środa, 14 marca 2018

#31 Rozdział


Powoli otwieram bolące oczy, staram się unieść powieki, ale wydają się ważyć co najmniej tonę. Od razu czuję, że leżę na czymś miękkim i na pewno nie jest to podłoga, na której niedawno było moje ciało. Udaje mi się otworzyć oczy i nie umyka mojej uwadze to, że znajduję się w pomieszczeniu, gdzie panuje ciemność. To niemożliwe, żeby była wciąż noc, prawda? Próbuję unieść do góry dłoń, ale skutkuje to bólem w całym ciele, dlatego z tego rezygnuję i ciężko wzdycham. Z ogromną trudnością udaje mi się przekręcić głowę w lewą stronę, ale dzięki temu dostrzegam, że okna są zasłonięte przez rolety, które nie wpuszczają do środka prawie żadnego światła. Próbuję sobie cokolwiek przypomnieć, ale jak na razie w głowie mam pustkę, nawet nie pamiętam jak dotarłam tutaj, gdzie teraz jestem. To na pewno nie mój pokój. Obstawiam, że leżę u Naruto na łóżku. Po chwili, kiedy zaczynam przyzwyczajać się do sytuacji, w której się znalazłam, zaczynam słyszeć dźwięk wody odbijającej się o brodzik w łazience. Próbuję się na tym skupić i bardziej wytężam słuch. Przymykam oczy, żeby lepiej się skoncentrować, co jak się okazuje jest pomocne. Teraz dociera do mnie znacznie więcej i nie mogę powstrzymać uśmiechu, który pojawia się na moich ustach. Kilka tygodni temu byłoby to dla mnie niedorzeczne, żebym mogła mieć wyostrzone zmysły. Słyszę każdą kroplę wody, która spada i z łatwością mogłabym je policzyć. Do moich uszu dociera przyśpieszony oddech, szybsze bicie serca i dźwięk wypuszczanego powietrza z ust jakby z ulgą. To wszystko wydaje się takie niemożliwe, a jednak. Teraz dostrzegam znacznie więcej i zaczyna mi się to podobać, nawet bardzo. Próbuję usłyszeć jeszcze więcej, ale mój słuch powraca do normalności. Nie umiem jeszcze nad tym panować, ale mam nadzieję, że szybko się tego nauczę. Sięgam powolutku lewą dłonią do mojej głowy, którą delikatnie masuję. Mam wrażenie, że po moim ciele przejechała ciężarówka, a do tego boli mnie jeszcze głowa, zapowiada się cudowny dzień. Przypominam sobie urywki z wczorajszego wieczoru. Małe pomieszczenie, przemiana, ból, brzydkie zachowanie wobec Naru, zemdlenie, pobudka i na koniec niesamowite szczęście i dziwne spełnienie. Nie pamiętam mojego początkowego zachowania po przemianie, ale wiem, że byłam pełna agresji i wściekłości. To mi się nie podobało. Potem zobaczyłam błękitne światełko, które przywróciło mi całkowitą świadomość. Fajnie zobaczyć Naru z perspektywy wilka, wszystko co czułam było bardzo wzmocnione. Mogę wyczuć czyjąś aurę i może to wydawać się śmieszne, ale wygląda to mniej więcej tak, że osoba, na którą patrzę emanuje kolorem. Dzięki temu wiem jakie ktoś ma do mnie nastawienie, co jest pomocne. Mój chłopak wczoraj świecił na zgniło zielony kolor, odebrałam to tak, że był wykończony. Oprócz tego przebijało się trochę żółtego i bardzo dużo błękitnego. Te kolory pojawiały się wtedy, kiedy blondyn na mnie patrzył i wiedziałam, że oznacza to troskę, miłość i szczęście. Będąc wilkiem czułam satysfakcję, siłę i przede wszystkim czułam się pełna. Niczego już teraz mi nie brakuje, element, którego nie było przez długi czas wrócił na miejsce. To świetne, że w końcu jestem sobą.
- Hej, długo już nie śpisz? - Słyszę prawie szept.
Nawet nie zauważyłam, kiedy Naru wszedł do sypialni i położył się obok mnie na łóżko. Przekręcam głowę z mniejszym trudem niż wcześniej w prawą stronę, skąd dochodzi głos. Chłopak ma zatroskane spojrzenie, a ja delikatnie się do niego uśmiecham, żeby wiedział, że jest dobrze.
- Hej. - Nie poznaję własnego głosu, który jest słaby i cichy. - Nawet nie wiem ile już tak leżę.
Naruto zbliża dłoń do mojej twarzy, z której delikatnie odgarnia zabłąkane kosmyki włosów. Robi to z taką czułością i ostrożnością, jakby bał się, że jak mocniej mnie dotknie to się rozpadnę na małe kawałeczki. Opuszkami ciepłych palców gładzi skórę na moim policzku.
- Trochę mnie przestraszyłaś. - Zaczyna patrząc mi w oczy. - Zemdlałaś w trakcie przemiany w wilka, a później jeszcze raz, kiedy wracałaś do formy człowieka. Próbowałem cię dobudzić, ale nawet nie reagowałaś. - Wzdycha kręcąc do siebie głową, jakby próbował odgonić jakąś myśl. - Jak się czujesz?
- Psychicznie czy fizycznie? - Szerzej się uśmiecham.
- To i to. - Unosi delikatnie prawy kącik ust.
- Z psychiką jest świetnie. Przeszkadza mi tylko to, że nie mogę się ruszać, bo wszystko mnie boli. - Odpowiadam szczerze.
