzi w grę. - Odpowiadam z uśmiechem.
- Okay, nie będę cię już zamęczać. Idź spać, bo już późno.
- Dzięki ciociu. Śpij dobrze i pozdrów wujka. Powiedz, że go kocham. - Mówię z uśmiechem.
- Wujek przesyła ci całuski. Śpij dobrze kochanie. - Ciocia się rozłącza.
Okładam telefon na blat, po czym zaraz głośno wzdycham. Jestem już prawie uspokojona. Właśnie, prawie. Jak mogę dopuszczać, żeby jakiś chłopak tak na mnie działał? Bez sensu. Zeskakuję z blatu, biorę telefon w dłoń i idę do korytarza. Zamykam drzwi na klucz, a potem wlokę się na górę do swojego pokoju. Biorę piżamkę i bieliznę. Odkładam telefon na szafkę nocną obok łóżka. Wchodzę do łazienki i zdejmuję z siebie brudne ubrania, które od razu lądują w koszu na pranie. Cholera, co to miało być? Sądziłam, że Naruto się mną nie interesuje. Przynajmniej na to wyglądało.
- Albo sobie z ciebie żartuje, idiotko. - Mówię do swojego odbicia.
Wchodzę pod prysznic i odkręcam ciepłą wodę. Od razu zmywa ze mnie całe zmęczenie. Myję ciało i włosy. Spłukuję z siebie pianę i wychodzę obwiązana w ręczniku z łazienki. Podchodzę do szafki nocnej i próbuję odblokować telefon.
- Cholera. - Klnę pod nosem.
Rozładował się, świetnie. Szukam w półce ładowarki i podłączam do niej telefon. Odkładam go na miejsce i wracam do toalety. Przebieram się w piżamę, myję zęby i wędruję do łóżka. Kładę się i szczelnie nakrywam kołdrą. Sięgam po telefon. Na nowo go włączam i chwilę czekam. Och, jedno nieodebrane połączenie i wiadomość. Patrzę kto dzwonił. Unoszę brew w geście zdziwienia i marszczę czoło. Dzwonił Uzumaki. Czego mógł chcieć? Patrzę na wiadomości.

Od: Naruto (23:20)
Nie odbierasz. Strach cię obleciał przez ten pocałunek Haruno? Pamiętaj, że jutro po ciebie wpadnę o osiemnastej. Bądź gotowa ;)

Pfff nic mnie nie obleciało. Zaraz mu napiszę...

Do: Naruto (23:30)
Po prostu rozładował mi się telefon. Czemu niby miałby oblecieć mnie strach Uzumaki?

Tak, to mu napisałaś... Żenujące, nawet dogryźć mu nie potrafię. Niemal natychmiast dostaję odpowiedź.

Od: Naruto (23:31)
Można powiedzieć, że... nie jestem grzecznym chłopcem. Na pewno to zauważyłaś. W niektórych budzę nawet strach. Pytam cię o to, bo gwałtownie się ode mnie odsunęłaś przed pocałunkiem... jakbyś się go bała.

I co ja biedna mam o tym myśleć? Tak Uzumaki! Zauważyłam, że jesteś inny.

Do: Naruto (23:34)
Powiedz mi, dlaczego mnie pocałowałeś?

Od: Naruto (23:35)
Jak zwykle głodna wiedzy. Czemu cię pocałowałem? Bo miałem na to ochotę, nie dziw się. Jesteś seksowna i umiesz oddziaływać na chłopaka ;)

Do: Naruto (23:36)
To nie ma żadnego sensu. Nie powinieneś był tego robić.

Próbuję go sprowokować, żeby powiedział coś więcej, przecież nie będę od niego wszystkiego wyciągać.

Od: Naruto (23:38)
Och, nie udawaj. Wiem, że ci się podobało. Tak samo jak mi.

Ma cholerną rację, mi też się podobało, ale co z tego? Ten pocałunek uświadomił mi, że Uzumaki bardzo pociąga mnie od strony fizycznej.

Do: Naruto (23:40)
Skąd ta pewność?

Od: Naruto (23:42)
Gdybym posunął się zbyt daleko... na pewno dostałbym w pysk, a moja twarz ma się dobrze. Wciąż jest tak samo przystojna jak kilka godzin wcześniej;)

Mimo wszystko na ostatnie zdanie na mojej twarzy pojawia się uśmiech.

Do: Naruto (23:43)
Widzę, że skromność bierze nad tobą górę. Idziesz jutro do szkoły?

Od: Naruto (23:45)
Aż tak bardzo chcesz mnie zobaczyć? Spokojnie, na balu będę cały twój ;)
Nie sądzę, żebym przyszedł do szkoły, więc będziesz musiała trochę potęsknić.

