Powoli otwieram bolące
oczy, staram się unieść powieki, ale wydają się ważyć co
najmniej tonę. Od razu czuję, że leżę na czymś miękkim i na
pewno nie jest to podłoga, na której niedawno było moje ciało.
Udaje mi się otworzyć oczy i nie umyka mojej uwadze to, że
znajduję się w pomieszczeniu, gdzie panuje ciemność. To
niemożliwe, żeby była wciąż noc, prawda? Próbuję unieść do
góry dłoń, ale skutkuje to bólem w całym ciele, dlatego z tego
rezygnuję i ciężko wzdycham. Z ogromną trudnością udaje mi się
przekręcić głowę w lewą stronę, ale dzięki temu dostrzegam, że
okna są zasłonięte przez rolety, które nie wpuszczają do środka
prawie żadnego światła. Próbuję sobie cokolwiek przypomnieć,
ale jak na razie w głowie mam pustkę, nawet nie pamiętam jak
dotarłam tutaj, gdzie teraz jestem. To na pewno nie mój pokój.
Obstawiam, że leżę u Naruto na łóżku. Po chwili, kiedy zaczynam
przyzwyczajać się do sytuacji, w której się znalazłam, zaczynam
słyszeć dźwięk wody odbijającej się o brodzik w łazience.
Próbuję się na tym skupić i bardziej wytężam słuch. Przymykam
oczy, żeby lepiej się skoncentrować, co jak się okazuje jest
pomocne. Teraz dociera do mnie znacznie więcej i nie mogę
powstrzymać uśmiechu, który pojawia się na moich ustach. Kilka
tygodni temu byłoby to dla mnie niedorzeczne, żebym mogła mieć
wyostrzone zmysły. Słyszę każdą kroplę wody, która spada i z
łatwością mogłabym je policzyć. Do moich uszu dociera
przyśpieszony oddech, szybsze bicie serca i dźwięk wypuszczanego
powietrza z ust jakby z ulgą. To wszystko wydaje się takie
niemożliwe, a jednak. Teraz dostrzegam znacznie więcej i zaczyna mi
się to podobać, nawet bardzo. Próbuję usłyszeć jeszcze więcej,
ale mój słuch powraca do normalności. Nie umiem jeszcze nad tym
panować, ale mam nadzieję, że szybko się tego nauczę. Sięgam
powolutku lewą dłonią do mojej głowy, którą delikatnie masuję.
Mam wrażenie, że po moim ciele przejechała ciężarówka, a do
tego boli mnie jeszcze głowa, zapowiada się cudowny dzień.
Przypominam sobie urywki z wczorajszego wieczoru. Małe
pomieszczenie, przemiana, ból, brzydkie zachowanie wobec Naru,
zemdlenie, pobudka i na koniec niesamowite szczęście i dziwne
spełnienie. Nie pamiętam mojego początkowego zachowania po
przemianie, ale wiem, że byłam pełna agresji i wściekłości. To
mi się nie podobało. Potem zobaczyłam błękitne światełko,
które przywróciło mi całkowitą świadomość. Fajnie zobaczyć
Naru z perspektywy wilka, wszystko co czułam było bardzo
wzmocnione. Mogę wyczuć czyjąś aurę i może to wydawać się
śmieszne, ale wygląda to mniej więcej tak, że osoba, na którą
patrzę emanuje kolorem. Dzięki temu wiem jakie ktoś ma do mnie
nastawienie, co jest pomocne. Mój chłopak wczoraj świecił na
zgniło zielony kolor, odebrałam to tak, że był wykończony.
Oprócz tego przebijało się trochę żółtego i bardzo dużo
błękitnego. Te kolory pojawiały się wtedy, kiedy blondyn na mnie
patrzył i wiedziałam, że oznacza to troskę, miłość i
szczęście. Będąc wilkiem czułam satysfakcję, siłę i przede
wszystkim czułam się pełna. Niczego już teraz mi nie brakuje,
element, którego nie było przez długi czas wrócił na miejsce. To
świetne, że w końcu jestem sobą.
- Hej, długo już nie
śpisz? - Słyszę prawie szept.
Nawet nie zauważyłam,
kiedy Naru wszedł do sypialni i położył się obok mnie na łóżko.
Przekręcam głowę z mniejszym trudem niż wcześniej w prawą
stronę, skąd dochodzi głos. Chłopak ma zatroskane spojrzenie, a
ja delikatnie się do niego uśmiecham, żeby wiedział, że jest
dobrze.
- Hej. - Nie poznaję
własnego głosu, który jest słaby i cichy. - Nawet nie wiem ile
już tak leżę.
Naruto zbliża dłoń do
mojej twarzy, z której delikatnie odgarnia zabłąkane kosmyki
włosów. Robi to z taką czułością i ostrożnością, jakby bał
się, że jak mocniej mnie dotknie to się rozpadnę na małe
kawałeczki. Opuszkami ciepłych palców gładzi skórę na moim
policzku.
- Trochę mnie
przestraszyłaś. - Zaczyna patrząc mi w oczy. - Zemdlałaś w
trakcie przemiany w wilka, a później jeszcze raz, kiedy wracałaś
do formy człowieka. Próbowałem cię dobudzić, ale nawet nie
reagowałaś. - Wzdycha kręcąc do siebie głową, jakby próbował
odgonić jakąś myśl. - Jak się czujesz?
- Psychicznie czy
fizycznie? - Szerzej się uśmiecham.
- To i to. - Unosi
delikatnie prawy kącik ust.
- Z psychiką jest
świetnie. Przeszkadza mi tylko to, że nie mogę się ruszać, bo
wszystko mnie boli. - Odpowiadam szczerze.
- Niedługo powinno
przejść. Chcesz jakieś tabletki przeciwbólowe? Zazwyczaj po
przemianie trzeba się rozruszać.
