poniedziałek, 12 września 2016

#1 Rozdział

- Mamusiu? Co się dzieje? - Kobieta przestaje pakować plecak i w szybkim tempie zjawia się obok mnie. Widzę łzy, które ciekną jej po policzkach. Na twarzy mojej mamusi widnieje smutek, nawet jeżeli jestem jeszcze dzieckiem, z łatwością to zauważam. Wiem, że dzieje się coś bardzo złego.
- Sakura kochanie. - Patrzy na mnie z bólem w oczkach, nie rozumiem o co chodzi.
- Mamusiu? Dlaczego płaczesz? 
Kobieta wybucha jeszcze większym płaczem i mocno mnie obejmuje. Czuję jej zapach. Zawsze go lubiłam. Po jej spojrzeniu mogę śmiało stwierdzić, że uważa, że mnie zawiodła. To najgorsze co może być, zawieść swoje dziecko.
- Kochanie, jesteś malutka i nie zrozumiesz pewnych rzeczy. Robimy z tatą to wszystko po to, żeby cię obronić. Pamiętaj, że cię kochamy. 
Odsuwa się ode mnie, kładzie swoje dłonie na moje małe ramionka i patrzy prosto w moje oczy. Jej wzrok jest bardzo smutny.
- Co się dzieje? Mamusiu, dlaczego się pakujesz? - Kobieta chwilę milczy, po czym głośno wzdycha.
- Kochanie, wyjedziesz z ciocią i wujkiem na bardzo długie wakacje. - Uśmiecha się, próbuje tym samym zwalczyć szloch.
- Bez was? - Pytam smutna.
- Tak, to nie potrwa długo. Dojedziemy do ciebie jak najszybciej się da. Zamieszkamy w nowym, ślicznym miejscu, na pewno ci się spodoba. - Uśmiecha się przez łzy.
- Mamusiu, nie zostawiaj mnie, proszę! - Krzyczę.
- Nie zostawię, zawsze będę w twoim serduszku. - Uśmiecha się.

Mój sen przerywa głośny krzyk. Otwieram powoli oczy, które przyzwyczajają się do jasności panującej w pokoju.
- Sakura! Wstawaj, czas do szkoły! - Słyszę ciocię.
- Za chwilę zejdę! - Odkrzykuję sennie.
Przecieram dłońmi twarz i ciężko wzdycham. Dzisiaj pierwszy dzień szkoły, a ja już mam spieprzony humor. Znowu ten sen. Dręczy mnie ostatnio coraz częściej, prawdopodobnie dlatego, że cały czas o nich myślę i chcę się dowiedzieć więcej o rodzicach. Ciocia i wujek nigdy o nich nie mówią. To dla nich ciężki temat. Wiem tylko tyle, że nie żyją. Zginęli w wypadku samochodowym. Wzdycham i powoli staję na nogi. Podchodzę do szafy. Wyciągam z niej bieliznę, czarne spodnie, biały T-shirt na ramiączka z flagą Wielkiej Brytanii i jeansową kamizelkę bez rękawów. Założę do tego jeszcze czarne długie conversy. Z uśmiechem na ustach idę do toalety. Biorę szybki prysznic, myję zęby, ubieram się i wychodzę z pokoju. Pozostaje mi jeszcze przybrać sztuczny uśmiech, żeby nikt nie podejrzewał, że jest coś nie tak. Schodzę na dół i idę do kuchni. Ciocia krząta się przy kuchence, podchodzę do niej z szerokim uśmiechem i całuję z zaskoczenia w policzek.
- Witaj słoneczko, jak się spało? 
Kobieta jak zwykle jest uśmiechnięta. Ciocia to najwspanialsza kobieta pod słońcem, opiekuje się mną jak prawdziwa matka. Darzę ją za to wielkim szacunkiem. No bo hej, kto chciałby się zająć małym, rozżalonym dzieckiem swojej siostry? Takich ludzi jest mało. Podchodzę do stołu i siadam na krzesełko.
- Niezbyt dobrze. - Mówię prawdę.
Ciocia to jedyna osoba, której nie mogłabym okłamać. Po prostu nie umiem, zawsze mówię jej prawdę. Mam świadomość, że to ona mnie tak wychowała. Wpoiła mi, że mogę być z nią szczera, a ona nigdy mnie nie potępi czy osądzi. Odkłada ścierkę na blat i siada na stołek obok mnie.
- Dlaczego? Coś się stało? - Wzdycham i się przełamuję.
- Od kilku dni dręczy mnie jeden sen, to raczej wspomnienie. - Posyłam jej smutny uśmiech.
- Czego dotyczy? - Pyta wyraźnie zaciekawiona.
Wlepiam swój wzrok w jeden, martwy punkt na ścianie. Przypominam sobie każde słowo, każdy moment.
- Pożegnania z mamą. - Kobieta jest zasmucona.
- Och, tak mi przykro kochanie. - Obejmuje mnie mocno.
- Jak dokładnie zginęli moi rodzice? Wiem, że to dla ciebie trudny temat, bo jesteś jej siostrą, ale zrozum ciociu, nie możecie z wujkiem ciągle uciekać od tego tematu. Chciałabym wiedzieć, co się stało z moimi rodzicami. - Próbuję od niej coś wyciągnąć.
- Kochanie, to nie jest temat na dzisiaj. Niedługo zaczynasz lekcje i nie chciałabym, żebyś siedziała na nich smutna. - Stwierdza po chwili ciszy i się ode mnie odsuwa. Próbuję się uśmiechnąć, nie chcę dodawać cioci zmartwień.
- Masz rację. - Odpowiadam i wycieram malutką łzę, która toczy się po moim policzku.
- Najważniejsze jest to, żebyś pamiętała, że rodzice cię kochali i nigdy nie porzucili. Ja również cię kocham, Sakura. - Uśmiecha się i mnie przytula.
- Zjedz śniadanie. Dochodzi już siódma, a do szkoły masz kawałek drogi. - Wstaje i podaje mi talerz z naleśnikami.
- Dziękuję. - Mówię. - Wujek już wyszedł? 
Zmieniam temat, bo wiem, że i tak niczego się nie dowiem. W międzyczasie pochłaniam naleśniki. To moje ulubione danie, ciocia o tym wie i zawsze stara się zrobić mi je na śniadanie.
- Tak, musiał wyjść dzisiaj wcześniej. - Odpowiada zmywając naczynia.
- Nie denerwujesz się kochanie? - Pyta po chwili. Patrzę na nią z uśmiechem.
- Czym? - Podnoszę wzrok znad talerza.
- Poznasz nowych uczniów. Słyszałam, że kilku dojdzie do waszej klasy. - Po jej głosie wnioskuję, że się uśmiecha.
- Nie mam czym. Po wakacjach szkoły nie zmieniłam, mam przy sobie starych przyjaciół. Czym tu się denerwować? - Pytam uśmiechnięta.
Wkładam do ust ostatni kawałek naleśnika. Chyba trochę przesadziłam, bo czuję się ociężała. No nic, mam nadzieję, że przejdzie mi w drodze do szkoły.
- Dziękuję za śniadanie, było naprawdę pyszne. - Wstaję od stołu i podaję cioci talerzyk. Całuję ją w policzek i idę do korytarza.
- Do zobaczenia kochanie! - Krzyczy.
- Na razie ciociu.
Wieszam torbę na prawym ramieniu i wychodzę z domu.
Na dworze jest cieplutko i świeci słońce. Jak dla mnie, idealna pogoda. Wyjmuję z kieszonki telefon komórkowy i słuchawki, które wkładam do uszu. Puszczam piosenki i idę przed siebie. Może spacer i muzyka poprawią chociaż trochę mój nastrój.

