- Sakura, wstawaj.
Przewracam się na prawy
bok, kiedy jakiś natręt próbuje wybudzić mnie ze snu ciągając
moje ramię.
- No już. Obudź się
śpiąca królewno. - Rozpoznaję kobiecy głos o bardzo ciepłej
barwie.
- Jeszcze pięć minut. -
Marudzę próbując strącić obcą dłoń z mojego ramienia.
- No dalej, jest już
dziewiąta. Wszyscy są w szkole.
- Co?! - W szybkim tempie
zrywam się do siadu. - Cholera, zaspałam do szkoły. Muszę się
szybko ogarnąć. - Mówię do Kate.
- Jesteś urocza. -
Stwierdza z szerokim uśmiechem.
- Dlaczego się śmiejesz?
- Pytam zdezorientowana.
Dziewczyna z gracją siada
na skrawek mojego łóżka. Zwracam uwagę na ubiór Kate. Ma na sobie
obcisłe leginsy, które otulają jej kobiece kształty przez co
uwydatnia się zgrabny, jędrny tyłek oraz luźną, szarą,
krótką bluzkę do pępka z dość dużym dekoltem.
- Nie zaspałaś do
szkoły. - Wyciąga dłoń w moim kierunku i zabiera w tył kosmyk
włosów, który opadał mi na twarz. - Specjalnie wyłączyłam ci
budzik.
- Serio? Po co? - Pytam. -
Nie to, żebym nie była jakaś niewdzięczna, czy coś.
- Postanowiłam cię
zaskoczyć. - Odpowiada tajemniczo.
- Zaskoczyć? Jak? Nie
jestem zwolenniczką niespodzianek.
- Hmm okay, zapamiętam na
później. - Uśmiecha się. - Ostatnio bardzo dużo się dzieje. Nie
chcę, żebyś była bezbronna, dlatego postanowiłam, że
przeprowadzimy dzisiaj trening. Nie podoba mi się wizja twojej
krzywdy. Jako wilkołak jesteś bardzo silna, a ja dzisiaj postaram
się wyciągnąć z ciebie tą siłę, w porządku? - Kładzie dłoń
na moje prawe kolano i ściska je w uspokajającym geście.
- Czyli dzisiaj po prostu
będziemy ćwiczyć, tak?
- Nie chcę, żebyś
traktowała tego jako trening. Chcę, żebyś potraktowała to dużo
poważniej. Jesteśmy w trudnej sytuacji. Nie wiemy czego możemy
się spodziewać. Na początek musisz nauczyć się przetrwać.
Potrzebujemy do tego dużej determinacji z twojej strony. Jeśli
nauczysz się przetrwania to później nauczymy cię czegoś więcej. Chcę, żebyś nie tylko przetrwała. Chcę, żebyś nauczyła
się w pełni kontrolować swojego wilka. Chcę, żebyś miała nad
nim całkowitą kontrolę. Chcę, żebyś nie musiała się obawiać
tego, że jesteś zbyt słaba, żeby przetrwać w tym świecie.
Musisz zdawać sobie sprawę z tego jak niesamowita, potężna i
mądra jesteś.
- Woah teraz zaczynam się
stresować. Musisz wiedzieć, że nigdy nie byłam dobra na
wychowaniu fizycznym. Jestem niezdarą. - Przyznaję.
- To się dzisiaj zmieni,
- Puszcza mi oczko. - Stworzymy twoją nową wersję, jesteś na to
gotowa?
- Oczywiście. Urodziłam
się gotowa. - Odwzajemniam jej uśmiech.
- Świetnie, czekam na
ciebie w salonie.
Kobieta wstaje z łóżka
trzymając w dłoni małą, papierową torbę. Na moje oko wygląda
to na torbę z jakiegoś dobrego sklepu z ubraniami. Kate zamierza
wyjść z mojej sypialni, ale chyba coś sobie przypomina, bo
zatrzymuje się przy drzwiach i odwraca w moją stronę.
- Zapomniałam coś ci
dać. - Podchodzi z powrotem do łóżka. - Kupiłam to dzisiaj dla
ciebie, pomoże w treningu. - Uśmiecha się wręczając mi torbę.
- Co to jest? - Pytam
odbierając od niej prezent.
- Zajrzyj.
Otwieram powoli torbę,
ciekawa tego co tam znajdę. Wkładam do niej dłoń i wyciągam dwa
kawałki materiału. Spoglądam na nią z uśmiechem.
