poniedziałek, 26 września 2016

#3 Rozdział

- Mówcie o co chodzi i wyjdźcie, nie chcę, żeby ktoś was zauważył. - Uzumaki jest zirytowany.
- Oni nie próżnują Naruto, musisz ją chronić bardziej niż wcześniej. - Mówi jeden z mężczyzn.
- Jak to nie próżnują? - Blondyn jest zainteresowany. Wiem, że nie powinnam ich podsłuchiwać, ale ogarnia mnie paraliżujący strach, przez który nie mogę się nawet ruszyć. 
- Dowiedzieli się, że dziewczyna żyje. Klany szaleją. - Odzywa się drugi.
- Cholera! Nikt inny nie może przejąć władzy. - Uzumaki emanuje wściekłością.
- Dlatego musisz o nią zadbać. Jak najszybciej dziewczyna musi się wszystkiego dowiedzieć.
- Nie jest na to gotowa. - Odburkuje.
- To nas nie interesuje, musi znać prawdę i zdecydować, jak chce żyć. Musimy wiedzieć, czy mamy wybrać kogoś innego.
Słyszę kroki, które wskazują na to, że mężczyźni opuszczają szkołę. Cholera, o co mogło im chodzić? Uzumaki jest w coś wmieszany? Wychylam się trochę, żeby na niego spojrzeć. Opiera się dłońmi o szafki i ma głowę spuszczoną w dół. Wygląda naprawdę pociągająco. W myślach karcę się za te słowa, ale nie mogę zaprzeczać temu, co widzę.
- Cholera! - Krzyczy i uderza kilka razy dłonią o szafki.
Podskakuję przestraszona. Uzumaki wyciąga książki i trzaska drzwiczkami od szafki. Idzie w stronę klasy, dlatego chowam się w ciemny kąt, żeby mnie nie zauważył. Moje serce bije tak szybko jakbym przebiegła jakiś maraton. Kiedy już mnie mija, podchodzę do szafek. Oglądam je z dokładnością. Zauważam coś dziwnego, dlatego zatrzymuję wzrok w jednym miejscu. Przejeżdżam palcami po pięciu kreskach. To ślad pazurów? Chyba zaczynam powoli wariować.

Perspektywa Naruto;
- Mamy problem. - Mówię pod nosem. Po tej całej akcji na korytarzu zdążyłem wrócić do klasy i teraz siedzę już w ławce, na nudnej lekcji.
- Co jest? - Pyta Sasuke.
- Coś poważnego? - Dopytuje Saki.
- Oni wiedzą, że ona żyje. - Mówię zirytowany.
- Co teraz? - Wtrąca Saki.
- Nie wiem. Kurwa, naprawdę nie mam żadnego pomysłu. Cholera, Rada wydała rozkaz, że dziewczyna ma się o wszystkim dowiedzieć. Muszę odpocząć. Chociaż jeden, pieprzony dzień. Dzisiaj nie nadaję się do myślenia. - Tłumaczę.
- Nie może, nie jest gotowa. - Stwierdza Sasuke.
- To samo im powiedziałem, ale pieprzone staruchy nie chcą słuchać. - Odburkuję.
- Bierzesz leki przeciwbólowe? - Pyta Ino.
- Tak, ale muszę łykać całą garść, żeby podziałało. - Wzdycham.
- Nie przesadź. - Upomina Saki.
- Wiem, nie martwcie się o mnie. Mamy większy problem. - Stwierdzam.
- Pogadam z nimi. - Proponuje Sasuke.
- Jeżeli to pomoże to proszę bardzo. Najlepiej, żebyś spotkał się z nimi teraz. - Mówię.
- Okay, po tej lekcji idę. Przekażę wam, czego się dowiem. - Stwierdza.
Nic już nie mówimy, bo do klasy wchodzi Haruno. Z twarzy dziewczyny można wyczytać, że coś jest nie tak. Może ktoś jej coś zrobił? Kurwa, powinienem pilnować Sakury nawet w szkole. Niechętnie się do tego przyznaję, ale lubię spędzać czas w towarzystwie Haruno. Umie mnie rozbawić, a to wielki plus. Gdyby wiedziała co we mnie drzemie... od razu zmieniłaby zdanie. Tacy jak ona boją się takich jak ja i mają cholerną rację. Jestem bestią bez żadnych uczuć, żadnego współczucia, żadnego...człowieczeństwa. Istnieję tylko w jednym celu, żeby chronić, a to jest wkurwiające.
- Przepraszam za spóźnienie, ale zapomniałam podręcznika i musiałam się wrócić.
- Nic nie szkodzi, zajmij miejsce. - Nauczycielka odpowiada z uśmiechem.
Haruno coś trapi, można wyczytać to z jej twarzy oraz zaniepokojonego brzmienia głosu. Dziewczyna siada na miejsce. Nie słucham nauczycielki, jedynym zajęciem, którym się teraz zajmuję jest obserwowanie różowowłosej...

