piątek, 27 kwietnia 2018

#6 Short-Story


- No to rozgośćcie się i... - Przerywam na moment. - I chciałbym, żebyście poszli ze mną na rozeznanie. Może razem dowiemy się więcej. - Wzdycham.
- Pójdziecie w czwórkę. Ja rozejrzę się po hotelu, może tu ktoś coś słyszał. - Mówi Kakashi-sensei.
- Dobra. - Milczę przez chwilę. - A, no i przepraszam, że wepchałem was do dwóch pokoi, nie mieli pojedynczych. - Odruchowo ponownie molestuję swój kark. Widzę, że dziewczyny nie są zadowolone. Trudno, może się nie zabiją.
- Nie przejmuj się szczegółami Naruto. Pamiętaj, że przyszliśmy wykonać misję, a nie dbać o nasz komfort. - Przypomina mistrz.
- No tak. - Wzdycham. - Dobra, odłóżcie rzeczy, przebieżcie się w coś mniej... - Spoglądam na każdego po kolei. - ...po prostu ubierzcie się zwyczajnie dobra?
- A to nie jest zwyczajnie? - Pyta blondynka.
- Zdejmijcie z siebie sprzęt shinobi i będzie okej. - Macham ostentacyjnie dłonią i odwracam tyłem. Zmierzam do swojego pokoju. Otwieram drzwi i wchodzę głębiej. Podchodzę do łóżka. Sięgam za plecy i wyjmuję dobrze ukrytą maskę, przecież nikt nie mógł zobaczyć, że zamaskowany mężczyzna wchodzi do tego pokoju. Nie mogą mnie poznać, bo moja przykrywka spali na panewkach. Przejeżdżam palcem po masce i z uśmiechem wsadzam ją do plecaka. Zdejmuję z siebie cały strój Anbu i także chowam w to same miejsce. Biorę z łóżka czarne spodnie, które wsuwam na dupę i czerwoną koszulkę. Zakładam jeszcze naszyjnik, który dostałem od Tsunade-baachan, czochram włosy i zmierzam do drzwi. Wychodzę bez zastanowienia i od razu kieruję się do holu. Wchodzę i od razu spotykam tam Sasuke. Podchodzę i przystaję centralnie obok niego.
- To co się z wami dzieje? - Jestem bezpośredni. Chłopak jest zaskoczony moim zachowaniem.
- Nic. - Prycha.
- Nie oszukuj mnie. Co się dzieje Sasuke? - Naciskam.
- Nie odpuścisz. - Patrzy wyczekująco.
- Przestań, dobrze wiesz, że nie. - Utwierdzam go tylko w przekonaniu.
- Zdradziłem i nie zdradziłem Sakury z Ino. One ze sobą nie gadają, Sakura jest na mnie cięta i ogólnie nie jesteśmy już razem. - Moje oczy wytrzeszczają się w cholernym zdziwieniu.
- Czekaj czekaj. - Robię chwilę pauzy. - Ty i Ino?
- Nie spałem z nią. - Mówi rozzłoszczony.
- No to nic z tego nie rozumiem. - Wzdycham zszokowany.
- Myśleliśmy, że do czegoś doszło, ale okazało się, że nie. - Prycha. - Zresztą było już za późno na ratowanie związku z Sakurą.
- Kochasz ją? - Pytam prosto z mostu. Nie mogę w to wszystko uwierzyć.
- Nie tak mocno jak myślałem. - Zabija mnie tą odpowiedzią, serio.
- Że co? - Jestem lekko zdenerwowany, bawił się nią?
- Wypaliło się, rozumiesz? Przestań drążyć. I tak za dużo ci powiedziałem.
- No jasne, bo nie można niczego powiedzieć kumplowi nie? - Nie powiem, uraziło mnie to.
- A ty mi powiedziałeś, że się z nią przylizałeś?
- Dalej jesteś o to wściekły? - Nie dowierzam.
- A jak myślisz?
- To nie było moim obowiązkiem. Ona musiała ci o tym powiedzieć.
- Bo?
- Bo była twoją dziewczyną. Cholera Sasuke, nie byliście już razem.
- To nie znaczy, że mogłeś od razu się nią zająć. - Widzę wściekłość w jego oczach.
- To nie było moją intencją. - Zaprzeczam szybko. - Dobrze wiesz, że nie zrobiłbym czegoś takiego.
- Kochasz ją, to wystarczający powód.
- Czy ty myślisz, że chciałbym ochłapy po kumplu? - Pytam bezczelnie.
- Ochłapy? - Jest zdziwiony, że mogłem powiedzieć tak o Sakurze.
- A jak inaczej nazwałbyś brak miłości? Nie chcę być z kimś, kto nawet mnie nie kocha. To bez sensu Sasuke. Byłbym zwykłą odskocznią od bólu.
- Gotowe. - Wzdycha pojawiająca się przy mnie Ino.
Wsuwa rękę po moim boku i oplata ją wokół mojej. Wtula się we mnie, a na mojej twarzy mimo wszystko pojawia się szeroki uśmiech. Całuję ją w czubek głowy.
- To co, ruszamy? - Po mojej prawej staje Sakura. Spoglądam na nią z tym samym uśmiechem.
- Jasne. - Mówię. - Panie przodem.
Ino z westchnięciem puszcza mnie i rusza. Zaraz za nią idzie Sakura, a ja z Sasuke na końcu. Idą obok siebie, ale nawet nie spojrzą jedna na drugą.
- Stary, powiem ci, że chociaż spieprzyłeś ich przyjaźń chętnie pomogę ją naprawić. - Wzdycham ciężko, kiedy wychodzimy na zewnątrz. Chłopak spogląda na mnie z lekką kpiną w oczach.
- Debilu, myślisz, że nie próbowałem? - Przewracam oczami i wsuwam dłonie w kieszenie spodni.
- Tu trzeba sposobem. Innego rozwiązania nie widzę.
- Będziecie się tak wlekli? - Pyta odwracając się do nas różwo włosa. Posyłam jej najlepszy uśmiech na jaki mnie stać.
- Podziwiamy widoki, prawda Sasuke? - Spoglądam na niego i widzę to dobrze znane zażenowanie moją osobą.
- Naruto, mam ci przypomnieć z kim rozmawiasz?! - Grozi z zaciśniętą pięścią i sztucznym uśmieszkiem.
- Hej, spokojnie. - Unoszę dłonie w geście obrony. - Ja tylko...
- Baku! - Nie jestem w stanie dokończyć wypowiedzi, bo zostaję zaatakowany przez dziewczynę, która zatyka moje usta pocałunkiem. Jestem w szoku, ale oddaję pieszczotę, nie chcę, żeby wyczuła, że coś jest nie tak.
- Co tu robisz? - Pytam zdziwiony, kiedy odsuwam się na bezpieczną odległość. Nawet nie chcę wiedzieć, co myślą teraz moi przyjaciele.
- Szłam do domu i cię zobaczyłam. - Uśmiecha się słodko.
- Nie miałaś spędzić dnia z ojcem? - Ponownie tego dnia drapię się po karku. Jak tak dalej pójdzie to wydrę tam dziurę.
- No tak, ale zmęczyłam się i chciałam wrócić do domu. - Dziewczyna dopiero teraz orientuje się, że nie jesteśmy sami i rozgląda się na boki. Na jej twarz wpełza lekki rumieniec co dodaje jej tylko uroku. - Ohh, przepraszam, przeszkodziłam ci w czymś?
- Nie. - Uśmiecham się szeroko. - To tylko moi przyjaciele. Przyszli dostarczyć dokumenty , o których ci wspominałem. - Tłumaczę szybko.

