-
Mamusiu? Co się dzieje? - Kobieta przestaje pakować plecak i w
szybkim tempie zjawia się obok mnie. Widzę łzy, które ciekną jej
po policzkach. Na twarzy mojej mamusi widnieje smutek, nawet jeżeli
jestem jeszcze dzieckiem, z łatwością to zauważam. Wiem, że
dzieje się coś bardzo złego.
- Sakura kochanie. -
Patrzy na mnie z bólem w oczkach, nie rozumiem o co chodzi.
- Mamusiu? Dlaczego
płaczesz?
Kobieta wybucha jeszcze większym płaczem i mocno mnie
obejmuje. Czuję jej zapach. Zawsze go lubiłam. Po jej spojrzeniu mogę
śmiało stwierdzić, że uważa, że mnie zawiodła. To najgorsze co
może być, zawieść swoje dziecko.
- Kochanie, jesteś
malutka i nie zrozumiesz pewnych rzeczy. Robimy z tatą to wszystko
po to, żeby cię obronić. Pamiętaj, że cię kochamy.
Odsuwa się
ode mnie, kładzie swoje dłonie na moje małe ramionka i patrzy
prosto w moje oczy. Jej wzrok jest bardzo smutny.
- Co się dzieje?
Mamusiu, dlaczego się pakujesz? - Kobieta chwilę milczy, po czym
głośno wzdycha.
- Kochanie, wyjedziesz
z ciocią i wujkiem na bardzo długie wakacje. - Uśmiecha się,
próbuje tym samym zwalczyć szloch.
- Bez was? - Pytam
smutna.
- Tak, to nie potrwa
długo. Dojedziemy do ciebie jak najszybciej się da. Zamieszkamy w
nowym, ślicznym miejscu, na pewno ci się spodoba. - Uśmiecha się
przez łzy.
- Mamusiu, nie
zostawiaj mnie, proszę! - Krzyczę.
- Nie zostawię, zawsze
będę w twoim serduszku. - Uśmiecha się.
Mój sen przerywa głośny
krzyk. Otwieram powoli oczy, które przyzwyczajają się do jasności
panującej w pokoju.
- Sakura! Wstawaj, czas do
szkoły! - Słyszę ciocię.
- Za chwilę zejdę! -
Odkrzykuję sennie.
Przecieram dłońmi twarz
i ciężko wzdycham. Dzisiaj pierwszy dzień szkoły, a ja już mam
spieprzony humor. Znowu ten sen. Dręczy mnie ostatnio coraz
częściej, prawdopodobnie dlatego, że cały czas o nich myślę i chcę się dowiedzieć więcej o rodzicach. Ciocia
i wujek nigdy o nich nie mówią. To dla nich ciężki temat. Wiem
tylko tyle, że nie żyją. Zginęli w wypadku samochodowym. Wzdycham
i powoli staję na nogi. Podchodzę do szafy. Wyciągam z niej
bieliznę, czarne spodnie, biały T-shirt na ramiączka z flagą
Wielkiej Brytanii i jeansową kamizelkę bez rękawów. Założę do
tego jeszcze czarne długie conversy. Z uśmiechem na ustach idę do
toalety. Biorę szybki prysznic, myję zęby, ubieram się i wychodzę
z pokoju. Pozostaje mi jeszcze przybrać sztuczny uśmiech, żeby nikt nie podejrzewał, że jest coś nie tak. Schodzę na dół i idę do kuchni. Ciocia
krząta się przy kuchence, podchodzę do niej z szerokim uśmiechem
i całuję z zaskoczenia w policzek.
- Witaj słoneczko, jak
się spało?
Kobieta jak zwykle jest uśmiechnięta. Ciocia to najwspanialsza
kobieta pod słońcem, opiekuje się mną jak prawdziwa matka. Darzę
ją za to wielkim szacunkiem. No bo hej, kto chciałby się zająć
małym, rozżalonym dzieckiem swojej siostry? Takich ludzi jest mało.
Podchodzę do stołu i siadam na krzesełko.
- Niezbyt dobrze. - Mówię
prawdę.
Ciocia to jedyna osoba,
której nie mogłabym okłamać. Po prostu nie umiem, zawsze mówię
jej prawdę. Mam świadomość, że to ona mnie tak wychowała.
Wpoiła mi, że mogę być z nią szczera, a ona nigdy mnie nie
potępi czy osądzi. Odkłada ścierkę na blat i siada na stołek
obok mnie.
- Dlaczego? Coś się
stało? - Wzdycham i się przełamuję.
- Od kilku dni dręczy
mnie jeden sen, to raczej wspomnienie. - Posyłam jej smutny uśmiech.
- Czego dotyczy? - Pyta
wyraźnie zaciekawiona.
Wlepiam swój wzrok w
jeden, martwy punkt na ścianie. Przypominam sobie każde słowo,
każdy moment.
- Pożegnania z mamą. -
Kobieta jest zasmucona.
- Och, tak mi przykro
kochanie. - Obejmuje mnie mocno.
- Jak dokładnie zginęli
moi rodzice? Wiem, że to dla ciebie trudny temat, bo jesteś jej
siostrą, ale zrozum ciociu, nie możecie z wujkiem ciągle uciekać
od tego tematu. Chciałabym wiedzieć, co się stało z moimi
rodzicami. - Próbuję od niej coś wyciągnąć.
- Kochanie, to nie jest
temat na dzisiaj. Niedługo zaczynasz lekcje i nie chciałabym, żebyś
siedziała na nich smutna. - Stwierdza po chwili ciszy i się ode
mnie odsuwa. Próbuję się uśmiechnąć, nie chcę dodawać cioci
zmartwień.
- Masz rację. -
Odpowiadam i wycieram malutką łzę, która toczy się po moim
policzku.
- Najważniejsze jest to,
żebyś pamiętała, że rodzice cię kochali i nigdy nie porzucili.
Ja również cię kocham, Sakura. - Uśmiecha się i mnie przytula.
- Zjedz śniadanie.
Dochodzi już siódma, a do szkoły masz kawałek drogi. - Wstaje i
podaje mi talerz z naleśnikami.
- Dziękuję. - Mówię. -
Wujek już wyszedł?
