- Powinieneś już iść.
- Szepczę. Tylko na tyle mnie stać? Serio?
- Nie chcesz, żebym wyszedł. - W odpowiedzi posyła mi kuszący uśmiech.
Przywiera ustami do mojej
szyi. Przymykam oczy, kiedy czuję jak przysysa się do wrażliwej
skóry. To jest bardzo przyjemne uczucie. Jego wargi kierują się
coraz wyżej. Czuję ciepły oddech Uzumakiego, który wywołuje falę
dreszczy. Dociera do kącika moich ust. W podbrzuszu pojawia się ciepło,
które rozchodzi się po całym moim ciele.
- Nie czuję się
komfortowo. - Mówię zażenowana tym, że jego obecność tak na
mnie działa.
- Zaraz coś na to
poradzimy Haruno. - Mówi ściszonym, uwodzicielskim i niskim
głosem. Jego dłonie lądują na moich biodrach, są takie ciepłe.
Pragnę, żeby mnie pocałował. Po chwili spełnia moje żądanie i
wpija się w moje usta. Całuje mnie bardzo powoli. Czuję jak
jego prawa ręka podwija moją jeansową kurteczkę. Dłonie wplątuję
w gęste włosy chłopaka, które jak zawsze są w nieładzie. Wygląda
przez to jeszcze bardziej pociągająco i seksownie. Włosy Naruto są
miłe w dotyku. W tej chwili nie myślę o niczym innym jak o jego
słodkich pocałunkach. Nawet w pewnym stopniu nie zauważam, że
jego ręka wędruje wyżej po moim ciele. Liczy się tylko obecność Uzumakiego i ta cudowna chwila. Moje ciało płonie, pragnąc jego
dotyku. To może się bardzo źle skończyć. Blondyn czując, że
chcę się odsunąć, chwyta jedną dłonią za mój policzek.
Całkowicie się mu poddaję. Dłoń błękitnookiego z policzka wędruje niżej.
Zatrzymuje się na guziczku od mojej kurteczki. Słychać nasze
przyśpieszone oddechy. Uzumaki zamierza odpiąć pierwszy guzik, ale
przerywa mu mój telefon. Zdyszany odsuwa ode mnie trochę głowę.
Dłonie opiera na blacie tuż obok moich bioder, a głowę ma
spuszczoną w dół przy mojej szyi. Czuję na niej jego przerywany,
ciepły oddech. Patrzę się przed siebie. Nie mogę uspokoić
oddechu. Chwytam dłonią za telefon i bez sprawdzania kto dzwoni,
odbieram. Uzumaki wciąż sterczy w tej samej pozycji.
- Słucham? - Pytam już w
miarę normalnym głosem.
- Sakurcia kochanie?
Jesteś chora? Masz dziwny głos.
- Nie ciociu, wszystko w
porządku. Dojechaliście bezpiecznie? - Pytam. Uzumaki się odsuwa z
figlarnym uśmiechem.
- Do zobaczenia jutro. - Puszcza do mnie uwodzicielski uśmiech i znika z pola widzenia. Słyszę
tylko dźwięk zamykanych drzwi.
- Kto to był kochanie?
Wyczuwam mężczyznę. - Mówi przerażona. Uśmiecham się.
- To tylko kolega. - Czy
aby na pewno tylko kolega?
Wydaje mi się, że to co przed chwilą się wydarzyło o tym nie
świadczy. Ten kolega próbował prawdopodobnie zaciągnąć mnie do
łóżka.
- Co robił u ciebie o tak
późnej porze? - Ciocia jest cholernie podejrzliwa.
- Uprawialiśmy tylko
seks. - Mówię z uśmiechem, wyobrażając sobie jej minę.
- Słucham?! Wiedziałam,
że to był zły pomysł! Ale kto mnie słucha?! - Krzyczy do
słuchawki, a ja się śmieję. Nie mogę się powstrzymać.
- Żartowałam. - Mówię
w napadach śmiechu. - Byliśmy w kinie, a potem grzecznie
odprowadził mnie do domu. - Pomijam kilka szczegółów.
- Dziecko, nie mów mi
nigdy więcej takich rzeczy, bo ja tu się naprawdę o ciebie
martwię. - Mówi czule.
- Wiem, spokojnie. Nic
złego się nie dzieje. Wyluzuj ciotka i baw się dobrze.
- Ja ci dam wyluzuj.
Lekcje odrobione? - Uśmiecham się. Nawet jak jest daleko to próbuje
mnie kontrolować.
- Spokojna twoja
rozczochrana. - Uśmiecham się. - Jest już późno, a ty pewnie
jesteś zmęczona.
- Może troszeczkę. -
Odpowiada.
- W takim razie bawcie się
dobrze i o mnie proszę się nie martwić. Jest okay.
- Kochanie, jesteś dla
mnie najważniejsza. Wyobrażasz sobie, że mogłabym się o ciebie
nie martwić? - Pyta z troską.
- Znając twój charakter
to ta opcja nawet nie wchodzi w grę. - Odpowiadam z uśmiechem.
- Okay, nie będę cię
już zamęczać. Idź spać, bo już późno.
- Dzięki ciociu. Śpij
dobrze i pozdrów wujka. Powiedz, że go kocham. - Mówię z
uśmiechem.
- Wujek przesyła ci
całuski. Śpij dobrze kochanie. - Ciocia się rozłącza.
Okładam telefon na blat, po czym zaraz głośno wzdycham. Jestem już prawie uspokojona. Właśnie,
prawie. Jak mogę
dopuszczać, żeby jakiś chłopak tak na mnie działał? Bez sensu.
Zeskakuję z blatu, biorę telefon w dłoń i idę do korytarza.