Perspektywa Sakury:

Jestem w szoku, kiedy Naruto zostaje zaatakowany przez jakąś dziewczynę. Powiem więcej, nie podoba mi się to co widzę. My się o niego zamartwialiśmy, a on bawił się tu w najlepsze. Biorę oddech ulgi, kiedy Naruto jako pierwszy się wycofuje. Kolejną sprawą, która mnie nie cieszy to sposób w jaki na nią patrzy. Rzucam szybkie spojrzenie na Ino, jej chyba też się to nie podoba.
- Co tu robisz? - Słyszę w końcu jego głos. Wydaje mi się, że nie jest zachwycony tym spotkaniem. Może ona go dręczy i nie chce się odczepić? Mam taką nadzieję.
- Szłam do domu i cię zobaczyłam. - Odzywa się do niego z taką czułością i robi do niego strasznie maślane oczka. Rozluźniam mięśnie dłoni, bo zaczyna mnie boleć.
- Nie miałaś spędzić dnia z ojcem? - O nie! Czyli już się dziś widzieli? A jeśli on dla niej tu zostanie? Zostawi nas i opuści wioskę? Widzę jego tik nerwowy, aż tak peszy się tą sytuacją?
- No tak, ale zmęczyłam się i chciałam wrócić do domu. - Chyba w końcu zorientowała się, że nie są sami. Patrzy na każdego z osobna, ale to na mnie zatrzymuje swoje zielone oczy. Czy ja coś jej zrobiłam, że tak dziwnie mnie obserwuje? - Ohh, przepraszam, przeszkodziłam ci w czymś? - Pyta przesadnie słodko. Boże, dlaczego robi z siebie taką słodką dziewczynkę? To odrzucające.
- Nie. - Na ustach blondyna dostrzegam szeroki uśmiech, jak dla mnie jest zbyt szczery. To kolejna sprawa, która wcale mnie nie cieszy. - To tylko moi przyjaciele. - Słyszę jak dodaje i czuję jak serce zatrzymuje mi się na ułamek sekundy. Tylko. Czy jesteśmy dla niego tylko zwyczajnymi przyjaciółmi? - Przyszli dostarczyć dokumenty, o których ci wspominałem. - Dodaje szybko. Co? Jakie dokumenty? Nie mógł wymyślić lepszej bajeczki?
- Oh, miło was poznać. - Uśmiecha się aż nazbyt przyjaźnie. - Jestem Satomi, dziewczyna Baku.
Moment, Satomi? Dziewczyna Baku? Naruto ma dziewczynę?! W tym samym czasie spoglądamy na siebie z Ino. Mimo wszystko nadal potrafimy czytać sobie w myślach. Wiem, co teraz chodzi jej po głowie.
- Dziewczyna N-Baku? - Wypowiada na głos to, czego ja nie potrafiłam.
- Tak Ino, to moja dziewczyna. - Blondyn uśmiecha się łobuzersko.
- Jesteś córką Unmo? - Dopytuje spostrzegawczy Sasuke.
- Mhm, skąd wiedziałeś? - Przygryza dolną wargę, kiedy na niego spogląda. O nie! Jednego omamiłaś, drugiego nie oddamy!
- Obiło mi się coś o uszy. - Wzdycha nawet nie zaszczycając jej spojrzeniem. Tak trzymaj Sasuś. Mimo tego na jakiej stopie wojennej jesteśmy, zapunktowałeś.
- Baku, czy możemy już iść? - Wzdycham znudzona oglądając paznokcie. Ino patrzy na mnie prawie parskając śmiechem, co przyczynia się do tego, że mi również chce się śmiać.
- Tak, zaraz pójdziemy Sakura. - Odzywa się patrząc na mnie z tą dziwną iskierką w oczach. Chciałabym czytać w myślach i wiedzieć, co tam teraz krąży w tej łepetynie.
- To dobrze, chcę przypomnieć, że nam się spieszy. - Dodaję. Satomi patrzy na mnie, jakby chciała mnie teraz podpalić żywcem.
- Tak, Sakura ma rację. - Przytakuje mi blondynka nie patrząc w moją stronę.
- To zbierajcie już te swoje dupeczki kochanie. - Naru spogląda na Ino z taką czułością. Dobrze, że chociaż on to robi. Ja już nie potrafię.
- Kochanie? - Pyta jego zaskoczona dziewczyna.
- To normalne. - Prycha Sasuke.
- Ta, idzie do tego przywyknąć. - Wtrącam.
- Ino jest dla mnie jak siostra. - Szybko tłumaczy blondyn.
- Oh, to o tobie mi mówił. - Macha ostentacyjnie dłonią.
- Nie chcę być niegrzeczny, ale trochę nam się spieszy. Spotkamy się wieczorem? - Teraz to on patrzy na nią maślanymi oczkami. Ponownie, co jest zaskakujące, nie podoba mi się ta sytuacja.
- Spokojnie. - Przerywa na chwilę i przysuwa się do niego bliżej. - Wynagrodzisz mi to skarbie.
Szepcze, żeby tylko on słyszał, ale wychodzi jej to bardzo słabo. Nie jest dobra w udawaniu, że coś chce zataić. Boże, tylko nie mów mi, że oni...że ona i Naru...Fuj! Nawet nie mogę o tym myśleć. Jeśli tak, to ja nie wiem, gdzie on miał oczy! To jakaś nieudolna krzyżówka mnie i Ino, przecież to widać gołym okiem.
- Mam nadzieję, że jeszcze się kiedyś zobaczymy. - Blondyna mówi spoglądając na każdego z nas z osobna.
- Byłoby miło, ale pewnie to nasze pierwsze i ostatnie spotkanie. - Ino mówi z tym swoim sztucznym uśmieszkiem. Prawdopodobnie nawet chłopcy o tym nie wiedzą.
- Dlaczego? - Pyta zdziwiona spoglądając na Naruto. Chłopak patrzy zdezorientowany i może nawet trochę zagubiony.
- Bo przyszli tu tylko po to, żeby oddać mi te dokumenty. - Mówi niemal natychmiast. Nie podoba mi się ten błysk w jego oczach.
- A no tak. - Wzdycha. - No dobra, w każdym razie do zobaczenia.