Zmieniam temat, bo wiem, że i tak niczego się nie dowiem. W międzyczasie pochłaniam
naleśniki. To moje ulubione danie, ciocia o tym wie i zawsze stara
się zrobić mi je na śniadanie.
- Tak, musiał wyjść
dzisiaj wcześniej. - Odpowiada zmywając naczynia.
- Nie denerwujesz się
kochanie? - Pyta po chwili. Patrzę na nią z uśmiechem.
- Czym? - Podnoszę wzrok
znad talerza.
- Poznasz nowych uczniów.
Słyszałam, że kilku dojdzie do waszej klasy. - Po jej głosie
wnioskuję, że się uśmiecha.
- Nie mam czym. Po wakacjach szkoły
nie zmieniłam, mam przy sobie starych przyjaciół.
Czym tu się denerwować? - Pytam uśmiechnięta.
Wkładam do ust ostatni
kawałek naleśnika. Chyba trochę przesadziłam, bo czuję się
ociężała. No nic, mam nadzieję, że przejdzie mi w drodze do
szkoły.
- Dziękuję za śniadanie,
było naprawdę pyszne. - Wstaję od stołu i podaję cioci talerzyk.
Całuję ją w policzek i idę do korytarza.
- Do zobaczenia kochanie! - Krzyczy.
- Na razie ciociu.
Wieszam torbę na prawym ramieniu i wychodzę z domu.
Na dworze jest cieplutko i
świeci słońce. Jak dla mnie, idealna pogoda. Wyjmuję z kieszonki
telefon komórkowy i słuchawki, które wkładam do uszu. Puszczam
piosenki i idę przed siebie. Może spacer i muzyka poprawią chociaż
trochę mój nastrój.
Perspektywa Naruto;
Jestem już w szkole,
stoję przy swojej szafce i obserwuję ludzi. Każdy zachowuje się
wkurwiająco normalnie... tak przeciętnie. Wiem, że tutaj nie
pasuję, ale nie mam pieprzonego wyjścia. Muszę być właśnie tu.
Mam nadzieję, że się nie wydam. Nie mogę. Muszę bardzo uważać.
Pakuję do plecaka zeszyty na trzy pierwsze lekcje i z irytacją
zamykam szafkę. Pierwszą lekcję mam w sali sto. Pieprzona szkoła.
Czuję w kieszeni wibracje, więc wyjmuję telefon. Odbieram
wiadomość.
Od: Saki (7:50)
Dotrzesz sam, czy mam po
ciebie przyjść? :*
Do: Saki (7:51)
Nie trzeba, umiem cię
znaleźć ;)
Odpowiedź dostaję
natychmiastowo. Uśmiecham się pod nosem, robię to bardzo rzadko.
Od: Saki (7:51)
Wiem, zdziwiłabym się,
gdybyś nie umiał ;)
Zostawiam to bez żadnej
odpowiedzi, blokuję telefon i chowam go do kieszeni. Po chwili wpada
na mnie jakaś pieprzona niezdara. Zmieniam szybko zdanie o tej
osobie, kiedy widzę, że to gorąca laska. Chwytam ją, żeby się
nie przewróciła. Jej ręce leżą na moim torsie. Po chwili powoli
unosi głowę ku górze, jest zakłopotana. Wpatruje się we mnie
zielonymi, dużymi oczami, a ja patrzę na nią. Przyglądam się
dziewczynie i już po chwili dociera do mnie, że ją znam.
- Przepraszam. - Mówi
prawie bezgłośnie.
Jej serce bije jak
oszalałe, to takie ludzkie. Mam świadomość, że jest zakłopotana.
Powstrzymuję się mimo wszystko od śmiechu.
- Nie szkodzi, każdemu
się zdarza. - Odpowiadam i się odsuwam.
Nie znoszę jak ktoś mnie
dotyka. Nienawidzę tej formy kontaktu fizycznego, zwłaszcza wtedy,
kiedy może okazać się twoją słabością. Kucam i chwytam w dłoń
książkę, która jej spadła i się podnoszę. Wyciągam ją w jej
stronę.
- To chyba należy do
ciebie. - Mówię obojętnie.
- Dziękuję. - Odpowiada
i bierze ode mnie książkę.
- Powinnaś bardziej na
siebie uważać. - Stwierdzam i idę jak najdalej od niej.
Jest seksowna, ale nie
wolno mi się do niej zbliżyć.
Perspektywa Sakury;
Wchodzę do klasy. Na
tablicy jak zawsze zauważam jakieś bazgroły. Od razu napotykam
wzrok przyjaciół, którzy siedzą w ostatniej ławce. Zmierzam do
nich pewnym krokiem z uśmiechem na twarzy. Mój humor zdążył się
poprawić. Spacer dobrze mi zrobił. Obie dziewczyny już mi machają.
Pokonuję kilka ławek i jestem na miejscu.
- Hej. - Mówię i siadam
obok mojej brązowowłosej przyjaciółki.
- Hej. - Odpowiada z
uśmiechem Saki.
- Skarbie, tęskniłam za
tobą. - Mówi rozpromieniona Ino.
- Siemka Sakura, jak
wakacje? - Pyta Sasuke.
- Minęły nawet w miłej
atmosferze, ale cholernie za wami tęskniłam. - Odpowiadam szczerze.
Nie zamierzam bardziej wgłębiać się w temat moich wakacji, bo nie
robiłam nic nadzwyczajnego. Byłam z rodziną, jak co roku.
Chociaż... spotkałam interesującego chłopaka, z którym spędziłam
miłe chwile. Widzieliśmy się
codziennie przez prawie dwa miesiące i zaczęłam coś do
niego czuć. Muszę przestać o nim myśleć. Na moich ustach pojawia
się zadziorny uśmieszek.
- Ino, może powiesz mi,
dlaczego w tym roku siedzisz z Sasuke? - Pytam szukając drugiego
dna. Dziewczyna przeciągle wzdycha.
- Myślałam, że wbijesz
sobie trochę rozumu do tego łba przez te wakacje, ale widocznie się
pomyliłam. Do szkoły wróciła ta sama Sakura. - Moja blond włosa
przyjaciółka chichocze kończąc swój monolog.
- Ino z nim usiadła, bo
Sasuke oblewa matmę. Przynajmniej będzie mógł od niej coś
ściągnąć. - Tłumaczy Saki.