- Tabletka by pomogła, bo
oprócz tego boli mnie głowa.
- Zaraz coś ci przyniosę.
- Uśmiecha się i składa delikatnego całusa na moim czole.
- Dziękuję. Jak inni
spędzają dzień po przemianie?
- Saki zawsze leży,
nieważne gdzie. Trzeba jej wszystko podstawiać pod nos, myślę, że
to bardziej lenistwo i wymówka niż prawdziwe skutki po przemianie.
- Uśmiecha się. - Ino i Sasuke rano biegają i potem z tego co
mówią czują się świetnie. Jeżeli chodzi o dodatkowe osoby w
naszym domu, wszyscy są już na nogach.
- A jak ty się czujesz?
Naru jako jedyny został w
człowieczej formie podczas pełni, a z tego co wiem skutki na drugi
dzień są gorsze niż po przemianie. Zauważam krople potu, które
formują się powoli na jego czole i grymas bólu na twarzy. Chłopak
próbuje ukryć to w jakim stanie się znajduje, ale zbyt dobrze mu
to nie wychodzi.
- Bywało lepiej, ale nie
narzekam. - Odpowiada, wymuszając na twarzy sztuczny uśmiech.
- To ja powinnam się tobą
zająć. Tak jak ty zająłeś się mną.
Unoszę dłoń, którą
układam na ciepły policzek chłopaka i wpatruję się w jego oczy,
które przymyka, kiedy wyczuwa dotyk. Drugą układam na karku i go
do siebie przyciągam. Naru wtula nos w zagłębienie mojej szyi i
ciężko wzdycha. Obejmuję go tak mocno jak jestem w stanie i cieszę
się z jego tak bliskiej obecności. Czuję usta chłopaka, które
subtelnie muskają wrażliwą skórę na szyi, wysyłając w ten
sposób przyjemne dreszcze wzdłuż kręgosłupa.
- Zrobiłem to z
przyjemnością i nie mam nic przeciwko, żeby dalej się tobą
zajmować. - Mruczy w szyję.
- Bardzo boli?
- Prawie w ogóle, kiedy z
tobą jestem.
Uśmiecham się na jego
odpowiedź, ale wiem, że kłamie. Może gdyby nie leżał tak blisko
mnie bym mu uwierzyła, ale wyczuwam jak ciało Naru się spina i
drży, kiedy nadchodzi fala bólu.
- Jesteś czarujący, ale
wiem, że to nieprawda.
Drapię paznokciami kark
chłopaka, a on cicho mruczy w odpowiedzi i chociaż trochę się
odpręża. Staram się ignorować fakt, że leży na mnie prawie
nagi, ma na sobie tylko szorty, nic poza tym.
- Mmm. - Cichutko mruczy
na co się uśmiecham.
- Przyjemnie?
- Mhm. Nie przestawaj. -
Mamrocze w moją szyję.
- Skoro dzisiaj mamy
leniwy dzień, co ty na to, żeby rozłożyć w salonie kanapę,
zebrać się w kupkę i obejrzeć jakiś film? - Proponuję.
- Pod warunkiem, że będę
tylko ja, ty, Saki, Ino i Sasuke.
- I Jake. - Bardziej pytam
niż stwierdzam.
Zaczynam się denerwować
przez czekanie na jego reakcję. Chłopak wzdycha i przez chwilę
milczy.
- I Jake. - Odpowiada.
- Naprawdę? Zgadzasz się?
- Mhm.
- Mam pytanie.
- Mhm?
- Jak znalazłam się w
twoim pokoju? I nie zrozum mnie źle, ale dlaczego akurat w twoim, a
nie moim?
- Po przemianie cię tutaj
przyniosłem, bo jak mówiłem, zemdlałaś. - Odpowiada. - Chciałem
mieć cię blisko siebie, żeby nic ci się nie stało.
Mam jeszcze większe
wyrzuty sumienia niż wcześniej. Naru się o mnie troszczy, a ja go
okropnie potraktowałam. Nie powinnam obwiniać Uzumakiego i na niego
krzyczeć, żeby rozładować frustrację i złość spowodowaną
bólem, który w tamtej chwili odczuwałam. Chłopak unosi twarz
jakby wyczuł, że coś jest nie tak i skanuje wzrokiem moją ze
skupieniem i poważną miną.
- Co jest?
- Nic. - Próbuję się
uśmiechnąć.
- Nie oszukuj mnie,
księżniczko. Wiem, że coś jest nie tak. Zapomniałaś, że
jesteśmy połączeni?
Na jego usta wkrada się
delikatny uśmiech. W oczach Naru dostrzegam troskę i
zdezorientowanie. Wzdycham i przymykam na chwilę oczy.
- Jest mi głupio, że
wczoraj na ciebie krzyczałam. Nie miałam tego na myśli, naprawdę.
Przepraszam, kochanie.
- Hej. - Układa dłoń na
lewym policzku i delikatnie gładzi go kciukiem. - Nie gniewam się.
Wiem, że cierpiałaś i chciałaś to z siebie wyrzucić, a tylko ja
tam z tobą byłem. To nic takiego, nie przejmuj się, okay?
- To nie zmienia faktu,
że...
Nie dokańczam zdania, bo
Naru delikatnie przykłada swoje usta do moich. Nie rusza nimi, są
tylko ze sobą zetknięte, ale to wystarcza, żebym w podbrzuszu
poczuła mrowienie, a na policzkach dziwny gorąc.
- Shh temat zakończony.
Nie chcę, żebyś do niego wracała, rozumiesz? - Pyta odsuwając
twarz od mojej.
- Okay. - Odpowiadam
niechętnie.
- Nie gniewam się,
księżniczko. - Powtarza, żebym w końcu mu uwierzyła. - Masz
ochotę coś zjeść?
