- Mówcie o co chodzi i
wyjdźcie, nie chcę, żeby ktoś was zauważył. - Uzumaki jest
zirytowany.
- Oni nie próżnują
Naruto, musisz ją chronić bardziej niż wcześniej. - Mówi jeden z
mężczyzn.
- Jak to nie próżnują?
- Blondyn jest zainteresowany. Wiem, że nie powinnam ich podsłuchiwać, ale ogarnia mnie paraliżujący strach, przez który nie mogę się nawet ruszyć.
- Dowiedzieli się, że
dziewczyna żyje. Klany szaleją. - Odzywa się drugi.
- Cholera! Nikt inny nie
może przejąć władzy. - Uzumaki emanuje wściekłością.
- Dlatego musisz o nią
zadbać. Jak najszybciej dziewczyna musi się wszystkiego dowiedzieć.
- Nie jest na to gotowa. - Odburkuje.
- To nas nie interesuje,
musi znać prawdę i zdecydować, jak chce żyć. Musimy wiedzieć,
czy mamy wybrać kogoś innego.
Słyszę kroki, które
wskazują na to, że mężczyźni opuszczają szkołę. Cholera, o co
mogło im chodzić? Uzumaki jest w coś wmieszany? Wychylam się
trochę, żeby na niego spojrzeć. Opiera się dłońmi o szafki i ma
głowę spuszczoną w dół. Wygląda naprawdę pociągająco. W myślach
karcę się za te słowa, ale nie mogę zaprzeczać temu, co widzę.
- Cholera! - Krzyczy i
uderza kilka razy dłonią o szafki.
Podskakuję przestraszona.
Uzumaki wyciąga książki i trzaska drzwiczkami od szafki. Idzie w stronę klasy,
dlatego chowam się w ciemny kąt, żeby mnie nie zauważył. Moje serce bije tak szybko jakbym przebiegła jakiś maraton. Kiedy
już mnie mija, podchodzę do szafek. Oglądam je z dokładnością.
Zauważam coś dziwnego, dlatego zatrzymuję wzrok w jednym miejscu.
Przejeżdżam palcami po pięciu kreskach. To ślad pazurów? Chyba zaczynam powoli wariować.
Perspektywa Naruto;
- Mamy problem. -
Mówię pod nosem. Po tej całej akcji na korytarzu zdążyłem wrócić do klasy i teraz siedzę już w ławce, na nudnej lekcji.
- Co jest? - Pyta
Sasuke.
- Coś poważnego?
- Dopytuje Saki.
- Oni wiedzą, że ona
żyje. -
Mówię zirytowany.
- Co teraz? -
Wtrąca Saki.
- Nie wiem. Kurwa,
naprawdę nie mam żadnego pomysłu. Cholera, Rada wydała rozkaz, że
dziewczyna ma się o wszystkim dowiedzieć. Muszę odpocząć. Chociaż
jeden, pieprzony dzień. Dzisiaj nie nadaję się do myślenia. -
Tłumaczę.
- Nie może, nie jest
gotowa. - Stwierdza Sasuke.
- To samo im
powiedziałem, ale pieprzone staruchy nie chcą słuchać. - Odburkuję.
- Bierzesz leki
przeciwbólowe? - Pyta Ino.
- Tak, ale muszę łykać
całą garść, żeby podziałało. -
Wzdycham.
- Nie przesadź. -
Upomina Saki.
- Wiem, nie martwcie
się o mnie. Mamy większy problem. -
Stwierdzam.
- Pogadam z nimi. -
Proponuje Sasuke.
- Jeżeli to pomoże to proszę bardzo. Najlepiej, żebyś spotkał się z nimi teraz.
- Mówię.
- Okay, po tej lekcji
idę. Przekażę wam, czego się dowiem.
- Stwierdza.
Nic już nie mówimy, bo
do klasy wchodzi Haruno. Z twarzy dziewczyny można wyczytać, że coś jest
nie tak. Może ktoś jej coś zrobił? Kurwa, powinienem pilnować Sakury nawet w szkole. Niechętnie się do tego przyznaję, ale
lubię spędzać czas w towarzystwie Haruno. Umie mnie rozbawić, a
to wielki plus. Gdyby wiedziała co we mnie drzemie... od razu zmieniłaby
zdanie. Tacy jak ona boją się takich jak ja i mają cholerną
rację. Jestem bestią bez żadnych uczuć, żadnego współczucia,
żadnego...człowieczeństwa. Istnieję tylko w jednym celu, żeby ją
chronić, a to jest wkurwiające.
- Przepraszam za
spóźnienie, ale zapomniałam podręcznika i musiałam się wrócić.
- Nic nie szkodzi, zajmij
miejsce. - Nauczycielka odpowiada z uśmiechem.
Haruno coś trapi, można
wyczytać to z jej twarzy oraz zaniepokojonego brzmienia głosu. Dziewczyna siada na
miejsce. Nie słucham nauczycielki, jedynym zajęciem, którym się
teraz zajmuję jest obserwowanie różowowłosej...
***
- Nie byłeś dla mnie
wczoraj miły. - Stoję przy szafkach i rozmawiam z Aurorą.
- Bo nie miałem nastroju,
teraz też go nie mam. - Mówię obojętny.
Widzę Haruno, która
idzie do swojej szafki. Stoi kilka metrów ode mnie. Cholera...
mógłbym podejść i z nią zagadać.
- Lubisz mnie? - Pyta
Aurora przygryzając wargę. Wygląda to dość... komicznie. Można
powiedzieć, że nie jest seksowna, kiedy to robi.
- Nawet cię nie znam
dziewczyno. - Odpowiadam.