- Niedługo powinno przejść. Chcesz jakieś tabletki przeciwbólowe? Zazwyczaj po przemianie trzeba się rozruszać.
- Tabletka by pomogła, bo oprócz tego boli mnie głowa.
- Zaraz coś ci przyniosę. - Uśmiecha się i składa delikatnego całusa na moim czole.
- Dziękuję. Jak inni spędzają dzień po przemianie?
- Saki zawsze leży, nieważne gdzie. Trzeba jej wszystko podstawiać pod nos, myślę, że to bardziej lenistwo i wymówka niż prawdziwe skutki po przemianie. - Uśmiecha się. - Ino i Sasuke rano biegają i potem z tego co mówią czują się świetnie. Jeżeli chodzi o dodatkowe osoby w naszym domu, wszyscy są już na nogach.
- A jak ty się czujesz?
Naru jako jedyny został w człowieczej formie podczas pełni, a z tego co wiem skutki na drugi dzień są gorsze niż po przemianie. Zauważam krople potu, które formują się powoli na jego czole i grymas bólu na twarzy. Chłopak próbuje ukryć to w jakim stanie się znajduje, ale zbyt dobrze mu to nie wychodzi.
- Bywało lepiej, ale nie narzekam. - Odpowiada, wymuszając na twarzy sztuczny uśmiech.
- To ja powinnam się tobą zająć. Tak jak ty zająłeś się mną.
Unoszę dłoń, którą układam na ciepły policzek chłopaka i wpatruję się w jego oczy, które przymyka, kiedy wyczuwa dotyk. Drugą układam na karku i go do siebie przyciągam. Naru wtula nos w zagłębienie mojej szyi i ciężko wzdycha. Obejmuję go tak mocno jak jestem w stanie i cieszę się z jego tak bliskiej obecności. Czuję usta chłopaka, które subtelnie muskają wrażliwą skórę na szyi, wysyłając w ten sposób przyjemne dreszcze wzdłuż kręgosłupa.
- Zrobiłem to z przyjemnością i nie mam nic przeciwko, żeby dalej się tobą zajmować. - Mruczy w szyję.
- Bardzo boli?
- Prawie w ogóle, kiedy z tobą jestem.
Uśmiecham się na jego odpowiedź, ale wiem, że kłamie. Może gdyby nie leżał tak blisko mnie bym mu uwierzyła, ale wyczuwam jak ciało Naru się spina i drży, kiedy nadchodzi fala bólu.
- Jesteś czarujący, ale wiem, że to nieprawda.
Drapię paznokciami kark chłopaka, a on cicho mruczy w odpowiedzi i chociaż trochę się odpręża. Staram się ignorować fakt, że leży na mnie prawie nagi, ma na sobie tylko szorty, nic poza tym.
- Mmm. - Cichutko mruczy na co się uśmiecham.
- Przyjemnie?
- Mhm. Nie przestawaj. - Mamrocze w moją szyję.
- Skoro dzisiaj mamy leniwy dzień, co ty na to, żeby rozłożyć w salonie kanapę, zebrać się w kupkę i obejrzeć jakiś film? - Proponuję.
- Pod warunkiem, że będę tylko ja, ty, Saki, Ino i Sasuke.
- I Jake. - Bardziej pytam niż stwierdzam.
Zaczynam się denerwować przez czekanie na jego reakcję. Chłopak wzdycha i przez chwilę milczy.
- I Jake. - Odpowiada.
- Naprawdę? Zgadzasz się?
- Mhm.
- Mam pytanie.
- Mhm?
- Jak znalazłam się w twoim pokoju? I nie zrozum mnie źle, ale dlaczego akurat w twoim, a nie moim?
- Po przemianie cię tutaj przyniosłem, bo jak mówiłem, zemdlałaś. - Odpowiada. - Chciałem mieć cię blisko siebie, żeby nic ci się nie stało.
Mam jeszcze większe wyrzuty sumienia niż wcześniej. Naru się o mnie troszczy, a ja go okropnie potraktowałam. Nie powinnam obwiniać Uzumakiego i na niego krzyczeć, żeby rozładować frustrację i złość spowodowaną bólem, który w tamtej chwili odczuwałam. Chłopak unosi twarz jakby wyczuł, że coś jest nie tak i skanuje wzrokiem moją ze skupieniem i poważną miną.
- Co jest?
- Nic. - Próbuję się uśmiechnąć.
- Nie oszukuj mnie, księżniczko. Wiem, że coś jest nie tak. Zapomniałaś, że jesteśmy połączeni?
Na jego usta wkrada się delikatny uśmiech. W oczach Naru dostrzegam troskę i zdezorientowanie. Wzdycham i przymykam na chwilę oczy.
- Jest mi głupio, że wczoraj na ciebie krzyczałam. Nie miałam tego na myśli, naprawdę. Przepraszam, kochanie.
- Hej. - Układa dłoń na lewym policzku i delikatnie gładzi go kciukiem. - Nie gniewam się. Wiem, że cierpiałaś i chciałaś to z siebie wyrzucić, a tylko ja tam z tobą byłem. To nic takiego, nie przejmuj się, okay?
- To nie zmienia faktu, że...
Nie dokańczam zdania, bo Naru delikatnie przykłada swoje usta do moich. Nie rusza nimi, są tylko ze sobą zetknięte, ale to wystarcza, żebym w podbrzuszu poczuła mrowienie, a na policzkach dziwny gorąc.
- Shh temat zakończony. Nie chcę, żebyś do niego wracała, rozumiesz? - Pyta odsuwając twarz od mojej.
- Okay. - Odpowiadam niechętnie.