Zamykam drzwi na klucz, a potem wlokę się na górę do swojego
pokoju. Biorę piżamkę i bieliznę. Odkładam telefon na szafkę
nocną obok łóżka. Wchodzę do łazienki i zdejmuję z siebie
brudne ubrania, które od razu lądują w koszu na pranie. Cholera,
co to miało być? Sądziłam, że Naruto się mną nie interesuje.
Przynajmniej na to wyglądało.
- Albo sobie z ciebie
żartuje, idiotko. - Mówię do swojego odbicia.
Wchodzę pod prysznic i
odkręcam ciepłą wodę. Od razu zmywa ze mnie całe zmęczenie.
Myję ciało i włosy. Spłukuję z siebie pianę i wychodzę
obwiązana w ręczniku z łazienki. Podchodzę do szafki nocnej i
próbuję odblokować telefon.
- Cholera. - Klnę pod
nosem.
Rozładował się,
świetnie. Szukam w półce ładowarki i podłączam do niej telefon.
Odkładam go na miejsce i wracam do toalety. Przebieram się w
piżamę, myję zęby i wędruję do łóżka. Kładę się i
szczelnie nakrywam kołdrą. Sięgam po telefon. Na nowo go włączam
i chwilę czekam. Och, jedno nieodebrane połączenie i wiadomość.
Patrzę kto dzwonił. Unoszę brew w geście zdziwienia i marszczę
czoło. Dzwonił Uzumaki. Czego mógł chcieć? Patrzę na
wiadomości.
Od: Naruto (23:20)
Nie odbierasz. Strach cię
obleciał przez ten pocałunek Haruno? Pamiętaj, że jutro po
ciebie wpadnę o osiemnastej. Bądź gotowa ;)
Pfff nic mnie nie
obleciało. Zaraz mu napiszę...
Do: Naruto (23:30)
Po prostu rozładował mi
się telefon. Czemu niby miałby oblecieć mnie strach Uzumaki?
Tak, to mu napisałaś...
Żenujące, nawet dogryźć mu nie potrafię. Niemal natychmiast
dostaję odpowiedź.
Od: Naruto (23:31)
Można powiedzieć, że...
nie jestem grzecznym chłopcem. Na pewno to zauważyłaś. W
niektórych budzę nawet strach. Pytam cię o to, bo gwałtownie się
ode mnie odsunęłaś przed pocałunkiem... jakbyś się go bała.
I co ja biedna mam o tym
myśleć? Tak Uzumaki! Zauważyłam, że jesteś inny.
Do: Naruto (23:34)
Powiedz mi, dlaczego mnie pocałowałeś?
Od: Naruto (23:35)
Jak zwykle głodna wiedzy.
Czemu cię pocałowałem? Bo miałem na to ochotę, nie dziw się.
Jesteś seksowna i umiesz oddziaływać na chłopaka ;)
Do: Naruto (23:36)
To nie ma żadnego sensu.
Nie powinieneś był tego robić.
Próbuję go sprowokować,
żeby powiedział coś więcej, przecież nie będę od niego
wszystkiego wyciągać.
Od: Naruto (23:38)
Och, nie udawaj. Wiem, że
ci się podobało. Tak samo jak mi.
Ma cholerną rację, mi
też się podobało, ale co z tego? Ten pocałunek uświadomił mi,
że Uzumaki bardzo pociąga mnie od strony fizycznej.
Do: Naruto (23:40)
Skąd ta pewność?
Od: Naruto (23:42)
Gdybym posunął się zbyt
daleko... na pewno dostałbym w pysk, a moja twarz ma się dobrze.
Wciąż jest tak samo przystojna jak kilka godzin wcześniej;)
Mimo wszystko na ostatnie
zdanie na mojej twarzy pojawia się uśmiech.
Do: Naruto (23:43)
Widzę, że skromność
bierze nad tobą górę. Idziesz jutro do szkoły?
Od: Naruto (23:45)
Aż tak bardzo chcesz mnie
zobaczyć? Spokojnie, na balu będę cały twój ;)
Nie sądzę, żebym
przyszedł do szkoły, więc będziesz musiała trochę potęsknić.
Cholera. Jutro bal, a ja nie wiem co założę. Może powinnam odwołać? Niee
zbyt kusząca jest propozycja zobaczenia Uzumakiego w garniturze.
Sakura, pomyśl. Jak dowiedzieć się, czego Naruto od ciebie oczekuje? Może on chce po prostu się ze mną przespać, ale ja nie bawię się w takie rzeczy. Od tego w szkole mamy szmatosukoglizdę Aurorę.
Chciałam się tylko z nim zaprzyjaźnić, wciąż tego chcę. Ten
pocałunek to była jakaś pomyłka. Nerwowo przygryzam wargę. Długo
się nie zastanawiając wystukuję mu szybką wiadomość.
Do: Naruto (23:50)
Dobranoc.
Od: Naruto (23:51)
Serio? Dobranoc? Tak
kończysz rozmowę?
Do: Naruto (23:51)
Idę spać, więc życzę
ci dobrej nocy. Niektórzy mają obowiązki.
Czekam aż mi coś
odpisze. Po chwili przychodzi wiadomość.
Od: Naruto (23:52)
Dobranoc księżniczko.
Do zobaczenia jutro :*
Odkładam telefon na
szafkę i przewracam się na lewy bok. Wtulam się w kołdrę. Co ja
biedna teraz zrobię?
***
Słyszę dzwonek do drzwi,
więc szybko do nich podchodzę. Jest dziesiąta, kto to może być?
Otwieram drzwi i widzę wysokiego bruneta z brązowymi oczami. Na
jego całej twarzy da się zauważyć blizny po trądziku, a w
niektórych miejscach malutkie krostki.
- Dzień dobry.
- Hej. O co chodzi? -
Pytam.
