niedziela, 28 kwietnia 2019

#36 Rozdział


- Sakura, wstawaj.
Przewracam się na prawy bok, kiedy jakiś natręt próbuje wybudzić mnie ze snu ciągając moje ramię.
- No już. Obudź się śpiąca królewno. - Rozpoznaję kobiecy głos o bardzo ciepłej barwie.
- Jeszcze pięć minut. - Marudzę próbując strącić obcą dłoń z mojego ramienia.
- No dalej, jest już dziewiąta. Wszyscy są w szkole.
- Co?! - W szybkim tempie zrywam się do siadu. - Cholera, zaspałam do szkoły. Muszę się szybko ogarnąć. - Mówię do Kate.
- Jesteś urocza. - Stwierdza z szerokim uśmiechem.
- Dlaczego się śmiejesz? - Pytam zdezorientowana.
Dziewczyna z gracją siada na skrawek mojego łóżka. Zwracam uwagę na ubiór Kate. Ma na sobie obcisłe leginsy, które otulają jej kobiece kształty przez co uwydatnia się zgrabny, jędrny tyłek oraz luźną, szarą, krótką bluzkę do pępka z dość dużym dekoltem.
- Nie zaspałaś do szkoły. - Wyciąga dłoń w moim kierunku i zabiera w tył kosmyk włosów, który opadał mi na twarz. - Specjalnie wyłączyłam ci budzik.
- Serio? Po co? - Pytam. - Nie to, żebym nie była jakaś niewdzięczna, czy coś.
- Postanowiłam cię zaskoczyć. - Odpowiada tajemniczo.
- Zaskoczyć? Jak? Nie jestem zwolenniczką niespodzianek.
- Hmm okay, zapamiętam na później. - Uśmiecha się. - Ostatnio bardzo dużo się dzieje. Nie chcę, żebyś była bezbronna, dlatego postanowiłam, że przeprowadzimy dzisiaj trening. Nie podoba mi się wizja twojej krzywdy. Jako wilkołak jesteś bardzo silna, a ja dzisiaj postaram się wyciągnąć z ciebie tą siłę, w porządku? - Kładzie dłoń na moje prawe kolano i ściska je w uspokajającym geście.
- Czyli dzisiaj po prostu będziemy ćwiczyć, tak?
- Nie chcę, żebyś traktowała tego jako trening. Chcę, żebyś potraktowała to dużo poważniej. Jesteśmy w trudnej sytuacji. Nie wiemy czego możemy się spodziewać. Na początek musisz nauczyć się przetrwać. Potrzebujemy do tego dużej determinacji z twojej strony. Jeśli nauczysz się przetrwania to później nauczymy cię czegoś więcej. Chcę, żebyś nie tylko przetrwała. Chcę, żebyś nauczyła się w pełni kontrolować swojego wilka. Chcę, żebyś miała nad nim całkowitą kontrolę. Chcę, żebyś nie musiała się obawiać tego, że jesteś zbyt słaba, żeby przetrwać w tym świecie. Musisz zdawać sobie sprawę z tego jak niesamowita, potężna i mądra jesteś.
- Woah teraz zaczynam się stresować. Musisz wiedzieć, że nigdy nie byłam dobra na wychowaniu fizycznym. Jestem niezdarą. - Przyznaję.
- To się dzisiaj zmieni, - Puszcza mi oczko. - Stworzymy twoją nową wersję, jesteś na to gotowa?
- Oczywiście. Urodziłam się gotowa. - Odwzajemniam jej uśmiech.
- Świetnie, czekam na ciebie w salonie.
Kobieta wstaje z łóżka trzymając w dłoni małą, papierową torbę. Na moje oko wygląda to na torbę z jakiegoś dobrego sklepu z ubraniami. Kate zamierza wyjść z mojej sypialni, ale chyba coś sobie przypomina, bo zatrzymuje się przy drzwiach i odwraca w moją stronę.
- Zapomniałam coś ci dać. - Podchodzi z powrotem do łóżka. - Kupiłam to dzisiaj dla ciebie, pomoże w treningu. - Uśmiecha się wręczając mi torbę.
- Co to jest? - Pytam odbierając od niej prezent.
- Zajrzyj.