Chwyta blondyna za ramiona i staje na palce z szerokim uśmiechem. Nasz przyjaciel patrzy na nią z troską, a jego twarz otula sympatyczny uśmiech. Dziewczyna przysuwa się bliżej niego i obdarowuje dość długim pocałunkiem. Przyglądam się bardzo dokładnie temu, co się tu dzieje. To źle, że tak bardzo się zaangażował. Nasza misja jest zagrożona, tak samo jak wioska. Satomi patrzy na nas przelotnie i mija bez słowa.
- Stary. - Delikatnie zaczyna Sasuke. - Czy do reszty cię pojebało? - Pyta oburzony. Naruto wygląda teraz jak zbity piesek.
- Naru, to córka naszego wroga. To źle, że jesteś z nią tak blisko. - Dodaje Ino. Ja się nie odzywam, po prostu obserwuję. Widzę jak mięśnie chłopaka mocno się spinają, widzę kiedy zaciska zęby i widzę grymas rozczarowania na jego twarzy.
- Nie wiedziałem. - Wzdycha głośno. - Dowiedziałem się przed waszym przyjściem. - Na twarzy blondyna dostrzegam lekki grymas bólu przebiegający dosłownie przez chwilę. Znam to spojrzenie i wiem doskonale, o czym świadczy.
- Co z tym zrobisz? - Ino pyta głaszcząc go po ramieniu.
- Szczerze nie wiem. Jeśli okaże się, że po tym wszystkim będzie chciała mieć ze mną coś wspólnego to... - Przerywa przez chwilę patrząc prosto na mnie. - ...będę o nią walczył. - Przyznaje i wiem, że robi to szczerze. Czuję dziwne ukłucie w środku. Jeśli to prawda, to stracimy przyjaciela, a tego nie chcę. Od zawsze jesteśmy razem. Odwzajemniam jego spojrzenie, ale moje w przeciwieństwie do jego jest puste, bezuczuciowe.
- A co jeśli jest taka sama jak ojciec? - Przerywam swoje milczenie i wszyscy spoglądają teraz na mnie. Łącznie z blondynem.
- Będę zmuszony zamknąć i ją. - Odpowiada bez zastanowienia.
- Dasz radę? Może sami się tym zajmiemy? - Pyta kruczowłosy.
- Sasuke. - Wzdycha ciężko. - Jeśli mam wybierać między wioską, a kobietą, która może okazać się tak zła jak ojciec, bez wahania wybiorę wioskę. Schowam uczucia i zrobię co trzeba.
Uchiha robi zdziwioną minę. Może Naruto nie zdaje sobie z tego sprawy, ale być może w tej chwili uświadomił coś Sasuke. Właśnie w tym momencie, nieświadomy niczego blondyn powiedział to samo, do czego zmuszony był Itachi, którego zachowania Sasuke nie był w stanie zrozumieć.
- Naru, może naprawdę lepiej będzie jeśli...
- Spokojnie kochanie, poradzę sobie. - Chłopak przerywa jej w pół zdania z szerokim uśmiechem.
- To co, idziemy dalej? - Pyta po chwili blondyn.
- Tak, chyba lepiej będzie jeśli się rozdzielimy. - Wzdycha lekko zmęczony Sasuke.
- Dobra. Ty idziesz z Ino, a ja z Sakurą. - Ustala Naruto.
- Jak tam sobie chcesz. - Prycha kruczowłosy i po chwili odchodzi z blondynką.
- Spotkamy się w hotelu! - Krzyczy jeszcze za nimi i spogląda na mnie.
- To teraz sobie porozmawiamy. - Uśmiecha się, a ja tylko wzdycham.
- Mamy misję do wykonania. - Prycham.
- Nie dowiem się nic więcej. Każdy mnie tu zna.
- Może mnie uda się czegoś dowiedzieć w takim razie.
- Może, ale dowiem się więcej dziś wieczorem niż ty, kiedy będziesz zbierać informacje od zgorzkniałych mieszkańców wioski.
- Są aż tak irytujący? - Unoszę w górę brew, a on tylko śmieje się kręcąc głową.
- Nawet nie masz pojęcia. - Przerywa na chwilę. - Dobra, mów co się dzieje. Nie podoba mi się ta sytuacja. Obie wyglądacie strasznie.
Nabieram sporo tlenu w płuca, po czym ciężko go wypuszczam. Patrzę na niego, jakby ciągnął mnie na jakąś katorgę.
- Sasuke prawie zdradził mnie z Ino. Zerwałam z nim, a ją zwyzywałam od najgorszych. - Mówię na jednym wydechu. Widzę zdezorientowanie na jego twarzy.
- Dlaczego prawie cię z nią zdradził?
- On się upił, a ona była schlana w trupa. Podobno nic nie pamięta. - Prycham.
- Skoro tak twierdzi, to musi być prawda. Sakura, przyjaźniłyście się, doskonale wiesz, że by cię nie okłamała.
- Naruto, to nie usprawiedliwia tego, że prawie wylądowała z nim w łóżku. - Mówię wściekła.
- Uspokój się. - Jego dłonie lądują na moich ramionach. Nie wiem dlaczego, ale odzyskuję spokój i równowagę. - My też byśmy tak skończyli. - Mówi lekko skrzywiony.
- Nie byłam wtedy z Sasuke. - Odpowiadam natychmiastowo, mimo tego, że głupio mi, kiedy wyciąga to na światło dzienne.
- Prawda. - Uśmiecha się delikatnie. - Ale później się ze mną całowałaś.
- Przez ciebie. - Wypalam. - Nawet mi nie przypominaj, miałam ochotę cię udusić. - Przykładam dłoń do czoła, jakoś tu gorąco.
- Przeze mnie, ale nie zmienia to faktu, że to też było jakąś zdradą. - Tłumaczy dość rozsądnie. Co się tu z nim stało? - Odwróć teraz sytuację. W tym wypadku Sasuke powinien zachować się dokładnie tak, jak ty zrobiłaś to z Ino.
- Naruto, to mnie zabolało, cholernie. - Przyznaję i chcę ukryć napływające do oczu łzy. - Załamałam się. Straciłam i chłopaka i przyjaciółkę.