- Ja cię lubię. -
Uśmiecha się. Wodzi dłonią po moim torsie. - Możemy się
poznać. Wtedy na pewno mnie polubisz. - Dyskretnie zabieram jej rękę
i opuszczam na dół.
- Chyba nie wyraziłem się
zbyt jasno. - Zaczynam. - Powiedziałem, że nie mam nastroju na
takie zabawy. - Dokańczam.
Idę w kierunku Haruno, która próbuje
otworzyć szafkę, ale jej to nie wychodzi. Szamocze się z zamkiem.
Jest rozzłoszczona. To kurewsko śmieszny widok. Uderzam w drzwiczki pięścią, a dziewczyna podskakuje. Uśmiecham się prawie
niezauważalnie. Haruno chwyta się dłonią za klatkę piersiową.
- Uzumaki, przestraszyłeś
mnie. - Tłumaczy i opiera się plecami o szafki.
- Co takiego masz na
sumieniu, że się boisz? - Pytam.
- N-nic. - Posyła mi
wymuszony uśmiech.
- Chyba mnie okłamujesz.
- Ciągnę temat.
- Gdybym zrobiła coś
złego, to raczej bym o tym wiedziała. Nie sądzisz? - Pyta z
uśmiechem. Tym razem jest szczery.
- Możliwe. Chyba, że
zrobiłaś coś złego nieświadomie. To jak, Haruno?
- Grzeczne dziewczynki nie
robią złych rzeczy. - Uśmiecha się słodko.
- Otwórz. - Marszczy
brwi.
Przeciągle wzdycham, kiedy widzę, że mnie nie rozumie.
- Otwórz szafkę. -
Powtarzam. Dziewczyna się uśmiecha i wykonuje moje polecenie.
- Dzięki. - Odpowiada.
- Czasami trzeba uderzyć. - Mówię zamyślony.
- Masz rację. - Wkłada
do szafki książki i ją zamyka.
- Cały dzień coś cię
dręczy. - Zaczynam. Widać, że Haruno jest zdziwiona. Unosi do góry
brew.
- Obserwujesz mnie? - Pyta
z uśmiechem.
- Chciałabyś.
- Tak? To skąd wiesz, że
coś mnie dręczy? Obserwujesz mnie, a wniosek nasuwa się tylko
jeden. Pragniesz mnie Uzumaki, pora się do tego przyznać. - Puszcza
oczko. Drażni się ze mną. Jest strasznie zadziorna. Kurwa, podoba
mi się jej charakter.
- Zauważyłem to po tym,
że prawie wcale się nie śmiałaś co jest do ciebie nie podobne, ani za bardzo nie byłaś
rozmowna.
- Wydaje ci się.
- Mów co chcesz,
księżniczko. Wiem co widzę. - Posyłam jej uśmiech.
Robię to rzadko. Bardzo
rzadko. Dziewczyna się śmieje.
- Odskakując od tematu,
widzę cię często z Aurorą. Łączy was coś? - Pyta widocznie
zainteresowana. Wsłuchuję się w bicie jej serca, jego rytm jest
przyśpieszony.
- A co? Zazdrosna?
- Pff, ja? O ciebie?
Proszę cię. - Nieznacząco się uśmiecham.
- To jak? - Pytam w końcu.
- To znaczy? - Jest
zdezorientowana.
- Co cię trapi? Jestem tu
po to, żeby ci pomóc. - Próbuję od niej coś
wyciągnąć. Chcę wiedzieć co się dzieje, jeżeli jest jakiś problem to muszę jej pomóc go rozwiązać.
- Poza tym, dostałaś mój numer
telefonu, co czyni mnie twoim prawie przyjacielem. Nie daję go każdej, czuj się zaszczycona. - Dopowiadam.
- Słuszna uwaga. -
Uśmiecha się. - Powiedzmy, że widziałam coś, czego nie powinnam
zobaczyć. - Odpowiada.
- Mogę wiedzieć co to
takiego? - Dziewczyna toczy w sobie walkę, czy może mi powiedzieć.
- To chyba nie jest
najlepsze miejsce na takie rozmowy. - Stwierdza.
- Więc chodźmy do
jakiejś knajpki, ja stawiam. Jeżeli chcesz o tym oczywiście
porozmawiać. - Posyłam jej uśmiech.
- Okay. - Odpowiada po
namyśle.
***
Dotarcie do knajpy zajęło
nam niecałe dziesięć minut. W tym czasie żadne z nas się nie
odezwało. Siedzę naprzeciwko Haruno, w międzyczasie jemy pizzę.
- Więc? - Pytam przerywając ciszę.
Dziewczyna przełyka
kawałek pizzy i na mnie patrzy. Zastanawia się przez chwilę, w
pewnym momencie zaczynam nawet wątpić, że cokolwiek mi powie.
- To dotyczy ciebie
Uzumaki.
Jestem pewien, że może dostrzec na mojej twarzy ogromne zdziwienie. Jak to kurwa, dotyczy to
mnie? Co ona takiego widziała? Przecież... byłem ostrożny, nie
rozumiem.
- Więc słucham. -
Stwierdzam, próbując się uspokoić.
- Jesteś dla mnie wielką
zagadką i jak myślę, że poznałam cię chociaż trochę... wtedy
okazuje się, że jednak jestem w błędzie. - Mówi skonsternowana.
Podejrzewam, że widziała
moją rozmowę z przedstawicielami Rady. Po rozważaniu wszystkich za
i przeciw mogę stwierdzić, że jest mi to nawet na rękę. Chociaż...
czy chcę dla niej tego, co ją czeka? Sam nie wiem. Wiem, że jest
nam potrzebna.