Perspektywa Naruto;
Jestem już w szkole, stoję przy swojej szafce i obserwuję ludzi. Każdy zachowuje się wkurwiająco normalnie... tak przeciętnie. Wiem, że tutaj nie pasuję, ale nie mam pieprzonego wyjścia. Muszę być właśnie tu. Mam nadzieję, że się nie wydam. Nie mogę. Muszę bardzo uważać. Pakuję do plecaka zeszyty na trzy pierwsze lekcje i z irytacją zamykam szafkę. Pierwszą lekcję mam w sali sto. Pieprzona szkoła. Czuję w kieszeni wibracje, więc wyjmuję telefon. Odbieram wiadomość.

Od: Saki (7:50)
Dotrzesz sam, czy mam po ciebie przyjść? :*

Do: Saki (7:51)
Nie trzeba, umiem cię znaleźć ;)

Odpowiedź dostaję natychmiastowo. Uśmiecham się pod nosem, robię to bardzo rzadko.

Od: Saki (7:51)
Wiem, zdziwiłabym się, gdybyś nie umiał ;)

Zostawiam to bez żadnej odpowiedzi, blokuję telefon i chowam go do kieszeni. Po chwili wpada na mnie jakaś pieprzona niezdara. Zmieniam szybko zdanie o tej osobie, kiedy widzę, że to gorąca laska. Chwytam ją, żeby się nie przewróciła. Jej ręce leżą na moim torsie. Po chwili powoli unosi głowę ku górze, jest zakłopotana. Wpatruje się we mnie zielonymi, dużymi oczami, a ja patrzę na nią. Przyglądam się dziewczynie i już po chwili dociera do mnie, że ją znam.
- Przepraszam. - Mówi prawie bezgłośnie.
Jej serce bije jak oszalałe, to takie ludzkie. Mam świadomość, że jest zakłopotana. Powstrzymuję się mimo wszystko od śmiechu.
- Nie szkodzi, każdemu się zdarza. - Odpowiadam i się odsuwam.
Nie znoszę jak ktoś mnie dotyka. Nienawidzę tej formy kontaktu fizycznego, zwłaszcza wtedy, kiedy może okazać się twoją słabością. Kucam i chwytam w dłoń książkę, która jej spadła i się podnoszę. Wyciągam ją w jej stronę.
- To chyba należy do ciebie. - Mówię obojętnie.
- Dziękuję. - Odpowiada i bierze ode mnie książkę.
- Powinnaś bardziej na siebie uważać. - Stwierdzam i idę jak najdalej od niej.
Jest seksowna, ale nie wolno mi się do niej zbliżyć.

