Perspektywa Naruto;
- Jak to, do jasnej
cholery, idzie na imprezę!? - Wrzeszczę sfrustrowany, cedząc każde
słowo przez zęby.
- Tak mi napisała. -
Tłumaczy niespokojnie Ino.
- Cholera! Cholera!
Cholera! Czy ona nie może
spokojnie siedzieć w domu na dupie!? Akurat teraz musi iść na tą
pieprzoną imprezę!? - Jestem cholernie zły. Uderzam pięścią w
ścianę, która jest za mną. Tworzy się w niej dość duża
dziura.
- Naruto, proszę. Uspokój
się. - Prosi przerażona Saki.
- Muszę ją znaleźć. -
Warczę.
- Wiesz, że nie możesz.
- Stwierdza opanowany Sasuke.
- Właśnie, że mogę. -
Odpowiadam złośliwie. - I właśnie to zrobię.
- Nie możesz, bo narazisz
nas wszystkich. Naruto do cholery jasnej! Nie możesz pozwolić,
żebyśmy zostali zdemaskowani! Tu nie chodzi tylko o ciebie! -
Krzyczy Sasuke.
- Spokojnie, nie
będziecie. Właśnie dlatego przeszedłem specjalny trening. Umiem
się kontrolować. - Odpowiadam.
Czuję jak przez moje
ciało przechodzi fala dreszczy. Patrzę na zmęczone twarze
dziewczyn. Słyszę również ich przyspieszone oddechy. Wiem, że
jest to spowodowane bólem.
- Jeżeli masz wyjść, to
zrób to teraz. Potem będzie za późno. - Mówi Ino.
- Chwila, jak to nauczyłeś
się to kontrolować? - Pyta zaskoczona Saki.
- Normalnie, tacy jak ja
potrafią robić takie rzeczy. Nie jest to przyjemne, ale warte
poświęcenia. - Mówię i wychodzę.
- Uważaj na siebie. -
Słyszę głos Sasuke.
Idę schodami na górę.
Moi przyjaciele znajdują się w piwnicy. Łapię z szafki czarnego
snapbacka z czerwonym daszkiem i zakładam go na głowę. Mam na
sobie czarną koszulkę i jeansowe spodnie. Nie zakładam nic więcej,
bo jest ciepło. Zawsze jest mi ciepło... Wychodzę z domu i od razu
idę na tą pieprzoną imprezę. Jest już ciemno, ale mi to nie
przeszkadza. Lubię tę porę dnia. O ile dobrze pamiętam to ta
impreza jest w domu tej napalonej laski, którą dzisiaj spotkałem.
Czuję kurewski ból w barku, skutkuje to tym, że padam na kolana.
- Kurwa! - Krzyczę i
zwijam się z bólu.
Dlaczego to zawsze tak
boli? Zwijam dłonie w pięści i mocno je zaciskam. Nie mogę
stracić kontroli. Nie teraz, nie tutaj. Patrzę na moje zakrwawione
ręce, w które wbiły się paznokcie. Powoli je prostuję. Mój
oddech jest przyśpieszony. Ciężko mi oddychać, ale mimo tego
podnoszę się na nogi i idę dalej.
Perspektywa Sakury;
- Serio Chris? Myślałam,
że zabierzesz mnie w lepsze miejsce. - Mówię do chłopaka, który
siedzi obok mnie. Jesteśmy w jego samochodzie. Patrzy na mnie z
uśmieszkiem.
- A to jest złe miejsce?
Co ci w nim nie pasuje? - Pyta.
- To, że to dom tej
zdziry. - Odpowiadam zgryźliwie.
- Kiedyś kolegowałaś
się z Aurorą.
- Ta, do tej pory aż nie
wlazła ci do łóżka. - Mówię z kpiną. - Pamiętasz?
Christian patrzy na mnie
smutnym wzrokiem. O nie, nie, nie.
Niech nie myśli, że dam mu się tak łatwo podejść. Chłopak
ciężko wzdycha.
- Nie rozmawiajmy już o
tym. Chodzi tylko o to, że chciałem cię wyciągnąć z domu.
- Gratuluję świetnego
pomysłu. Przywiozłeś mnie pod dom laski, z którą mnie
zdradziłeś. - Uśmiecham się.
- A mogłam leżeć teraz
w łóżku i oglądać Flasha. - Widzę jego rozbawione spojrzenie.
- Sakura, chodzi o zabawę.
Nieważne u kogo. Jest tu twoja cała klasa, moja w sumie też. Mamy
się dobrze bawić. - Posyła mi uśmiech.
Mam
chociaż nadzieję, że nie spotkam tej ladacznicy. Nie chcę jej
widzieć, może kiedyś mi to przejdzie, ale na pewno nie teraz.
Nawet do końca nie wybaczyłam Chrisowi zdrady. To wszystko jest
jeszcze świeże.
- No dobra, niech stracę.
Pociągam z obawą za
klamkę i wysiadam z samochodu. Christian robi to samo, a po chwili
idziemy w stronę domu Aurory. W sumie to niesprawiedliwie na niego
naskoczyłam, przecież mówił mi, że imprezę organizuje Scott, a
ja głupia zapomniałam, że ta dziwka jest jego siostrą.
- Mogę cię o coś
prosić? - Pyta i się do mnie przybliża.
- Zależy o co. Jeżeli
chodzi ci o seks to stanowczo mówię nie. - Uśmiecham się.
- Nie. Nie chodzi mi o
seks. - Słyszę jego słodki śmiech.
- Wal. Słucham uważnie.
- Mogłabyś poudawać, że
do mnie wróciłaś? - Pyta trochę zakłopotany.
Przetwarzam jego słowa,
po chwili orientuję się o co mnie prosi. Wydaje mi się, że to
zbyt dużo, poza tym raczej nie chcę tego robić, bo po co? To jest
bez sensu.
- Co?! Ogłupiałeś?! Nie
ma mowy, wybij to sobie z głowy. - Odpowiadam od razu.
- Proszę cię, zrób to
dla mnie Sakura. Chociaż z tego względu, że coś nas łączyło.