- Okay, więc o co chodzi?
- Podsłuchałam twoją
rozmowę. - Mówi zawstydzona. Wstyd... co za głupia cecha.
- Domyśliłem się. - Odpowiadam.
- Powiesz mi o czym
rozmawialiście? - Pyta.
- O niczym czym
musiałabyś się przejmować. - Stwierdzam.
Nie mogę powiedzieć,
że chodziło o nią. To zdecydowanie zbyt wcześnie.
- Ci mężczyźni...
mówili, że kogoś chronisz, to prawda?
- Tak. - Odpowiadam.
- Jest z naszej szkoły?
- Mhm.
- Znam tą osobę?
- Znasz ją doskonale.
- Uderzyłeś dłonią w
szafki. - Stwierdza.
- Jak sama zdążyłaś
już zauważyć. - Przytakuję.
- Nie masz na nich żadnego
śladu, a siła, która spowodowała takie zniszczenia... nie jest
ludzka. - Mówi zdezorientowana.
- Ćwiczę dużo na
siłowni. - Muszę to zakończyć, bo ta rozmowa staje się
niebezpieczna.
- Porozmawiajmy o czymś
innym. Nie lubię rozmawiać o mnie. - Mówię stanowczo.
Dziewczyna
jest zawiedziona, bo chciałaby dowiedzieć się więcej. Wiem, że
to jej nie wystarczy. Krzywię się odczuwając ból w prawym barku.
- Wszystko w porządku? -
Pyta zmartwiona.
- Można tak powiedzieć.
- Wyciągam z plecaka leki przeciwbólowe. Dyskretnie wysypuję kilka
tabletek na dłoń i je łykam.
- Mówiłeś, że nie
jesteś narkomanem, ale ilość tabletek jakie połknąłeś...
- Bo nim nie jestem. Te
leki mają uśmierzyć mój ból, a nie sprawić mi przyjemność.
- Normalni ludzie łykają
jedną, no ewentualnie dwie. - Zauważa. Uśmiecham się
niezauważalnie.
- Widocznie nie jestem
normalnym człowiekiem, Haruno. - Mówię z uśmiechem.
Jej spojrzenie ode mnie
ucieka. Bawi mnie to, naprawdę.
- Jesteś chory? -
Dopytuje.
- Czemu tak sądzisz?
- Przez tabletki.
- Nie, nie jestem chory. -
Dziewczyna wzdycha.
Myślę, że zbiera się
na odwagę, żeby coś powiedzieć. Na jej twarzy widać skupienie i
zdenerwowanie. Boi się mnie?
- Kim jesteś Uzumaki? -
Pyta w końcu i patrzy mi w oczy.
Moje spojrzenie zmienia
się na puste i zimne. Haruno naprawdę dała mi do myślenia. Każdy
człowiek powinien dokładnie wiedzieć kim jest. A ja? Nie jestem
człowiekiem, więc czym kurwa jestem? Uwielbiam samotność, bo
wiem, że kiedy nikogo przy mnie nie ma... po prostu go nie
skrzywdzę. Człowiekiem nie można nazwać kogoś, kto nie może sam
decydować o swoim pojebanym losie. Również tego, kto jest tylko
narzędziem. Między innymi dlatego nie potrafię odpowiedzieć na to
pytanie. Ludzie zostając ze mną, wybierają śmierć. Zginęło
zbyt wiele osób, na których mi zależało. Również dlatego nie
mogę dopuścić do siebie Haruno. Nie mogę dopuścić nikogo.
Postanowiłem zrezygnować z uczuć dawno temu.
- Myślałem, że koniec z
pytaniami. - Stwierdzam chłodno.
Dziewczyna jest
zdezorientowana, pewnie gwałtowną zmianą mojego nastroju. Widzę
na jej twarzy zakłopotanie i zmieszanie.
- Masz rację,
przepraszam. Nie powinnam być taka wścibska. - Mówi po chwili.
- Dowiesz się wszystkiego
w swoim czasie. - Odpowiadam.
- Chyba powinnam już iść.
- Stwierdza.
- Odprowadzę cię. -
Wiem, że dziewczyna chce odmówić, ale po chwili się uśmiecha.
- Niech zgadnę, nie
proponujesz, a stwierdzasz.
- Dokładnie. - Wstajemy
od stolika i wychodzimy z budynku.
Kierujemy się w stronę
jej domu. Panuje cisza.
- Nie odpowiedziałeś na
moje pytanie. - Zaczyna rozmowę. Uśmiecha się.
- Które?
- Chodzi o Aurorę.
- Czemu cię to
interesuje? - Pytam.
- Tak po prostu, lubię
wiedzieć co się dzieje.
- Nie sądzę, że dlatego
się o to pytasz. - Stwierdzam. - Chodzi o coś innego, prawda?
- Trafne spostrzeżenie.
Gratuluję mózgu, niektórym też by się przydał. - Ucieka od
odpowiedzi na moje pytanie.
- Więc o co chodzi? -
Dociekam.
- To znaczy?
- Po co pytasz mnie o
Aurorę? - Dziewczyna wzdycha.
- Bo to jedyna osoba na
świecie, której aż tak nienawidzę... - Urywa.
- I co ma to wspólnego ze
mną? - Unosi brew do góry.
- Widać, że Aurora się
za tobą ugania, więc chcę cię ostrzec, że tą dziewczynę miał
prawie każdy w szkole. Jeżeli nie chcesz złapać jakiegoś
dziadostwa, trzymaj się od niej z daleka. Potraktuj to jak
przyjacielską radę.
- Skąd wiesz, że za mną
chodzi? - Pytam z półuśmiechem.