Perspektywa Sakury;
Wchodzę do klasy. Na tablicy jak zawsze zauważam jakieś bazgroły. Od razu napotykam wzrok przyjaciół, którzy siedzą w ostatniej ławce. Zmierzam do nich pewnym krokiem z uśmiechem na twarzy. Mój humor zdążył się poprawić. Spacer dobrze mi zrobił. Obie dziewczyny już mi machają. Pokonuję kilka ławek i jestem na miejscu.
- Hej. - Mówię i siadam obok mojej brązowowłosej przyjaciółki.
- Hej. - Odpowiada z uśmiechem Saki.
- Skarbie, tęskniłam za tobą. - Mówi rozpromieniona Ino.
- Siemka Sakura, jak wakacje? - Pyta Sasuke.
- Minęły nawet w miłej atmosferze, ale cholernie za wami tęskniłam. - Odpowiadam szczerze. Nie zamierzam bardziej wgłębiać się w temat moich wakacji, bo nie robiłam nic nadzwyczajnego. Byłam z rodziną, jak co roku. Chociaż... spotkałam interesującego chłopaka, z którym spędziłam miłe chwile. Widzieliśmy się codziennie przez prawie dwa miesiące i zaczęłam coś do niego czuć. Muszę przestać o nim myśleć. Na moich ustach pojawia się zadziorny uśmieszek.
- Ino, może powiesz mi, dlaczego w tym roku siedzisz z Sasuke? - Pytam szukając drugiego dna. Dziewczyna przeciągle wzdycha.
- Myślałam, że wbijesz sobie trochę rozumu do tego łba przez te wakacje, ale widocznie się pomyliłam. Do szkoły wróciła ta sama Sakura. - Moja blond włosa przyjaciółka chichocze kończąc swój monolog.
- Ino z nim usiadła, bo Sasuke oblewa matmę. Przynajmniej będzie mógł od niej coś ściągnąć. - Tłumaczy Saki.
- Chyba z niej coś ściągnąć. - Mówię jej szeptem na ucho, a ona się śmieje.
- Co was tak bawi? - Pyta sam zainteresowany.
- Nic, po prostu przypomniało mi się coś śmiesznego. - Tłumaczę Sasuke.
Szturcham Ino w plecy.
- Co jest? - Pyta blondynka.
- Widziałam dzisiaj niezłe ciacho. - Uśmiecham się wypowiadając te słowa.
- Jeszcze lekcje się nie zaczęły, a ta już poluje na chłopaków. - Mówi Saki.
- Cała Sakura. - Wtrąca Ino.
- Bez przesady, nie miałam chłopaka już dość długo. - Bronię się.
Po moim ostatnim związku nie chciałam mieć nikogo, wolałam być sama. Dupek zdradził mnie z moją dobrą koleżanką, przynajmniej myślałam, że nią jest. Do czasu, aż nie wskoczyła mojemu chłopakowi do łóżka. Z rozmyśleń wyrywa mnie dzwonek na lekcje. Nawet nie zdążyłam opowiedzieć dziewczynom całej historii związanej z tym przystojnym chłopakiem, którego widziałam. Cholerka, może wytrzymam do końca lekcji. Odwracam głowę w lewą stronę, gdzie znajduje się okno. Widać z niego plac zabaw. Jest pusty, ale to nic dziwnego, skoro zaczęła się lekcja. Słyszę dźwięk otwieranych drzwi, dlatego odwracam wzrok w stronę tablicy. Przy biurku siada Pan Kakashi. Jedyny dorosły, którego lubię w tej szkole. Jest całkiem spoko. Ma szare włosy i czarne oczy. Serio, są tak ciemne jak jakaś otchłań. Nauczyciel przegląda coś w dzienniku, po czym odwraca wzrok w naszą stronę.
- Witajcie, niektórzy z was mnie znają. Przedstawię się dla tych, którzy nie wiedzą kim jestem. Nazywam się Kakashi Hatake i jestem waszym wychowawcą.
Dalszą wypowiedź przerywa mu pukanie do drzwi. Wszyscy ze skupieniem patrzą w miejsce skąd dochodzi ten dźwięk.
- Proszę. - Mówi miłym tonem głosu.
Do pomieszczenia wchodzi blond włosy chłopak. Z daleka można zauważyć jego błękitne oczy. Jest idealnie zbudowany, skąd to wiem? Ma na sobie czarną obcisłą bluzkę, która uwydatnia jego mięśnie oraz jeansy. Plecak ma przerzucony przez prawe ramię. Jest mega przystojny. Dziewczyny z klasy robią do niego maślane oczka. Swoją osobą wzbudza zachwyt i onieśmielenie. Moje dwie przyjaciółki są niewzruszone, swoją drogą mnie to bardzo zastanawia. Patrzę na niego jeszcze raz, skądś go znam... no jasne! Przecież to na niego dzisiaj wpadłam.
- Przepraszam za spóźnienie. - Jego głos jest głęboki.
- Nic nie szkodzi, proszę zająć miejsce Panie Uzumaki. - Odzywa się nauczyciel. Chłopak obejmuje wzrokiem całą klasę w poszukiwaniu wolnego miejsca. Widzę jego prawie niezauważalny uśmiech, który jest wyjątkowo słodki. Zaczyna iść w naszą stronę. Kopię w kostkę Saki.
- Auć, ogłupiałaś?! - Pyta szeptem.
- To ten chłopak! - Mówię, żeby nikt mnie nie usłyszał.
- Żartujesz, tak? - Kpi ze mnie.
- Nie, czemu miałabym to robić? - Pytam.
- Wiesz przynajmniej kto to jest? - Dopytuje Saki.
- Nie... a powinnam? - Moja przyjaciółka wzdycha.
- Mówi ci coś Naruto Uzumaki?
Przeszukuję w pamięci swoje wspomnienia i natrafiam na coś ciekawego. Unoszę zdziwiona lewą brew.
- To ten Naruto Uzumaki? - Dopytuję.
Jestem w cholernym szoku.
Nieee to nie może być on...
- Ten sam co dziesięć lat temu. - Odpowiada z uśmiechem.
Patrzę na chłopaka, który siada na wolne miejsce, dokładnie obok naszej ławki. Jest naprawdę cholernie przystojny. Nie mogę uwierzyć, że to on. Wyjmuje z plecaka zeszyt i długopis, kładzie to wszystko na ławce. Jego spojrzenie skierowane jest na tablicę albo nauczyciela. Zachowuję się trochę jak pieprzony stalker.