- Chyba z niej coś
ściągnąć. - Mówię jej szeptem na ucho, a ona się śmieje.
- Co was tak bawi? - Pyta
sam zainteresowany.
- Nic, po prostu
przypomniało mi się coś śmiesznego. - Tłumaczę Sasuke.
Szturcham Ino w plecy.
- Co jest? - Pyta
blondynka.
- Widziałam dzisiaj
niezłe ciacho. - Uśmiecham się wypowiadając te słowa.
- Jeszcze lekcje się nie
zaczęły, a ta już poluje na chłopaków. - Mówi Saki.
- Cała Sakura. - Wtrąca
Ino.
- Bez przesady, nie miałam
chłopaka już dość długo. - Bronię się.
Po moim ostatnim związku
nie chciałam mieć nikogo, wolałam być sama. Dupek zdradził mnie
z moją dobrą koleżanką, przynajmniej myślałam, że nią jest.
Do czasu, aż nie wskoczyła mojemu chłopakowi do łóżka. Z
rozmyśleń wyrywa mnie dzwonek na lekcje. Nawet nie zdążyłam
opowiedzieć dziewczynom całej historii związanej z tym przystojnym
chłopakiem, którego widziałam. Cholerka, może wytrzymam do końca
lekcji. Odwracam głowę w lewą stronę, gdzie znajduje się okno.
Widać z niego plac zabaw. Jest pusty, ale to nic dziwnego, skoro zaczęła
się lekcja. Słyszę dźwięk otwieranych
drzwi, dlatego odwracam wzrok w stronę tablicy. Przy biurku siada
Pan Kakashi. Jedyny dorosły, którego lubię w tej szkole. Jest
całkiem spoko. Ma szare włosy i czarne oczy. Serio, są tak ciemne
jak jakaś otchłań. Nauczyciel przegląda coś w dzienniku, po czym odwraca wzrok w naszą stronę.
- Witajcie, niektórzy z
was mnie znają. Przedstawię się dla tych, którzy nie wiedzą kim jestem. Nazywam się Kakashi Hatake i jestem waszym wychowawcą.
Dalszą wypowiedź przerywa mu pukanie do drzwi. Wszyscy ze
skupieniem patrzą w miejsce skąd dochodzi ten dźwięk.
- Proszę. - Mówi miłym
tonem głosu.
Do pomieszczenia wchodzi
blond włosy chłopak. Z daleka można zauważyć jego błękitne
oczy. Jest idealnie zbudowany, skąd to wiem? Ma na sobie czarną
obcisłą bluzkę, która uwydatnia jego mięśnie oraz jeansy.
Plecak ma przerzucony przez prawe ramię. Jest mega przystojny.
Dziewczyny z klasy robią do niego maślane oczka. Swoją osobą
wzbudza zachwyt i onieśmielenie. Moje dwie przyjaciółki są
niewzruszone, swoją drogą mnie to bardzo zastanawia. Patrzę na
niego jeszcze raz, skądś go znam... no jasne! Przecież to na niego
dzisiaj wpadłam.
- Przepraszam za
spóźnienie. - Jego głos jest głęboki.
- Nic nie szkodzi, proszę
zająć miejsce Panie Uzumaki. - Odzywa się nauczyciel. Chłopak
obejmuje wzrokiem całą klasę w poszukiwaniu wolnego miejsca. Widzę
jego prawie niezauważalny uśmiech, który jest wyjątkowo słodki.
Zaczyna iść w naszą stronę. Kopię w kostkę Saki.
- Auć, ogłupiałaś?! -
Pyta szeptem.
- To ten chłopak! -
Mówię, żeby nikt mnie nie usłyszał.
- Żartujesz, tak? - Kpi
ze mnie.
- Nie, czemu miałabym to
robić? - Pytam.
- Wiesz przynajmniej kto
to jest? - Dopytuje Saki.
- Nie... a powinnam? -
Moja przyjaciółka wzdycha.
- Mówi ci coś Naruto
Uzumaki?
Przeszukuję w pamięci swoje wspomnienia i natrafiam na
coś ciekawego. Unoszę zdziwiona lewą brew.
- To
ten
Naruto Uzumaki? - Dopytuję.
Jestem w cholernym szoku.
Nieee to nie może być on...
- Ten sam co dziesięć
lat temu. - Odpowiada z uśmiechem.
Patrzę na chłopaka,
który siada na wolne miejsce, dokładnie obok naszej ławki. Jest naprawdę cholernie przystojny. Nie mogę uwierzyć, że to on. Wyjmuje z
plecaka zeszyt i długopis, kładzie to wszystko na ławce. Jego
spojrzenie skierowane jest na tablicę albo nauczyciela. Zachowuję się trochę jak pieprzony stalker.
***
Siedzimy we czwórkę na
parapecie okna, na korytarzu przed salą. Nauczyciel poprosił, żeby Uzumaki został. Jestem cholernie
ciekawa po co. Po kilku minutach drzwi się uchylają. Pierwszy
wychodzi nauczyciel, a za nim chłopak.
- Pamiętaj o tym, Naruto.
- Upomina blondyna.
- Wiem. - Odburkuje do
nauczyciela.
Uzumaki patrzy w naszą
stronę. Na chwile zatrzymuje wzrok na mnie, a potem spogląda na
moich przyjaciół. Podchodzi do nas, a Sasuke zrywa się z miejsca.
- No nie wierzę. Naruto
Uzumaki we własnej osobie. - Mówi do niego i przybija mu piątkę.
- W końcu się spotykamy.
- Stwierdza z półuśmieszkiem.
Widzę jak po chwili na
jego szyję rzucają się dziewczyny. Jestem zdezorientowana i czuję
się niekomfortowo. Nie wiem jak mam się zachować.
- Fajnie, że się tu
uczysz. - Mówi Saki.
- Tak, brakowało nam
ciebie. - Dopowiada Ino.
Sasuke siada obok mnie.
Cholera, nadal nie mogę uwierzyć, że to Naruto. Nigdy go nie
lubiłam, zawsze był wkurzający. Teraz zwraca swoją osobą moje zainteresowanie. Mam nadzieję, że nie widzi jak wzrokiem badam całe
jego ciało. Dziewczyny wracają na swoje miejsca, a Uzumaki
podchodzi bliżej.