To dla mnie ważne. - Próbuje mnie przekonać. Wzdycham.
- Dlaczego ci na tym tak
zależy? - Pytam ciekawa.
- Aurora się do mnie
podwala, a ja jej nie chcę. - Śmieję się.
Chris marszczy czoło
słysząc, w jaki sposób reaguję na jego słowa. To bardzo ciekawe.
Jakoś nie miał żadnych oporów, żeby ją przelecieć, a teraz mi
mówi, że jej nie chce? Śmiechu warte.
- Proszę cię, przestań
się ze mnie śmiać. - Błaga mnie. - To jak?
- Nie wiem, muszę się
zastanowić. - Posyłam mu uśmiech.
Nie wiem, czy powinnam się
zgodzić. Christian łapie mnie za rękę. Patrzę na niego wściekła,
że pozwala sobie na taką śmiałość, a on się tylko uśmiecha.
- Nie chcę, żebyś mi
się zgubiła. Będzie tu tłum.
Tłumaczy widząc mój
morderczy wzrok. Idę za nim, godząc się, żeby trzymał moją
dłoń. Mimo wszystko fajnie się czuję wiedząc, że Chris o mnie
dba. Nawet wtedy, kiedy nie jesteśmy razem. Wchodzimy do środka,
już z zewnątrz było słychać muzykę, a w domu jest jeszcze
głośniej. Światła są pogaszone, więc widzę niewiele.
- Gdzie idziemy!? - Staram
się przekrzyczeć muzykę.
- Pójdziemy nad basen,
tam jest trochę ciszej! - Krzyczy Chris.
Idę za nim krok w krok.
Rodzice tej suki są bardzo bogaci, więc to nie byle jaki dom.
Wszystko jest tu dobrze skomponowane i dobrane. Cały dom zapełnia
tłum ludzi. Jak na każdej imprezie czuć smród papierosów
pomieszanych z wódką. Nie jest to najprzyjemniejszy zapach jaki
wdychałam, ale da się wytrzymać. Najgorzej jest jak ktoś
niechcący cię obrzyga, wtedy to się nazywa śmierdzącym
problemem.
- Tu będzie dobrze?
Do rzeczywistości
przywraca mnie głos Chrisa. Stoimy na tarasie, który jest
oświetlony. Znajduje się na nim wielka kanapa. Rozpoznaję kilka
twarzy z mojej klasy.
- Ujdzie. - Odpowiadam.
Teraz nie muszę krzyczeć,
bo tutaj jest dość cicho na normalną rozmowę. Siadamy na kanapie.
Widzę kumpli Chrisa, którzy się z nim witają i siadają obok
niego. Patrzą na mnie z denerwującymi uśmieszkami, ale staram się
to ignorować.
- Hej Sakura, dawno się
nie widzieliśmy. - Mówi Scott, który jest gospodarzem tej imprezy
i przyjacielem Chrisa. Siada obok mnie, bardzo mnie to zaskakuje, bo
czego mógłby chcieć ode mnie?
- Hej, co tam? - Uśmiecham
się.
Muszę przyznać nawet
przed sobą, że czuję się trochę niezręcznie. O czym mam niby z
nim gadać?
- Tak sobie myślałem...
masz już osobę, z którą pójdziesz na bal przebierańców?
- Nie mam i nie wiem, czy
w ogóle na niego pójdę. - Odpowiadam.
Jestem typem
imprezowiczki, ale nie lubię takich imprez szkolnych, są na nich
same nudy. Wszędzie nauczyciele, którzy pilnują porządku i
dziewczyny patrzące z pogardą na innych, którzy są ubrani gorzej
od nich, a w najgorszym przypadku - nie daj Boże lepiej.
- Wiesz, jeżeli byś
chciała to... możemy iść razem. - Mówi po chwili z uśmiechem.
Zastanawiam się do czego
to doszło, że Scott prosi mnie, żebym z nim poszła. Przecież nie
utrzymuję z nim jakiś bliższych kontaktów, czy coś.
- Dzięki za zaproszenie,
ale nie przepadam za takimi imprezami. - Uśmiecham się niewinnie.
Może bym poszła ze Scottem, ale z drugiej strony to brat tej
szmaty. Gdyby mnie z nim zobaczyła od razu zaczęłaby mi docinać,
a chcę mieć święty spokój. Przynajmniej na razie.
- Spoko, rozumiem. Tak w
ogóle to... chciałbym cię przeprosić. - Unoszę zaskoczona brwi.
- Słucham? Upadłeś na
głowę? Ty mnie chcesz przeprosić? Za co? - Scott się uśmiecha,
co powoduje, że na moje usta też wkrada się malutki uśmieszek.
Ten chłopak jest uroczy.
- No wiesz... za siostrę.
Poszła z twoim chłopakiem do łóżka, ale ona już taka jest.
- Scott, nie powinieneś
przepraszać mnie za swoją głupią siostrę. Jest dorosła i sama
wie co robi. No chyba, że nie ma mózgu i robi tylko to, na co ma
ochotę jej ciało. Wtedy ma już poważny problem. - Uśmiecham się
kończąc mój wywód. Scott wydaje się być rozbawiony, bo się
śmieje.
- Wiesz Sakura? Naprawdę
cię lubię. Jesteś śliczna i do tego mądra jak cholera. Idę po
piwo, przynieść ci? - Pyta ze słodkim uśmieszkiem.
W sumie miałam nie
dotykać alkoholu, ale skoro jestem już na imprezie to należałoby
wypić jakieś małe piwo.
- Tak, pewnie. -
Odpowiadam po chwili namysłu.
- Okey, zaraz wrócę. -
Mówi z uśmiechem i wchodzi do środka domu.
Rozglądam się dookoła.
Myślałam, że pojawi się więcej ludzi. W domu jest naprawdę
tłoczno, ale na zewnątrz widać tylko kilka osób. Naprzeciwko mnie
siadają dwie dziewczyny. Podejrzewam, że są przyjaciółkami
Aurory, pewności jednak nie mam. Chyba kilka razy widziałam je w
jej towarzystwie, ale głowy bym nie dała sobie uciąć.