***

Siedzimy we czwórkę na parapecie okna, na korytarzu przed salą. Nauczyciel poprosił, żeby Uzumaki został. Jestem cholernie ciekawa po co. Po kilku minutach drzwi się uchylają. Pierwszy wychodzi nauczyciel, a za nim chłopak.
- Pamiętaj o tym, Naruto. - Upomina blondyna.
- Wiem. - Odburkuje do nauczyciela.
Uzumaki patrzy w naszą stronę. Na chwile zatrzymuje wzrok na mnie, a potem spogląda na moich przyjaciół. Podchodzi do nas, a Sasuke zrywa się z miejsca.
- No nie wierzę. Naruto Uzumaki we własnej osobie. - Mówi do niego i przybija mu piątkę.
- W końcu się spotykamy. - Stwierdza z półuśmieszkiem.
Widzę jak po chwili na jego szyję rzucają się dziewczyny. Jestem zdezorientowana i czuję się niekomfortowo. Nie wiem jak mam się zachować.
- Fajnie, że się tu uczysz. - Mówi Saki.
- Tak, brakowało nam ciebie. - Dopowiada Ino.
Sasuke siada obok mnie. Cholera, nadal nie mogę uwierzyć, że to Naruto. Nigdy go nie lubiłam, zawsze był wkurzający. Teraz zwraca swoją osobą moje zainteresowanie. Mam nadzieję, że nie widzi jak wzrokiem badam całe jego ciało. Dziewczyny wracają na swoje miejsca, a Uzumaki podchodzi bliżej.
- Jesteś Sakura, prawda? - Pyta.
Nie wiem co mam powiedzieć, chyba pierwszy raz w życiu. Boję się, że palnę jakąś głupotę. Nie chciałabym wyjść przed nim na idiotkę.
- Tak, a ty Naruto. - Uśmiecham się. - Uczyliśmy się kiedyś w jednej szkole. - Dopowiadam. 
Co mi strzeliło do tego łba? Cholera, Sakura. To było bardzo błyskotliwe. Gdzie się podziała twoja pewność siebie?
- Tak... pamiętam cię. - Usta wygina w prawie niezauważalnym, seksownym uśmieszku.
- Mogę z tobą porozmawiać w cztery oczy? - Pyta Sasuke.
- Pewnie, tylko się streszczaj, bo nie mam zbyt dużo czasu. - Odpowiada blondyn. Sasuke wzdycha i odchodzi z nim na bok. Patrzę na zadowolone dziewczyny.
- Utrzymywaliście kontakt przez te dziesięć lat? - Pytam zszokowana.
- Mhm. - Mruczy Ino.
- Niezłe wyrosło z niego ciasteczko, nie? - Pyta Saki.
Patrzę na jego umięśnione ciało. Uzumaki jest przystojny, to prawda, ale ciekawe jak bardzo zmienił się jego charakterek.
- I to jakie. - Odpowiadam.
- Czyżbyś się zakochała? - Zadziorny głos Ino przywołuje mnie do rzeczywistości.
- Dziwisz się? - Pytam żartobliwie z uśmieszkiem. - Uzumaki jest cholernie przystojny. - Dodaję.
- Dziwne by było, gdyby ci się nie podobał. Wtedy posądzałabym cię o lesbijstwo. Widziałaś te wszystkie laski, które do niego wzdychają? - Wtrąca Saki.
- Mhm. - Odpowiadam i próbuję podsłuchać o czym rozmawiają chłopaki. Trafiają do mnie tylko strzępki.
- Musimy uważać... To będzie niebezpieczne... - Mówi Sasuke.
- Nie pieprz głupot... - Odzywa się Uzumaki.
- To dzisiaj... Musisz być ostrożny...
Kompletnie nic nie rozumiem z ich rozmowy. Widzę przede mną potężny cień, więc powoli unoszę głowę do góry. Napotykam brązowe oczy, które się we mnie wpatrują. Stoi przede mną wysoki, przystojny brunet z ciemniejszą karnacją i mocno zarysowaną szczęką. Jego włosy jak zawsze są idealnie ułożone na bok. Uśmiecha się.
- Możemy porozmawiać? - Pyta Christian.
Unoszę do góry brew i marszczę lekko czoło. Nie powiem, jego bezczelność jest dla mnie nieco śmieszna.
- O czym mielibyśmy rozmawiać? - Patrzę na niego z niedowierzaniem.
- Proszę cię, chcę porozmawiać na osobności. - Stwierdza.
Wyciąga dłoń w moją stronę. Patrzę na nią chwilę z wahaniem. W sumie... dlaczego miałabym z nim nie porozmawiać? Chwytam jego dłoń. Jestem ciekawa co ma mi do powiedzenia, chociaż myślę, że wszystko zostało już wypowiedziane.
- Zaraz wrócę. - Mówię do dziewczyn, które patrzą na Christiana z nienawiścią. Chłopak odciąga mnie kawałek od nich. Opieram się o ścianę, a on stoi przede mną.
- Słucham, czego chcesz. - Odzywam się złośliwie.
- Proszę Sakura, nie zachowuj się tak. - Zaczyna.
- Inaczej nie potrafię. - Odgryzam się.
Mimowolnie spoglądam w stronę chłopaków. Blondyn wciąż rozmawia z Sasuke.
- Wiesz doskonale, że to nie była moja wina. - Głos mojego rozmówcy przywraca mnie do rzeczywistości. Prycham na jego słowa.
- Nie rozśmieszaj mnie, a może to była moja wina, co? Może ja cię rozebrałam i wsadziłam do twojego łóżka nagą dziewczynę? A może to był Święty Mikołaj, który sprawił ci przedwczesny prezent gwiazdkowy. - Kpię.
Widzę jak z jego ust schodzi uśmiech. Christian jest ode mnie starszy o rok, a wciąż zachowuje się jak dzieciak. Mój były to sportowiec. Jest najpopularniejszym chłopakiem w szkole i kapitanem drużyny szkolnej.
- Nie chciałem tego. Byłem pijany, po prostu się nie kontrolowałem. Cholera, nawet niczego nie pamiętam. - Podchodzi do mnie niebezpiecznie blisko i opiera dłonie po obu stronach mojej głowy.
- Hej hej hej. Nie zapędziłeś się koleżko? Naruszasz moją przestrzeń osobistą, jeżeli bym chciała mogłabym pozwać cię za to do sądu. - Na ustach Christiana pojawia się uśmiech.
- Jak zwykle zabawna. - Mówi rozbawiony.
- Doprawdy? Wyobraź sobie, że to nie miało brzmieć zabawnie. - Jestem oburzona jego zachowaniem, ale skoro chce się tak bawić to proszę bardzo. Podejmuję wyzwanie.