- Chcę chyba jeszcze
trochę poleżeć. - Grymaszę.
- Pani Emma zrobiła
specjalnie dla ciebie naleśniki. - Próbuje mnie przekonać.
- Było tak od razu, na
naleśniki zawsze mam ochotę.
Naru się uśmiecha widząc
moją ekscytację związaną ze słowem ''naleśniki''.
- Chcesz się najpierw
przebrać?
Zrzucam z siebie Naru,
który jest zdezorientowany moim zachowaniem i uważnie przygląda
się mojemu każdemu ruchowi. Unoszę do góry kołdrę, żeby
zobaczyć, czy jestem w cokolwiek ubrana. Marszczę brwi, kiedy widzę
na sobie czarną bluzę Naru, a fakt, że mam nawet majtki sprawia,
że na moje usta wkrada się mały uśmiech. Przykrywam się z
powrotem kołdrą i dłońmi zakrywam usta, żeby zatrzymać chichot.
- Nawet mnie ubrałeś? -
Pytam z niedowierzaniem.
- Miałem pozwolić ci
spać nago, żebyś potem jak się obudzisz powiedziała, że jestem
zbokiem? Nah wolałem cię ubrać, tak na wszelki wypadek. - Mówi z
uśmiechem.
- Pójdę do sypialni się
przebrać, ale bluzę zatrzymuję.
- Miałem zamiar ją
ubrać. - Podnosi usta w zadziorny sposób.
- Przykro mi kochanie, ale
ją pożyczam. - Wzruszam ramionami. - Albo nie, po głębszym
przemyśleniu myślę, że ją sobie ukradnę.
- Wykorzystujesz sytuację,
że dzisiaj jestem dla ciebie dobry i wiesz, że się na to zgodzę.
- Kręci z rozbawieniem głową.
- To tylko bluza, nie rób
z tego wielkiej sprawy.
- To moja ulubiona
bluza, więc to jest wielka
sprawa. - Odpowiada.
- Teraz już moja. -
Posyłam mu słodki uśmiech.
- Chyba w tej sprawie z
tobą nie wygram. - Wzdycha.
- Więc się poddaj, skoro
wiesz, że przegrasz.
- Okay, weź ją sobie.
- Kocham cię. - Wypalam.
Nie chcę, żeby Naru czuł
się niezręcznie i miał wrażenie, że oczekuję, żeby cokolwiek
na to odpowiedział. Tylko raz wyrzucił z siebie te słowa, kiedy
byłam pijana i w ogóle mi to nie przeszkadza. Wiem, że dopiero
oswaja się z tą sytuacją, nigdy nie był w związku, ale jak na
razie świetnie sobie radzi. Nie chcę psuć sytuacji przez te dwa
słowa, dlatego zanim zdąży coś powiedzieć i przyswoić sobie to
co usłyszał, zmieniam temat.
- Jak podobała ci się
moja wilcza forma? Prawda, że jestem urocza? - Uśmiecham się
znacząco, unosząc przy tym jedną brew do góry.
- Powiem ci tajemnicę. -
Przysuwa się do mojego ucha. - Jesteś wyjątkowa. Jeszcze nigdy w
życiu nie widziałem tak pięknej alfy. - Szepcze.
- Mówisz tak, bo chcesz
mnie uwieść. Przejrzałam twoje plany, Uzumaki.
Staram się utrzymać
karcący ton głosu, ale kiedy widzę jego uśmieszek zaczynam sama
się uśmiechać.
- Okay bez żartów. Mówię
poważnie, twoja wilcza strona jest zachwycająca i jeżeli wszyscy
ją zobaczą, zapewniam, że będą pod takim samym wrażeniem jak ja
wczoraj. Masz śnieżnobiałe umaszczenie, którego żaden alfa nigdy
nie miał, potężną i władczą postawę. Gwarantuję ci, że
wprawiasz w zachwyt, a jednocześnie wzbudzasz strach.
Nic nie poradzę na to, że
na moich ustach pojawia się tak szeroki uśmiech, który sięga do
moich oczu. Sposób w jaki Naru się o mnie wypowiada jest naprawdę
słodki i pełen czułości oraz podziwu.
- Zawstydzasz mnie. -
Burczę.
- Jesteś słodka i się
rumienisz. - Zauważa.
- To przez ciebie.
Próbuję zdjąć jego
dłoń z mojego policzka, którą przed chwilą gładził rozgrzaną
skórę.
- Wciąż urocza. -
Uśmiecha się.
- Dosyć tego, idę zjeść
moje naleśniki. Tylko najpierw się przebiorę, możesz poczekać na
mnie na korytarzu jak się ubierzesz.
Opieram łokcie na
materacu i powoli próbuję podnieść obolałe ciało do siadu. Przy
pierwszej próbie się nie udaje, bo nadchodzi ogromna fala
przeszywającego bólu, który sprawia, że z powrotem się kładę.
- Cholera. - Syczę przez
zaciśnięte zęby.
- Pomóc ci?
- Nie, muszę sama.
Patrzę na Naru stojącego
przy łóżku z uśmiechem. Biorę głęboki wdech i zaciskając zęby
ponawiam tym razem drugą próbę i z trudnością unoszę się do
siadu. To dla mnie powód do szczęścia, bo jestem już w połowie
drogi. Ocieram z czoła kropelki potu, które zdążyły się
nagromadzić. Nieśpiesznie spuszczam nogi jedna po drugiej na
chłodną podłogę i próbuję opanować drżący oddech. Nie
zawracam sobie głowy chłopakiem, który przypatruje się mi z uwagą
i ciekawością. Mam wrażenie, że czeka aż zrezygnuję i poproszę
go o pomoc. Tak łatwo się nie poddam, nie doczeka tego momentu.