- Sakura Haruno?
- Mhm.
- Przyniosłem przesyłkę.
Jest już opłacona, wystarczy podpisać.
Podaje mi podkładkę z
papierem i długopisem. Biorę to i składam swój podpis. Oddaję
chłopakowi jego własność.
- Dziękuję. - Odpowiada
z uśmiechem i wręcza mi dość spore pudełko.
- Ja również dziękuję.
Zamykam drzwi i wchodzę
do kuchni, kładę paczkę na stół. Patrzę odruchowo na zegarek.
Okay, do szkoły mam na jedenastą, więc się wyrobię. Podnoszę
powoli wieko. Moim oczom ukazuje się piękna, czerwona sukienka, a
na niej kawałek kartki.
Kochana
Sakurciu,
Nie
chciałaś sukienki, ale razem z ciocią pomyśleliśmy, że ci się
przyda. Sama byś jej nie kupiła. Nie bądź zła. Chcemy, żebyś
wyglądała pięknie. Mamy nadzieję, że ci się spodoba. Uważaj,
na dnie znajduje się czarna maska karnawałowa. Na pewno będzie
pasowała do tej skromnej, ale pięknej sukienki. Baw się dobrze
złotko. Kochamy Cię.
Wujek i
ciocia.
Moja ciocia i wujek mają
rację w dwóch rzeczach. Po pierwsze, na pewno nie kupiłabym nowej
sukienki, bo uważam, że nie jest mi potrzebna. Po drugie, ta co mi
kupili... uważam, że jest bardzo ładna. Patrzę na nią ostatni
raz i zamykam pudło. Biorę w dłoń telefon i klucze. Zakładam
buty i wychodzę z domu. Najpierw oczywiście zamykam go na klucz.
Mam przeczucie, że dzisiejszy wieczór będzie dziwny...
Perspektywa Naruto;
- Saki do jasnej cholery!
Spóźnimy się! - Słyszę krzyk Ino.
Siedzę teraz w kuchni i
jem śniadanie. Gówno mnie obchodzi co dzieje się wokół.
Chyba nigdy nie zrozumiem dlaczego one się tak śpieszą do tej
szkoły. Co im to da? Sasuke już dawno wyszedł, podobno był
umówiony na korki z matmy. Słyszę odgłos szybkiego schodzenia po
schodach. Zapewne to Saki.
- Czy ty nie umiesz
chociaż raz wstać wcześniej i przygotować się na odpowiednią
godzinę? - Krzyczy Ino. Uważam, że trochę przesadza. Może ma
trudne dni.
- Umiem, tylko mi się nie
chce. Wolę sobie dłużej pospać.
Wyobrażam sobie teraz
złość na twarzy Ino, a u Saki uśmiech. Słyszę bardzo dziwny
odgłos, prawdopodobnie wydobywa się on z gardła blondynki.
- Czy ty?! Czy ty na mnie
warczysz?! - Pyta oburzona Saki. - Tak! Ty na mnie warczysz! Jak możesz? Pfff ja ci dam, warczeć na siostrę. Kto to słyszał?
Co się z tobą dzieje dziewczyno? - Wiem, że Saki się z nią
drażni. Na moje usta wkrada się uśmiech.
- Chodź już. - Mówi już
prawie opanowana Ino.
- Dobra dobra. Do
zobaczyska Naru! - Krzyczy do mnie z korytarza.
- Do potem mała! -
Odkrzykuję.
Dojadam kanapkę i wstaję
od stołu. Zmywam naczynia, ale tylko i wyłącznie dlatego, żeby
uniknąć potem pieprzonych krzyków. Wolę mieć spokój. Idę na
górę do swojego pokoju. Podchodzę do szafki nocnej, żeby wziąć
telefon. Moja ręka zastyga tuż nad nim, kiedy słyszę dźwięk
otwieranych drzwi. Nasłuchuję i słyszę kroki. Biorę w dłoń
telefon, który chowam do kieszeni. Powoli i po cichu idę w kierunku
drzwi, wychodzę nimi na korytarz. Wyczuwam męskie perfumy, które
swoją drogą są chujowe i używa ich jakiś laluś. Kieruję się
za tym zapachem, schodząc po cichu po schodach, a następnie idąc do kuchni.
Widzę go, stoi odwrócony do mnie plecami. Prostuję się, zaciskam
pięści i szczękę. Próbuję się w ten sposób opanować. Przede
mną stoi wysoki, dobrze zbudowany brunet.
- Witaj bracie.
Odwraca się w moją
stronę z chamskim uśmieszkiem. Wkurwia mnie samą swoją obecnością
i mam ochotę go zabić. Muszę się naprawdę powstrzymywać, żeby
tego kurwa nie zrobić. Kiedy widzę wesołe ogniki w jego
niebieskich oczach, zalewa mnie krew.
- Nie przywitasz się ze
mną? - Posyła mi zaczepny uśmiech. Podchodzę do niego.
- Mam się przywitać?
Unoszę delikatnie kąciki ust do góry I podchodzę do niego
bliżej. Zaciskam prawą pięść i uderzam go znienacka w twarz.
Chłopak pod wpływem ciosu ląduje na podłodze. Widząc taką
okazję nie mogę tego przegapić. Siadam na niego i zaczynam
naprzemiennie uderzać go pięściami. W każdy cios wkładam swój
gniew i nienawiść. Widzę krew, która leci z jego ust.
- Po co do cholery tu
wracałeś?! - Krzyczę w trakcie uderzania.
Dzieje się coś, czego
sam nie umiem kurwa ogarnąć i teraz to ja leżę pod nim. Jake
trzyma na moim pieprzonym gardle zaciśnięte łapska. Jestem
kurewsko zdziwiony, że nawet nie próbował się bronić. Uśmiecha
się, co wygląda obrzydliwie, bo ma całą mordę we krwi.