- Kocham cię Sakura i nie chcę, żeby miał cię jakikolwiek inny facet. - Mówi przybliżając do mnie coraz bliżej głowę.
- Skoro tak, to mi to pokaż. - Uśmiecham się słodko.
- To znaczy? - Pyta.
Jak zwykle jest głupi. Boże, jak mogłam spotykać się z chłopakiem, którego IQ jest niższe od zera?
- Pokaż mi, jak bardzo mnie kochasz. - Na twarzy Christiana wykwita uśmiech. Chłopak po chwili składa na moich ustach pocałunek. Przyciska mnie bardziej do ściany. Wdziera się językiem do moich ust. Jak gdyby nigdy nic wplatam dłonie w jego włosy. Całuje mnie bardzo...zachłannie. Jakby się za mną stęsknił, ale mnie to nie interesuje nawet w najmniejszym stopniu. Chłopak kładzie dłonie na moich biodrach i zjeżdża nimi do moich pośladków. Przysuwa się do mnie jeszcze bliżej, tak, że stykamy się ciałami. Jest podniecony, czuję jak jego twardy członek wbija się w moje ciało. Uśmiecham się. Pora wprowadzić mój plan w życie. Unoszę kolano i uderzam go w krocze. Christian chwyta się za bolące miejsce i upada na kolana. Jest zdezorientowany i nie wie co się przed chwilą stało. Na jego twarzy dostrzegam grymas bólu. Stoję przed nim z założonymi rękami na klatce piersiowej i bezczelnie się uśmiecham.
- Płaszcz się przed kimś innym. Ja nie wybaczam zdrady. Znajdź sobie inną naiwną laskę, która będzie za tobą latać i podcierać ci tyłek na każde twoje zawołanie. Nie nagabuj mnie więcej, bo nie chcę cię widzieć. - Mówię stanowczo.
- Aha i żebyś wiedział, że ci się należało. To co teraz czujesz jest niczym w porównaniu do tego, co ja czułam, kiedy was nakryłam.
Idę w kierunku dziewczyn. Na mojej twarzy gości zwycięski uśmiech. Jestem z siebie dumna, postawiłam się chłopakowi. Mam własne zdanie, a nie tak jak niektóre naiwne laski, które są na każde skinięcie palcem Chrisa. Widzę, że moje przyjaciółki się śmieją. Patrzę w stronę Sasuke i Uzumakiego. Chłopacy obserwują z uśmieszkiem moją biedną ofiarę. Siadam między Ino, a Saki. Jedna po drugiej przybijają mi piątki.
- Nieźle go załatwiłaś. - Stwierdza Ino z uznaniem.
- Jestem z ciebie dumna. - Dodaje Saki.
- Jak najbardziej przedstawienie godne Sakury Haruno. - Słyszę głos Sasuke.
- Dzięki. - Kłaniam się teatralnie z szerokim uśmiechem.
Do moich uszu dociera dzwonek na kolejną lekcję. Niechętnie podnoszę się z parapetu i wchodzę do klasy. Siadamy na swoje miejsca. Szturcham Sasuke w plecy.
- Co jest? - Pyta.
- Gdzie Naruto? - Patrzy na mnie i nie wie co ma powiedzieć.
Widzę w jego oczach iskierki niepewności. Na czole chłopaka pojawia się malutka zmarszczka. Po jego reakcji wnioskuję, że to coś bardzo ważnego i nie chce, żeby ktokolwiek się o tym dowiedział.
- Musiał...załatwić pewną sprawę. - Odpowiada po chwili.
Dziwnie się zachowuje, bardzo dziwnie. Wiem, że próbuje mnie zbyć byle jaką odpowiedzią. Nie będę go więcej wypytywać, bo to nie ma sensu. Wiem, że i tak nic mi nie powie. Jak zwykle na usta ciśnie mi się kolejne pytanie. Miałam dać sobie spokój, ale jak zawsze nie mogę.
- Tak po prostu sobie uciekł? - Pytam z niedowierzaniem.
- Nie, ma pozwolenie dyrektora.
Sasuke z uśmiechem odwraca się w stronę tablicy. Marszczę brwi. Dziwne, że dyrektor pozwolił komuś opuścić szkołę i to po pierwszych kilku godzinach nauki.
- Jesteś zawiedziona, bo go już dzisiaj nie zobaczysz? - Dogryza mi Saki.
- Rozgryzłaś mnie. - Udaję, że jestem tym zawiedziona.
- Sakura... trzymaj się od niego z daleka. - Stwierdza.
Po jej minie wnioskuję, że jest zmieszana. Nie wiem dokładnie co czuje w tej chwili, bo nie mogę jej odczytać. Zawsze wychodziło mi to z łatwością, a teraz... coś się zmieniło.
- Bo...
- Naruto nie jest taki jak każdy chłopak.
- To znaczy? - Pytam ciekawa.
Co ona ma na myśli? Jest gejem, czy co? Wiem jedno, moja przyjaciółka zachowuje się bardzo dziwnie. Dlaczego mnie przed nim ostrzega?
- Jakby to powiedzieć... on nie bawi się w związki. - Uśmiecham się.
- Saki, za kogo ty mnie masz? Przecież nie wejdę mu od razu do łóżka. Powiedziałam wam tylko, że jest przystojny. To wszystko. - Mówię z uśmieszkiem.
- A ja ci tylko mówię, żebyś na niego uważała. Nie odbierz tego źle. Skrzywdził już wystarczającą liczbę dziewczyn. Nie chcę, żebyś była jedną z nich.
- Przestań mnie ostrzegać. Lepiej weź się za naukę. Poza tym, gdybym zdecydowała się na to, żeby coś między nami zaszło... możesz być pewna, że w razie czego to nie ja byłabym skrzywdzona.
Wiem, że się o mnie martwi. Wszyscy uważają, że jestem zbyt miękka, że mam dobre serce i trzeba mnie chronić, bo sama nie potrafię. Są w błędzie, po śmierci rodziców się zmieniłam. Nie jestem taka jak kiedyś. Mam twardy charakter i umiem się sprzeciwić, mam własne zdanie i własny rozum, którego używam. Nie jestem pustą lalką.
- Jak zwykle uparta. - Moja przyjaciółka stwierdza z uśmiechem.
- Jak osioł. - Dopowiada Ino.
Zapewne podsłuchiwała naszą rozmowę. Do klasy wchodzi nauczycielka, więc każdy przerywa rozmowy. Mamy teraz Angielski z Panią Brown. Jest bardzo surowa. Nie toleruje spóźnień i rozmów. W klasie panuje zupełna cisza, a ja pogrążam się we własnych myślach. Mimowolnie pojawiają się w nich wspomnienia z wakacji.