Biorę głęboki oddech i zaciskam mocno zęby, kiedy wstaję na
nogi, podpierając się ręką o szafkę stojącą przy łóżku. To
boli, ale znośnie. Prostuję plecy i próbuję zrobić pierwszy
krok. Tracę równowagę, ale tylko na chwilę, bo zaraz ją
odzyskuję i z uśmiechem idę dalej w kierunku drzwi.
- Całkiem nieźle ci to
idzie. - Zauważa z uśmiechem.
- Uznam to za komplement.
- Odpowiadam otwierając drzwi.
Wychodzę na korytarz i
jestem szczęśliwa, że mogę się normalnie ruszać. Moje ciało
boli jakbym przez cały dzień miała wyczerpujący i długi trening
na siłowni, a potem miałabym po tym zakwasy. Z tym rodzajem bólu
sobie poradzę i cieszy mnie fakt, że idę normalnym, prostym
krokiem, a nie jak kaczka. Przy sypialni dostrzegam Alexa i muszę
przyznać, że wygląda dobrze. Nie widać po nim zupełnie nic. Na
jego twarzy nie dostrzegam żadnego zmęczenia czy grymasu
spowodowanego bólem. Chłopak mnie zauważa i z bezczelnym uśmiechem
skanuje moje ciało od dołu do góry. Czuję się trochę
niekomfortowo i jestem speszona, bo przecież mam na sobie tylko
majtki i przydużą bluzę. Przy niefortunnym ruchu mogłaby się
trochę podwinąć i ukazać więcej ciała, czego nie chcę. Szare
tęczówki zatrzymują się w jednym punkcie i patrzą mi prosto w
oczy.
- Dzień dobry. - Jego
głos jest odrobinę zachrypnięty.
- Hej. - Odpowiadam.
- Widzę, że nawet po
ciężkiej nocy nie dajesz po sobie niczego poznać. - Mówi z
uśmiechem. Marszczę brwi, bo zupełnie nie mam pojęcia o co mu
chodzi.
- To znaczy?
- Wciąż jesteś piękna
i twarda. - Wzrusza ramionami. - Jak na prawdziwą alfę przystało.
- Dodaje.
Skłamałabym, gdybym
powiedziała, że wiem jak mam się zachować. Nie umiem przyjmować
komplementów od nikogo, a zwłaszcza od faceta, z którym nic mnie
nie łączy. Cholera, czuję jak moje poliki zaczynają piec, ale
próbuję nad tym zapanować. Mam nadzieję, że mi się udaje.
Splatam ręce na klatce piersiowej i przybieram obojętny wyraz
twarzy, unosząc przy tym wyżej podbródek i prostując nieznacznie
plecy. Alex w żadnym wypadku nie może wiedzieć, że jego słowa
chociaż w małym stopniu na mnie wpłynęły. Nie zrozumcie mnie
źle, ale każda kobieta lubi, kiedy inni mężczyźni ją zauważają
i myślą, że jest ładna.
- Czy ty ze mną
flirtujesz? - Pytam unosząc do góry brew.
- Myśl o tym cokolwiek
chcesz. - Wzrusza ramionami z zadziornym uśmiechem.
Próbuję nie okazać
mojego zirytowania jego bezczelną odpowiedzią. Z jednej strony ten
chłopak działa mi na nerwy, a z drugiej jego zaczepki sprawiają,
że nie mogę odejść bez żadnego słowa. Robię coś
niespodziewanego, bo nawet na twarzy Alexa dostrzegam zdziwienie moim
zachowaniem, co sprawia, że usta wykrzywiam w pewnym siebie
uśmieszku. Staję naprawdę bardzo blisko niego i nie spuszczam
wzroku z jego oczu.
- Myślę, że
mojemu chłopakowi nie spodobałoby się twoje zachowanie. - Mówię.
Oblizuję spierzchnięte
wargi i próbuję się nie uśmiechnąć, kiedy dostrzegam, że
chłopak obserwuje moje usta. Jego oddech znacznie przyśpiesza, a
klatka piersiowa unosi się i opada w równie szybkim tempie. Nie
wiem, czy to wystarczające dowody, ale obawiam się, że Kate miała
rację. Podobam się Alexowi i znam spojrzenie w jego oczach. Jest
pełne pożądania i frustracji, bo nie może nic z tym zrobić.
Postanawiam odsunąć się na bezpieczną odległość, i kiedy to
robię oddech szarookiego powoli zaczyna się normować.
- Twoim chłopakiem jest
wilkis? - Pyta obojętnie.
Uśmiecham się na jego
nieudaną próbę ukrycia ciekawości w głosie.
- Może tak, może nie. -
Odpowiadam, kiedy wchodzę do sypialni.
Podchodzę od razu do
szafy, wyjmuję z niej czystą bieliznę i krótkie dresowe spodenki.
Wchodzę do toalety, od razu wszystko z siebie zdejmuję i staję
przed lusterkiem. Nie wyglądam aż tak źle jak myślałam. Co
prawda jeżeli ktoś dokładnie się przyjrzy, zauważy zmęczenie na
mojej twarzy, głównie przez podkrążone oczy. Ogólnie prezentuję
się całkiem nieźle jak na nieprzespaną noc. Przyglądam się
znakowi na karku. Księżyc w kształcie rogala, który znajduje się
w poziomie prawie świeci na srebrny kolor, a słońce nad nim mieni
się na złoto. To wygląda piękniej niż zwykły tatuaż, gdybym
nawet chciała nie wiem, czy udałoby mi się narysować tak
niesamowity szablon. Księżyc i słońce nie są wypełnione
kolorem. Stworzone są z różnych linii, które tworzą delikatne
wzorki i się ze sobą przeplatają. Przestaję podziwiać znak i
wchodzę do prysznica pod prawie gorącą wodę. Tego właśnie mi
było trzeba.