- Mówię ci, zjadłabym
go, gdybym miała na to szansę. - Odzywa się brunetka.
- Widziałam go dzisiaj
jak rozmawiał z Aurorą. - Opowiada blondynka.
- Żartujesz?! Już się
za niego bierze? Przecież łaziła za Christianem. - Oburza się
brunetka.
- Pfff Chris w porównaniu
z tym ciachem przegrywa. Nic dziwnego, że Aurora ugania się za
Naruto. - Stwierdza tleniona blondyna.
Aurora już zaczęła
łazić za Uzumakim. Z tego co zdążyłam zauważyć ma wiele fanek
w szkole, które zrobiłyby dla niego wszystko. Ma chłopak
powodzenie.
- Skoro ta szmata się do
niego ślini, to możemy o nim zapomnieć. - Żali się brunetka.
Unoszę zdziwiona brwi i cicho się śmieję. Fajnie mówią o
koleżance, naprawdę. Ludzie czasami są tacy fałszywi w swojej
przyjaźni, że aż chce się rzygać. Prawdziwy przyjaciel powinien
stać murem za drugą osobą i ją wspierać. Czasami oczywiście
jeżeli jest taka potrzeba, przywalić w łeb i sprowadzić na
Ziemię, kiedy robi jakieś głupoty.
- Tak, o ile ją zechce.
No wiesz... Aurora w szkole nie ma zbyt dobrej opinii. Stawmy
prawdzie oczy...
- Tak się nie mówi
debilko. - Przerywa jej brunetka.
- Ale o co ci chodzi? -
Widać, że niektóre blondynki jednak zasługują na miano głupich.
Brunetka jest zirytowana.
- Mówi się spójrzmy
prawdzie w oczy, a nie stawmy prawdzie oczy. To jest bez sensu,
łapiesz?
Dziewczyna próbuje udowodnić, że jest mądra, a mogę się
założyć, że jest tak samo głupia jak jej koleżanka. W końcu
''przyjaźnią'' się z Aurorą.
- Nieważne. Chodzi o to,
że Aurora to szmata. Każdy ją miał, dosłownie.
- Trzymaj.
Podnoszę
wzrok do góry, aby spojrzeć na faceta, który przerywa mi
podsłuchiwanie tych dwóch sierotek. Co widzę? Słodki uśmiech
Scotta.
- Dzięki. - Biorę od
niego piwo w kubeczku. Chłopak siada obok mnie.
- Ty też tak się jarasz
tym nowym? - Wskazuje głową na dwie dziewczyny, które siedzą
naprzeciwko nas.
- To znaczy?
- No wiesz, chciałabyś
się z nim umówić? - Pyta, a ja się uśmiecham.
- Czemu nie? - Patrzę na
Scotta i badam jego reakcję na moje słowa. Przez jego twarz
przebiega grymas.
- Każda dziewczyna na
niego leci. - Pije piwo duszkiem i ściska w dłoni kubek. Wyrzuca go
do śmietnika. Chyba jest zdenerwowany.
- Widocznie coś w sobie
ma. - Odpowiadam bez zastanowienia, wzruszając przy tym ramionami.
- Ty też na niego lecisz
Sakura?
Trochę jestem zaskoczona jego pytaniem, bo po co mu ta
wiedza? Jak byłam wolna to się jakoś mną nie interesował, a
teraz wyjeżdża z takimi tekstami?
- Jest całkiem miły i przystojny. Po co w ogóle o to pytasz? - Jestem zaciekawiona jego
zachowaniem.
- Bo mi się cholernie
podobasz i nie wiem, czy mam u ciebie jakieś szanse. - Patrzy mi
prosto w oczy, kiedy to mówi.
- Chyba za dużo wypiłeś
Scott. - Odpowiadam, kręcąc przy tym głową.
Nigdy się tak nie zachowywał, dlatego
jestem zaskoczona. Oczywiście wiedziałam, że podobam się kilku
kumplom Chrisa, ale nie wiedziałam, że jednym z nich jest Scott.
- Nie Sakura. Po prostu...
podobasz mi się od momentu, kiedy zobaczyłem cię pierwszy raz w
szkole. Nie mogłem do ciebie podejść i zagadać. - Mówi, a przez
jego twarz przechodzi wiele uczuć, których nie jestem w stanie
odczytać.
- Dlaczego?
- Jedno słowo: Christian.
- Tłumaczy smutny.
- To znaczy?
- Podobałaś się jemu i
nie chciałem stracić przyjaciela odbijając mu jego dziewczynę.
- I tak to spieprzył. -
Mówię.
- Wiem i jest naprawdę
debilem, skoro zaprzepaścił swoją szansę. - Odpowiada z
uśmiechem.
Perspektywa Naruto:
Jestem już na miejscu.
Ignoruję ból, który rozprzestrzenia się po moim pieprzonym ciele.
Zaciskam zęby i wchodzę do środka, jest cholernie głośno, a to
mi nie pomaga. Nie mogę opanować swojego gniewu, który narasta.
Czuję kropelki potu spływające po moich plecach, jestem rozpalony.
Staję na chwilę i głęboko oddycham, muszę oczyścić swój
umysł. Przytrzymuję się jedną dłonią ściany, żeby nie upaść
z wycieńczenia. Zamykam oczy i staram się nie myśleć o niczym.
Już po chwili wiem, gdzie mam iść. Kieruję się w stronę tarasu.
Przechodzę przez pokój, w którym znajduje się dużo ludzi i
przeciskam się przez tańczący tłum. Nagle czuję dłonie
oplatające mój brzuch. Staję w miejscu i moje ciało sztywnieje.
Zamykam oczy i zaciskam szczękę. Nienawidzę, kiedy ktoś obcy
dotyka mnie bez pozwolenia. Po prostu tego kurwa nie cierpię.
- Przyszedłeś? - Słyszę
kobiecy głos.
Odwracam się do tyłu.
Dostrzegam uśmiechniętą dziewczynę.
- Niestety nie do ciebie.
- Mówię chłodno.
- Ouu niegrzeczny. Lubię
takich.