- Nie gniewam się, księżniczko. - Powtarza, żebym w końcu mu uwierzyła. - Masz ochotę coś zjeść?
- Chcę chyba jeszcze trochę poleżeć. - Grymaszę.
- Pani Emma zrobiła specjalnie dla ciebie naleśniki. - Próbuje mnie przekonać.
- Było tak od razu, na naleśniki zawsze mam ochotę.
Naru się uśmiecha widząc moją ekscytację związaną ze słowem ''naleśniki''.
- Chcesz się najpierw przebrać?
Zrzucam z siebie Naru, który jest zdezorientowany moim zachowaniem i uważnie przygląda się mojemu każdemu ruchowi. Unoszę do góry kołdrę, żeby zobaczyć, czy jestem w cokolwiek ubrana. Marszczę brwi, kiedy widzę na sobie czarną bluzę Naru, a fakt, że mam nawet majtki sprawia, że na moje usta wkrada się mały uśmiech. Przykrywam się z powrotem kołdrą i dłońmi zakrywam usta, żeby zatrzymać chichot.
- Nawet mnie ubrałeś? - Pytam z niedowierzaniem.
- Miałem pozwolić ci spać nago, żebyś potem jak się obudzisz powiedziała, że jestem zbokiem? Nah wolałem cię ubrać, tak na wszelki wypadek. - Mówi z uśmiechem.
- Pójdę do sypialni się przebrać, ale bluzę zatrzymuję.
- Miałem zamiar ją ubrać. - Podnosi usta w zadziorny sposób.
- Przykro mi kochanie, ale ją pożyczam. - Wzruszam ramionami. - Albo nie, po głębszym przemyśleniu myślę, że ją sobie ukradnę.
- Wykorzystujesz sytuację, że dzisiaj jestem dla ciebie dobry i wiesz, że się na to zgodzę. - Kręci z rozbawieniem głową.
- To tylko bluza, nie rób z tego wielkiej sprawy.
- To moja ulubiona bluza, więc to jest wielka sprawa. - Odpowiada.
- Teraz już moja. - Posyłam mu słodki uśmiech.
- Chyba w tej sprawie z tobą nie wygram. - Wzdycha.
- Więc się poddaj, skoro wiesz, że przegrasz.
- Okay, weź ją sobie.
- Kocham cię. - Wypalam.
Nie chcę, żeby Naru czuł się niezręcznie i miał wrażenie, że oczekuję, żeby cokolwiek na to odpowiedział. Tylko raz wyrzucił z siebie te słowa, kiedy byłam pijana i w ogóle mi to nie przeszkadza. Wiem, że dopiero oswaja się z tą sytuacją, nigdy nie był w związku, ale jak na razie świetnie sobie radzi. Nie chcę psuć sytuacji przez te dwa słowa, dlatego zanim zdąży coś powiedzieć i przyswoić sobie to co usłyszał, zmieniam temat.
- Jak podobała ci się moja wilcza forma? Prawda, że jestem urocza? - Uśmiecham się znacząco, unosząc przy tym jedną brew do góry.
- Powiem ci tajemnicę. - Przysuwa się do mojego ucha. - Jesteś wyjątkowa. Jeszcze nigdy w życiu nie widziałem tak pięknej alfy. - Szepcze.
- Mówisz tak, bo chcesz mnie uwieść. Przejrzałam twoje plany, Uzumaki.
Staram się utrzymać karcący ton głosu, ale kiedy widzę jego uśmieszek zaczynam sama się uśmiechać.
- Okay bez żartów. Mówię poważnie, twoja wilcza strona jest zachwycająca i jeżeli wszyscy ją zobaczą, zapewniam, że będą pod takim samym wrażeniem jak ja wczoraj. Masz śnieżnobiałe umaszczenie, którego żaden alfa nigdy nie miał, potężną i władczą postawę. Gwarantuję ci, że wprawiasz w zachwyt, a jednocześnie wzbudzasz strach.
Nic nie poradzę na to, że na moich ustach pojawia się tak szeroki uśmiech, który sięga do moich oczu. Sposób w jaki Naru się o mnie wypowiada jest naprawdę słodki i pełen czułości oraz podziwu.
- Zawstydzasz mnie. - Burczę.
- Jesteś słodka i się rumienisz. - Zauważa.
- To przez ciebie.
Próbuję zdjąć jego dłoń z mojego policzka, którą przed chwilą gładził rozgrzaną skórę.
- Wciąż urocza. - Uśmiecha się.
- Dosyć tego, idę zjeść moje naleśniki. Tylko najpierw się przebiorę, możesz poczekać na mnie na korytarzu jak się ubierzesz.
Opieram łokcie na materacu i powoli próbuję podnieść obolałe ciało do siadu. Przy pierwszej próbie się nie udaje, bo nadchodzi ogromna fala przeszywającego bólu, który sprawia, że z powrotem się kładę.
- Cholera. - Syczę przez zaciśnięte zęby.
- Pomóc ci?
- Nie, muszę sama.
Patrzę na Naru stojącego przy łóżku z uśmiechem. Biorę głęboki wdech i zaciskając zęby ponawiam tym razem drugą próbę i z trudnością unoszę się do siadu. To dla mnie powód do szczęścia, bo jestem już w połowie drogi. Ocieram z czoła kropelki potu, które zdążyły się nagromadzić. Nieśpiesznie spuszczam nogi jedna po drugiej na chłodną podłogę i próbuję opanować drżący oddech. Nie zawracam sobie głowy chłopakiem, który przypatruje się mi z uwagą i ciekawością. Mam wrażenie, że czeka aż zrezygnuję i poproszę go o pomoc. Tak łatwo się nie poddam, nie doczeka tego momentu. Biorę głęboki oddech i zaciskam mocno zęby, kiedy wstaję na nogi, podpierając się ręką o szafkę stojącą przy łóżku. To boli, ale znośnie. Prostuję plecy i próbuję zrobić pierwszy krok. Tracę równowagę, ale tylko na chwilę, bo zaraz ją odzyskuję i z uśmiechem idę dalej w kierunku drzwi.