- Mam nadzieję, że
będzie dobre.
- Kupiłaś mi taki sam
strój jaki masz na sobie. - Mówię z uśmiechem.
- Jest wygodny i szyty na
specjalne zamówienie. Sklep prowadzi członek naszego stada, więc
gdybyś czegoś potrzebowała możesz mi powiedzieć i cię do niego
zabiorę.
- Dziękuję Kate. - Mówię
z uśmiechem.
- Nie ma za co. Czekam na
ciebie w salonie. Masz dwadzieścia minut. - Puszcza mi oczko i
zmierza do drzwi.
- Dwadzieścia pięć! -
Krzyczę za nią.
- Dwadzieścia i ani minuty dłużej. -
Odkrzykuje.
Z głębokim westchnięciem
opadam całym ciałem z powrotem na wygodny materac. Coś tak czuję,
że to będzie długi dzień. Bardzo długi.
***
- Ktoś tutaj jest bardzo
punktualny. - Kate odwraca się w moją stronę słysząc zapewne
moje kroki.
- Wolałam się nie
spóźnić. Widzisz? Traktuję to bardzo poważnie. - Mówię z
uśmiechem.
- Świetnie, uwielbiam
takie podejście. Jak ubrania?
- Leżą perfekcyjnie. -
Odpowiadam. - Jeszcze raz dziękuję, są bardzo wygodne. -
Przyznaję.
Na początku byłam trochę
sceptycznie nastawiona, kiedy zobaczyłam, że te spodnie wyglądają
na bardzo obcisłe. Byłam w wielkim błędzie. Są bardzo przewiewne
i idealnie pasują do mojego ciała. Normalnie czuję się jakbym
była naga, co jest ogromnym plusem, bo moje ruchy nie są w ogóle
ograniczone.
- Związałaś włosy. -
Zauważa.
- Będzie mi wygodniej. -
Odpowiadam.
- Słuszna uwaga.
Odsłoniłaś dzięki temu twój znak. - Mówi z uśmiechem. - Nie
przeszkadza ci to?
- Absolutnie nie, jest
piękny. Nigdy nie chciałam mieć żadnego tatuażu w tym miejscu.
Nie miałam żadnego wpływu na to, gdzie mój znak się pojawi. Nie
przeszkadza mi, że znajduje się na karku, wygląda tam naprawdę
dobrze.
- Cieszy mnie, że masz
takie podejście. Czy ktoś powiedział ci, że z czasem twój znak
może się nieznacznie powiększyć?
- Nie. - Mówię
zaskoczona. - Jak to?
- Dzieje się to wtedy,
kiedy alfa jest bardzo potężny i dobrze włada Klanem. Nie musisz
się obawiać, niewielu dostąpiło tego zaszczytu. Jednak muszę
przyznać, że życzę ci tego z całego serca.
- Dziękuję. Jesteś
świetna, wiesz?
- Jesteś jedyną osobą,
która tak sądzi.
- W takim razie reszta
jest ślepa. - Odpowiadam wzruszając ramionami.
- W porządku, gotowa na
trening? - Pyta z uśmiechem.
- Tak, zjadłam nawet
śniadanie.
- Mam nadzieję, że go
nie zwrócisz.
- Nawet tak nie żartuj. -
Idę za kobietą w stronę wyjścia z domu.
- Było takie dobre?
- Naleśniki, najlepsze
danie na świecie. Wolałabym, żeby zostały na swoim miejscu.
- Z pewnością. -
Odpowiada chichocząc.
- Dokąd idziemy? - Pytam,
kiedy wychodzimy z domu.
- Na plac treningowy.
- Mamy taki plac? - Unoszę
jedną brew do góry.
- Dziwi mnie, dlaczego
nikt ci nic nie mówi. - Kate chichocze.
- Dlatego mam od tego
ciebie. Ty mi zawsze wszystko mówisz.
- Na tyłach domu mamy
ukryty plac treningowy. Poszłybyśmy na odkryty plac, żeby ćwiczyć
na świeżym powietrzu, ale mamy gości. Nie chcemy, żeby zobaczyli
nasz trening.
- W porządku. To taka
tajemnica, tak?
- Po pierwsze, każdy Klan
ma mistrza, który uczy walki wręcz. Mamy swoje tajemnice i inny
styl treningów. Po drugie, nie chcemy, żeby nasi goście
dowiedzieli się, że niczego jeszcze nie umiesz.