Nie daje za wygraną i dotyka dłonią mojego torsu.
Gwałtownie chwytam ją za rękę.
- Nie rób tego więcej,
jeżeli ci na to nie pozwolę. - Mówię przez zęby.
- Okey, rozumiem. Nie masz
humoru na zabawę, ale nie mogę utrzymać przy sobie rąk, kiedy cię
widzę. - Uśmiecha się.
To jest śmieszne, kiedy
sądzi, że takimi tekstami mnie uwiedzie. Żałosne. Jej serce bije
bardzo szybko, nie wiem tylko, czy z podniecenia, a może ze strachu.
- Zabaw się z kimś
innym.
Spławiam szybko Aurorę i jak gdyby nigdy nic ruszam dalej. Nie mogę się rozpraszać.
Muszę ją znaleźć i
bezpiecznie odprowadzić do domu, a potem będę mógł wrócić do
przyjaciół. Gdyby nie fakt, że dzisiaj na dworze jest bardzo
niebezpiecznie, to bym się nawet tutaj kurwa nie fatygował.
Wychodzę na taras i staję obok barierki. Zaciskam na niej dłonie i
spuszczam głowę w dół, przygotowując się w ten sposób na to, co zaraz nadejdzie. Mocno zamykam oczy, kiedy czuję ból w
kręgosłupie. Moje zmysły szaleją.
- Nie Christian.
Zerwaliśmy, a ty obiecałeś, że nie będziesz się przystawiał. -
Słyszę Sakurę.
- Tylko jednego, proszę.
- Chłopak bełkocze.
- Nie, jesteś pijany. -
Wzdycha.
- Źle się czuję, jest mi niedobrze. -
Stwierdza Christian.
- Chodź, zaprowadzę cię
do łazienki. - Proponuje dziewczyna.
Słyszę jak wzdycha i
wstaje. Otwieram oczy i podnoszę ręce. Na barierce zrobiły się
dwa wgięcia, za które nie zamierzam odpowiadać. Idę za Haruno do
łazienki. Znowu przeciskam się przez pieprzony tłum. Docieram pod
drzwi i podsłuchuję.
- Muszę... muszę coś
zrobić.
- To znaczy? - Pyta
zdezorientowana. Nastaje chwila ciszy.
- Chris cholera! O co ci
chodzi?
Po jej głosie wnioskuję,
że jest zirytowana i wkurzona.
- Chciałem zostać z tobą
sam.
- Bo?
- Bo mam na coś ochotę.
- Słyszę głos Christiana.
Po chwili dociera do mnie
to, że się całują. Widzę, że ten koleś po wypiciu paru
głębszych robi się wkurwiającym napaleńcem.
- Nie, przestań. - Mówi
wkurzona.
- Nie.
- Proszę... nie... nie
chcę. - Wiem, że się mu wyrywa.
Głęboko wzdycham i
wchodzę do łazienki. Mam w głowie ten władczy głos, który mówi:
''musisz ją chronić, nawet wtedy, kiedy ci się to nie podoba''.
Wkurwiająco mnie to dobija. Głowę mam spuszczoną delikatnie w dół, ale
kątem oka widzę, że chłopak od niej odskakuje, a sama Haruno jest
zakłopotana. Udaję, że ich nie widzę i podchodzę do zlewu. Nie
chcę się w to mieszać. Wystarczy, że im przerwałem. Zrobiłem
to, bo musiałem, inaczej nawet bym tutaj nie przychodził. Odkręcam
zimną wodę, która zaczyna lecieć z kranu. Nabieram ją w swoje
dłonie i przemywam twarz. Mój oddech jest przyśpieszony. Kładę
dłonie z obydwu stron umywalki i głęboko oddycham. To trochę
pomaga. Dyskretnie patrzę w lusterko. Haruno jest zdezorientowana, a
Chris wkurwiony. Zapewne dlatego, że mu przerwałem. Sory chłopaku,
ale dzisiaj sobie nie zaliczysz, przynajmniej nie Sakurę.
- A temu co? - Słyszę
jego szept.
- Nie wiem, może trzeba
mu pomóc. Nie znasz go? - Pyta dziewczyna.
Prostuję się i wycieram
twarz ręcznikiem. Słyszę stukot butów.
- Hej, nic ci nie jest? -
Pyta Haruno.
Jestem zaskoczony tym, że
jej głos wyraża troskę. Martwi się o nieznajomego? Może nie jest
taka zła jak myślałem. Chce mi się cholernie śmiać. To dlatego,
że moje wszystkie emocje szaleją. Powoli odwracam się w jej
stronę.
- Czuję się świetnie. -
Mówię z pół uśmieszkiem na twarzy.
Jest zdezorientowana,
zakłopotana, zła, zawstydzona. Mógłbym wymieniać niezliczenie
wiele uczuć, które nią teraz targają, ale zajęłoby to zbyt dużo
czasu i musiałbym się nieźle rozdrobnić.
- Naruto. - Mówi w końcu.
- We własnej osobie. -
Odpowiadam.
- Na pewno nic ci nie
jest? - Ponawia pytanie.
- Mi nie, ale jemu
najwyraźniej tak. - Stwierdzam i patrzę na chłopaka.
- Trochę się upił. -
Tłumaczy Haruno.
- Sakura, muszę z tobą
porozmawiać. - Odzywa się pijany Chris. Dziewczyna przewraca
oczami.
- Chyba nie mamy o czym. -
Odpowiada mu i odwraca się w jego stronę.
- Sakura. - Christian ma
władczy głos.
Dziewczyna do niego
podchodzi, a ja postanawiam się ulotnić. Pomogłem Haruno i mam
nadzieję, że dalej sama sobie poradzi. Jest już dużą
dziewczynką. Opuszczam łazienkę, ale w razie czego czekam pod
drzwiami. Chyba nie chcę, żeby ją zgwałcił.
- Co ci odpierdala? - Pyta
wyraźnie rozzłoszczona.
- Przepraszam... masz
rację. Jestem pijany, gdybym był trzeźwy, nie posunąłbym się do
takiego czegoś. - Odpowiada Chris.