- Całkiem nieźle ci to idzie. - Zauważa z uśmiechem.
- Uznam to za komplement. - Odpowiadam otwierając drzwi.
Wychodzę na korytarz i jestem szczęśliwa, że mogę się normalnie ruszać. Moje ciało boli jakbym przez cały dzień miała wyczerpujący i długi trening na siłowni, a potem miałabym po tym zakwasy. Z tym rodzajem bólu sobie poradzę i cieszy mnie fakt, że idę normalnym, prostym krokiem, a nie jak kaczka. Przy sypialni dostrzegam Alexa i muszę przyznać, że wygląda dobrze. Nie widać po nim zupełnie nic. Na jego twarzy nie dostrzegam żadnego zmęczenia czy grymasu spowodowanego bólem. Chłopak mnie zauważa i z bezczelnym uśmiechem skanuje moje ciało od dołu do góry. Czuję się trochę niekomfortowo i jestem speszona, bo przecież mam na sobie tylko majtki i przydużą bluzę. Przy niefortunnym ruchu mogłaby się trochę podwinąć i ukazać więcej ciała, czego nie chcę. Szare tęczówki zatrzymują się w jednym punkcie i patrzą mi prosto w oczy.
- Dzień dobry. - Jego głos jest odrobinę zachrypnięty.
- Hej. - Odpowiadam.
- Widzę, że nawet po ciężkiej nocy nie dajesz po sobie niczego poznać. - Mówi z uśmiechem. Marszczę brwi, bo zupełnie nie mam pojęcia o co mu chodzi.
- To znaczy?
- Wciąż jesteś piękna i twarda. - Wzrusza ramionami. - Jak na prawdziwą alfę przystało. - Dodaje.
Skłamałabym, gdybym powiedziała, że wiem jak mam się zachować. Nie umiem przyjmować komplementów od nikogo, a zwłaszcza od faceta, z którym nic mnie nie łączy. Cholera, czuję jak moje poliki zaczynają piec, ale próbuję nad tym zapanować. Mam nadzieję, że mi się udaje. Splatam ręce na klatce piersiowej i przybieram obojętny wyraz twarzy, unosząc przy tym wyżej podbródek i prostując nieznacznie plecy. Alex w żadnym wypadku nie może wiedzieć, że jego słowa chociaż w małym stopniu na mnie wpłynęły. Nie zrozumcie mnie źle, ale każda kobieta lubi, kiedy inni mężczyźni ją zauważają i myślą, że jest ładna.
- Czy ty ze mną flirtujesz? - Pytam unosząc do góry brew.
- Myśl o tym cokolwiek chcesz. - Wzrusza ramionami z zadziornym uśmiechem.
Próbuję nie okazać mojego zirytowania jego bezczelną odpowiedzią. Z jednej strony ten chłopak działa mi na nerwy, a z drugiej jego zaczepki sprawiają, że nie mogę odejść bez żadnego słowa. Robię coś niespodziewanego, bo nawet na twarzy Alexa dostrzegam zdziwienie moim zachowaniem, co sprawia, że usta wykrzywiam w pewnym siebie uśmieszku. Staję naprawdę bardzo blisko niego i nie spuszczam wzroku z jego oczu.
- Myślę, że mojemu chłopakowi nie spodobałoby się twoje zachowanie. - Mówię.
Oblizuję spierzchnięte wargi i próbuję się nie uśmiechnąć, kiedy dostrzegam, że chłopak obserwuje moje usta. Jego oddech znacznie przyśpiesza, a klatka piersiowa unosi się i opada w równie szybkim tempie. Nie wiem, czy to wystarczające dowody, ale obawiam się, że Kate miała rację. Podobam się Alexowi i znam spojrzenie w jego oczach. Jest pełne pożądania i frustracji, bo nie może nic z tym zrobić. Postanawiam odsunąć się na bezpieczną odległość, i kiedy to robię oddech szarookiego powoli zaczyna się normować.
- Twoim chłopakiem jest wilkis? - Pyta obojętnie.
Uśmiecham się na jego nieudaną próbę ukrycia ciekawości w głosie.
- Może tak, może nie. - Odpowiadam, kiedy wchodzę do sypialni.
Podchodzę od razu do szafy, wyjmuję z niej czystą bieliznę i krótkie dresowe spodenki. Wchodzę do toalety, od razu wszystko z siebie zdejmuję i staję przed lusterkiem. Nie wyglądam aż tak źle jak myślałam. Co prawda jeżeli ktoś dokładnie się przyjrzy, zauważy zmęczenie na mojej twarzy, głównie przez podkrążone oczy. Ogólnie prezentuję się całkiem nieźle jak na nieprzespaną noc. Przyglądam się znakowi na karku. Księżyc w kształcie rogala, który znajduje się w poziomie prawie świeci na srebrny kolor, a słońce nad nim mieni się na złoto. To wygląda piękniej niż zwykły tatuaż, gdybym nawet chciała nie wiem, czy udałoby mi się narysować tak niesamowity szablon. Księżyc i słońce nie są wypełnione kolorem. Stworzone są z różnych linii, które tworzą delikatne wzorki i się ze sobą przeplatają. Przestaję podziwiać znak i wchodzę do prysznica pod prawie gorącą wodę. Tego właśnie mi było trzeba.