- Jesteś Sakura, prawda?
- Pyta.
Nie wiem co mam
powiedzieć, chyba pierwszy raz w życiu. Boję się, że palnę
jakąś głupotę. Nie chciałabym wyjść przed nim na idiotkę.
- Tak, a ty Naruto. -
Uśmiecham się. - Uczyliśmy się kiedyś w jednej szkole. -
Dopowiadam.
Co mi strzeliło do tego łba? Cholera, Sakura. To było
bardzo błyskotliwe. Gdzie się podziała twoja pewność siebie?
- Tak... pamiętam cię. -
Usta wygina w prawie niezauważalnym, seksownym uśmieszku.
- Mogę z tobą
porozmawiać w cztery oczy? - Pyta Sasuke.
- Pewnie, tylko się
streszczaj, bo nie mam zbyt dużo czasu. - Odpowiada blondyn. Sasuke
wzdycha i odchodzi z nim na bok. Patrzę na zadowolone dziewczyny.
- Utrzymywaliście kontakt
przez te dziesięć lat? - Pytam zszokowana.
- Mhm. - Mruczy Ino.
- Niezłe wyrosło z niego
ciasteczko, nie? - Pyta Saki.
Patrzę na jego umięśnione
ciało. Uzumaki jest przystojny, to prawda, ale ciekawe jak bardzo
zmienił się jego charakterek.
- I to jakie. -
Odpowiadam.
- Czyżbyś się
zakochała? - Zadziorny głos Ino przywołuje mnie do rzeczywistości.
- Dziwisz się? - Pytam
żartobliwie z uśmieszkiem. - Uzumaki jest cholernie przystojny. -
Dodaję.
- Dziwne by było, gdyby
ci się nie podobał. Wtedy posądzałabym cię o lesbijstwo.
Widziałaś te wszystkie laski, które do niego wzdychają? - Wtrąca
Saki.
- Mhm. - Odpowiadam i
próbuję podsłuchać o czym rozmawiają chłopaki. Trafiają do
mnie tylko strzępki.
- Musimy uważać... To
będzie niebezpieczne... - Mówi Sasuke.
- Nie pieprz głupot... -
Odzywa się Uzumaki.
- To dzisiaj... Musisz być
ostrożny...
Kompletnie nic nie
rozumiem z ich rozmowy. Widzę przede mną potężny cień, więc
powoli unoszę głowę do góry. Napotykam brązowe oczy, które się
we mnie wpatrują. Stoi przede mną wysoki, przystojny brunet z
ciemniejszą karnacją i mocno zarysowaną szczęką. Jego włosy jak
zawsze są idealnie ułożone na bok. Uśmiecha się.
- Możemy porozmawiać? -
Pyta Christian.
Unoszę do góry brew i
marszczę lekko czoło. Nie powiem, jego bezczelność jest dla mnie
nieco śmieszna.
- O czym mielibyśmy
rozmawiać? - Patrzę na niego z niedowierzaniem.
- Proszę cię, chcę
porozmawiać na osobności. - Stwierdza.
Wyciąga dłoń w moją
stronę. Patrzę na nią chwilę z wahaniem. W sumie... dlaczego
miałabym z nim nie porozmawiać? Chwytam jego dłoń. Jestem ciekawa
co ma mi do powiedzenia, chociaż myślę, że wszystko zostało już
wypowiedziane.
- Zaraz wrócę. - Mówię
do dziewczyn, które patrzą na Christiana z nienawiścią. Chłopak
odciąga mnie kawałek od nich. Opieram się o ścianę, a on stoi
przede mną.
- Słucham, czego chcesz.
- Odzywam się złośliwie.
- Proszę Sakura, nie
zachowuj się tak. - Zaczyna.
- Inaczej nie potrafię. -
Odgryzam się.
Mimowolnie spoglądam w
stronę chłopaków.
Blondyn wciąż rozmawia z Sasuke.
- Wiesz doskonale, że to
nie była moja wina. - Głos mojego rozmówcy przywraca mnie do
rzeczywistości. Prycham na jego słowa.
- Nie rozśmieszaj mnie, a
może to była moja wina, co? Może ja cię rozebrałam i wsadziłam
do twojego łóżka nagą dziewczynę? A może to był Święty
Mikołaj, który sprawił ci przedwczesny prezent gwiazdkowy. - Kpię.
Widzę jak z jego ust
schodzi uśmiech. Christian jest ode mnie starszy o rok, a wciąż
zachowuje się jak dzieciak. Mój były to sportowiec. Jest
najpopularniejszym chłopakiem w szkole i kapitanem drużyny
szkolnej.
- Nie chciałem tego.
Byłem pijany, po prostu się nie kontrolowałem. Cholera, nawet
niczego nie pamiętam. - Podchodzi do mnie niebezpiecznie blisko i
opiera dłonie po obu stronach mojej głowy.
- Hej hej hej. Nie
zapędziłeś się koleżko? Naruszasz moją przestrzeń osobistą,
jeżeli bym chciała mogłabym pozwać cię za to do sądu. - Na
ustach Christiana pojawia się uśmiech.
- Jak zwykle zabawna. -
Mówi rozbawiony.
- Doprawdy? Wyobraź
sobie, że to nie miało brzmieć zabawnie. - Jestem oburzona jego
zachowaniem, ale skoro chce się tak bawić to proszę bardzo.
Podejmuję wyzwanie.
- Kocham cię Sakura i nie
chcę, żeby miał cię jakikolwiek inny facet. - Mówi przybliżając
do mnie coraz bliżej głowę.
- Skoro tak, to mi to
pokaż. - Uśmiecham się słodko.
- To znaczy? - Pyta.
Jak zwykle jest głupi.
Boże, jak mogłam spotykać się z chłopakiem, którego IQ jest
niższe od zera?
- Pokaż mi, jak bardzo
mnie kochasz. - Na twarzy Christiana wykwita uśmiech. Chłopak po
chwili składa na moich ustach pocałunek. Przyciska mnie bardziej do
ściany. Wdziera się językiem do moich ust. Jak gdyby nigdy nic
wplatam dłonie w jego włosy. Całuje mnie bardzo...zachłannie.