***

- Nie byłeś dla mnie wczoraj miły. - Stoję przy szafkach i rozmawiam z Aurorą.
- Bo nie miałem nastroju, teraz też go nie mam. - Mówię obojętny.
Widzę Haruno, która idzie do swojej szafki. Stoi kilka metrów ode mnie. Cholera... mógłbym podejść i z nią zagadać.
- Lubisz mnie? - Pyta Aurora przygryzając wargę. Wygląda to dość... komicznie. Można powiedzieć, że nie jest seksowna, kiedy to robi.
- Nawet cię nie znam dziewczyno. - Odpowiadam.
- Ja cię lubię. - Uśmiecha się. Wodzi dłonią po moim torsie. - Możemy się poznać. Wtedy na pewno mnie polubisz. - Dyskretnie zabieram jej rękę i opuszczam na dół.
- Chyba nie wyraziłem się zbyt jasno. - Zaczynam. - Powiedziałem, że nie mam nastroju na takie zabawy. - Dokańczam.
Idę w kierunku Haruno, która próbuje otworzyć szafkę, ale jej to nie wychodzi. Szamocze się z zamkiem. Jest rozzłoszczona. To kurewsko śmieszny widok. Uderzam w drzwiczki pięścią, a dziewczyna podskakuje. Uśmiecham się prawie niezauważalnie. Haruno chwyta się dłonią za klatkę piersiową.
- Uzumaki, przestraszyłeś mnie. - Tłumaczy i opiera się plecami o szafki.
- Co takiego masz na sumieniu, że się boisz? - Pytam.
- N-nic. - Posyła mi wymuszony uśmiech.
- Chyba mnie okłamujesz. - Ciągnę temat.
- Gdybym zrobiła coś złego, to raczej bym o tym wiedziała. Nie sądzisz? - Pyta z uśmiechem. Tym razem jest szczery.
- Możliwe. Chyba, że zrobiłaś coś złego nieświadomie. To jak, Haruno?
- Grzeczne dziewczynki nie robią złych rzeczy. - Uśmiecha się słodko.
- Otwórz. - Marszczy brwi. 
Przeciągle wzdycham, kiedy widzę, że mnie nie rozumie.
- Otwórz szafkę. - Powtarzam. Dziewczyna się uśmiecha i wykonuje moje polecenie.
- Dzięki. - Odpowiada.
- Czasami trzeba uderzyć. - Mówię zamyślony.
- Masz rację. - Wkłada do szafki książki i ją zamyka.
- Cały dzień coś cię dręczy. - Zaczynam. Widać, że Haruno jest zdziwiona. Unosi do góry brew.
- Obserwujesz mnie? - Pyta z uśmiechem.
- Chciałabyś.
- Tak? To skąd wiesz, że coś mnie dręczy? Obserwujesz mnie, a wniosek nasuwa się tylko jeden. Pragniesz mnie Uzumaki, pora się do tego przyznać. - Puszcza oczko. Drażni się ze mną. Jest strasznie zadziorna. Kurwa, podoba mi się jej charakter.
- Zauważyłem to po tym, że prawie wcale się nie śmiałaś co jest do ciebie nie podobne, ani za bardzo nie byłaś rozmowna.
- Wydaje ci się.
- Mów co chcesz, księżniczko. Wiem co widzę. - Posyłam jej uśmiech.
Robię to rzadko. Bardzo rzadko. Dziewczyna się śmieje.
- Odskakując od tematu, widzę cię często z Aurorą. Łączy was coś? - Pyta widocznie zainteresowana. Wsłuchuję się w bicie jej serca, jego rytm jest przyśpieszony.
- A co? Zazdrosna?
- Pff, ja? O ciebie? Proszę cię. - Nieznacząco się uśmiecham.
- To jak? - Pytam w końcu.
- To znaczy? - Jest zdezorientowana.
- Co cię trapi? Jestem tu po to, żeby ci pomóc. - Próbuję od niej coś wyciągnąć. Chcę wiedzieć co się dzieje, jeżeli jest jakiś problem to muszę jej pomóc go rozwiązać. 
- Poza tym, dostałaś mój numer telefonu, co czyni mnie twoim prawie przyjacielem. Nie daję go każdej, czuj się zaszczycona. - Dopowiadam.
- Słuszna uwaga. - Uśmiecha się. - Powiedzmy, że widziałam coś, czego nie powinnam zobaczyć. - Odpowiada.
- Mogę wiedzieć co to takiego? - Dziewczyna toczy w sobie walkę, czy może mi powiedzieć.
- To chyba nie jest najlepsze miejsce na takie rozmowy. - Stwierdza.
- Więc chodźmy do jakiejś knajpki, ja stawiam. Jeżeli chcesz o tym oczywiście porozmawiać. - Posyłam jej uśmiech.
- Okay. - Odpowiada po namyśle.