- Chłopaka może tak, ale przyjaciółkę na własną głupotę. - Mówi delikatnie. - Nie jest jeszcze za późno. Widzę jak obie cierpicie.
- Nie potrafię spojrzeć jej w oczy. Nie tylko przez to co zrobiła, ale też przez to co jej powiedziałam.
- Sakurcia. Dobrze wiesz, że ona też kocha Sasuke. - Przypomina. - Wiesz, jak cierpiała oglądając was razem? Najlepsze jest to, że zachowała się jak na najlepszą przyjaciółkę przystało. Nie odbiła ci go, cholera, nawet nie pokazała jak bardzo jej na nim zależy. - Mówi krótko.
- No właśnie poniekąd odbiła. - Jestem uparta, a chłopak mocno wzdycha.
- Czy gdybyś ty schlała się do nieprzytomności i niczego nieświadoma całowała się z chłopakiem Ino, byłabyś dla siebie tak surowa? - Jego brew unosi się w górę. Ja wciąż nie mogę uwierzyć, że chłopak, z którym rozmawiam to rzeczywiście Naruto.
- Nie wiem co bym wtedy zrobiła. Pewnie czułabym do siebie obrzydzenie. - Przyznaję po głębszym zastanowieniu.
- Czy to nie wystarczy Ino? Trzeba dokładać jej jeszcze więcej cegiełek? - Wzdycha głośno. - Teraz wiesz, co ona czuje. Oczywiście masz swoje racje. Wiem, alkohol nie usprawiedliwia, ale tu akurat sądzę, że tak. - Śmieje się przez chwilę. - Sam sobie zaprzeczam, ale co innego napić się a upić do stopnia, po którym nic się nie pamięta.
- Nie wiem co mam zrobić Naruto. To straszny bajzel. - Przyznaję szczerze. Chłopak uśmiecha się delikatnie. Nie wiem dlaczego, ale jestem skłonna stwierdzić, że to najbardziej uroczy uśmiech jaki u niego widziałam.
- Dajcie sobie drugą szansę. Nie przekreślaj jej z tego powodu. Wiem, że w głębi duszy zdajesz sobie sprawę z tego, że jesteście dla siebie najlepszym wyborem, mimo potknięć. Inna na jej miejscu wykorzystałaby okazję i odbiła ci faceta, a ona mimo tego, co do niego czuje próbowała zapomnieć. - Kiedy to mówi patrzy na mnie inaczej. Tak bardziej znajomo, tak jak wtedy, kiedy twierdził, że mnie kocha.
- Dlaczego jesteś mądrzejszy? - Mówię, a on się śmieje.
- Serio Sakurcia? Teraz chcesz o tym gadać?
Obserwuję go i widzę jak wsuwa dłonie w kieszeń.
- Nie wiem, co się z tobą działo przez te pięć miesięcy, ale jesteś inny. - Myślę na głos.
- Pięć miesięcy i dziewiętnaście dni. - Upomina, a ja jestem w szoku.
- Liczyłeś? - Pytam nie dowierzając.
- Jasne. Myślisz, że było mi tu tak dobrze? - Spoglądam na niego kpiąco. - No dobrze, pozory mogą mylić, ale ja naprawdę tęskniłem. Nie mogłem być sobą bez was.
- Co cię z nią łączy? - Pytam w końcu i widzę, że zbiłam go tym z tropu.
- Jakieś uczucie, ale nie wiem co to jest. - Dostrzegam niewiedzę w jego oczach. Ślepia blondyna to dla mnie otwarta księga. Wszystko mogę z nich odczytać.
- Naruto, jeśli będzie trzeba...
- Sakurcia. - Wzdycha przerywając mi. - Nie rozmawiajmy o niej. Jeszcze nie pozbierałem się po informacji, że to córka wroga.
- Dobrze. - Przytakuję.
- Lepiej powiedz mi, co zrobisz z Ino. Naprawdę nie mogę na nią patrzeć. - Blondyn strzącha się, jakby na potwierdzenie swoich słów.
- Porozmawiam z nią. - Decyduję twardo i dostrzegam, że Naru uśmiecha się szeroko.
- Lubię takie podejście. - Przyznaje. - Tylko pokazuje jak bardzo jesteś dojrzała.
- Nie powiedziałabym tego o sobie. - Prycham. - W sumie, po głębszym zastanowieniu o naszej czwórce bym tego nie powiedziała.
- To normalne, że wyszło jak wyszło. Każdy zachowałby się podobnie jak ty w takiej sytuacji. Miałaś do tego prawo, ale trzeba postarać się to naprawić. Myślę, że nie warto rezygnować z przyjaźni dla jakiegoś tam faceta. - Uśmiecha się łobuzersko. Jego zdanie sprawiło, że także się uśmiechnęłam. Podchodzę bliżej do zdezorientowanego chłopaka i opieram dłonie na jego barkach. Powoli zbliżam się do twarzy blondyna i z szerokim uśmiechem lekko jak piórko muskam wargami jego rozgrzany policzek.
- Woah, a to za co? - Nie ukrywa wielkiego zdziwienia.
- Wiedziałam, że pomożesz mi to rozwiązać i w sumie się nie pomyliłam.
- Zawsze do usług. - Puszcza do mnie oczko, a ja lekko zażenowana kręcę głową z uśmiechem.
- Do hotelu czy na zwiady kapitanie? - Pytam teatralnie.
- Chodź, może uda ci się coś zgarnąć. Jesteś piękna, a to tutaj pomaga. - Uśmiecha się.
- Pfff. - Prycham. - Piękna to może być ta twoja dziewczyna. Ja jestem nieoszlifowanym diamentem. - Droczę się, żeby rozluźnić atmosferę.
- Powiedziałbym raczej, że najpiękniejszym brylantem chodzącym po ziemi. - Mówi poważnie, co trochę zbija mnie z tropu. Nie wiem, co mam mu teraz odpowiedzieć, bo nie jestem pewna w jakim sensie to powiedział.
- Chodź brylancie, bo mamy robotę do wykonania. - Uśmiecha się szeroko i zaczyna iść przed siebie. Zostawia mnie z natrętnie wędrującą myślą w mojej głowie. Czy on nadal mnie kocha?