- Należało mi się. -
Stwierdza obojętnie. - Teraz cię puszczę, mógłbyś się uspokoić
i normalnie ze mną porozmawiać? - Nic mu nie odpowiadam.
Mój pieprzony brat ze
mnie schodzi. Wyciąga w moją stronę dłoń, żeby pomóc mi wstać,
ale ja ignoruję ten fakt. Jeszcze kurwa tego brakowało, żebym mu
rękę podawał. Staję na nogi o własnych siłach. Moje spojrzenie
wyraża pogardę. Stoi przede mną jedyny człowiek na tej ziemi,
którego kurewsko nienawidzę.
- Wypierdalaj stąd!
Teraz! - Krzyczę, ale chłopak się śmieje.
- Jak zwykle agresywny. -
Kręci głową w geście dezaprobaty.
- Nie znasz mnie. Nie
obchodzi mnie twoje zdanie. Wypierdalaj póki jestem jeszcze dość
miły. - Mówię z pogardą.
- Oj młody, widzę, że
dzisiaj z tobą się nie da rozmawiać. Mamy załatwić tą sprawę
przed Radą? Myślę, że tego byś nie chciał. - Uśmiecha się
wrednie.
Wszystko co robi, robi z
premedytacją i własną korzyścią. Zawsze mnie pogrążał, nie
mógłby przepuścić żadnej okazji, żeby upokorzyć mnie przed
Radą, albo doprowadzić do tego, żeby straciła do mnie zaufanie i
szacunek. Udało mu się.
- Rada mnie nie obchodzi.
Nawet ty mnie nie obchodzisz. - Wyrzucam te słowa przez zaciśnięte
zęby.
- Rada może cię nie
obchodzi, ale ja tak. Gdyby tak nie było, nie rzuciłbyś się na
mnie z pięściami. - Mówi pewnie, na co w odpowiedzi prycham.
- Skończyłeś? Tam są
cholerne drzwi! - Popycham go w tamtą stronę.
- Przyjdę później.
Musimy omówić kwestię Sakury. - Uśmiecha się bezczelnie.
W moich żyłach krew
osiąga temperaturę pieprzonego wrzenia. Zaciskam pięści i zęby.
Tak bardzo się kontroluję, żeby znowu nie wybuchnąć.
- Wypierdalaj! - Podnoszę
głos.
Widzę jego zwycięski
uśmiech. Jake schodzi po schodkach, a ja ze złością trzaskam
drzwiami. Uderzam kilka razy pięścią w ścianę. Po cholerę tu
przyłaził? Na pewno zrobił to tylko po to, żeby zrobić mi na złość. Osuwam się plecami po ścianie i siadam na podłogę.
Przecieram dłońmi twarz. Przyszedł, żeby wyprowadzić mnie z
równowagi, a ja jestem tak popieprzony, że dałem się sprowokować.
Dupek. Oglądam kostki prawej dłoni. Całe są w jego pieprzonej
krwi. Wyciągam z kieszeni chusteczkę i wycieram dłoń z
obrzydzeniem wymalowanym na mojej twarzy. Kostki są zaczerwienione.
Podnoszę się z podłogi, biorę plecak i wychodzę z domu. Idę w
kierunku pieprzonej szkoły, potrzeba mi trochę rozproszenia. Jaki
jest prawdziwy powód jego powrotu? Rada na sto procent nie
uniewinniłaby go tylko po to, żeby kurwa chodził za Sakurą. Jest
coś jeszcze, coś większego. Muszę się dowiedzieć co to takiego.
Kurwa. Spytałbym ojca, ale nie chcę go widzieć, ani z nim
rozmawiać. Do matki też nie pójdę. Będę zmuszony poprosić
Sasuke o pomoc, albo dziewczyny. Cholerny dupek, musiał przyjść z
samego rana i popsuć mi humor. Jednak z drugiej strony, po co
zaprzątać sobie myśli takim śmieciem? Nie warto. Wchodząc do
szkoły zauważam na korytarzu sporo ludzi, co oznacza, że jest już
przerwa. Idę w kierunku szafek. Dzieciaki, które mijam dziwnie na
mnie spoglądają, w ich spojrzeniach widzę zazdrość. Ignoruję
ten fakt, bo co mnie to kurwa obchodzi, że się na mnie patrzą.
Widzę Sakurę, która stoi przy szafce, więc zmierzam w jej
kierunku. Drogę niestety zastępuje mi Aurora. Kokieteryjnie się
uśmiecha i stoi zdecydowanie zbyt blisko mnie.
- Więc jak przystojniaku,
masz już partnerkę na bal? - Ta dziewczyna jest natrętna. Kątem
oka widzę, że obserwuje nas Haruno.
- Niestety się spóźniłaś.
- Uśmiecham się do Aurory.
- Wielka szkoda,
moglibyśmy się świetnie razem bawić. - Dziewczyna wodzi palcem po
moim ciele.
- Może innym razem. -
Stwierdzam i zamierzam już odchodzić, ale Aurora nie daje za
wygraną i całuje mnie w policzek. Wiem, że robi na złość
Haruno, bo te dwie kurewsko się nienawidzą.
- Jeżeli chciałbyś
spotkać się po balu... wiesz co robić. - Szepcze do mojego ucha.
Tylko kurwa ślepy by nie
zauważył jak bardzo ta laska jest na mnie napalona. Lustruję ją
wzrokiem. Ma duży biust, który zdecydowanie nie jest w moim guście.
Preferuję mniejszy. Oblizuje powoli językiem swoją górną wargę.
Próbuje mnie tym zachęcić, no, ale cóż. Nie mam na nią ochoty.