Perspektywa Naruto;
Chodzę po pustym korytarzu w szkole, niedługo koniec zajęć. Każdy będzie się zbierał do domu, a ja będę musiał bezpiecznie doprowadzić do jej pieprzonego mieszkania. Oczywiście nie dosłownie, bo nie może mnie zobaczyć. Swoją drogą, nieźle dzisiaj przywaliła temu chłopakowi. Jest twarda, cholernie. Lubię taki charakterek. Dzisiaj mam przed sobą ciężką noc. Dostrzegam brunetkę, która podchodzi do mnie z uśmiechem.
- Hej przystojniaku. - Ma prowokujące spojrzenie. Na zwykłego chłopaka by wystarczyło, ale nie na mnie.
- Hej. - Odpowiadam obojętnie.
Wkładam ręce do kieszeni od spodni. Nie mam dzisiaj chęci rozmawiać z żadną osobą z tej szkoły. Mam chujowy nastrój. Sam nawet nie jestem w stanie określić dlaczego.
- Niedługo będzie bal przebierańców. Organizujemy go zawsze na początku roku szkolnego, żeby zabawić trochę młodzież. - Uśmiecha się.
- Mam rozumieć, że to zaproszenie? - Pytam.
- Tak, chodzę z przyjaciółką po całej szkole i to rozgłaszamy. Wiesz... jeżeli szukałbyś partnerki...
- Dzięki, ale mnie to nie kręci. Wiem do czego zmierzasz. - Przerywam.
Ta dziewczyna marnuje mój cenny czas.
- To może chciałbyś się spotkać. - Nie daje za wygraną.
- Nie jestem zainteresowany randkowaniem.
- Skąd wiesz, że chodziło mi o randki? - Pyta z zadziornym uśmieszkiem.
Ta rozmowa robi się coraz bardziej interesująca. Opieram się lewym bokiem o ścianę, dziewczyna przysuwa się bliżej mnie.
- Bo co innego możesz mi zaproponować? - Dziewczyna się uśmiecha i rusza sugestywnie brwią.
- Chodzi ci o seks? - Zgaduję. Nieznajoma się uśmiecha i przygryza wargę. Uwielbiam czuć, że mam nad kobietami władzę. Wiedzieć, że są w stanie zrobić dla mnie wszystko o co je poproszę.
- To by była niezła zabawa. - Odpowiada.
- Nawet nie znam twojego imienia. - Mówię po chwili.
- Ja twoje znam bardzo dobrze. - Odpowiada z uśmiechem.
Od początku rozmowy słyszę jej przyśpieszone bicie serca. Jest na mnie kurewsko napalona.
- Och, doprawdy?
- Mhm. - Mruczy.
- Skąd? - Pytam ciekawy.
- Odkąd pojawiłeś się w tej szkole, każda dziewczyna za tobą szaleje i szepcze na twój temat. - Śmieję się krótko.
Gdyby któraś wiedziała kim jestem... na pewno trzymałaby się ode mnie z daleka. Przeraziłaby się każda, która poznałaby się bliżej z moją drugą naturą.
- Jestem tu dopiero jeden dzień. - Stwierdzam.
- Wystarczyło, żebyś zawrócił w głowie każdej suce z tej szkoły. - Odpowiada.
To jest bardzo interesujące, że moja osoba działa w ten sposób na kobiety. Chociaż z drugiej strony, nie powinienem mieć żadnego rozproszenia. Tak jak mi powiedziano, muszę chronić i tylko to się liczy.
- Może zdradzisz mi w końcu swoje imię. - Moje usta wygięte są w lekkim uśmiechu.
- Nazywam się Aurora. Daj mi swój telefon.
Spełniam jej prośbę. Sam nie wiem czemu. Dziewczyna bierze w dłonie mój telefon i wystukuje w nim swój numer. Po chwili oddaje moją własność, którą chowam do kieszeni.
- Muszę już iść. Zadzwoń, kiedy będzie ci się nudziło. - Uśmiecha się.
Składa na moich ustach szybki pocałunek i odchodzi. Do moich uszu dochodzi dźwięk dzwonka, który obwieszcza koniec lekcji. Muszę zakryć uszy, bo jest kurewsko głośny. Widzę jak uczniowie opuszczają sale. Chowam się w ciemny kąt, żeby nikt mnie nie zauważył. Słyszę Haruno, dlatego podsłuchuję jej rozmowę. Stoi daleko ode mnie. Dla normalnego człowieka byłoby trudno usłyszeć co mówi, ale nie dla mnie. Uśmiecham się zwycięsko. Uwielbiam czuć, że mogę zrobić więcej.
- Dziewczyny, znacie go bardzo dobrze. Opowiedzcie mi coś o nim. Chcę wiedzieć, czy wciąż jest taki denerwujący. - Mówi Sakura.
- Co chcesz dokładnie wiedzieć? - Pyta Saki.
- Jaki jest. - Odpowiada bez wahania.
- Hmmm obojętny. - Mówi Ino.
- Skryty. - Dopowiada Saki.
- Czasami chamski. - Wtrąca blondynka.
- Ale też bardzo pewny siebie. - Dodaje moja brązowowłosa przyjaciółka.
- Umie też być uwodzicielski, dlatego uważaj. - Stwierdza Ino.
- Możesz przestać nas podsłuchiwać? - Słyszę głos Saki.
Wiem, że mówi to prawie bezgłośnie, tak, żebym tylko ja to usłyszał.
- Sorki mała. Nie podsłuchuję, po prostu muszę jej pilnować. Wiesz co się ze mną stanie, kiedy ktoś zrobi jej krzywdę. - Mówię pod nosem.
- Z nami nic jej nie będzie. - Dopowiada Ino.
- Wiem, ale to nie jest moje zarządzenie i dobrze o tym wiecie. Sam nigdy nie podjąłbym się tego pieprzonego zadania. - Stwierdzam.
- Kiedyś ją lubiłeś, nie obchodzi cię to? - Pyta Ino.
- Kiedyś może by obchodziło, a teraz? Zdecydowanie nie. Wiem po co jestem.
Mówię i zaciskam szczękę. Zwijam dłonie w pięści. Jestem tylko po to, żeby chronić. Moje życie się nie liczy i jest to wkurwiające.
- Kiedy przestaniesz tak o sobie mówić? - Pyta Saki ze smutkiem.
- A poza tym, nie jestem jakąś pieprzoną niańką.
Dopowiadam ignorując jej ostatnie pytanie. Dziewczyny już się nie odzywają, bardzo dobrze. Nienawidzę słuchać ich pogadanek o moim pochodzeniu. Wychodzą ze szkoły, więc idę za nimi. W bardzo dużym odstępie, tak, żeby Haruno mnie nie zauważyła. Po plecach przebiega mi znajomy dreszcz, wiem, że to jeszcze nie jest odpowiednia pora, dlatego go ignoruję. Do nocy jeszcze trochę zostało, więc mam sporo czasu...