- No wiesz, odkąd
pojawiłeś się w szkole... każda dziewczyna oszalała na twoim
punkcie. Nawet taka suka jak ona. - Mówi zirytowana. Czuję, że jej
nie lubi.
- A ty? - Zaczynam zabawę.
Dziewczyna jest zakłopotana.
- Chyba nie rozmawiamy
teraz o mnie. - Próbuje wybrnąć z tej sytuacji.
- Masz rację, bo ciągle
gadamy o mnie. Chciałbym dowiedzieć się czegoś o tobie, więc
odpowiedz na pytanie. - Nalegam. Dziewczyna przewraca oczami.
- Ugh to jest żenujące.
- Stwierdza.
- Żenującą można
nazwać wczorajszą sytuację w łazience. - Odpowiadam.
- Nawet mi o tym nie
przypominaj. - Mówi zawstydzona.
- Więc jak Haruno?
Należysz do tych dziewczyn? - Jestem nieustępliwy.
- To tajemnica, żyj w
niewiedzy. - Uśmiecha się. - Na to pytanie ci nie odpowiem. - Na
moje usta wkrada się lekki uśmiech. Drażni się ze mną
- Dzięki za rozmowę. -
Mówi z uśmiechem.
- I za odprowadzenie mnie
do domu. - Dodaje.
- Do jutra Haruno. -
Żegnam się z nią i idę w stronę domu.
Może Sasuke wrócił już
z informacjami?
Perspektywa Sakury;
Leżę na łóżku i
słucham muzyki. Dzisiaj dowiedziałam się kilku ciekawych
informacji o Uzumakim. Jest przerażający, ale jednocześnie
tajemniczy, mroczny i seksowny. Jednym słowem jest pociągający.
Widziałam go dzisiaj z Aurorą, dotykała go. Ugh aż mnie krew
zalewa, kiedy o tym myślę. Chciałam go do niej zniechęcić,
dlaczego? Bo chcę się na niej zemścić. Przede wszystkim za to, że przez nią
rozpadł się mój związek. Kochałam Christiana na swój sposób,
może to nie była prawdziwa miłość, ale wiem, że coś do niego
czułam. Było mi z nim dobrze, a ona to zepsuła. Czuję wibrację w
kieszeni, dlatego wyjmuję telefon. Odblokowuję go i włączam
wiadomości. Marszczę brwi dostrzegając dość długą nazwę.
Od: Natarczywy dupek i
zboczeniec (18:20)
Sakura, bardzo cię
przepraszam za wczoraj. Zachowałem się jak huj. Mam nadzieję, że
mi wybaczysz. Wiem, że już przepraszałem, ale po pijaku. Teraz
robię to na trzeźwo.
Szybko wystukuję
odpowiedź i ją wysyłam.
Do: Natarczywy dupek i
zboczeniec (18:20)
Lepiej późno niż wcale.
Następna wiadomość
przychodzi natychmiastowo.
Od: Natarczywy dupek i
zboczeniec (18:21)
Wiem, jeszcze raz cię
przepraszam. Ile razy mam to zrobić, żebyś puściła to wydarzenie
w niepamięć? Wiesz, że cię kocham, ale chcę, żeby nasza
przyjaźń przetrwała. Naprawdę.
Wiem, że pocałował mnie
po pijaku, dlatego jestem skłonna mu wybaczyć. On robi w takim
stanie różne głupoty. Wzdycham.
Do: Natarczywy dupek i
zboczeniec (18:22)
Okay. Mam tylko jeden
warunek. NIGDY więcej tego nie rób.
Od: Natarczywy dupek i
zboczeniec (18:22)
Masz to jak w banku :*
Do: Natarczywy dupek i
zboczeniec (18:23)
Wracając do sprawy z
wczoraj. Aurora się już tobą nie interesuje, znalazła nowy obiekt
westchnień.
Od: Natarczywy dupek i
zboczeniec (18:24)
Wiem od jej koleżanek :D
Aurorze nie jest do śmiechu, bo ten gość ją ignoruje :)
Na ostatnią wiadomość
mój humor przechodzi z melancholii do euforii.
Do: Natarczywy dupek i
zboczeniec (18:25)
Dziwisz się? Aurora ma w
szkole wyrobioną opinię. Dziewczyny nazywają ją puszczalską
zdzirą. Szkoda mi Scotta, że ma taką siostrę, bo dobry z niego
chłopak :)
Od: Natarczywy dupek i
zboczeniec (18:26)
Masz rację :) Muszę
lecieć, bo idę właśnie ze Scottem na siłownie. Narka :*
Odczytuję wiadomość i
rzucam telefon na łóżko. Cholernie się nudzę, dlatego się
przejdę. Nie zamierzam gnić w domu jak stare próchno. Mam na sobie
czarne jeansowe spodnie z dziurami, biały T-shirt z nadrukami, który
sięga do mojego pępka i trampki. Schodzę na dół.
- Ciociu, wychodzę! -
Krzyczę.
- Nie wracaj zbyt późno!
- Odpowiada.
- Okay!
Wychodzę z domu i idę w
stronę parku. Ciekawe co robią dziewczyny, może do nich zadzwonię?
Albo nie, pewnie są zajęte. Zastanawia mnie, czy one też są
zamieszane w sprawy Uzumakiego. Przecież to ich przyjaciel, może od
nich dowiem się więcej? Słyszę ''3Strikes'' Terror Jr i już
wiem, że ktoś się do mnie dobija. Wyjmuję telefon i nie patrząc
kto to, odbieram.
-
Słucham?
- Sakura? Co robisz, że
szumi ci w telefonie? - Pyta Ino. Wywołałam wilka z lasu.