- Zastanowię się. -
Mówię dość chłodno.
Ta
dziewczyna ma w sobie coś, co totalnie mnie od niej odrzuca.
Podchodzę do Haruno i opieram się bokiem o szafki. Jedyne co w tej
chwili widzę to jej cholernie zgrabne i seksowne nogi, próbuję chociaż trochę opanować moje wulgarne myśli. Haruno jest zbyt
pochłonięta grzebaniem w swojej szafce, żeby mnie zauważyć.
- Wiem, że tu jesteś Uzumaki. Nie przestraszysz mnie.
Jej słowa wywołują na
mojej twarzy leciutki uśmiech. Haruno zamyka szafkę i na mnie
patrzy. Ma na sobie krótkie jeansowe spodenki i białą bluzkę na
ramiączka sięgającą do pępka z czarnym sercem. Ten strój
podnieca mnie jeszcze bardziej. Wygląda cholernie pociągająco. Ta
dziewczyna działa na mnie w niewytłumaczalny sposób. Zaciskam
mocniej dłonie, z nadzieją, że to mi kurwa pomoże odwrócić moją
uwagę od jej ciała.
- To wcale nie było moim
celem. - Odpowiadam niskim głosem.
- To co jest twoim celem?
- Pyta po kilku minutach ciszy.
Zagryza swoją kurewsko
idealną wargę, co bardzo działa na moją wyobraźnię. Tylko kurwa
nie mogę się na nią rzucić przy całej szkole, prawda? Lustruję
dokładniej jej całe ciało. Wcześniej jakoś nie miałem na to
czasu. Jej oczy są piękne. Pierwszy raz spotykam się z takim
kolorem. Ma oczy w odcieniu pieprzonego szmaragdu. Jej usta w
kształcie serca są pełne i delikatne w dotyku.
- Aktualnie? - Krzyżuję
ręce na klatce piersiowej, wpatrując się w jej oczy.
- Mhm.
- Aktualnie mam ochotę
cię pocałować. - Mówię unosząc delikatnie kąciki ust do góry.
Sakura się uśmiecha i
kręci głową z dezaprobatą. Chyba jest trochę zakłopotana, albo
nawet... zła?
- W co ty grasz Uzumaki?
- Przechyla głowę lekko w prawą stronę i mruży oczy.
- W nic.
- Więc po co mówisz mi
takie rzeczy?
- Chciałaś wiedzieć. -
Wzruszam obojętnie ramionami.
- Podszedłeś do mnie,
żeby mnie pocałować? - Układa wszystko po kolei w głowie, marszcząc przy tym brwi.
- Co w tym dziwnego?
- Może to, że nie całuje
się osoby, z którą nic cię nie łączy? - Odpowiada zgryźliwie.
- Pociągasz mnie, to
mało? - Ciągnę dalej naszą słowną zabawę.
Kto wie, może uda mi się
ją jeszcze bardziej zdenerwować? Chciałbym zobaczyć ją w takim
stanie. Haruno przewraca oczami i złośliwie się uśmiecha.
- Skoro chcesz przeżyć
krótkotrwały romansik, polecam Aurorę. Zapewniam, że z radością
spełni to zadanie. - Mówi z kpiną. Jej imię wypowiada z
nienawiścią.
- Może skorzystam z
twojej rady. - Badam jej reakcję na moje słowa.
Haruno przewraca oczami.
Odwraca się i chce już odejść, ale jej nie daję. Łapię ją za
dłoń i pociągam w moją stronę. W tym miejscu, gdzie styka się
nasza skóra, przechodzą jakieś prądy. Kurwa, co to za uczucie?
Raczej nie jestem nim zachwycony. Haruno jest zaskoczona. Jej jedna
dłoń ląduje na mojej klatce piersiowej. Twarz dziewczyny znajduje
się bardzo blisko mojej. Widzę jak spogląda na moje usta, a potem
w oczy. Wiem, że też ma na mnie ochotę. Jestem tego nawet pewny.
Widzę to pożądanie z jakim na mnie patrzy.
Perspektywa Sakury;
- Jesteś dzisiaj bardzo
niemiła. - Słyszę jego zniżony, seksowny głos.
Na ustach Uzumakiego widnieje
uśmieszek. Po moim ciele rozchodzi się przyjemny dreszcz, kiedy
czuję jak jedna jego dłoń ląduje na moim biodrze. Zastanawiam się
w tej chwili co mi odpierdziela.
- Mam dzisiaj zły dzień.
- Odpowiadam prawie szeptem.
Cholera, po co w ogóle mu się
tłumaczę? Uzumaki uśmiecha się jeszcze szerzej.
- Myślę, że zaraz coś na to poradzimy. - Odpowiada.
Przysuwa twarz coraz
bliżej mojej. Chce mnie pocałować, a ja nie mogę się ruszyć.
Stoję jak zahipnotyzowana. Co on w sobie takiego ma? Oblizuję
spierzchnięte usta. Nasze twarze dzieli dosłownie kilka
centymetrów. Cholera, muszę pamiętać, że jestem na niego zła.
- Sakura! - Słyszę
znajomy głos, który wyrywa mnie z transu.
Uzumaki nie jest
zadowolony, że ktoś nam przerwał. Wzdycha zrezygnowany i
nieznacznie się ode mnie odsuwa. Ja za to jestem cholernie prze
szczęśliwa, że zostałam uratowana przed popełnieniem ogromnego
błędu. Chcę tylko
przyjaźni, nic więcej.
- Dokończymy później
Haruno. Przyjadę po ciebie o osiemnastej. - Puszcza do mnie oczko.
Uzumaki dzisiaj mnie wkurzył. Wydaje mi się, że robi to celowo.
Skoro chce się tak bawić...