Cholera. Jutro bal, a ja nie wiem co założę. Może powinnam odwołać? Niee zbyt kusząca jest propozycja zobaczenia Uzumakiego w garniturze. Sakura, pomyśl. Jak dowiedzieć się, czego Naruto od ciebie oczekuje? Może on chce po prostu się ze mną przespać, ale ja nie bawię się w takie rzeczy. Od tego w szkole mamy szmatosukoglizdę Aurorę. Chciałam się tylko z nim zaprzyjaźnić, wciąż tego chcę. Ten pocałunek to była jakaś pomyłka. Nerwowo przygryzam wargę. Długo się nie zastanawiając wystukuję mu szybką wiadomość.

Do: Naruto (23:50)
Dobranoc.

Od: Naruto (23:51)
Serio? Dobranoc? Tak kończysz rozmowę?

Do: Naruto (23:51)
Idę spać, więc życzę ci dobrej nocy. Niektórzy mają obowiązki.

Czekam aż mi coś odpisze. Po chwili przychodzi wiadomość.

Od: Naruto (23:52)
Dobranoc księżniczko. Do zobaczenia jutro :*

Odkładam telefon na szafkę i przewracam się na lewy bok. Wtulam się w kołdrę. Co ja biedna teraz zrobię?

***

Słyszę dzwonek do drzwi, więc szybko do nich podchodzę. Jest dziesiąta, kto to może być? Otwieram drzwi i widzę wysokiego bruneta z brązowymi oczami. Na jego całej twarzy da się zauważyć blizny po trądziku, a w niektórych miejscach malutkie krostki.
- Dzień dobry.
- Hej. O co chodzi? - Pytam.
- Sakura Haruno?
- Mhm.
- Przyniosłem przesyłkę. Jest już opłacona, wystarczy podpisać.
Podaje mi podkładkę z papierem i długopisem. Biorę to i składam swój podpis. Oddaję chłopakowi jego własność.
- Dziękuję. - Odpowiada z uśmiechem i wręcza mi dość spore pudełko.
- Ja również dziękuję.
Zamykam drzwi i wchodzę do kuchni, kładę paczkę na stół. Patrzę odruchowo na zegarek. Okay, do szkoły mam na jedenastą, więc się wyrobię. Podnoszę powoli wieko. Moim oczom ukazuje się piękna, czerwona sukienka, a na niej kawałek kartki.

Kochana Sakurciu,
Nie chciałaś sukienki, ale razem z ciocią pomyśleliśmy, że ci się przyda. Sama byś jej nie kupiła. Nie bądź zła. Chcemy, żebyś wyglądała pięknie. Mamy nadzieję, że ci się spodoba. Uważaj, na dnie znajduje się czarna maska karnawałowa. Na pewno będzie pasowała do tej skromnej, ale pięknej sukienki. Baw się dobrze złotko. Kochamy Cię.
Wujek i ciocia.

Moja ciocia i wujek mają rację w dwóch rzeczach. Po pierwsze, na pewno nie kupiłabym nowej sukienki, bo uważam, że nie jest mi potrzebna. Po drugie, ta co mi kupili... uważam, że jest bardzo ładna. Patrzę na nią ostatni raz i zamykam pudło. Biorę w dłoń telefon i klucze. Zakładam buty i wychodzę z domu. Najpierw oczywiście zamykam go na klucz. Mam przeczucie, że dzisiejszy wieczór będzie dziwny...