- Idę do parku, a co? - W
telefonie słyszę przerażony głos Ino. Mówi coś o jakimś
niebezpieczeństwie. To nie było skierowane do mnie, mogę nawet
stwierdzić, że nie miałam tego usłyszeć. Jest zdenerwowana.
- Do którego? - Dopytuje.
- Nie wiem jak się
nazywa. Do tego najbliższego od mojego domu. - Odpowiadam.
- Coś nie tak? - Pytam.
- Nie, nic. Chciałyśmy
do ciebie przyjść, ale skoro tak, to... spotkamy się w parku. -
Mówi szybko.
- No okay. - Odpowiadam.
Cieszy mnie fakt, że spędzimy razem trochę czasu.
- Do zobaczenia. - Mówi i
się rozłącza.
Trochę to było dziwne,
ale one od kilku miesięcy się tak zachowują. Dochodzę do parku i
szukam ławki. Kiedy już ją znajduję to siadam. Naprzeciwko mnie
jest strumyk. Fajnie na niego popatrzeć. Cholera, Sakura. Pomyśl ty
tępa strzało jak masz odciągnąć Uzumakiego od tej suki. Teraz ja
się trochę pobawię z Aurorą. Nie dopuszczę, żeby Uzumaki z nią
był. Może się z nim zaprzyjaźnię? To nie byłby zły pomysł. Może powinnam z nim więcej rozmawiać i się spotykać? Ale
jak? Zawsze chłopcy podchodzili do mnie, a nie ja do nich. Moją
uwagę zwraca mężczyzna, który się do mnie dosiada. Patrzę na
niego kątem oka, jest młody. Może w moim wieku.
- Hej. Przepraszam, że
cię zaczepiam. Wiesz może, która jest godzina? - Pyta ze słodkim
uśmieszkiem. Wyjmuję telefon i patrzę na wyświetlacz.
- Osiemnasta pięćdziesiąt.
- Mówię z szerokim uśmiechem.
- Dzięki. - Chłopak
wciąż siedzi.
- Czekasz na kogoś? -
Pytam.
- Tak, mam się spotkać z
kolegami.
- Hah, a ja z koleżankami.
- Podaję mu dłoń.
- Tak w ogóle nazywam się
Sakura. Nie chodzisz ze mną do klasy? - Zauważam, że ten chłopak
jest jakiś znajomy. Na moje imię jego ciało nieznacząco
sztywnieje. Dziwi mnie jego reakcja.
- Kiba Inuzuka. - Chwyta
mnie za dłoń z uśmiechem. - Też znam cię ze szkoły.
- Jesteś nowy? Nie
widziałam cię nigdy. - Kiba się uśmiecha.
- Nie mogłaś mnie
widzieć, bo niedawno przyjechałem. - Odpowiada.
- Tyle nowych twarzy. -
Uśmiecham się.
- Dla mnie jeszcze więcej.
Z poprzedniej szkoły mnie wyrzucono. - Opowiada.
- Nie wyglądasz na
awanturnika. - Stwierdzam.
- Dzięki. Można
powiedzieć, że czasami mnie ponosi. - Puszcza mi oczko.
Widzę jak podchodzą do
nas dziewczyny. Mają na twarzach szerokie uśmiechy.
- Hej Kiba. - Wita się
Ino.
Można powiedzieć, że
jestem trochę więcej niż zaskoczona, że się znają. Nigdy ich
razem nie widywałam, a mieszkam tutaj od dzieciaka.
- Cześć kolego. Dawno
się nie widzieliśmy. - Stwierdza Saki.
- Hej, poznałem waszą
koleżankę. - Mówi z uśmiechem.
Widzę jak obecna tu
trójka przekazuje sobie jakieś tajne sygnały. Marszczę brwi, bo
nic z tego nie rozumiem. Czy one uważają, że jestem ślepa?
- Czekasz na chłopaków?
- Zagaduje Saki.
- Mhm. - Odpowiada. - Jak
zwykle jestem tak rozgarnięty, że zapomniałem telefonu. A
teraz nie mam jak się z nimi skontaktować. - Uśmiecha się słodko.
- Kazali ci przekazać,
żebyś ich odwiedził. Oglądają jakiś mecz i nie chce im się
ruszać tych zapierdziałych tyłków. - Tłumaczy Ino. Chłopak
tylko głośno wzdycha.
- Wiedziałem, że tak
będzie. - Odwraca się w moją stronę. - Miło było cię spotkać Sakura. - Uśmiecha się ciepło i wstaje.
Na jego miejsce siada Ino,
a Saki po mojej drugiej stronie. Patrzę na chłopaka, który
odchodzi. To wszystko jest jakieś dziwne.
- Gadałam dzisiaj z
Uzumakim. - Wypowiadam te słowa powoli, żeby wybadać ich reakcję.
Dziewczyny kiwają głowami w geście porozumienia.
- Wiemy. - Wzdycha Ino.
Nie jestem tym wcale
zaskoczona. Cała czwórka zachowuje się jakoś dziwnie, więc coś
jest na rzeczy.
- Możecie mi powiedzieć
o co chodzi? Jest cholernie tajemniczy. Dzisiaj podsłuchałam dziwną
rozmowę. Pracuje dla bandziorów? - Dziewczyny się śmieją.
- Spokojnie Sakura,
wszystko w swoim czasie. To z Naruto powinnaś rozmawiać, a nie z
nami. Od niego wymagaj odpowiedzi. - Mówi Saki.
- Czyli dosłownie mówiąc,
wam mam nie zawracać dupy. - Śmieję się.
- Dokładnie. - Przytakuje
Ino.