- To by uczyniło ze mnie
bardzo łatwy cel.
- Dokładnie. Jak twoja
kontrola nad nowymi zdolnościami?
- Umm...
- Możesz być ze mną
szczera, nie oceniam, tak? Kiedyś też byłam na początku, wiem jak
to działa. - Dotyka mojego ramienia.
- Jestem poza kontrolą w
tym zakresie. - Odpowiadam zażenowana.
- W porządku. Spróbujemy
to dzisiaj naprawić.
Staję w miejscu, kiedy
Kate przestaje iść. Nie widzę tutaj niczego oprócz dróżki,
którą szliśmy oraz drzew. Wielkiej ilości drzew.
- Jesteśmy na miejscu.
- Umm tutaj niczego nie
ma. - Mówię zdezorientowana.
- Różnica polega na tym,
że dla ciebie niczego w tym miejscu nie ma, a dla mnie jest wszystko czego potrzebujemy. Ja byłam tutaj już wcześniej,
więc wiem co i jak. - Uśmiecha się.
- No tak, ukryty plac.
- Dokładnie. - Uśmiecha
się.
Kate podchodzi do jakiegoś
drzewa. Naciska na korę jednym palcem. Dla osoby z boku wygląda to tak jakby po prostu dotykała palcem kory, która z pozoru wygląda
normalnie. W rzeczywistości jest tam dobrze zakamuflowany guziczek.
Po jego wciśnięciu słyszę dość głośny trzask. Pień drzewa,
które stoi obok tego z guzikiem rozdziela się na dwie części.
- Woah! - Nie mogę
zapanować nad zachwytem.
- Magia, nie? - Pyta z
uśmiechem.
- Osoba, która to
wymyśliła jest geniuszem. - Mówię dostrzegając schody, które
prowadzą na dół.
- Też tak sądzę. Ty
przodem.
Wskazuje na schody.
Normalnie bałabym się tam wejść, ale jestem z Kate i wiem, że
jak zaistnieje taka potrzeba to ona mnie uratuje z niebezpieczeństwa,
które może tam na mnie czekać. Wnętrze nie jest jakieś
zachwycające. To betonowy korytarz i betonowe schody. Na ścianach
są lampy, które sprawiają, że jest tutaj bardzo widno. Na końcu
korytarza znajdują się betonowe drzwi, które wyglądają na bardzo
ciężkie do otworzenia.
- Będziemy same? - Pytam.
- Prawdopodobnie tak.
Wątpię, że ktoś tutaj będzie o tej porze. Jest zbyt wcześnie.
- Rozumiem. Od czego
zaczniemy?
- Chcę, żebyś zaczęła
kontrolować swoje zmysły. Myślę, że zaczniemy od tego. Zgadzasz
się?
- Jak najbardziej. Przez
mój słuch mam problemy ze spaniem.
- Spróbujemy rozwiązać
twój problem.
Kate bez żadnego trudu
otwiera drzwi i wpuszcza mnie do środka. Wchodzę do bardzo ciemnego
pomieszczenia. Nic nie widzę, tylko ciemność. Słyszę jak Kate
zamyka za nami drzwi. Po całym pomieszczeniu rozchodzi się
charakterystyczne pstryknięcie co świadczy o tym, że dziewczyna
zapaliła światło. Na niespodziewaną jasność przymykam oczy.
- Skąd wiedziałaś gdzie jest włącznik? - Pytam głupio.
- Zaleta bycia wilkiem. -
Chichocze. - Nic nie widziałaś? - Pyta.
- Nie.
- Ohh. W porządku, tego
też cię nauczymy. Dzięki temu, że jesteś wilkiem masz lepszy
wzrok. Twoje oczy się zmieniły, dzięki nim widzisz też w nocy. W
mniej kolorowych barwach, bo jakby na szaro, ale twój wzrok jest
świetny.
- Fajnie. - Odpowiadam z
uśmiechem.
- Sakura?
- Tak? - Pytam.
- Możesz otworzyć oczy.
- Mówi rozbawiona.
- Ach, no tak. - Jestem
trochę zawstydzona. - Są wrażliwsze i... no...
- Tak, wiem. - Wcina zanim
robię z siebie totalną kretynkę.