Perspektywa Sakury;
- Chciał do mnie wrócić. - Opowiadam.
- Dobrze, że go spławiłaś. - Mówi Saki.
- Nie będę z kimś, kto mnie oszukuje. - Stwierdzam. - Poza tym, jestem wolna i mogę robić co chcę. Co w sumie bardzo mi odpowiada. - Uśmiecham się.
- Hmm mamy rozumieć, że przez twoje łapki przewinie się tabun przystojnych ciasteczek? - Pyta Ino.
- Jeszcze muszę nad tym pomyśleć. Może wystarczy jeden, porządny chłopak, ale nie teraz. Mam dosyć facetów. - Odpowiadam.
- Oby nie był nim ktoś taki jak Naruto. - Stwierdza Saki.
- Saki, wspominasz o nim już drugi raz, powiedziałam wam tylko, że mi się podoba. To nic wielkiego. - Tłumaczę.
- Sakura... - Wzdycha Ino. - Mimo tego, że to mój przyjaciel, musisz wiedzieć, że do Uzumakiego lepią się wszystkie laski. Idą z nim do łóżka zazwyczaj już po pierwszym spotkaniu, a potem cierpią. On po prostu nie umie być z jedną dziewczyną. - Mówi zmartwiona. - Poza tym, skoro tylko ci się podoba to wolałabym, żeby tak zostało.
- Widziałam jak dzisiaj Naruto rozmawiał z Aurorą. - Wtrąca Saki.
Tym samym zmienia temat naszej rozmowy. Aurora to najbardziej puszczalska laska w naszej szkole. Między innymi z nią przespał się mój były. Nie wiem co ona ma takiego w sobie, ale spoko. Ja też nie jestem święta i mam swoje za skórą, ale nie zmieniam chłopaków jak rękawiczki i nie puszczam się po kątach.
- Więc Aurora zaczęła już działać. Szybko zapomniała o moim Chrisie. - Stwierdzam.
- Zauważ, że powiedziałaś ,,moim''. - Mówi Ino z uśmieszkiem.
- Może powinnaś do niego wrócić? - Pyta Saki.
- To z przejęzyczenia. Między mną, a Chrisem wszystko skończone. Spieprzył to włażąc Aurorze do łóżka. - Stwierdzam trochę wkurzona.
- Wejdziecie? - Pytam dziewczyn, kiedy dochodzimy pod mój dom.
Mam choć małą nadzieję, że się zgodzą. Wymieniają między sobą porozumiewawcze spojrzenia.
- Naprawdę byśmy chciały, ale musimy być w domu. - Mówi smutna Saki.
Wiem, że mają przede mną jakieś sekrety. Denerwuje mnie to, ale nie będę naciskała. Jeżeli zechcą to same mi powiedzą. Zauważyłam, że zaczęły się dziwnie zachowywać pod koniec roku szkolnego. Myślałam, że po wakacjach im przejdzie, ale jak widać się pomyliłam.
- Trudno. - Stwierdzam po chwili ciszy.
- Do zobaczenia jutro. - Żegnam się z nimi i wchodzę do domu.
Kładę torbę obok komody w salonie i idę do kuchni. Wujek i ciocia siedzą już przy stole. Mimo mojego melancholijnego nastroju, szeroko się uśmiecham. Nie chcę, żeby się o mnie martwili.
- Hej. - Mówię i siadam na swoje stałe miejsce.
- Hej. Jak tam w szkole? - Wujek pyta z uśmiechem.
- Dobrze, uczy się ze mną nowy chłopak. - Opowiadam.
- Jak to? - Uśmiecham się do wujka.
- Jestem wciąż ze swoja starą klasą, plus kilka nowych osób. - Tłumaczę i biorę się za jedzenie obiadu.
- To jaki jest ten chłopak, który zwrócił na siebie twoją uwagę? - Pyta ciocia z uśmieszkiem.
- Bardzo... - myślę nad słowem, które się nada. Nie wiem o nim zupełnie nic. - ...tajemniczy. - Dopowiadam.
- Okazuje się, że chodził do tej samej podstawówki co ja. - Uzupełniam swoją wypowiedź.
- Więc nie jest dla ciebie obcy. - Ciocia mówi z uśmiechem. - Lubiłaś go?
Uśmiecham się na jej słowa. Sama się sobie dziwię, że kiedyś go nienawidziłam, a teraz... w sumie to sama nie wiem, chyba mnie pociąga...
- Sakura? - Głos wujka sprowadza mnie do rzeczywistości.
- Nie lubiłam go. - Uśmiecham się. - Zawsze był ciekawski i wszędzie za wszystkimi łaził. - Dokańczam zupę.
- Może szukał przyjaciół. - Stwierdza ciocia.
- Może. - Mówię z uśmiechem.
- Dziękuję za obiad. Idę do siebie. - Wstaję od stołu.
Idę na górę do mojego pokoju. To pomieszczenie jest dość duże. Słońce wpada do niego przez duże okno z parapetem, na którym wyłożone są poduszki. Siadam tam zawsze, kiedy chcę o czymś pomyśleć, nie mogę zasnąć, albo po prostu podziwiam księżyc i gwiazdy. Trzy ściany mają szary odcień, a jedna pomalowana jest na fiolet. Akurat na tej wisi telewizor. Naprzeciwko niego stoi szara rozkładana kanapa. Wujostwo uparło się, żebym miała duże łóżko, dlatego znajduje się ono po prawej stronie od drzwi wejściowych. Chcieli, żebym miała wygodnie. Na podłodze położone są panele, a obok kanapy leży szary puchaty dywan. Do mojego pokoju dołączona jest łazienka, którą mam tylko dla siebie. Podchodzę do łóżka i się na nie rzucam. Czuję wibracje, więc wyjmuję telefon.