***

Dotarcie do knajpy zajęło nam niecałe dziesięć minut. W tym czasie żadne z nas się nie odezwało. Siedzę naprzeciwko Haruno, w międzyczasie jemy pizzę.
- Więc? - Pytam przerywając ciszę.
Dziewczyna przełyka kawałek pizzy i na mnie patrzy. Zastanawia się przez chwilę, w pewnym momencie zaczynam nawet wątpić, że cokolwiek mi powie.
- To dotyczy ciebie Uzumaki.
Jestem pewien, że może dostrzec na mojej twarzy ogromne zdziwienie. Jak to kurwa, dotyczy to mnie? Co ona takiego widziała? Przecież... byłem ostrożny, nie rozumiem.
- Więc słucham. - Stwierdzam, próbując się uspokoić.
- Jesteś dla mnie wielką zagadką i jak myślę, że poznałam cię chociaż trochę... wtedy okazuje się, że jednak jestem w błędzie. - Mówi skonsternowana.
Podejrzewam, że widziała moją rozmowę z przedstawicielami Rady. Po rozważaniu wszystkich za i przeciw mogę stwierdzić, że jest mi to nawet na rękę. Chociaż... czy chcę dla niej tego, co ją czeka? Sam nie wiem. Wiem, że jest nam potrzebna.
- Okay, więc o co chodzi?
- Podsłuchałam twoją rozmowę. - Mówi zawstydzona. Wstyd... co za głupia cecha.
- Domyśliłem się. - Odpowiadam.
- Powiesz mi o czym rozmawialiście? - Pyta.
- O niczym czym musiałabyś się przejmować. - Stwierdzam. 
Nie mogę powiedzieć, że chodziło o nią. To zdecydowanie zbyt wcześnie.
- Ci mężczyźni... mówili, że kogoś chronisz, to prawda?
- Tak. - Odpowiadam.
- Jest z naszej szkoły?
- Mhm.
- Znam tą osobę?
- Znasz ją doskonale.
- Uderzyłeś dłonią w szafki. - Stwierdza.
- Jak sama zdążyłaś już zauważyć. - Przytakuję.
- Nie masz na nich żadnego śladu, a siła, która spowodowała takie zniszczenia... nie jest ludzka. - Mówi zdezorientowana.
- Ćwiczę dużo na siłowni. - Muszę to zakończyć, bo ta rozmowa staje się niebezpieczna.
- Porozmawiajmy o czymś innym. Nie lubię rozmawiać o mnie. - Mówię stanowczo. 
Dziewczyna jest zawiedziona, bo chciałaby dowiedzieć się więcej. Wiem, że to jej nie wystarczy. Krzywię się odczuwając ból w prawym barku.
- Wszystko w porządku? - Pyta zmartwiona.
- Można tak powiedzieć. - Wyciągam z plecaka leki przeciwbólowe. Dyskretnie wysypuję kilka tabletek na dłoń i je łykam.
- Mówiłeś, że nie jesteś narkomanem, ale ilość tabletek jakie połknąłeś...
- Bo nim nie jestem. Te leki mają uśmierzyć mój ból, a nie sprawić mi przyjemność.
- Normalni ludzie łykają jedną, no ewentualnie dwie. - Zauważa. Uśmiecham się niezauważalnie.
- Widocznie nie jestem normalnym człowiekiem, Haruno. - Mówię z uśmiechem.
Jej spojrzenie ode mnie ucieka. Bawi mnie to, naprawdę.
- Jesteś chory? - Dopytuje.
- Czemu tak sądzisz?
- Przez tabletki.
- Nie, nie jestem chory. - Dziewczyna wzdycha.
Myślę, że zbiera się na odwagę, żeby coś powiedzieć. Na jej twarzy widać skupienie i zdenerwowanie. Boi się mnie?
- Kim jesteś Uzumaki? - Pyta w końcu i patrzy mi w oczy.
Moje spojrzenie zmienia się na puste i zimne. Haruno naprawdę dała mi do myślenia. Każdy człowiek powinien dokładnie wiedzieć kim jest. A ja? Nie jestem człowiekiem, więc czym kurwa jestem? Uwielbiam samotność, bo wiem, że kiedy nikogo przy mnie nie ma... po prostu go nie skrzywdzę. Człowiekiem nie można nazwać kogoś, kto nie może sam decydować o swoim pojebanym losie. Również tego, kto jest tylko narzędziem. Między innymi dlatego nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Ludzie zostając ze mną, wybierają śmierć. Zginęło zbyt wiele osób, na których mi zależało. Również dlatego nie mogę dopuścić do siebie Haruno. Nie mogę dopuścić nikogo. Postanowiłem zrezygnować z uczuć dawno temu.
- Myślałem, że koniec z pytaniami. - Stwierdzam chłodno.
Dziewczyna jest zdezorientowana, pewnie gwałtowną zmianą mojego nastroju. Widzę na jej twarzy zakłopotanie i zmieszanie.
- Masz rację, przepraszam. Nie powinnam być taka wścibska. - Mówi po chwili.
- Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie. - Odpowiadam.
- Chyba powinnam już iść. - Stwierdza.
- Odprowadzę cię. - Wiem, że dziewczyna chce odmówić, ale po chwili się uśmiecha.
- Niech zgadnę, nie proponujesz, a stwierdzasz.
- Dokładnie. - Wstajemy od stolika i wychodzimy z budynku.
Kierujemy się w stronę jej domu. Panuje cisza.
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie. - Zaczyna rozmowę. Uśmiecha się.
- Które?
- Chodzi o Aurorę.
- Czemu cię to interesuje? - Pytam.
- Tak po prostu, lubię wiedzieć co się dzieje.
- Nie sądzę, że dlatego się o to pytasz. - Stwierdzam. - Chodzi o coś innego, prawda?
- Trafne spostrzeżenie. Gratuluję mózgu, niektórym też by się przydał. - Ucieka od odpowiedzi na moje pytanie.
- Więc o co chodzi? - Dociekam.
- To znaczy?
- Po co pytasz mnie o Aurorę? - Dziewczyna wzdycha.
- Bo to jedyna osoba na świecie, której aż tak nienawidzę... - Urywa.
- I co ma to wspólnego ze mną? - Unosi brew do góry.
- Widać, że Aurora się za tobą ugania, więc chcę cię ostrzec, że tą dziewczynę miał prawie każdy w szkole. Jeżeli nie chcesz złapać jakiegoś dziadostwa, trzymaj się od niej z daleka. Potraktuj to jak przyjacielską radę.
- Skąd wiesz, że za mną chodzi? - Pytam z półuśmiechem.
- No wiesz, odkąd pojawiłeś się w szkole... każda dziewczyna oszalała na twoim punkcie. Nawet taka suka jak ona. - Mówi zirytowana. Czuję, że jej nie lubi.
- A ty? - Zaczynam zabawę. Dziewczyna jest zakłopotana.
- Chyba nie rozmawiamy teraz o mnie. - Próbuje wybrnąć z tej sytuacji.
- Masz rację, bo ciągle gadamy o mnie. Chciałbym dowiedzieć się czegoś o tobie, więc odpowiedz na pytanie. - Nalegam. Dziewczyna przewraca oczami.
- Ugh to jest żenujące. - Stwierdza.
- Żenującą można nazwać wczorajszą sytuację w łazience. - Odpowiadam.
- Nawet mi o tym nie przypominaj. - Mówi zawstydzona.
- Więc jak Haruno? Należysz do tych dziewczyn? - Jestem nieustępliwy.
- To tajemnica, żyj w niewiedzy. - Uśmiecha się. - Na to pytanie ci nie odpowiem. - Na moje usta wkrada się lekki uśmiech. Drażni się ze mną
- Dzięki za rozmowę. - Mówi z uśmiechem.
- I za odprowadzenie mnie do domu. - Dodaje.
- Do jutra Haruno. - Żegnam się z nią i idę w stronę domu.
Może Sasuke wrócił już z informacjami?