Perspektywa Naruto;
- Saki do jasnej cholery! Spóźnimy się! - Słyszę krzyk Ino.
Siedzę teraz w kuchni i jem śniadanie. Gówno mnie obchodzi co dzieje się wokół. Chyba nigdy nie zrozumiem dlaczego one się tak śpieszą do tej szkoły. Co im to da? Sasuke już dawno wyszedł, podobno był umówiony na korki z matmy. Słyszę odgłos szybkiego schodzenia po schodach. Zapewne to Saki.
- Czy ty nie umiesz chociaż raz wstać wcześniej i przygotować się na odpowiednią godzinę? - Krzyczy Ino. Uważam, że trochę przesadza. Może ma trudne dni.
- Umiem, tylko mi się nie chce. Wolę sobie dłużej pospać.
Wyobrażam sobie teraz złość na twarzy Ino, a u Saki uśmiech. Słyszę bardzo dziwny odgłos, prawdopodobnie wydobywa się on z gardła blondynki.
- Czy ty?! Czy ty na mnie warczysz?! - Pyta oburzona Saki. - Tak! Ty na mnie warczysz! Jak możesz? Pfff ja ci dam, warczeć na siostrę. Kto to słyszał? Co się z tobą dzieje dziewczyno? - Wiem, że Saki się z nią drażni. Na moje usta wkrada się uśmiech.
- Chodź już. - Mówi już prawie opanowana Ino.
- Dobra dobra. Do zobaczyska Naru! - Krzyczy do mnie z korytarza.
- Do potem mała! - Odkrzykuję.
Dojadam kanapkę i wstaję od stołu. Zmywam naczynia, ale tylko i wyłącznie dlatego, żeby uniknąć potem pieprzonych krzyków. Wolę mieć spokój. Idę na górę do swojego pokoju. Podchodzę do szafki nocnej, żeby wziąć telefon. Moja ręka zastyga tuż nad nim, kiedy słyszę dźwięk otwieranych drzwi. Nasłuchuję i słyszę kroki. Biorę w dłoń telefon, który chowam do kieszeni. Powoli i po cichu idę w kierunku drzwi, wychodzę nimi na korytarz. Wyczuwam męskie perfumy, które swoją drogą są chujowe i używa ich jakiś laluś. Kieruję się za tym zapachem, schodząc po cichu po schodach, a następnie idąc do kuchni. Widzę go, stoi odwrócony do mnie plecami. Prostuję się, zaciskam pięści i szczękę. Próbuję się w ten sposób opanować. Przede mną stoi wysoki, dobrze zbudowany brunet.
- Witaj bracie.
Odwraca się w moją stronę z chamskim uśmieszkiem. Wkurwia mnie samą swoją obecnością i mam ochotę go zabić. Muszę się naprawdę powstrzymywać, żeby tego kurwa nie zrobić. Kiedy widzę wesołe ogniki w jego niebieskich oczach, zalewa mnie krew.
- Nie przywitasz się ze mną? - Posyła mi zaczepny uśmiech. Podchodzę do niego.
- Mam się przywitać?
Unoszę delikatnie kąciki ust do góry I podchodzę do niego bliżej. Zaciskam prawą pięść i uderzam go znienacka w twarz. Chłopak pod wpływem ciosu ląduje na podłodze. Widząc taką okazję nie mogę tego przegapić. Siadam na niego i zaczynam naprzemiennie uderzać go pięściami. W każdy cios wkładam swój gniew i nienawiść. Widzę krew, która leci z jego ust.
- Po co do cholery tu wracałeś?! - Krzyczę w trakcie uderzania.
Dzieje się coś, czego sam nie umiem kurwa ogarnąć i teraz to ja leżę pod nim. Jake trzyma na moim pieprzonym gardle zaciśnięte łapska. Jestem kurewsko zdziwiony, że nawet nie próbował się bronić. Uśmiecha się, co wygląda obrzydliwie, bo ma całą mordę we krwi.
- Należało mi się. - Stwierdza obojętnie. - Teraz cię puszczę, mógłbyś się uspokoić i normalnie ze mną porozmawiać? - Nic mu nie odpowiadam.
Mój pieprzony brat ze mnie schodzi. Wyciąga w moją stronę dłoń, żeby pomóc mi wstać, ale ja ignoruję ten fakt. Jeszcze kurwa tego brakowało, żebym mu rękę podawał. Staję na nogi o własnych siłach. Moje spojrzenie wyraża pogardę. Stoi przede mną jedyny człowiek na tej ziemi, którego kurewsko nienawidzę.
- Wypierdalaj stąd! Teraz! - Krzyczę, ale chłopak się śmieje.
- Jak zwykle agresywny. - Kręci głową w geście dezaprobaty.
- Nie znasz mnie. Nie obchodzi mnie twoje zdanie. Wypierdalaj póki jestem jeszcze dość miły. - Mówię z pogardą.
- Oj młody, widzę, że dzisiaj z tobą się nie da rozmawiać. Mamy załatwić tą sprawę przed Radą? Myślę, że tego byś nie chciał. - Uśmiecha się wrednie.
Wszystko co robi, robi z premedytacją i własną korzyścią. Zawsze mnie pogrążał, nie mógłby przepuścić żadnej okazji, żeby upokorzyć mnie przed Radą, albo doprowadzić do tego, żeby straciła do mnie zaufanie i szacunek. Udało mu się.
- Rada mnie nie obchodzi. Nawet ty mnie nie obchodzisz. - Wyrzucam te słowa przez zaciśnięte zęby.
- Rada może cię nie obchodzi, ale ja tak. Gdyby tak nie było, nie rzuciłbyś się na mnie z pięściami. - Mówi pewnie, na co w odpowiedzi prycham.
- Skończyłeś? Tam są cholerne drzwi! - Popycham go w tamtą stronę.
- Przyjdę później. Musimy omówić kwestię Sakury. - Uśmiecha się bezczelnie.
W moich żyłach krew osiąga temperaturę pieprzonego wrzenia. Zaciskam pięści i zęby. Tak bardzo się kontroluję, żeby znowu nie wybuchnąć.
- Wypierdalaj! - Podnoszę głos.