***

Jestem już ubrana, ale na chwilę usiadłam na łóżko, żeby sprawdzić telefon. Stanie w jednym miejscu wciąż obciąża mój kręgosłup, dlatego wolałam oprzeć się o poduszki. Wykręcam znajomy numer z nadzieją, że w końcu będę miała szczęście i ktoś odbierze ten cholerny telefon. Czwarty sygnał... nic, piąty... cisza, szósty... znowu nic. Mam zamiar już odłożyć telefon, ale zostawiam go przy uchu, kiedy słyszę znajomy głos.
- Sakurcia?
- Ciocia? W końcu odebrałaś. - Mówię podekscytowana.
- Przepraszam kochanie, na statku trochę ciężko znaleźć zasięg. - Tłumaczy.
- Martwiłam się. - Przyznaję ścierając pojedynczą łzę.
- Przepraszam słonko, nie chciałam cię martwić. Razem z wujkiem mamy się dobrze i niedługo wracamy, trochę nasz wyjazd się przedłużył.
- Bardzo za wami tęsknię.
- My za tobą też i chcielibyśmy już przy tobie być. Nigdy nie zostawialiśmy cię samej na tak długo. - Słyszę jak głos cioci się łamie.
- Jestem już dużą dziewczynką. - Odpowiadam z rozbawieniem.
- Wiem kochanie, i słyszałam, że świetnie sobie radzisz.
- Tak? Od kogo? - Pytam z uśmiechem.
- Mam swojego ptaszka, który mi donosi. Jak się czujesz słonko? Wczoraj był dla ciebie ważny dzień.
- Było okropnie. - Mówię prawdę. - Bardzo bolało, ale czuję się już lepiej. Mam piękny tatuaż. - Opowiadam podekscytowana. - Jest naprawdę śliczny i jak przyjedziesz to ci go pokażę, nie da się go dokładnie opisać.
- Domyślam się i słysząc po twoim głosie jesteś szczęśliwa.
- Bardzo. Nie mogę się doczekać waszego przyjazdu. - Marudzę. - Bez ciebie i wujka to nie to samo.
- Dasz radę kochanie, jeszcze kilka dni i będziemy z tobą. - Mówi z wyczuwalną czułością w głosie.
- Pamiętaj słoneczko, że jesteś silną, mądrą i piękną kobietą. Nigdy w siebie nie wątp, bo nie masz do tego żadnego powodu. Będziesz świetną królową i tego się trzymaj, nie daj wmówić sobie inaczej, dobrze?
- Dlaczego mam wrażenie, że o wszystkim wiesz?
- To nie wrażenie kochanie, ciocia wie wszystko. Pamiętaj, że cię kochamy.
- Ja też was kocham. - Odpowiadam przez łzy.
Sięgam dłonią na szafkę, żeby wziąć chusteczkę, którą wycieram oczy i nos.
- Nie płacz skarbie, niedługo się zobaczymy. - Udaje twardzielkę.
- Ty też beczysz. - Śmieję się. - Ale to nic, to nie moja wina, że wzruszam się na sam dźwięk twojego głosu. Tak dawno cię nie widziałam.
- Niedługo w końcu będziemy razem, słonko. Teraz muszę już niestety uciekać. Przestań się smucić. Kocham cię myszko.
- Też was kocham. Przekaż to też wujkowi.
- Dobrze, trzymaj się słonko.
- Trzymaj się ciociu. - Odpowiadam zanim się rozłączam.
Ta rozmowa była mi potrzebna, w środku byłam kłębkiem nerwów, bo nie wiedziałam co dzieje się z ciocią i wujkiem. Teraz przynajmniej wiem, że wszystko jest dobrze i w końcu czuję spokój. Pakuję telefon do kieszonki w bluzie, którą ukradłam Naruto. Jest wkładana przez głowę, ma kaptur i to najwygodniejsza rzecz jaką kiedykolwiek miałam w szafie. Powoli wstaję na nogi, biorę chusteczkę higieniczną i wychodzę z pokoju. Wycieram zasmarkany nos, unosząc głowę do góry dostrzegam naprzeciwko siebie zdezorientowanego Naruto. Podchodzi do mnie i układa dłonie na moich policzkach, kciukami ociera resztki łez. Posyłam mu smutny uśmiech.
- Płakałaś? - Pyta z zatroskanym spojrzeniem.
- Trochę. - Przyznaję.
- Coś cię boli? Czułem, że coś jest z tobą nie tak, ale jeszcze do końca nie ogarniam tego przywiązania. - Przyznaje i przyciąga mnie do swojego ciała.
Z chęcią się w niego wtulam i układam twarz w zagłębieniu jego szyi. Wciągam przez nos znajomy zapach, który od wczoraj stał się intensywniejszy, a to przez moje nowe, fajne umiejętności. Nie umiem jeszcze kontrolować słuchu i wzroku, za to zmysł węchu działa lepiej niż kiedykolwiek.
- Rozmawiałam z ciocią. - Mamroczę w jego szyję.
- I dlatego płakałaś? Coś się stało?
Chłopak delikatnie się odsuwa, żeby widzieć moją twarz. Jego brwi są ściągnięte i widać, że się niepokoi.
- Nie, tylko za nimi tęsknię. Ciocia przez długi czas nie odbierała moich telefonów i byłam trochę zaniepokojona. - Przyznaję.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?
- Nie chciałam stwarzać nowych problemów, sam przyznaj, że ostatnio było ich sporo. - Wzruszam ramionami.