- Nie fatyguj się. Weź
na bal Aurorę, z chęcią przyjmie twoje zaproszenie. - Uśmiecham
się wrednie. Uzumaki cicho się śmieje. Przypomina to mruknięcie.
- Co ty masz do tej
dziewczyny? Zazdrosna? - Widzę jak podnosi jeden kącik ust do góry.
- Wiesz co Uzumaki? Pieprz
się. - Odwracam się i idę w kierunku Ino.
- Tylko z tobą. -
Odkrzykuje. - Będę o osiemnastej.
W co on sobie pogrywa? Co
sobie wyobraża? Jestem głupia, daję mu się prowokować, a nie
powinnam. Kiedy podchodzę do Ino, napotykam jej pytające
spojrzenie.
- Czy możesz mi do
cholery wytłumaczyć co się dzieje między wami? - Chwyta mnie za
dłoń i ciągnie na parapet. Siadam z przeciągłym westchnięciem.
- No? - Pogania mnie.
- Nie wiem. Uzumaki
dziwnie się zachowuje.
- To znaczy? Poczekaj. Od
początku. Jak minęła wam randka?
- Na początku była jakaś
dziwna atmosfera. Naruto zachowywał się jakby był nieobecny. Potem
wprosił się do mojego domu i zrobił kolację. Powiedział, że
chce zrekompensować mi kino.
- Naruto zrobił kolację?
- Widzę, że moja przyjaciółka jest zaskoczona.
- Tak, a po kolacji zaczął
ze mną flirtować, nawet mnie pocałował. - Wiem już po minie
blondynki, że nie jest tym zachwycona.
- No, a dzisiaj widziałam
go z Aurorą. Wiem, że mnie ostrzegałyście. - Wzdycham. - Tylko
mogę ci zaręczyć, że z mojej strony nic nie ma, nie wiem jak u
niego. Pójdę z nim dzisiaj na ten bal i potem niech się odczepi. -
Widzę, że moja przyjaciółka układa sobie wszystko w głowie. Jej
wyraz twarzy nie zwiastuje nic dobrego, marszczę brwi.
- Co jest?
- Widzisz Sakura... jak
już Naru się do ciebie przyczepił...
- To co? - Poganiam ją,
kiedy na chwilę przerywa.
- To trudno będzie ci się
od niego uwolnić.
Nie wiem, czy mam się
cieszyć czy płakać. Muszę mu chyba wytłumaczyć, że chcę
przyjaźni, a nie romansów.
- Nieważne, nie mam
ochoty, żeby o nim rozmawiać. Będę musiała go znosić cały
wieczór. - Wzdycham podirytowana.
- Już nie udawaj, że to
będzie dla ciebie aż tak trudne. - Uśmiecha się zaczepnie.
- Powinno ci być mnie
szkoda. Powinnaś mi współczuć, jaka z ciebie przyjaciółka ja
się pytam? - Udaję oburzenie.
- Z moich obliczeń
wychodzi, że na twoim miejscu chciałoby być dużo dziewczyn z tej szkoły. Więc nie, nie współczuję ci skarbie.
Tylko proszę, uważaj na siebie i się w nim nie zakochaj. -
Upomina.
- Nie jestem głupia, a
poza tym nie zamierzam się wplątywać w jakąś idiotyczną miłość.
- Mówię pewna siebie.
- Tak? A znasz
powiedzenie, miłość i sraczka przychodzą znienacka? - Uśmiecham
się na jej słowa. Coś w tym głupim powiedzeniu jest na rzeczy.
Nie chcę o tym dłużej myśleć.
***
Od kilku minut jestem już
w domu. Lekcje skończyłam o szesnastej. Siedzę w
salonie na kanapie i oglądam telewizję. Leci właśnie mój kochany
serial o Barrym Allenie. Obżeram się przy tym litrowymi,
czekoladowymi lodami. W normalnych okolicznościach mogłabym zjeść
je całe, ale, że zjadłam przed chwilą obiad jestem pełna. Patrzę
na zegarek. Mam jeszcze sporo czasu do osiemnastej. Uzumaki
powiedział, że po mnie przyjedzie. Wciąż jestem na niego
wkurzona. Od tej sytuacji na szkolnym korytarzu nie widziałam go do
końca dnia. Może i dobrze, bo zapewne bym go rozszarpała. Słyszę
dzwonek mojego telefonu, więc szukam go pod stertą pustych paczek
po żelkach. Uśmiecham się zwycięsko, kiedy w końcu go znajduję.
Na ekranie widzę uśmiechniętą Saki, więc naciskam zieloną
słuchawkę.
- Co tam kicia? - Pytam.
- Co robisz? - Ignoruje
moje pytanie. Wzdycham ciężko z przeżarcia.
- Poczyniam przygotowania
do balu. Sama rozumiesz, fryz i te sprawy. - Mówię zmęczona, rozciągając się wygodnie na kanapie.
- Współczuję, musi
ci być bardzo ciężko. No wiesz, musisz sama ułożyć fryzurę i
się pomalować. - Słyszę jej współczujący głos.
- No niestety. Jakoś
sobie radzę kochanie, już włosy mam ułożone. Makijaż właśnie
kończę. - Kłamię, sięgając dłonią po żelkę
i wsadzając ją do buzi. Gdyby Saki dowiedziała się co tak naprawdę
robię... dałaby mi nieźle popalić.
- No popatrz, ty się tak
starasz, a ja posądziłam cię o najgorsze.
- To znaczy?
- No wiesz, myślałam, że
rozłożyłaś się na kanapie w swojej przydużej bluzce i dresowych
spodniach. Zaczęłam nawet myśleć, że leżysz do góry brzuchem,
żresz żelki z lodami i oglądasz telewizję. - Saki się śmieje.