Perspektywa Sakury;
Leżę na łóżku i słucham muzyki. Dzisiaj dowiedziałam się kilku ciekawych informacji o Uzumakim. Jest przerażający, ale jednocześnie tajemniczy, mroczny i seksowny. Jednym słowem jest pociągający. Widziałam go dzisiaj z Aurorą, dotykała go. Ugh aż mnie krew zalewa, kiedy o tym myślę. Chciałam go do niej zniechęcić, dlaczego? Bo chcę się na niej zemścić. Przede wszystkim za to, że przez nią rozpadł się mój związek. Kochałam Christiana na swój sposób, może to nie była prawdziwa miłość, ale wiem, że coś do niego czułam. Było mi z nim dobrze, a ona to zepsuła. Czuję wibrację w kieszeni, dlatego wyjmuję telefon. Odblokowuję go i włączam wiadomości. Marszczę brwi dostrzegając dość długą nazwę.

Od: Natarczywy dupek i zboczeniec (18:20)
Sakura, bardzo cię przepraszam za wczoraj. Zachowałem się jak huj. Mam nadzieję, że mi wybaczysz. Wiem, że już przepraszałem, ale po pijaku. Teraz robię to na trzeźwo.

Szybko wystukuję odpowiedź i ją wysyłam.

Do: Natarczywy dupek i zboczeniec (18:20)
Lepiej późno niż wcale.

Następna wiadomość przychodzi natychmiastowo.

Od: Natarczywy dupek i zboczeniec (18:21)
Wiem, jeszcze raz cię przepraszam. Ile razy mam to zrobić, żebyś puściła to wydarzenie w niepamięć? Wiesz, że cię kocham, ale chcę, żeby nasza przyjaźń przetrwała. Naprawdę.

Wiem, że pocałował mnie po pijaku, dlatego jestem skłonna mu wybaczyć. On robi w takim stanie różne głupoty. Wzdycham.

Do: Natarczywy dupek i zboczeniec (18:22)
Okay. Mam tylko jeden warunek. NIGDY więcej tego nie rób.

Od: Natarczywy dupek i zboczeniec (18:22)
Masz to jak w banku :*

Do: Natarczywy dupek i zboczeniec (18:23)
Wracając do sprawy z wczoraj. Aurora się już tobą nie interesuje, znalazła nowy obiekt westchnień.

Od: Natarczywy dupek i zboczeniec (18:24)
Wiem od jej koleżanek :D Aurorze nie jest do śmiechu, bo ten gość ją ignoruje :)

Na ostatnią wiadomość mój humor przechodzi z melancholii do euforii.

Do: Natarczywy dupek i zboczeniec (18:25)
Dziwisz się? Aurora ma w szkole wyrobioną opinię. Dziewczyny nazywają ją puszczalską zdzirą. Szkoda mi Scotta, że ma taką siostrę, bo dobry z niego chłopak :)

Od: Natarczywy dupek i zboczeniec (18:26)
Masz rację :) Muszę lecieć, bo idę właśnie ze Scottem na siłownie. Narka :*