- Co u ciebie kochanie? -
Pyta Saki.
- W sumie to nic
ciekawego, oprócz tego, że mam dosyć Aurory. - Wzdycham
zirytowana. Dziewczyny przewracają oczami w tym samym czasie.
- Porozmawiajmy o czymś
innym, a nie o tej flądrze. - Mówi Ino.
- Okay. - Wzdycham. -
Idziecie na bal przebierańców?
- Nie jestem co do tego
przekonana... - Stwierdza Ino.
- W sumie... dlaczego
miałybyśmy nie iść? Będzie fajnie! Wyobraźcie sobie, my trzy
podbijające parkiet. - Saki chichocze.
- Mówisz serio? - Pytam
zaskoczona.
Zawsze to ja muszę je
namawiać, żeby gdzieś ze mną wyszły, a to jest bardzo trudne
zadanie.
- Pewnie, że tak. -
Uśmiecha się. Patrzę na Ino. Nie jest zachwycona tym pomysłem.
- Ino... proszę. Pójdźmy
na ten bal, dawno nigdzie razem nie byłyśmy. Będzie fajnie. Nie
daj się prosić. - Próbuję ją przekonać.
Dziewczyna zamyka oczy i
przez chwilę się nie odzywa.
- Okay. - Odpowiada.
Uśmiecham się do niej.
- Będzie super,
zobaczycie. - Mówi Saki.
- W końcu będę mogła
spędzić z wami trochę czasu. - Wypalam.
Cholera, nie miałam tego
powiedzieć na głos. Widzę po ich twarzach, że zrobiłam im
przykrość. Są smutne. Łapię się dłońmi za twarz. Jestem
zażenowana.
- Przepraszam, nie
chciałam tego powiedzieć. - Próbuję wyjść z tej sytuacji.
- Chciałaś
kochanie. - Wzdycha Ino.
- Nie musisz przepraszać
nas za to, że mówisz prawdę. - Stwierdza Saki.
- Ugh, to nie tak... po
prostu czuję jak się od siebie oddalamy. Kiedy ostatni raz gdzieś
razem wyszłyśmy, albo o wszystkim rozmawiałyśmy? - Mówię to, co
czuję. Jeżeli ma być dobrze to najpierw musi być źle, prawda?
Patrzę na nie bacznie obserwując ich twarze. Nie wiedzą co mają powiedzieć. Albo ile mogą
powiedzieć. Wzdycham zirytowana i patrzę przed siebie. Próbuję
się trochę uspokoić.
- Słuchaj Sakura, masz
rację. Są sprawy... - Ino zastanawia się nad słowami. - ...o
których nie możemy rozmawiać. Dotyczy to naszej rodziny. -
Odpowiada.
Nie wspominałam o tym
wcześniej, ale Saki i Ino to rodzina. Mimo tego, że nie są do
siebie podobne. Jedna ma brązowe włosy, a druga jest blondynką.
Rodzice Saki zmarli w niewyjaśnionych okolicznościach, a Państwo
Yamanaka postanowili się nią zająć. Traktują ją jak drugą
córkę.
- Rozumiem, to zmienia
wszystko. - Odpowiadam.
Mają rację, nie powinnam
mieszać się do ich spraw rodzinnych. To nie mój interes, ale
chciałabym im jakoś pomóc. Nie będę się narzucać, skoro tego
nie chcą.
- Z kim idziesz na bal? -
Saki zmienia temat.
Uśmiecham się do niej.
Ona zawsze wie jak wyciągnąć nas z takich sytuacji.
- Nie wiem. - Wzdycham. -
Chciałabym zaprosić Uzumakiego. - Uśmiecham się widząc ich
spojrzenia.
- Dlaczego akurat on? -
Pyta Ino.
Odwracam głowę w bok i
intensywnie się zastanawiam. Dlaczego akurat on?
Chcę zrobić na złość Aurorze i odciągnąć od niej Uzumakiego.
Ale za tym wszystkim kryje się coś jeszcze. Coś, czego sama nie
mogę określić. Mam potrzebę przebywania w jego towarzystwie.
-
Ziemia do Sakury! - Moje rozmyślania przerywa Saki.
- Nie wiem dlaczego. Nie
mogę wam tego wytłumaczyć.
- Zaproś go. - Stwierdza
Saki. Przetwarzam w mózgu jeszcze raz to, co powiedziała.
- Co? - Pytam zaskoczona.
- No tak, zaproś go. -
Wzrusza obojętnie ramionami.
- Chyba nie mam odwagi. -
Przyznaję się.
- Słucham? Sakura Haruno?
Boi się zaprosić chłopaka na bal? - Kpi Ino.
- Proszę cię, kto jak
kto, ale ty? - Dopowiada Saki.
- Boję się, że mnie
odrzuci. Jest strasznie niedostępny. A poza tym widziałam go kilka
razy z Aurorą. - Wzdycham zrezygnowana.
Nie mogę wydać mojego
planu, dlatego muszę trochę poudawać przygnębioną Sakurę, która
myśli, że jest gorsza od tej szmaty. Dziewczyny chwytają moje
obydwie dłonie.
- Co do Aurory... ona go
nie interesuje. Będzie kolejną laską, z którą się prześpi, a
potem nie będzie zwracał na nią uwagi. - Stwierdza Ino.
No właśnie kochanie, a
mi chodzi o to, żeby ona się do niego nawet na milimetr nie
zbliżyła. To ma być moja zemsta za zrujnowanie mojego związku.
Ale wam tego nie powiem, bo powiecie, że nie warto tracić na nią
czasu.