Nerwowo zaczynam rozglądać się po mieszkaniu. Skąd ona to wszystko wie? Obserwuje mnie?
Oglądam cały pokój i nic nie widzę. To moja przyjaciółka,
przecież wie co robię zawsze, kiedy wracam ze szkoły. Prawda?
- No popatrz, a robię
zupełnie co innego. - Śmieję się nerwowo.
- Doprawdy? - Upewnia się.
- Posądzasz mnie o
kłamstwo? - Próbuję się wywinąć.
- Spójrz w okno, debilko.
- Robię co każe, oczywiście mogłam się domyślić, że moje dwie
przyjaciółki sterczą pod drzwiami. Uśmiecham się niewinnie.
- Może ruszyłabyś tą
pulchną dupcię i otworzyłabyś nam drzwi?
Rozłączam się i idę do
korytarza. Staję przed drzwiami, biorę głęboki oddech i powoli
wypuszczam powietrze. Przecież dam sobie z nimi radę. Cholera,
będzie więcej narzekania niż to warte. Przybieram uśmiech i
pociągam za klamkę.
- Nareszcie. Aż tak gruba
jesteś, że ciężko ci się do drzwi doczłapać? - Pyta wyraźnie
rozbawiona Ino.
- Dalej żryj tyle żelek
i lodów to niedługo w te drzwi się nie zmieścisz. - Kpi Saki.
- Ha, ha, ha. Bardzo
zabawne. - Mówię i idę do salonu. Z powrotem rozsiadam się na
kanapie.
- Będą musieli wzywać
do ciebie straż pożarną, bo niedługo tak się roztyjesz, że
pewnego dnia zaklinujesz się w drzwiach. - Kpi sobie Saki.
Mimo wszystko wiem, że
sobie żartują, gdyby niektórzy ludzie posłuchali tego z boku,
myśleliby, że dziewczyny mi dogryzają. Cóż, mylne wrażenie.
- Super, od jutra
przechodzę na zieleninę. - Decyduję z uśmiechem.
- Królicze żarcie?
Uwierz kochanie, to nie dla ciebie. Poddałabyś się po godzinie. O
ile nawet nie wcześniej. - Stwierdza Ino, a ja się uśmiecham.
- Cóż, dzięki za wasze
fantastyczne wsparcie. Lepszych przyjaciółek nie dałabym rady
sobie wymarzyć. - Kpię ze złośliwym uśmieszkiem.
Przyglądam się im w
skupieniu. Marszczę brwi, bo dopiero zauważam, że trzymają coś w
rękach. Jakieś kuferki.
- Co to? - Pokazuję głową
na wspomniane przedmioty. Wkładam do buzi kolejnego żelka.
- To moja kochana jest
twoje zbawienie. - Odpowiada Ino.
Kręcę zrezygnowana
głową. Dużo mi to powiedziało, naprawdę. Saki wzdycha.
- Tu są kosmetyki. -
Pokazuje swoją skrzynkę. - A tu rzeczy do włosów, lakier i te
sprawy. - Wskazuje głową z uśmiechem na skrzynkę, którą trzyma
Ino. Wiedziałam, że nie
przyszły tylko po to, żeby ze mną posiedzieć. Tak, to byłoby
zbyt piękne, żeby było prawdziwe.
- Serio? Nie chcę
wyglądać jak lalka barbie. - Wzdycham niezadowolona z tego pomysłu.
- Słuchaj młoda damo,
masz czelność obrażać nasze umiejętności? - Pyta oburzona Saki.
- Chyba się pomyliłaś
dziewczynko. - Stwierdza Ino z uśmieszkiem.
- Posłuchaj kochanie,
przysięgamy, że nie zrobimy z ciebie drugiej Aurory. Jedna
zdecydowanie nam wystarczy. - Saki się uśmiecha.
Dziewczyna wstaje i
prawdopodobnie idzie w stronę łazienki.
- W to nie wątpię. -
Wzdycham.
Chcę coś dodać, ale przerywa mi Ino.
- To będzie delikatny
makijaż i delikatna fryzura. Spokojnie, nawet lakieru do włosów ci
pożałuję.
- A wy? - Pytam.
- Co my?
- Macie sukienki, żeby
się przebrać? Skoro już się tutaj pofatygowałyście to stratą
czasu byłoby wracanie do domu. - Odpowiadam.
Przypominam sobie, że
miałam zaprosić je na noc. Na moje usta wkrada się uśmieszek.
- Co wymyśliłaś? - Pyta
Saki, która wchodzi do salonu i siada na fotel.
- Skąd wiesz, że coś w
ogóle wymyśliłam?
- Widać po twojej minie.
- Odpowiada z uśmiechem Ino.
- Jak same wiecie, wujek z
ciocią pojechali na tą wycieczkę, a ja zostałam samiutka w
domku...
- Coś mi się wydaje, że
czeka nas przeprowadzka Saki. - Mówi z uśmiechem blondynka. Nawet
nie wiedzą jaką mi sprawiają radość, naprawdę. Kocham z nimi
przebywać, rozmawiać, oglądać filmy. Kocham robić z nimi
wszystko. No okay, może nie do końca wszystko. Troszeczkę się
zapędziłam.
- Serio? Zgadzacie się? -
Chcę się upewnić.
- No pewnie. - Mówi Saki.
- Kogo jak kogo, ale
pytasz nas? Jasne, że zostajemy. - Potwierdza blondynka.
- To co z waszymi
sukienkami? - Przypominam.
- Nie wzięłyśmy. Po
prostu wpadłyśmy na chwilę, żeby ciebie wyszykować. Skoro mamy
tu nocować to dobrze się składa, że musimy wrócić. - Stwierdza
Saki.