Otwieram powoli torbę, ciekawa tego co tam znajdę. Wkładam do niej dłoń i wyciągam dwa kawałki materiału. Spoglądam na nią z uśmiechem.
- Mam nadzieję, że będzie dobre.
- Kupiłaś mi taki sam strój jaki masz na sobie. - Mówię z uśmiechem.
- Jest wygodny i szyty na specjalne zamówienie. Sklep prowadzi członek naszego stada, więc gdybyś czegoś potrzebowała możesz mi powiedzieć i cię do niego zabiorę.
- Dziękuję Kate. - Mówię z uśmiechem.
- Nie ma za co. Czekam na ciebie w salonie. Masz dwadzieścia minut. - Puszcza mi oczko i zmierza do drzwi.
- Dwadzieścia pięć! - Krzyczę za nią.
- Dwadzieścia i ani minuty dłużej. - Odkrzykuje.
Z głębokim westchnięciem opadam całym ciałem z powrotem na wygodny materac. Coś tak czuję, że to będzie długi dzień. Bardzo długi.

***

- Ktoś tutaj jest bardzo punktualny. - Kate odwraca się w moją stronę słysząc zapewne moje kroki.
- Wolałam się nie spóźnić. Widzisz? Traktuję to bardzo poważnie. - Mówię z uśmiechem.
- Świetnie, uwielbiam takie podejście. Jak ubrania?
- Leżą perfekcyjnie. - Odpowiadam. - Jeszcze raz dziękuję, są bardzo wygodne. - Przyznaję.
Na początku byłam trochę sceptycznie nastawiona, kiedy zobaczyłam, że te spodnie wyglądają na bardzo obcisłe. Byłam w wielkim błędzie. Są bardzo przewiewne i idealnie pasują do mojego ciała. Normalnie czuję się jakbym była naga, co jest ogromnym plusem, bo moje ruchy nie są w ogóle ograniczone.
- Związałaś włosy. - Zauważa.
- Będzie mi wygodniej. - Odpowiadam.
- Słuszna uwaga. Odsłoniłaś dzięki temu twój znak. - Mówi z uśmiechem. - Nie przeszkadza ci to?
- Absolutnie nie, jest piękny. Nigdy nie chciałam mieć żadnego tatuażu w tym miejscu. Nie miałam żadnego wpływu na to, gdzie mój znak się pojawi. Nie przeszkadza mi, że znajduje się na karku, wygląda tam naprawdę dobrze.
- Cieszy mnie, że masz takie podejście. Czy ktoś powiedział ci, że z czasem twój znak może się nieznacznie powiększyć?
- Nie. - Mówię zaskoczona. - Jak to?
- Dzieje się to wtedy, kiedy alfa jest bardzo potężny i dobrze włada Klanem. Nie musisz się obawiać, niewielu dostąpiło tego zaszczytu. Jednak muszę przyznać, że życzę ci tego z całego serca.
- Dziękuję. Jesteś świetna, wiesz?
- Jesteś jedyną osobą, która tak sądzi.
- W takim razie reszta jest ślepa. - Odpowiadam wzruszając ramionami.
- W porządku, gotowa na trening? - Pyta z uśmiechem.
- Tak, zjadłam nawet śniadanie.
- Mam nadzieję, że go nie zwrócisz.
- Nawet tak nie żartuj. - Idę za kobietą w stronę wyjścia z domu.
- Było takie dobre?
- Naleśniki, najlepsze danie na świecie. Wolałabym, żeby zostały na swoim miejscu.
- Z pewnością. - Odpowiada chichocząc.
- Dokąd idziemy? - Pytam, kiedy wychodzimy z domu.
- Na plac treningowy.
- Mamy taki plac? - Unoszę jedną brew do góry.
- Dziwi mnie, dlaczego nikt ci nic nie mówi. - Kate chichocze.
- Dlatego mam od tego ciebie. Ty mi zawsze wszystko mówisz.
- Na tyłach domu mamy ukryty plac treningowy. Poszłybyśmy na odkryty plac, żeby ćwiczyć na świeżym powietrzu, ale mamy gości. Nie chcemy, żeby zobaczyli nasz trening.
- W porządku. To taka tajemnica, tak?
- Po pierwsze, każdy Klan ma mistrza, który uczy walki wręcz. Mamy swoje tajemnice i inny styl treningów. Po drugie, nie chcemy, żeby nasi goście dowiedzieli się, że niczego jeszcze nie umiesz.