Delikatnie uchylam
powieki. Jestem zachwycona, kiedy widzę przed sobą ogromną
przestrzeń. Pomieszczenie kształtem przypomina jajko. Jeśli chcemy
dostać się na teren placu treningowego musimy zejść po długich
schodach na dół. Sufit znajduje się naprawdę bardzo wysoko.
Dostrzegam w dole ogromną ściankę wspinaczkową, jakieś tory
przeszkód i różne maszyny do ćwiczeń. Na środku pomieszczenia
znajduje się dobrze oświetlony ring. Gdzieś w rogu sali dostrzegam
wierzę, a wszędzie porozwieszane są głośniki.
- Och, słuchacie tutaj
muzyki. Świetnie. - Mówię zadowolona.
- To jest forma treningu.
- Kate się uśmiecha. - Wyćwiczymy ci słuch.
- Słuchanie muzyki ma mi
pomóc?
- Nie do końca. Puszczę
muzykę najgłośniej jak się da, a ty spróbujesz odseparować
wszystko co słyszysz.
- Wydaje się trudne. -
Jestem przerażona.
- Bo jest trudne, dla
początkujących. Jestem pewna, że świetnie sobie poradzisz.
- Czasami sądzę, że
zbyt mocno we mnie wierzysz. - Wzdycham.
- Nie dałaś mi żadnego
powodu, żebym przestała w ciebie wierzyć.
- Dobry argument, ale nie
dałam ci również żadnego powodu, żeby we mnie wierzyć.
- Mylisz się. - Mówi z
uśmiechem. - Pierwszym powodem było to, że podjęłaś się
odpowiedzialności za cały Klan. Dodam też, że twoje życie
wyglądało zupełnie inaczej. Miałaś wybór Sakura. Mogłaś nas
porzucić, ale tego nie zrobiłaś.
- Rządziła wami moja
ciocia, mielibyście alfę.
- To nie to samo. Twoja
ciocia nie byłaby w pełni alfą. To jest dziedziczne, siła jest
dziedziczna. Byłaby słabsza.
- Nie wiedziałam o tym. -
Przyznaję.
- To teraz już wiesz.
- Dziękuję.
- Za co? - Pyta zdziwiona,
schodząc po schodach w dół.
- Za to, że jesteś po
mojej stronie.
- Zawsze będę po twojej
stronie, chcę, żebyś o tym pamiętała.
- Nie zapomnę. -
Uśmiecham się.
- To dobrze.
Pokonujemy ostatnie
schodki i stajemy obok dużego ringu.
- Słuchaj uważnie.
Zaczniemy od twojego słuchu. Chcę, żebyś się wyluzowała, twoje
ciało musi być odprężone. Możesz zamknąć oczy jeśli ci to
pomoże. Wyrównaj swój oddech, nie myśl o niczym. Skup się tylko
na tym co słyszysz.
- Teraz?
- Tak, teraz. Potem ci
wszystko utrudnię. - Puszcza do mnie oczko.
- Okay.
Biorę kilka głębszych
oddechów i bardzo wolno wypuszczam powietrze z płuc. Robię to co
mówiła Kate. Przymykam oczy i próbuję skupić się na dźwięku,
ale nie słyszę nic konkretnego. Moja wilcza natura jest kompletnie
wyłączona.
- To bez sensu. - Marudzę
otwierając oczy.
- Determinacja,
cierpliwość. To podstawa. Zacznij jeszcze raz.
Robię co mi każe i
ponownie przymykam powieki. Opuszczam ręce wzdłuż mojego ciała.
Próbuję nie myśleć o niczym. Próbuję skupić się na słuchu,
ale to nic nie pomaga.
- Jestem jak normalny
człowiek. Mam na myśli, żadnego wilczego słuchu, nic.
- Sakura. Nie możesz
myśleć o tym, że chcesz słyszeć. Pomyśl sobie o tym co chcesz
usłyszeć. Wyobraź sobie, że dźwięk przechodzi przez ściany.
Pomyśl sobie, że odbiera go całe twoje ciało, nie tylko twoje
uszy. Połącz się z tym dźwiękiem i powiedz mi co słyszysz.
Biorę sobie do serca jej
rady i próbuję jeszcze raz. Skupiam się na tym, co chcę usłyszeć
z zewnątrz i faktycznie, coś słyszę.
- Słyszę.
- Świetnie. Co słyszysz?
- Nie jestem pewna. -
Mówię zdezorientowana.
- Opisz.
- Jakieś buczenie. Jakby
koparka. Nie. To na pewno nie koparka.