- Jesteś złamanym
kutasem Chris. Ośmieszyłeś mnie przed Naruto. - W jej
głosie słychać gniew.
- Przepraszam. Po cholerę się nim interesujesz? - Wyczuwam, że Christian jest
zazdrosny.
- Sądzę, że to nie jest
twoja sprawa. - Sakura unika odpowiedzi na zadane pytanie.
- Okey, jak chcesz. -
Chłopak wychodzi, a różowo włosa idzie za nim.
- Chris! - Woła.
- Poczekaj do cholery! -
Wychodzi za nim na zewnątrz.
Biorę głęboki oddech i po chwili idę w ich ślady.
Ja pierdole, dlaczego to wszystko musiało spaść akurat na mnie? Ktoś inny zająłby się tym wszystkim zdecydowanie lepiej. Na dworze jest
już bardzo ciemno. Widzę ich przy samochodzie. Rozmawiają o czymś.
Podchodzę bliżej, ale zachowuję dystans, żeby mnie nie zauważyli.
Chcę ich podsłuchać, ale nie mogę. Kurwa, pozostaje mi tylko
obserwacja. Dziewczyna uderza kilka razy dłońmi w jego tors,
wyglądają jak para, która się kłóci. Chris łapie jej ręce i
ją całuje, Haruno się wyrywa.
- Chris, przestań! -
Krzyczy na niego, ale to nic nie pomaga.
Opiera ją o maskę
samochodu. Cholera, mam jej pomóc? Chciałbym być już w domu i chyba przyśpieszę trochę obrót spraw. Ta cała akcja wygląda
tak, jakby ten chłoptaś miał ją zaraz zgwałcić na masce tego
samochodu. Powolnym krokiem idę w ich stronę, dziewczyna wciąż
się szarpie. Staję za chłopakiem i chwytam go za ramię.
- Co jest kurwa? - Pyta i
odwraca się w moją stronę.
Haruno patrzy na mnie
zażenowana całą tą sytuacją, jest zawstydzona i zaskoczona prawdopodobnie tym, że w to ingeruję.
- Czy nie wyraziła się
jasno, kiedy powiedziała ci, że masz przestać?
Jestem całkowicie spokojny.
Zaciskam zęby, kiedy kolejna fala bólu przechodzi przez moje ciało.
Zamykam oczy i na chwilę odwracam głowę w lewą stronę. Kiedy
pieprzony ból ustaje, z powrotem kieruję wzrok na chłopaka.
- Nie będziesz mi kurwa
mówił co mam robić. To nie jest twój zasrany interes.
Ten chłopak jest kurewsko
problematyczny, serio. Nie słucha mojej rady i z powrotem odwraca
się do Sakury. Cholera, nienawidzę takich sytuacji. Z chęcią bym
sobie poszedł, ale z drugiej strony oskarżą mnie, że źle się
nią opiekowałem. Wzdycham bezradnie. Chwytam Chrisa za ramię
i gwałtownie go odwracam. Zaciskam prawą dłoń w pięść i
uderzam nią w jego twarz. Chłopak upada na ziemię, patrzy na mnie
nieźle wkurwiony. Spluwa krew. Chyba trochę za dużo włożyłem
siły w ten cios, ale z drugiej strony właśnie tego mi brakowało.
Dreszczyku ekscytacji. Dawno się z nikim nie biłem. Patrzę w
kierunku samochodu, przy którym niedawno była Haruno. Nie ma jej.
Rozglądam się i widzę jak idzie w stronę swojego domu. Kucam przy
Christianie i na niego patrzę.
- Nie mów potem, że nie
chciałem załatwić tego w grzeczniejszy sposób. Po prostu nie
dałeś mi wyboru.
Dosyć mocno klepię go w ramię i od niego
odchodzę. Biegnę za Haruno i po
chwili ją doganiam. Chwytam ją za dłoń i odwracam w swoją
stronę. Dziewczyna jest wystraszona, ale kiedy orientuje się, że to
ja, wyraz twarzy Haruno diametralnie się zmienia. Na twarzy Sakury dostrzegam spokój,
jakby wiedziała, że nic jej nie zrobię.
- Odprowadzę cię. -
Mówię krótko.
- Nie trzeba. - Upiera
się.
Nie patrzy mi w oczy, to
znaczy, że się wstydzi tego, co zobaczyłem. Uśmiecham się.
- Ja nie pytam, po
prostu stwierdzam.
Odpowiadam na jej słowa z mało zauważalnym uśmiechem. Ciekawy jestem jak bardzo
się zmieniła od podstawówki. Pomyśleć, że kiedyś za nią
latałem.
- Okeyy.
Orientuję się, że wciąż
trzymam jej dłoń, dlatego powoli ją puszczam. Haruno posyła mi
uśmiech. Idzie przodem, więc ją doganiam i się zrównujemy.
Panuje cisza, nie lubię zaczynać rozmów. Nie lubię w ogóle
rozmawiać.
- Dzięki.
- Za co? - Dziewczyna
odwraca twarz w moją stronę.
- Za to, że mi pomogłeś.
Kiedy Chris się napije... robi różne głupoty, po prostu nad sobą
nie panuje. - Odpowiada.
- To nic wielkiego. -
Stwierdzam.
Zapada między nami
dłuższa chwila ciszy. Widzę jak Haruno mocno się nad czymś
zastanawia. Przygryza wargę i marszczy brwi.
- Znasz Aurorę?
- Znam. - Odpowiadam
krótko.
- Skąd?
Ta ciekawość
mnie śmieszy. Dzisiaj nie jestem sobą.
Gdyby ktoś inny mnie wypytywał o wszystko tak jak ona, na pewno bym się wkurzył i to ostro.
Postanawiam jednak odpowiedzieć na to pytanie.
- Poznałem ją dzisiaj w
szkole. - Dziewczyna marszczy brwi i się uśmiecha.
- Szybka jest, niema co. -
Mruczy pod nosem, ale ja i tak ją słyszę.
- To znaczy? - Pytam i
widzę zakłopotanie na jej twarzy.
- No... bo... no wiesz.