Odczytuję wiadomość i rzucam telefon na łóżko. Cholernie się nudzę, dlatego się przejdę. Nie zamierzam gnić w domu jak stare próchno. Mam na sobie czarne jeansowe spodnie z dziurami, biały T-shirt z nadrukami, który sięga do mojego pępka i trampki. Schodzę na dół.
- Ciociu, wychodzę! - Krzyczę.
- Nie wracaj zbyt późno! - Odpowiada.
- Okay!
Wychodzę z domu i idę w stronę parku. Ciekawe co robią dziewczyny, może do nich zadzwonię? Albo nie, pewnie są zajęte. Zastanawia mnie, czy one też są zamieszane w sprawy Uzumakiego. Przecież to ich przyjaciel, może od nich dowiem się więcej? Słyszę ''3Strikes'' Terror Jr i już wiem, że ktoś się do mnie dobija. Wyjmuję telefon i nie patrząc kto to, odbieram.
- Słucham?
- Sakura? Co robisz, że szumi ci w telefonie? - Pyta Ino. Wywołałam wilka z lasu.
- Idę do parku, a co? - W telefonie słyszę przerażony głos Ino. Mówi coś o jakimś niebezpieczeństwie. To nie było skierowane do mnie, mogę nawet stwierdzić, że nie miałam tego usłyszeć. Jest zdenerwowana.
- Do którego? - Dopytuje.
- Nie wiem jak się nazywa. Do tego najbliższego od mojego domu. - Odpowiadam.
- Coś nie tak? - Pytam.
- Nie, nic. Chciałyśmy do ciebie przyjść, ale skoro tak, to... spotkamy się w parku. - Mówi szybko.
- No okay. - Odpowiadam. Cieszy mnie fakt, że spędzimy razem trochę czasu.
- Do zobaczenia. - Mówi i się rozłącza.
Trochę to było dziwne, ale one od kilku miesięcy się tak zachowują. Dochodzę do parku i szukam ławki. Kiedy już ją znajduję to siadam. Naprzeciwko mnie jest strumyk. Fajnie na niego popatrzeć. Cholera, Sakura. Pomyśl ty tępa strzało jak masz odciągnąć Uzumakiego od tej suki. Teraz ja się trochę pobawię z Aurorą. Nie dopuszczę, żeby Uzumaki z nią był. Może się z nim zaprzyjaźnię? To nie byłby zły pomysł. Może powinnam z nim więcej rozmawiać i się spotykać? Ale jak? Zawsze chłopcy podchodzili do mnie, a nie ja do nich. Moją uwagę zwraca mężczyzna, który się do mnie dosiada. Patrzę na niego kątem oka, jest młody. Może w moim wieku.
- Hej. Przepraszam, że cię zaczepiam. Wiesz może, która jest godzina? - Pyta ze słodkim uśmieszkiem. Wyjmuję telefon i patrzę na wyświetlacz.
- Osiemnasta pięćdziesiąt. - Mówię z szerokim uśmiechem.
- Dzięki. - Chłopak wciąż siedzi.
- Czekasz na kogoś? - Pytam.
- Tak, mam się spotkać z kolegami. 
- Hah, a ja z koleżankami. - Podaję mu dłoń.
- Tak w ogóle nazywam się Sakura. Nie chodzisz ze mną do klasy? - Zauważam, że ten chłopak jest jakiś znajomy. Na moje imię jego ciało nieznacząco sztywnieje. Dziwi mnie jego reakcja.
- Kiba Inuzuka. - Chwyta mnie za dłoń z uśmiechem. - Też znam cię ze szkoły.
- Jesteś nowy? Nie widziałam cię nigdy. - Kiba się uśmiecha.
- Nie mogłaś mnie widzieć, bo niedawno przyjechałem. - Odpowiada.
- Tyle nowych twarzy. - Uśmiecham się.
- Dla mnie jeszcze więcej. Z poprzedniej szkoły mnie wyrzucono. - Opowiada.
- Nie wyglądasz na awanturnika. - Stwierdzam.
- Dzięki. Można powiedzieć, że czasami mnie ponosi. - Puszcza mi oczko.
Widzę jak podchodzą do nas dziewczyny. Mają na twarzach szerokie uśmiechy.
- Hej Kiba. - Wita się Ino.
Można powiedzieć, że jestem trochę więcej niż zaskoczona, że się znają. Nigdy ich razem nie widywałam, a mieszkam tutaj od dzieciaka.
- Cześć kolego. Dawno się nie widzieliśmy. - Stwierdza Saki.
- Hej, poznałem waszą koleżankę. - Mówi z uśmiechem.
Widzę jak obecna tu trójka przekazuje sobie jakieś tajne sygnały. Marszczę brwi, bo nic z tego nie rozumiem. Czy one uważają, że jestem ślepa?
- Czekasz na chłopaków? - Zagaduje Saki.
- Mhm. - Odpowiada. - Jak zwykle jestem tak rozgarnięty, że zapomniałem telefonu. A teraz nie mam jak się z nimi skontaktować. - Uśmiecha się słodko.
- Kazali ci przekazać, żebyś ich odwiedził. Oglądają jakiś mecz i nie chce im się ruszać tych zapierdziałych tyłków. - Tłumaczy Ino. Chłopak tylko głośno wzdycha.
- Wiedziałem, że tak będzie. - Odwraca się w moją stronę. - Miło było cię spotkać Sakura. - Uśmiecha się ciepło i wstaje.
Na jego miejsce siada Ino, a Saki po mojej drugiej stronie. Patrzę na chłopaka, który odchodzi. To wszystko jest jakieś dziwne.
- Gadałam dzisiaj z Uzumakim. - Wypowiadam te słowa powoli, żeby wybadać ich reakcję. Dziewczyny kiwają głowami w geście porozumienia.
- Wiemy. - Wzdycha Ino.
Nie jestem tym wcale zaskoczona. Cała czwórka zachowuje się jakoś dziwnie, więc coś jest na rzeczy.
- Możecie mi powiedzieć o co chodzi? Jest cholernie tajemniczy. Dzisiaj podsłuchałam dziwną rozmowę. Pracuje dla bandziorów? - Dziewczyny się śmieją.
- Spokojnie Sakura, wszystko w swoim czasie. To z Naruto powinnaś rozmawiać, a nie z nami. Od niego wymagaj odpowiedzi. - Mówi Saki.
- Czyli dosłownie mówiąc, wam mam nie zawracać dupy. - Śmieję się.
- Dokładnie. - Przytakuje Ino.
- Co u ciebie kochanie? - Pyta Saki.
- W sumie to nic ciekawego, oprócz tego, że mam dosyć Aurory. - Wzdycham zirytowana. Dziewczyny przewracają oczami w tym samym czasie.