Widzę jego zwycięski uśmiech. Jake schodzi po schodkach, a ja ze złością trzaskam drzwiami. Uderzam kilka razy pięścią w ścianę. Po cholerę tu przyłaził? Na pewno zrobił to tylko po to, żeby zrobić mi na złość. Osuwam się plecami po ścianie i siadam na podłogę. Przecieram dłońmi twarz. Przyszedł, żeby wyprowadzić mnie z równowagi, a ja jestem tak popieprzony, że dałem się sprowokować. Dupek. Oglądam kostki prawej dłoni. Całe są w jego pieprzonej krwi. Wyciągam z kieszeni chusteczkę i wycieram dłoń z obrzydzeniem wymalowanym na mojej twarzy. Kostki są zaczerwienione. Podnoszę się z podłogi, biorę plecak i wychodzę z domu. Idę w kierunku pieprzonej szkoły, potrzeba mi trochę rozproszenia. Jaki jest prawdziwy powód jego powrotu? Rada na sto procent nie uniewinniłaby go tylko po to, żeby kurwa chodził za Sakurą. Jest coś jeszcze, coś większego. Muszę się dowiedzieć co to takiego. Kurwa. Spytałbym ojca, ale nie chcę go widzieć, ani z nim rozmawiać. Do matki też nie pójdę. Będę zmuszony poprosić Sasuke o pomoc, albo dziewczyny. Cholerny dupek, musiał przyjść z samego rana i popsuć mi humor. Jednak z drugiej strony, po co zaprzątać sobie myśli takim śmieciem? Nie warto. Wchodząc do szkoły zauważam na korytarzu sporo ludzi, co oznacza, że jest już przerwa. Idę w kierunku szafek. Dzieciaki, które mijam dziwnie na mnie spoglądają, w ich spojrzeniach widzę zazdrość. Ignoruję ten fakt, bo co mnie to kurwa obchodzi, że się na mnie patrzą. Widzę Sakurę, która stoi przy szafce, więc zmierzam w jej kierunku. Drogę niestety zastępuje mi Aurora. Kokieteryjnie się uśmiecha i stoi zdecydowanie zbyt blisko mnie.
- Więc jak przystojniaku, masz już partnerkę na bal? - Ta dziewczyna jest natrętna. Kątem oka widzę, że obserwuje nas Haruno.
- Niestety się spóźniłaś. - Uśmiecham się do Aurory.
- Wielka szkoda, moglibyśmy się świetnie razem bawić. - Dziewczyna wodzi palcem po moim ciele.
- Może innym razem. - Stwierdzam i zamierzam już odchodzić, ale Aurora nie daje za wygraną i całuje mnie w policzek. Wiem, że robi na złość Haruno, bo te dwie kurewsko się nienawidzą.
- Jeżeli chciałbyś spotkać się po balu... wiesz co robić. - Szepcze do mojego ucha.
Tylko kurwa ślepy by nie zauważył jak bardzo ta laska jest na mnie napalona. Lustruję ją wzrokiem. Ma duży biust, który zdecydowanie nie jest w moim guście. Preferuję mniejszy. Oblizuje powoli językiem swoją górną wargę. Próbuje mnie tym zachęcić, no, ale cóż. Nie mam na nią ochoty.
- Zastanowię się. - Mówię dość chłodno.
Ta dziewczyna ma w sobie coś, co totalnie mnie od niej odrzuca. Podchodzę do Haruno i opieram się bokiem o szafki. Jedyne co w tej chwili widzę to jej cholernie zgrabne i seksowne nogi, próbuję chociaż trochę opanować moje wulgarne myśli. Haruno jest zbyt pochłonięta grzebaniem w swojej szafce, żeby mnie zauważyć.
- Wiem, że tu jesteś Uzumaki. Nie przestraszysz mnie.
Jej słowa wywołują na mojej twarzy leciutki uśmiech. Haruno zamyka szafkę i na mnie patrzy. Ma na sobie krótkie jeansowe spodenki i białą bluzkę na ramiączka sięgającą do pępka z czarnym sercem. Ten strój podnieca mnie jeszcze bardziej. Wygląda cholernie pociągająco. Ta dziewczyna działa na mnie w niewytłumaczalny sposób. Zaciskam mocniej dłonie, z nadzieją, że to mi kurwa pomoże odwrócić moją uwagę od jej ciała.
- To wcale nie było moim celem. - Odpowiadam niskim głosem.
- To co jest twoim celem? - Pyta po kilku minutach ciszy.
Zagryza swoją kurewsko idealną wargę, co bardzo działa na moją wyobraźnię. Tylko kurwa nie mogę się na nią rzucić przy całej szkole, prawda? Lustruję dokładniej jej całe ciało. Wcześniej jakoś nie miałem na to czasu. Jej oczy są piękne. Pierwszy raz spotykam się z takim kolorem. Ma oczy w odcieniu pieprzonego szmaragdu. Jej usta w kształcie serca są pełne i delikatne w dotyku.
- Aktualnie? - Krzyżuję ręce na klatce piersiowej, wpatrując się w jej oczy.
- Mhm.
- Aktualnie mam ochotę cię pocałować. - Mówię unosząc delikatnie kąciki ust do góry.
Sakura się uśmiecha i kręci głową z dezaprobatą. Chyba jest trochę zakłopotana, albo nawet... zła?
- W co ty grasz Uzumaki? - Przechyla głowę lekko w prawą stronę i mruży oczy.
- W nic. 
- Więc po co mówisz mi takie rzeczy?
- Chciałaś wiedzieć. - Wzruszam obojętnie ramionami.
- Podszedłeś do mnie, żeby mnie pocałować? - Układa wszystko po kolei w głowie, marszcząc przy tym brwi.
- Co w tym dziwnego?
- Może to, że nie całuje się osoby, z którą nic cię nie łączy? - Odpowiada zgryźliwie.
- Pociągasz mnie, to mało? - Ciągnę dalej naszą słowną zabawę.
Kto wie, może uda mi się ją jeszcze bardziej zdenerwować? Chciałbym zobaczyć ją w takim stanie. Haruno przewraca oczami i złośliwie się uśmiecha.
- Skoro chcesz przeżyć krótkotrwały romansik, polecam Aurorę. Zapewniam, że z radością spełni to zadanie. - Mówi z kpiną. Jej imię wypowiada z nienawiścią.
- Może skorzystam z twojej rady. - Badam jej reakcję na moje słowa.
Haruno przewraca oczami. Odwraca się i chce już odejść, ale jej nie daję. Łapię ją za dłoń i pociągam w moją stronę. W tym miejscu, gdzie styka się nasza skóra, przechodzą jakieś prądy. Kurwa, co to za uczucie? Raczej nie jestem nim zachwycony. Haruno jest zaskoczona. Jej jedna dłoń ląduje na mojej klatce piersiowej. Twarz dziewczyny znajduje się bardzo blisko mojej. Widzę jak spogląda na moje usta, a potem w oczy. Wiem, że też ma na mnie ochotę. Jestem tego nawet pewny. Widzę to pożądanie z jakim na mnie patrzy.

