czwartek, 4 sierpnia 2016

Prolog


Stany Zjednoczone, Miasteczko Black River, 1865

Pogoda od rana była paskudna. Nastała noc, a deszcz wciąż nie przestawał padać. Tom wraz z przyjaciółmi z Klanu Blackpack poszukiwali jednego członka z jego rodu - Rodu McCarter . Mężczyzna wiedział, że to będzie trudne zadanie, zwłaszcza dlatego, że zaginiony ma dopiero osiemnaście lat. Wiedział, że może być wszędzie. Drogę oświetlały im pochodnie wykonane z długiego, grubego kija, nafty i bawełnianej tkaniny, która znajdowała się na jednym z końców. Przeszukiwanie lasu było męczące, ale każdy wiedział, że dla bezpieczeństwa innych ludzi chłopiec musi zostać znaleziony. Mimo tego, że teren przeszukiwało dwudziestu mężczyzn, było trudno. Błoto, które tworzyło się po wymieszaniu piasku z wodą było dodatkowym ciężarem.
- Chyba go widzę! - Krzyknął potężny mężczyzna, który nosił imię Charls.
- Gdzie?! - Dopytywał zadowolony Tom.
Miał nadzieję, że jego kolega się nie myli. Nie chciał się nikomu przyznawać, ale powoli tracił wiarę, że znajdą Dylana. Nie było w tym nic dziwnego, ponieważ wiele razy koledzy wysyłali mu fałszywe wiadomości. Nie miał do nich z tego powodu żadnego żalu, bo wiedział, że na ostrość widzenia wpływa okropna pogoda. Tom miał w dłoni przygotowane nakrycie dla Dylana. Zdawał sobie sprawę z tego, że chłopiec będzie zagubiony. Wiedział, że mimo wszystko będzie czuł się zobowiązany, żeby mu pomóc. Był przekonany, że jako bardziej doświadczony człowiek, będzie musiał nauczyć Dylana jak sobie z tym wszystkim radzić. On w młodości również nie mógł zaakceptować tego, kim jest. Tom w tamtym czasie nie miał nikogo, wiedział, że taka pomoc byłaby mu potrzebna. Mężczyzna długo nie mógł pogodzić się z tym, co przyniósł dla niego los, ze swoim przeznaczeniem. Z czasem nauczył się akceptacji i pogodził się ze samym sobą. Wiedział, że nie ma przed tym ucieczki i jedynym wyjściem jest akceptacja.
- Tom, przyjacielu. Znaleźli go, ale każdy boi się zrobić pierwszy krok. Czekają na ciebie.
Mężczyzna kiwnął głową i poszedł posłusznie za Charlsem. Od razu go zauważył, mimo tego, że było ciemno. Dylan stał odwrócony do wszystkich tyłem. Był nagi. Krople deszczu spływały z jego kręconych loków po idealnym ciele. Wszyscy patrzyli na niego jak zaklęci. Jego widok wzbudzał przerażenie, a jednocześnie zachwyt. Wyglądał jak Bóg zesłany z nieba. Każdy bał się wydobyć z siebie chociażby jakiś cichy dźwięk. Nie było w tym nic dziwnego. Czuli przed młodym Dylanem respekt, tak jak powinno być. Tom przełknął strach, powoli i ostrożnie zaczął podchodzić do chłopca. Stanął, kiedy dzieliło go od niego dwa metry. Wolał zachować dystans, bo wiedział, że Dylan może być nieobliczalny. Chciał się odezwać, naprawdę, ale ilekroć próbował, głos wiązł mu w gardle. Musiał przyznać nawet przed samym sobą, że boi się tego chłopca.
- Dylan. - Przemógł się.
Głos mężczyzny nie brzmiał tak pewnie, jak chciał, żeby zabrzmiał. Można było wyczuć, że jest przerażony. Mogło to się wydawać śmieszne. Dwudziestu dorosłych mężczyzn miało przewagę nad chłopcem, a jednak czuli potęgę, która biła od Dylana. Wiedzieli, że mógłby sobie z nimi poradzić bez mrugnięcia okiem. Zdając sobie sprawę z tego, że chłopiec nie reaguje, Tom odezwał się głośniej i pewniej. Przynajmniej tak mu się wydawało.
- Dylan.
Chłopiec zaczął powoli odwracać się w ich stronę. Mężczyźni nie zdając sobie nawet z tego sprawy, wstrzymali oddech. Byli przerażeni. Z ust Dylana spływała krew, można nawet śmiało stwierdzić, że był nią cały umazany. W tym jednym momencie zdecydowali, że to już nigdy nie może się wydarzyć. Zdecydowali, że drugi taki incydent nie mógł mieć miejsca. Wiedzieli, że Dylan zabił kogoś z ich winy. Było to po prostu ich niedopatrzenie. Tom wiedział kto był temu wszystkiemu winny, ale nie chciał nikomu tego zdradzić. Dla śmiałka, który pozwolił na ucieczkę Dylanowi, groziła sroga kara. Między innymi dlatego Tom wolał milczeć.
- Proszę Pana, ze mną dzieje się coś bardzo złego. - Wyszeptał.
Głos Dylana był zrozpaczony i słaby. Zupełnie do niego to nie pasowało. Zazwyczaj ten chłopiec był wesoły i pełny życia. Tom miał wrażenie, że przed nim stoi ktoś zupełnie inny.
- Pomogę ci, Dylan. Zaufaj mi, przejdziemy przez to razem.
Tom próbował wzbudzić w nim zaufanie. Wiedział, że Dylan darzy go ogromnym szacunkiem, ale nigdy nie mógł być pewny w takiej sytuacji.
- Jestem potworem. Zabiłem niewinną kobietę.
Chłopiec starł dłonią łzę, która zaczęła płynąć z jego oka. Tom wiedział, że Dylan czuje się okropnie. Wiedział, że takiemu chłopcu będzie trudno pogodzić się z tym, że zabrał niewinne życie. Zwłaszcza dlatego, że Dylan cenił je najbardziej na całym świecie.
- Nie z twojej winy, pomogę ci.
- Czym jestem? - Wydał z siebie żałosny jęk.
- Jesteś chłopcze wyjątkowy. Jesteś wilkisem. - Odpowiedział z dumą.
- Co to dla mnie oznacza?
- Zależy to od twojego losu. Przyniesie ci to poklask albo potępienie.
Te słowa wisiały w powietrzu przez bardzo długi czas. 