Perspektywa Ino:

- To jak, masz coś? - Pyta Sasuke. Z wielką trudnością, ale zbieram się w sobie, żeby odpowiedzieć mu w miarę normalnie.
- Mhm, jutro idą tą samą trasą, o tej samej porze co dziś.
- Dokąd?
- Tego już nie wiem. - Wzdycham ciężko. - Najwyżej się na nich zasadzimy i po sprawie.
Idziemy właśnie do hotelu, bo raczej już dzisiaj niczego się nie dowiemy. Poza tym chodziliśmy całkiem długo i na dworze zaczęło się ściemniać. Jestem też trochę głodna i muszę to wykorzystać. Ostatnio prawie wcale nie jem.
- Ino. - Zaczyna cicho. - Jeszcze raz chcę cię przeprosić. Gdybym się wtedy tak nie napił...
- Przestań. Sakura ma rację, że nie chce ze mną rozmawiać, na jej miejscu chyba bym siebie zatłukła na śmierć. - Przyznaję. Naprawdę okropnie czuję się po tej całej aferze. Nie mam ochoty żyć. Nie wytrzymuję sama ze sobą, nie mogę spojrzeć w lustro, bo moja gęba napawa mnie obrzydzeniem.
- To nie było twoją winą. Po prostu, wykorzystałem to, że byłaś pijana. Jestem idiotą. - Przyznaje, co szczerze mnie dziwi.
- Jak to wykorzystałeś? Mówiłeś, że niczego nie pamiętasz.
- Bo to prawda. Tylko, że przed tym, jak do końca urwał mi się film to... - Urywa, nie jest pewien, czy chce o tym mówić. - ...strasznie chciałem cię pocałować.
- Co? - Wykrztuszam jedynie tyle po dłuższej chwili.
- Wykorzystałem cię wtedy. Chciałem odegrać się na Sakurze. - Wzdycha przecierając swoją twarz.
- Myślę, że zostawiłbym cię w spokoju, gdyby nie fakt, że ten pocałunek mi się spodobał.
- Sasuke, przerażasz mnie. - Przyznaję szczerze. - To nie w twoim stylu, rozmawiać tak z ludźmi.
- Ta. Nie musisz mi tego mówić. - Prycha.
- Lepiej będzie, jak nie wrócimy więcej do tego tematu.
- Masz rację. - Mówi, kiedy stawiamy pierwsze kroki w hotelu.
Idziemy do holu, gdzie dostrzegamy naszą drużynę. Stajemy naprzeciw nich. Próbuję nie patrzeć na Sakurę, nawet w sumie nie mogę tego zrobić, ale kiedy czuję na sobie jej spojrzenie, przełamuję się. Nie widzę już na jej twarzy pogardy i obrzydzenia. Mogę stwierdzić, że nawet się uśmiecha, co strasznie mnie peszy.
- Sasuke, przekaż im, co ci powiedziałam. - Odzywam się i widząc niezrozumiałe spojrzenie Naru szybko dodaję. - Źle się czuję, pójdę do pokoju, przepraszam. - Ostatnie słowo mówię na wydechu. Szybko odwracam się do nich tyłem, nie mogą zobaczyć, że moje oczy znowu są jakieś szkliste. Kiedy tylko patrzę na Sakurę...to strasznie boli. Nie mogę wybaczyć sobie tego, co jej zrobiłam. Ich związek rozpadł się przeze mnie. W pośpiechu otwieram drzwi od pokoju i rzucam się na łóżko po prawej stronie. Ukrywam twarz w poduszkę i powstrzymuję się, żeby znów się nie rozpłakać.
- Chcę porozmawiać. - Słyszę nad sobą prawie szept. Podnoszę się i patrzę na nią zdziwiona. Błądzę po jej twarzy, nie jestem w stanie spojrzeć jej w oczy.
- Ale...
- Ino, błagam porozmawiajmy. - Wzdycha cicho i siada na swoje łóżko.
- Nie chciałaś ze mną rozmawiać. - Wypominam hamując napływające łzy.
- Wiem, ale dziś coś zrozumiałam...z pomocą Naruto, ale jednak. - Wzdycha.
- Sakura, ja... - Robię chwilową pauzę, bo znów czuję rosnącą gulę w gardle. - ...przepraszam. Naprawdę bardzo bardzo, bardzo przepraszam. Tylko tyle jestem w stanie ci powiedzieć. Nie wiem, co mogę jeszcze zrobić. - Czuję jak jedna łza toczy się po moim policzku.
- Ino, zamknij się na chwilę. - Ucisza mnie i widzę, że ona też płacze. - Mimo tego wszystkiego nie mogę tak łatwo zrezygnować. - Moje policzki palą jeszcze bardziej. Czyli to koniec. Nie wybaczy mi nigdy.
- Nie będę cię już dręczyć. - Mówię cicho i widzę jej niezrozumiałe spojrzenie.
- Co? Mówię, że nie mogę tak łatwo zrezygnować z naszej przyjaźni. - Kończy cicho.
- Wybaczyłaś mi? - Pytam pełna nadziei.
- Tak. - Widzę, że ledwo przechodzi jej to przez gardło i pochmurnieję.
- Sakura, jeśli nie możesz tego zrobić to błagam, nic na siłę. - Spuszczam głowę w dół i patrzę na swoje dłonie. - Wystarczy, że ja nie mogę znieść swojego widoku, nie rób tego sobie.
- Ino, przestań. Naprawdę. To nie tak.
- Sakura, widzę, że ledwo przechodzi ci to przez gardło. Na naszą wieloletnią przyjaźń błagam, żebyś nam tego nie robiła. Jeśli nie chcesz, nie musisz mi wybaczać. Rozstańmy się i tyle. - Mówię z bólem serca.
- Ale ja nie chcę się z tobą rozstawać! - Wybucha płaczem. Patrzę na nią i widzę ogromny ból na jej twarzy. - Nie mogę, rozumiesz?! Jesteś dla mnie jak siostra, nie mogę tego tak zostawić.
- Mi też nie jest łatwo. - Mówię płacząc jak głupia. - Myślisz, że zrobienie takiego świństwa mnie nie brzydzi? Ja nawet w lustro spojrzeć nie mogę!
- Zapomnieć, to nie będzie łatwe, ale nie chcę żyć bez ciebie. - Mówi cicho.
- Ja bez ciebie też nie. - Knycham, a ona się uśmiecha.
- Nie becz debilu. - Podchodzi do mnie i robi coś co kompletnie mnie szokuje. Przytula mnie jak najmocniej potrafi. - Zapominamy o tym wszystkim i... – Urywa. - Przepraszam za to co o tobie powiedziałam, wcale nie miałam tego na myśli.
- Nie masz za co przepraszać. - Mówię w jej szyję. - To ja powinnam się wstydzić.
- Zapominamy, jasne? - Pyta dla upewnienia.
- T-tak. - Mówię i daję upust swoim emocjom. Nie mogę dalej ich w sobie dusić.