- To by uczyniło ze mnie bardzo łatwy cel.
- Dokładnie. Jak twoja kontrola nad nowymi zdolnościami?
- Umm...
- Możesz być ze mną szczera, nie oceniam, tak? Kiedyś też byłam na początku, wiem jak to działa. - Dotyka mojego ramienia.
- Jestem poza kontrolą w tym zakresie. - Odpowiadam zażenowana.
- W porządku. Spróbujemy to dzisiaj naprawić.
Staję w miejscu, kiedy Kate przestaje iść. Nie widzę tutaj niczego oprócz dróżki, którą szliśmy oraz drzew. Wielkiej ilości drzew.
- Jesteśmy na miejscu.
- Umm tutaj niczego nie ma. - Mówię zdezorientowana.
- Różnica polega na tym, że dla ciebie niczego w tym miejscu nie ma, a dla mnie jest wszystko czego potrzebujemy. Ja byłam tutaj już wcześniej, więc wiem co i jak. - Uśmiecha się.
- No tak, ukryty plac.
- Dokładnie. - Uśmiecha się.
Kate podchodzi do jakiegoś drzewa. Naciska na korę jednym palcem. Dla osoby z boku wygląda to tak jakby po prostu dotykała palcem kory, która z pozoru wygląda normalnie. W rzeczywistości jest tam dobrze zakamuflowany guziczek. Po jego wciśnięciu słyszę dość głośny trzask. Pień drzewa, które stoi obok tego z guzikiem rozdziela się na dwie części.
- Woah! - Nie mogę zapanować nad zachwytem.
- Magia, nie? - Pyta z uśmiechem.
- Osoba, która to wymyśliła jest geniuszem. - Mówię dostrzegając schody, które prowadzą na dół.
- Też tak sądzę. Ty przodem.
Wskazuje na schody. Normalnie bałabym się tam wejść, ale jestem z Kate i wiem, że jak zaistnieje taka potrzeba to ona mnie uratuje z niebezpieczeństwa, które może tam na mnie czekać. Wnętrze nie jest jakieś zachwycające. To betonowy korytarz i betonowe schody. Na ścianach są lampy, które sprawiają, że jest tutaj bardzo widno. Na końcu korytarza znajdują się betonowe drzwi, które wyglądają na bardzo ciężkie do otworzenia.
- Będziemy same? - Pytam.
- Prawdopodobnie tak. Wątpię, że ktoś tutaj będzie o tej porze. Jest zbyt wcześnie.
- Rozumiem. Od czego zaczniemy?
- Chcę, żebyś zaczęła kontrolować swoje zmysły. Myślę, że zaczniemy od tego. Zgadzasz się?
- Jak najbardziej. Przez mój słuch mam problemy ze spaniem.
- Spróbujemy rozwiązać twój problem.
Kate bez żadnego trudu otwiera drzwi i wpuszcza mnie do środka. Wchodzę do bardzo ciemnego pomieszczenia. Nic nie widzę, tylko ciemność. Słyszę jak Kate zamyka za nami drzwi. Po całym pomieszczeniu rozchodzi się charakterystyczne pstryknięcie co świadczy o tym, że dziewczyna zapaliła światło. Na niespodziewaną jasność przymykam oczy.
- Skąd wiedziałaś gdzie jest włącznik? - Pytam głupio.
- Zaleta bycia wilkiem. - Chichocze. - Nic nie widziałaś? - Pyta.
- Nie.
- Ohh. W porządku, tego też cię nauczymy. Dzięki temu, że jesteś wilkiem masz lepszy wzrok. Twoje oczy się zmieniły, dzięki nim widzisz też w nocy. W mniej kolorowych barwach, bo jakby na szaro, ale twój wzrok jest świetny.
- Fajnie. - Odpowiadam z uśmiechem.
- Sakura?
- Tak? - Pytam.
- Możesz otworzyć oczy. - Mówi rozbawiona.
- Ach, no tak. - Jestem trochę zawstydzona. - Są wrażliwsze i... no...
- Tak, wiem. - Wcina zanim robię z siebie totalną kretynkę.