Ugh, przez nią rozpadł się mój związek.
Zauważam na jej twarzy delikatny smutek.
Bardzo ciekawe. Z pewnością mogę stwierdzić, że Haruno jest
ładniejsza od Aurory, więc nie rozumiem kolesia, który ją
zdradził.
- Czyli twój chłopak był
naprawdę ślepy.
Te słowa wydobywają się z moich ust
niekontrolowanie. Widzę jej uśmiech i zakłopotanie. Tak łatwo
zawrócić dziewczynie w głowie. Wystarczą dobrze dobrane słowa i
już jest twoja.
- Ludzie w szkole mówią
o tobie różne rzeczy. - Zaczyna.
- Ludzie mówią to, co
chcą mówić. W większości są to kłamstwa. - Stwierdzam.
- Nie chcesz wiedzieć co
mówią? - Pyta z leciutkim uśmiechem.
- Pewnie same złe rzeczy.
- Na moje usta wkrada się półuśmiech.
- Dziewczyny twierdzą, że
jesteś najprzystojniejszym facetem w szkole, a chłopcy mówią, że
jesteś bardzo agresywny i wyrzucili cię z tego powodu z poprzedniej
szkoły.
No proszę, wzbudzam taką sensację swoją osobą? Ludzie są paskudni i wkurzający.
- Do której z tych grup
się zaliczasz? - Pytam patrząc prosto w jej oczy.
- Jeszcze nie wiem. Nie znam cię.
Bardzo ładnie ratuje się z opresji. Muszę stwierdzić, że
dobrze jej to wychodzi. Uśmiecha się do mnie.
Perspektywa Sakury;
Dziewczyny nie byłyby zadowolone, gdyby teraz zobaczyły mnie w towarzystwie Uzumakiego.
Ten chłopak jest całkiem spoko. Da się z nim porozmawiać, nie to
co kiedyś. Przez pieprzonego Chrisa czuję się zażenowana.
- To prawda co mówią
chłopaki? - Pytam po chwili ciszy.
Uzumaki jest cholernie
tajemniczy i to chyba jest w nim najbardziej pociągające.
- Powiedzmy. - Mówi i
patrzy przed siebie.
- To znaczy? - Dopytuję.
- Przychodzą takie dni, w
których nie radzę sobie z agresją. - Odpowiada.
- Uderzyłeś kiedyś
dziewczynę?
Znowu powiedziałam coś
zdecydowanie zbyt szybko. Powinnam się teraz mocno klepnąć w
głowę. Widzę jego seksowny półuśmiech.
- Nie, nigdy nie uderzyłem
kobiety i nie uderzę, to byłoby wbrew moim zasadom.
- Czyli dobry z ciebie facet. - Mówię z uśmiechem. Widzę jak ciało Uzumakiego spina się na moje
słowa.
- Nie jestem dobry,
Haruno. - Zaprzecza. - Po prostu mam w życiu kilka najważniejszych
zasad, którymi się kieruję, ale nigdy nie nazwałbym się dobrym
człowiekiem. - W jego błękitnych oczach widać chłód.
- Co ci dzisiaj było,
kiedy wszedłeś do łazienki? - Zmieniam temat.
- Jesteś bardzo
ciekawska Haruno.
Kiedy jego słodkie usta
wypowiadają moje nazwisko, czuję, że się rozpływam. Jego głos
jest tak głęboki... Nie wiem, czy to alkohol zaburza mój tok
myślenia czy oszalałam.
- Taka moja natura. -
Uśmiecham się. - Zastanawiam się, czy dalej jesteś taki
denerwujący jak kiedyś. Chciałabym wiedzieć o tobie więcej.
- Uwierz, że nie. Na
twoim miejscu... - Nie dokańcza.
- Co? - Naciskam. - Co byś
zrobił na moim miejscu, Uzumaki?
- Na twoim miejscu... nie
chciałbym mnie nigdy spotkać. - Mówi w końcu. Szczerze przyznaję,
że Naruto jest przystojniejszy niż przewiduje ustawa.
- To jak? Odpowiesz na
moje pytanie? Co ci było? - Dociekam prawdy.
- Mam gorszy dzień. -
Stwierdza.
- Myślałam, że gorsze
dni mają tylko kobiety. - Słyszę jego krótki śmiech.
- Jestem aż tak zabawna?
- Pytam.
- Czasami. - Odpowiada
krótko.
- To przez narkotyki,
prawda?
Nie zdziwiłabym się,
gdyby brał. Większość chłopaków w naszej szkole truje się tym
dziadostwem, zwłaszcza ci popularni i uznawani przez większość za
fajnych. Czasami prawda jest inna, są tacy głupi, że aż żal na
nich patrzeć. Uzumaki znowu się śmieje.
- Wiesz co? Jeszcze
przy nikim aż tak bardzo się nie uśmiałem. - Stwierdza.
- To jak? Bierzesz?
- Skąd przyszło ci do
głowy, że zatruwam się tym gównem? - Pyta z seksownym
półuśmieszkiem. - Prowadzę bardzo zdrowy tryb życia.
- Tak pomyślałam. Po
prostu na to wyglądało. - Uśmiecham się. - Poza tym, narkoman
nigdy nie przyzna się, że jest uzależniony.
- Spokojnie, jestem
czysty. - Unosi dłonie do góry w geście obrony.
- Nigdy nie próbowałeś?
- Pytam z ciekawości, chcę wiedzieć o nim więcej. Uzumaki jest jak prezent zapakowany w papier, pełen niespodzianek i
niewiadomych.
- Nie. - Odpowiada krótko.
- To mój dom. - Wskazuję
głową na dość duży i nowoczesny budynek.
- Do jutra w takim razie.
- Mówi.
- Hej, Uzumaki?
- Tak? - Pyta z
uśmieszkiem.
- Chciałam ci jeszcze raz
podziękować. Poza tym mógłbyś mi dać swój numer telefonu, lubię być
w kontakcie z kolegami z klasy.
Puszczam mu oczko, a na
jego usta wkrada się półuśmiech.
- Daj mi swój telefon. -
Wyciągam go z kieszonki na polecenie chłopaka i podaję urządzenie
Uzumakiemu.