- Porozmawiajmy o czymś innym, a nie o tej flądrze. - Mówi Ino.
- Okay. - Wzdycham. - Idziecie na bal przebierańców?
- Nie jestem co do tego przekonana... - Stwierdza Ino.
- W sumie... dlaczego miałybyśmy nie iść? Będzie fajnie! Wyobraźcie sobie, my trzy podbijające parkiet. - Saki chichocze.
- Mówisz serio? - Pytam zaskoczona.
Zawsze to ja muszę je namawiać, żeby gdzieś ze mną wyszły, a to jest bardzo trudne zadanie.
- Pewnie, że tak. - Uśmiecha się. Patrzę na Ino. Nie jest zachwycona tym pomysłem.
- Ino... proszę. Pójdźmy na ten bal, dawno nigdzie razem nie byłyśmy. Będzie fajnie. Nie daj się prosić. - Próbuję ją przekonać.
Dziewczyna zamyka oczy i przez chwilę się nie odzywa.
- Okay. - Odpowiada. Uśmiecham się do niej.
- Będzie super, zobaczycie. - Mówi Saki.
- W końcu będę mogła spędzić z wami trochę czasu. - Wypalam.
Cholera, nie miałam tego powiedzieć na głos. Widzę po ich twarzach, że zrobiłam im przykrość. Są smutne. Łapię się dłońmi za twarz. Jestem zażenowana.
- Przepraszam, nie chciałam tego powiedzieć. - Próbuję wyjść z tej sytuacji.
- Chciałaś kochanie. - Wzdycha Ino.
- Nie musisz przepraszać nas za to, że mówisz prawdę. - Stwierdza Saki.
- Ugh, to nie tak... po prostu czuję jak się od siebie oddalamy. Kiedy ostatni raz gdzieś razem wyszłyśmy, albo o wszystkim rozmawiałyśmy? - Mówię to, co czuję. Jeżeli ma być dobrze to najpierw musi być źle, prawda? Patrzę na nie bacznie obserwując ich twarze. Nie wiedzą co mają powiedzieć. Albo ile mogą powiedzieć. Wzdycham zirytowana i patrzę przed siebie. Próbuję się trochę uspokoić.
- Słuchaj Sakura, masz rację. Są sprawy... - Ino zastanawia się nad słowami. - ...o których nie możemy rozmawiać. Dotyczy to naszej rodziny. - Odpowiada.
Nie wspominałam o tym wcześniej, ale Saki i Ino to rodzina. Mimo tego, że nie są do siebie podobne. Jedna ma brązowe włosy, a druga jest blondynką. Rodzice Saki zmarli w niewyjaśnionych okolicznościach, a Państwo Yamanaka postanowili się nią zająć. Traktują ją jak drugą córkę.
- Rozumiem, to zmienia wszystko. - Odpowiadam.
Mają rację, nie powinnam mieszać się do ich spraw rodzinnych. To nie mój interes, ale chciałabym im jakoś pomóc. Nie będę się narzucać, skoro tego nie chcą.
- Z kim idziesz na bal? - Saki zmienia temat.
Uśmiecham się do niej. Ona zawsze wie jak wyciągnąć nas z takich sytuacji.
- Nie wiem. - Wzdycham. - Chciałabym zaprosić Uzumakiego. - Uśmiecham się widząc ich spojrzenia.
- Dlaczego akurat on? - Pyta Ino.
Odwracam głowę w bok i intensywnie się zastanawiam. Dlaczego akurat on? Chcę zrobić na złość Aurorze i odciągnąć od niej Uzumakiego. Ale za tym wszystkim kryje się coś jeszcze. Coś, czego sama nie mogę określić. Mam potrzebę przebywania w jego towarzystwie.
- Ziemia do Sakury! - Moje rozmyślania przerywa Saki.
- Nie wiem dlaczego. Nie mogę wam tego wytłumaczyć.
- Zaproś go. - Stwierdza Saki. Przetwarzam w mózgu jeszcze raz to, co powiedziała.
- Co? - Pytam zaskoczona.
- No tak, zaproś go. - Wzrusza obojętnie ramionami.
- Chyba nie mam odwagi. - Przyznaję się.
- Słucham? Sakura Haruno? Boi się zaprosić chłopaka na bal? - Kpi Ino.
- Proszę cię, kto jak kto, ale ty? - Dopowiada Saki.
- Boję się, że mnie odrzuci. Jest strasznie niedostępny. A poza tym widziałam go kilka razy z Aurorą. - Wzdycham zrezygnowana.
Nie mogę wydać mojego planu, dlatego muszę trochę poudawać przygnębioną Sakurę, która myśli, że jest gorsza od tej szmaty. Dziewczyny chwytają moje obydwie dłonie.
- Co do Aurory... ona go nie interesuje. Będzie kolejną laską, z którą się prześpi, a potem nie będzie zwracał na nią uwagi. - Stwierdza Ino.
No właśnie kochanie, a mi chodzi o to, żeby ona się do niego nawet na milimetr nie zbliżyła. To ma być moja zemsta za zrujnowanie mojego związku. Ale wam tego nie powiem, bo powiecie, że nie warto tracić na nią czasu.
- Wiesz kochanie, takie panienki na niego nie działają. Mogą robić cokolwiek chcą, ale i tak go nie zdobędą. Rozumiesz co mam na myśli? - Pyta Saki.
- Niezupełnie. - Stwierdzam.
- Oj głuptasku. Jesteś bardzo mądra, ale czasami masz przebłyski głupoty. - Śmieje się Ino.
- Chodzi o to, że Naru nie lubi puszczalskich lasek. - Prostuje Saki.
- To po co z nimi sypia? - Pytam.
- Bo jest facetem? Ma swoje potrzeby? Nie wiem. Uzumaki jest pokręcony.
- Tak, Ino ma rację. Naruto jest bardzo skomplikowany i potrzeba do niego dużo cierpliwości. - Mówi Saki.
- Czekajcie, czekajcie. Czy to aby nie któraś z was przekonywała mnie, żebym dała sobie z nim spokój? Hmmmm? - Pytam.
- Dobrze pamiętasz koteczku. - Odpowiada Saki.
- Któraś mi mówiła, żebym trzymała się od niego z daleka - Stwierdzam.
- Bo to nie jest odpowiedni chłopak dla ciebie. W końcu i tak by cię zranił. - Tłumaczy Ino.
- Ale z racji tego, że jesteś cholernie uparta i zrobisz co zechcesz... nie ma sensu dłużej cię przekonywać. - Wzdycha Saki.