Jakby się za mną stęsknił, ale mnie to nie interesuje nawet w
najmniejszym stopniu. Chłopak kładzie dłonie na moich biodrach i
zjeżdża nimi do moich pośladków. Przysuwa się do mnie jeszcze
bliżej, tak, że stykamy się ciałami. Jest podniecony, czuję jak
jego twardy członek wbija się w moje ciało. Uśmiecham się. Pora
wprowadzić mój plan w życie. Unoszę kolano i uderzam go w krocze.
Christian chwyta się za bolące miejsce i upada na kolana. Jest
zdezorientowany i nie wie co się przed chwilą stało. Na jego
twarzy dostrzegam grymas bólu. Stoję przed nim z założonymi
rękami na klatce piersiowej i bezczelnie się uśmiecham.
- Płaszcz się przed kimś
innym. Ja nie wybaczam zdrady. Znajdź sobie inną naiwną laskę,
która będzie za tobą latać i podcierać ci tyłek na każde twoje
zawołanie. Nie nagabuj mnie więcej, bo nie chcę cię widzieć. -
Mówię stanowczo.
- Aha i żebyś wiedział,
że ci się należało. To co teraz czujesz jest niczym w porównaniu
do tego, co ja czułam, kiedy was nakryłam.
Idę w kierunku dziewczyn.
Na mojej twarzy gości zwycięski uśmiech. Jestem z siebie dumna, postawiłam się chłopakowi. Mam własne zdanie, a nie tak jak niektóre
naiwne laski, które są na każde skinięcie palcem Chrisa. Widzę,
że moje przyjaciółki się śmieją. Patrzę w stronę Sasuke i
Uzumakiego. Chłopacy obserwują z uśmieszkiem moją biedną ofiarę.
Siadam między Ino, a Saki. Jedna po drugiej przybijają mi piątki.
- Nieźle go załatwiłaś.
- Stwierdza Ino z uznaniem.
- Jestem z ciebie dumna. -
Dodaje Saki.
- Jak najbardziej
przedstawienie godne Sakury Haruno. - Słyszę głos Sasuke.
- Dzięki. - Kłaniam się
teatralnie z szerokim uśmiechem.
Do moich uszu dociera
dzwonek na kolejną lekcję. Niechętnie podnoszę się z parapetu i
wchodzę do klasy. Siadamy na swoje miejsca. Szturcham Sasuke w plecy.
- Co jest? - Pyta.
- Gdzie Naruto? - Patrzy
na mnie i nie wie co ma powiedzieć.
Widzę w jego oczach
iskierki niepewności. Na czole chłopaka pojawia się malutka
zmarszczka. Po jego reakcji wnioskuję, że to coś bardzo ważnego i
nie chce, żeby ktokolwiek się o tym dowiedział.
- Musiał...załatwić
pewną sprawę. - Odpowiada po chwili.
Dziwnie się zachowuje,
bardzo dziwnie. Wiem, że próbuje mnie zbyć byle jaką odpowiedzią.
Nie będę go więcej wypytywać, bo to nie ma sensu. Wiem, że i tak
nic mi nie powie. Jak zwykle na usta ciśnie mi się kolejne pytanie.
Miałam dać sobie spokój, ale jak zawsze nie mogę.
- Tak po prostu sobie
uciekł? - Pytam z niedowierzaniem.
- Nie, ma pozwolenie
dyrektora.
Sasuke z uśmiechem odwraca się w stronę tablicy.
Marszczę brwi. Dziwne, że dyrektor pozwolił komuś opuścić
szkołę i to po pierwszych kilku godzinach nauki.
- Jesteś zawiedziona, bo
go już dzisiaj nie zobaczysz? - Dogryza mi Saki.
- Rozgryzłaś mnie. -
Udaję, że jestem tym zawiedziona.
- Sakura... trzymaj się
od niego z daleka. - Stwierdza.
Po jej minie wnioskuję,
że jest zmieszana. Nie wiem dokładnie co czuje w tej chwili, bo nie
mogę jej odczytać. Zawsze wychodziło mi to z łatwością, a
teraz... coś się zmieniło.
- Bo...
- Naruto nie jest taki jak
każdy chłopak.
- To znaczy? - Pytam
ciekawa.
Co ona ma na myśli? Jest
gejem, czy co? Wiem jedno, moja przyjaciółka zachowuje się bardzo
dziwnie. Dlaczego mnie przed nim ostrzega?
- Jakby to powiedzieć...
on nie bawi się w związki. - Uśmiecham się.
- Saki, za kogo ty mnie
masz? Przecież nie wejdę mu od razu do łóżka. Powiedziałam wam
tylko, że jest przystojny. To wszystko. - Mówię z uśmieszkiem.
- A ja ci tylko mówię,
żebyś na niego uważała. Nie odbierz tego źle. Skrzywdził już
wystarczającą liczbę dziewczyn. Nie chcę, żebyś była jedną z
nich.
- Przestań mnie
ostrzegać. Lepiej weź się za naukę. Poza tym, gdybym zdecydowała
się na to, żeby coś między nami zaszło... możesz być pewna, że
w razie czego to nie ja byłabym skrzywdzona.
Wiem, że się o mnie
martwi. Wszyscy uważają, że jestem zbyt miękka, że mam dobre
serce i trzeba mnie chronić, bo sama nie potrafię. Są w błędzie,
po śmierci rodziców się zmieniłam. Nie jestem taka jak kiedyś.
Mam twardy charakter i umiem się sprzeciwić, mam własne zdanie i
własny rozum, którego używam. Nie jestem pustą lalką.
- Jak zwykle uparta. -
Moja przyjaciółka stwierdza z uśmiechem.
- Jak osioł. - Dopowiada
Ino.
Zapewne podsłuchiwała
naszą rozmowę. Do klasy wchodzi nauczycielka, więc każdy przerywa
rozmowy. Mamy teraz Angielski z Panią Brown. Jest bardzo surowa. Nie
toleruje spóźnień i rozmów. W klasie panuje zupełna cisza, a ja
pogrążam się we własnych myślach. Mimowolnie pojawiają się w nich wspomnienia z wakacji.
Perspektywa Naruto;
Chodzę po pustym
korytarzu w szkole, niedługo koniec zajęć. Każdy będzie się
zbierał do domu, a ja będę musiał bezpiecznie doprowadzić ją
do jej pieprzonego
mieszkania. Oczywiście nie dosłownie, bo nie może mnie zobaczyć.