- To nie zmienia faktu, że chcę wiedzieć co się z tobą dzieje. - Opuszkami palców delikatnie gładzi mój policzek. - Jesteś moją dziewczyną, chcę wiedzieć co jest nie tak, żeby spróbować ci pomóc. Chcę, żebyś była szczęśliwa, a nie smutna.
- Teraz jest już dobrze. - Zapewniam go. - Jestem szczęśliwa. Mam wspaniałego chłopaka, świetnych przyjaciół, a ciocia z wujkiem niedługo wracają. Czego więcej mi potrzeba? - Pytam z uśmiechem.
- Dobrego śniadania. - Odpowiada poważnie.
Chichoczę na jego odpowiedź i splatam swoje palce z jego, kiedy dostrzegam wyciągniętą dłoń w moją stronę. Jest ciepła, gładka i milutka w dotyku.
- Widzisz, masz tyle bluz w szafie, a nie chciałeś dać mi tej jednej. - Zauważam.
Naru ma na sobie czarne, długie, dresowe spodnie, koszulkę tego samego koloru i czerwoną, rozpinaną bluzę. Ta też jest ładna i wygląda na wygodną. Może tą też uda mi się w przyszłości ukraść? Chłopak z uśmiechem kręci głową.
- Dostałaś ją? - Kiwam głową na potwierdzenie. - Więc dlaczego wciąż narzekasz? Odpuść sobie.
- Chyba tobie. - Prycham.
- Dorze, cokolwiek co sprawi, że poczujesz się lepiej kochanie. - Puszcza do mnie oczko.
- Przysięgam, czasami jesteś tak irytujący, że mam ochotę walnąć cię w jaja.
- Ostre słowa z tak słodkich ust. - Śmieje się ze mnie.
- Ugh miałeś mnie dzisiaj nie denerwować.
- Naprawdę? Kiedy tak powiedziałem? - Pyta z udawanym szokiem.
- Nieważne. - Odpowiadam ciągnąc go do kuchni.
Uśmiecham się na widok, który zastaję. Przy stole siedzi roześmiana Ino, która żywo prowadzi rozmowę z Sasuke. Chłopak też wydaje się być pobudzony i szczęśliwy. Ten piękny obrazek psuje kochana Saki. Siedzi zgarbiona z głową podpartą o jedną dłoń i mozolnie przeżuwa jedzenie, które ma w buzi. W drugiej ręce ledwo trzyma widelec, a jej oczy są prawie zamknięte. Decyduję się, że usiądę obok niej, nie zwracając uwagi na mojego chłopaka, który burczy coś pod nosem o tym, że go zostawiam, a on musi siedzieć po drugiej stronie stołu sam. Moja kochana przyjaciółka jest jak w jakimś transie i nawet mnie nie zauważa.
- Hej Sakurcia. - Wita się ze mną Ino. - Jak się czujesz?
- Lepiej. - Odpowiadam z uśmiechem. - Co nie zmienia faktu, że kilka godzin temu było okropnie.
- Tak jest tylko w pełnie. - Tłumaczy blondynka. - Kiedy przemieniasz się z własnej woli, odczuwasz ból tylko podczas przemiany i trwa on zaledwie pięć może dziesięć sekund. Zależy od tego jak szybko potrafisz się przemienić. Najfajniejsze jest to, że kiedy wracasz do człowieczej formy, nie odczuwasz bólu takiego jak dzisiaj.
- Mój rekord to pięć sekund. Dalej staram się go skrócić, ale na razie mi nie wychodzi. - Odzywa się milcząca Saki. - Hej, tak w ogóle. - Dopowiada z uśmiechem, kiedy na mnie spogląda.
- Dobrze się czujesz? - Pytam.
Dziewczyna wzrusza ramionami, ale posyła mi subtelny uśmiech.
- To chyba ja powinnam zadać to pytanie tobie. Ja jestem już przyzwyczajona, a to był twój pierwszy raz. Jakkolwiek dziwnie to brzmi. - Sugestywnie porusza brwiami.
- Mówiłam już Ino, że jest dobrze. - Odpowiadam.
Patrzę na stół, na który przed chwilą został postawiony talerz z naleśnikami. Spoglądam w górę na panią Emmę, która serdecznie się uśmiecha. Odwzajemniam ten gest.
- Dziękuję.
- Życzę smacznego. - Mówi zanim odchodzi do kuchenki, żeby wrócić do swoich obowiązków.
- Jak podobają ci się nowe zdolności? - Pyta Sasuke.
Przeżuwam w buzi kawałek naleśnika, zwlekając z odpowiedzią. Mogliby dać mi zjeść w spokoju, chociaż raz w życiu. Jestem taka głodna.
- Nie umiem nad tym panować. Dzisiaj słyszałam różne rzeczy, których wcześniej nie byłabym w stanie usłyszeć, a potem wszystko się nagle wyciszyło i powróciło do normalności. Węch jest wyostrzony przez cały czas i to mi się podoba. Wzrok jest najfajniejszy, bo wcześniej byłam trochę ślepa, a teraz wszystko widzę wyraźniej niż kiedykolwiek. - Tłumaczę i między kęsami jedzenia dostrzegam jak moi przyjaciele głupawo się uśmiechają.
- Wzrok jest najfajniejszy w nocy. Wszystko widzisz i nic ci nie umknie, każdą sylwetkę, każdy ruch, każdy cień. Dosłownie wszystko. - Mówi podekscytowana Saki.
- Jakie wrażenia po wczorajszym młotku?