Perspektywa Sasuke;
- Czyli co w końcu ustaliłeś? - Wzdycha Naruto. Siedzimy w salonie na kanapie, jest z nami Kiba.
- Mamy dodatkowo kilka dni. - Mówię niechętnie.
- Kilka dni? - Dopytuje Naruto. - Co oznacza kilka dni, Sasuke? - Czuję, że Uzumaki się denerwuje.
- Tydzień. Mamy jej powiedzieć po upływie tygodnia. Sytuacja robi się zła Naruto. Naprawdę zła. - Stwierdzam.
- Mogę to potwierdzić. Rada zaczyna panikować, bo nie wiedzą, na czym stoją. Bez przywódcy... zginiemy Naruto. - Mówi Kiba.
- Nie zginiemy. - Stwierdza Uzumaki. - W najgorszym wypadku będziemy zmuszeni dołączyć się do konkurencyjnych Klanów. To nie oznacza naszej śmierci.
- To oznacza niewolę, Naruto. - Wtrąca Kiba.
- Twój ojciec... - Zaczynam.
- Nie chcę o nim nic słyszeć. - Warczy Naruto. 
- On chce z tobą porozmawiać i wszystko ci wytłumaczyć. - Kontynuuję.
- Tutaj nie ma nic do tłumaczenia. Wybrał jego! Nie mnie! - Krzyczy i zaciska szczękę.
- Naruto... sam wiesz, że to nieprawda. Taka jest tradycja i prawo, nie możemy tego zmienić. - Tłumaczy Kiba.
- Nie obchodzi mnie to. On jest zły i za to dostaje nagrody, a ja? Co ja mam od życia? Nic. Jestem nikim. Narzędziem w rękach pieprzonej Rady i jej. Robię wszystko, żeby postępować słusznie, ale wiecie co? Skończyło się, nikt nie będzie mną pomiatał.
- Naruto... - Próbuję odwieść go od głupiego pomysłu, który zrodził się w jego głowie.
- Nie Sasuke. Będę jej pilnować, bo to moje przeznaczenie. A Rada... niech się pieprzy, zmarnowali mi dziesięć lat życia, nie zamierzam dłużej się ich słuchać.
- Proszę cię Naruto, nie rób nic głupiego. Ochłoń. - Kiba próbuje odciągnąć go od tego pomysłu. Naruto nie może przestać współpracować z Radą. Za to grozi poważna kara, a w dodatku zszarga dobre imię swojego rodu i naszego Klanu. Patrzę na rozgniewanego Naruto. Uśmiecha się. To jest złowieszczy uśmiech.
- Nie przekonacie mnie. - Stwierdza kręcąc głową w lewo i prawo.
- Co zamierzasz zrobić? Sprzeciwisz się im? - Pytam.
- Jeszcze nie wiem. - Odpowiada.
- Zignorujesz ich rozkaz? Nie powiesz nic Sakurze? - Dopytuje Kiba.
- Powiedziałem, że jeszcze nie wiem. Zastanowię się. - Naruto wstaje z kanapy i zmierza do swojego pokoju.
- Sasuke, wiesz, że jeżeli Sakura się nie dowie... to po nas. Wiesz o tym, prawda? - Pyta Kiba.
- A Tsunade?
- To środek tymczasowy. To musi być Sakura. Na dłuższą metę... to nie zadziała. Rozumiesz? - Mówi Kiba.
Widać, że Naruto nie jest świadomy powagi sytuacji. Nim się orientuję, nie ma go z nami. Cholera, czemu ja mam się tym wszystkim zajmować? Jakby nie mógł ktoś inny.
- Porozmawiam z nim. Ale musimy poczekać aż ochłonie. - Próbuję uspokoić Kibę.
- Myślisz, że cię posłucha?
- Nie wiem, mam nadzieję, że tak. - Wzdycham. - Z drugiej jednak strony, dziwisz się mu? - Pytam ciekawy odpowiedzi. Kiba chwilę się zastanawia i kręci przecząco głową.
- Nie Sasuke, nie dziwię się. Spójrzmy prawdzie w oczy, Naruto miał bardzo ciężko. Rada tak na dobrą sprawę nim pogardza, wykorzystuje go jakby był kimś z niskiej warstwy, a prawda jest inna. Powinni traktować go z szacunkiem, przecież jego ród jest drugi pod względem ważności w Klanie. Naruto Uzumaki to nie byle kto. - Stwierdza Kiba. W zupełności się z nim zgadzam. Rada powinna inaczej z nim rozmawiać.
- Dodaj jeszcze to, że Naruto został zabrany od rodziców w wieku dziesięciu lat. Tylko po to, aby przejść wieloletnie szkolenie. Musiało mu być ciężko. - Dopowiadam.
- Taa. A najgorsze jest w tym wszystkim to, że znienawidził za to ojca. - Wzdycha Kiba.