***
Jestem już ubrana, ale na
chwilę usiadłam na łóżko, żeby sprawdzić telefon. Stanie w
jednym miejscu wciąż obciąża mój kręgosłup, dlatego wolałam
oprzeć się o poduszki. Wykręcam znajomy numer z nadzieją, że w
końcu będę miała szczęście i ktoś odbierze ten cholerny
telefon. Czwarty sygnał... nic, piąty... cisza, szósty... znowu
nic. Mam zamiar już odłożyć telefon, ale zostawiam go przy uchu,
kiedy słyszę znajomy głos.
- Sakurcia?
- Ciocia? W końcu
odebrałaś. - Mówię podekscytowana.
- Przepraszam kochanie, na
statku trochę ciężko znaleźć zasięg. - Tłumaczy.
- Martwiłam się. -
Przyznaję ścierając pojedynczą łzę.
- Przepraszam słonko, nie
chciałam cię martwić. Razem z wujkiem mamy się dobrze i niedługo
wracamy, trochę nasz wyjazd się przedłużył.
- Bardzo za wami tęsknię.
- My za tobą też i
chcielibyśmy już przy tobie być. Nigdy nie zostawialiśmy cię
samej na tak długo. - Słyszę jak głos cioci się łamie.
- Jestem już dużą
dziewczynką. - Odpowiadam z rozbawieniem.
- Wiem kochanie, i
słyszałam, że świetnie sobie radzisz.
- Tak? Od kogo? - Pytam z
uśmiechem.
- Mam swojego ptaszka,
który mi donosi. Jak się czujesz słonko? Wczoraj był dla ciebie
ważny dzień.
- Było okropnie. - Mówię
prawdę. - Bardzo bolało, ale czuję się już lepiej. Mam piękny
tatuaż. - Opowiadam podekscytowana. - Jest naprawdę śliczny i jak
przyjedziesz to ci go pokażę, nie da się go dokładnie opisać.
- Domyślam się i słysząc
po twoim głosie jesteś szczęśliwa.
- Bardzo. Nie mogę się
doczekać waszego przyjazdu. - Marudzę. - Bez ciebie i wujka to nie
to samo.
- Dasz radę kochanie,
jeszcze kilka dni i będziemy z tobą. - Mówi z wyczuwalną
czułością w głosie.
- Pamiętaj słoneczko, że
jesteś silną, mądrą i piękną kobietą. Nigdy w siebie nie wątp,
bo nie masz do tego żadnego powodu. Będziesz świetną królową i
tego się trzymaj, nie daj wmówić sobie inaczej, dobrze?
- Dlaczego mam wrażenie,
że o wszystkim wiesz?
- To nie wrażenie
kochanie, ciocia wie wszystko. Pamiętaj, że cię kochamy.
- Ja też was kocham. -
Odpowiadam przez łzy.
Sięgam dłonią na
szafkę, żeby wziąć chusteczkę, którą wycieram oczy i nos.
- Nie płacz skarbie,
niedługo się zobaczymy. - Udaje twardzielkę.
- Ty też beczysz. -
Śmieję się. - Ale to nic, to nie moja wina, że wzruszam się na
sam dźwięk twojego głosu. Tak dawno cię nie widziałam.
- Niedługo w końcu
będziemy razem, słonko. Teraz muszę już niestety uciekać.
Przestań się smucić. Kocham cię myszko.
- Też was kocham. Przekaż
to też wujkowi.
- Dobrze, trzymaj się
słonko.
- Trzymaj się ciociu. -
Odpowiadam zanim się rozłączam.
Ta rozmowa była mi
potrzebna, w środku byłam kłębkiem nerwów, bo nie wiedziałam co
dzieje się z ciocią i wujkiem. Teraz przynajmniej wiem, że
wszystko jest dobrze i w końcu czuję spokój. Pakuję telefon do
kieszonki w bluzie, którą ukradłam Naruto. Jest wkładana przez
głowę, ma kaptur i to najwygodniejsza rzecz jaką kiedykolwiek
miałam w szafie. Powoli wstaję na nogi, biorę chusteczkę
higieniczną i wychodzę z pokoju. Wycieram zasmarkany nos, unosząc
głowę do góry dostrzegam naprzeciwko siebie zdezorientowanego
Naruto. Podchodzi do mnie i układa dłonie na moich policzkach,
kciukami ociera resztki łez. Posyłam mu smutny uśmiech.
- Płakałaś? - Pyta z
zatroskanym spojrzeniem.
- Trochę. - Przyznaję.
- Coś cię boli? Czułem,
że coś jest z tobą nie tak, ale jeszcze do końca nie ogarniam
tego przywiązania. - Przyznaje i przyciąga mnie do swojego ciała.
Z chęcią się w niego
wtulam i układam twarz w zagłębieniu jego szyi. Wciągam przez nos
znajomy zapach, który od wczoraj stał się intensywniejszy, a to
przez moje nowe, fajne umiejętności. Nie umiem jeszcze kontrolować
słuchu i wzroku, za to zmysł węchu działa lepiej niż
kiedykolwiek.
- Rozmawiałam z ciocią.
- Mamroczę w jego szyję.
- I dlatego płakałaś?
Coś się stało?
Chłopak delikatnie się
odsuwa, żeby widzieć moją twarz. Jego brwi są ściągnięte i
widać, że się niepokoi.
- Nie, tylko za nimi
tęsknię. Ciocia przez długi czas nie odbierała moich telefonów i
byłam trochę zaniepokojona. - Przyznaję.
- Dlaczego nic mi nie
powiedziałaś?
- Nie chciałam stwarzać
nowych problemów, sam przyznaj, że ostatnio było ich sporo. -
Wzruszam ramionami.