Naru wyraźnie jest niezadowolony z przezwiska, które dostał od Sasuke, bo groźnie na niego patrzy.
- Masz zdjęcie? Pamiętasz, że miałeś mi przesłać zdjęcie, prawda? - Odzywa się Saki. Dziewczyna spogląda na Uzumakiego, a on z rozbawieniem kręci głową.
- Nie zrobiłem żadnego pieprzonego zdjęcia. Mówiłem ci, że go nie zrobię.
- Nie tak się umawialiśmy. Miało być zdjęcie! - Unosi zirytowana głos.
W tym towarzystwie tylko ja siedzę zdezorientowana, bo nie wiem o co im chodzi. Skaczę rozbieganym spojrzeniem po każdym z przyjaciół, w nadziei, że może zaraz się dowiem.
- Na nic się z tobą nie umawiałem. Przepraszam, że wczoraj nie byłem w pieprzonym stanie, żeby wyjąć telefon i zrobić jej, kurwa, zdjęcie. - Mówi oburzony.
- Saki chciała moje zdjęcie? - Pytam z rozbawieniem.
- Chciałam zobaczyć jak wyglądasz. - Mamrocze pod nosem.
- Przecież zobaczysz, prawdopodobnie nie raz. - Odpowiadam.
- Ale chciałam teraz, jestem niecierpliwa i ciekawa.
- Jakoś wytrzymasz.
Posyłam jej szeroki uśmiech, a ona tylko wzdycha i wpycha do buzi kolejny kawałek jedzenia.
- Hej, wpadłam dzisiaj na świetny pomysł. - Zaczynam, zdobywając ich uwagę. - Pomyślałam, że fajnie by było zamówić pizze, otworzyć wino, rozłożyć się na kanapie w salonie i wspólnie obejrzeć jakiś dobry film. Co wy na to?
- Tam gdzie wino i ty, tam i ja. - Mlaska Saki.
- Właściwie myślałam o tym samym. - Odpowiada Ino.
- A nie przeszkadzałoby wam, gdybym zaprosiła też Jake'a?
Moi przyjaciele po sobie spoglądają, ale po chwili spojrzenie każdego z nich ląduje na Naru, który spokojnie konsumuje posiłek z pochyloną głową. Chyba po chwili się orientuje, że coś jest nie tak i podnosi zdezorientowane spojrzenie.
- Co znowu do cholery? Dlaczego się gapicie?
- On nie ma nic przeciwko. - Tłumaczę.
- Poważnie? - Pyta Sasuke.
- Jeżeli Sakura czegoś chce, lepiej jej to dać. - Naru wzrusza ramionami i wraca do jedzenia. Przyjaciele wybuchają śmiechem.
- Sakura dosłownie cię okiełznała. Jesteś na jej łasce, stary. - Śmieje się Sasuke. - Potulny jak baranek.
- Jeszcze słowo. - Warczy. - Kochanie, powiedz mu, że to nieprawda. - Patrzy na mnie, czekając aż coś zrobię w tej sprawie.
- Umm macie jakieś pomysły, co chcemy dzisiaj obejrzeć?
Zmieniam temat, żeby wywinąć się od odpowiedzi, bo na pewno nie spodobałaby się ona Naru. Prawda jest taka, że zrobiłby dla mnie prawie wszystko bez mrugnięcia okiem, jeżeli nie jest uległy, nie wiem jak inaczej mogę to nazwać.
- Chcę horror. - Odpowiada Saki.
- Ja też. - Wtóruje jej Sasuke i przybijają sobie piątki.
- W tym jednym się zgadzamy. - Marudzi Uzumaki.
- Czyli przegłosowane, nawet jakbyśmy wybrały coś innego to byśmy przegrały. - Mówię do Ino.
- A Jake? - Pyta blondynka.
- Ten cwel też będzie chciał horror. Uwielbia działać mi na nerwy. - Wzdycham.
- O której spotkanie z Radą? - Odzywa się Sasuke.
- Jakoś niedługo. - Naru wzrusza ramionami.
- Najpierw przeżyjemy spotkanie z Radą, a później zrelaksujemy się przed telewizorem. Idealny wieczór. - Mówię szczęśliwa.
- Jak to ''przeżyjemy''? - Zauważa jak zwykle spostrzegawcza Ino.
- Nie mówiłam wam? - Marszczę brwi. - Może faktycznie nic nie wspomniałam. Dzisiaj powiem Radzie kto wchodzi w mój krąg.
Saki krztusi się jedzeniem, a ja klepię ją w plecy jakby miało jej to pomóc.
- Poważnie? - Pyta zdezorientowana i zaskoczona Ino.
- Mhm. - Wkładam kawałek naleśnika do ust.
- Nie chcesz tego przemyśleć? Nie to, żebym namawiał cię do zmiany zdania, ale to poważna decyzja. Powinnaś mieć w kręgu zaufane osoby, takie na które będziesz mogła zawsze liczyć. Poza tym, ten ktoś musi sobie na to zasłużyć, bo od momentu, kiedy zostanie członkiem kręgu, będzie podlegał tylko tobie i nikomu innemu. To poważna sprawa. - Tłumaczy Sasuke.
- No zobacz, brzmi jak wy. - Wzruszam ramionami.
- Dla mnie brzmi świetnie. - Chrypie Saki. - W końcu wolna od pierników.
- Saki! - Karci ją siostra.
- A ty kochanie? Ciebie też mogę wciągnąć do kręgu?
- Bardzo miło, że o mnie myślisz księżniczko, ale nie. Ja mogę pełnić tylko jedną funkcję, twojego strażnika. - Puszcza do mnie oczko.