4 komentarze:

  1. Prolog ciekawy, ale dużo mi nie mówi... tylko ciekawi, co jest grane.
    Rozumiem że to wstęp, dlatego będę czekał na rozwinięcie i pojawienie się pierwszego rozdziału.
    Aż sam się dziwię że chcę żeby jak najszybciej skączyły się wakacje żeby pojawił się pierwszy rozdział... tym bardziej że chce wiedzieć jaką rolę będą mieli Naruto i Sakura.

    Pozdrawiam i życzę weny oraz czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się prolog nie moge się już doczekac nowego opowiadania i rozdziałow, bardzo ciekawie sie to zapowiada, jeszcze wilki do tego dochodzą, jestem takze ciekawa co będzie z Naruto i Sakurą. Czekam na next zycze duzo weny i pozdrawiam. Gulbiszonka

    OdpowiedzUsuń
  3. Ogolnie bardzo fajny prolog ale nawet nie wiecie ile kosztowalo mnie sie przelamac i przeczytac to... Ale na naprawde fajny czekam na pierwszy rozdzial. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przełamałam się i przeczytałam xD. Jestem zaskoczona! Niby NaruSaku (oby xD), a tutaj nie ma ani wzmianki o tej parze. Ale zwykle jest tak, że prolog zaskakuje czytelnika. Mam nadzieję, że nowa historia wyjdzie wam równie dobrze, co poprzednia. I już nie mogę doczekać się waszych one-shotów, są zawsze mega ciekawe i nigdy do końca nie wiem, jak coś się potoczy, haha <3. Powodzenia w pisaniu życzy Yakiimo :D.
    Zapraszam na swojego bloga: Teoria Gry Kurobasu

    OdpowiedzUsuń