Delikatnie uchylam powieki. Jestem zachwycona, kiedy widzę przed sobą ogromną przestrzeń. Pomieszczenie kształtem przypomina jajko. Jeśli chcemy dostać się na teren placu treningowego musimy zejść po długich schodach na dół. Sufit znajduje się naprawdę bardzo wysoko. Dostrzegam w dole ogromną ściankę wspinaczkową, jakieś tory przeszkód i różne maszyny do ćwiczeń. Na środku pomieszczenia znajduje się dobrze oświetlony ring. Gdzieś w rogu sali dostrzegam wierzę, a wszędzie porozwieszane są głośniki.
- Och, słuchacie tutaj muzyki. Świetnie. - Mówię zadowolona.
- To jest forma treningu. - Kate się uśmiecha. - Wyćwiczymy ci słuch.
- Słuchanie muzyki ma mi pomóc?
- Nie do końca. Puszczę muzykę najgłośniej jak się da, a ty spróbujesz odseparować wszystko co słyszysz.
- Wydaje się trudne. - Jestem przerażona.
- Bo jest trudne, dla początkujących. Jestem pewna, że świetnie sobie poradzisz.
- Czasami sądzę, że zbyt mocno we mnie wierzysz. - Wzdycham.
- Nie dałaś mi żadnego powodu, żebym przestała w ciebie wierzyć.
- Dobry argument, ale nie dałam ci również żadnego powodu, żeby we mnie wierzyć.
- Mylisz się. - Mówi z uśmiechem. - Pierwszym powodem było to, że podjęłaś się odpowiedzialności za cały Klan. Dodam też, że twoje życie wyglądało zupełnie inaczej. Miałaś wybór Sakura. Mogłaś nas porzucić, ale tego nie zrobiłaś.
- Rządziła wami moja ciocia, mielibyście alfę.
- To nie to samo. Twoja ciocia nie byłaby w pełni alfą. To jest dziedziczne, siła jest dziedziczna. Byłaby słabsza.
- Nie wiedziałam o tym. - Przyznaję.
- To teraz już wiesz.
- Dziękuję.
- Za co? - Pyta zdziwiona, schodząc po schodach w dół.
- Za to, że jesteś po mojej stronie.
- Zawsze będę po twojej stronie, chcę, żebyś o tym pamiętała.
- Nie zapomnę. - Uśmiecham się.
- To dobrze.
Pokonujemy ostatnie schodki i stajemy obok dużego ringu.
- Słuchaj uważnie. Zaczniemy od twojego słuchu. Chcę, żebyś się wyluzowała, twoje ciało musi być odprężone. Możesz zamknąć oczy jeśli ci to pomoże. Wyrównaj swój oddech, nie myśl o niczym. Skup się tylko na tym co słyszysz.
- Teraz?
- Tak, teraz. Potem ci wszystko utrudnię. - Puszcza do mnie oczko.
- Okay.
Biorę kilka głębszych oddechów i bardzo wolno wypuszczam powietrze z płuc. Robię to co mówiła Kate. Przymykam oczy i próbuję skupić się na dźwięku, ale nie słyszę nic konkretnego. Moja wilcza natura jest kompletnie wyłączona.
- To bez sensu. - Marudzę otwierając oczy.
- Determinacja, cierpliwość. To podstawa. Zacznij jeszcze raz.
Robię co mi każe i ponownie przymykam powieki. Opuszczam ręce wzdłuż mojego ciała. Próbuję nie myśleć o niczym. Próbuję skupić się na słuchu, ale to nic nie pomaga.
- Jestem jak normalny człowiek. Mam na myśli, żadnego wilczego słuchu, nic.
- Sakura. Nie możesz myśleć o tym, że chcesz słyszeć. Pomyśl sobie o tym co chcesz usłyszeć. Wyobraź sobie, że dźwięk przechodzi przez ściany. Pomyśl sobie, że odbiera go całe twoje ciało, nie tylko twoje uszy. Połącz się z tym dźwiękiem i powiedz mi co słyszysz.
Biorę sobie do serca jej rady i próbuję jeszcze raz. Skupiam się na tym, co chcę usłyszeć z zewnątrz i faktycznie, coś słyszę.
- Słyszę.
- Świetnie. Co słyszysz?
- Nie jestem pewna. - Mówię zdezorientowana.
- Opisz.
- Jakieś buczenie. Jakby koparka. Nie. To na pewno nie koparka.