Swoją drogą, nieźle dzisiaj przywaliła temu chłopakowi. Jest
twarda, cholernie. Lubię taki charakterek. Dzisiaj
mam przed sobą ciężką noc. Dostrzegam brunetkę,
która podchodzi do mnie z uśmiechem.
- Hej przystojniaku. - Ma
prowokujące spojrzenie. Na zwykłego chłopaka by wystarczyło, ale
nie na mnie.
- Hej. - Odpowiadam
obojętnie.
Wkładam ręce do kieszeni
od spodni. Nie mam dzisiaj chęci rozmawiać z żadną osobą z tej
szkoły. Mam chujowy nastrój. Sam nawet nie jestem w stanie określić
dlaczego.
- Niedługo będzie bal
przebierańców. Organizujemy go zawsze na początku roku szkolnego,
żeby zabawić trochę młodzież. - Uśmiecha się.
- Mam rozumieć, że to
zaproszenie? - Pytam.
- Tak, chodzę z
przyjaciółką po całej szkole i to rozgłaszamy. Wiesz... jeżeli
szukałbyś partnerki...
- Dzięki, ale mnie to nie
kręci. Wiem do czego zmierzasz. - Przerywam.
Ta dziewczyna marnuje mój
cenny czas.
- To może chciałbyś się
spotkać. - Nie daje za wygraną.
- Nie jestem
zainteresowany randkowaniem.
- Skąd wiesz, że
chodziło mi o randki? - Pyta z zadziornym uśmieszkiem.
Ta rozmowa robi się coraz
bardziej interesująca. Opieram się lewym bokiem o ścianę,
dziewczyna przysuwa się bliżej mnie.
- Bo co innego możesz mi
zaproponować? - Dziewczyna się uśmiecha i rusza sugestywnie brwią.
- Chodzi ci o seks? -
Zgaduję. Nieznajoma się uśmiecha i przygryza wargę. Uwielbiam czuć, że mam nad kobietami władzę. Wiedzieć, że
są w stanie zrobić dla mnie wszystko o co je poproszę.
- To by była niezła zabawa. -
Odpowiada.
- Nawet nie znam twojego
imienia. - Mówię po chwili.
- Ja twoje znam bardzo
dobrze. - Odpowiada z uśmiechem.
Od początku rozmowy
słyszę jej przyśpieszone bicie serca. Jest na mnie kurewsko
napalona.
- Och, doprawdy?
- Mhm. - Mruczy.
- Skąd? - Pytam ciekawy.
- Odkąd pojawiłeś się
w tej szkole, każda dziewczyna za tobą szaleje i szepcze na twój
temat. - Śmieję się krótko.
Gdyby któraś wiedziała
kim jestem... na pewno trzymałaby się ode mnie z daleka.
Przeraziłaby się każda, która poznałaby się bliżej z moją
drugą naturą.
- Jestem tu dopiero jeden
dzień. - Stwierdzam.
- Wystarczyło, żebyś zawrócił w głowie każdej suce z tej szkoły. - Odpowiada.
To jest bardzo
interesujące, że moja osoba działa w ten sposób na kobiety.
Chociaż z drugiej strony, nie powinienem mieć żadnego
rozproszenia. Tak jak mi powiedziano, muszę ją chronić
i tylko to się liczy.
- Może zdradzisz mi w
końcu swoje imię. - Moje usta wygięte są w lekkim uśmiechu.
- Nazywam się Aurora. Daj
mi swój telefon.
Spełniam jej prośbę. Sam
nie wiem czemu. Dziewczyna bierze w dłonie mój telefon i wystukuje
w nim swój numer. Po chwili oddaje moją własność, którą chowam
do kieszeni.
- Muszę już iść.
Zadzwoń, kiedy będzie ci się nudziło. - Uśmiecha się.
Składa na moich ustach
szybki pocałunek i odchodzi. Do moich uszu dochodzi dźwięk
dzwonka, który obwieszcza koniec lekcji. Muszę zakryć uszy, bo
jest kurewsko głośny. Widzę jak uczniowie opuszczają sale. Chowam
się w ciemny kąt, żeby nikt mnie nie zauważył. Słyszę Haruno,
dlatego podsłuchuję jej rozmowę. Stoi daleko ode mnie. Dla
normalnego człowieka byłoby trudno usłyszeć co mówi, ale nie dla
mnie. Uśmiecham się zwycięsko. Uwielbiam czuć, że mogę zrobić
więcej.
- Dziewczyny, znacie go
bardzo dobrze. Opowiedzcie mi coś o nim. Chcę wiedzieć, czy wciąż
jest taki denerwujący. - Mówi Sakura.
- Co chcesz dokładnie
wiedzieć? - Pyta Saki.
- Jaki jest. - Odpowiada
bez wahania.
- Hmmm obojętny. - Mówi
Ino.
- Skryty. - Dopowiada
Saki.
- Czasami chamski. -
Wtrąca blondynka.
- Ale też bardzo pewny
siebie. - Dodaje moja brązowowłosa przyjaciółka.
- Umie też być
uwodzicielski, dlatego uważaj. - Stwierdza Ino.
- Możesz przestać nas
podsłuchiwać? - Słyszę głos Saki.
Wiem, że mówi to prawie
bezgłośnie, tak, żebym tylko ja to usłyszał.
- Sorki mała. Nie
podsłuchuję, po prostu muszę jej pilnować. Wiesz co się ze mną
stanie, kiedy ktoś zrobi jej krzywdę. -
Mówię pod nosem.
- Z nami nic jej nie
będzie. - Dopowiada Ino.
- Wiem, ale to nie jest
moje zarządzenie i dobrze o tym wiecie. Sam nigdy nie podjąłbym
się tego pieprzonego zadania. - Stwierdzam.
- Kiedyś ją lubiłeś,
nie obchodzi cię to? - Pyta Ino.
- Kiedyś może by
obchodziło, a teraz? Zdecydowanie nie. Wiem po co jestem.
Mówię i zaciskam
szczękę. Zwijam dłonie w pięści. Jestem tylko po to, żeby ją
chronić. Moje życie się nie liczy i jest to wkurwiające.