- W takim razie co
słyszysz Sakura?
Zastanowienie się nad tym
co to jest zajmuje mi dłuższą chwilę, ale w końcu na to wpadam.
- Ktoś na górze kosi
trawę. Przy naszym domu.
- Jesteś pewna, że to
kosiarka?
- Tak, na sto procent. -
Odpowiadam pewna.
- Świetnie, masz rację.
Co jeszcze słyszysz?
Skupiam się znacznie
bardziej, zadowolona ze swojego małego sukcesu. Próbuję usłyszeć
jakieś dźwięki z domu, ale są one niezrozumiałe.
- Dziwne. - Mówię
zdezorientowana.
- Co jest dziwne?
- Chcę posłuchać czegoś
z wnętrza domu, ale wszystko jest stłamszone.
- Nie wiesz dlaczego? -
Pyta.
- Nie. Mój słuch jest
zepsuty? - Zaczynam panikować.
- Nie. Oczywiście, że
nie. - Mówi rozbawiona i kładzie obie ręce na moje ramiona.
- Więc?
- Ściany są
dźwiękoszczelne.
- To znaczy, że w domu
nie można nikogo podsłuchiwać? - Pytam.
- Nie do końca. W domu
możesz podsłuchać kogokolwiek chcesz. Znaczy, nie powinnaś, bo
jest to niekulturalne. Chodzi mi o to, że nikt kto jest na zewnątrz
nas nie podsłucha, ale ty będąc w domu masz możliwość, żeby
podsłuchać domowników.
- Ohh okay, rozumiem.
- Co jeszcze słyszysz?
Skupiam się teraz na tym
pomieszczeniu. Nie wychodzę za ściany. Moja nowa umiejętność
zaczyna mi się podobać coraz bardziej.
- Jakiegoś owada, który
tutaj lata.
- Świetnie. Cieszy mnie,
że tak szybko to załapałaś. - Mówi zadowolona.
- Słyszę nawet małego
pajączka, który chodzi po podłodze. To niesamowite. - Jestem
podekscytowana.
- Co powiesz na to, że
teraz to utrudnimy?
- W jaki sposób? - Patrzę
w jej oczy.
- Puścimy głośną
muzykę, a ty masz za zadanie odseparować dźwięki.
- Brzmi jak wyzwanie. -
Mówię z uśmiechem.
- Świetnie. - Odpowiada.
Widzę jak Kate podchodzi
do wierzy i podłącza tam swój telefon. Wybiera jakąś piosenkę i
po chwili słyszę ją bardzo głośno. To będzie trudniejsze niż
przypuszczałam.
Perspektywa Saki;
Wchodzę leniwym krokiem
na stołówkę pełną gadających i śmiejących się gówniarzy. Ta
szkoła działa mi dzisiaj na nerwy bardziej niż zazwyczaj. Może to
dlatego, że Sakura siedzi sobie w domku, spała dłużej, a ja
musiałam tutaj przyjść, żeby się męczyć. Opadam na krzesło z
ogromnym westchnięciem.
- Co jest? - Pyta Ino.
- Jestem zmęczona.
- Ty zawsze jesteś
zmęczona. - Stwierdza Naru.
- Wypraszam sobie, mam
dzisiaj gorszy dzień.
- Coś się stało? - Pyta
zmartwiony Sasuke.
- Nie, nic.
- Znając Saki, po prostu
wstała lewą nogą. - Wtrąca blondyn.
- Coś w ten deseń. -
Mówię kradnąc frytkę z talerza mojej siostry.
- Zmieniając temat, czy
tylko mnie przeraża alfa pustynnych? - Pyta Ino.
- Jest dziwny. - Stwierdza
jej chłopak.
- Coś jak Naru. - Mówiąc
to, nie spodziewałam się, że wszyscy zaczną na mnie patrzeć.
- Jestem dziwny? - Pyta z
delikatnym uśmiechem.
- Na swój sposób. -
Wzruszam ramionami.
- Saki! - Karci mnie
siostra.
- No co? Mówię prawdę.
Poza tym, jesteś jakiś cichy przez cały dzień Naru.
- Przecież z tobą
rozmawiam. - Broni się.
- Ta, dopiero teraz. -
odpowiadam.
- Też to zauważyłem, co
jest? - Pyta Uchiha.
Blondyn opiera plecy o
oparcie krzesełka i poprawia kaptur czarnej bluzy na swojej głowie.