Perspektywa Sakury;
- Jesteś dzisiaj bardzo niemiła. - Słyszę jego zniżony, seksowny głos.
Na ustach Uzumakiego widnieje uśmieszek. Po moim ciele rozchodzi się przyjemny dreszcz, kiedy czuję jak jedna jego dłoń ląduje na moim biodrze. Zastanawiam się w tej chwili co mi odpierdziela.
- Mam dzisiaj zły dzień. - Odpowiadam prawie szeptem.
Cholera, po co w ogóle mu się tłumaczę? Uzumaki uśmiecha się jeszcze szerzej.
- Myślę, że zaraz coś na to poradzimy. - Odpowiada.
Przysuwa twarz coraz bliżej mojej. Chce mnie pocałować, a ja nie mogę się ruszyć. Stoję jak zahipnotyzowana. Co on w sobie takiego ma? Oblizuję spierzchnięte usta. Nasze twarze dzieli dosłownie kilka centymetrów. Cholera, muszę pamiętać, że jestem na niego zła.
- Sakura! - Słyszę znajomy głos, który wyrywa mnie z transu.
Uzumaki nie jest zadowolony, że ktoś nam przerwał. Wzdycha zrezygnowany i nieznacznie się ode mnie odsuwa. Ja za to jestem cholernie prze szczęśliwa, że zostałam uratowana przed popełnieniem ogromnego błędu. Chcę tylko przyjaźni, nic więcej.
- Dokończymy później Haruno. Przyjadę po ciebie o osiemnastej. - Puszcza do mnie oczko. Uzumaki dzisiaj mnie wkurzył. Wydaje mi się, że robi to celowo. Skoro chce się tak bawić...
- Nie fatyguj się. Weź na bal Aurorę, z chęcią przyjmie twoje zaproszenie. - Uśmiecham się wrednie. Uzumaki cicho się śmieje. Przypomina to mruknięcie.
- Co ty masz do tej dziewczyny? Zazdrosna? - Widzę jak podnosi jeden kącik ust do góry.
- Wiesz co Uzumaki? Pieprz się. - Odwracam się i idę w kierunku Ino.
- Tylko z tobą. - Odkrzykuje. - Będę o osiemnastej.
W co on sobie pogrywa? Co sobie wyobraża? Jestem głupia, daję mu się prowokować, a nie powinnam. Kiedy podchodzę do Ino, napotykam jej pytające spojrzenie.
- Czy możesz mi do cholery wytłumaczyć co się dzieje między wami? - Chwyta mnie za dłoń i ciągnie na parapet. Siadam z przeciągłym westchnięciem.
- No? - Pogania mnie.
- Nie wiem. Uzumaki dziwnie się zachowuje.
- To znaczy? Poczekaj. Od początku. Jak minęła wam randka?
- Na początku była jakaś dziwna atmosfera. Naruto zachowywał się jakby był nieobecny. Potem wprosił się do mojego domu i zrobił kolację. Powiedział, że chce zrekompensować mi kino.
- Naruto zrobił kolację? - Widzę, że moja przyjaciółka jest zaskoczona.
- Tak, a po kolacji zaczął ze mną flirtować, nawet mnie pocałował. - Wiem już po minie blondynki, że nie jest tym zachwycona.
- No, a dzisiaj widziałam go z Aurorą. Wiem, że mnie ostrzegałyście. - Wzdycham. - Tylko mogę ci zaręczyć, że z mojej strony nic nie ma, nie wiem jak u niego. Pójdę z nim dzisiaj na ten bal i potem niech się odczepi. - Widzę, że moja przyjaciółka układa sobie wszystko w głowie. Jej wyraz twarzy nie zwiastuje nic dobrego, marszczę brwi.
- Co jest?
- Widzisz Sakura... jak już Naru się do ciebie przyczepił...
- To co? - Poganiam ją, kiedy na chwilę przerywa.
- To trudno będzie ci się od niego uwolnić.
Nie wiem, czy mam się cieszyć czy płakać. Muszę mu chyba wytłumaczyć, że chcę przyjaźni, a nie romansów.
- Nieważne, nie mam ochoty, żeby o nim rozmawiać. Będę musiała go znosić cały wieczór. - Wzdycham podirytowana.
- Już nie udawaj, że to będzie dla ciebie aż tak trudne. - Uśmiecha się zaczepnie.
- Powinno ci być mnie szkoda. Powinnaś mi współczuć, jaka z ciebie przyjaciółka ja się pytam? - Udaję oburzenie.
- Z moich obliczeń wychodzi, że na twoim miejscu chciałoby być dużo dziewczyn z tej szkoły. Więc nie, nie współczuję ci skarbie. Tylko proszę, uważaj na siebie i się w nim nie zakochaj. - Upomina.
- Nie jestem głupia, a poza tym nie zamierzam się wplątywać w jakąś idiotyczną miłość. - Mówię pewna siebie.
- Tak? A znasz powiedzenie, miłość i sraczka przychodzą znienacka? - Uśmiecham się na jej słowa. Coś w tym głupim powiedzeniu jest na rzeczy. Nie chcę o tym dłużej myśleć.