Perspektywa Sakury;
Spędziłam dzisiaj bardzo fajnie czas z moimi wariatkami. Cały ten dzień przesiedziałyśmy w parku. Dużo rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się i żartowałyśmy. Jednym słowem było zajebiście. Wróciłam do domu po dwudziestej drugiej i teraz leżę w piżamie w łóżku. Byłam zbyt zajęta przez cały dzień, dlatego nie myślałam o tym jak zaprzyjaźnić się z Uzumakim. Jest dla mnie zupełnie obcy. W sumie to nie. Znałam go, kiedy był dzieciakiem. Wtedy był zupełnie inny. Teraz się zmienił. Patrzę na telefon, który wydał z siebie dźwięk. Marszczę brwi, kto może do mnie pisać o tej porze? Chwytam telefon i otwieram wiadomości.

Od: Naruto (22:50)
Słodkich snów, księżniczko. Cieszę się, że nie wpakowałaś się dzisiaj w żadne kłopoty :)

Musiał pisać do mnie teraz? Jestem zmęczona i nie myślę. Nie chciałabym klepnąć jakiejś głupoty.

Do: Naruto (22:52)
Skąd wiesz, że nie wpakowałam się w żadne kłopoty? Śledzisz mnie? ;)

Odpowiedź przychodzi natychmiastowo. Nerwowo przygryzam zębami paznokieć mojego kciuka.

Od: Naruto (22:53)
Chciałabyś, Haruno. Nie zadzwoniłaś, więc raczej w nic się nie wpakowałaś. A poza tym wiem, że dzisiejszy dzień spędziłaś z Ino i Saki ;)

Uśmiecham się do telefonu czytając wiadomość.

Do: Naruto (22:54)
No tak, zapomniałam, że twój numer to deska ratunku. Również o tym, że mieszkasz z dziewczynami, więc wszystko ci mówią :)

Mam tylko nadzieję, że żadna z nich nie puściła farby, że mówiłam, że Uzumaki jest przystojny. Jeżeli tak, to utopię, spalę i prochy zakopię pod drzewkiem w moim ogródku. Byłabym wtedy spalona na całej linii. Czułabym się przy nim jak idiotka.

Od: Naruto (22:55)
Hmmm czyżbyś coś ukrywała, Haruno? Na twoje szczęście - albo nieszczęście, dziewczyny nie mówią mi wszystkiego ;) Idź spać, jutro szkoła.

Do: Naruto (22:57)
Poszłabym, ale ktoś skutecznie mi w tym przeszkadza ;)

Od: Naruto (22:58)
Idź spać. Do jutra, księżniczko.

Do: Naruto (22:58)
Dobranoc, prześladowco ;)


Odkładam telefon na półkę i szczelnie okrywam się kołdrą. Cholera, jutro Środa. Bal, który jest w Piątek zbliża się wielkimi krokami, a ja nie mam partnera. Pora to zmienić, może się jutro odważę i zaproszę Uzumakiego? Ugh, a co będzie jeżeli mnie odrzuci i wyśmieje? Spalę się przed nim ze wstydu. Okay, zaryzykujesz Sakurcia i jutro z nim porozmawiasz. Musisz tylko dobrze przemyśleć strategię. Tylko nie mogę się denerwować, bo wszystko zepsuję. Cholera, jutro mam ważne lekcje, a znając życie nie będę mogła się na nich skupić. Powód? Dwa słowa: Uzumaki Naruto. Nie umiem trzeźwo myśleć, kiedy jestem zajęta czymś innym. Dobra, koniec. Jutro szkoła, a ja muszę się wyspać. Wtulam się bardziej w poduszkę i zamykam oczy. Jestem podekscytowana. Zaśnięcie zajmuje mi kilka minut. 


~.~


Hej misie! Znowu późno... no ale przynajmniej jest :D Coraz więcej tajemnic, jak wam się podoba? Jest mało komentarzy, to dla nas oznaka, że coś jest nie tak? Hope you like it! Paula&Patty

Klan- Wielopokoleniowa rodzina, bądź grupa ludzi, która wzajemnie się popiera. 
Ród- Grupa społeczna oparta na wspólnocie krwi.

5 komentarzy:

  1. Genialne. I nie martwcie się, z czasem przybędzie tych komentarzy więcej ;).

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak najbardziej mi się spodobał i nie mogę się doczekać kolejnego. Co do komentarzy to się nimi nie przejmujcie. Ważne jest to żebyście pisały ze swoją pasją( a ja chętnie będę to czytać hehe)

    Pozdrawiam Kuraj.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział świetny, tylko tak dalej podobaja mi się ich wiadomości jak do siebie pisali, byle było ich więcej. Pozdrawiam i życzę weny Gulbiszonka

    OdpowiedzUsuń