- Wiecie, że nie lubię
ludzi. - Mówi w końcu. - Duszę się.
- I tak wiem, że to nie
tylko to. - Zauważam z zadziornym uśmieszkiem.
- Nie mam nic więcej do
powiedzenia. - Stwierdza nonszalancko.
- O czym wy mówicie? -
Pyta Ino.
- Naru jest cholernie
zazdrosny. - Mówię z uśmiechem.
Chłopak z dezaprobatą
kręci głową, odwracając od nas wzrok. W nerwowym tiku przeciera
kark.
- O co? - Drąży Sasuke.
- Nie o co, a o kogo. -
Odpowiadam. - Jest zazdrosny o Sakurę. Nie mówcie mi, że nie
słyszeliście jak o niej rozmawiają. Szczególnie napalone
gówniarze.
- Saki. - Warczy Naru. -
Przestań.
- Okay, okay. - Unoszę
dłonie do góry w geście obrony.
- Sakura jest piękną
kobietą, jest alfą. Musisz liczyć się z takimi komentarzami
Naruto.
- Poważnie Sasuke? -
Pyta. - Gdybyś był na moim miejscu, nie wkurwiałbyś się za
każdym razem jakbyś usłyszał jakiś zboczony komentarz?
Wyczuwam w głosie
Uzumakiego, że jest zdenerwowany. To zdecydowanie nie jest temat na
teraz.
- Ona jest twoja. Każdy
czuje na niej twój zapach, wie, że jest nietykalna. - Nasz
przyjaciel próbuje go uspokoić.
- Jest nietykalna? -
Prycha. - Jestem tylko marnym wilkisem, a ona alfą. To nie takie
proste. - Kręci głową.
- Jesteś z rodu
Uzumakich. Na pewno nie jesteś marnym wilkisem. Masz najlepsze
pochodzenie, zresztą nikt nie odważyłby się z tobą zadrzeć,
bo...
- Bo co? Dokończ Ino. -
Mówi, kiedy moja siostra urywa. - Bo jestem potworem, który z
łatwością rozszarpałby każdego kto stanąłby na mojej drodze?
- Naruto, przecież wiesz,
że nie miałam tego na myśli. Ludzie, którzy ciebie nie znają, po
prostu się ciebie boją. Budzisz respekt.
- I właśnie tak powinno
być młotku. Jesteś kimś w tym Klanie, Rada próbowała tobą
pogardzać, bo się ciebie boją. Poza tym Jake był ich ulubieńcem,
nie dziw się i w końcu to zaakceptuj.
- Ta, jakby to było takie
proste. - Odgryza się.
- Weź się w garść
idioto. - W końcu się odzywam. - Przestań się nad sobą użalać.
Przestań gadać jaki to jesteś biedny, bo każdy uważa cię za
potwora, którym nie jesteś. Zaakceptuj to i wykorzystaj. -
Wybucham.
- Jesteś dzisiaj
szczególnie wkurwiająca. - Odpowiada z uśmieszkiem.
- Bo co? Bo mówię ci
prawdę? - Odgryzam się.
- Może. - Blondyn wzrusza
ramionami.
Perspektywa Sakury;
Dyszę ciężko pod
ciężarem, który przygniata mój brzuch. Moje nadgarstki błagają
o litość, kiedy wokół nich boleśnie zaciskają się obce dłonie.
Przymykam oczy i próbuję złapać oddech. Czuję jak materiał
koszulki przykleja mi się do całego ciała przez pot, który
wylałam na dzisiejszym treningu.
- Ze zmysłami poradziłaś
sobie świetnie. Nad walką wręcz musimy jeszcze trochę popracować.
- Mówi uśmiechnięta Kate, która wisi nad moim ciałem.
- Żartujesz?! Trochę?!
Jestem beznadziejna Kate. - Przyznaję zażenowana.
- Wcale nie. Uwierz mi.
Powaliłaś mnie dwa razy, jesteś bardzo silna.
- Tylko dwa razy. Ty
rzucasz mną o podłogę jakbym była jakąś zabawką!
Kate puszcza moje
nadgarstki i siada naprzeciwko mnie po turecku. Wyciąga w moją
stronę dłonie, które chwytam. Po chwili unosi mnie do siadu i
wpatruje się w moje oczy.