***

Od kilku minut jestem już w domu. Lekcje skończyłam o szesnastej. Siedzę w salonie na kanapie i oglądam telewizję. Leci właśnie mój kochany serial o Barrym Allenie. Obżeram się przy tym litrowymi, czekoladowymi lodami. W normalnych okolicznościach mogłabym zjeść je całe, ale, że zjadłam przed chwilą obiad jestem pełna. Patrzę na zegarek. Mam jeszcze sporo czasu do osiemnastej. Uzumaki powiedział, że po mnie przyjedzie. Wciąż jestem na niego wkurzona. Od tej sytuacji na szkolnym korytarzu nie widziałam go do końca dnia. Może i dobrze, bo zapewne bym go rozszarpała. Słyszę dzwonek mojego telefonu, więc szukam go pod stertą pustych paczek po żelkach. Uśmiecham się zwycięsko, kiedy w końcu go znajduję. Na ekranie widzę uśmiechniętą Saki, więc naciskam zieloną słuchawkę.
- Co tam kicia? - Pytam.
- Co robisz? - Ignoruje moje pytanie. Wzdycham ciężko z przeżarcia.
- Poczyniam przygotowania do balu. Sama rozumiesz, fryz i te sprawy. - Mówię zmęczona, rozciągając się wygodnie na kanapie.
- Współczuję, musi ci być bardzo ciężko. No wiesz, musisz sama ułożyć fryzurę i się pomalować. - Słyszę jej współczujący głos.
- No niestety. Jakoś sobie radzę kochanie, już włosy mam ułożone. Makijaż właśnie kończę. - Kłamię, sięgając dłonią po żelkę i wsadzając ją do buzi. Gdyby Saki dowiedziała się co tak naprawdę robię... dałaby mi nieźle popalić.
- No popatrz, ty się tak starasz, a ja posądziłam cię o najgorsze.
- To znaczy?
- No wiesz, myślałam, że rozłożyłaś się na kanapie w swojej przydużej bluzce i dresowych spodniach. Zaczęłam nawet myśleć, że leżysz do góry brzuchem, żresz żelki z lodami i oglądasz telewizję. - Saki się śmieje.
Nerwowo zaczynam rozglądać się po mieszkaniu. Skąd ona to wszystko wie? Obserwuje mnie? Oglądam cały pokój i nic nie widzę. To moja przyjaciółka, przecież wie co robię zawsze, kiedy wracam ze szkoły. Prawda?
- No popatrz, a robię zupełnie co innego. - Śmieję się nerwowo.
- Doprawdy? - Upewnia się.
- Posądzasz mnie o kłamstwo? - Próbuję się wywinąć.
- Spójrz w okno, debilko. - Robię co każe, oczywiście mogłam się domyślić, że moje dwie przyjaciółki sterczą pod drzwiami. Uśmiecham się niewinnie.
- Może ruszyłabyś tą pulchną dupcię i otworzyłabyś nam drzwi?
Rozłączam się i idę do korytarza. Staję przed drzwiami, biorę głęboki oddech i powoli wypuszczam powietrze. Przecież dam sobie z nimi radę. Cholera, będzie więcej narzekania niż to warte. Przybieram uśmiech i pociągam za klamkę.
- Nareszcie. Aż tak gruba jesteś, że ciężko ci się do drzwi doczłapać? - Pyta wyraźnie rozbawiona Ino.
- Dalej żryj tyle żelek i lodów to niedługo w te drzwi się nie zmieścisz. - Kpi Saki.
- Ha, ha, ha. Bardzo zabawne. - Mówię i idę do salonu. Z powrotem rozsiadam się na kanapie.
- Będą musieli wzywać do ciebie straż pożarną, bo niedługo tak się roztyjesz, że pewnego dnia zaklinujesz się w drzwiach. - Kpi sobie Saki.
Mimo wszystko wiem, że sobie żartują, gdyby niektórzy ludzie posłuchali tego z boku, myśleliby, że dziewczyny mi dogryzają. Cóż, mylne wrażenie.
- Super, od jutra przechodzę na zieleninę. - Decyduję z uśmiechem.
- Królicze żarcie? Uwierz kochanie, to nie dla ciebie. Poddałabyś się po godzinie. O ile nawet nie wcześniej. - Stwierdza Ino, a ja się uśmiecham.
- Cóż, dzięki za wasze fantastyczne wsparcie. Lepszych przyjaciółek nie dałabym rady sobie wymarzyć. - Kpię ze złośliwym uśmieszkiem.
Przyglądam się im w skupieniu. Marszczę brwi, bo dopiero zauważam, że trzymają coś w rękach. Jakieś kuferki.