- To muszę znaleźć jeszcze dwie osoby. - Wzdycham.
- Chyba trzy, jest nas tylko troje. - Sasuke zauważa marszcząc brwi.
- A kto powiedział, że nie mam już na oku jednej osoby? - Uśmiecham się tajemniczo.
- Czy to osoba o której myślę? - Pyta Saki.
- Prawdopodobnie tak. - Odpowiadam z uśmiechem.
- Fajnie, należy się jej.
Saki przyznaje z zaczepnym uśmieszkiem, bo ona jako jedyna wie, że chodzi o Kate.
- Czy też możemy wiedzieć o kim mówicie? - Pyta Naru.
- Nie kochanie, to zostanie tajemnicą. Zobaczycie na spotkaniu, nie bądźcie niecierpliwi. - Odpowiadam.
- Sakurcia opisz mi się. Chcę przynajmniej wyobrazić sobie jak wyglądasz. - Marudzi Saki.
- Ja siebie też nie widziałam, wiem tyle co powiedział mi Naru. Mam śnieżnobiałą sierść.
- Śnieżnobiałą i puchatą. - Wcina Uzumaki.
- Powiedziałeś tylko, że jest śnieżnobiała. - Prycham.
- Poważnie?
- Tak Ino. Poważnie. - Burczy Naruto.
- Tak mi mówił, skoro to potwierdza to musi być prawda. - Wzruszam ramionami.
- Skoro tak, to wyjątkowa cecha. Nie było jeszcze nigdy u władcy takiego umaszczenia. - Zauważa Sasuke.
- Widzisz? A ty mi nie uwierzyłaś i twierdziłaś, że chcę się podlizać.
- Nie zgrywaj teraz ofiary, Uzumaki.
- Nikogo nie zgrywam. Należą mi się przeprosiny. - Zaczepnie się uśmiecha.
- Z pewnością je dostaniesz. - Odpowiadam.
- Tak właśnie myślałem, ale wolałem się upewnić.
- Coś jeszcze? Chcę sobie wyobrazić twój wygląd, więc przesuńcie tą przesyconą podtekstami rozmowę o waszym seksie na dalszy tor. - Mówi zirytowana Saki.
- Gdzie ty widzisz podteksty? Normalna grzeczna rozmowa. - Bronię się.
- Gdybym cię nie znała i tego napaleńca, może bym uwierzyła. Teraz gadaj.
- Jestem duża. - Odpowiadam, a Naru się śmieje. - No co?
- Nie użyłem słowa ''duża''.
- Co to za różnica? - Burczę.
- Taka, że postawna, a duża to dwie różne rzeczy. Chyba ja cię opiszę, bo z twojego opisu wyjdzie zaraz duży pies pasterski. - Śmieje się.
W przypływie chwili biorę w dłoń naleśnika, którym rzucam w Naruto. Na twarzach moich przyjaciół pojawia się szok i zdziwienie, a Uzumaki zaczyna się śmiać. Po chwili bierze mojego biednego naleśnika i go zjada. Moje serce zaciska się na ten widok, bo naprawdę miałam na niego ochotę.
- Wkurzyłeś ją, rzuciła w ciebie naleśnikiem, a ona nigdy nie poświęca od tak swojego jedzenia. To poważna sprawa i radzę ci się powstrzymać od dalszych komentarzy. - Ostrzega go Saki.
- Okay, okay. Przepraszam. - Przestaje się śmiać i próbuje przybrać poważny wyraz twarzy. - Sakura jest śnieżnobiała z puchatym, mięciutkim futerkiem. Ma potężną, piękną i władczą sylwetkę. Jej wygląd, który wzbudza strach i podziw jest mylący, bo kiedy się do niej podejdzie jest potulna jak baranek. - Ostatnią część wyrzuca z szerokim uśmiechem.
- Będę potulna jak baranek, kiedy ugryzę cię w tyłek. - Odgryzam się.
- Czekam na to z przyjemnością. - Odpowiada puszczając do mnie oczko.
W tej chwili mam ogromną chęć, żeby go zabić. Rano było mi go szkoda, teraz myślę, że niepotrzebnie.
- Ugh jesteś taki wkurzający.
- Zawsze do usług.
- Jak zachowała się po przemianie? - Pyta ciekawy Sasuke.
- Na początku chciała mnie zabić, poważnie. Widziałem to w jej oczach, dopiero jak pokazałem Sakurze swoje to jakby do siebie wróciła. - Opowiada.
- To było to błękitne światełko, które widziałam. - Mówię z uśmiechem. - Nie pamiętam co wydarzyło się przed tym. Jedyne co pamiętam to te złe emocje.
- Jakie? - Pyta Ino.
- Coś jak nienawiść, tylko o wiele gorsze. Myślę, że gdybym nie była przywiązana to mogłabym go zabić.
- Myślę, że nawet bez przemiany w wilka masz ochotę go zabić. - Chichocze Saki.
- Masz rację. Dosłownie tak jak teraz. - Mówię z uśmiechem skierowanym do Naruto. Chłopak jedynie kiwa do siebie głową, próbując powstrzymać uśmiech. Jeszcze wiele muszę się nauczyć, ale wiem, że z ich pomocą wszystko będzie dobrze. Tym razem wierzę w to z całych sił i żywię nadzieję, że się nie zawiodę.



~.~


Hej misie! Kolejna notka, piszcie opinie i przygotujcie się na więcej wrażeń. Hope you like it! Paula&Patty

2 komentarze:

  1. Ee no ja chcę więcej!!! Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału!! Życzę weny

    OdpowiedzUsuń