- Wiesz kochanie, takie
panienki na niego nie działają. Mogą robić cokolwiek chcą, ale i
tak go nie zdobędą. Rozumiesz co mam na myśli? - Pyta Saki.
- Niezupełnie. -
Stwierdzam.
- Oj głuptasku. Jesteś
bardzo mądra, ale czasami masz przebłyski głupoty. - Śmieje się
Ino.
- Chodzi o to, że Naru
nie lubi puszczalskich lasek. - Prostuje Saki.
- To po co z nimi sypia? -
Pytam.
- Bo jest facetem? Ma swoje potrzeby? Nie wiem. Uzumaki jest
pokręcony.
- Tak, Ino ma rację.
Naruto jest bardzo skomplikowany i potrzeba do niego dużo
cierpliwości. - Mówi Saki.
- Czekajcie, czekajcie.
Czy to aby nie któraś z was przekonywała mnie, żebym dała sobie
z nim spokój? Hmmmm? - Pytam.
- Dobrze pamiętasz
koteczku. - Odpowiada Saki.
- Któraś mi mówiła,
żebym trzymała się od niego z daleka - Stwierdzam.
- Bo to nie jest
odpowiedni chłopak dla ciebie. W końcu i tak by cię zranił. -
Tłumaczy Ino.
- Ale z racji tego, że
jesteś cholernie uparta i zrobisz co zechcesz... nie ma sensu dłużej
cię przekonywać. - Wzdycha Saki.
Perspektywa Sasuke;
- Czyli co w końcu
ustaliłeś? - Wzdycha Naruto. Siedzimy w salonie na kanapie, jest z
nami Kiba.
- Mamy dodatkowo kilka
dni. - Mówię niechętnie.
- Kilka dni? - Dopytuje
Naruto. - Co oznacza kilka dni, Sasuke? - Czuję, że Uzumaki się
denerwuje.
- Tydzień. Mamy jej
powiedzieć po upływie tygodnia. Sytuacja robi się zła Naruto.
Naprawdę zła. - Stwierdzam.
- Mogę to potwierdzić.
Rada zaczyna panikować, bo nie wiedzą, na czym stoją. Bez
przywódcy... zginiemy Naruto. - Mówi Kiba.
- Nie zginiemy. -
Stwierdza Uzumaki. - W najgorszym wypadku będziemy zmuszeni dołączyć
się do konkurencyjnych Klanów. To nie oznacza naszej śmierci.
- To oznacza niewolę,
Naruto. - Wtrąca Kiba.
- Twój ojciec... -
Zaczynam.
- Nie chcę o nim nic
słyszeć. - Warczy Naruto.
- On chce z tobą
porozmawiać i wszystko ci wytłumaczyć. - Kontynuuję.
- Tutaj nie ma nic do
tłumaczenia. Wybrał jego! Nie mnie! - Krzyczy i zaciska szczękę.
- Naruto... sam wiesz, że
to nieprawda. Taka jest tradycja i prawo, nie możemy tego zmienić.
- Tłumaczy Kiba.
- Nie obchodzi mnie to. On
jest zły i za to dostaje nagrody, a ja? Co ja mam od życia? Nic.
Jestem nikim. Narzędziem w rękach pieprzonej Rady i jej. Robię
wszystko, żeby postępować słusznie, ale wiecie co? Skończyło
się, nikt nie będzie mną pomiatał.
- Naruto... - Próbuję
odwieść go od głupiego pomysłu, który zrodził się w jego
głowie.
- Nie Sasuke. Będę jej
pilnować, bo to moje przeznaczenie. A Rada... niech się pieprzy,
zmarnowali mi dziesięć lat życia, nie zamierzam dłużej się ich
słuchać.
- Proszę cię Naruto, nie
rób nic głupiego. Ochłoń. - Kiba próbuje odciągnąć go od tego
pomysłu. Naruto nie może przestać współpracować z Radą. Za to
grozi poważna kara, a w dodatku zszarga dobre imię swojego rodu i
naszego Klanu. Patrzę na rozgniewanego Naruto. Uśmiecha się. To
jest złowieszczy uśmiech.
- Nie przekonacie mnie. -
Stwierdza kręcąc głową w lewo i prawo.
- Co zamierzasz zrobić?
Sprzeciwisz się im? - Pytam.
- Jeszcze nie wiem. -
Odpowiada.
- Zignorujesz ich rozkaz?
Nie powiesz nic Sakurze? - Dopytuje Kiba.
- Powiedziałem, że
jeszcze nie wiem. Zastanowię się. - Naruto wstaje z kanapy i
zmierza do swojego pokoju.
- Sasuke, wiesz, że
jeżeli Sakura się nie dowie... to po nas. Wiesz o tym, prawda? -
Pyta Kiba.
- A Tsunade?
- To środek tymczasowy.
To musi być Sakura. Na dłuższą metę... to nie zadziała.
Rozumiesz? - Mówi Kiba.
Widać, że Naruto nie
jest świadomy powagi sytuacji. Nim się orientuję, nie ma go z
nami. Cholera, czemu ja mam się tym wszystkim zajmować? Jakby nie
mógł ktoś inny.
- Porozmawiam z nim. Ale
musimy poczekać aż ochłonie. - Próbuję uspokoić Kibę.
- Myślisz, że cię
posłucha?
- Nie wiem, mam nadzieję,
że tak. - Wzdycham. - Z drugiej jednak strony, dziwisz się mu? -
Pytam ciekawy odpowiedzi. Kiba chwilę się zastanawia i kręci
przecząco głową.