- To nie zmienia faktu, że
chcę wiedzieć co się z tobą dzieje. - Opuszkami palców
delikatnie gładzi mój policzek. - Jesteś moją dziewczyną, chcę
wiedzieć co jest nie tak, żeby spróbować ci pomóc. Chcę, żebyś
była szczęśliwa, a nie smutna.
- Teraz jest już dobrze.
- Zapewniam go. - Jestem szczęśliwa. Mam wspaniałego chłopaka,
świetnych przyjaciół, a ciocia z wujkiem niedługo wracają. Czego
więcej mi potrzeba? - Pytam z uśmiechem.
- Dobrego śniadania. -
Odpowiada poważnie.
Chichoczę na jego
odpowiedź i splatam swoje palce z jego, kiedy dostrzegam wyciągniętą
dłoń w moją stronę. Jest ciepła, gładka i milutka w dotyku.
- Widzisz, masz tyle bluz
w szafie, a nie chciałeś dać mi tej jednej. - Zauważam.
Naru ma na sobie czarne,
długie, dresowe spodnie, koszulkę tego samego koloru i czerwoną,
rozpinaną bluzę. Ta też jest ładna i wygląda na wygodną. Może
tą też uda mi się w przyszłości ukraść? Chłopak z uśmiechem
kręci głową.
- Dostałaś ją? - Kiwam
głową na potwierdzenie. - Więc dlaczego wciąż narzekasz? Odpuść
sobie.
- Chyba tobie. - Prycham.
- Dorze, cokolwiek co
sprawi, że poczujesz się lepiej kochanie. - Puszcza do mnie oczko.
- Przysięgam, czasami
jesteś tak irytujący, że mam ochotę walnąć cię w jaja.
- Ostre słowa z tak
słodkich ust. - Śmieje się ze mnie.
- Ugh miałeś mnie
dzisiaj nie denerwować.
- Naprawdę? Kiedy tak
powiedziałem? - Pyta z udawanym szokiem.
- Nieważne. - Odpowiadam
ciągnąc go do kuchni.
Uśmiecham się na widok,
który zastaję. Przy stole siedzi roześmiana Ino, która żywo
prowadzi rozmowę z Sasuke. Chłopak też wydaje się być pobudzony
i szczęśliwy. Ten piękny obrazek psuje kochana Saki. Siedzi
zgarbiona z głową podpartą o jedną dłoń i mozolnie przeżuwa
jedzenie, które ma w buzi. W drugiej ręce ledwo trzyma widelec, a
jej oczy są prawie zamknięte. Decyduję się, że usiądę obok
niej, nie zwracając uwagi na mojego chłopaka, który burczy coś
pod nosem o tym, że go zostawiam, a on musi siedzieć po drugiej
stronie stołu sam. Moja kochana przyjaciółka jest jak w jakimś
transie i nawet mnie nie zauważa.
- Hej Sakurcia. - Wita się
ze mną Ino. - Jak się czujesz?
- Lepiej. - Odpowiadam z
uśmiechem. - Co nie zmienia faktu, że kilka godzin temu było
okropnie.
- Tak jest tylko w pełnie.
- Tłumaczy blondynka. - Kiedy przemieniasz się z własnej woli,
odczuwasz ból tylko podczas przemiany i trwa on zaledwie pięć może
dziesięć sekund. Zależy od tego jak szybko potrafisz się
przemienić. Najfajniejsze jest to, że kiedy wracasz do człowieczej
formy, nie odczuwasz bólu takiego jak dzisiaj.
- Mój rekord to pięć
sekund. Dalej staram się go skrócić, ale na razie mi nie wychodzi.
- Odzywa się milcząca Saki. - Hej, tak w ogóle. - Dopowiada z
uśmiechem, kiedy na mnie spogląda.
- Dobrze się czujesz? -
Pytam.
Dziewczyna wzrusza
ramionami, ale posyła mi subtelny uśmiech.
- To chyba ja powinnam
zadać to pytanie tobie. Ja jestem już przyzwyczajona, a to był
twój pierwszy raz. Jakkolwiek dziwnie to brzmi. - Sugestywnie
porusza brwiami.
- Mówiłam już Ino, że
jest dobrze. - Odpowiadam.
Patrzę na stół, na
który przed chwilą został postawiony talerz z naleśnikami.
Spoglądam w górę na panią Emmę, która serdecznie się uśmiecha.
Odwzajemniam ten gest.
- Dziękuję.
- Życzę smacznego. -
Mówi zanim odchodzi do kuchenki, żeby wrócić do swoich
obowiązków.
- Jak podobają ci się
nowe zdolności? - Pyta Sasuke.
Przeżuwam w buzi kawałek
naleśnika, zwlekając z odpowiedzią. Mogliby dać mi zjeść w
spokoju, chociaż raz w życiu. Jestem taka głodna.
- Nie umiem nad tym
panować. Dzisiaj słyszałam różne rzeczy, których wcześniej nie
byłabym w stanie usłyszeć, a potem wszystko się nagle wyciszyło
i powróciło do normalności. Węch jest wyostrzony przez cały czas
i to mi się podoba. Wzrok jest najfajniejszy, bo wcześniej byłam
trochę ślepa, a teraz wszystko widzę wyraźniej niż kiedykolwiek.
- Tłumaczę i między kęsami jedzenia dostrzegam jak moi
przyjaciele głupawo się uśmiechają.
- Wzrok jest najfajniejszy
w nocy. Wszystko widzisz i nic ci nie umknie, każdą sylwetkę,
każdy ruch, każdy cień. Dosłownie wszystko. - Mówi
podekscytowana Saki.
- Jakie wrażenia po
wczorajszym młotku?