Perspektywa Naruto:

- Sakura? - Pytam widząc ją siedzącą na moim łóżku. Właśnie wyszedłem z toalety.
- Mhm. - Mruczy.
- Co się stało? - Szybko do niej podchodzę i klękam tuż przy dziewczynie. - Płakałaś. - Dotykam lekko jej policzka.
- Pogodziłam się z Ino. - Wzdycha cicho. Z uśmiechem przytulam się do różowo włosej. Dziwne, ale oddaje mój uścisk od razu.
- To dobrze. - Podnoszę się z uśmiechem i podchodzę do plecaka, z którego wyciągam pomarańczową koszulkę. Zakładam ją i odwracam przodem do stojącej już dziewczyny.
- Wychodzisz?
- Tak, idę do Satomi. - Wzdycham ciężko. Zielonooka podchodzi do mnie bliżej i bliżej. Nie wiem co się dzieje.
- Jeszcze raz dziękuję za pogadankę Naruto.
Z uśmiechem wtula się we mnie kolejny raz. Jestem na początku mocno zdezorientowany, ale za chwilę oplatam ją w talii i mocno w nią wtulam. Chowam twarz w jej szyję i cieszę się tą chwilą.
- Mmm, zmieniłeś perfumy. - Mruczy w moją klatkę piersiową. Uśmiecham się.
- Ładne chociaż? - Śmieje się
- Mhm, na pewno lepsze od tamtych. - Wzdycha cicho. Kiedy jestem z nią tak blisko, czuję te cholerne motyle, a serce chce wyskoczyć z klatki piersiowej. Robię coś zupełnie głupiego. Składam krótkiego całusa na jej szyi i od razu czuję, jak jej ciało się spina, ale nie odsuwa się ode mnie. Uśmiecham się w duchu i podejmuję drugą próbę.
- Co robisz debilu? - Pyta cicho. Odsuwam się na tyle, żeby widzieć jej uśmiechniętą twarz.
- Nic. - Odpowiadam. - Chyba muszę się zbierać. - Wzdycham ciężko. Przysuwam się bliżej niej i powoli składam całusa w kąciku jej ust. Odsuwam się z szerokim uśmiechem.
- Stój. - Zatrzymuje mnie za rękę, kiedy chcę wyjść.
Z mojego przedramienia sunie nią w dół i zaciska delikatnie na mojej dłoni. Dokładnie obserwuję co robi. Pociąga mnie w swoją stronę z uśmiechem. Dosyć mocno przysuwa się w moją stronę, i kiedy subtelnie całuje mnie blisko ust gwałtownie wciągam powietrze. Tego się nie spodziewałem.
- Jeszcze ci ładnie nie podziękowałam.
Uśmiecha się tak słodko. Nie wiem, co sobie myślę, ale zbliżam się, żeby ją pocałować. Chyba to wyczuwa, bo kładzie dłoń na moją klatkę piersiową sprawnie mnie zatrzymując. Opieram swoje czoło o jej.
- Naru, to nie jest najlepszy pomysł. - Kiwa przecząco głową. - Po pierwsze, masz teraz dziewczynę, a po drugie... - Bierze głęboki wdech. - ...jesteśmy przyjaciółmi.
- Masz rację. - Mój głos jest lekko schrypnięty, więc odchrząkuję. - Lepiej już pójdę. - Wzdycham i odsuwam się od Sakury.
- Do zobaczenia. - Mówi uśmiechając się smutno.
- Zamknij i weź kluczyk ze sobą. Później wpadnę i powiem wam co będę wiedział. 
Rzucam krótko i wychodzę. Zostawiam ją samą, i kiedy tylko znajduję się na holu głośno wzdycham. Zrobiło mi się naprawdę gorąco. Zdążyłem zapomnieć jak można czuć się w jej towarzystwie. Zdałem sobie właśnie sprawę, że gdyby mnie tylko pocałowała od razu zapomniałbym o Satomi. Nie, już sam nie wiem co myślę. Jestem rozdarty między dwiema kobietami.

Perspektywa Sakury:

- No i tyle. - Wzdycham przeciągle.
- Więc znów próbował. - Oznajmia Ino. Ma strasznie podkrążone oczy swoją drogą. Czy ja też tak wyglądam?
- Tak, ale nie wiem dlaczego. - Przyznaję. Siedzimy w naszym pokoju i rozmawiamy odkąd Naruto wyszedł. Staramy się zachowywać normalnie, bez urazy. Jak gdyby nic się między nami nie wydarzyło. Obie tego potrzebujemy, bardzo.
- Nie wiem Sakura. Ta Satomi wydaje się być całkiem spoko, oprócz tego, że momentami mnie wkurzała. - Wzdycha ciężko.
- Tak, masz rację. - Przyznaję niechętnie. - A co jak on zechce tu zostać?
- Wiesz, że go nie powstrzymamy. - Ino pochmurnieje.
- A jeśli mogę? - Pytam z dziwnym błyskiem w oku. Ino patrzy na mnie nie dowierzając. Jej oczy wyrażają szok.
- Emm, raczej nie chcesz tego robić. - Wzdycha. - Nie zatrzymuj go fałszywą miłością.
- Masz rację. To było głupie. - Milknę. - Ale sama przyznaj, że nam go brakowało.
- Zgadzam się, ale nie możemy mu tego zrobić. Jeśli zdecyduje się tu zostać, nie możemy go powstrzymywać. - Unosi lekko w górę swoją brew.
- Tak. - Biorę ciężki oddech. - Jeśli zostanie... - Milknę na chwilę. - Nasza drużyna się rozpadnie.
- Czasem tak bywa. Nie mamy na to wpływu. Poza tym, nie wiemy, czy on cię jeszcze kocha.
Śmieję się głośno.
- Czyli jednak chodzi ci po głowie wykorzystanie mnie? - Unoszę pytająco brew, a ona kręci głową i zasłania się poduszką.
- Może trochę. - Przyznaje zażenowana.
- Wiedziałam. - Między nami zapada cisza. Ja patrzę za okno, a dziewczyna bawi się dłońmi na które patrzy.
- Może... - Spoglądam na nią i delikatnie dodaję. - Zawołamy Sasuke? - Blondynka bystrzeje, bo jest on dla nas tematem tabu.
- Siedzi tam sam, co? - Kiedy to mówi nie patrzy mi w oczy.
- O ile Kakashi-sensei nie wrócił już do pokoju.
- Na pewno go tu chcemy? - Pyta niepewna.
- Myślę, że nie pozabijamy się w jednym pokoju co? - Pytam z lekkim uśmiechem. Nie chcę więcej roztrząsać tej sprawy. Zmęczyłam się.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł Sakura. - Widzę, że bardziej zaciska swoje dłonie. - Chodzi mi tu bardziej o ciebie...
- Nie zabiję go przecież. Wszyscy gadamy już w miarę normalnie. - Zauważam. - Myślę, że to dobry sposób na podleczenie.
- Mhm. - Wzdycha cicho.
- Poza tym, Naruto ma nam przekazać, czy czegoś się dowiedział. Myślę, że dobrze byłoby, gdyby on też tu był.
- Dobra. Możesz go zawołać. - Mówi patrząc mi w oczy. Uśmiecham się i wstaję.
Wychodzę z pokoju i docieram pod drzwi Uchihy. Pukam i niedługo czekam aż ktoś je otworzy.
- Sam jesteś? - Pytam zdezorientowanego chłopaka.
- Tak. Coś się stało?
- Chodź do nas. Nie siedź sam.
- Ale...Sakura, myślę, że to nie jest dobry pomysł.
- Przestań pieprzyć. - Przewracam oczami i chwytam go za rękę. Ciągnę go za sobą. - Jesteśmy dorośli, damy radę.
- Tylko, że...
- Przed tym naszym całym popapranym związkiem byliśmy przyjaciółmi. Myślę, że to udźwigniemy co? - Zatrzymuję się przed pokojem patrząc mu prosto w oczy. Widzę cień uśmiechu na jego twarzy.
- Dobra, robimy to na twoją odpowiedzialność. - Prycha, a ja wpycham go na siłę. Widzę, że Ino nawet na niego nie patrzy.
- Cześć ponownie. - Sasuke odzywa się pierwszy.
Siada na moje łóżko opierając się plecami o ścianę. Usadawiam się na tym samym łóżku, ale po drugiej stronie, jak najdalej od niego. Wszyscy siedzimy wpatrzeni w jakiś punkt, cicho. Żadne się nie odzywa. Może Ino miała rację, bo to jest naprawdę krępujące.
- Kurcze, powinien już wrócić co? - Zagajam jakiś temat, aby był. Słyszę mruknięcie Sasuke.
- Ta, jest z dziewczyną. Trochę mu się jeszcze zejdzie. - Wspomniał.
- Nie oczekuj od razu nie wiadomo czego. - Odzywa się milcząca Ino.
- A myślisz, że... - Jego wypowiedź zatrzymuje pukanie do drzwi. Przewracam oczami i podnoszę się z łóżka.
- To pewnie Kakashi-sensei. - Prycham i pociągam za klamkę.
- Przepraszam za spóźnienie. - Nie ukrywam zdziwienia, kiedy go dostrzegam.
- Myślałam, że przyjdziesz później. - Przyznaję na głos. Cholera, przesiąknął jej zapachem.
- Już jestem na wasze nieszczęście. - Uśmiecha się, bezczelnie mnie mija i staje na środku pokoju. Przewracam oczami i zamykam drzwi. Od razu pakuję się na swoje poprzednie miejsce.
- Co tu tak cicho? - Jest strasznie pobudzony.
- Bo wlazłeś. - Odburkuje Sasuke. Naruto wyłapując przestrzeń pomiędzy nami rzuca się na łóżko bliżej mnie.
- Ja wam coś powiem. - Zaczyna energicznie. - Przestańcie się nad sobą rozczulać.
- Co? - Pyta zaskoczona Ino.
- Skarbie, szkoda czasu na jakieś kłótnie. Co było to było, zostawcie to za sobą i ruszcie dupy dalej. Cholera, kiedy przebywa się z wami w jednym pomieszczeniu to jak najszybciej chce się uciec.
- Nikt cię tu nie trzyma. - Odburkuje kruczowłosy.
- Dobra. Powiem wam co wiem i znikam. - Uśmiecha się szeroko.
- Gdzie? - Wypala Ino. - Znaczy jeśli można wiedzieć.
- Przyszedłem w sumie na chwilę. - Przyznaje drapiąc się za kark. - Na zewnątrz czeka na mnie Satomi. - Przygryzam dolną wargę, a on uśmiecha się przepraszająco. Cholera! Nie podoba mi się to, co właśnie przed chwilą poczułam. To zazdrość, ale nie do końca wiem, czym jest spowodowana. Widzę, że Ino dokładnie mnie obserwuje.
- To czego się dowiedziałeś? - Pyta zamyślony Sasuke.
- Jutro będą szli tą drogą co dzisiaj. O tej samej porze. Będzie ich około dziesięciu, plus minus osoba.
- Tyle to i my się dowiedzieliśmy. - Prycha. - Jednak jesteś bezużyteczny. - Sasuke jest jakiś wkurzony.
- Ale na pewno nie wiedzieliście, że idą na naszą wioskę. - Mówi mniej zadowolony.
- Coś jeszcze? - Pyta Ino.
- Będą całkiem silni. - Wzdycha. - Wyjdzie nam po dwie osoby na głowę. Musimy być skupieni.
- To lepiej idź spać, a nie jeszcze z dziewczyną będziesz łaził młotku.
- Odprowadzę ją do domu i będę z powrotem. Moją koncentracją nie musisz się martwić, jest zbyt dobra. - Puszcza do niego oczko, a ja znów mam jakieś dziwne uczucie, którego nie znam. Może to jakieś przeczucie?
- Jak udało ci się tego dowiedzieć, żeby niczego się nie domyśliła? - Pyta zamyślona do tej pory Ino. Pewnie nie zdaje sobie z tego sprawy, ale bawi się teraz łańcuszkiem przy ustach.
- Nie należało to do łatwych. - Wzdycha. - Zadawałem pytania, które chłopak ma do swojej dziewczyny. Powiedziała, że jej ojciec idzie na jakąś misję ze swoją grupką. Udałem zdziwionego i zapytałem z jaką grupką no i temat dalej potoczył się sam. - Uśmiecha się i wstaje z łóżka. - Jeszcze jakieś pytania? - Spogląda na nas po kolei.
- Nie angażuj się tak młotku.
- O co ci chodzi?
- O tą dziewczynę. - Odburkuje patrząc na niego złowrogo.
- Już mówiłem, że w niczym mi to nie przeszkodzi.
- Żeby to się źle nie skończyło.
- Sasuke, spędzam z nią ostatni dzień jako Baku. Nie wiem, czy będzie chciała mnie znać jako Naruto. - Odpowiada wściekły. - Kiedy zacząłem się z nią spotykać, nie wiedziałem, że jest córką Unmo.
- Nie unoś się tak. - Uchiha patrzy na niego pustym wzrokiem.
- Idę. Jutro wstańcie wcześniej, obmyślimy jakiś plan. Nara. - Nie obrzuciwszy nas spojrzeniem wychodzi z pokoju. Wszyscy oddychamy z ulgą i patrzymy na siebie z osobna.
- Odpieprzyło mu. - Jako pierwszy odzywa się Sasuke.
- Wydaje mi się, że on naprawdę coś do niej czuje. - Dodaje Ino.
- To jest w cholerę niepokojące. - Mówię od siebie.
- A co jak w trakcie walki mu odjebie i nas zdradzi?
- Sasuke, nie przesadzaj. - Wzdycham.
- Nie zrobiłby tego. - Wtóruje mi blondynka.
- To Naruto. Zapomniałyście, że to nieprzewidywalny ninja numer jeden? - Przypomina. Patrzymy na siebie z Ino z lekkim strachem.
- Chyba nie przeszło nam to przez myśl. - Przełykam wielką gulę w gardle.
- No nie... - Ino wzdycha patrząc na mnie. Zakrywa twarz przecierając ją dłońmi.
- Chodźcie, poczekamy na Kakashiego u mnie. - Sasuke podnosi się z wyra.
- Tak, trzeba mu przekazać co wiemy. - Przytakuje Ino.
To wszystko jest tak skomplikowane. Cholera, czy ona musiała się przypałętać?