- A ty wpisz mi swój.
Podaje mi swój telefon. Z
ochotą wpisuję mu mój numer. Podpisuję się jako Sakura. Oddaję mu telefon, a on zwraca mi mój.
- Dzięki. - Odpowiadam.
- Jeżeli będziesz miała
jakieś kłopoty, to zawsze możesz napisać albo zadzwonić. - Stwierdza.
Patrzę na swój dom, w
kuchni pali się światło. Ciocia pewnie jeszcze nie śpi.
- Do zobaczenia, Haruno. -
Mówi i zaczyna iść w drugą stronę.
- Do jutra. - Odpowiadam i
wchodzę do domu.
Dziewczyny mnie zabiją
jak im powiem kto odprowadził mnie do domu. Uzumaki jest całkiem
fajny. Chociaż krótko rozmawialiśmy to dało się zauważyć, że
nie jest najgorszy.
- Już jestem! - Krzyczę
i idę na górę. - Wujek już wrócił? - Pytam jeszcze.
- Nie kochanie, nie
wrócił. Idź spać. - Odkrzykuje ciocia.
- Dobranoc! - Krzyczę z
uśmiechem.
- Śpij dobrze! -
Odpowiada.
Wchodzę do swojego
pokoju. Odkładam telefon na biurko i podchodzę do szafy. Wyciągam
z niej bieliznę, białą bluzeczkę na ramiączka i szare spodenki.
Wchodzę do łazienki i biorę orzeźwiający prysznic. Kończę dość szybko,
ubieram się w przygotowane ubrania i myję zęby. Wychodzę z
toalety. Biorę telefon i kładę się do łóżka. Odblokowuję go.
O cholera, dziesięć nieodebranych połączeń od Ino. Przewijam
dalej, tyle samo od Saki. Czego mogły ode mnie chcieć? Jakiego
olśnienia dzisiaj dostały? Wchodzę w wiadomości.
Od: Dupek (22:10)
Sakura, wybacz mi. Nie
wiedziałem co robię, nadal mi się widocznie podobasz. Przepraszam
jeszcze raz, nie powinienem tego robić. Mam nadzieję, że między
nami w porządku. Śpij dobrze :*
I co ja mam z nim zrobić?
Wybaczyć? Cholera, sama nie wiem. Ale przecież to tylko Chris, robi
różne głupoty. Weź Sakura pod uwagę to, że był pod wpływem
alkoholu, są to jakieś okoliczności łagodzące, prawda? Ugh, to
temat nie na dzisiaj. Moja głowa jest zbyt zmęczona, żeby o tym
myśleć.
Od: Saki (19:30)
Siedź w domu, to rozkaz!
Od: Saki (19:31)
Ignorujesz nas!? Nie
możesz z nim tam jechać, co cię napadło?! Zapomniałaś co ci zrobił?
Od: Saki (19:33)
Ciesz się, że Ino
skończyły się darmowe smsy! Inaczej miałabyś zapchaną skrzynkę
od nas dwóch!
Od: Saki (19:34)
Sakura, do jasnej cholery!
Odezwij się!
Od: Saki (19:35)
O nie! Nagrabiłaś sobie
młoda damo! Wpieprz ci się szykuje!
Od: Saki (19:37)
Sakurcia kochanie,
zignoruj wcześniejsze wiadomości :) Bardzo cię kochamy i chcemy,
żebyś po prostu do nas napisała, czy wszystko okay. Słoneczko,
czekamy na wiadomość :* Baw się dobrze.
One są nienormalne. Co
się z nimi dzieje? Najpierw zabraniają mi gdziekolwiek iść, potem
na mnie krzyczą, a teraz są miłe. Marszczę brwi, bo nie mogę
tego zrozumieć.
Od: Saki (19:45)
No nie! Chciałyśmy po
dobroci, ale ty się nadal nie odzywasz. Jeżeli nie zrobisz tego w
ciągu dwóch minut, to mogę ci powiedzieć, że jutro masz
przesrane. I to zajebiście, wyczepiście przejebane!
Od: Saki (19:48)
No nie! Miarka się
przebrała Haruno! Nie chciałabym być jutro w twojej skórze!
Naprawdę! Jeżeli nie odpowiesz do rana, uznamy to za zniewagę. A
zniewaga krwi wymaga! Ty cholerna gnido, ty pieprzony idealny
człowiecze, masz przejebane. I to ostro.
Na ostatnie dwie
wiadomości podnoszę brew do góry. Czytam to wszystko w napadach
śmiechu, czy one coś ćpały?
Do: Saki (23:00)
Wiecie co dziewczyny?
Czasami naprawdę się zastanawiam z jakimi pojebami się przyjaźnię.
Tak w ogóle to dzięki za poprawę humoru. Przez wasze wiadomości
ciągle się śmieję. Jest wszystko okay, przepraszam, że się nie
odzywałam, ale było tak głośno, że nawet nie zauważyłam, że
ktoś napisał. Masz okres, że występują u ciebie takie skrajne
wahania nastroju? Śpijcie dobrze, kolorowych :*
Do: Saki (23:03)
Tak w ogóle zapomniałam
wam napisać, że jutro musimy porozmawiać. Tyle się wydarzyło na
tej imprezie... do zobaczenia jutro :)
Niech teraz się
zastanawiają co mam im do powiedzenia. Odkładam telefon na szafkę
nocną i nakrywam się kołdrą po samą szyję.
***
Jest godzina siódma
pięćdziesiąt, siedzę już na swoim miejscu w ławce. Dziwi mnie
to, że nie widzę nigdzie moich przyjaciół. Zawsze przychodzą
pierwsi, a tu taka niespodzianka. Patrzę ciągle na drzwi, jestem
trochę śpiąca i znudzona. Po chwili w klasie pojawiają się
osoby, na które z niecierpliwością czekam. Nie ma tylko
Uzumakiego. Wzrok dziewczyn wyraża złość, kiedy na mnie patrzą.
Cholera, mam przejebane, a myślałam, że moja wiadomość wszystko
sprostuje. Podchodzą do mnie i siadają na swoich miejscach.
- Cześć. - Witam się ze
wszystkimi z uśmiechem.
- Cześć. - Odpowiada
Sasuke. Dziewczyny są jak tykające bomby.
- A wy co? Coś się stało? - Pytam.
- Jak sądzisz Ino? Coś się stało?
- Hmmm no nie wiem, raczej
nie, ale mogę się mylić. - Odpowiada blondynka.
- Myślę, że się
mylisz, pomyśl dobrze. - Stwierdza Saki.
- A no tak! Dwa słowa:
Sakura Haruno się stała. - Ino uśmiecha się zirytowana.
- Przykro mi kochane, nic wam nie zrobiłam, bo byłam na imprezie. - Odgryzam się.
- Dlaczego do cholery nie
odpisałaś?! - Krzyczy na mnie blondynka.
- Napisałam wam,
czytałyście? - Unoszę pytająco brew. Dziewczyny są zakłopotane.
- Napisałaś? - Pyta Saki
trochę piszczącym głosikiem.
- Tak, napisałam.
- Poczekaj. - Saki grzebie
w swoim telefonie i pokazuje wiadomość Ino. Uśmiechają się do
siebie.
- Okay, wybaczamy. - Mówi
po chwili Saki.
- Uch, dwie Boginie mi
wybaczyły, co za cud. - Kpię.
- Ciesz się. - Stwierdza
Ino.
- To co masz nam do
powiedzenia? - Pyta Saki.
- Później, zaraz zacznie
się lekcja. - Odpowiadam.
- Co mamy pierwsze? -
Dopytuje uśmiechnięty Sasuke.
- Chyba matematykę. -
Stwierdzam.
- Suuupeeer, już się
cieszę. - Mówi ze sztucznym entuzjazmem.
- Jakoś to przetrwasz. -
Pocieszam go.
- Ta, jeżeli nie zginę w
ciągu tych czterdziestu pięciu minut, to będzie cud. - Uśmiecha
się zmarnowany.
***
Minęła już prawie
połowa dnia. Uzumaki wszedł na pierwszą lekcję dwie minuty przed
dzwonkiem. Na matematyce nie mogłam się skupić, bo ciągle go
obserwowałam, na innych lekcjach też. Zauważyłam, że prawie nic
nie notuje, a na każdej lekcji jest znudzony. Typowy luzak.
Dziwiło mnie jednak to, że jak jakiś nauczyciel o coś go spytał,
bo sądził, że Uzumaki nie uważa na lekcji to umiał odpowiedzieć
na wszystkie pytania. Jest cholernie mądry. Siedzimy właśnie na
korytarzu, oczywiście na oknie. Teraz mamy dziesięciominutową
przerwę.
- Naruto to wasz przyjaciel, nie? - Pytam.
- Tak. - Odpowiada Sasuke.
- To dlaczego z wami nie
siedzi i nie rozmawia? - Dopytuję.
- Naruto to
trochę dziwny człowiek. Chyba wystarczy mu to, że z nim mieszkamy.
- Mówi Ino.
- Mieszkacie z nim? -
Jestem zaskoczona.
- Nie wiedziałaś? - Pyta
Saki.
- Nie. Myślałam, że
mieszka sam. - Stwierdzam.
- Wprowadził się do nas.
W ten sposób lepiej nam dzielić się kosztami. - Mówi Sasuke.
- No tak, płacicie wtedy
mniej za utrzymanie domu. - Zauważam.
- No właśnie. -
Odpowiada uśmiechnięta Ino.
- Idę do sklepu, chcecie
coś? - Pyta Sasuke. Wszystkie trzy kręcimy przecząco głowami.
- Zaraz wracam. - Uśmiecha
się i nas opuszcza.
- To co chciałaś nam
powiedzieć? - Dopytuje Saki.
- Pierwsza sprawa, wczoraj na imprezie był
Naruto, a druga sprawa to Chris. Upił się i był strasznie natrętny. - Zaczynam.
- Co przez to rozumiesz? -
Wtrąca Ino.
- Pocałował mnie i nie
chciał mnie puścić.
- A to świnia! - Krzyczy
Saki.
- Upił się, normalnie
nie zrobiłby czegoś takiego. - Bronię go. - Wracając do tematu.
Naruto go uderzył i odprowadził mnie do domu.
- Mówiłam, że to nie
był dobry pomysł. - Stwierdza Saki.
- Co jeżeli Naruto by cię
nie zobaczył? Chris mógł cię zgwałcić. - Wyolbrzymia Ino.
- Daj spokój. Nie
zrobiłby czegoś takiego. - Wzdycham, kiedy słyszę dzwonek na
lekcje.
- Cholera, nie wzięłam
podręczników. - Mówię szybko. - Powiedzcie w razie czego, że po
nie poszłam. - Wstaję z parapetu.
- Okay. - Odpowiada Saki.
Kieruję się w stronę
szafek, jestem już blisko, ale słyszę czyjeś głosy. Chowam się
za ścianę, żeby nikt mnie nie zobaczył.
- Musicie nachodzić mnie
w szkole? - Rozpoznaję zdenerwowany głos Uzumakiego.
- To bardzo ważne, nie
możemy z tym czekać...
~.~
Hej misie! Znowu przepraszamy za porę, no ale wcześniej się nie dało, bo można powiedzieć, że przygniótł nas ciężar nauki :( No i co? Jak zawsze czekamy na opinie. Hope you like it! Paula&Patty
Ekstra ;> Tylko przerwane w takim ciekawym momencie... ;/ Aż normalnie nie mogę się doczekać następnego poniedziałku :P
OdpowiedzUsuńKiedy next?
OdpowiedzUsuńPo prawej stronie w kolumnie jest napisane ;) w następny poniedziałek.
UsuńKurczę :P
UsuńRozdział był supcio. Idealna lekturka na wieczór. Strasznie się uśmiałam przy tym jak Saki pisała sms-y do Sakury, to było dobre xd Czekam na next.
OdpowiedzUsuńPozdro <3
Kiedy notka ?
OdpowiedzUsuń