Naru wyraźnie jest
niezadowolony z przezwiska, które dostał od Sasuke, bo groźnie na
niego patrzy.
- Masz zdjęcie?
Pamiętasz, że miałeś mi przesłać zdjęcie, prawda? - Odzywa się
Saki. Dziewczyna spogląda na Uzumakiego, a on z rozbawieniem kręci
głową.
- Nie zrobiłem żadnego
pieprzonego zdjęcia. Mówiłem ci, że go nie zrobię.
- Nie tak się
umawialiśmy. Miało być zdjęcie! - Unosi zirytowana głos.
W tym towarzystwie tylko
ja siedzę zdezorientowana, bo nie wiem o co im chodzi. Skaczę
rozbieganym spojrzeniem po każdym z przyjaciół, w nadziei, że
może zaraz się dowiem.
- Na nic się z tobą nie
umawiałem. Przepraszam, że wczoraj nie byłem w pieprzonym stanie,
żeby wyjąć telefon i zrobić jej, kurwa, zdjęcie. - Mówi
oburzony.
- Saki chciała moje
zdjęcie? - Pytam z rozbawieniem.
- Chciałam zobaczyć jak
wyglądasz. - Mamrocze pod nosem.
- Przecież zobaczysz,
prawdopodobnie nie raz. - Odpowiadam.
- Ale chciałam teraz,
jestem niecierpliwa i ciekawa.
- Jakoś wytrzymasz.
Posyłam jej szeroki
uśmiech, a ona tylko wzdycha i wpycha do buzi kolejny kawałek
jedzenia.
- Hej, wpadłam dzisiaj na
świetny pomysł. - Zaczynam, zdobywając ich uwagę. - Pomyślałam,
że fajnie by było zamówić pizze, otworzyć wino, rozłożyć się
na kanapie w salonie i wspólnie obejrzeć jakiś dobry film. Co wy
na to?
- Tam gdzie wino i ty, tam
i ja. - Mlaska Saki.
- Właściwie myślałam o
tym samym. - Odpowiada Ino.
- A nie przeszkadzałoby
wam, gdybym zaprosiła też Jake'a?
Moi przyjaciele po sobie
spoglądają, ale po chwili spojrzenie każdego z nich ląduje na
Naru, który spokojnie konsumuje posiłek z pochyloną głową. Chyba
po chwili się orientuje, że coś jest nie tak i podnosi
zdezorientowane spojrzenie.
- Co znowu do cholery?
Dlaczego się gapicie?
- On nie ma nic przeciwko.
- Tłumaczę.
- Poważnie? - Pyta
Sasuke.
- Jeżeli Sakura czegoś
chce, lepiej jej to dać. - Naru wzrusza ramionami i wraca do
jedzenia. Przyjaciele wybuchają śmiechem.
- Sakura dosłownie cię
okiełznała. Jesteś na jej łasce, stary. - Śmieje się Sasuke. -
Potulny jak baranek.
- Jeszcze słowo. -
Warczy. - Kochanie, powiedz mu, że to nieprawda. - Patrzy na mnie,
czekając aż coś zrobię w tej sprawie.
- Umm macie jakieś
pomysły, co chcemy dzisiaj obejrzeć?
Zmieniam temat, żeby
wywinąć się od odpowiedzi, bo na pewno nie spodobałaby się ona
Naru. Prawda jest taka, że zrobiłby dla mnie prawie wszystko bez
mrugnięcia okiem, jeżeli nie jest uległy, nie wiem jak inaczej
mogę to nazwać.
- Chcę horror. -
Odpowiada Saki.
- Ja też. - Wtóruje jej
Sasuke i przybijają sobie piątki.
- W tym jednym się
zgadzamy. - Marudzi Uzumaki.
- Czyli przegłosowane,
nawet jakbyśmy wybrały coś innego to byśmy przegrały. - Mówię
do Ino.
- A Jake? - Pyta
blondynka.
- Ten cwel też będzie
chciał horror. Uwielbia działać mi na nerwy. - Wzdycham.
- O której spotkanie z
Radą? - Odzywa się Sasuke.
- Jakoś niedługo. - Naru
wzrusza ramionami.
- Najpierw przeżyjemy
spotkanie z Radą, a później zrelaksujemy się przed telewizorem.
Idealny wieczór. - Mówię szczęśliwa.
- Jak to ''przeżyjemy''?
- Zauważa jak zwykle spostrzegawcza Ino.
- Nie mówiłam wam? -
Marszczę brwi. - Może faktycznie nic nie wspomniałam. Dzisiaj
powiem Radzie kto wchodzi w mój krąg.
Saki krztusi się
jedzeniem, a ja klepię ją w plecy jakby miało jej to pomóc.
- Poważnie? - Pyta
zdezorientowana i zaskoczona Ino.
- Mhm. - Wkładam kawałek
naleśnika do ust.
- Nie chcesz tego
przemyśleć? Nie to, żebym namawiał cię do zmiany zdania, ale to
poważna decyzja. Powinnaś mieć w kręgu zaufane osoby, takie na
które będziesz mogła zawsze liczyć. Poza tym, ten ktoś musi
sobie na to zasłużyć, bo od momentu, kiedy zostanie członkiem
kręgu, będzie podlegał tylko tobie i nikomu innemu. To poważna
sprawa. - Tłumaczy Sasuke.
- No zobacz, brzmi jak wy.
- Wzruszam ramionami.
- Dla mnie brzmi świetnie.
- Chrypie Saki. - W końcu wolna od pierników.
- Saki! - Karci ją
siostra.
- A ty kochanie? Ciebie
też mogę wciągnąć do kręgu?
- Bardzo miło, że o mnie
myślisz księżniczko, ale nie. Ja mogę pełnić tylko jedną
funkcję, twojego strażnika. - Puszcza do mnie oczko.