Perspektywa Naruto:

- Widzimy się jutro? - Pytam lekko napierając na nią ciałem. Opiera się o ścianę na tyle domu.
- Nie mogę jutro skarbie. - Wzdycha niepocieszona. - Mama zabiera mnie na jakieś zakupy, a później robimy sobie babski wieczór.
- To nic. - Uśmiecham się i całuję w policzek. - Myślę, że wytrzymam. - Nie ruszę bez pożegnania. Postanowiłem, że kiedy skończymy rozbijać szajkę pójdę do niej i wszystko wytłumaczę.
- Będziesz musiał kochanie. - Teraz to ona całuje mnie w policzek.
- Będę tęsknił. - Przyznaję szczerze. Dziewczyna uśmiecha się tak uroczo.
- Niczego innego od ciebie nie wymagam. - Satomi przekłada ręce i mocno mnie obejmuje.
- Mmm, uwielbiam twój zapach. - Mruczy w mój tors.
Uśmiecham się i mocniej wtulam w dziewczynę. Chowam głowę w jej szyję. Nie muszę za bardzo się wysilać, bo jest ode mnie tylko nieco niższa. Uśmiecham się i zasysam czułą skórę na szyi. Satomi od razu parska śmiechem.
- Ej!
- Co? - Pytam niewinnie.
- Miałeś już dziś tego nie robić. - Śmieje się.
- Ostatnia pamiątka po mnie. - Z powrotem chowam głowę między jej ramieniem, a szyją.
- Zostawiłeś ich dziś wystarczająco. - Oznajmia. - Nie uważasz skarbie?
- Nie mogłem się powstrzymać. Za bardzo mnie nakręcasz skarbie. - Przyznaję.
- No cóż, w końcu niezła babka ze mnie co?
Wybucham śmiechem.
- Najlepsza.
Dziewczyna odsuwa się ode mnie i bez ostrzeżenia zaczyna pocałunek. Przygryza moją dolną wargę prosząc o dostęp, który od razu udzielam. Z uśmiechem oddaję każdą jej pieszczotę. Mocniej przyciskam ją do ściany i przesuwam dłonie na jej pośladki, które ściskam. Z jej ust wydobywa się cichy pomruk zadowolenia. Zaplata ręce na moim karku i mocno ciąga za moje włosy.
- Może wejdziesz? - Pyta między pocałunkami.
- Myślę, że starczy wrażeń jak na dziś. - Uśmiecham się i mocniej ściskam jej pupę.
- Nie rób tak, bo wejdziesz, czy tego chcesz czy nie. - Ostrzega.
Przenoszę dłonie na jej twarz i pogłębiam tym samym nasz pocałunek.
- Muszę iść. - Mówię odrywając się od dziewczyny. Widzę, że jest niezadowolona.
- Serio?
- Mhm. Zobaczymy się po jutrze.
- Nie wiem jak wytrzymam. Uzależniłam się od ciebie. - Jej uśmiech i wzrok strasznie mnie teraz kokietują.
- Dasz radę. - Całuję ją w policzek i odsuwam się jak najdalej.
- No dobra. - Wzdycha.
- Do zobaczenia Satomi.
- Pa kociaku. Myśl o mnie.
- Na pewno. - Z uśmiechem odwracam się i idę w kierunku hotelu.
Ten dzień mogę zaliczyć do udanych, oprócz drobnych komplikacji, ale nie biorę ich pod uwagę. Cholera, tak dobrze mi z tą dziewczyną. Przy niej zapominam o Bożym świecie, co nie powiem, że nie, ale trochę mnie przeraża. Przez nią, prawie dziś zapomniałem, po co do niej przyszedłem.
- Narutooo.
- Coś się stało Kyuu?
- Przestań o niej myśleć.
- I ty przeciw mnie?
- Nie. Musisz na nią uważać szczeniaku. - Warczy.
- Znów zaczynasz? Myślałem, że jest już okej. - Burczę cicho.
- Po prostu mnie wkurzyłeś.
- Chyba nie tylko ciebie. - Prycham.
- Myślisz o swojej drużynie?
- Ta.
- Wiesz, że mają rację? - Zaskakuje mnie.
- Niby w czym? - Pytam oburzony.
- Bo doskonale wiesz, że kiedy dowiedziałeś się, że to córka Unmo powinieneś się odciąć. Wkurzasz się, bo o tym wiesz.
- Dlaczego wszyscy mówią mi to samo?
- Bo jesteś głupi. - Warczy.
- Przecież nie zdradzę wioski do cholery!
- Tak myślisz? Tracisz przy niej głowę. To niedobrze Naruto.
- A kto by nie tracił? Jest piękna, to nic dziwnego. - Bronię się.
- Zaangażowałeś się emocjonalnie. - Warczy.
- I co z tego?
- Musisz wybrać. Albo wioska albo ona.
- Od kiedy mi doradzasz? Nie jesteś taki Kurama. - Wypominam i widzę, że go zdenerwowałem.
- Od kiedy robisz głupoty!
- A co jeśli wybiorę ją? - Pytam teoretycznie i widzę dziwny błysk w jego oku.
- Wtedy zostaniesz zdrajcą. Stracisz wszystkich. Nawet Ino, a o Sakurze już nie wspomnę. - Warczy.
- Nie zrobię tego Kyuu. - Wzdycham z uśmiechem. - Dobrze wiesz, że nie zdradzę wioski.
- Chociaż nie lubię ludzi, dobrze to od ciebie słyszeć. - Prycha.
- Kyuu, nie pojebało mnie aż tak. - Śmieję się i wchodzę prosto do hotelu.
Zmierzam holem i powoli mierzę do swojego pokoju.
- Co ty tu jeszcze robisz? - Uśmiecham się widząc, jak dziewczyna wychodzi z pokoju Sasuke i mistrza.


~.~

Hej misie! Przepraszamy, że rozdział dopiero o tej porze, ale miałyśmy dziś ciężki dzień w samych rozjazdach, dlatego wstawiamy teraz. Liczymy na Wasze opinie! Hope you like it! Patty&Paula

3 komentarze:

  1. Jejciu rozdzial boski! Ahh ta akcja Naruto z Sakura, w koncu zacznie sie cos dziac pomiedzy nimi choc Naru za bardzo sie zaagazowal zwiazek z ta Satomi. No coz zycze weny i nie moge siesie doczekac next 😁😁

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję że akcje pomiędzy Naruto a Sakura beda coraz lepsze bo ciekawie się zapowiada . Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super notka czyżby Sakurcia byla zazdrosna czuje ze zapowiada się ciekawie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń