poniedziałek, 19 września 2016

#2 Rozdział

Perspektywa Naruto;
- Jak to, do jasnej cholery, idzie na imprezę!? - Wrzeszczę sfrustrowany, cedząc każde słowo przez zęby.
- Tak mi napisała. - Tłumaczy niespokojnie Ino.
- Cholera! Cholera! Cholera! Czy ona nie może spokojnie siedzieć w domu na dupie!? Akurat teraz musi iść na tą pieprzoną imprezę!? - Jestem cholernie zły. Uderzam pięścią w ścianę, która jest za mną. Tworzy się w niej dość duża dziura.
- Naruto, proszę. Uspokój się. - Prosi przerażona Saki.
- Muszę ją znaleźć. - Warczę.
- Wiesz, że nie możesz. - Stwierdza opanowany Sasuke.
- Właśnie, że mogę. - Odpowiadam złośliwie. - I właśnie to zrobię.
- Nie możesz, bo narazisz nas wszystkich. Naruto do cholery jasnej! Nie możesz pozwolić, żebyśmy zostali zdemaskowani! Tu nie chodzi tylko o ciebie! - Krzyczy Sasuke.
- Spokojnie, nie będziecie. Właśnie dlatego przeszedłem specjalny trening. Umiem się kontrolować. - Odpowiadam.
Czuję jak przez moje ciało przechodzi fala dreszczy. Patrzę na zmęczone twarze dziewczyn. Słyszę również ich przyspieszone oddechy. Wiem, że jest to spowodowane bólem.
- Jeżeli masz wyjść, to zrób to teraz. Potem będzie za późno. - Mówi Ino.
- Chwila, jak to nauczyłeś się to kontrolować? - Pyta zaskoczona Saki.
- Normalnie, tacy jak ja potrafią robić takie rzeczy. Nie jest to przyjemne, ale warte poświęcenia. - Mówię i wychodzę.
- Uważaj na siebie. - Słyszę głos Sasuke.
Idę schodami na górę. Moi przyjaciele znajdują się w piwnicy. Łapię z szafki czarnego snapbacka z czerwonym daszkiem i zakładam go na głowę. Mam na sobie czarną koszulkę i jeansowe spodnie. Nie zakładam nic więcej, bo jest ciepło. Zawsze jest mi ciepło... Wychodzę z domu i od razu idę na tą pieprzoną imprezę. Jest już ciemno, ale mi to nie przeszkadza. Lubię tę porę dnia. O ile dobrze pamiętam to ta impreza jest w domu tej napalonej laski, którą dzisiaj spotkałem. Czuję kurewski ból w barku, skutkuje to tym, że padam na kolana.
- Kurwa! - Krzyczę i zwijam się z bólu.
Dlaczego to zawsze tak boli? Zwijam dłonie w pięści i mocno je zaciskam. Nie mogę stracić kontroli. Nie teraz, nie tutaj. Patrzę na moje zakrwawione ręce, w które wbiły się paznokcie. Powoli je prostuję. Mój oddech jest przyśpieszony. Ciężko mi oddychać, ale mimo tego podnoszę się na nogi i idę dalej.

Perspektywa Sakury;
- Serio Chris? Myślałam, że zabierzesz mnie w lepsze miejsce. - Mówię do chłopaka, który siedzi obok mnie. Jesteśmy w jego samochodzie. Patrzy na mnie z uśmieszkiem.
- A to jest złe miejsce? Co ci w nim nie pasuje? - Pyta.
- To, że to dom tej zdziry. - Odpowiadam zgryźliwie.
- Kiedyś kolegowałaś się z Aurorą.
- Ta, do tej pory aż nie wlazła ci do łóżka. - Mówię z kpiną. - Pamiętasz?
Christian patrzy na mnie smutnym wzrokiem. O nie, nie, nie. Niech nie myśli, że dam mu się tak łatwo podejść. Chłopak ciężko wzdycha.
- Nie rozmawiajmy już o tym. Chodzi tylko o to, że chciałem cię wyciągnąć z domu.
- Gratuluję świetnego pomysłu. Przywiozłeś mnie pod dom laski, z którą mnie zdradziłeś. - Uśmiecham się.
- A mogłam leżeć teraz w łóżku i oglądać Flasha. - Widzę jego rozbawione spojrzenie.
- Sakura, chodzi o zabawę. Nieważne u kogo. Jest tu twoja cała klasa, moja w sumie też. Mamy się dobrze bawić. - Posyła mi uśmiech.
Mam chociaż nadzieję, że nie spotkam tej ladacznicy. Nie chcę jej widzieć, może kiedyś mi to przejdzie, ale na pewno nie teraz. Nawet do końca nie wybaczyłam Chrisowi zdrady. To wszystko jest jeszcze świeże.
- No dobra, niech stracę.
Pociągam z obawą za klamkę i wysiadam z samochodu. Christian robi to samo, a po chwili idziemy w stronę domu Aurory. W sumie to niesprawiedliwie na niego naskoczyłam, przecież mówił mi, że imprezę organizuje Scott, a ja głupia zapomniałam, że ta dziwka jest jego siostrą.
- Mogę cię o coś prosić? - Pyta i się do mnie przybliża.
- Zależy o co. Jeżeli chodzi ci o seks to stanowczo mówię nie. - Uśmiecham się.
- Nie. Nie chodzi mi o seks. - Słyszę jego słodki śmiech.
- Wal. Słucham uważnie.
- Mogłabyś poudawać, że do mnie wróciłaś? - Pyta trochę zakłopotany.
Przetwarzam jego słowa, po chwili orientuję się o co mnie prosi. Wydaje mi się, że to zbyt dużo, poza tym raczej nie chcę tego robić, bo po co? To jest bez sensu.
- Co?! Ogłupiałeś?! Nie ma mowy, wybij to sobie z głowy. - Odpowiadam od razu.
- Proszę cię, zrób to dla mnie Sakura. Chociaż z tego względu, że coś nas łączyło. To dla mnie ważne. - Próbuje mnie przekonać. Wzdycham.
- Dlaczego ci na tym tak zależy? - Pytam ciekawa.
- Aurora się do mnie podwala, a ja jej nie chcę. - Śmieję się.
Chris marszczy czoło słysząc, w jaki sposób reaguję na jego słowa. To bardzo ciekawe. Jakoś nie miał żadnych oporów, żeby ją przelecieć, a teraz mi mówi, że jej nie chce? Śmiechu warte.
- Proszę cię, przestań się ze mnie śmiać. - Błaga mnie. - To jak?
- Nie wiem, muszę się zastanowić. - Posyłam mu uśmiech.
Nie wiem, czy powinnam się zgodzić. Christian łapie mnie za rękę. Patrzę na niego wściekła, że pozwala sobie na taką śmiałość, a on się tylko uśmiecha.
- Nie chcę, żebyś mi się zgubiła. Będzie tu tłum.
Tłumaczy widząc mój morderczy wzrok. Idę za nim, godząc się, żeby trzymał moją dłoń. Mimo wszystko fajnie się czuję wiedząc, że Chris o mnie dba. Nawet wtedy, kiedy nie jesteśmy razem. Wchodzimy do środka, już z zewnątrz było słychać muzykę, a w domu jest jeszcze głośniej. Światła są pogaszone, więc widzę niewiele.
- Gdzie idziemy!? - Staram się przekrzyczeć muzykę.
- Pójdziemy nad basen, tam jest trochę ciszej! - Krzyczy Chris.
Idę za nim krok w krok. Rodzice tej suki są bardzo bogaci, więc to nie byle jaki dom. Wszystko jest tu dobrze skomponowane i dobrane. Cały dom zapełnia tłum ludzi. Jak na każdej imprezie czuć smród papierosów pomieszanych z wódką. Nie jest to najprzyjemniejszy zapach jaki wdychałam, ale da się wytrzymać. Najgorzej jest jak ktoś niechcący cię obrzyga, wtedy to się nazywa śmierdzącym problemem.
- Tu będzie dobrze?
Do rzeczywistości przywraca mnie głos Chrisa. Stoimy na tarasie, który jest oświetlony. Znajduje się na nim wielka kanapa. Rozpoznaję kilka twarzy z mojej klasy.
- Ujdzie. - Odpowiadam.
Teraz nie muszę krzyczeć, bo tutaj jest dość cicho na normalną rozmowę. Siadamy na kanapie. Widzę kumpli Chrisa, którzy się z nim witają i siadają obok niego. Patrzą na mnie z denerwującymi uśmieszkami, ale staram się to ignorować.
- Hej Sakura, dawno się nie widzieliśmy. - Mówi Scott, który jest gospodarzem tej imprezy i przyjacielem Chrisa. Siada obok mnie, bardzo mnie to zaskakuje, bo czego mógłby chcieć ode mnie?
- Hej, co tam? - Uśmiecham się.
Muszę przyznać nawet przed sobą, że czuję się trochę niezręcznie. O czym mam niby z nim gadać?
- Tak sobie myślałem... masz już osobę, z którą pójdziesz na bal przebierańców?
- Nie mam i nie wiem, czy w ogóle na niego pójdę. - Odpowiadam.
Jestem typem imprezowiczki, ale nie lubię takich imprez szkolnych, są na nich same nudy. Wszędzie nauczyciele, którzy pilnują porządku i dziewczyny patrzące z pogardą na innych, którzy są ubrani gorzej od nich, a w najgorszym przypadku - nie daj Boże lepiej.
- Wiesz, jeżeli byś chciała to... możemy iść razem. - Mówi po chwili z uśmiechem.
Zastanawiam się do czego to doszło, że Scott prosi mnie, żebym z nim poszła. Przecież nie utrzymuję z nim jakiś bliższych kontaktów, czy coś.
- Dzięki za zaproszenie, ale nie przepadam za takimi imprezami. - Uśmiecham się niewinnie. Może bym poszła ze Scottem, ale z drugiej strony to brat tej szmaty. Gdyby mnie z nim zobaczyła od razu zaczęłaby mi docinać, a chcę mieć święty spokój. Przynajmniej na razie.
- Spoko, rozumiem. Tak w ogóle to... chciałbym cię przeprosić. - Unoszę zaskoczona brwi.
- Słucham? Upadłeś na głowę? Ty mnie chcesz przeprosić? Za co? - Scott się uśmiecha, co powoduje, że na moje usta też wkrada się malutki uśmieszek. Ten chłopak jest uroczy.
- No wiesz... za siostrę. Poszła z twoim chłopakiem do łóżka, ale ona już taka jest.
- Scott, nie powinieneś przepraszać mnie za swoją głupią siostrę. Jest dorosła i sama wie co robi. No chyba, że nie ma mózgu i robi tylko to, na co ma ochotę jej ciało. Wtedy ma już poważny problem. - Uśmiecham się kończąc mój wywód. Scott wydaje się być rozbawiony, bo się śmieje.
- Wiesz Sakura? Naprawdę cię lubię. Jesteś śliczna i do tego mądra jak cholera. Idę po piwo, przynieść ci? - Pyta ze słodkim uśmieszkiem.
W sumie miałam nie dotykać alkoholu, ale skoro jestem już na imprezie to należałoby wypić jakieś małe piwo.
- Tak, pewnie. - Odpowiadam po chwili namysłu.
- Okey, zaraz wrócę. - Mówi z uśmiechem i wchodzi do środka domu.
Rozglądam się dookoła. Myślałam, że pojawi się więcej ludzi. W domu jest naprawdę tłoczno, ale na zewnątrz widać tylko kilka osób. Naprzeciwko mnie siadają dwie dziewczyny. Podejrzewam, że są przyjaciółkami Aurory, pewności jednak nie mam. Chyba kilka razy widziałam je w jej towarzystwie, ale głowy bym nie dała sobie uciąć.
- Mówię ci, zjadłabym go, gdybym miała na to szansę. - Odzywa się brunetka.
- Widziałam go dzisiaj jak rozmawiał z Aurorą. - Opowiada blondynka.
- Żartujesz?! Już się za niego bierze? Przecież łaziła za Christianem. - Oburza się brunetka.
- Pfff Chris w porównaniu z tym ciachem przegrywa. Nic dziwnego, że Aurora ugania się za Naruto. - Stwierdza tleniona blondyna.
Aurora już zaczęła łazić za Uzumakim. Z tego co zdążyłam zauważyć ma wiele fanek w szkole, które zrobiłyby dla niego wszystko. Ma chłopak powodzenie.
- Skoro ta szmata się do niego ślini, to możemy o nim zapomnieć. - Żali się brunetka. Unoszę zdziwiona brwi i cicho się śmieję. Fajnie mówią o koleżance, naprawdę. Ludzie czasami są tacy fałszywi w swojej przyjaźni, że aż chce się rzygać. Prawdziwy przyjaciel powinien stać murem za drugą osobą i ją wspierać. Czasami oczywiście jeżeli jest taka potrzeba, przywalić w łeb i sprowadzić na Ziemię, kiedy robi jakieś głupoty.
- Tak, o ile ją zechce. No wiesz... Aurora w szkole nie ma zbyt dobrej opinii. Stawmy prawdzie oczy...
- Tak się nie mówi debilko. - Przerywa jej brunetka.
- Ale o co ci chodzi? - Widać, że niektóre blondynki jednak zasługują na miano głupich. Brunetka jest zirytowana.
- Mówi się spójrzmy prawdzie w oczy, a nie stawmy prawdzie oczy. To jest bez sensu, łapiesz? 
Dziewczyna próbuje udowodnić, że jest mądra, a mogę się założyć, że jest tak samo głupia jak jej koleżanka. W końcu ''przyjaźnią'' się z Aurorą.
- Nieważne. Chodzi o to, że Aurora to szmata. Każdy ją miał, dosłownie.
- Trzymaj. 
Podnoszę wzrok do góry, aby spojrzeć na faceta, który przerywa mi podsłuchiwanie tych dwóch sierotek. Co widzę? Słodki uśmiech Scotta.
- Dzięki. - Biorę od niego piwo w kubeczku. Chłopak siada obok mnie.
- Ty też tak się jarasz tym nowym? - Wskazuje głową na dwie dziewczyny, które siedzą naprzeciwko nas.
- To znaczy?
- No wiesz, chciałabyś się z nim umówić? - Pyta, a ja się uśmiecham.
- Czemu nie? - Patrzę na Scotta i badam jego reakcję na moje słowa. Przez jego twarz przebiega grymas.
- Każda dziewczyna na niego leci. - Pije piwo duszkiem i ściska w dłoni kubek. Wyrzuca go do śmietnika. Chyba jest zdenerwowany.
- Widocznie coś w sobie ma. - Odpowiadam bez zastanowienia, wzruszając przy tym ramionami.
- Ty też na niego lecisz Sakura?
Trochę jestem zaskoczona jego pytaniem, bo po co mu ta wiedza? Jak byłam wolna to się jakoś mną nie interesował, a teraz wyjeżdża z takimi tekstami?
- Jest całkiem miły i przystojny. Po co w ogóle o to pytasz? - Jestem zaciekawiona jego zachowaniem.
- Bo mi się cholernie podobasz i nie wiem, czy mam u ciebie jakieś szanse. - Patrzy mi prosto w oczy, kiedy to mówi.
- Chyba za dużo wypiłeś Scott. - Odpowiadam, kręcąc przy tym głową.
Nigdy się tak nie zachowywał, dlatego jestem zaskoczona. Oczywiście wiedziałam, że podobam się kilku kumplom Chrisa, ale nie wiedziałam, że jednym z nich jest Scott.
- Nie Sakura. Po prostu... podobasz mi się od momentu, kiedy zobaczyłem cię pierwszy raz w szkole. Nie mogłem do ciebie podejść i zagadać. - Mówi, a przez jego twarz przechodzi wiele uczuć, których nie jestem w stanie odczytać.
- Dlaczego?
- Jedno słowo: Christian. - Tłumaczy smutny.
- To znaczy?
- Podobałaś się jemu i nie chciałem stracić przyjaciela odbijając mu jego dziewczynę.
- I tak to spieprzył. - Mówię.
- Wiem i jest naprawdę debilem, skoro zaprzepaścił swoją szansę. - Odpowiada z uśmiechem.

Perspektywa Naruto:
Jestem już na miejscu. Ignoruję ból, który rozprzestrzenia się po moim pieprzonym ciele. Zaciskam zęby i wchodzę do środka, jest cholernie głośno, a to mi nie pomaga. Nie mogę opanować swojego gniewu, który narasta. Czuję kropelki potu spływające po moich plecach, jestem rozpalony. Staję na chwilę i głęboko oddycham, muszę oczyścić swój umysł. Przytrzymuję się jedną dłonią ściany, żeby nie upaść z wycieńczenia. Zamykam oczy i staram się nie myśleć o niczym. Już po chwili wiem, gdzie mam iść. Kieruję się w stronę tarasu. Przechodzę przez pokój, w którym znajduje się dużo ludzi i przeciskam się przez tańczący tłum. Nagle czuję dłonie oplatające mój brzuch. Staję w miejscu i moje ciało sztywnieje. Zamykam oczy i zaciskam szczękę. Nienawidzę, kiedy ktoś obcy dotyka mnie bez pozwolenia. Po prostu tego kurwa nie cierpię.
- Przyszedłeś? - Słyszę kobiecy głos.
Odwracam się do tyłu. Dostrzegam uśmiechniętą dziewczynę.
- Niestety nie do ciebie. - Mówię chłodno.
- Ouu niegrzeczny. Lubię takich.
Nie daje za wygraną i dotyka dłonią mojego torsu. Gwałtownie chwytam ją za rękę.
- Nie rób tego więcej, jeżeli ci na to nie pozwolę. - Mówię przez zęby.
- Okey, rozumiem. Nie masz humoru na zabawę, ale nie mogę utrzymać przy sobie rąk, kiedy cię widzę. - Uśmiecha się.
To jest śmieszne, kiedy sądzi, że takimi tekstami mnie uwiedzie. Żałosne. Jej serce bije bardzo szybko, nie wiem tylko, czy z podniecenia, a może ze strachu.
- Zabaw się z kimś innym.
Spławiam szybko Aurorę i jak gdyby nigdy nic ruszam dalej. Nie mogę się rozpraszać. Muszę znaleźć i bezpiecznie odprowadzić do domu, a potem będę mógł wrócić do przyjaciół. Gdyby nie fakt, że dzisiaj na dworze jest bardzo niebezpiecznie, to bym się nawet tutaj kurwa nie fatygował. Wychodzę na taras i staję obok barierki. Zaciskam na niej dłonie i spuszczam głowę w dół, przygotowując się w ten sposób na to, co zaraz nadejdzie. Mocno zamykam oczy, kiedy czuję ból w kręgosłupie. Moje zmysły szaleją.
- Nie Christian. Zerwaliśmy, a ty obiecałeś, że nie będziesz się przystawiał. - Słyszę Sakurę.
- Tylko jednego, proszę. - Chłopak bełkocze.
- Nie, jesteś pijany. - Wzdycha.
- Źle się czuję, jest mi niedobrze. - Stwierdza Christian.
- Chodź, zaprowadzę cię do łazienki. - Proponuje dziewczyna.
Słyszę jak wzdycha i wstaje. Otwieram oczy i podnoszę ręce. Na barierce zrobiły się dwa wgięcia, za które nie zamierzam odpowiadać. Idę za Haruno do łazienki. Znowu przeciskam się przez pieprzony tłum. Docieram pod drzwi i podsłuchuję.
- Muszę... muszę coś zrobić.
- To znaczy? - Pyta zdezorientowana. Nastaje chwila ciszy.
- Chris cholera! O co ci chodzi?
Po jej głosie wnioskuję, że jest zirytowana i wkurzona.
- Chciałem zostać z tobą sam.
- Bo?
- Bo mam na coś ochotę. - Słyszę głos Christiana.
Po chwili dociera do mnie to, że się całują. Widzę, że ten koleś po wypiciu paru głębszych robi się wkurwiającym napaleńcem.
- Nie, przestań. - Mówi wkurzona.
- Nie.
- Proszę... nie... nie chcę. - Wiem, że się mu wyrywa.
Głęboko wzdycham i wchodzę do łazienki. Mam w głowie ten władczy głos, który mówi: ''musisz ją chronić, nawet wtedy, kiedy ci się to nie podoba''. Wkurwiająco mnie to dobija. Głowę mam spuszczoną delikatnie w dół, ale kątem oka widzę, że chłopak od niej odskakuje, a sama Haruno jest zakłopotana. Udaję, że ich nie widzę i podchodzę do zlewu. Nie chcę się w to mieszać. Wystarczy, że im przerwałem. Zrobiłem to, bo musiałem, inaczej nawet bym tutaj nie przychodził. Odkręcam zimną wodę, która zaczyna lecieć z kranu. Nabieram ją w swoje dłonie i przemywam twarz. Mój oddech jest przyśpieszony. Kładę dłonie z obydwu stron umywalki i głęboko oddycham. To trochę pomaga. Dyskretnie patrzę w lusterko. Haruno jest zdezorientowana, a Chris wkurwiony. Zapewne dlatego, że mu przerwałem. Sory chłopaku, ale dzisiaj sobie nie zaliczysz, przynajmniej nie Sakurę.
- A temu co? - Słyszę jego szept.
- Nie wiem, może trzeba mu pomóc. Nie znasz go? - Pyta dziewczyna.
Prostuję się i wycieram twarz ręcznikiem. Słyszę stukot butów.
- Hej, nic ci nie jest? - Pyta Haruno.
Jestem zaskoczony tym, że jej głos wyraża troskę. Martwi się o nieznajomego? Może nie jest taka zła jak myślałem. Chce mi się cholernie śmiać. To dlatego, że moje wszystkie emocje szaleją. Powoli odwracam się w jej stronę.
- Czuję się świetnie. - Mówię z pół uśmieszkiem na twarzy.
Jest zdezorientowana, zakłopotana, zła, zawstydzona. Mógłbym wymieniać niezliczenie wiele uczuć, które nią teraz targają, ale zajęłoby to zbyt dużo czasu i musiałbym się nieźle rozdrobnić.
- Naruto. - Mówi w końcu.
- We własnej osobie. - Odpowiadam.
- Na pewno nic ci nie jest? - Ponawia pytanie.
- Mi nie, ale jemu najwyraźniej tak. - Stwierdzam i patrzę na chłopaka.
- Trochę się upił. - Tłumaczy Haruno.
- Sakura, muszę z tobą porozmawiać. - Odzywa się pijany Chris. Dziewczyna przewraca oczami.
- Chyba nie mamy o czym. - Odpowiada mu i odwraca się w jego stronę.
- Sakura. - Christian ma władczy głos.
Dziewczyna do niego podchodzi, a ja postanawiam się ulotnić. Pomogłem Haruno i mam nadzieję, że dalej sama sobie poradzi. Jest już dużą dziewczynką. Opuszczam łazienkę, ale w razie czego czekam pod drzwiami. Chyba nie chcę, żeby ją zgwałcił.
- Co ci odpierdala? - Pyta wyraźnie rozzłoszczona.
- Przepraszam... masz rację. Jestem pijany, gdybym był trzeźwy, nie posunąłbym się do takiego czegoś. - Odpowiada Chris.
- Jesteś złamanym kutasem Chris. Ośmieszyłeś mnie przed Naruto. - W jej głosie słychać gniew.
- Przepraszam. Po cholerę się nim interesujesz? - Wyczuwam, że Christian jest zazdrosny.
- Sądzę, że to nie jest twoja sprawa. - Sakura unika odpowiedzi na zadane pytanie.
- Okey, jak chcesz. - Chłopak wychodzi, a różowo włosa idzie za nim.
- Chris! - Woła.
- Poczekaj do cholery! - Wychodzi za nim na zewnątrz.
Biorę głęboki oddech i po chwili idę w ich ślady. Ja pierdole, dlaczego to wszystko musiało spaść akurat na mnie? Ktoś inny zająłby się tym wszystkim zdecydowanie lepiej. Na dworze jest już bardzo ciemno. Widzę ich przy samochodzie. Rozmawiają o czymś. Podchodzę bliżej, ale zachowuję dystans, żeby mnie nie zauważyli. Chcę ich podsłuchać, ale nie mogę. Kurwa, pozostaje mi tylko obserwacja. Dziewczyna uderza kilka razy dłońmi w jego tors, wyglądają jak para, która się kłóci. Chris łapie jej ręce i ją całuje, Haruno się wyrywa.
- Chris, przestań! - Krzyczy na niego, ale to nic nie pomaga.
Opiera ją o maskę samochodu. Cholera, mam jej pomóc? Chciałbym być już w domu i chyba przyśpieszę trochę obrót spraw. Ta cała akcja wygląda tak, jakby ten chłoptaś miał ją zaraz zgwałcić na masce tego samochodu. Powolnym krokiem idę w ich stronę, dziewczyna wciąż się szarpie. Staję za chłopakiem i chwytam go za ramię.
- Co jest kurwa? - Pyta i odwraca się w moją stronę.
Haruno patrzy na mnie zażenowana całą tą sytuacją, jest zawstydzona i zaskoczona prawdopodobnie tym, że w to ingeruję.
- Czy nie wyraziła się jasno, kiedy powiedziała ci, że masz przestać?
Jestem całkowicie spokojny. Zaciskam zęby, kiedy kolejna fala bólu przechodzi przez moje ciało. Zamykam oczy i na chwilę odwracam głowę w lewą stronę. Kiedy pieprzony ból ustaje, z powrotem kieruję wzrok na chłopaka.
- Nie będziesz mi kurwa mówił co mam robić. To nie jest twój zasrany interes.
Ten chłopak jest kurewsko problematyczny, serio. Nie słucha mojej rady i z powrotem odwraca się do Sakury. Cholera, nienawidzę takich sytuacji. Z chęcią bym sobie poszedł, ale z drugiej strony oskarżą mnie, że źle się nią opiekowałem. Wzdycham bezradnie. Chwytam Chrisa za ramię i gwałtownie go odwracam. Zaciskam prawą dłoń w pięść i uderzam nią w jego twarz. Chłopak upada na ziemię, patrzy na mnie nieźle wkurwiony. Spluwa krew. Chyba trochę za dużo włożyłem siły w ten cios, ale z drugiej strony właśnie tego mi brakowało. Dreszczyku ekscytacji. Dawno się z nikim nie biłem. Patrzę w kierunku samochodu, przy którym niedawno była Haruno. Nie ma jej. Rozglądam się i widzę jak idzie w stronę swojego domu. Kucam przy Christianie i na niego patrzę.
- Nie mów potem, że nie chciałem załatwić tego w grzeczniejszy sposób. Po prostu nie dałeś mi wyboru.
Dosyć mocno klepię go w ramię i od niego odchodzę. Biegnę za Haruno i po chwili ją doganiam. Chwytam ją za dłoń i odwracam w swoją stronę. Dziewczyna jest wystraszona, ale kiedy orientuje się, że to ja, wyraz twarzy Haruno diametralnie się zmienia. Na twarzy Sakury dostrzegam spokój, jakby wiedziała, że nic jej nie zrobię.
- Odprowadzę cię. - Mówię krótko.
- Nie trzeba. - Upiera się.
Nie patrzy mi w oczy, to znaczy, że się wstydzi tego, co zobaczyłem. Uśmiecham się.
- Ja nie pytam, po prostu stwierdzam.
Odpowiadam na jej słowa z mało zauważalnym uśmiechem. Ciekawy jestem jak bardzo się zmieniła od podstawówki. Pomyśleć, że kiedyś za nią latałem.
- Okeyy.
Orientuję się, że wciąż trzymam jej dłoń, dlatego powoli ją puszczam. Haruno posyła mi uśmiech. Idzie przodem, więc ją doganiam i się zrównujemy. Panuje cisza, nie lubię zaczynać rozmów. Nie lubię w ogóle rozmawiać.
- Dzięki.
- Za co? - Dziewczyna odwraca twarz w moją stronę.
- Za to, że mi pomogłeś. Kiedy Chris się napije... robi różne głupoty, po prostu nad sobą nie panuje. - Odpowiada.
- To nic wielkiego. - Stwierdzam.
Zapada między nami dłuższa chwila ciszy. Widzę jak Haruno mocno się nad czymś zastanawia. Przygryza wargę i marszczy brwi.
- Znasz Aurorę?
- Znam. - Odpowiadam krótko.
- Skąd?
Ta ciekawość mnie śmieszy. Dzisiaj nie jestem sobą. Gdyby ktoś inny mnie wypytywał o wszystko tak jak ona, na pewno bym się wkurzył i to ostro. Postanawiam jednak odpowiedzieć na to pytanie.
- Poznałem ją dzisiaj w szkole. - Dziewczyna marszczy brwi i się uśmiecha.
- Szybka jest, niema co. - Mruczy pod nosem, ale ja i tak ją słyszę.
- To znaczy? - Pytam i widzę zakłopotanie na jej twarzy.
- No... bo... no wiesz. Ugh, przez nią rozpadł się mój związek.
Zauważam na jej twarzy delikatny smutek. Bardzo ciekawe. Z pewnością mogę stwierdzić, że Haruno jest ładniejsza od Aurory, więc nie rozumiem kolesia, który ją zdradził.
- Czyli twój chłopak był naprawdę ślepy.
Te słowa wydobywają się z moich ust niekontrolowanie. Widzę jej uśmiech i zakłopotanie. Tak łatwo zawrócić dziewczynie w głowie. Wystarczą dobrze dobrane słowa i już jest twoja.
- Ludzie w szkole mówią o tobie różne rzeczy. - Zaczyna.
- Ludzie mówią to, co chcą mówić. W większości są to kłamstwa. - Stwierdzam.
- Nie chcesz wiedzieć co mówią? - Pyta z leciutkim uśmiechem.
- Pewnie same złe rzeczy. - Na moje usta wkrada się półuśmiech.
- Dziewczyny twierdzą, że jesteś najprzystojniejszym facetem w szkole, a chłopcy mówią, że jesteś bardzo agresywny i wyrzucili cię z tego powodu z poprzedniej szkoły.
No proszę, wzbudzam taką sensację swoją osobą? Ludzie są paskudni i wkurzający. 
- Do której z tych grup się zaliczasz? - Pytam patrząc prosto w jej oczy.
- Jeszcze nie wiem. Nie znam cię. 
Bardzo ładnie ratuje się z opresji. Muszę stwierdzić, że dobrze jej to wychodzi. Uśmiecha się do mnie.

Perspektywa Sakury;
Dziewczyny nie byłyby zadowolone, gdyby teraz zobaczyły mnie w towarzystwie Uzumakiego. Ten chłopak jest całkiem spoko. Da się z nim porozmawiać, nie to co kiedyś. Przez pieprzonego Chrisa czuję się zażenowana.
- To prawda co mówią chłopaki? - Pytam po chwili ciszy.
Uzumaki jest cholernie tajemniczy i to chyba jest w nim najbardziej pociągające.
- Powiedzmy. - Mówi i patrzy przed siebie.
- To znaczy? - Dopytuję.
- Przychodzą takie dni, w których nie radzę sobie z agresją. - Odpowiada.
- Uderzyłeś kiedyś dziewczynę?
Znowu powiedziałam coś zdecydowanie zbyt szybko. Powinnam się teraz mocno klepnąć w głowę. Widzę jego seksowny półuśmiech.
- Nie, nigdy nie uderzyłem kobiety i nie uderzę, to byłoby wbrew moim zasadom.
- Czyli dobry z ciebie facet. - Mówię z uśmiechem. Widzę jak ciało Uzumakiego spina się na moje słowa.
- Nie jestem dobry, Haruno. - Zaprzecza. - Po prostu mam w życiu kilka najważniejszych zasad, którymi się kieruję, ale nigdy nie nazwałbym się dobrym człowiekiem. - W jego błękitnych oczach widać chłód.
- Co ci dzisiaj było, kiedy wszedłeś do łazienki? - Zmieniam temat.
- Jesteś bardzo ciekawska Haruno.
Kiedy jego słodkie usta wypowiadają moje nazwisko, czuję, że się rozpływam. Jego głos jest tak głęboki... Nie wiem, czy to alkohol zaburza mój tok myślenia czy oszalałam.
- Taka moja natura. - Uśmiecham się. - Zastanawiam się, czy dalej jesteś taki denerwujący jak kiedyś. Chciałabym wiedzieć o tobie więcej.
- Uwierz, że nie. Na twoim miejscu... - Nie dokańcza.
- Co? - Naciskam. - Co byś zrobił na moim miejscu, Uzumaki?
- Na twoim miejscu... nie chciałbym mnie nigdy spotkać. - Mówi w końcu. Szczerze przyznaję, że Naruto jest przystojniejszy niż przewiduje ustawa.
- To jak? Odpowiesz na moje pytanie? Co ci było? - Dociekam prawdy.
- Mam gorszy dzień. - Stwierdza.
- Myślałam, że gorsze dni mają tylko kobiety. - Słyszę jego krótki śmiech.
- Jestem aż tak zabawna? - Pytam.
- Czasami. - Odpowiada krótko.
- To przez narkotyki, prawda? 
Nie zdziwiłabym się, gdyby brał. Większość chłopaków w naszej szkole truje się tym dziadostwem, zwłaszcza ci popularni i uznawani przez większość za fajnych. Czasami prawda jest inna, są tacy głupi, że aż żal na nich patrzeć. Uzumaki znowu się śmieje.
- Wiesz co? Jeszcze przy nikim aż tak bardzo się nie uśmiałem. - Stwierdza.
- To jak? Bierzesz?
- Skąd przyszło ci do głowy, że zatruwam się tym gównem? - Pyta z seksownym półuśmieszkiem. - Prowadzę bardzo zdrowy tryb życia.
- Tak pomyślałam. Po prostu na to wyglądało. - Uśmiecham się. - Poza tym, narkoman nigdy nie przyzna się, że jest uzależniony.
- Spokojnie, jestem czysty. - Unosi dłonie do góry w geście obrony.
- Nigdy nie próbowałeś? - Pytam z ciekawości, chcę wiedzieć o nim więcej. Uzumaki jest jak prezent zapakowany w papier, pełen niespodzianek i niewiadomych.
- Nie. - Odpowiada krótko.
- To mój dom. - Wskazuję głową na dość duży i nowoczesny budynek.
- Do jutra w takim razie. - Mówi.
- Hej, Uzumaki?
- Tak? - Pyta z uśmieszkiem.
- Chciałam ci jeszcze raz podziękować. Poza tym mógłbyś mi dać swój numer telefonu, lubię być w kontakcie z kolegami z klasy.
Puszczam mu oczko, a na jego usta wkrada się półuśmiech.
- Daj mi swój telefon. - Wyciągam go z kieszonki na polecenie chłopaka i podaję urządzenie Uzumakiemu.
- A ty wpisz mi swój.
Podaje mi swój telefon. Z ochotą wpisuję mu mój numer. Podpisuję się jako Sakura. Oddaję mu telefon, a on zwraca mi mój.
- Dzięki. - Odpowiadam.
- Jeżeli będziesz miała jakieś kłopoty, to zawsze możesz napisać albo zadzwonić. - Stwierdza.
Patrzę na swój dom, w kuchni pali się światło. Ciocia pewnie jeszcze nie śpi.
- Do zobaczenia, Haruno. - Mówi i zaczyna iść w drugą stronę.
- Do jutra. - Odpowiadam i wchodzę do domu.
Dziewczyny mnie zabiją jak im powiem kto odprowadził mnie do domu. Uzumaki jest całkiem fajny. Chociaż krótko rozmawialiśmy to dało się zauważyć, że nie jest najgorszy.
- Już jestem! - Krzyczę i idę na górę. - Wujek już wrócił? - Pytam jeszcze.
- Nie kochanie, nie wrócił. Idź spać. - Odkrzykuje ciocia.
- Dobranoc! - Krzyczę z uśmiechem.
- Śpij dobrze! - Odpowiada.
Wchodzę do swojego pokoju. Odkładam telefon na biurko i podchodzę do szafy. Wyciągam z niej bieliznę, białą bluzeczkę na ramiączka i szare spodenki. Wchodzę do łazienki i biorę orzeźwiający prysznic. Kończę dość szybko, ubieram się w przygotowane ubrania i myję zęby. Wychodzę z toalety. Biorę telefon i kładę się do łóżka. Odblokowuję go. O cholera, dziesięć nieodebranych połączeń od Ino. Przewijam dalej, tyle samo od Saki. Czego mogły ode mnie chcieć? Jakiego olśnienia dzisiaj dostały? Wchodzę w wiadomości.

Od: Dupek (22:10)
Sakura, wybacz mi. Nie wiedziałem co robię, nadal mi się widocznie podobasz. Przepraszam jeszcze raz, nie powinienem tego robić. Mam nadzieję, że między nami w porządku. Śpij dobrze :*

I co ja mam z nim zrobić? Wybaczyć? Cholera, sama nie wiem. Ale przecież to tylko Chris, robi różne głupoty. Weź Sakura pod uwagę to, że był pod wpływem alkoholu, są to jakieś okoliczności łagodzące, prawda? Ugh, to temat nie na dzisiaj. Moja głowa jest zbyt zmęczona, żeby o tym myśleć.

Od: Saki (19:30)
Siedź w domu, to rozkaz!

Od: Saki (19:31)
Ignorujesz nas!? Nie możesz z nim tam jechać, co cię napadło?! Zapomniałaś co ci zrobił? 

Od: Saki (19:33)
Ciesz się, że Ino skończyły się darmowe smsy! Inaczej miałabyś zapchaną skrzynkę od nas dwóch!

Od: Saki (19:34)
Sakura, do jasnej cholery! Odezwij się!

Od: Saki (19:35)
O nie! Nagrabiłaś sobie młoda damo! Wpieprz ci się szykuje!

Od: Saki (19:37)
Sakurcia kochanie, zignoruj wcześniejsze wiadomości :) Bardzo cię kochamy i chcemy, żebyś po prostu do nas napisała, czy wszystko okay. Słoneczko, czekamy na wiadomość :* Baw się dobrze.

One są nienormalne. Co się z nimi dzieje? Najpierw zabraniają mi gdziekolwiek iść, potem na mnie krzyczą, a teraz są miłe. Marszczę brwi, bo nie mogę tego zrozumieć.

Od: Saki (19:45)
No nie! Chciałyśmy po dobroci, ale ty się nadal nie odzywasz. Jeżeli nie zrobisz tego w ciągu dwóch minut, to mogę ci powiedzieć, że jutro masz przesrane. I to zajebiście, wyczepiście przejebane!

Od: Saki (19:48)
No nie! Miarka się przebrała Haruno! Nie chciałabym być jutro w twojej skórze! Naprawdę! Jeżeli nie odpowiesz do rana, uznamy to za zniewagę. A zniewaga krwi wymaga! Ty cholerna gnido, ty pieprzony idealny człowiecze, masz przejebane. I to ostro.

Na ostatnie dwie wiadomości podnoszę brew do góry. Czytam to wszystko w napadach śmiechu, czy one coś ćpały?

Do: Saki (23:00)
Wiecie co dziewczyny? Czasami naprawdę się zastanawiam z jakimi pojebami się przyjaźnię. Tak w ogóle to dzięki za poprawę humoru. Przez wasze wiadomości ciągle się śmieję. Jest wszystko okay, przepraszam, że się nie odzywałam, ale było tak głośno, że nawet nie zauważyłam, że ktoś napisał. Masz okres, że występują u ciebie takie skrajne wahania nastroju? Śpijcie dobrze, kolorowych :*

Do: Saki (23:03)
Tak w ogóle zapomniałam wam napisać, że jutro musimy porozmawiać. Tyle się wydarzyło na tej imprezie... do zobaczenia jutro :)

Niech teraz się zastanawiają co mam im do powiedzenia. Odkładam telefon na szafkę nocną i nakrywam się kołdrą po samą szyję.