- W takim razie co słyszysz Sakura?
Zastanowienie się nad tym co to jest zajmuje mi dłuższą chwilę, ale w końcu na to wpadam.
- Ktoś na górze kosi trawę. Przy naszym domu.
- Jesteś pewna, że to kosiarka?
- Tak, na sto procent. - Odpowiadam pewna.
- Świetnie, masz rację. Co jeszcze słyszysz?
Skupiam się znacznie bardziej, zadowolona ze swojego małego sukcesu. Próbuję usłyszeć jakieś dźwięki z domu, ale są one niezrozumiałe.
- Dziwne. - Mówię zdezorientowana.
- Co jest dziwne?
- Chcę posłuchać czegoś z wnętrza domu, ale wszystko jest stłamszone.
- Nie wiesz dlaczego? - Pyta.
- Nie. Mój słuch jest zepsuty? - Zaczynam panikować.
- Nie. Oczywiście, że nie. - Mówi rozbawiona i kładzie obie ręce na moje ramiona.
- Więc?
- Ściany są dźwiękoszczelne.
- To znaczy, że w domu nie można nikogo podsłuchiwać? - Pytam.
- Nie do końca. W domu możesz podsłuchać kogokolwiek chcesz. Znaczy, nie powinnaś, bo jest to niekulturalne. Chodzi mi o to, że nikt kto jest na zewnątrz nas nie podsłucha, ale ty będąc w domu masz możliwość, żeby podsłuchać domowników.
- Ohh okay, rozumiem.
- Co jeszcze słyszysz?
Skupiam się teraz na tym pomieszczeniu. Nie wychodzę za ściany. Moja nowa umiejętność zaczyna mi się podobać coraz bardziej.
- Jakiegoś owada, który tutaj lata.
- Świetnie. Cieszy mnie, że tak szybko to załapałaś. - Mówi zadowolona.
- Słyszę nawet małego pajączka, który chodzi po podłodze. To niesamowite. - Jestem podekscytowana.
- Co powiesz na to, że teraz to utrudnimy?
- W jaki sposób? - Patrzę w jej oczy.
- Puścimy głośną muzykę, a ty masz za zadanie odseparować dźwięki.
- Brzmi jak wyzwanie. - Mówię z uśmiechem.
- Świetnie. - Odpowiada.
Widzę jak Kate podchodzi do wierzy i podłącza tam swój telefon. Wybiera jakąś piosenkę i po chwili słyszę ją bardzo głośno. To będzie trudniejsze niż przypuszczałam.

Perspektywa Saki;
Wchodzę leniwym krokiem na stołówkę pełną gadających i śmiejących się gówniarzy. Ta szkoła działa mi dzisiaj na nerwy bardziej niż zazwyczaj. Może to dlatego, że Sakura siedzi sobie w domku, spała dłużej, a ja musiałam tutaj przyjść, żeby się męczyć. Opadam na krzesło z ogromnym westchnięciem.
- Co jest? - Pyta Ino.
- Jestem zmęczona.
- Ty zawsze jesteś zmęczona. - Stwierdza Naru.
- Wypraszam sobie, mam dzisiaj gorszy dzień.
- Coś się stało? - Pyta zmartwiony Sasuke.
- Nie, nic.
- Znając Saki, po prostu wstała lewą nogą. - Wtrąca blondyn.
- Coś w ten deseń. - Mówię kradnąc frytkę z talerza mojej siostry.
- Zmieniając temat, czy tylko mnie przeraża alfa pustynnych? - Pyta Ino.
- Jest dziwny. - Stwierdza jej chłopak.
- Coś jak Naru. - Mówiąc to, nie spodziewałam się, że wszyscy zaczną na mnie patrzeć.
- Jestem dziwny? - Pyta z delikatnym uśmiechem.
- Na swój sposób. - Wzruszam ramionami.
- Saki! - Karci mnie siostra.
- No co? Mówię prawdę. Poza tym, jesteś jakiś cichy przez cały dzień Naru.
- Przecież z tobą rozmawiam. - Broni się.
- Ta, dopiero teraz. - odpowiadam.
- Też to zauważyłem, co jest? - Pyta Uchiha.
Blondyn opiera plecy o oparcie krzesełka i poprawia kaptur czarnej bluzy na swojej głowie.