- Wrócimy do domu,
spakujemy się, a potem jak przyjdziemy z balu to weźmiemy rzeczy i
spotkamy się u ciebie. - Dodaje z uśmiechem Ino.
- A ty dziewczynko idziesz
ze mną do łazienki, muszę zrobić ci włosy i cię pomalować,
wiesz która godzina? - Kręcę przecząco głową, a Saki patrzy z
przejęciem na zegarek.
- Dochodzi już
siedemnasta. - Stwierdza Ino.
- Cholera, nie wiedziałam,
że już tak późno.
- Jak jest się zajętym
wchłanianiem w siebie lodów i żelek... - Mówi Saki.
Przewracam oczami,
wiedziałam, że nie dadzą mi tak po prostu spokoju. Do końca życia
będą mi wypominały, że zamiast szykować się na bal, żarłam
żelki i lody. Tak, właśnie teraz coś sobie uświadomiłam. Jestem
głupia, naprawdę. Zaraz bal, a ja się zajmuję głupotami.
Przecież muszę wyglądać jakoś przyzwoicie. Cholera, czeka mnie
mnóstwo pracy. Wstaję z kanapy i bez słowa idę do kuchni, z
której biorę krzesełko i niosę do łazienki. Stawiam je przed
lustrem i na nie siadam, po chwili dołącza do mnie Saki i Ino.
Blondynka stawia kuferki na toaletce obok zlewu.
- To ja zrobię herbatkę.
- Ciszę przerywa Saki. Słyszę przeciągłe westchnięcie Ino.
- Pora wziąć się za ten
bałagan. - Widzę jej uśmiech w lustrze.
Mam nadzieję, że
dotrzymają słowa i nie zrobią ze mnie lalki Barbie.
***
Dziewczyny poszły ode
mnie kilka minut temu. Zbliża się już osiemnasta, a ja na całe
szczęście jestem gotowa. Mam na sobie piękną, czerwoną sukienkę
i czarne szpilki. Maskę schowałam do torebki, bo nie zamierzam jak
na razie w niej paradować. Postanowiłam, że założę ją przed
szkołą. Razem z dziewczynami zdecydowałyśmy, że moje włosy będą
rozpuszczone. Ino trochę je podkręciła, więc wyglądają nieźle.
Muszę przyznać, że moje przyjaciółki odwaliły kawał dobrej
roboty. Zrobiły mi piękną fryzurę i delikatny makijaż. Niestety
musiałam się zgodzić na to, żebym usta miała pomalowane czerwoną
szminką. Oczywiście był to pomysł Saki. Moje oczy wyglądają
zabójczo, są podkreślone czarną kredką i tuszem do rzęs, który
sprawia, że wyglądają na dłuższe niż są w rzeczywistości.
Biorę torebkę w dłoń i schodzę na dół. Idę do kuchni i
wyjmuję z szafki szklankę, leję do niej wodę. Opieram się
plecami o blat i piję wcześniej nalany płyn. Jestem zestresowana,
przestraszona i podekscytowana. Nie wiem, które z tych uczuć jest
silniejsze, boję się tego wieczoru, bo nie wiem czego mogę
spodziewać się po Uzumakim. Słyszę dzwonek do drzwi, więc
odstawiam szklankę do zlewu. Biorę kilka głębszych wdechów.
Podchodzę do drzwi i po chwili je otwieram. Widzę przed sobą
Uzumakiego, na jego ustach gości seksowny uśmiech. Zauważam jak
obcina moje ciało od dołu do góry. Jest to niezręczne i peszące.
Chłopak ubrał się w czarne spodnie i marynarkę w tym samym
kolorze. Koszulę ma białą, w której dwa ostatnie guziki są
odpięte. W kieszonce marynarki siedzi czerwona poszetka, a jego
włosy jak zwykle są w nieładzie. Uzumaki wygląda elegancko i
seksownie.
- Muszę stwierdzić
Haruno, że wyglądasz zjawiskowo.
- Vice versa Uzumaki. -
Chłopak przekłada dłonie za plecy i się prostuje.
- Gotowa? Możemy jechać?
- Pyta posyłając mi zachęcający uśmiech.
~.~
Hej misie! Jak zwykle brak czasu wpłynął na lekkie opóżnienie. Jak opowiadanie podoba się do tej pory? Zachęcamy do wyrażenia opini. Hope you like it! Paula&Patty
Bardzo się podoba ;) Dobrze, że nie skończyłyście pisania po skończeniu pierwszego bloga, bo wtedy tylko talent by się zmarnował.
OdpowiedzUsuńŚwietne! Mam pytanie notki są długie możecie je podzielić na pół i wstawiać 2 razy w tyg.
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podoba jestem cholernie ciekawy co będzie na tym balu macie bardzo duży talent do pisania i przyznaje racje pierwszemu komentarzowi dobrze ze nie skończyliście pisać bo to jest fantastyczny blok po tamtym już się nie mogę do czekać next pozdrawiam i życzę weny
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem notatki nie są za długie a nawet nie raz za krótki
Mam pytanie kiedy planujecie wrzucić nowy short-story przeczytałem nie dawno i bardzo mi się to spodobało nawet nie spodziewałem takiego zakończenia aż się łęska w oku zakręciła macie gotowy czy musicie dopiero na pisać???
Rozdział świetny jak zawsze ciekawi mnie co będzie się działo na tym balu. Wkurza mnie ta cała Aurora. Mam nadzieję że Naruto się z nią nie przespi. Pozdrawiam i życzę weny Gulbiszonka
OdpowiedzUsuńkiedy next ????
OdpowiedzUsuńOd 24 wchodze tu codziennie i czekam :(
OdpowiedzUsuńSpokojnie, w Poniedziałek będzie notka :) nie było jej tak długo, bo miałyśmy problem z internetem :/
Usuń