***

Jest godzina siódma pięćdziesiąt, siedzę już na swoim miejscu w ławce. Dziwi mnie to, że nie widzę nigdzie moich przyjaciół. Zawsze przychodzą pierwsi, a tu taka niespodzianka. Patrzę ciągle na drzwi, jestem trochę śpiąca i znudzona. Po chwili w klasie pojawiają się osoby, na które z niecierpliwością czekam. Nie ma tylko Uzumakiego. Wzrok dziewczyn wyraża złość, kiedy na mnie patrzą. Cholera, mam przejebane, a myślałam, że moja wiadomość wszystko sprostuje. Podchodzą do mnie i siadają na swoich miejscach.
- Cześć. - Witam się ze wszystkimi z uśmiechem.
- Cześć. - Odpowiada Sasuke. Dziewczyny są jak tykające bomby.
- A wy co? Coś się stało? - Pytam.
- Jak sądzisz Ino? Coś się stało?
- Hmmm no nie wiem, raczej nie, ale mogę się mylić. - Odpowiada blondynka.
- Myślę, że się mylisz, pomyśl dobrze. - Stwierdza Saki.
- A no tak! Dwa słowa: Sakura Haruno się stała. - Ino uśmiecha się zirytowana.
- Przykro mi kochane, nic wam nie zrobiłam, bo byłam na imprezie. - Odgryzam się.
- Dlaczego do cholery nie odpisałaś?! - Krzyczy na mnie blondynka.
- Napisałam wam, czytałyście? - Unoszę pytająco brew. Dziewczyny są zakłopotane.
- Napisałaś? - Pyta Saki trochę piszczącym głosikiem.
- Tak, napisałam.
- Poczekaj. - Saki grzebie w swoim telefonie i pokazuje wiadomość Ino. Uśmiechają się do siebie.
- Okay, wybaczamy. - Mówi po chwili Saki.
- Uch, dwie Boginie mi wybaczyły, co za cud. - Kpię.
- Ciesz się. - Stwierdza Ino.
- To co masz nam do powiedzenia? - Pyta Saki.
- Później, zaraz zacznie się lekcja. - Odpowiadam.
- Co mamy pierwsze? - Dopytuje uśmiechnięty Sasuke.
- Chyba matematykę. - Stwierdzam.
- Suuupeeer, już się cieszę. - Mówi ze sztucznym entuzjazmem.
- Jakoś to przetrwasz. - Pocieszam go.
- Ta, jeżeli nie zginę w ciągu tych czterdziestu pięciu minut, to będzie cud. - Uśmiecha się zmarnowany.

***

Minęła już prawie połowa dnia. Uzumaki wszedł na pierwszą lekcję dwie minuty przed dzwonkiem. Na matematyce nie mogłam się skupić, bo ciągle go obserwowałam, na innych lekcjach też. Zauważyłam, że prawie nic nie notuje, a na każdej lekcji jest znudzony. Typowy luzak. Dziwiło mnie jednak to, że jak jakiś nauczyciel o coś go spytał, bo sądził, że Uzumaki nie uważa na lekcji to umiał odpowiedzieć na wszystkie pytania. Jest cholernie mądry. Siedzimy właśnie na korytarzu, oczywiście na oknie. Teraz mamy dziesięciominutową przerwę.
- Naruto to wasz przyjaciel, nie? - Pytam.
- Tak. - Odpowiada Sasuke.
- To dlaczego z wami nie siedzi i nie rozmawia? - Dopytuję.
- Naruto to trochę dziwny człowiek. Chyba wystarczy mu to, że z nim mieszkamy. - Mówi Ino.
- Mieszkacie z nim? - Jestem zaskoczona.
- Nie wiedziałaś? - Pyta Saki.
- Nie. Myślałam, że mieszka sam. - Stwierdzam.
- Wprowadził się do nas. W ten sposób lepiej nam dzielić się kosztami. - Mówi Sasuke.
- No tak, płacicie wtedy mniej za utrzymanie domu. - Zauważam.
- No właśnie. - Odpowiada uśmiechnięta Ino.
- Idę do sklepu, chcecie coś? - Pyta Sasuke. Wszystkie trzy kręcimy przecząco głowami.
- Zaraz wracam. - Uśmiecha się i nas opuszcza.
- To co chciałaś nam powiedzieć? - Dopytuje Saki.
- Pierwsza sprawa, wczoraj na imprezie był Naruto, a druga sprawa to Chris. Upił się i był strasznie natrętny. - Zaczynam.
- Co przez to rozumiesz? - Wtrąca Ino.
- Pocałował mnie i nie chciał mnie puścić.
- A to świnia! - Krzyczy Saki.
- Upił się, normalnie nie zrobiłby czegoś takiego. - Bronię go. - Wracając do tematu. Naruto go uderzył i odprowadził mnie do domu.
- Mówiłam, że to nie był dobry pomysł. - Stwierdza Saki.
- Co jeżeli Naruto by cię nie zobaczył? Chris mógł cię zgwałcić. - Wyolbrzymia Ino.
- Daj spokój. Nie zrobiłby czegoś takiego. - Wzdycham, kiedy słyszę dzwonek na lekcje.
- Cholera, nie wzięłam podręczników. - Mówię szybko. - Powiedzcie w razie czego, że po nie poszłam. - Wstaję z parapetu.
- Okay. - Odpowiada Saki.
Kieruję się w stronę szafek, jestem już blisko, ale słyszę czyjeś głosy. Chowam się za ścianę, żeby nikt mnie nie zobaczył.
- Musicie nachodzić mnie w szkole? - Rozpoznaję zdenerwowany głos Uzumakiego.

- To bardzo ważne, nie możemy z tym czekać...


~.~

Hej misie! Znowu przepraszamy za porę, no ale wcześniej się nie dało, bo można powiedzieć, że przygniótł nas ciężar nauki :( No i co? Jak zawsze czekamy na opinie. Hope you like it! Paula&Patty

6 komentarzy:

  1. Ekstra ;> Tylko przerwane w takim ciekawym momencie... ;/ Aż normalnie nie mogę się doczekać następnego poniedziałku :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Po prawej stronie w kolumnie jest napisane ;) w następny poniedziałek.

      Usuń
    2. Kurczę :P

      Usuń
  3. Rozdział był supcio. Idealna lekturka na wieczór. Strasznie się uśmiałam przy tym jak Saki pisała sms-y do Sakury, to było dobre xd Czekam na next.
    Pozdro <3

    OdpowiedzUsuń