- Nie Sasuke, nie dziwię
się. Spójrzmy prawdzie w oczy, Naruto miał bardzo ciężko. Rada
tak na dobrą sprawę nim pogardza, wykorzystuje go jakby był kimś
z niskiej warstwy, a prawda jest inna. Powinni traktować go z
szacunkiem, przecież jego ród jest drugi pod względem ważności w
Klanie. Naruto Uzumaki to nie byle kto. - Stwierdza Kiba. W
zupełności się z nim zgadzam. Rada powinna inaczej z nim
rozmawiać.
- Dodaj jeszcze to, że
Naruto został zabrany od rodziców w wieku dziesięciu lat. Tylko po
to, aby przejść wieloletnie szkolenie. Musiało mu być ciężko. -
Dopowiadam.
- Taa. A najgorsze jest w
tym wszystkim to, że znienawidził za to ojca. - Wzdycha Kiba.
Perspektywa Sakury;
Spędziłam dzisiaj bardzo
fajnie czas z moimi wariatkami. Cały ten dzień przesiedziałyśmy w
parku. Dużo rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się i żartowałyśmy.
Jednym słowem było zajebiście. Wróciłam do domu po dwudziestej
drugiej i teraz leżę w piżamie w łóżku. Byłam zbyt zajęta
przez cały dzień, dlatego nie myślałam o tym jak zaprzyjaźnić
się z Uzumakim. Jest dla mnie zupełnie obcy. W sumie to nie. Znałam
go, kiedy był dzieciakiem. Wtedy był zupełnie inny. Teraz się
zmienił. Patrzę na telefon, który wydał z siebie dźwięk.
Marszczę brwi, kto może do mnie pisać o tej porze? Chwytam telefon
i otwieram wiadomości.
Od: Naruto (22:50)
Słodkich snów,
księżniczko. Cieszę się, że nie wpakowałaś się dzisiaj w
żadne kłopoty :)
Musiał pisać do mnie
teraz? Jestem zmęczona i nie myślę. Nie chciałabym klepnąć jakiejś głupoty.
Do: Naruto (22:52)
Skąd wiesz, że nie
wpakowałam się w żadne kłopoty? Śledzisz mnie? ;)
Odpowiedź przychodzi
natychmiastowo. Nerwowo przygryzam zębami paznokieć mojego kciuka.
Od: Naruto (22:53)
Chciałabyś, Haruno. Nie
zadzwoniłaś, więc raczej w nic się nie wpakowałaś. A poza tym wiem, że dzisiejszy dzień spędziłaś z Ino i Saki ;)
Uśmiecham się do
telefonu czytając wiadomość.
Do: Naruto (22:54)
No tak, zapomniałam, że
twój numer to deska ratunku. Również o tym, że mieszkasz z
dziewczynami, więc wszystko ci mówią :)
Mam
tylko nadzieję, że żadna z nich nie puściła farby, że mówiłam,
że Uzumaki jest przystojny. Jeżeli tak, to utopię, spalę i prochy
zakopię pod drzewkiem w moim ogródku. Byłabym wtedy spalona na
całej linii. Czułabym się przy nim jak idiotka.
Od: Naruto (22:55)
Hmmm czyżbyś coś
ukrywała, Haruno? Na twoje szczęście - albo nieszczęście,
dziewczyny nie mówią mi wszystkiego ;) Idź spać, jutro szkoła.
Do: Naruto (22:57)
Poszłabym, ale ktoś
skutecznie mi w tym przeszkadza ;)
Od: Naruto (22:58)
Idź spać. Do jutra,
księżniczko.
Do: Naruto (22:58)
Dobranoc, prześladowco ;)
Odkładam telefon na półkę
i szczelnie okrywam się kołdrą. Cholera, jutro Środa. Bal, który
jest w Piątek zbliża się wielkimi krokami, a ja nie mam partnera.
Pora to zmienić, może się jutro odważę i zaproszę Uzumakiego?
Ugh, a co będzie jeżeli mnie odrzuci i wyśmieje? Spalę się przed
nim ze wstydu. Okay, zaryzykujesz Sakurcia i jutro z nim
porozmawiasz. Musisz tylko dobrze przemyśleć strategię. Tylko nie
mogę się denerwować, bo wszystko zepsuję. Cholera, jutro mam
ważne lekcje, a znając życie nie będę mogła się na nich
skupić. Powód? Dwa słowa: Uzumaki Naruto. Nie umiem trzeźwo
myśleć, kiedy jestem zajęta czymś innym. Dobra, koniec. Jutro
szkoła, a ja muszę się wyspać. Wtulam się bardziej w poduszkę i
zamykam oczy. Jestem podekscytowana. Zaśnięcie zajmuje mi kilka
minut.
~.~
Hej misie! Znowu późno... no ale przynajmniej jest :D Coraz więcej tajemnic, jak wam się podoba? Jest mało komentarzy, to dla nas oznaka, że coś jest nie tak? Hope you like it! Paula&Patty
Klan- Wielopokoleniowa rodzina, bądź grupa ludzi, która wzajemnie się popiera.
Ród- Grupa społeczna oparta na wspólnocie krwi.
Genialne. I nie martwcie się, z czasem przybędzie tych komentarzy więcej ;).
OdpowiedzUsuńPiłyście ?
OdpowiedzUsuńrozdział bardzo przyjemny
OdpowiedzUsuńRozdział jak najbardziej mi się spodobał i nie mogę się doczekać kolejnego. Co do komentarzy to się nimi nie przejmujcie. Ważne jest to żebyście pisały ze swoją pasją( a ja chętnie będę to czytać hehe)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kuraj.
Rozdział świetny, tylko tak dalej podobaja mi się ich wiadomości jak do siebie pisali, byle było ich więcej. Pozdrawiam i życzę weny Gulbiszonka
OdpowiedzUsuń