- Kiedy przestaniesz
tak o sobie mówić? - Pyta Saki ze smutkiem.
- A poza tym, nie
jestem jakąś pieprzoną niańką.
Dopowiadam
ignorując jej ostatnie pytanie. Dziewczyny już się nie odzywają,
bardzo dobrze. Nienawidzę słuchać ich pogadanek o moim
pochodzeniu. Wychodzą ze szkoły, więc idę za nimi. W bardzo dużym
odstępie, tak, żeby Haruno mnie nie zauważyła. Po plecach
przebiega mi znajomy dreszcz, wiem, że to jeszcze nie jest
odpowiednia pora, dlatego go ignoruję. Do nocy jeszcze trochę
zostało, więc mam sporo czasu...
Perspektywa Sakury;
- Chciał do mnie wrócić.
- Opowiadam.
- Dobrze, że go
spławiłaś. - Mówi Saki.
- Nie będę z kimś, kto
mnie oszukuje. - Stwierdzam. - Poza tym, jestem wolna i mogę robić
co chcę. Co w sumie bardzo mi odpowiada. - Uśmiecham się.
- Hmm mamy rozumieć, że
przez twoje łapki przewinie się tabun przystojnych ciasteczek? -
Pyta Ino.
- Jeszcze muszę nad tym
pomyśleć. Może wystarczy jeden, porządny chłopak, ale nie teraz.
Mam dosyć facetów. - Odpowiadam.
- Oby nie był nim ktoś
taki jak Naruto. - Stwierdza Saki.
- Saki, wspominasz o nim
już drugi raz, powiedziałam wam tylko, że mi się podoba. To nic
wielkiego. - Tłumaczę.
- Sakura... - Wzdycha Ino.
- Mimo tego, że to mój przyjaciel, musisz wiedzieć, że do
Uzumakiego lepią się wszystkie laski. Idą z nim do łóżka
zazwyczaj już po pierwszym spotkaniu, a potem cierpią. On po prostu
nie umie być z jedną dziewczyną. - Mówi zmartwiona. - Poza tym,
skoro tylko ci się podoba to wolałabym, żeby tak zostało.
- Widziałam jak dzisiaj
Naruto rozmawiał z Aurorą. - Wtrąca Saki.
Tym samym zmienia temat
naszej rozmowy. Aurora to najbardziej puszczalska laska w naszej
szkole. Między innymi z nią przespał się mój były. Nie wiem co
ona ma takiego w sobie, ale spoko. Ja też nie jestem święta i mam
swoje za skórą, ale nie zmieniam chłopaków jak rękawiczki i nie
puszczam się po kątach.
- Więc Aurora zaczęła
już działać. Szybko zapomniała o moim Chrisie. - Stwierdzam.
- Zauważ, że
powiedziałaś ,,moim''. - Mówi Ino z uśmieszkiem.
- Może powinnaś do niego
wrócić? - Pyta Saki.
- To z przejęzyczenia.
Między mną, a Chrisem wszystko skończone. Spieprzył to włażąc
Aurorze do łóżka. - Stwierdzam trochę wkurzona.
- Wejdziecie? - Pytam
dziewczyn, kiedy dochodzimy pod mój dom.
Mam choć małą nadzieję,
że się zgodzą. Wymieniają między sobą porozumiewawcze
spojrzenia.
- Naprawdę byśmy
chciały, ale musimy być w domu. - Mówi smutna Saki.
Wiem, że mają przede mną
jakieś sekrety. Denerwuje mnie to, ale nie będę naciskała. Jeżeli
zechcą to same mi powiedzą. Zauważyłam, że zaczęły się
dziwnie zachowywać pod koniec roku szkolnego. Myślałam, że po
wakacjach im przejdzie, ale jak widać się pomyliłam.
- Trudno. - Stwierdzam po
chwili ciszy.
- Do zobaczenia jutro. -
Żegnam się z nimi i wchodzę do domu.
Kładę torbę obok komody
w salonie i idę do kuchni. Wujek i ciocia siedzą już przy stole.
Mimo mojego melancholijnego nastroju, szeroko się uśmiecham. Nie
chcę, żeby się o mnie martwili.
- Hej. - Mówię i siadam
na swoje stałe miejsce.
- Hej. Jak tam w szkole? -
Wujek pyta z uśmiechem.
- Dobrze, uczy się ze mną
nowy chłopak. - Opowiadam.
- Jak to? - Uśmiecham się
do wujka.
- Jestem wciąż ze swoja
starą klasą, plus kilka nowych osób. - Tłumaczę i biorę się za
jedzenie obiadu.
- To jaki jest ten
chłopak, który zwrócił na siebie twoją uwagę? - Pyta ciocia z
uśmieszkiem.
- Bardzo... - myślę nad
słowem, które się nada. Nie wiem o nim zupełnie nic. -
...tajemniczy. - Dopowiadam.
- Okazuje się, że
chodził do tej samej podstawówki co ja. - Uzupełniam swoją
wypowiedź.
- Więc nie jest dla
ciebie obcy. - Ciocia mówi z uśmiechem. - Lubiłaś go?
Uśmiecham się na jej
słowa. Sama się sobie dziwię, że kiedyś go nienawidziłam, a
teraz... w sumie to sama nie wiem, chyba mnie pociąga...
- Sakura? - Głos wujka
sprowadza mnie do rzeczywistości.
- Nie lubiłam go. -
Uśmiecham się. - Zawsze był ciekawski i wszędzie za wszystkimi
łaził. - Dokańczam zupę.
- Może szukał
przyjaciół. - Stwierdza ciocia.
- Może. - Mówię z
uśmiechem.
- Dziękuję za obiad. Idę
do siebie. - Wstaję od stołu.
Idę na górę do mojego
pokoju. To pomieszczenie jest dość duże. Słońce wpada do niego
przez duże okno z parapetem, na którym wyłożone są poduszki.