- Co to? - Pokazuję głową na wspomniane przedmioty. Wkładam do buzi kolejnego żelka.
- To moja kochana jest twoje zbawienie. - Odpowiada Ino.
Kręcę zrezygnowana głową. Dużo mi to powiedziało, naprawdę. Saki wzdycha.
- Tu są kosmetyki. - Pokazuje swoją skrzynkę. - A tu rzeczy do włosów, lakier i te sprawy. - Wskazuje głową z uśmiechem na skrzynkę, którą trzyma Ino. Wiedziałam, że nie przyszły tylko po to, żeby ze mną posiedzieć. Tak, to byłoby zbyt piękne, żeby było prawdziwe.
- Serio? Nie chcę wyglądać jak lalka barbie. - Wzdycham niezadowolona z tego pomysłu.
- Słuchaj młoda damo, masz czelność obrażać nasze umiejętności? - Pyta oburzona Saki.
- Chyba się pomyliłaś dziewczynko. - Stwierdza Ino z uśmieszkiem.
- Posłuchaj kochanie, przysięgamy, że nie zrobimy z ciebie drugiej Aurory. Jedna zdecydowanie nam wystarczy. - Saki się uśmiecha.
Dziewczyna wstaje i prawdopodobnie idzie w stronę łazienki.
- W to nie wątpię. - Wzdycham.
Chcę coś dodać, ale przerywa mi Ino.
- To będzie delikatny makijaż i delikatna fryzura. Spokojnie, nawet lakieru do włosów ci pożałuję.
- A wy? - Pytam.
- Co my?
- Macie sukienki, żeby się przebrać? Skoro już się tutaj pofatygowałyście to stratą czasu byłoby wracanie do domu. - Odpowiadam.
Przypominam sobie, że miałam zaprosić je na noc. Na moje usta wkrada się uśmieszek.
- Co wymyśliłaś? - Pyta Saki, która wchodzi do salonu i siada na fotel.
- Skąd wiesz, że coś w ogóle wymyśliłam?
- Widać po twojej minie. - Odpowiada z uśmiechem Ino.
- Jak same wiecie, wujek z ciocią pojechali na tą wycieczkę, a ja zostałam samiutka w domku...
- Coś mi się wydaje, że czeka nas przeprowadzka Saki. - Mówi z uśmiechem blondynka. Nawet nie wiedzą jaką mi sprawiają radość, naprawdę. Kocham z nimi przebywać, rozmawiać, oglądać filmy. Kocham robić z nimi wszystko. No okay, może nie do końca wszystko. Troszeczkę się zapędziłam.
- Serio? Zgadzacie się? - Chcę się upewnić.
- No pewnie. - Mówi Saki.
- Kogo jak kogo, ale pytasz nas? Jasne, że zostajemy. - Potwierdza blondynka.
- To co z waszymi sukienkami? - Przypominam.
- Nie wzięłyśmy. Po prostu wpadłyśmy na chwilę, żeby ciebie wyszykować. Skoro mamy tu nocować to dobrze się składa, że musimy wrócić. - Stwierdza Saki.
- Wrócimy do domu, spakujemy się, a potem jak przyjdziemy z balu to weźmiemy rzeczy i spotkamy się u ciebie. - Dodaje z uśmiechem Ino.
- A ty dziewczynko idziesz ze mną do łazienki, muszę zrobić ci włosy i cię pomalować, wiesz która godzina? - Kręcę przecząco głową, a Saki patrzy z przejęciem na zegarek.
- Dochodzi już siedemnasta. - Stwierdza Ino.
- Cholera, nie wiedziałam, że już tak późno.
- Jak jest się zajętym wchłanianiem w siebie lodów i żelek... - Mówi Saki.
Przewracam oczami, wiedziałam, że nie dadzą mi tak po prostu spokoju. Do końca życia będą mi wypominały, że zamiast szykować się na bal, żarłam żelki i lody. Tak, właśnie teraz coś sobie uświadomiłam. Jestem głupia, naprawdę. Zaraz bal, a ja się zajmuję głupotami. Przecież muszę wyglądać jakoś przyzwoicie. Cholera, czeka mnie mnóstwo pracy. Wstaję z kanapy i bez słowa idę do kuchni, z której biorę krzesełko i niosę do łazienki. Stawiam je przed lustrem i na nie siadam, po chwili dołącza do mnie Saki i Ino. Blondynka stawia kuferki na toaletce obok zlewu.
- To ja zrobię herbatkę. - Ciszę przerywa Saki. Słyszę przeciągłe westchnięcie Ino.
- Pora wziąć się za ten bałagan. - Widzę jej uśmiech w lustrze.
Mam nadzieję, że dotrzymają słowa i nie zrobią ze mnie lalki Barbie.