- Wiecie, że nie lubię ludzi. - Mówi w końcu. - Duszę się.
- I tak wiem, że to nie tylko to. - Zauważam z zadziornym uśmieszkiem.
- Nie mam nic więcej do powiedzenia. - Stwierdza nonszalancko.
- O czym wy mówicie? - Pyta Ino.
- Naru jest cholernie zazdrosny. - Mówię z uśmiechem.
Chłopak z dezaprobatą kręci głową, odwracając od nas wzrok. W nerwowym tiku przeciera kark.
- O co? - Drąży Sasuke.
- Nie o co, a o kogo. - Odpowiadam. - Jest zazdrosny o Sakurę. Nie mówcie mi, że nie słyszeliście jak o niej rozmawiają. Szczególnie napalone gówniarze.
- Saki. - Warczy Naru. - Przestań.
- Okay, okay. - Unoszę dłonie do góry w geście obrony.
- Sakura jest piękną kobietą, jest alfą. Musisz liczyć się z takimi komentarzami Naruto.
- Poważnie Sasuke? - Pyta. - Gdybyś był na moim miejscu, nie wkurwiałbyś się za każdym razem jakbyś usłyszał jakiś zboczony komentarz?
Wyczuwam w głosie Uzumakiego, że jest zdenerwowany. To zdecydowanie nie jest temat na teraz.
- Ona jest twoja. Każdy czuje na niej twój zapach, wie, że jest nietykalna. - Nasz przyjaciel próbuje go uspokoić.
- Jest nietykalna? - Prycha. - Jestem tylko marnym wilkisem, a ona alfą. To nie takie proste. - Kręci głową.
- Jesteś z rodu Uzumakich. Na pewno nie jesteś marnym wilkisem. Masz najlepsze pochodzenie, zresztą nikt nie odważyłby się z tobą zadrzeć, bo...
- Bo co? Dokończ Ino. - Mówi, kiedy moja siostra urywa. - Bo jestem potworem, który z łatwością rozszarpałby każdego kto stanąłby na mojej drodze?
- Naruto, przecież wiesz, że nie miałam tego na myśli. Ludzie, którzy ciebie nie znają, po prostu się ciebie boją. Budzisz respekt.
- I właśnie tak powinno być młotku. Jesteś kimś w tym Klanie, Rada próbowała tobą pogardzać, bo się ciebie boją. Poza tym Jake był ich ulubieńcem, nie dziw się i w końcu to zaakceptuj.
- Ta, jakby to było takie proste. - Odgryza się.
- Weź się w garść idioto. - W końcu się odzywam. - Przestań się nad sobą użalać. Przestań gadać jaki to jesteś biedny, bo każdy uważa cię za potwora, którym nie jesteś. Zaakceptuj to i wykorzystaj. - Wybucham.
- Jesteś dzisiaj szczególnie wkurwiająca. - Odpowiada z uśmieszkiem.
- Bo co? Bo mówię ci prawdę? - Odgryzam się.
- Może. - Blondyn wzrusza ramionami.

Perspektywa Sakury;
Dyszę ciężko pod ciężarem, który przygniata mój brzuch. Moje nadgarstki błagają o litość, kiedy wokół nich boleśnie zaciskają się obce dłonie. Przymykam oczy i próbuję złapać oddech. Czuję jak materiał koszulki przykleja mi się do całego ciała przez pot, który wylałam na dzisiejszym treningu.
- Ze zmysłami poradziłaś sobie świetnie. Nad walką wręcz musimy jeszcze trochę popracować. - Mówi uśmiechnięta Kate, która wisi nad moim ciałem.
- Żartujesz?! Trochę?! Jestem beznadziejna Kate. - Przyznaję zażenowana.
- Wcale nie. Uwierz mi. Powaliłaś mnie dwa razy, jesteś bardzo silna.
- Tylko dwa razy. Ty rzucasz mną o podłogę jakbym była jakąś zabawką!
Kate puszcza moje nadgarstki i siada naprzeciwko mnie po turecku. Wyciąga w moją stronę dłonie, które chwytam. Po chwili unosi mnie do siadu i wpatruje się w moje oczy.