- To muszę znaleźć
jeszcze dwie osoby. - Wzdycham.
- Chyba trzy, jest nas
tylko troje. - Sasuke zauważa marszcząc brwi.
- A kto powiedział, że
nie mam już na oku jednej osoby? - Uśmiecham się tajemniczo.
- Czy to osoba o której
myślę? - Pyta Saki.
- Prawdopodobnie tak. -
Odpowiadam z uśmiechem.
- Fajnie, należy się
jej.
Saki przyznaje z zaczepnym
uśmieszkiem, bo ona jako jedyna wie, że chodzi o Kate.
- Czy też możemy
wiedzieć o kim mówicie? - Pyta Naru.
- Nie kochanie, to
zostanie tajemnicą. Zobaczycie na spotkaniu, nie bądźcie
niecierpliwi. - Odpowiadam.
- Sakurcia opisz mi się.
Chcę przynajmniej wyobrazić sobie jak wyglądasz. - Marudzi Saki.
- Ja siebie też nie
widziałam, wiem tyle co powiedział mi Naru. Mam śnieżnobiałą
sierść.
- Śnieżnobiałą i
puchatą. - Wcina Uzumaki.
- Powiedziałeś tylko, że
jest śnieżnobiała. - Prycham.
- Poważnie?
- Tak Ino. Poważnie. -
Burczy Naruto.
- Tak mi mówił, skoro to
potwierdza to musi być prawda. - Wzruszam ramionami.
- Skoro tak, to wyjątkowa
cecha. Nie było jeszcze nigdy u władcy takiego umaszczenia. -
Zauważa Sasuke.
- Widzisz? A ty mi nie
uwierzyłaś i twierdziłaś, że chcę się podlizać.
- Nie zgrywaj teraz
ofiary, Uzumaki.
- Nikogo nie zgrywam.
Należą mi się przeprosiny. - Zaczepnie się uśmiecha.
- Z pewnością je
dostaniesz. - Odpowiadam.
- Tak właśnie myślałem,
ale wolałem się upewnić.
- Coś jeszcze? Chcę
sobie wyobrazić twój wygląd, więc przesuńcie tą przesyconą
podtekstami rozmowę o waszym seksie na dalszy tor. - Mówi
zirytowana Saki.
- Gdzie ty widzisz
podteksty? Normalna grzeczna rozmowa. - Bronię się.
- Gdybym cię nie znała i
tego napaleńca, może bym uwierzyła. Teraz gadaj.
- Jestem duża. -
Odpowiadam, a Naru się śmieje. - No co?
- Nie użyłem słowa
''duża''.
- Co to za różnica? -
Burczę.
- Taka, że postawna, a
duża to dwie różne rzeczy. Chyba ja cię opiszę, bo z twojego
opisu wyjdzie zaraz duży pies pasterski. - Śmieje się.
W przypływie chwili biorę
w dłoń naleśnika, którym rzucam w Naruto. Na twarzach moich
przyjaciół pojawia się szok i zdziwienie, a Uzumaki zaczyna się
śmiać. Po chwili bierze mojego biednego naleśnika i go zjada. Moje
serce zaciska się na ten widok, bo naprawdę miałam na niego
ochotę.
- Wkurzyłeś ją, rzuciła
w ciebie naleśnikiem, a ona nigdy nie poświęca od tak swojego
jedzenia. To poważna sprawa i radzę ci się powstrzymać od
dalszych komentarzy. - Ostrzega go Saki.
- Okay, okay. Przepraszam.
- Przestaje się śmiać i próbuje przybrać poważny wyraz twarzy.
- Sakura jest śnieżnobiała z puchatym, mięciutkim futerkiem. Ma
potężną, piękną i władczą sylwetkę. Jej wygląd, który
wzbudza strach i podziw jest mylący, bo kiedy się do niej podejdzie
jest potulna jak baranek. - Ostatnią część wyrzuca z szerokim
uśmiechem.
- Będę potulna jak
baranek, kiedy ugryzę cię w tyłek. - Odgryzam się.
- Czekam na to z
przyjemnością. - Odpowiada puszczając do mnie oczko.
W tej chwili mam ogromną
chęć, żeby go zabić. Rano było mi go szkoda, teraz myślę, że
niepotrzebnie.
- Ugh jesteś taki
wkurzający.
- Zawsze do usług.
- Jak zachowała się po
przemianie? - Pyta ciekawy Sasuke.
- Na początku chciała
mnie zabić, poważnie. Widziałem to w jej oczach, dopiero jak
pokazałem Sakurze swoje to jakby do siebie wróciła. - Opowiada.
- To było to błękitne
światełko, które widziałam. - Mówię z uśmiechem. - Nie
pamiętam co wydarzyło się przed tym. Jedyne co pamiętam to te złe
emocje.
- Jakie? - Pyta Ino.
- Coś jak nienawiść,
tylko o wiele gorsze. Myślę, że gdybym nie była przywiązana to
mogłabym go zabić.
- Myślę, że nawet bez
przemiany w wilka masz ochotę go zabić. - Chichocze Saki.
- Masz rację. Dosłownie
tak jak teraz. - Mówię z uśmiechem skierowanym do Naruto. Chłopak
jedynie kiwa do siebie głową, próbując powstrzymać uśmiech.
Jeszcze wiele muszę się nauczyć, ale wiem, że z ich pomocą
wszystko będzie dobrze. Tym razem wierzę w to z całych sił i
żywię nadzieję, że się nie zawiodę.
~.~
Hej misie! Kolejna notka, piszcie opinie i przygotujcie się na więcej wrażeń. Hope you like it! Paula&Patty
Yes, we like it! <3
OdpowiedzUsuńEe no ja chcę więcej!!! Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału!! Życzę weny
OdpowiedzUsuń