- Posłuchaj, za dużo od
siebie wymagasz. Osobiście uważam, że jak na nasz pierwszy trening
poszło ci świetnie. Dziewczyno, panujesz nad swoimi zmysłami! To
ogromne osiągnięcie. Niektórym zajmuje to dni, żeby to wszystko
ogarnąć. Ty zrobiłaś to w pół dnia. To ogromny sukces Sakura,
poważnie. - Ciepło się uśmiecha.
- Naprawdę tak myślisz?
- Pewnie, że tak. Walki
też się nauczysz, zobaczysz.
- Wiem, tylko... co
będzie, jeśli ktoś mnie zaatakuje? Jak się obronię?
- Szło ci dzisiaj dobrze,
na pewno w razie niebezpieczeństwa kogoś powalisz.
- Umm nie powiesz reszcie
o tym małym incydencie? - Pytam zawstydzona.
- O czym?
- Wiesz o czym mówię,
Kate. Nie chcę, żeby się martwili.
- To normalne, że kiedy
adrenalina rośnie nasza wilcza strona daje o sobie znać. To, że
twoje oczy zaświeciły, pojawiły się kły i pazury nie jest niczym
złym. Twoje tętno przyśpieszyło Sakura, to normalne. Niektóre
wilki mające problem z gniewem nie umieją nad sobą zapanować i
następuje proces automatycznej przemiany. Ciesz się, że nie
zamieniłaś się w wilka. - Dziewczyna chichocze.
- Przynajmniej jeden plus.
- Odpowiadam.
Na samo wspomnienie
bolesnej przemiany moje ciało drży.
- Na dzisiaj koniec.
- Co? Tak szybko? - Pytam.
- Może jeszcze raz przećwiczymy walkę?
- Nie, na dzisiaj
wystarczy. Twoje ciało musi odpocząć. Ty musisz odpocząć.
Jesteśmy tutaj już bardzo długo. Musisz się wykąpać, przebrać,
zjeść i trochę przespać. Niedługo spotkanie.
- Jakie spotkanie? - Pytam
zdezorientowana.
- Zapomniałaś? Rada,
pustynni, sojusz. - Przypomina z uśmiechem.
- Cholera! Naprawdę o tym
zapomniałam. - Przyznaję.
- Dobrze, że ja pamiętam.
- Śmieje się.
- Wiesz co? Mam szczęście,
że ciebie mam. - Mówię szczerze.
Przyglądam się jej
twarzy. Widać na niej zmęczenie. Malutkie kropelki potu spływają
po jej czole i przy linii włosów. Mimo widocznego zmęczenia na
twarzy Kate gości szeroki uśmiech, który sprawia, że moje serce
się topi. Nigdy nie sądziłam, że mogłabym zaprzyjaźnić się z
byłą dziewczyną mojego chłopaka. Kate jest tak wspaniałą osobą,
że nawet nie chcę uważać jej za mojego wroga, albo zagrożenie.
Oczywiście mówię tutaj o Naruto.
- Powiem ci tajemnicę. -
Uśmiecha się. - Przez bardzo długi czas pracowałam dla Klanu w
terenie. Byłam sama. Byłam szpiegiem, dostarczałam ważne
informacje. Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że wracając do stada
będę aż tak bardzo szczęśliwa. To był najlepszy wybór jakiego
mogłam dokonać. To ja mam szczęście, że mam stado i ciebie
Sakura.
~.~
Hej misie, o ile jakiś miś jeszcze z nami tutaj został. Rozdziału nie było baaaardzo dłuuuuugo, za co najmocniej przepraszamy. Jak widzicie, blog nie został porzucony. Brakuje nam tylko czasu, ale z tym postaramy się coś zrobić. Hope you like it! Paula&Patty
Hej dziewczyny wierzyłam, że w końcu jakiś nowy rozdział się pojawi i jest!! Dziki wam, że nie porzucilyscie bloga. Już biorę się za czytanie, ale znając wasze pisanie będzie jak zwykle bardzo dobry 😁😁
OdpowiedzUsuń3 dni i pochłonęłam wszystkie rozdziały tutaj! Powiem tak, że ja jestem SasuSaku ale to olowiadanie jest idealne! Aż zachęciłyście mnie do tej tematyki choć od czasów zwykłego Naruto jestem za Saskiem. Czekam na więcej! Super notka :))) <3
OdpowiedzUsuńBardzo nas to cieszy I oczywiście niedługo postaramy się wstawić następny rozdział 😁
Usuń