Od: Ino (17:50)
Nie gniewaj się na nas :*

Super, uważają mnie za głupią dziewuchę, która focha się jak małe dziecko?

Do: Ino (17:51)
Wcale się nie gniewam :) Po prostu jest mi trochę smutno, że macie przede mną jakieś sekrety.

Cholera, mogłam tego nie wysyłać, ale jak zwykle najpierw coś robię, a później myślę. Odpowiedź nadchodzi natychmiastowo.

Od: Ino (17:52)
Masz rację kochanie, mamy przed tobą sekrety, ale nie możemy ci o niczym powiedzieć, bo po prostu... nie dotyczy to tylko nas dwóch, rozumiesz? To wszystko jest takie pogmatwane i trudne. Przyjdzie czas, że o wszystkim się dowiesz, ale nie teraz. Nie bądź na nas zła :*


Do: Ino (17:55)
Nie jestem na was zła, po prostu denerwuje mnie to, że czasami jesteście takie tajemnicze. Obiecuję, że nie będę się o nic dopytywać, jeżeli zechcecie to same mi powiecie.

Wysyłam jej odpowiedź. Co ja będę robić przez resztę wieczoru? Zapewne się nudzić. Wzdycham zirytowana, że nie mam żadnych planów.

Od: Ino (17:57)
Dzięki kochanie :* Co robisz?

Do: Ino (17:58)
Nudzę się :( Co mogę zrobić? ;)

Od: Ino (17:59)
Pytasz się mnie co masz robić? Oj kochanie :) Nie mam żadnego pomysłu, ja też się nudzę...

Do: Ino (18:00)
To chodź do mnie :D

Pewnie napisze, że nie może. Spróbować nie zaszkodzi. Wiadomość przychodzi natychmiastowo.

Od: Ino (18:00)
Bardzo bym chciała, ale nie mogę. Odezwę się jeszcze później :*

Głośno wzdycham z irytacją i nic już nie odpisuję. Rzucam telefon na łóżko i idę do toalety. Wyjmuję przed tym krótkie spodenki i czarny T-shirt. Wchodzę do łazienki. Myję się i przebieram w wyjęte rzeczy, kiedy kończę idę z powrotem do pokoju. Siadam na łóżko i sprawdzam telefon. Hmmm jedna wiadomość. Otwieram ją. Marszczę brwi, kiedy widzę kto napisał.

Od: Dupek (18:15)
Wciąż o tobie myślę, mimo tego, że upokorzyłaś mnie dzisiaj na oczach całej szkoły. Muszę ci przyznać, że kopniaka masz niezłego :*

Uśmiecham się czytając tą wiadomość. Christian jednak umie czasami poprawić humor.

Do: Dupek (18:16)
Czego ty ode mnie chcesz?

Od: Dupek (18:17)
Skoro nie chcesz być moją dziewczyną... to chociaż zostań moją przyjaciółką. Pamiętasz jak kiedyś było fajnie? Całkiem dobrze się dogadywaliśmy... nawet bardzo dobrze :*

Cholera. I co ja mam teraz mu odpisać? W sumie Christian ma rację, kiedyś było naprawdę fajnie. Szkoda byłoby urwać kontakt, a tak naprawdę przebywanie w jego towarzystwie jest całkiem spoko, zawsze umie mnie rozśmieszyć.

Do: Dupek (18:20)
No dobra, możemy zostać przyjaciółmi. I nie, nie oznacza to obściskiwania się w szkole w kantorku woźnego. Jasne?

Od: Dupek (18:21)
Jak słońce :* Skoro się pogodziliśmy to chcę, żebyś była gotowa o dziewiętnastej.

Marszczę brwi czytając ostatnią wiadomość. Po co do cholery chce, żebym była gotowa? O co mu chodzi?

Do: Dupek (18:22)
Zawsze byłeś kiepski w przekazywaniu informacji. Możesz napisać jaśniej?

Od: Dupek (18:23)
Idziemy na imprezę, którą organizuje Scott. I tak nie masz żadnych lepszych planów. Ubierz się ładnie i na mnie czekaj. Przyjadę po ciebie :*


Nic mu już nie odpisuję. Christian ma rację, nic lepszego do roboty nie mam. Skoro jestem skazana na tego zarośniętego goryla, niech tak będzie. Z miłą chęcią przejdę się na jakąś imprezę, dawno na żadnej nie byłam. Podchodzę do szafy i zastanawiam się co na siebie włożę.


~.~

Hej misie! Sorki, że tak późno, ale wcześniej się nie dało. Pierwszy rozdział z głównego opowiadania, jesteśmy podekscytowane :* Czekamy na komentarze. Hope you like it! Paula&Patty

4 komentarze:

  1. muszę przyznać moje drogie, że idziecie z impetem. Niedawno co przeczytałem waszą notkę a tu już nowa. Przyznaje, że rozdział zapowiada się obiecująco. Jest owiany sporą ilością tajemnic których już nie mogę się doczekać by je poznać. Podoba mi się też ten seksapil którym otulacie głównych bohaterów. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam Kuraj.

    P.S. jeśli dalej macie ochotę czytać moje opowiadanie to zapraszam wstawiłem nowy rozdział i chętnie poznam waszą opinię.
    pieczecprzeznaczenia.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział ;) Już nie mogę doczekać się następnego ;>

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział podoba mi się, ciekawi mnie o co chodzi z Naruto że musi ją pilnować. Sporo tajemnic się kryje i które chciało by się poznać. Pozdrawiam i życzę weny Gulbiszonka

    OdpowiedzUsuń
  4. Uuuu, dopiero pierwszy rozdział a już są tajemnice, które każdy chce poznać xd
    Przyjemnie się czytało. Czekam na next.
    Pozdro <3

    OdpowiedzUsuń