Siadam tam zawsze, kiedy chcę o czymś pomyśleć, nie mogę zasnąć,
albo po prostu podziwiam księżyc i gwiazdy. Trzy ściany mają
szary odcień, a jedna pomalowana jest na fiolet. Akurat na tej wisi
telewizor. Naprzeciwko niego stoi szara rozkładana kanapa. Wujostwo
uparło się, żebym miała duże łóżko, dlatego znajduje się ono
po prawej stronie od drzwi wejściowych. Chcieli, żebym miała
wygodnie. Na podłodze położone są panele, a obok kanapy leży
szary puchaty dywan. Do mojego pokoju dołączona jest łazienka,
którą mam tylko dla siebie. Podchodzę do łóżka i się na nie
rzucam. Czuję wibracje, więc wyjmuję telefon.
Od: Ino (17:50)
Nie gniewaj się na nas :*
Super, uważają mnie za
głupią dziewuchę, która focha się jak małe dziecko?
Do: Ino (17:51)
Wcale się nie gniewam :)
Po prostu jest mi trochę smutno, że macie przede mną jakieś
sekrety.
Cholera, mogłam tego nie
wysyłać, ale jak zwykle najpierw coś robię, a później myślę.
Odpowiedź nadchodzi natychmiastowo.
Od: Ino (17:52)
Masz rację kochanie, mamy
przed tobą sekrety, ale nie możemy ci o niczym powiedzieć, bo po
prostu... nie dotyczy to tylko nas dwóch, rozumiesz? To wszystko
jest takie pogmatwane i trudne. Przyjdzie czas, że o wszystkim się
dowiesz, ale nie teraz. Nie bądź na nas zła :*
Do: Ino (17:55)
Nie jestem na was zła, po
prostu denerwuje mnie to, że czasami jesteście takie tajemnicze.
Obiecuję, że nie będę się o nic dopytywać, jeżeli zechcecie to
same mi powiecie.
Wysyłam jej odpowiedź.
Co ja będę robić przez resztę wieczoru? Zapewne się nudzić.
Wzdycham zirytowana, że nie mam żadnych planów.
Od: Ino (17:57)
Dzięki kochanie :* Co
robisz?
Do: Ino (17:58)
Nudzę się :( Co mogę
zrobić? ;)
Od: Ino (17:59)
Pytasz się mnie co masz
robić? Oj kochanie :) Nie mam żadnego pomysłu, ja też się
nudzę...
Do: Ino (18:00)
To chodź do mnie :D
Pewnie napisze, że nie
może. Spróbować nie zaszkodzi. Wiadomość przychodzi
natychmiastowo.
Od: Ino (18:00)
Bardzo bym chciała, ale
nie mogę. Odezwę się jeszcze później :*
Głośno wzdycham z
irytacją i nic już nie odpisuję. Rzucam telefon na łóżko i idę
do toalety. Wyjmuję przed tym krótkie spodenki i czarny T-shirt.
Wchodzę do łazienki. Myję się i przebieram w wyjęte rzeczy,
kiedy kończę idę z powrotem do pokoju. Siadam na łóżko i
sprawdzam telefon. Hmmm jedna wiadomość. Otwieram ją. Marszczę
brwi, kiedy widzę kto napisał.
Od: Dupek (18:15)
Wciąż o tobie myślę,
mimo tego, że upokorzyłaś mnie dzisiaj na oczach całej szkoły.
Muszę ci przyznać, że kopniaka masz niezłego :*
Uśmiecham się czytając
tą wiadomość. Christian jednak umie czasami poprawić humor.
Do: Dupek (18:16)
Czego ty ode mnie chcesz?
Od: Dupek (18:17)
Skoro nie chcesz być moją
dziewczyną... to chociaż zostań moją przyjaciółką. Pamiętasz
jak kiedyś było fajnie? Całkiem dobrze się dogadywaliśmy...
nawet bardzo dobrze :*
Cholera. I co ja mam teraz
mu odpisać? W sumie Christian ma rację, kiedyś było naprawdę
fajnie. Szkoda byłoby urwać kontakt, a tak naprawdę przebywanie w
jego towarzystwie jest całkiem spoko, zawsze umie mnie rozśmieszyć.
Do: Dupek (18:20)
No dobra, możemy zostać
przyjaciółmi. I nie, nie oznacza to obściskiwania się w szkole w
kantorku woźnego. Jasne?
Od: Dupek (18:21)
Jak słońce :* Skoro się
pogodziliśmy to chcę, żebyś była gotowa o dziewiętnastej.
Marszczę brwi czytając
ostatnią wiadomość. Po co do cholery chce, żebym była gotowa? O
co mu chodzi?
Do: Dupek (18:22)
Zawsze byłeś kiepski w
przekazywaniu informacji. Możesz napisać jaśniej?
Od: Dupek (18:23)
Idziemy na imprezę, którą
organizuje Scott. I tak nie masz żadnych lepszych planów. Ubierz
się ładnie i na mnie czekaj. Przyjadę po ciebie :*
Nic mu już nie odpisuję.
Christian ma rację, nic lepszego do roboty nie mam. Skoro jestem
skazana na tego zarośniętego goryla, niech tak będzie. Z miłą
chęcią przejdę się na jakąś imprezę, dawno na żadnej nie
byłam. Podchodzę do szafy i
zastanawiam się co na siebie włożę.
~.~
Hej misie! Sorki, że tak późno, ale wcześniej się nie dało. Pierwszy rozdział z głównego opowiadania, jesteśmy podekscytowane :* Czekamy na komentarze. Hope you like it! Paula&Patty
muszę przyznać moje drogie, że idziecie z impetem. Niedawno co przeczytałem waszą notkę a tu już nowa. Przyznaje, że rozdział zapowiada się obiecująco. Jest owiany sporą ilością tajemnic których już nie mogę się doczekać by je poznać. Podoba mi się też ten seksapil którym otulacie głównych bohaterów. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kuraj.
P.S. jeśli dalej macie ochotę czytać moje opowiadanie to zapraszam wstawiłem nowy rozdział i chętnie poznam waszą opinię.
pieczecprzeznaczenia.blog.pl
Świetny rozdział ;) Już nie mogę doczekać się następnego ;>
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział podoba mi się, ciekawi mnie o co chodzi z Naruto że musi ją pilnować. Sporo tajemnic się kryje i które chciało by się poznać. Pozdrawiam i życzę weny Gulbiszonka
OdpowiedzUsuńUuuu, dopiero pierwszy rozdział a już są tajemnice, które każdy chce poznać xd
OdpowiedzUsuńPrzyjemnie się czytało. Czekam na next.
Pozdro <3