- Posłuchaj, za dużo od siebie wymagasz. Osobiście uważam, że jak na nasz pierwszy trening poszło ci świetnie. Dziewczyno, panujesz nad swoimi zmysłami! To ogromne osiągnięcie. Niektórym zajmuje to dni, żeby to wszystko ogarnąć. Ty zrobiłaś to w pół dnia. To ogromny sukces Sakura, poważnie. - Ciepło się uśmiecha.
- Naprawdę tak myślisz?
- Pewnie, że tak. Walki też się nauczysz, zobaczysz.
- Wiem, tylko... co będzie, jeśli ktoś mnie zaatakuje? Jak się obronię?
- Szło ci dzisiaj dobrze, na pewno w razie niebezpieczeństwa kogoś powalisz.
- Umm nie powiesz reszcie o tym małym incydencie? - Pytam zawstydzona.
- O czym?
- Wiesz o czym mówię, Kate. Nie chcę, żeby się martwili.
- To normalne, że kiedy adrenalina rośnie nasza wilcza strona daje o sobie znać. To, że twoje oczy zaświeciły, pojawiły się kły i pazury nie jest niczym złym. Twoje tętno przyśpieszyło Sakura, to normalne. Niektóre wilki mające problem z gniewem nie umieją nad sobą zapanować i następuje proces automatycznej przemiany. Ciesz się, że nie zamieniłaś się w wilka. - Dziewczyna chichocze.
- Przynajmniej jeden plus. - Odpowiadam.
Na samo wspomnienie bolesnej przemiany moje ciało drży.
- Na dzisiaj koniec.
- Co? Tak szybko? - Pytam. - Może jeszcze raz przećwiczymy walkę?
- Nie, na dzisiaj wystarczy. Twoje ciało musi odpocząć. Ty musisz odpocząć. Jesteśmy tutaj już bardzo długo. Musisz się wykąpać, przebrać, zjeść i trochę przespać. Niedługo spotkanie.
- Jakie spotkanie? - Pytam zdezorientowana.
- Zapomniałaś? Rada, pustynni, sojusz. - Przypomina z uśmiechem.
- Cholera! Naprawdę o tym zapomniałam. - Przyznaję.
- Dobrze, że ja pamiętam. - Śmieje się.
- Wiesz co? Mam szczęście, że ciebie mam. - Mówię szczerze.
Przyglądam się jej twarzy. Widać na niej zmęczenie. Malutkie kropelki potu spływają po jej czole i przy linii włosów. Mimo widocznego zmęczenia na twarzy Kate gości szeroki uśmiech, który sprawia, że moje serce się topi. Nigdy nie sądziłam, że mogłabym zaprzyjaźnić się z byłą dziewczyną mojego chłopaka. Kate jest tak wspaniałą osobą, że nawet nie chcę uważać jej za mojego wroga, albo zagrożenie. Oczywiście mówię tutaj o Naruto.
- Powiem ci tajemnicę. - Uśmiecha się. - Przez bardzo długi czas pracowałam dla Klanu w terenie. Byłam sama. Byłam szpiegiem, dostarczałam ważne informacje. Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że wracając do stada będę aż tak bardzo szczęśliwa. To był najlepszy wybór jakiego mogłam dokonać. To ja mam szczęście, że mam stado i ciebie Sakura.



~.~



Hej misie, o ile jakiś miś jeszcze z nami tutaj został. Rozdziału nie było baaaardzo dłuuuuugo, za co najmocniej przepraszamy. Jak widzicie, blog nie został porzucony. Brakuje nam tylko czasu, ale z tym postaramy się coś zrobić. Hope you like it! Paula&Patty

3 komentarze:

  1. Hej dziewczyny wierzyłam, że w końcu jakiś nowy rozdział się pojawi i jest!! Dziki wam, że nie porzucilyscie bloga. Już biorę się za czytanie, ale znając wasze pisanie będzie jak zwykle bardzo dobry 😁😁

    OdpowiedzUsuń
  2. 3 dni i pochłonęłam wszystkie rozdziały tutaj! Powiem tak, że ja jestem SasuSaku ale to olowiadanie jest idealne! Aż zachęciłyście mnie do tej tematyki choć od czasów zwykłego Naruto jestem za Saskiem. Czekam na więcej! Super notka :))) <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo nas to cieszy I oczywiście niedługo postaramy się wstawić następny rozdział 😁

      Usuń