***

Dziewczyny poszły ode mnie kilka minut temu. Zbliża się już osiemnasta, a ja na całe szczęście jestem gotowa. Mam na sobie piękną, czerwoną sukienkę i czarne szpilki. Maskę schowałam do torebki, bo nie zamierzam jak na razie w niej paradować. Postanowiłam, że założę ją przed szkołą. Razem z dziewczynami zdecydowałyśmy, że moje włosy będą rozpuszczone. Ino trochę je podkręciła, więc wyglądają nieźle. Muszę przyznać, że moje przyjaciółki odwaliły kawał dobrej roboty. Zrobiły mi piękną fryzurę i delikatny makijaż. Niestety musiałam się zgodzić na to, żebym usta miała pomalowane czerwoną szminką. Oczywiście był to pomysł Saki. Moje oczy wyglądają zabójczo, są podkreślone czarną kredką i tuszem do rzęs, który sprawia, że wyglądają na dłuższe niż są w rzeczywistości. Biorę torebkę w dłoń i schodzę na dół. Idę do kuchni i wyjmuję z szafki szklankę, leję do niej wodę. Opieram się plecami o blat i piję wcześniej nalany płyn. Jestem zestresowana, przestraszona i podekscytowana. Nie wiem, które z tych uczuć jest silniejsze, boję się tego wieczoru, bo nie wiem czego mogę spodziewać się po Uzumakim. Słyszę dzwonek do drzwi, więc odstawiam szklankę do zlewu. Biorę kilka głębszych wdechów. Podchodzę do drzwi i po chwili je otwieram. Widzę przed sobą Uzumakiego, na jego ustach gości seksowny uśmiech. Zauważam jak obcina moje ciało od dołu do góry. Jest to niezręczne i peszące. Chłopak ubrał się w czarne spodnie i marynarkę w tym samym kolorze. Koszulę ma białą, w której dwa ostatnie guziki są odpięte. W kieszonce marynarki siedzi czerwona poszetka, a jego włosy jak zwykle są w nieładzie. Uzumaki wygląda elegancko i seksownie.
- Muszę stwierdzić Haruno, że wyglądasz zjawiskowo.
- Vice versa Uzumaki. - Chłopak przekłada dłonie za plecy i się prostuje.
- Gotowa? Możemy jechać? - Pyta posyłając mi zachęcający uśmiech.


~.~


Hej misie! Jak zwykle brak czasu wpłynął na lekkie opóżnienie. Jak opowiadanie podoba się do tej pory? Zachęcamy do wyrażenia opini. Hope you like it! Paula&Patty

7 komentarzy:

  1. Bardzo się podoba ;) Dobrze, że nie skończyłyście pisania po skończeniu pierwszego bloga, bo wtedy tylko talent by się zmarnował.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne! Mam pytanie notki są długie możecie je podzielić na pół i wstawiać 2 razy w tyg.

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo mi się podoba jestem cholernie ciekawy co będzie na tym balu macie bardzo duży talent do pisania i przyznaje racje pierwszemu komentarzowi dobrze ze nie skończyliście pisać bo to jest fantastyczny blok po tamtym już się nie mogę do czekać next pozdrawiam i życzę weny

    Moim zdaniem notatki nie są za długie a nawet nie raz za krótki

    Mam pytanie kiedy planujecie wrzucić nowy short-story przeczytałem nie dawno i bardzo mi się to spodobało nawet nie spodziewałem takiego zakończenia aż się łęska w oku zakręciła macie gotowy czy musicie dopiero na pisać???

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny jak zawsze ciekawi mnie co będzie się działo na tym balu. Wkurza mnie ta cała Aurora. Mam nadzieję że Naruto się z nią nie przespi. Pozdrawiam i życzę weny Gulbiszonka

    OdpowiedzUsuń
  5. Od 24 wchodze tu codziennie i czekam :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, w Poniedziałek będzie notka :) nie było jej tak długo, bo miałyśmy problem z internetem :/

      Usuń